Raymond Clarinard

"E-den" to jedna z tych książek, którą możemy zdobyć już tylko za pomocą przypadku. Ja swój egzemplarz nabyłam na jednym z kiermaszów, za przewrotną cenę dwóch złotych, ale postanowiłam dać jej szansę. Dystopia oparta na istnieniu narkotyku, który przenosi i kreuje dla ludzi nowy, wspaniały wręcz świat, w którym wszystko jest idealne. Szkoda tylko, że z samej treści nie dowiadujemy się o tym świecie, jak i narkotyku, praktycznie niczego. Niecałe dwieście stron powieści, a także prowadzenie przez autora akcji nie pozwala na jakiekolwiek wczucie się, czy w ogóle kreację świata przedstawionego. Książka pisana jest z perspektywy Gorana - zwyczajnego nastolatka, i jego ojca - pracownika służb federalnych, który zajmuje się kontrolowaniem i badaniem takich jak e-den substancji. Pomysł na fabułę był dobry, jednak wykonanie okazało się słabe. Goran zakochuje się w drugiej głównej bohaterce, Mel, w zaledwie sekundę, kiedy widzi ją nieprzytomną. Wtedy też postanawia jakoś się do niej dostać, nie może bez niej żyć... Generalnie robi wszystko, by zdobyć jej serce. Tak, znając ją od zaledwie minuty. W wersji nieprzytomnej. Do samego świata e-denu wchodzimy praktycznie pod koniec książki i wszystko dzieje się tak szybko, że trudno zrozumieć zasady panujące w nim (jeśli w ogóle takowe były). Pojawia się kilka dobrych, ciekawych postaci, takich jak siedząca w więzieniu o zaostrzonym rygorze kobieta, która jednocześnie ma niezwykłą wiedzę na temat takich substancji. Do końca jednak nie dowiadujemy się, czy z ojcem Gorana łączyły ją coś poza pracą, czy też nie... Dużo rzeczy tutaj musimy pozostawić swoim domysłom. Jeśli kiedykolwiek "E-den" wpadnie w Wasze ręce, możecie po niego sięgnąć. Nie zmarnujecie swojego czasu jakoś bardzo. Jeśli szukacie czegoś prostego, sprawdzi się świetnie. Mnie jednak bardziej frustrował brak rozwiązań, wyjaśnień i przede wszystkim - nierównomierne tempo akcji. Stąd taka, a nie inna ocena.