-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
-
ArtykułyMoa Herngren, „Rozwód”: „Czy ten, który odchodzi i jest niewierny, zawsze jest tym złym?”BarbaraDorosz1
-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013-07-17
2013-10-20
Jak byś się czuł gdybyś był najbardziej nieporządaną istotą w swojej rodzinie? Kiedy każdego dnia musiłabyś znosić ponure spojrzenia i pogardę ze strony rodzica? Codzienna brutalność i szyderstwo. Z pewnością nie byłbyś szczęśliwy... Z takiej rodziny pochodziła właśnie Ismae Rienne. Już w łonie matki była niechcianym intruzem. Owocem zdrady...
KIedy ojciec Ismae dowiaduje się o ciąży małżonki z nieprawego łoża za wszelką cenę dąży do usunięcia płodu. Wyrusza wraz z ciężarną do starej znachorki, gdzie ta zażywa truciznę mającą na celu zabicie płodu. Sytuacja jednak się komplikuje, ponieważ dziecko mimo śmiercionośnej dawki mikstury przeżywa - tym samym dowodząc, że jest potomkiem samego boga Śmierci...
Ismae nie miała łatwego dzieciństwa. Nosi bowiem pamiątkę po owej nieudanej próbie morderstwa w postaci ciemnoczeronych blizn ciągnących się wzdłuż pleców. Przez społeczeństwo była uważana za wiedźmę, pomiot sztana. Kościół dąży do jej unicestwienia. Nawet ojciec sprzedaje ją byle wieśniakowi tylko by pozbyć się problemu.
Wszystko jednak zmienia się gdy dziewczyna zostaje zaciągnięta do Zakonu Sióst Świętego Mortaina. Tam następuje jej ciężkie szkolenie na zabójczynię w służbie Mortainowi. Tworzy trucizy uśmiercające na tysiąc sposobów, uczy się walki wręcz, jak i odwracającego uwagę flitru i sztuk miłosnych. Nikt już jej nie zagrozi...
„Po co być owcą, skoro można być wilkiem.”
Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z opisem tej książki od razu wiedziałam, że muszę ją mieć! Po prostu muszę! Przyciągnęła mnie zarówno ciekawa okładka, ilość stron i wątek pokrzywdzonej przez los zabójczyni. Co prawda cena nie była już tak interesująca (40pln za egzemplarz!), ale i tak wygrzebałam ostatnie kieszonkowe, by móc nacieszyć się jej posiadaniem. Przyznam szczerze, że jednak rozczarowałam się tą książką, po takiej zaporowej cenie spodziewałam się czegoś bardziej wyjątkowego...
Brakowało mi w tej powieści pewnej zaciętości ze strony głównej bohaterki. Była postacią niebywale skrzywdzoną przez los i tak jak na początku przejawiała się silną osobowością, to w późniejszych etapach powieści stała się nijaka i blada. Tak samo Gavriel Duval - kiedy po raz pierwszy mieliśmy z nim do czynienia sprawiał wrażenie pewnego siebie, gniewnego mężczyzny, niestety pani LaFevers z biegiem wydarzeń zmiękczyła go i zniekształciła jak plastelinę. Wpłynęło to bardzo na niekorzyść utworu... Również niezadowolona byłam z tempa akcji, dynamiki i braku gwałtownych wydarzeń. Liczyłam, że "Posępna Litość" bardziej oparta będzie na tragizmie losu potomkini Mortaina i jej zmaganiach z brutalnością społeczeństwa...
Są to jednak jedyne minusy z jakimi miałam okazję się zetknąć, pomijając kilka literówek ze strony tłumacza. Co takiego mi się niesamowicie podobało w tej powieści? Wątek szkolenia i życia w Zakonie Ismae. Uwielbiam takie wstawki. Co prawda autorka nie rozpisała się na ten temat zbyt długo, gdyż większość akcji dzieje się podczas jednej z misji bohaterki, ale i tak byłam mile zaskoczona.
Plus również jest taki, że wydarzenia mają miejsce w średniowieczu. Mamy sposobność do zapoznania się ze zwrotami i zachowaniami rodem z tego okresu, co bardzo urozmaica i nadaje osobliwy charakter książce.
Język autorki jest bardzo prosty, co wpływa na szybkie czytanie książki. Narracja jest pierwszoosobowa, dzięki czemu lepiej mogłam zrozumieć poczynania Ismae i "żyć jej życiem" :)
Podsumowując jestem trochę zawiedziona tą pozycją. Akcja skupiona jest moim zdaniem za bardzo na pozostałych bohaterach i niuansach niedotyczących głównej postaci Ismae. Jest to tak jakby rozwiązywanie intrygi bez nacisku na silne doznania ze strony jednostki. Takie bardziej stereotypowe i utarte przedstawienie fabuły. Nprawdę liczyłam na coś więcej...
Z pwnością jednak sięgnę po II część cyklu, ponieważ jestem ciekawa czy Robin LaFevers rozwinie bardziej problematykę istnienia głównej bohaterki, aż mnie świerzbi by dowiedzieć się o niej czegoś więcej! :)
Jak byś się czuł gdybyś był najbardziej nieporządaną istotą w swojej rodzinie? Kiedy każdego dnia musiłabyś znosić ponure spojrzenia i pogardę ze strony rodzica? Codzienna brutalność i szyderstwo. Z pewnością nie byłbyś szczęśliwy... Z takiej rodziny pochodziła właśnie Ismae Rienne. Już w łonie matki była niechcianym intruzem. Owocem zdrady...
KIedy ojciec Ismae dowiaduje...
2013-09-30
Oh, siedzę przed komputerem i nie mogę się wręcz otrząsnąć po lekturze, przez którą właśnie przebrnęłam. Mowa tu oczywiście o "Szklanym Tronie". Określenie "przeczytałam" nie oddaje w pełni tego co zrobiłam z tą książką, ja ją po prostu połknęłam, pożarłam i pochłonęłam! Dawno nie zatapiałam się w tak interesującej fabule. Aż nie wiem od czego zacząć...
Dobrze, może w takim razie przybliżę Wam powody dla których po nią sięgnęłam :)
Otóż natknęłam się na nią po raz pierwszy w Internecie, kiedy to szukałam czegoś co zajęłoby mi nadchodzące chłodne wieczorki. Zupełnie przypadkiem więc na forum znalazłam ów tytuł i zpragnęłam się z nią zapoznać. Zapoznanie się to spowodowało, że już tego samego popołudnia spędziłam nieprzespaną noc wraz z książką... oczywiście swój wkład miała w tym również intrygująca szata graficzna... okładka potrafi naprawdę przyciągnąć czytelnika, a skutki tego, nienasycone wojują mi właśnie w myślach. Chyba popadłam nawet w tak zwanego "kaca książkowgo", ponieważ nie mogę się wziąć teraz za lekturę szkolną...
Po raz pierwszy w życiu z takim zniecierpliwieniem będę czekać na kontynuację serii...
Sarah J. Maas pochodzi z Nowego Jorku, ale obecnie mieszka na kalifornijskiej pustyni. "Szklany Tron" jest pierwszą opublikowaną przez nią powieścią, choć jej twórczość od dawna cieszy się popularnością w Internecie. Sarah zamieszczała tam pierwsze próbki, gdy miała zaledwie szesnaście lat!
Celaena Saradothien po tragicznej śmierci rodziców wychowywała się pod okiem mistrza zabójcy - Arobynn'a Hamel'a. Dziewczyna codziennie od ósmego roku życia była poddawana rygorystycznym treningom mającym na celu stworzenie z niej cichego zabójcy. Pewnego jednak dnia, coś poszło niezgodnie z planem, ktoś ją zdradził i w wieku niespełna osiemnastu lat trafiła jako niewolnik do kopalni soli Endovier. Tam każda spędzona chwila była walką o życie. Co chwila chłosta, kopanie soli i znowu chłosta... Cudem Celaena przetrwała rok, skoro średnia życia w kopalni wynosi około miesiąca. Nie wiadomo, czy dziweczyna przetrwałaby kolejny, gdyby nie pojawienie się księcia... Hahaha... tak księcia, już wiem co sobie myślicie. Tylko ów książę przybył z propozycją i to nie taką, która ograniczałaby się tylko do wybrania koloru konia na którym miała zostać wybawiona, a przyszłgo jej życia - albo dalsze kopanie soli, albo udział w śmiertelnym turnieju o wolność... Cóż, trochę odbiega od tradycyjnego wzorca księcia z bajki na białym koniu, nieprawdaż? Chyba nie muszę już pisać jaką to opcje Celanea wybrała...
Wkrótce, pod okiem kapitana Gwardii - Chaol'a przystępuje do katorżniczego treningu, od tego bowiem
zależy jej wolność...
Czy zabójczyni uda się wygrać w trunieju? Czy uda jej się zerwać niewolnicze kajdany? O tym przekonacie się tylko gdy sięgniecie po tę pozycję...
Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie (pozytywne!) i mimo tego, że przyznam szczerze początek niezbyt przypadł mi do gustu, dalsza lektura wprowadziła mnie wręcz w osłupienie. Dlaczego? Z początku irytowała mnie postać głównej bohaterki. Była bardzo arogancka i zuchwała, no ale de-fakto jak ma się zachowywać najsłynniejszy zabójca Adalranu?... :3 Potem jednakże fabuła nam to rekompensuje. Poznajemy nowych bohaterów (głownie księcia Dorian'a i gwardzistę Chaol'a) i tworzy nam się słynny już trójkąt miłosny. Nie przepadam za takimi rozwiązaniami, ale autorce wyszło to bardzo zgrabnie. Postaci mnie dalej nie denerwowały, a nawet zaczęły mi imponować swoją brawurą i kreatywnością. Ciekawie zaczyna się również rozwijać wątek nie dokońca czystego współzawodnictwa uczestników turnieju i poznajemy skrawki ukrywanej tajemnicy. Oj, tak! Czeka Was dużo niespodzianek!...
Historia Celaeny Sardothien przypomina mi trochę dwie inne książki, których główne bohaterki przeżyły podobne męczarnie w przeszłości, mam tu na myśli pierwszy tom "Wojn Świata Wynurzonego - Sektę zabójców" i "Siłę trucizny". Z czym wcześniejsza pozycja jest lepsza (tak dla chętnych przekonania się o tym fakcie).
Podsumowując, moim zdaniem książka jest zdecydowanie warta przeczytania, zwłaszcza przez fanów szeroko rozumianej fantastyki. Powieść naprawdę szybko się czyta, mimo, że posiada 520 stron (co prawda ja uwielbiam takie książki, a nawet grubsze, ale niektórzy mogą się przez to zrazić, a szkoda, bo pozycja jest genialna). Czytałam ją z takim zapałem, że byłam rozczarowana kiedy dobrnęłam do ostatniej strony. Pragnęłam bowiem poznać dalsze losy Cealeny, ponieważ pozostało wiele niedomówień. Już nie mogę się doczekać kiedy porwę w soje ręce drugi tom (seria ma mieć ok 6-7 części).
Oh, siedzę przed komputerem i nie mogę się wręcz otrząsnąć po lekturze, przez którą właśnie przebrnęłam. Mowa tu oczywiście o "Szklanym Tronie". Określenie "przeczytałam" nie oddaje w pełni tego co zrobiłam z tą książką, ja ją po prostu połknęłam, pożarłam i pochłonęłam! Dawno nie zatapiałam się w tak interesującej fabule. Aż nie wiem od czego zacząć...
Dobrze, może w...
2013-07-07
2013-06-16
Od dawna już planowałam rozpocząć czytanie tej trylogii. Długo oczekiwałam na ich egzemplarze w bibliotece, a gdy już się pojawiły wprost oniemiałam z radości. Od razu wypożyczyłam wszystkie trzy. Co prawda dopiero przeczytałam pierwszą część, ale za chwilkę zabieram się za pozostałe tomy ;) Przyznam, że z początku nie chciałam się zabierać za literaturę niemiecką… ja nie wiem, to chyba z babci na mnie przeszło. Na szczęście przełamałam się i zdusiłam w zarodku to nieładne uprzedzenie, ponieważ naprawdę są warte przeczytania…
Cała akcja odbywa się w Londynie. Główna bohaterka Gwendolin od zawsze widzi duchy. Uchodzi przez to za pannę z wybujałą wyobraźnią. Z tego powodu wyszydza z niej zwłaszcza jej kuzynka – Charlotta, ruda piękność, najlepsza uczennica, do tego z powołaniem do podróży w czasie…
Czyżby? To dlaczego pewnego dnia to właśnie Gwen osuwa się grunt pod nogami i ląduje 200 lat wstecz? Data urodzin Gwendolin może być tylko złudna… Czy aby na pewno to ósmy października? Isaac Newton przecież obliczył, że posiadaczka genu podróży w czasie urodzi się 7 października… Jaką tajemnicę skrywa przed nią rodzina? Co się wydarzyło kilka pokoleń temu? Czy to zwykły przypadek? Pomyłka? Niemożliwe…
Gwendolin ku rozpaczy swojej ciotki i kuzynki wkońcu ląduje w Gildii. To ona jest Rubinem – ostatnim kamieniem niezbędnym do zamknięcia kręgu. Teraz to ona musi doprowadzić misję odnalezienia zagubionych kamieni wraz z Gideonem u boku do końca. Czy jej się to uda? Przecież to Charlotta przez lata była przygotowywana do podróżowania w czasie… I jak na miłość boską ma wytrzymać z tym Gideonem… Nie dość, że ma długie włosy, to jeszcze śmie na każdym kroku z niej drwić. To już przesada…
Na szczęście jest Leaslie, jak zwykle niezawodna przyjaciółka, która zawsze odnajdzie odpowiedzi na najbardziej nurtujące je pytania w google’ach.
Kerstin Gier swoją „Trylogią Czasu” zdobyła całe rzesze fanów w Niemczech. W Polsce również zdobyła popularność, jednakże ja się nieco rozczarowałam. Po nieprzeciętnie wysokich ocenach na różnorakich portalach oczekiwałam czegoś naprawdę wybitnego. Zbarakło mi tu takiego hmmm... "poweru"(?), czegoś naprawdę wyjątkowego...
Nie twierdzę jednak, że czas, który spędziłam z tą książką był zmarnowany! Pomysł na powieść był niesamowity i chyba właśnie tym autorka urzekła swoich czytelników. W końcu nie każdy łapie się takiego tematu jakim są podróże w czasie. W zasadzie to nie znalazłam nic co przeszkadzałoby mi w tej książce. Na brak akcji również nie można narzekać, ponieważ na każdym kroku coś się dzieje. Z pewnością przeczytam jej następne tomy…
Od dawna już planowałam rozpocząć czytanie tej trylogii. Długo oczekiwałam na ich egzemplarze w bibliotece, a gdy już się pojawiły wprost oniemiałam z radości. Od razu wypożyczyłam wszystkie trzy. Co prawda dopiero przeczytałam pierwszą część, ale za chwilkę zabieram się za pozostałe tomy ;) Przyznam, że z początku nie chciałam się zabierać za literaturę niemiecką… ja nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-11
Tytułowa Achaja ma piętnaście lat i jest księżniczką. Za ojca ma wpływowego księcia Archentara, a za matkę - macochę... ale żeby było ciekawiej to rok młodszą od siebie. Po śmierci matki dziewczyna jest co krok nękana i poniżana ze strony "opiekunki". Nastolatka bowiem jest jedyną przeszkodą na drodze do spadku nowej małżonki. Chcąc więc zwyczajnie się jej pozbyć kobieta (a raczej dziecko) w drodze intrygi zsyła Achaję do wojska, gdzie w męczarniach pod oczyma głupców szkolona jest na mięso armatnie.
Wątek Achaji stanowi tylko jeden z trzech. Kolejny dotyczy skryby - Zaana i jego towarzysza Syriusa. Pierwszy - uczony, spokojny książkohilik i drugi krwiożerczy, amoralny "rycerz". Ścieżki mężczyzn w skutek przypadku krzyżują się w karczmie i tak dalsze ich losy do końca się splatają.
Ostatnim wątkiem, jest wątek czarodzieja. Wędrującego z wioski do wioski, Mereditha. Starzec niczego nie potrzebuje, jego celem jedynie jest pomoc dla żyjącej w koło chołoty. Jego życie jednak diametralnie się odmienia kiedy progu domu nie przekracza kolejny wieśniak, a sam bóg... jakby tego było mało klęka u stóp czarownika i zleca mu dość wymagające zadanie...
„Pamiętaj, w życiu nigdy wszystko naraz nie układa się dobrze, jeśli tak ci się wydaje, znaczy, że wariujesz.”
"Achaja" jest dość kontrowersyjną powieścią. Jedni się nią zachwycają, inni jak wiadomo negują. Dlaczego? Sprawa jest bardzo prosta. Ziemiański w swojej twórczości używa wielu wulgaryzmów i wręcz karykaturalnie "ogłupia" bohaterów. Jest to specyficzny warsztat pisarski, ponieważ z reguły na rynku mamy do czynienia z bardziej subtelnym, ocenzurowanym językiem i heroicznymi postaciami. Mi jednak nie przeszkadzały owe prymitywne zwroty, jestem otwarta na każde "kaprysy" literata, aczkolwiek uważam, że pewne rzeczy można było określić w sposób bardziej poetycki, anieżeli ograniczając się tylko do słowa "kurwa", albo "chuj" (przepraszam zgorszonych, posługuję się cytatami). Moim zdaniem takie zabiegi dodają więcej realizmu powieści.
Dlaczego jednak książka mnie urzekła? Otóż chodzi tu o realizm. Autor w fenomenalny sposób "dał życie" rozgrywającym się wydarzeniom. Czytając ją dosłownie czułam te bicze składane na plecach głównej bohaterki i wciągnęłam się w wir walki. Zaimponowała mi również dość spora wiedza Ziemiańskiego z zakresu taktyki, sposobu walki wręcz, jak i z samej natury życia. Swoje wiadomości autor zawdzięcza pilnemu studiowaniu zachowań człowieka w skrajnych przypadkach, dlatego pozycja ta jest tak intrygująca i osobliwa. Pod prymitywnym językiem również możemy dostrzec, że jest to utwór refleksyjny, a nawet filozoficzny. Porusza kwestię wiary, jak i sensu życia człowieka. Nie zrażajcie się więc pierwszym wrażeniem - szukajcie drugiego dna!
„Pokaż samej sobie, że potrafisz iść własną ścieżką. Bez niczyjej łaski, bez zlitowania. Tak samo jest w walce. Nie będzie łaski. Nie będzie zlitowania. Ty albo on. Daj z siebie wszystko albo uciekaj. Walka to wolność.”
Charaktery postaci są świetnie nakreślone. Każdy jest inny i wyraźnie stworzony od podstaw wraz ze swoją historią. Szczególnie podobał mi się wizerunek Achai - silna, pewna siebie kobieta, w zasadzie to mogłabym nawet napisać "męska", co w niektórych momentach odrobinę mnie denerwowało. No, ale jak autor miał stworzyć autentyczną kobietę, skoro sam jest mężczyzną? Mimo to jednak uważam, że doskonale spisał się w swojej roli i stworzył może nie dzieło sztuki, ale naprawdę dobre, polskie czytadło.
Przejdę jednak do negatywów. Jak wcześniej napisałam wulgaryzmy mogą razić. Pomimo mojej sporej tolerancji, jestem zdania, że było ich stanowczo za dużo. Klnęli dosłownie wszyscy, WSZYSCY! Chłopi, prostytutki, książęta... Kolejną rzeczą jest przedstawienie seksu. Niektóre sceny są zdecydowanie ochydne i nie rozumiem jak Ziemiański mógł stworzyć tak nieczułą na te sprawy bohaterkę? Niestety Achaja jest bardzo obojętna na TE sprawy, zwyczajnie wisi jej gwałt, jak i jego sprawca. Nie mogę zrozumieć dlaczego autor potraktował kobiety w sposób przedmiotowy...
Odniosłam również wrażenie, że tworząc pozycję "Achaja" literat sugerował się twórczością Georga R.R. Martina. Jest to jeden z moich ulubionych powieściopisarzy i mimowolnie wszystkie książki typu "cięższego fantasy" zawsze porównuję z "Grą o Tron". W czym sęk? Mam tu na myśli całą tą wulgarność i w niektórych przypadkach bestialskość. Pan Martin w swojej serii przedstawił te sprawy naturalnie, bez przepychu, Ziemiańskiemu niestety się to nie udało. Przedobrzył...
Podsumowując "Achaja" jest niezobowiązującą lekturą dla, bądźmy szczerzy - zdecydowanych czytelników. Swoim stylem może zrazić niejednego, a nawet go zdemoralizować. Mimo lekkiego języka, nie jest to również pozycja łatwa. Jak pisałam wcześniej należy tu szukać drugiego dna. W tym wypadku można ją porównać do popularnego serialu "Rodzina Kiepskich" - mimo występowania przygłupiej i specyficznej rodziny serial porusza ważne kwestie ludzkiego życia. Polecam serdecznie!
„Pewien mędrzec powiedział, że człowieka nie można uczynić bardziej wolnym niż jest sam z siebie. Żaden las, żadne więzienie nie uczyni nikogo bardziej lub mniej wolnym niż był przedtem.”
Tytułowa Achaja ma piętnaście lat i jest księżniczką. Za ojca ma wpływowego księcia Archentara, a za matkę - macochę... ale żeby było ciekawiej to rok młodszą od siebie. Po śmierci matki dziewczyna jest co krok nękana i poniżana ze strony "opiekunki". Nastolatka bowiem jest jedyną przeszkodą na drodze do spadku nowej małżonki. Chcąc więc zwyczajnie się jej pozbyć kobieta (a...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-10-27
Opis wydawniczy nie mówi nam nic konkretnego. Nie określa nawet gatunku z jakiego jest książka.
Romans? Fantastyka? Kojarzy się z czystym paranormal nastawionym na wątek miłosny. W takim razie co wspólnego ma z tym pistolet zamieszczony z tyłu okładki? Może to kryminał? Osobiście spodziewałam się fantasy o zmiennokształtnych. Ba! Co więcej na to liczyłam. Wyobraźcie więc sobie moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że jest wręcz przeciwnie! Ta historia jest do bólu prawdziwa. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego...
Anna w tym roku zdaje maturę. Jest przykładem klasycznej szarej myszki, odizolowanej od forum klasy. Żyje w bańce mydlanej. W przeciwieństwie do rówieśników nie jest amatorką narkotyków, alkoholu i papierosów, Woli grać na flecie i jest przykładną uczennicą.
Całe jej życie jednak się zmienia kiedy znajduje szmacianą lalkę. W zasadzie nie jest to nic nadzwyczajnego powiecie, prawda? No bo, jak może odmienić komuś życie szmaciana lalka? Otóż nie chodzi tu o lalkę, a o jej właściciela. Należy ona do Abla - outsidera, mało komunikatywnego handlarza narkotyków...
"Było bardzo cicho. I nagle poczuła strach. Kurczowo objęła lalkę. On odchrząknął i powiedział coś, czego się nie spodziewała:
- Trzymaj ją ostrożnie.
- Co? - spytała ze zdumieniem.
- Za mocno ją trzymasz. Trzymaj ją ostrożnie [...] - To ja ją zgubiłem. Rozumiesz?"
W ten sposób zaczyna się znajomość tych dwojga. Od szmacianej lalki...
Anna czuje się zafascynowana Ablem, intryguje ją życie chłopaka i pragnie poznać jego tajemnice. Kto kryje się pod postacią chłodnego handlarza pasmanterią? Dziewczyna zaczyna go śledzić. Rzeczywistość staje się piękna, choć nie do końca. Okazuje się, że Abel ma młodszą siostrę Michi, z którą sam mieszka. Stanowi przykład idealnego, czułego brata, tylko należy postawić w tym momencie jedno zasadnicze pytanie - co stało się z rodzicami? Dlaczego siedemnastolatek zmuszony jest wychowywać samotnie dziecko? Ale tego Wam już nie zdradzę, musicie sami sięgnąć po "Baśniarza".
„- Młoda damo, czy mogę służyć chusteczką. Pani płacze. - Och, rzeczywiście. Widzi pan, a ja myślałam, że się śmieję. Jak bardzo można się pomylić.”
Powieść jest niebywale gorzka. Tak jak zaczyna się banalnie i niewinnie od spotkania dwóch nastolatków, tak w pewnym momencie diametralnie zmienia swój bieg wydarzeń. Skończyłam czytać ją wczoraj wieczór, ale do teraz nie mogę otrząsnąć się po lekturze. Jest to taki rodzaj utworu, który chwyta za serce. Zaczynamy patrzeć, na życie inaczej, poprzez pryzmat wartości i sensu powieści. Uważam, że jest to historia, która z pewnością znalazłaby swoje miejsce w kanonie lektur szkolnych. Nie pamiętam już, która z pozycji wyznaczonych przez nauczyciela przekazała mi tyle walorów i dała do myślenia w takim stopniu co ta.
Czytając ją przywodziła mi na myśl książkę "My dzieci z dworca ZOO" i "Małego Księcia. Wiem, że są to dwie bardzo odległe od siebie pod każdym względem pozycje, ale zważając do nawiązania do "Baśniarza" dostrzegamy wspólne wartości. Dotyczą podobnej problematyki: akceptacji, przyjaźni i ...strachu.
Autorka spisała się na medal. poruszyła mnie dogłębnie, złamała i wrzuciła do pralki. Jestem teraz zupełnie inną osobą... Z każdą następną stroną pani Michaels robiła mi coraz większy mętlik w głowie. Trzymała w niepewności, a nawet szokowała, budziła strach i obrzydzenie. Wywarła na mnie ogromne emocjonalne wrażenie. Posłużyła się prostym, chwytliwym językiem, ale mimo tego była to ciężka lektura. Niszczy stereotypy i łudzi czytelnika na lepszy obrót spraw. Działa to jak policzek, gdy na końcu macha nam tragedią przed oczami...
Podsumowując - jestem zachwycona tą książką choć momentami zbyt zakrawała o kryminał... Od tej chwili darzę ją przeogromnym sentymentem i będę wracać do niej nie raz. Zmieniła moje życie - tak jak niepozorna, szmaciana lalka odmieniła życie Anny...
Gorąco polecam i przygotujcie się na psychiczne rozdarcie...
„- Co ci leży na sercu? - Nic - odpowiedziała i po chwili dodała: - Świat. (...) - Tak - odparł Magnus. - Tak wyglądasz, jakby świat leżał ci na sercu.”
Opis wydawniczy nie mówi nam nic konkretnego. Nie określa nawet gatunku z jakiego jest książka.
Romans? Fantastyka? Kojarzy się z czystym paranormal nastawionym na wątek miłosny. W takim razie co wspólnego ma z tym pistolet zamieszczony z tyłu okładki? Może to kryminał? Osobiście spodziewałam się fantasy o zmiennokształtnych. Ba! Co więcej na to liczyłam. Wyobraźcie więc...
2013-11-22
Jest to jedna z najlepszych książek o rysunku i malarstwie. Mimo, że nie przepadam za takimi pozycjami (uczę się z Internetu) to ta muszę przyznać, jest niesamowita! Bogata w ilustracje i szczegóły, aż sama się prosi by coś z niej narysować. Możemy poznać dokładnie każdy etap narysowania aż 30 stworów (od szkiców wstępnych, aż do wypełnienia kolorem). Na początku książki również możemy dowiedzieć się o kilku technikach rysunku i malarstwa (w tym grafiki komputerowej) oraz przyborach i "przerabianiu" portetu człowieka na umarlaka. Pozycja jest naprawdę świetna, nie spodziewałam się tego. Serdecznie polecam osobom doświadczonym w rysunku, jak i początkującym. Można poznać rzeczywiście wiele ciekawych faktów.
Jest to jedna z najlepszych książek o rysunku i malarstwie. Mimo, że nie przepadam za takimi pozycjami (uczę się z Internetu) to ta muszę przyznać, jest niesamowita! Bogata w ilustracje i szczegóły, aż sama się prosi by coś z niej narysować. Możemy poznać dokładnie każdy etap narysowania aż 30 stworów (od szkiców wstępnych, aż do wypełnienia kolorem). Na początku książki...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-02
Cudowna!
Po książkę sięgnęłam, ponieważ w koło słyszałam masę pozytywnych opinii. Ja jako rasowy pożeracz pozycji fantasy miałam mieszane uczucia co do niej. Opis z tyłu okładki również nie wydał mi się super ciekawy. Jednak skoro w Hiszpanii uznano ją za klasyk, to coś musi być na rzeczy, czyż nie? Z drugiej strony „Buszujący w Zbożu” również osiągnął miano klasyki… A „Buszującym…” się niesamowicie rozczarowałam, a skoro jest to ulubiony tytuł Bill Gates’a, to poważnie zaczynam wątpić w gust współczesnej populacji… W takim razie dlaczego po tak wysublimowanym podejściu do literatury „3 metry nad niebem” zagościły w moim dziale „ulubionych”? Zaraz wszystko wyjaśnię…
Zacznijmy najpierw od autora. Federico Moccia jest z pochodzenia Włochem i pracuje jako scenarzysta filmowy i telewizyjny. Jego debiut „3 metry nad niebem” nie został zaakceptowany przez wydawnictwa, więc w 1992 r. autor postanawia wydać ją na swój koszt. I słusznie… ponieważ książka zbiera grona fanów na całym świecie do dziś!
Babi – szesnastolatka z „dobrego domu” uczęszcza do prywatnej, elitarnej szkoły, ma świetne oceny i stanowi przykładną córkę. Jej życie jednak obraca się o 180 stopni, kiedy to w niezbyt przyjemnych okolicznościach poznaje Stepa – ulicznego chuligana i zagorzałego motocyklistę ze skłonnościami do ryzyka. Jaką przeszłość kryje za sobą agresywny typ? Już tej tajemnicy nie będę Wam odbierać ;) Mimo jednak tych radykalnych różnic charakteru dwójka zakochuje się w sobie bez pamięci. Chłopak pod wpływem Babi zaczyna się zmieniać i docenia wartość jaką stanowi miłość…
Powieść według mnie jest przecudowna!
Przyznam szczerze, że przez pierwsze 100 stron książka mi się niemiłosiernie ciągła… Była strasznie chaotyczna i do tego ta narracja trzecio-osobowa (strasznie jej nie lubię, ale idzie się przyzwyczaić). Ciężko mi było połapać się w nadchodzących wydarzeniach i chciałam ją po prostu odłożyć. Całe szczęście, że tego nie zrobiłam, ponieważ mój upór został wynagrodzony z nawiązką!
Świetnie została przedstawiona bowiem przemiana Stepa i ukazane jego niezbyt sielankowe dzieciństwo. Postaci zostały genialnie wykreowane, nie wyidealizowane, tylko bardzo realistyczne, z całą masą wad! Ciekawy również był pomysł z zawarciem wspomnień. Wprowadziły do książki bowiem niesamowity klimat i zaczęły tłumaczyć zachowania bohaterów.
Jedyne co mi się w niej nie podobało, to zakończenie. Takie, jakby nijakie. Zabrakło mi w nim tego romantyzmu jaki panował przez większość czasu w książce.
Nie jest to jednak powód aby rezygnować z lektury, o nie, w żadnym wypadku! Uważam, że jest to obowiązkowa pozycja nie tylko dla młodzieży. Z całą pewnością nadaje się również dla dorosłych. Może wreszcie by zrozumieli potrzeby i problemy tradycyjnego nastolatka…
Cudowna!
Po książkę sięgnęłam, ponieważ w koło słyszałam masę pozytywnych opinii. Ja jako rasowy pożeracz pozycji fantasy miałam mieszane uczucia co do niej. Opis z tyłu okładki również nie wydał mi się super ciekawy. Jednak skoro w Hiszpanii uznano ją za klasyk, to coś musi być na rzeczy, czyż nie? Z drugiej strony „Buszujący w Zbożu” również osiągnął miano klasyki… A...
2013-07-28
Na pozycję tę polowałam od dawna. Przyciągnęła mnie do siebie oryginalną wizją odizolowanego świata głównej bohaterki - Pii. Udało mi się ją wkońcu zdobyć poprzez wymianę z Nevermore (pozdrawiam!).
Pia jest nieśmiertelna, stanowi pierwszą istotę ludzką o nadnaturalnych zdolnościach. Prawdopodobnie nic nie jest w stanie jej zranić. Skórę ma twardą jak skała, a inteligencję przewyższającą najwybitniejszych uczonych. Życie idealne... Czy aby napewno?
Dziewczyna żyje w tajnym ośrodku badawczym w Amazonii. Całe dzieciństwo spędziła na terenie naukowym, który od dzikiej puszczy dzieli jedynie płot. Ale nie zwyczajny, jest to siatka pod napięciem. A czy miejsce ogrodzone z każdej strony rażącymi prądem włóknami można nazwać domem? Skoro ich przekroczenie grozi śmiercią, no i oczywiście jest stanowczo zakazane? Pia uważa, że tak ...do czasu.
Wszystko za sprawą tej cholernej dziury! Jednego uszczerbku w siatce, przez który zmieściłaby się zdesperowana, nieśmiertelna nastolatka... Gdyby nie to Pia nadal byłaby poddawana eksperymentom i szkolona na doskonałego naukowca nieświadoma otaczającej ją dziczy. Ale niestety znalazła tę dziurę, a owa dziura zmieniła całe jej życie... (jakkolwiek to nie brzmi... no bo jak dziura może zmienić czyjeś życie? W przypadku Pii jednak mogła i to chorendalnie...)
Niekorzystnie dla swojej przyszłej kariery bezlitosnego naukowca, dziewczyna napotyka w dżungli dzikiego chłopaka Eio, który dodatkowo komplikuje sprawę... Do tej pory Pia bowiem nie miała żadnego kontaktu z innymi ludźmi niż z stanowczymi naukowcami, a tu na jej drodze pojawił się nagle odmiennej rasy chłopak ... bardzo przystojny chłopak.
Przyznam, że książka mnie zaskoczłyła i pozytywnie i negatywnie... Spodobał mi się bardzo aspekt tajemnicy i pewnych niedomówień ze strony naukowców z którymi żyła Pia. Uświadamiało to, że pozornie idealne życie miało również niegdyś swoje negatywne strony. Powodowało to u mnie niedosyt i motywację do dalszego czytania lektury. Również świat i kultura Eio mnie zaciekawiły. Autorka w dość interesujący sposób przytoczyła nam dzikie zwyczje i przywiała nutkę legendarnej tajemnicy nieśmiertelnośći...
Miło również, że wydawnictwo Wilga nie odbiegło znacznie graficznie od oryginału. Zawsze irtytowałam się kiedy to okładka nowo wydanej książki (po polsku) różniła się od pierwowzóru, dziękuję za to serdecznie :)
Lecz na tym zalet koniec. Trochę się zawiodłam na tej pozycji, ponieważ książka została okrzyknięta świetną już przed premierą, a tu taki zawód! Zupełnie nie rozumiem tylch zachwytów ze stron tylu czytelników. Osobiście uważam, że uczucie pomiędzy Pią, a Eio było odrobinę naciągane, ale to nie największe z niedociągnięć. Momentami po prostu wiało nudą. Za dużo opisów i naciągania akcji. Odniosłam wrażenie, że pani Khoury na siłę próbuje rozwinąć problematykę i dodatkowo komlikuje nie wyjaśnioną jeszcze sytuację...
Oczywiście w żadnym wypadku nie żałuję przeczytania tej pozycji! Uważam, że miło było zapoznać się z tak niezywkłą wizją nieśmiertelnego świata Pii, kontrastującego z Dziczą Eio. Jest to powieść o poświęceniu i w pewnym sensie konsekwencjach ślepego dążenia do celu. Za przesłanie ogromny plus! Z pewnością daje wiele do myślenia. Serdecznie polecam starszej młodzieży i nie tylko! Podejrzewam, że dorośli gustujący w gatunkach lekkiego sci-fi odnajdą tu coś dla siebie :)
Na 2014 rok przewidywana jest premiera polskiego tłumaczenia II części (z ang. "Vitro"). Z pewnością po nie sięgnę :))
Na pozycję tę polowałam od dawna. Przyciągnęła mnie do siebie oryginalną wizją odizolowanego świata głównej bohaterki - Pii. Udało mi się ją wkońcu zdobyć poprzez wymianę z Nevermore (pozdrawiam!).
Pia jest nieśmiertelna, stanowi pierwszą istotę ludzką o nadnaturalnych zdolnościach. Prawdopodobnie nic nie jest w stanie jej zranić. Skórę ma twardą jak skała, a...
2013-11-22
Ciekawie przedstawiony świat "Avatara". Inormacji jest bardzo dużo, tak samo jak ilustracji i zdjęć z samego filmu. Grafiki jednak specjalnie stworzone na potrzeby książki są wykonane kiepsko - niczym ze starszych gier komputerowych w 3D (wszystko jest kanciate). Tekst również jest bardzo ogólnikowy, nie zagłębia się dłużej w dany temat, co jest bardzo rozczarowujące. Mimo to, uważam, że sam pomysł stworzenia takiej książki jest genialny, miło było dowiedzieć się więcej o życiu Navi (:
Ciekawie przedstawiony świat "Avatara". Inormacji jest bardzo dużo, tak samo jak ilustracji i zdjęć z samego filmu. Grafiki jednak specjalnie stworzone na potrzeby książki są wykonane kiepsko - niczym ze starszych gier komputerowych w 3D (wszystko jest kanciate). Tekst również jest bardzo ogólnikowy, nie zagłębia się dłużej w dany temat, co jest bardzo rozczarowujące. Mimo...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-03-16
2013-04-01
Książka mnie dosłownie powaliła. Dawno fabuła mnie nie wciągnęła tak bardzo jak ta. "Łyknęłam" ją w prawie dwa dni. Po raz pierwszy również powieść mnie tak wzruszyła. Nigdy nie zdażyło mi się uronić choćby jednej łezki w czasie czytania, aż tu nagle wodospad! Końcówka mnie niesamowicie rozczuliła. Spodobało mi się również to, że Stephenie nie zrobiła z "Intruza" kolejnego naiwnego romansidła, tak jak to było w przypadku sagi "Zmierzch", jakiego się spodziewałam, więc pozytywnie mnie zaskoczyła :>
Nie podobało mi się jednak to, że autorka nie rozwinęła bardziej wątku pozostałych dusz, że tak szybko zamknęła motyw pocieszycielki, jak i początkowego uzdrowiciela głównej bohaterki. No, ale cóż, nie każdemu można dogodzić. :))
Książkę naprawdę polecam, ponieważ na mnie wywarła ogromne wrażenie.
REWELACJA!!! Trzy razy tak!!!
Książka mnie dosłownie powaliła. Dawno fabuła mnie nie wciągnęła tak bardzo jak ta. "Łyknęłam" ją w prawie dwa dni. Po raz pierwszy również powieść mnie tak wzruszyła. Nigdy nie zdażyło mi się uronić choćby jednej łezki w czasie czytania, aż tu nagle wodospad! Końcówka mnie niesamowicie rozczuliła. Spodobało mi się również to, że Stephenie nie zrobiła z "Intruza"...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-04-04
2013-04-14
Aria od urodzenia mieszka w Reverie, mieście okrytym kopułą Podu. Wszystko tam jest idealne, ludzie nie chorują i są starannie wyselekcjonowani. U nich nie ma miejsca na niedoskonałości i błędy. Ich ciała i talenty są generowane przez rodziców już u zarodka w celu stworznia upragninych osobowości. Dzięki wizjerom zamieszczonym na oku mogą przebywać w dwóch miejscach na raz. W swoich pokojach i wirtualnych rzeczywistościach, w których mogą przybrać postać każdego stworzenia i drogą mentalną spotykać się z przyjaciółmi.
Aria jednak kuszona poznaniem świata naturalnego. Wymyka się wraz z trójką znajomych do lasu znajdującego się za główną kopułą i odłącza od całego systemu wirtualnego. Dziewczyna jest rozdarta, ponieważ wie jakie może to nieść za sobą kosekwencje, mogą zostać wykluczeni za złamanie regulaminu i nielegalne przebywanie poza światem wirtualnym. Ryzykuje jednak, ponieważ jeden z jej znajomych prawdopodobnie zna tajemnicę zniknięcia jej matki...
Oczywiście nie wszystko idzie zgodnie z planem. W wyniku rozpalenia ogniska dziewczyny poznały dziki instynkt swoich kolegów. Przerażone ich zachowaniem próbują uciec z lasu i włączyć alarm. Ich zachowanie nie umyka jednak jednemu z "Dzikich" (chłopakowi zamieszkującemu tereny pooza kopułą), który ratuje Arii życie i odnosi ją do kapsuł, gdzie odnajdują ją dorośli. Dziewczyna potem ulega przesłuchaniu, którego skutki są tragiczne dla Arii...
Peregrine - drugi z bohaterów żyje poza kapsułami. O przetrwanie walczy w plemieniu Fal, którego wodzem jest jego starszy brat Vale - wdowiec z nieuleczalnie chrym młodym synem. Perry ma niebywale dobry kontakt z chłopcem, zabiera go na polowania i przemyca dla niego owoce. Ojcec syna jednak nie skrywa zazdrości. Na każdym kroku daje bowiem Perry'emy powody do walki o przywództwo i ucieczki. Wkrótce w wyniku "zbiegu okoliczności" "Osadnicy" (ludzie zamieszkujący kopuły) porywają małego chłopca w czasie wspólnego polowania z Pregrinem, jednocześnie próbując uśmiercić jego wujka.
Drogi Arii i Perry'ego wkońcu się przecinają. Mimo chłodnego podejścia do swoich osoboswości dochodzą do wniosku, że są sobie nawzajem potrzebni - by przetrwać, uratować siostrzeńca Perry'ego i odnaleźć matkę Arii. W tym czasie nawiązują ze sobą specjalną więź...
W czasie podróży razem zmagają się z kanibalami i burzami eterowymi. Uzupełniają się nawzajem i poznają swoją drugą naturę.
Książka według mnie jest bardzo przyjemna :) Ciekawa wizja antyutopii i sposóbprzedstawienia relacji pomiędzy bohaterami. Czytało mi się ją bardzo szybko i zapewniam, że Wasz czas spędzony przy tej lekturze nie będzie stracony... :))
Aria od urodzenia mieszka w Reverie, mieście okrytym kopułą Podu. Wszystko tam jest idealne, ludzie nie chorują i są starannie wyselekcjonowani. U nich nie ma miejsca na niedoskonałości i błędy. Ich ciała i talenty są generowane przez rodziców już u zarodka w celu stworznia upragninych osobowości. Dzięki wizjerom zamieszczonym na oku mogą przebywać w dwóch miejscach na raz....
więcej mniej Pokaż mimo to
Tytuł zachęcił mnie do siebie przede wszystkim cudowną i nietypową okładką, baśniowym przytoczeniem fabuły i nieprzyzwoicie wysoką oceną. I ja, jako rasowy pożeracz fantastyki od tamtej chwili wiedziałam już, że nie zaznam spokoju jeśli jej nie przeczytam. Wyobraźcie więc sobie moją reakcję kiedy w niedługim czasie po tym odkryciu odwiedziłam bibliotekę i na półce z nowościami spostrzegłam tę powieść... Tak, dokładnie, od razu chwyciłam ją w swoje łapki i tak rozentuzjazmowana wyleciałam z biblioteki prawie zapominając zameldować się u pani bibliotekarki. Ten sam wieczór spędziłam całkowicie pochłonięta lekturą...
Vianę poznajemy jako bardzo wrażliwą i rozpieszczoną nastolatkę, wkońcu wychowała się na dworze, wśród wygód i bagactw. Kiedy jednak najeźdźcy podbijają królestwo i dwór Viany, dziewczyna musi szybko porzucić sielankowe życie i dostosować się do reliów "chłposkich i łowieckich", pod okiem opiekuna poluje na zwierzynę i nabywa umiejętności bitewnych i strzeleckich. Nawet zmuszona jest ściąć swoje piękne włosy, by skutecznie móc ukryć się przed wrogami. Właśnie w takich warunkach spotyka dziwnego zielonowłosego chłopca o skórze niepokojąco przypominającej korę drzewa...
Na naszym rynku literackim aż roi się od powieści fantastycznych, ale naprawdę niewiele ma prawo do osiągnięcia miana jednego z najlepszych. Ta książka jednak uważam, że zasługuję na to określenie w 100%. Nie tylko za przesłanie, ale i za sposób jego przekazania.
Powoli zanurzając się w fabułę zaskoczył mnie styl pisarski autorki. Laura Gallego bowiem stanowczo odeszła od popularnych norm stylu współczesnych powieści i napisała książkę posługując się językiem staro-baśniowym, momentami wręcz podniosłym.
Kolejną zadziwiającą (w pozytywny sposób) rzeczą jest podział rozdziałów, a raczej ich oznakowanie. Każdy bowiem rozdział ma swój nawiązujący do zawartych w nim wydarzeń tytuł, zważając na to, że w większości książkach są tylko numery, była to miła odmiana.
Z każdą następną stroną w fabułę wciągałam się coraz bardziej. Miało na to wpływ bardzo lekkie pióro autorki. Opisywała ona wydarzenia w tak naturalny sposób, że niemożliwym było oderwanie się od nich. Każdy rozdział podsycał tylko moją ciekawość. Jedynym mankamentem było nadużywanie przez autora zwrotu "niemniej jednak" (a może to tylko wina tłumacza?), co jednak nie wpłynęło w znacznym stopniu na zaniżenie oceny książki. A zakończenie? Cóż, brak mi słów! Niesamowite! naprawdę nie spodziewałam się, że można tak wzruszająco i przepięknie zakończyć jakiekolwiek dzieło literackie! Całość stworzyła imponującą baśń o miłości i poświęceniu. Obowiązkowa lektura dla każdego!
Tytuł zachęcił mnie do siebie przede wszystkim cudowną i nietypową okładką, baśniowym przytoczeniem fabuły i nieprzyzwoicie wysoką oceną. I ja, jako rasowy pożeracz fantastyki od tamtej chwili wiedziałam już, że nie zaznam spokoju jeśli jej nie przeczytam. Wyobraźcie więc sobie moją reakcję kiedy w niedługim czasie po tym odkryciu odwiedziłam bibliotekę i na półce z...
więcej Pokaż mimo to