Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki NieObcy Jan Bajtlik, Joanna Bator, Katarzyna Bonda, Halina Bortnowska, Sylwia Chutnik, Joanna Fabicka, Paweł Huelle, Piotr Ibrahim Kalwas, Ignacy Karpowicz, Hanna Krall, Jarosław Mikołajewski, Łukasz Orbitowski, Magdalena Parys, Małgorzata Rejmer, Paweł Smoleński, Olga Stanisławska, Andrzej Stasiuk, Dionisios Sturis, Ziemowit Szczerek, Małgorzata Szejnert, Olga Tokarczuk, Mirosław Wlekły
Ocena 6,3
NieObcy Jan Bajtlik, Joanna...

Na półkach:

Moralizujące teksty zebrane przez wydawnictwo jednoznacznie opowiadające się w debacie o kryzysie fali emigracji. Pretensjonalne, nabzdyczone, przewidywalne. Nie polecam.

Moralizujące teksty zebrane przez wydawnictwo jednoznacznie opowiadające się w debacie o kryzysie fali emigracji. Pretensjonalne, nabzdyczone, przewidywalne. Nie polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podręcznik akademicki. Pobieżny i często nieaktualny, ale jako leksykon ok.

Podręcznik akademicki. Pobieżny i często nieaktualny, ale jako leksykon ok.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla niespecjalistów od Ameryki Łacińskiej - w tym dla mnie - to książka bezwartościowa. Garść subiektywnych wrażeń autora, mówiących bardziej o nim samym niż cokolwiek o krajach które odwiedził (jeśli odwiedził), i osób które spotkał (jeśli spotkał) "Jeśli" ponieważ pamiętajmy, że to uczeń Ryszarda "bajkopisarza" Kapuścińskiego. Którego zresztą sportretował w głośniej ostatnio książce w sprawie której chyba nadal procesuje się żona bohatera z Domosławskim. I ile o państwach latynoskich powiedzieć za dużo nie mogę, to PRLowska rzeczywistość opisana przez Domosławskiego w "Kapuściński. Non fiction" wydaje się dość autentyczna. Zatem za biografię Kapuścińskiego wielkie dzięki, a "Gorączkę latynoamerykańską" chętnie sprzedam, bo mi zalega.

Dla niespecjalistów od Ameryki Łacińskiej - w tym dla mnie - to książka bezwartościowa. Garść subiektywnych wrażeń autora, mówiących bardziej o nim samym niż cokolwiek o krajach które odwiedził (jeśli odwiedził), i osób które spotkał (jeśli spotkał) "Jeśli" ponieważ pamiętajmy, że to uczeń Ryszarda "bajkopisarza" Kapuścińskiego. Którego zresztą sportretował w głośniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Średnio ciekawa. Nie chcę się za bardzo wysmętniać, ale serio niczego nowego Modzelewski w tej książce nie powiedział. Gdyby nie skandal finansowo-obyczajowy Karpowicz + jego kochanek vs Dunin, pewnie profesor nie dostał by Nike. No ale cóż.

Średnio ciekawa. Nie chcę się za bardzo wysmętniać, ale serio niczego nowego Modzelewski w tej książce nie powiedział. Gdyby nie skandal finansowo-obyczajowy Karpowicz + jego kochanek vs Dunin, pewnie profesor nie dostał by Nike. No ale cóż.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Słaba, mało wiarygodna książka wpisująca się w nurt podszytego ideologią, fałszywego opisu świata pracowników najniższego szczebla globalnych korporacji. W sytuacji gdy kasjerka - studentka w Tesco wyciąga 1700 zł na rękę, brzmi to wyjątkowo nieprawdziwie. Ludzie z wiosek i małych miasteczek, gdzie perspektywą jest realny głód, pracują 8 godzin, za pieniądze - wbrew temu co próbuje nam wmówić autorka - umożliwiające i wynajęcie pokoju, a i nawet, przy dłuższym stażu, zdolność kredytową (to są normalne etaty), jakoś nie stają się zarzewiem rewolucji. Dlaczego? Ponieważ nie dostrzegają tego co widzi Ehrenreich. Szkoda czasu na te reportaże, bo jest to głównie projekcja wyobrażeń autorki. Nie polecam. Czekam natomiast na jakiś opis dyskursu środowisk lewicowych
na temat "prekariatu", "śmieciówek", szkół niepublicznych i tego całego zniesmaczenia ludzmi, którzy uczciwie pracują i uczą się i jakoś nie chcą słuchać liderów - nierobów typu: Malanowska, narkoman Piątek czy obrońca wolnej kultury - Jarosław Lipszyc.

Słaba, mało wiarygodna książka wpisująca się w nurt podszytego ideologią, fałszywego opisu świata pracowników najniższego szczebla globalnych korporacji. W sytuacji gdy kasjerka - studentka w Tesco wyciąga 1700 zł na rękę, brzmi to wyjątkowo nieprawdziwie. Ludzie z wiosek i małych miasteczek, gdzie perspektywą jest realny głód, pracują 8 godzin, za pieniądze - wbrew temu co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wartościowe podsumowanie wątków dotychczas spotykanych jedynie w publicystyce. Bez bojaźliwości cechującej akademików, Goldhagen śmiało formułuje tezy i z naukową rzetelnością broni ich. Polecam. Mściwość, w żaden sposób nie dyskredytuje tego wywodu.

Wartościowe podsumowanie wątków dotychczas spotykanych jedynie w publicystyce. Bez bojaźliwości cechującej akademików, Goldhagen śmiało formułuje tezy i z naukową rzetelnością broni ich. Polecam. Mściwość, w żaden sposób nie dyskredytuje tego wywodu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Absolutana rewelacja! Dodałem tę książkę, ale nie mam żadnych związków ani z autorem, ani z wydawcą - by było jasne. Oprócz skutków Fukushimy, mnie urzekł przenikliwy, a w każdym razie ujmujący opis Japończyków. To poświęcanie starszych za młodych, biednych%2

Absolutana rewelacja! Dodałem tę książkę, ale nie mam żadnych związków ani z autorem, ani z wydawcą - by było jasne. Oprócz skutków Fukushimy, mnie urzekł przenikliwy, a w każdym razie ujmujący opis Japończyków. To poświęcanie starszych za młodych, biednych%2

Pokaż mimo to


Na półkach:

dziś kupiłem, jestem na szesnastej stronie, trochę nie bardzo mu wierzę, no ale trudno się wypowiadać na samym poczatku

dziś kupiłem, jestem na szesnastej stronie, trochę nie bardzo mu wierzę, no ale trudno się wypowiadać na samym poczatku

Pokaż mimo to


Na półkach:

maóow wiarygodne

maóow wiarygodne

Pokaż mimo to


Na półkach:

Żale i smuty na temat antysemickiej Polski i niewdziecznego świata. Plus szczypta tłumaczeń w sprawie Żydów ubeków. Mnie znudziła. Przepraszam.

Żale i smuty na temat antysemickiej Polski i niewdziecznego świata. Plus szczypta tłumaczeń w sprawie Żydów ubeków. Mnie znudziła. Przepraszam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

właśnie wypożyczyłem

właśnie wypożyczyłem

Pokaż mimo to


Na półkach:

nie powiem, w gardle mnie ścisnęło, szczególnie przy opisie tych wyschniętych piersi, gdy to czytałem jeszcze w liceum... ale z perspektywy czasu, i po wysłuchaniu tych wszystkich lamentów jak to ciężko żyje się w dzisiejsej Polsce, wyjękiwanych przez kawiarianą lewicę z niepaństwowych liceów za 800 zł miesięcznie, patrzę na tę książkę już trochę inaczej.

Bo tak, na dobrą sprawę zmiany obyczajowo-gospodarcze, konsolidacje firm, koncentracje kapitału itd. które, zmusiły tych małorolnych farmerów do wyjazdu do Kaliforni za chlebem, teraz przeżywamy to niemal co 10 lat. Padają kolejne zawody, tkwiące jeszcze w XIX wiecznym etosie inteligenckim polskie (ale i niemieckie, i fancuskie), uczelnie wypuszczają na rynek rzesze niepotrzebnych absolwentów. Ich rodzice, jeśli nie zakręcili się zawczasu za emeryturką na PRLowskich zasadach, też pracują raz tu raz tam. Wiążąc lub nie koniec z końcem. Windykatorzy mają złote żniwa, BIK ma problemy z ewidencją zadłużonych...

W Europie rzadziej - choć już też, ale jeśli mamy jakichś średnio zamożnych znajomych w USA, to fakt zmiany branży/fachu kilkukrotnie w ciągu życia, przyjmowany jest przez nich jako zjawisko naturalne. To raczej ten kto nie szuka, nie zmienia pracy traktowany jest jako przegrany. Nie wspominając już o gotowości do zmiany miejsca zamieszkania. I nie chodzi o jakieś superkontrakty za setki tysięcy/miliony bagsów, ale właśnie o zarabianie na zwykłe potrzeby życiowe. Opłacenie mieszkania, jedzenie, jakiś samochód.

Dwa, o obozach pracy np.: we Włoszech Polacy słyszą co kilka lat.
Szczególnie po ułatwieniu podróży na Zachód. Także, z czym do gości...

Mało wiarygodnie wygląda też ta potańcówka w Gronach gniewu, gdzie chłopcy posypywali podłogi piperzem. Skoro oni tak mało jedli, ciągle to samo, ciężko pracowali, codzienie pod presją czasu, non stop w stresie, mieli jeszcze siłę by organizować tańce?
Faceci po takiej robocie conajwyżej onanizują się/kryją kobiety - o tym wiemy choćby z opisów ocalałych z niemieckich obozów koncentracyjnych, ale mieć siłę na tańce, a przedtem zorganizowanie całej imprezy? :O Dziwne.

John pofantazjował trochę. Nie sądzę by spotkał się z czymś takim w życiu.

Pamieŧać należy również, że pan pisarz na zaproszenie komunistów strzelał sobie do dzików w Puszczy Białowieskiej. Wcześniej jeździł również na wymiany kulturalne do ZSRR ...pod koniec lat czterdziestych. Zajadał się pewnie kawiorem z radzieckimi kolegami, podczas, gdy zwykli ludzie przymierali głodem tuż po zakończonej wojnie.

Także, jeśli chodzi o mnie, spora wolta, rewizja dawnych odczuć.
Chyba trochę jak w tym powiedzeniu: kto za młodu nie był socjalistą ten na starość będzie ...

nie powiem, w gardle mnie ścisnęło, szczególnie przy opisie tych wyschniętych piersi, gdy to czytałem jeszcze w liceum... ale z perspektywy czasu, i po wysłuchaniu tych wszystkich lamentów jak to ciężko żyje się w dzisiejsej Polsce, wyjękiwanych przez kawiarianą lewicę z niepaństwowych liceów za 800 zł miesięcznie, patrzę na tę książkę już trochę inaczej.

Bo tak, na dobrą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Porażający przejaw dezynwoltury w opisie ludności Podlasia, którą Meller przedstawia Komarowi jako ...zwierzęta. Wtedy gdy wspomina swoje wykłady banicyjne w Białymstoku w ówczesnej filii UW. Nie dotyka mnie to osobiście. Nie jestem stamtąd, ale zastanawiałem się jak w ogóle można odnosić się tak do ludzi?
Czyli co? Jeśli ktoś nie nosi marynarki to dla wyrzucanego ze szkół inteligenta nie jest człowiekiem? Jeszcze kilka elementów w tej książce zdradza pod tym względem Mellera. Zresztą, kto regularnie czyta wpisy Marcina na Facebooku odnajduje mentalne pokrewieństwo pod tym względem.

Poza tym książka ciekawa właściwie tylko między wierszami, w tropach, które - chyba nieświadomie - chory już Meller nam zostawia. A literalnie? 2/3 to samouwiebienie by nie powiedzieć autoerotyka, pozostała część to chwalenie własnych dzieci. Trochę dość prostackich analiz. Jak ta gdzie opisuje jak przyjęła go wiejska rodzina żony na Opolszczyźnie. Na każdym kroku ludziom ze wsi wytyka się antysemityzm,
no ale z Mellerem chyba już pierwszego dnia zaczęli pić :) Podobnie o problemach tożsamościowych przy kupowaniu "schabika" dla małego wówczas Marcinka :)) Czyli co? Żydowskość jako piętno, a parę stron wcześniej - nie, nie, nie ma sprawy? :)) To są głodne kawałki dla naiwnych, które spokojnie możecie sobie odpuścić. Szkoda na to czasu, nie powiedział nam prawdy. A spisujący nie uznał za stosowne by dopytać.

Zatem, nie był to czas stracony, ale przede wszystkim jest to lektura dla tych których stać własne poszukiwania. Bo właściwie każdą przytaczaną przez Mellera historię należałoby zweryfikować. Żadna nie brzmi prawdziwie. Ta postać miała potencjał na ciekawą autobiografię - od liceum - jak sam mówi - szwędał się - po mieszkaniach najwyższych rangą PZPRowskich dygnitarzy, także wiedział sporo, ale gdyby Komar miał odrobinę zdolności zręcznego psychoanalityka, który nie stanowczo, ale konsekwentnie podpytywałby go na tematy, w których ściemniał... Tego zabrakło. Może potem byłby problem z publikacją. Nie wiem czy tekst przechodził przez autoryzację rodziny, sam Stefan Meller był już na tyle chory, że wątpię by sam ingerował, ale synowie? Córka? A tak, powstała laurka, jak to zwykle z wywiadami robionymi przez przyjaciół. Laurka z punktami zaczepienia :)

Porażający przejaw dezynwoltury w opisie ludności Podlasia, którą Meller przedstawia Komarowi jako ...zwierzęta. Wtedy gdy wspomina swoje wykłady banicyjne w Białymstoku w ówczesnej filii UW. Nie dotyka mnie to osobiście. Nie jestem stamtąd, ale zastanawiałem się jak w ogóle można odnosić się tak do ludzi?
Czyli co? Jeśli ktoś nie nosi marynarki to dla wyrzucanego ze szkół...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Passa Jan Ordyński, Daniel Passent
Ocena 6,9
Passa Jan Ordyński, Danie...

Na półkach:

Ordyński jest fanem bohatera, dlatego w tej książce nie przeczytacie niczego co Was zaskoczy. Powszechnie znane opinie Passenta, plus garść - moim zdaniem - mało wiarygodnych historii wojennych, i towarzyskie esie fesie w pytaniach. Najciekawsze są właściwie fotografie, na jednej z nich stryj Marcina Mellera Hubert jako wysoki oficer komunistycznego Wojska Polskiego. Warto pamiętać to zdjęcie czytając inna hagiografie - Świat wg Mellera. I na koniec znalezisko: http://www.findagrave.com/cgi-bin/fg.cgi?page=gr&GRid=67253875 Nie mam czasu sprawdzać, ale najprawdopodobniuej tropem wielu komunistycznych aparatczyków i Hubert Meller na miejsce złotej jesieni wybrał USA.

Ordyński jest fanem bohatera, dlatego w tej książce nie przeczytacie niczego co Was zaskoczy. Powszechnie znane opinie Passenta, plus garść - moim zdaniem - mało wiarygodnych historii wojennych, i towarzyskie esie fesie w pytaniach. Najciekawsze są właściwie fotografie, na jednej z nich stryj Marcina Mellera Hubert jako wysoki oficer komunistycznego Wojska Polskiego. Warto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

globalna refleksja wieloletniego dyplomaty, sinologa. REWELACJA

globalna refleksja wieloletniego dyplomaty, sinologa. REWELACJA

Pokaż mimo to


Na półkach:

irytowała mnie egzalatacja autora, od pierwszej strony, na której podkreśla, że urodził się w Warszawie nie w Pruszkowie :) Poza tym to trochę nudne, może gdyby to wyszło z 10 lat temu gdy jeszcze comming outy nie były tak łatwe książka robiłą by wrażenie. Lepiej bada język niż pisze o sobie.

irytowała mnie egzalatacja autora, od pierwszej strony, na której podkreśla, że urodził się w Warszawie nie w Pruszkowie :) Poza tym to trochę nudne, może gdyby to wyszło z 10 lat temu gdy jeszcze comming outy nie były tak łatwe książka robiłą by wrażenie. Lepiej bada język niż pisze o sobie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyczynkarska. Autor opowiada historię, nie tłumacząc jej. Od specjalisty tego okresu oczekiwałem szerszej analizy. To główny zarzut. Nie podoba mi się również ton narracji. Nie odmawiam Friszkemu poglądów politycznych, ani towarzyskich sympatii, ale momentami wyczuwa się w pracy chęć manifestacji postawy. Opowiedzenia się po jednej ze stron dzisiejszych podziałów. Nie odpowiada mi to. Bardziej publicystyczna niż historyczna książka. Mimo laurów środowiska.

Przyczynkarska. Autor opowiada historię, nie tłumacząc jej. Od specjalisty tego okresu oczekiwałem szerszej analizy. To główny zarzut. Nie podoba mi się również ton narracji. Nie odmawiam Friszkemu poglądów politycznych, ani towarzyskich sympatii, ale momentami wyczuwa się w pracy chęć manifestacji postawy. Opowiedzenia się po jednej ze stron dzisiejszych podziałów. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

jak z Białymi zębami.

jak z Białymi zębami.

Pokaż mimo to


Na półkach:

zabawna powiastka, ale również jak większość tekstów nagrodzonych nagrodą Orange, pisana pod tezę. Nie lubię takiej literatury bo niewiele po niej zostaje. To w gruncie rzeczy hipisowski mit przekuwany z dekady na dekadę w wygodne dla danego pokolenia formy. Mamy zblazowanego białasa, który jest nieudacznikiem do tego stopnia, że nawet nie potrafi się zadusić spalinami we własnym samochodzie. Jest ożywcza siła w postaci śniadej dziewczyny o jędrnych piersiach za to niepełnym uśmiechy, w końcu mamy przyjaźń biało-hinduską, którą autorka rozprawia się z wszelkimi formami tradycji, a przy okazji z młodocianym kolorowym ekstremizmem. To jest literatura zaangażowana, wręcz propagandowa, choć tak jak już wspomniałem ze sporą dawką humoru. Przeczytałem jej Łowcę autografów, właśnie Białe zęby, O pięknie i chyba najciekawszą była właśnie ta ostatnia. Cóż, dorasta dziewczyna. Białe zęby - kiczowate jak letnie masowe festiwale rockowe.

zabawna powiastka, ale również jak większość tekstów nagrodzonych nagrodą Orange, pisana pod tezę. Nie lubię takiej literatury bo niewiele po niej zostaje. To w gruncie rzeczy hipisowski mit przekuwany z dekady na dekadę w wygodne dla danego pokolenia formy. Mamy zblazowanego białasa, który jest nieudacznikiem do tego stopnia, że nawet nie potrafi się zadusić spalinami we...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

pełna przerysowań, nienaturalna historia, która nie mogła się zdarzyć ani na Wyspach, ani w innym europejskim kraju. Począwszy od głównego bohatera, przez jego partnerów, po rodzinkę u której pomieszkuję - wszyscy są na maksa plastikowi, jakby deklamowani narzucone przez kogoś role. Ewidentnie polityczny Booker. Nie warto, a grubawa :( (za 20 zł sprzedam :)

pełna przerysowań, nienaturalna historia, która nie mogła się zdarzyć ani na Wyspach, ani w innym europejskim kraju. Począwszy od głównego bohatera, przez jego partnerów, po rodzinkę u której pomieszkuję - wszyscy są na maksa plastikowi, jakby deklamowani narzucone przez kogoś role. Ewidentnie polityczny Booker. Nie warto, a grubawa :( (za 20 zł sprzedam :)

Pokaż mimo to