-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2016-11-14
2016-07-31
Oczywiście, że przeczytałam to w dniu premiery. Nie mogłam się oprzeć.
(Ktoś oznacza moją opinię jako spoiler - tu naprawdę nie ma spoilerów, opowiadam jedynie w jaki sposób zawiązana zostaje fabuła. Uwierzcie mi, nie wiecie niczego.)
A o co w ogóle chodzi?
Spotykamy 37-letniego Harry'ego, który wraz z Ginny odprowadza swoje dzieci na peron 9 3/4. James, jego starszy syn, wraca do Hogwartu, a Albus jedzie tam po raz pierwszy. Młodziutka Lily dołączy do nich w kolejnych latach. Do pociągu wskakuje też Rose, córka Hermiony i Rona. Wtedy jeszcze trzyma się z Albusem, przyjaźń ta zostaje jednak zaprzepaszczona w momencie, w którym Albus postanawia dosiąść się do Scorpio, syna Malfoya.
To przede wszystkim wokół Albusa i Scorpio toczy się większa część tej historii. Sporo ich łączy. Obaj nie są zbyt szczęśliwymi dziećmi, nie przepadają też za swoimi ojcami i gardzą quidditchem. Albusa męczą spojrzenia, które przyciąga Harry oraz oczekiwania, których nie umie spełnić. Chłopcy trafiają do Slytherinu, co tylko pogłębia przepaść między Albusem i jego popularnym bratem (oczywiście Gryfonem) oraz słynnym ojcem. Scorpio męczą nieustające pogłoski o tym, że jest synem Voldemorta. Przyjaciele wspólnie izolują się więc od pozostałych uczniów.
W pewnym momencie Albus wpada na (sarkazm) doprawdy znakomity (koniec sarkazmu) pomysł. Postanawia naprawić jeden z błędów swojego ojca i zmienić przeszłość. Postanawia cofnąć się w czasie.
"And there is a giant whoosh of light. A smash of noise. And time stops. And then it turns over, thinks a bit, and begins spooling backwards, slow at first . . . And then it speeds up. And then there’s a sucking noise. And a BANG."
W plan wciąga swojego niezbyt asertywnego przyjaciela i, cóż, rozpoczyna ciąg dość niesamowitych (i niewiarygodnie idiotycznych) zdarzeń. To efekt motyla w Hogwarcie. Jakby tego było mało - Harry'ego, po raz pierwszy od 19 lat, rozbolała blizna.
Instrukcja obsługi „Przeklętego dziecka"
Nie traktuj tego jak ósmego tomu serii, a się nie zawiedziesz. Podejdź do „Przeklętego dziecka” z myślą, że to po prostu miły dodatek, możliwość powrócenia do ukochanego świata. Ciesz się humorem i świetnie napisanymi postaciami, pozwól sobie też na garść facepalmów w momentach, w których fabuła staje się zbyt głupia. Spędź ze scenariuszem miłe popołudnie, nie pomstuj na Rowling i wyobraź sobie jak wspaniale musi to wszystko wyglądać na scenie.
Przeczytaj całą recenzję i wiele cytatów z książki tutaj: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/08/harry-potter-i-przeklete-dziecko.html
Oczywiście, że przeczytałam to w dniu premiery. Nie mogłam się oprzeć.
(Ktoś oznacza moją opinię jako spoiler - tu naprawdę nie ma spoilerów, opowiadam jedynie w jaki sposób zawiązana zostaje fabuła. Uwierzcie mi, nie wiecie niczego.)
A o co w ogóle chodzi?
Spotykamy 37-letniego Harry'ego, który wraz z Ginny odprowadza swoje dzieci na peron 9 3/4. James, jego...
2016-07-13
2016-07-10
2016-07-09
Powrót do Pottera po tylu latach to, nomen omen, magiczne doświadczenie. Nadal go uwielbiam, nadal bawię się przy nim równie dobrze. Tym razem przeżyłam lekturę nieco inaczej, miałam też do niej większy dystans - to nie zmniejszyło jednak przyjemności. Ponadto wreszcie mogę powiedzieć, że zakochałam się w tym, jak pisze Rowling. [Książkę przeczytałam po angielsku.] Słowa, zdania, akapity - są dokładnie takie, jakie być powinny. I zmuszają do przerywania lektury w celu notowania cytatów.
Więcej moich zachwytów oraz zdjęcia i cytaty znajdziesz tutaj: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/powrot-do-dziecinstwa-potter.html
Powrót do Pottera po tylu latach to, nomen omen, magiczne doświadczenie. Nadal go uwielbiam, nadal bawię się przy nim równie dobrze. Tym razem przeżyłam lekturę nieco inaczej, miałam też do niej większy dystans - to nie zmniejszyło jednak przyjemności. Ponadto wreszcie mogę powiedzieć, że zakochałam się w tym, jak pisze Rowling. [Książkę przeczytałam po angielsku.] Słowa,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-09
Kilka wierszy spodobało mi się bardzo, wiele po mnie spłynęło, niektóre mnie zirytowały. To nadal całkiem dobry bilans - z poezją często jest tak, że nawet najmniejszy jej fragment do człowieka nie trafia.
Po przykłady wierszy udaj się tutaj: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon5.html
Kilka wierszy spodobało mi się bardzo, wiele po mnie spłynęło, niektóre mnie zirytowały. To nadal całkiem dobry bilans - z poezją często jest tak, że nawet najmniejszy jej fragment do człowieka nie trafia.
Po przykłady wierszy udaj się tutaj: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon5.html
2016-07-07
Nie przygotowuj słodkich przekąsek, bo sama książka wprost ocieka słodyczą. Nastaw się na lekką lekturę, która, choć zahacza o trudne i bolesne tematy, stara się wprowadzić czytelnika w dobry, marzycielski nastrój. Miłośnicy literatury kobiecej & historii o tym, że nawet w najgorszych sytuacjach można spotkać się z ludzką dobrocią - cóż, oni prawdopodobnie będą zachwyceni. Ludzie z silną alergią na naiwność (jak ja) mogą się jednak na tej lekturze nieco przejechać. Przed sięgnięciem po książkę warto się więc zastanowić, jakim jest się czytelnikiem.
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon4.html
Nie przygotowuj słodkich przekąsek, bo sama książka wprost ocieka słodyczą. Nastaw się na lekką lekturę, która, choć zahacza o trudne i bolesne tematy, stara się wprowadzić czytelnika w dobry, marzycielski nastrój. Miłośnicy literatury kobiecej & historii o tym, że nawet w najgorszych sytuacjach można spotkać się z ludzką dobrocią - cóż, oni prawdopodobnie będą zachwyceni....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-05
Przez większość czasu akcja opowiadania toczy się w dziewiętnastowiecznej Polsce - w Białymstoku oraz „wsi zbyt małej, by nadawać jej nazwę”. Ten polski akcent podoba mi się tym bardziej, że autorka wykonała sporo pracy i zadbała o realia historyczne. Wydarzenia koncentrują się wokół Deborah, żydowskiej dziewczynki, a później - kobiety, która od swojej babki uczy się wszystkiego, co czarownica wiedzieć powinna.
Po przeczytaniu ostatniego zdania przez kilka minut siedziałam zupełnie oniemiała. Czegoś takiego się nie spodziewałam. To krótkie opowiadanie ma ogromna siłę rażenia. A ja zdecydowanie chcę z Schanoes poznać się nieco lepiej.
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon2.html
Przez większość czasu akcja opowiadania toczy się w dziewiętnastowiecznej Polsce - w Białymstoku oraz „wsi zbyt małej, by nadawać jej nazwę”. Ten polski akcent podoba mi się tym bardziej, że autorka wykonała sporo pracy i zadbała o realia historyczne. Wydarzenia koncentrują się wokół Deborah, żydowskiej dziewczynki, a później - kobiety, która od swojej babki uczy się...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-06
"Wołanie kukułki" to nie odcinanie kuponów, a dobrze napisany klasyczny kryminał oraz przyjemna lektura - nawet dla osoby, która w kryminałach się nie zaczytuje. (Dla osoby, która to robi również - przetestowane na rodzinie i znajomych). Rowling nie bawi się w szokowanie czytelnika, skupia się na śledztwie i rzeczowo do niego podchodzi. Nie lubię epatowania przemocą i drastycznymi szczegółami, ta metoda wpasowała się więc w moje gusta. To była dobra powieść na wypełnienie nudnego dnia.
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon3.html
"Wołanie kukułki" to nie odcinanie kuponów, a dobrze napisany klasyczny kryminał oraz przyjemna lektura - nawet dla osoby, która w kryminałach się nie zaczytuje. (Dla osoby, która to robi również - przetestowane na rodzinie i znajomych). Rowling nie bawi się w szokowanie czytelnika, skupia się na śledztwie i rzeczowo do niego podchodzi. Nie lubię epatowania przemocą i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-04
„Król kruków” to zdecydowanie bardzo lekka książka, płynie się przez nią bez większego wysiłku, ale co z tego, gdy tak jak ja - robi się to bez większego zainteresowania? Miłośnicy YA najprawdopodobniej w tę serię wpadną, pozostali czytelnicy mogą mieć z tym jednak większy problem...
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon1.html
„Król kruków” to zdecydowanie bardzo lekka książka, płynie się przez nią bez większego wysiłku, ale co z tego, gdy tak jak ja - robi się to bez większego zainteresowania? Miłośnicy YA najprawdopodobniej w tę serię wpadną, pozostali czytelnicy mogą mieć z tym jednak większy problem...
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon1.html
2016-07-10
2014-02-10
Mnogość tworów, precyzja konstrukcji, wielość wykorzystanych liter i ogrom słów niewypowiedzianych - one skłaniają mnie do stwierdzenia, że zrecenzowanie, ba, potraktowanie tej książki jako... tylko książki jest po prostu niemożliwe.
"Solaris" przeraża i omamia, ale i w sobie rozkochuje.
Mnogość tworów, precyzja konstrukcji, wielość wykorzystanych liter i ogrom słów niewypowiedzianych - one skłaniają mnie do stwierdzenia, że zrecenzowanie, ba, potraktowanie tej książki jako... tylko książki jest po prostu niemożliwe.
"Solaris" przeraża i omamia, ale i w sobie rozkochuje.
2016-06
2016-06
2016-06
2016-06
2016-06
ZNAKOMITY DEBIUT
Wrzuciłam kilka nowych książek na czytnik i bezmyślnie kliknęłam w jeden z tytułów - ot, żeby zerknąć na pierwszą stronę. W oczy od razu rzuciło mi się, że:
„Tosia wymiotowała w szkolnej toalecie.”
Tak właśnie zaczyna się „Fanfik”, tak też zaczęła się moja z nim przygoda - bo nie mogłam powstrzymać się przed przeczytaniem kolejnego zdania. I tego następującego po nim. I jeszcze jednego. I połowy książki. O pierwszej w nocy stwierdziłam, że wypadałoby jednak upolować odrobinę snu. Rano, nie zawracając sobie głowy równie trywialnymi czynnościami co jedzenie śniadania, połknęłam pozostałe mi rozdziały. Od tamtego momentu chodzi mi po głowie jedno zasadnicze pytanie: czy autorka ma już w planach kolejną książkę?
„Nad umywalkami przez całą szerokość ściany ciągnęło się duże lustro. Tosia umyła rozdygotane ręce i przepłukała usta, unikając wzrokiem swojego odbicia. Był to nawyk, nad którym się już nawet nie zastanawiała. Nie lubiła patrzeć na siebie i już. Ale kiedy otrzepywała ręce z wody, jej wzrok podążył odruchowo za rozbryzgującymi się na lustrze kroplami i choć nie chciała, spojrzała sobie prosto w twarz.”
Jakiś czas temu stwierdziłam, że przeczytałam już w życiu swoją porcję tak zwanej literatury młodzieżowej. Od wczesnego dzieciństwa zajmuje się połykaniem książek, młodzieżówki szybko przestały mnie interesować, bo zwykle bazują na utartych schematach i najzwyczajniej w świecie mnie nudzą. „Fanfik” zdecydowanie wyróżnia się na ich tle.
„Wakacje spędziła komfortowo w zaciszu własnego pokoju. Czytała książki, pisała fanfiki, przeglądała fanarty, obejrzała na YouTubie bootlegi z zaległej listy, słowem robiła to wszystko, do czego ma prawo każdy uczeń, który zdołał przeżyć pierwszą klasę liceum.”
Ta książka, jak trafnie zauważyła moja znajoma, czyta się sama. Przez tekst po prostu się płynie. Dialogi brzmią naturalnie, a uchwycone myśli wydają się dziwnie znajome. Autorka doskonale operuje językiem, bawi się nim z wyraźną przyjemnością. No i ta lekkość, z jaką Natalia Osińska lawiruje między trudnymi tematami - ona hipnotyzuje.
„W szkole nie wypadało być biednym, biedni byli społecznie martwi. Dotąd Tosia żyła w przekonaniu, że prawdziwie biedni ludzie zdarzają się tylko w literaturze i sztuce, ewentualnie gdzieś daleko, na drugim końcu globu, a oto miała przed sobą żywe wcielenie baśniowej sierotki.”
O czym właściwie jest ten „Fanfik”? O miłości do popkultury. O Marvelu, musicalach i fanfiction. O liceum, klasowych mean girls i odludkach. O kłótniach z rodzicami, proszkach dających szczęście i pierwszym (ohydnym) piwie. O przyjaźni. Trochę też o miłości przyjmującej najróżniejsze postaci. O tym, że płeć nie jest zero-jedynkowa. O ludziach niecierpiących makijażu. O ludziach uwielbiających makijaż. O mnie. O Tobie.
„Stał chwilę bez ruchu. Potem się ocknął, podszedł do umywalki i umył twarz zimną wodą, unikając swojego odbicia w lustrze. W końcu jednak przemógł się i spojrzał. – No, możesz być z siebie dumny – powiedział. Ale nie był. Nie tak miało być. Wydawało mu się zawsze, że któregoś dnia stanie sam na sam z całym złem tego świata, pokona je i nastąpi coś w rodzaju wielkiego finału, uderzenie w wielki gong, po którym nastąpi wieczna radość, taniec i śpiew. A zło okazało się jakieś takie małe i niepozorne. Zwycięstwo nad nim wydawało się rzeczą wstydliwą, osobistą i niegodną wspomnienia.”
Wiem jak wiele osób z rezerwą podchodzi do książek polskich autorów, sama nad wyzbyciem się obaw pracowałam przez ostatnich kilka lat. (Jak? Czytając dobre polskie książki. Tak, istnieją takie.) Spróbujcie mi jednak uwierzyć: „Fanfik” jest powieścią nadającą się na eksport. Chcecie ją znać. ♥
Recenzja powstała dla Mamy Głos.
ZNAKOMITY DEBIUT
więcej Pokaż mimo toWrzuciłam kilka nowych książek na czytnik i bezmyślnie kliknęłam w jeden z tytułów - ot, żeby zerknąć na pierwszą stronę. W oczy od razu rzuciło mi się, że:
„Tosia wymiotowała w szkolnej toalecie.”
Tak właśnie zaczyna się „Fanfik”, tak też zaczęła się moja z nim przygoda - bo nie mogłam powstrzymać się przed przeczytaniem kolejnego zdania. I tego...