Dziennikarz, absolwent afrykanistyki na Uniwersytecie Londyńskim oraz stosunków międzynarodowych na uniwersytecie w Chicago. Autor książek: Radio Congo. Signals Of Hope From Africa’s Deadliest War i Miasto cierni. Największy obóz dla uchodźców. Współpracował z BBC Radio 4, „The London Review of Books”, „The Guardian”, „African Affairs” i „The Huffington Post”. Przez siedem lat, między 2006 i 2013 rokiem, pracował dla Human Rights Watch, m.in. w Kenii, Somalii, Sudanie Południowym, Ugandzie i Etiopii. Mieszka w Black Mountains w Walii.
Fantastycznie napisana i skonstruowana książka. W stylu bardziej przypomina powieść niż typowy reportaż. A to ze względu na zupełnie nieobecnego autora, który oddaje całą scenę swoim bohaterom. A są nimi uchodźcy z Somalii, którzy osiedlili się w obozie Daadab na terytorium Kenii.
Losy kilkunastu z nich Rawlence przedstawia z niezwykłą wnikliwością, empatią i wrażliwością. Dzięki przejściu na poziom jednostkowy możemy bardziej wczuć się w tragedię Somalijczyków. Nie są nam obojętni, niektórym wręcz kibicujemy, inni budzą w nas ambiwalentne uczucia. Autor nie idealizuje swoich bohaterów, poznajemy ich od każdej strony, także tej ciemniejszej.
Obóz, istniejący od 1992 roku i dający schronienie ponad pół milionowi osób, to arena codziennej walki. Walki o racje żywnościowe, o kawałek blachy, aby zrobić porządny dach, o słabo płatną pracę, o edukację, zwłaszcza dziewcząt, a w końcu o wizę do wymarzonej Australii. Mimo powieściowej narracji, reportaż Rawlence’a jest kopalnią wiedzy o Somalii i Kenii.
Dowiadujemy się o metodach działania Asz-Szabab, wgłębiamy się w skomplikowane stosunki etniczno-religijne, cieleśnie odczuwamy opisy suszy i głodu, denerwujemy się z powodu panującej korupcji i przemocy. Autor, jako wieloletni pracownik organizacji pozarządowej, nakreśla również nieefektywny i nierzadko patologiczny system pomocy humanitarnej w Afryce.
Na uwagę zasługuje miejscami piękny, literacki język, a duża w tym zasługa tłumacza Sergiusza Kowalskiego. Tekst czyta się na tyle znakomicie, że naprawdę trudno uwierzyć, że został napisany w innym języku.
Tak naprawdę nota 8,5. Nie ma 9, bo pod koniec autor zaczął już za bardzo mieszać wątki i traciłam rozeznanie, czyją teraz historię opowiada.
Mamy rok 2021. Obozy nadal funkcjonują, choć w ostatnim czasie została podjęta decyzja o ich zamknięciu w czerwcu 2022 roku. Czy to nastąpi? Przekonamy się za rok. Autor na ponad 300 stronach, w moim odczuciu, rzetelnie podszedł do tematu i starał się bardzo dogłębnie i obrazowo przedstawić skomplikowaną sytuację mieszkańców obozów dla uchodźców, agencji pomocowych, mieszkańców Somalii, Kenii czy nawet władz tych krajów. Trudno jest ocenić kogokolwiek. Choć mam wrażenie, że najbardziej oberwało się ONZ i podległym jej agencjom. Być może nie poradziły sobie z tym kryzysem dobrze, jednak za każdą instytucją stoją ludzie. A utarło się też, że na kryzysach i konfliktach najlepiej się zarabia. I to każda ze stron. Na pewno ten reportaż daje dużo do myślenia. W szczególności, że nie jest to jedyny obóz dla uchodźców, który teraz na świecie istnieje i prosperuje jak miasto...