Polska. Losy państwa i narodu 1939 - 1989 Andrzej Friszke 7,4
ocenił(a) na 75 lata temu Profesor Andrzej Friszke napisał podręcznik do nauki o polskiej historii lat 1939 - 1989. Jest to książka udana, ale tylko w tedy, gdy czytelnik spełnia pewne kryteria, mianowicie:
1) książka nie jest najlepszym wyborem jeśli zupełnie nic nie wiemy o historii polski czasów II wojny światowej i PRL-u. Będzie ona świetnym wyborem, o ile już pochłonęliśmy zwykłe podręczniki szkolne - wtedy książka Prof. Friszke będzie jak znalazł, bo napisana jest dość przystępnie, sprawnie językowo, a autor nie sili się na tworzenie łamańców językowych czy myślowych. Ale ta przystępność nie całkiem dotyczy już treści, dla przykładu: w książce pada wiele razy nazwa ORMO, a ani razu nie zostaje wyjaśniona (to nie problem, o ile mamy już jakąś wiedzę z tej dziedziny, a mimo to nie czujemy się jeszcze na siłach by sięgnąć po podręczniki akademickie - i w tym właśnie tak książka jest najlepsza: w byciu brakującym ogniwem między podręcznikami szkolnymi a akademickimi, i w tej roli świetnie spełnia swoją funkcję).
2) książka będzie złym wyborem dla osób, które na historii współczesnej zjadły już zęby (a przynajmniej pogorszyli sobie wzrok od zbyt intensywnego czytania),a to dlatego, że nie znajdziemy w niej żadnych odważnych tez lub niepopularnych interpretacji wydarzeń historycznych, a wiedzę powszechną i to taką, która jest zgodna z aktualnym dyskursem historycznym, czyli: II RP była prawie krajem mlekiem i miodem płynącą (autor we wstępie nawet napisał, że panowała tam wolność słowa, choć wiemy, że peerelowska cenzura działała tak sprawnie m.in. dlatego, że tak samo sprawnie działa w II RP; na szczęście w książce jest bardzo nie wiele o II RP, bo ta nie mieści się w kryterium czasowym),w PRL-u było tak źle, że żyć się właściwie nie dało (co jest typową skłonnością ludzi, którzy żyli w PRL-u; drugą typową skłonnością jest to, że po takim komunale opowiadają jak mieli fajne perypetie życiowe - tego drugiego w książce oczywiście nie znajdziemy, bo książka jest o historii całego narodu, a nie samego autora, ale to pierwsze wylewa się wręcz wiadrami),a Solidarność walczyła o demokrację i pluralizm (mimo, że po prześledzeniu punktów porozumień sierpniowym wiemy, że walczyli o prawa pracownicze i bardziej o „socjalizm z ludzką twarzą”, a niżeli demokrację).
Nie chciałbym by to co napisałem powyżej świadczyło o tym, że książka ta jest zła, bo jest świetna jeśli chcemy zacząć studiować historię na własną rękę, a już zdążyliśmy się czegoś nauczyć np. ze szkoły (a pewne uproszczenie, no cóż? Na początku naszej przygody z nauką historii są nieuniknione). Trudno mi sobie wyobrazić, by adept nauki historii mógłby być niezadowolony po przeczytaniu tej pracy, ale znawcą tematu serdecznie odradzam tę lekturę, bo zwyczajnie to nie jest książka pisana z myślą o nich.