-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-04-15
2024-03-26
2024-01-29
2024-02-11
Książka zaczyna się słabo, potem rozwija się w całkiem porządny kawałek historii TOPR-u. Ze względu na to, że jest mnóstwo pozytywnych opinii, to ja dla odmiany opowiem trochę o słabych stronach tego reportażu.
Beata Sabała-Zielińska musi się podkochiwać w ratownikach TOPR-u, bo nieustannie nawiązuje do tego, jak popularni są oni wśród kobiet. Pochodzę z nizin, więc może nie czuję tego uwielbienia dla ratowników, ale myślę, że to lekka przesada, żeby pisać, że turystki praktycznie zostawiają swoich partnerów, żeby polecieć za “czerwonymi polarami”. Zupełnie niesmaczne są już wzmianki o życiu intymnym ratowników, które według autorki jest burzliwe i namiętne. Co to ma wspólnego z tematem książki?
Dziennikarka opowiada o początkach organizacji jako odgałęzienia GOPR-u i problemach z tym związanych. Samo nakreślenie tła historycznego było bardzo ciekawe, ale już subtelne obrażanie ratowników GOPR-u nie bardzo. Niby autorka pisze, że wszyscy członkowie tego typu organizacji to profesjonaliści i zasługują na szacunek, ale jednak pojawia się zdanie, że każdy goprowiec chciałby, aby nazywano go toprowcem (sic!). Ciekawe, co na to sami zainteresowani.
Sabała-Zielińska bardzo lubi też wtrącać swoje trzy grosze do każdej relacji ratowników. Reportaż składa się z wypowiedzi ratowników oraz tła historycznego i o ile krytyczne wypowiedzi ratowników czyta się z zaciekawieniem i przyjemnością, to wstawki autorki są według mnie zbędne. Jako dziennikarka nie jest ona autorytetem w sprawach górskich, więc jej krytyczne komentarze są nie na miejscu. Co ciekawe, jest tam też sporo krytyki dziennikarzy, którzy nie potrafią się zachować, nie rozumieją powagi sytuacji, ale naturalnie nie tyczy się to autorki.
Nie odpowiada mi wyśmiewanie się z turystów. Język tego reportażu jest bardzo mocno nacechowany, co uważam za nieprofesjonalne. Gdyby krytyka/żartowanie znajdowało się w cytatach ratowników, to nie miałabym z tym problemu, ale te kwestie znajdują się zwykle we fragmentach z narracją autorki. Po przeczytaniu tej książki odniosłam wrażenie, że nikt nie jest wystarczająco godny, aby chodzić po Tatrach. Pójdziesz nieprzygotowany? Źle. Kupisz sobie nowy sprzęt w Decathlonie i pójdziesz na szlak? Zwyzywają od ceprów i wyśmieją błyszczące raczki. Nie dogodzisz.
Polecam za to drugą część tego reportażu, w którym jest już zdecydowanie mniej prywaty.
Książka zaczyna się słabo, potem rozwija się w całkiem porządny kawałek historii TOPR-u. Ze względu na to, że jest mnóstwo pozytywnych opinii, to ja dla odmiany opowiem trochę o słabych stronach tego reportażu.
Beata Sabała-Zielińska musi się podkochiwać w ratownikach TOPR-u, bo nieustannie nawiązuje do tego, jak popularni są oni wśród kobiet. Pochodzę z nizin, więc może...
2024-02-14
Opowiadania Urszuli Honek wyraźnie łączą się w opowieść o mieszkańcach pewnej zapomnianej przez świat małej miejscowości. Akcja opowiadań rozgrywa się mniej więcej w latach 80/90, ale trudno jest to jednoznacznie określić, bo na wsi czas jakby się zatrzymał. Bohaterowie opowiadań to prości ludzie, którzy mentalnie nie mogą wydostać się z miejsca, w którym dorastali. W opowiadaniach dużo jest normalnych ludzkich dramatów, jak np. utrata całego dobytku, śmierć dziecka, kalectwo, bieda, rozczarowanie życiem. Wszystko w tych opowiadaniach przesiąknięte jest atmosferą śmierci, rozkładu i nadciągającej tragedii. Uważam, że opowiadania są bardzo nierówne - niektóre są cudownie tajemnicze z zawoalowaną tragedią czyhającą za rogiem. Inne są zbyt proste, jakby autorce trochę już brakowało czasu i cierpliwości na budowanie klimatu.
Dopiero po przeczytaniu opowiadań dowiedziałam się, że Urszula Honek jest poetką, a to wiele wyjaśnia w kwestii języka. Jej zabiegi lingwistyczne uważam niestety za dość nietrafione. Z jednej strony bohaterowie używają prostego, a wręcz prostackiego języka, a z drugiej znikąd mówią poetyckim językiem i stosują metafory. Brzmi to bardzo niespójnie. Autorce mam jeszcze do zarzucenia tani chwyt seksualizowania kobiet. Prawie w każdym opowiadaniu pojawiają się niewybredne komentarze albo aluzje do gwałtu. Wiem, że padają one z ust niewykształconych i dość prostackich mężczyzn, ale nie zmienia to faktu, że te sceny nic nie zmieniają w fabule. Chciałabym, aby współczesnych pisarzy stać było na napisanie dobrej powieści bez uprzedmiotowienia (zawsze tylko) kobiet.
Opowiadania Urszuli Honek wyraźnie łączą się w opowieść o mieszkańcach pewnej zapomnianej przez świat małej miejscowości. Akcja opowiadań rozgrywa się mniej więcej w latach 80/90, ale trudno jest to jednoznacznie określić, bo na wsi czas jakby się zatrzymał. Bohaterowie opowiadań to prości ludzie, którzy mentalnie nie mogą wydostać się z miejsca, w którym dorastali. W...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-23
To dobra powieść obyczajowa, nie romans. Mogłoby się wydawać, że Wiliam i Julia staną się głównym tematem książki, ale są raczej osią, wokół której kręcą się losy pozostałych, równie ważnych postaci.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że całość jest napisana w lekko baśniowy sposób. Aż chciałoby się, aby autorka poszła właśnie w tym kierunku, tworząc postaci żyjące w realnym świecie, ale żyjące według swoich baśniowych reguł. Trochę jak realizm magiczny. Tego zabiegu jednak nie ma i działania oraz dialogi bohaterów wydają mi się nieprawdziwe i mało prawdopodobne.
Podoba mi się poruszenie cięższej tematyki, ale traktowanie tego jak elementu życia, a więc czytamy o nieprzepracowaniu straty dziecka, wyminięciu się oczekiwań pary, zbyt wczesnego wchodzenia w dorosłość.
Mogę polecić tę książkę, bo mimo swoich wad nie jest to czytadło, o którym się zaraz zapomni.
To dobra powieść obyczajowa, nie romans. Mogłoby się wydawać, że Wiliam i Julia staną się głównym tematem książki, ale są raczej osią, wokół której kręcą się losy pozostałych, równie ważnych postaci.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że całość jest napisana w lekko baśniowy sposób. Aż chciałoby się, aby autorka poszła właśnie w tym kierunku, tworząc postaci żyjące w realnym...
2024-01-13
To nie jest reportaż pisany oczami dziennikarza przebywającego na co dzień z himalaistami w obozie pod K2, bo Piotr Trybalski nie poleciał na tę wyprawę. Nie jest to też reportaż o ostatniej wyprawie Polaków na zimowe K2, bo przez pierwszych ponad 100 stron autor streszcza historię himalaizmu na świecie, a następnie przepisuje do książki to, co sam wyczytał na portalach informacyjnych. Po tym, jak autor napisał, że jego udział w wyprawie został anulowany, zaczęłam się zastanawiać o czym jest w takim razie ten reportaż na blisko 500 stron. Na początku myślałam, że będzie pełen anegdot i szczegółów życia w himalajskiej bazie, na co ostrzyłam sobie zęby, bo jest to świat tak inny od nizinnego. Cóż bardziej mylnego. Jakby dla podkreślenia, że jest dziennikarzem bliższym himalaistom niż jakikolwiek inny dziennikarz sportowy w Polsce, Trybalski umieszcza swoją osobę wszędzie. A więc dowiadujemy się, że rano w łóżku czyta informacje o wyprawie, popijając jednocześnie herbatę. Wiemy, że był kiedyś w Argentynie, bo porównuje krakowską kawiarnię, w której spotkał Kacpra Tekielego, do jakiegoś argentyńskiego przybytku. Domyślamy się, że czuje się bardzo skrzywdzony anulowaniem lotu, bo mimo że najnowsze wiadomości o wyprawie poznaje z internetu, to jednak czuje się lepszy i ważniejszy od tego motłochu, który ma czelność dyskutować nad wartością wydawania publicznych pieniędzy na wspinanie się w Himalajach.
Szkoda bardzo, że reportaż to pean na cześć naszych himalaistów, skoro oni sami stwierdzili, że popełnili wiele błędów i przyznali się, że postęp technologiczny rozleniwił ich do tego stopnia, że nie chciało im się wręcz wychodzić w góry. Piotr Trybalski niestety nie jest obiektywnym dziennikarzem, za bardzo sam jest osadzony w górskim środowisku, aby poddawać w wątpliwość bohaterstwo naszych Lodowych Wojowników. Uważam też, że to książka dobra dla kogoś, kto po raz pierwszy styka się z polskim himalaizmem, bo wstęp jak w Wikipedii tłumaczy, czemu zimowe zdobycie K2 było tak ważne dla Polaków. Odradzam ten reportaż, jeśli ktoś jest bardziej obeznany z tematem, bo ja wynudziłam się niemiłosiernie.
To nie jest reportaż pisany oczami dziennikarza przebywającego na co dzień z himalaistami w obozie pod K2, bo Piotr Trybalski nie poleciał na tę wyprawę. Nie jest to też reportaż o ostatniej wyprawie Polaków na zimowe K2, bo przez pierwszych ponad 100 stron autor streszcza historię himalaizmu na świecie, a następnie przepisuje do książki to, co sam wyczytał na portalach...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-05
Książka została podzielona na dwa tomy po 4 opowiadania każdy. Pierwszy tom “Północ” opowiada głównie o losach Górskiej Straży - grupy wojowników na służbie władcy, którzy dbają o porządek i spokój w Imperium. Autor mocno skupia się na ukazaniu hierarchii i zasad panujących w Straży, a także na wiernym przekazywaniu kolejności wydarzeń. Opowiadania nie są zbyt równe, mam poczucie, że niektóre mogłyby być o wiele dłuższe, aby lepiej wyjaśnić sytuację. Miałam poczucie, że zanim zapamiętałam nazwiska bohaterów, to opowiadanie już się kończyło.
Drugi tom Południe rozgrywa się na pustyni i opowiada głównie losy jednego z członków zamkniętej i tajemniczej społeczności żyjącej z dala od reszty ludzi. Te opowiadania były o wiele równiejsze, jeśli chodzi o poziom. Podobało mi się nawiązanie do długiej historii plemienia i bliższe przedstawienie ich obyczajów.
Książkę oceniam pozytywnie, ale mam nadzieję, że Wegner rozwinie swój warsztat pisarski.
Książka została podzielona na dwa tomy po 4 opowiadania każdy. Pierwszy tom “Północ” opowiada głównie o losach Górskiej Straży - grupy wojowników na służbie władcy, którzy dbają o porządek i spokój w Imperium. Autor mocno skupia się na ukazaniu hierarchii i zasad panujących w Straży, a także na wiernym przekazywaniu kolejności wydarzeń. Opowiadania nie są zbyt równe, mam...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-12
Moja opinia dotyczy jedynie książki, ponieważ nigdy nie widziałam filmu i jego najsłynniejsze sceny znam tylko z opowieści innych.
Powieść jest dobrze i spójnie napisana. Przedstawia historię profesora Rafała Wilczura, który w wyniku pobicia traci pamięć, ale nie wrodzone umiejętności chirurgiczne. Jako człowiek bez nazwiska i przeszłości najmuje się do pracy fizycznej i zaczyna nieodpłatnie pomagać ludziom w dolegliwościach. W książce jest obecny wątek romansowy, ale nie przyćmiewa postaci Wilczura, który wybija się na tle innych jako uczciwy i dobry człowiek. Powieści można zarzucić, że niektóre postaci są zbyt dobre i naiwne, ale moim zdaniem pasują do klimatu powieści, która nie miała być zupełnie realistyczna.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz napisał książkę w 1937 roku i mniej więcej w tych czasach rozgrywa się opowieść. Realia epoki są dobrze oddane, co bardzo mi się podoba. Przede mną film z 1982 roku.
Moja opinia dotyczy jedynie książki, ponieważ nigdy nie widziałam filmu i jego najsłynniejsze sceny znam tylko z opowieści innych.
Powieść jest dobrze i spójnie napisana. Przedstawia historię profesora Rafała Wilczura, który w wyniku pobicia traci pamięć, ale nie wrodzone umiejętności chirurgiczne. Jako człowiek bez nazwiska i przeszłości najmuje się do pracy fizycznej i...
2023-12-25
Książka prezentuje historię rodziny Wedlów od przybycia Karola Wedla do Warszawy w połowie XIX wieku aż do śmierci jego wnuka Jana Wedla w 1960 roku. Czekolada nie jest głównym bohaterem tej historii, bo w tle zawsze czai się Warszawa, poniewierana przez historię, niszczona, przebudowywana, ale zawsze kochana przez swoich spolszczonych Niemców. Łukasz Garbal dużą wagę przykłada do patriotyzmu, jaki cechował Wedlów, którzy razem ze swoją marką coraz bardziej wrastali w polskie społeczeństwo aż do momentu kulminacyjnego, gdy Jan Wedel odmówił podpisania volkslisty.
Wracając do czekolady - podziw wzbudza żmudne budowanie rodzinnej firmy. Autor udowadnia, jak dużą smykałkę do interesów mieli kolejni właściciele marki i jak nie osiadali na laurach. Prywatnego życia jest tam niewiele, charaktery trzech panów Wedlów również poznajemy poprzez ich stosunek do pracowników i pracy samej w sobie.
Biografię czytało mi się bardzo przyjemnie, nawet mimo kilku dłużyzn, gdy autor wyłuszczał problemy polityczne. Nie jest to całkowicie obiektywna książka, ponieważ widać, że Łukasz Garbal bardzo bronił Wedlów i nawet gdy opisywał ich złe cechy albo urągające warunki pracy, to zaraz przypominał o dobroczynności i poczuciu patriotyzmu. Nie przeszkadzałoby mi, gdyby dobitniej wspominał o ciemnych stronach firmy, bo zrozumiałym jest, że nie da się zbudować tak olbrzymiego biznesu bez rządzenia twardą ręką i poświęcania jednostek.
Brakowało mi trochę większej liczby przytoczonych listów, notatek, pamiętników. Brakuje też chociaż krótkiego rozdziału na temat losów firmy po latach 60. ubiegłego wieku, ale może autor chciał symbolicznie zakończyć opowiadanie o Wedlu razem ze śmiercią ostatniego pana Wedla.
Bardzo polecam tę lekturę szczególnie w okolicach jesieni i zimy, gdy naturalnie jemy więcej czekolady. Powinna to być szczególnie interesująca lektura dla wielbicieli Warszawy, bo autor dokładnie opisuje umiejscowienie sklepów, fabryk i kamienic Wedlów.
Książka prezentuje historię rodziny Wedlów od przybycia Karola Wedla do Warszawy w połowie XIX wieku aż do śmierci jego wnuka Jana Wedla w 1960 roku. Czekolada nie jest głównym bohaterem tej historii, bo w tle zawsze czai się Warszawa, poniewierana przez historię, niszczona, przebudowywana, ale zawsze kochana przez swoich spolszczonych Niemców. Łukasz Garbal dużą wagę...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-10
Muszę przyznać, że nie rozumiem zamysłu tej książki, a tytułowe “nie ma” jest dla mnie bardzo naciągane. Książka składa się z artykułów, mini-reportaży, felietonów, które Szczygieł zebrał i wydał jako książkę. Opowieści nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, oprócz tego “nie ma”, które autor jakby na ślepo umieszcza gdzieś w tekście. Jest kilka historii, które zapadły mi w pamięć, ale trudno mi przypomnieć sobie całość. Książkę czytałam 2-3 miesiące, bo przeczytanie wszystkiego na raz było zbyt męczące. Mimo że podoba mi się styl pisarski Szczygła, to na dłuższą metę wydaje się przeintelektualizowany. Być może moja ocena byłaby wyższa, gdybym historie czytała oddzielnie w formie felietonów.
Muszę przyznać, że nie rozumiem zamysłu tej książki, a tytułowe “nie ma” jest dla mnie bardzo naciągane. Książka składa się z artykułów, mini-reportaży, felietonów, które Szczygieł zebrał i wydał jako książkę. Opowieści nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, oprócz tego “nie ma”, które autor jakby na ślepo umieszcza gdzieś w tekście. Jest kilka historii, które zapadły mi w...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-06
Cieszę się, że Nagroda im. Kapuścińskiego zachęciła mnie do zapoznania się z Głuszą Anny Goc. Podobnie jak inni czytający ze wstydem zdałam sobie sprawę, że powielałam wiele stereotypów na temat osób niesłyszących, a moja wiedza na temat ich życia jest na żenująco niskim poziomie. Podoba mi się jak autorka zwraca uwagę na problemy systemowe, jeśli chodzi o funkcjonowanie Głuchych w naszym kraju. Samo zagadnienie niepełnosprawności w ich przypadku jest ciekawe i warte dalszego rozważania. Jedyne, czego mi w tej książce brakuje, to podanie przykładowych rozwiązań na istniejące problemy, ponieważ mam nieodparte wrażenie, że nie wszystko jest winą jedynie osób słyszących. Przykładowo, metoda, w której najpierw uczy się Głuchych polskiego języka migowego, a następnie uczy się ich czytania i pisania w języku polskim, jest aktualnie uznawana za najlepszą. Mimo to autorka przytacza mnóstwo historii dorosłych osób, które znają jedynie język migowy i przez całe dorosłe życie nie uczą się czytania i pisania w języku polskim. Te same osoby decydują się na posiadanie potomstwa, które, jeśli urodzi się słyszące, załatwia samodzielnie wszystkie swoje sprawy, a także sprawy rodziców. Następuje tu u mnie zgrzyt i trochę nie wiem, co autorka chciała przekazać czytającym.
Cieszę się, że Nagroda im. Kapuścińskiego zachęciła mnie do zapoznania się z Głuszą Anny Goc. Podobnie jak inni czytający ze wstydem zdałam sobie sprawę, że powielałam wiele stereotypów na temat osób niesłyszących, a moja wiedza na temat ich życia jest na żenująco niskim poziomie. Podoba mi się jak autorka zwraca uwagę na problemy systemowe, jeśli chodzi o funkcjonowanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-25
Leszek Cichy, jeden z dwóch pierwszych zdobywców Mount Everestu zimą, opowiada o kulisach tej wyprawy z 1980 roku. Rozpoczyna książkę od krótkiego przedstawienia samego siebie, co daje wgląd w jego motywację do zdobywania najwyższych szczytów. Z książki można się również dowiedzieć, jak wyglądało zdobywanie najwyższej góry świata i ile istnień pochłonęła jeszcze przed 1980. Ten fragment był nieco nudny, ale uważam go za konieczny przed zapoznaniem się z historią wyprawy Cichego i Wielickiego. Ukazuje prawdziwy rozmach przedsięwzięcia i niebezpieczeństwa czyhające na wspinaczy, a tych jest mnóstwo, mimo imponującej liczby zdobywców szczytu. Sam opis przygotowań do wyprawy jest niesamowity z punktu widzenia człowieka XXI wieku, dla którego wyjazd do Nepalu to głównie kwestia pieniężna. Cichy dużo opowiada o relacjach w zespole, narastających niesnaskach między członkami wyprawy, o ambicjach i indywidualnych predyspozycjach. Szczególnie ciekawie się to czyta w kontekście współczesnych wypraw w wysokie góry, o których autorzy opowiadają pod koniec książki. Da się wyczuć rozczarowanie aktualnymi trendami i podejściem wspinaczy, a także komercjalizacją. Mnie osobiście podobało się to zakończenie, bo również uważam, że komercjalizacja nic dobrego górom nie przyniosła, ale rozumiem, że innym ten fragment może nie przypaść do gustu. W książce znajduje się dużo zdjęć i mapek, dlatego polecam czytanie na papierze. Ja czytałam na czytniku i wiele z obrazków było nieczytelnych.
Leszek Cichy, jeden z dwóch pierwszych zdobywców Mount Everestu zimą, opowiada o kulisach tej wyprawy z 1980 roku. Rozpoczyna książkę od krótkiego przedstawienia samego siebie, co daje wgląd w jego motywację do zdobywania najwyższych szczytów. Z książki można się również dowiedzieć, jak wyglądało zdobywanie najwyższej góry świata i ile istnień pochłonęła jeszcze przed 1980....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-31
Szukam dobrych książek o minimalizmie w życiu, ale to nie jest ona. Niewiele jest tu treści, autorka skupia się na jakichś coachingowych radach bez przykładów z realnego życia. To jak przeniesienie tych wszystkich estetycznych, beżowych kanałów na youtubie na papier. Przemyślenia autorki nie zmotywowały mnie do zmiany mojego życia, jej konstatacje są płytkie i puste, poprzerywane zdjęciami kwiatków.
Szukam dobrych książek o minimalizmie w życiu, ale to nie jest ona. Niewiele jest tu treści, autorka skupia się na jakichś coachingowych radach bez przykładów z realnego życia. To jak przeniesienie tych wszystkich estetycznych, beżowych kanałów na youtubie na papier. Przemyślenia autorki nie zmotywowały mnie do zmiany mojego życia, jej konstatacje są płytkie i puste,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-13
Cieszę się, że Sabała-Zielińska postanowiła zebrać materiały i napisać historię o tych dwóch tatrzańskich wypadkach z 2019 roku. Z ogromnymi wypadkami jest tak, że szybko zaczynają tworzyć się legendy (albo są specjalnie tworzone przez dziennikarzy) i po czasie niemożliwym jest poznanie prawdy. Mam nadzieję, że temu reportażowi mogę zaufać, skoro wywiadów udzielał naczelnik TOPR-u Jan Krzysztof. Autorka nie jest obiektywna, ale nie można jej zarzucić stronnictwa i obwiniania konkretnej strony. Powiedziałabym, że zawsze trzyma stronę TOPR-u, a to wydaje mi się najbardziej uczciwym podejściem. Opisuje ze szczegółami, dzień po dniu, godzina po godzinie, jak rozwijały się akcje ratownicze w Jaskini Wielkiej Śnieżnej i na Giewoncie. Możemy przeczytać opisy ofiar rażenia piorunem, a także wspomnienia ratowników. Sama ta tragedia do dzisiaj mnie prześladuje, gdy wychodzę w góry, a po opisach z reportażu Sabały tym częściej będę zerkać w niebo sprawdzając, czy nie nadchodzi niebezpieczeństwo. Niestety druga część reportażu jest poświęcona żonom i rodzinom ratowników TOPR-u. Szczerze mówiąc nie wiem, co ciekawego miałyby mieć do powiedzenia żony ratowników, skoro wszystkie mówiły, że mają normalne rodziny, one mają prace/biznesy i starają się wieść przeciętne życie mimo pasji ich mężów. Nie liczyłam na skandale, ale dostałam kilkadziesiąt stron wypełnionych zapewnieniami kobiet, że są najzupełniej szczęśliwe, a ich związki są normalne. Rozumiem, że materiału o wypadkach było zbyt mało, aby wydać tylko to w formie książki, ale wolałabym już więcej wywiadów z ofiarami i ratownikami niż otrzymanie takich wypucowanych laurek, które nic nie wniosły do historii.
Cieszę się, że Sabała-Zielińska postanowiła zebrać materiały i napisać historię o tych dwóch tatrzańskich wypadkach z 2019 roku. Z ogromnymi wypadkami jest tak, że szybko zaczynają tworzyć się legendy (albo są specjalnie tworzone przez dziennikarzy) i po czasie niemożliwym jest poznanie prawdy. Mam nadzieję, że temu reportażowi mogę zaufać, skoro wywiadów udzielał naczelnik...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-10
2023-04-15
Reportaż Marty Sapały jest bardzo nierówny. Mam wrażenie, że autorka stworzyła go z poszczególnych artykułów i felietonów, przez co całość krąży wokół marnowania żywności, ale za każdym razem w inny sposób. Moim zdaniem brakuje tam logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, który prowadziłby czytelnika przez to zagadnienie. Mimo to reportaż mi się podobał, chyba głównie dzięki stylowi pisarskiemu autorki – gdy Marta Sapała opisuje smak, zapach i fakturę, to ja czuję to jedzenie jakbym sama miała je w rękach. Dlatego na pewno sięgnę po inne jej książki, a widzę, że autorka krąży wokół podobnych tematów ekologii, minimalizmu i konsumpcjonizmu naszego świata.
Co do samej tematyki, to nie ma tam nic zaskakującego. Sapała zastanawia się nad tym, co tak naprawdę jest odpadkiem oraz kiedy nie można mówić o marnowaniu żywności. Porusza temat modnego ruchu zero waste i przytacza różne opinie na jego temat. Podoba mi się takie podejście do tematu marnowania żywności. Za mało wartościowe uznaję historie osób bezdomnych, które, przykro to mówić, ale same doprowadziły do takiego stanu rzeczy. Nie jestem w stanie wzruszyć się czytając o ich trudnych losach, gdy autorka sama przyznaje, że są przemocowcami i alkoholikami.
Chciałabym, aby książka została kiedyś okrojona i przeredagowana, aby czytało się ją przyjemniej, bo uważam, że to ważny głos w dyskusji na temat marnowania pożywienia.
Reportaż Marty Sapały jest bardzo nierówny. Mam wrażenie, że autorka stworzyła go z poszczególnych artykułów i felietonów, przez co całość krąży wokół marnowania żywności, ale za każdym razem w inny sposób. Moim zdaniem brakuje tam logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, który prowadziłby czytelnika przez to zagadnienie. Mimo to reportaż mi się podobał, chyba głównie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-15
Izbicę oceniłabym wyżej, gdyby nie ewidentne próby wybielenia społeczności żydowskiej przy jednoczesnym oskarżeniu o wszystko Polaków. Podoba mi się skupienie na Żydach z tej jednej miejscowości i przybliżenie ich losów, ponieważ stają się przez to bardziej realni. Na dodatek o Izbicy wiele się nie mówi w polskich szkołach, jednak zupełnie nie mogę zgodzić się z autorem, że temat Holocaustu jest zapomniany albo ignorowany. Wręcz przeciwnie, jest nieustannie obecny w polskich mediach, szkołach i literaturze. Co więcej, poruszanie tematu Holocaustu nie jest proste, ponieważ jako Polacy zawsze możemy zostać oskarżeni o antysemityzm i stereotypizację. Ten reportaż też niełatwo jest skrytykować, skoro tak mocno bazuje na emocjach i wywoływaniu poczucia winy. Przestępstwa Polaków są tam dokładnie uwypuklone, podczas gdy wady Żydów miłosiernie pomijane. Nie na tym polega dobry reportaż, mimo że Rafał Hetman wykonał ogrom pracy, co ogromnie mi się w tej książce podoba.
Nie dziwi mnie, że książka została nominowana do nagrody im. Kapuścińskiego, ale jednocześnie nie dziwi mnie też, że jej nie wygrała. Za dużo emocji i martyrologii, za mało uczciwego podejścia do tematu z empatią dla obu stron.
Izbicę oceniłabym wyżej, gdyby nie ewidentne próby wybielenia społeczności żydowskiej przy jednoczesnym oskarżeniu o wszystko Polaków. Podoba mi się skupienie na Żydach z tej jednej miejscowości i przybliżenie ich losów, ponieważ stają się przez to bardziej realni. Na dodatek o Izbicy wiele się nie mówi w polskich szkołach, jednak zupełnie nie mogę zgodzić się z autorem, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-01
Powieść-gigant, która stała się jedną z moich ulubionych. Historia zwykłego małżeństwa na tle historycznych wydarzeń, czyli to, co w powieściach obyczajowych lubię najbardziej. Bohaterowie są przeciętni, ale przez całych 800 stron zdawałam sobie sprawę, że przecież ja znam dokładnie takie kobiety jak Barbara, znam takich mężczyzn jak Bogumił. 100 lat później bohaterowie nadal są jak żywi, ich zachowania nie trącą myszką. A wielka historia, która dzieje się jakby za ich plecami tak bardzo przypomina mi dzisiejsze słuchanie radia czy czytanie wiadomości w internecie. Historia dzieje się równolegle z naszym zwykłym życiem, a my na co dzień nie dostrzegamy tych wielkich wydarzeń.
Doskonały styl, żywe dialogi, ludzkie problemy. Jedyną wadą jest może nudnawy tom 3, ale też po prostu nie zapałałam sympatią do bohaterki, która była tam opisywana.
Powieść-gigant, która stała się jedną z moich ulubionych. Historia zwykłego małżeństwa na tle historycznych wydarzeń, czyli to, co w powieściach obyczajowych lubię najbardziej. Bohaterowie są przeciętni, ale przez całych 800 stron zdawałam sobie sprawę, że przecież ja znam dokładnie takie kobiety jak Barbara, znam takich mężczyzn jak Bogumił. 100 lat później bohaterowie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-08
To bardzo melancholijna i wspominkowa książka poświęcona życiu matki autora. Lubię motyw sprzątania mieszkania po zmarłej osobie oraz odkrywania kolei jej życia przez warstwy szpargałów ukrytych na pawlaczu. Wicha napisał bardzo piękne świadectwo swojej miłości i przywiązania do matki, jednocześnie jej nie wybielając. Matka autorka to żywa, zdecydowana, pełna wad kobieta, która dla swojego syna do dzisiaj stanowi wzór do naśladowania.
Polecam każdemu, kto przeżył kiedyś śmierć bliskiej osoby i borykał się z problemem uporządkowania po niej przestrzeni. Mimo że sama tematyka nie jest przyjemna, to nie czyta się tego ze łzami w oczach. W prozie Wicha widać spokojne pogodzenie się z faktem śmierci rodziców i bardzo mi podoba, że zamiast rozpaczać postanowił oddać im hołd uwieczniając ich na zawsze w literaturze.
To bardzo melancholijna i wspominkowa książka poświęcona życiu matki autora. Lubię motyw sprzątania mieszkania po zmarłej osobie oraz odkrywania kolei jej życia przez warstwy szpargałów ukrytych na pawlaczu. Wicha napisał bardzo piękne świadectwo swojej miłości i przywiązania do matki, jednocześnie jej nie wybielając. Matka autorka to żywa, zdecydowana, pełna wad kobieta,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dwa ostatnie tomy Opowieści uznaję za dorównujące albo nawet nieco przewyższające dwa pierwsze. Opowieści ze Wschodu przypominają charakterem te Północne. Ponownie mamy grupę wojowników, która ratuje siebie i innych przed najeźdźcami. Historie są wzruszające i w ciekawy sposób ocierają się o politykę i etykę.
Historie z Zachodu mają z kolei jednego głównego bohatera - złodzieja Altsina. Ta część książki jest o wiele bardziej brutalna i przerażająca. Jest tam obecna polityka, ale też fanatyzm religijny. Fascynujące połączenie.
Podobnie jak w "Północ - Południe", najsłabszym elementem są postacie kobiece i relacje damsko-męskie. Wegner tworzy do bólu stereotypowe postaci kobiece i trudno jest mi to mu wybaczyć. Jego bohaterki to albo waleczne chłopczyce, albo biuściaste głuptaski. Gdyby nie to, powieść byłaby naprawdę dobra.
Dwa ostatnie tomy Opowieści uznaję za dorównujące albo nawet nieco przewyższające dwa pierwsze. Opowieści ze Wschodu przypominają charakterem te Północne. Ponownie mamy grupę wojowników, która ratuje siebie i innych przed najeźdźcami. Historie są wzruszające i w ciekawy sposób ocierają się o politykę i etykę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHistorie z Zachodu mają z kolei jednego głównego bohatera -...