-
Artykuły
Heather Morris pozdrawia polskich czytelnikówLubimyCzytać3 -
Artykuły
Tajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca LucentiniegoLubimyCzytać2 -
Artykuły
A.J. Finn po 6 latach powraca z nową książką – rozmowa z autorem o „Końcu opowieści”Anna Sierant1 -
Artykuły
Zawsze interesuje mnie najgorszy scenariusz: Steve Cavanagh opowiada o „Adwokacie diabła”Ewa Cieślik1
Biblioteczka
28/2024 (audiobook 19/2024)
Kolejna monumentalna powieść obyczajowo-historyczna Mistrza Folleta.
Czwarta część cyklu Kingsbridge (mam nadzieję, że nie ostatnia!) zabiera nas w trudny okres przełomu wieków XVII I XIX w Europie, miotanej zmianami gospodarczymi, targanej niepokojami społecznymi, ogarniętej pożogą wojen napoleońskich i stojącej w obliczu nowego kształtu politycznego.
Bohaterowie Folleta to, jak zawsze, postacie z tzw. krwi i kości.
Poznajemy ich życie na przestrzeni trzech dekad, zatem relacja czytelnik-postać jest tutaj, rzekłbym, kompletna, pełna, dogłębna.
Uwielbiam wręcz budowanie literackich postaci przez Folleta – sympatyczny Brytyjczyk posiada niebywały talent do kreowania tak wiarygodnych pod każdym względem postaci, że można odnieść wrażenie lektury zbeletryzowanego dokumentu, będącego zapisem autentycznych historii.
A historia – w sensie dziejów narodu, państwa, społeczeństwa – ściśle splata się tu z literacką fikcją. Wykreowani bohaterowie Folleta mierzą się z dramatem nieuniknionej i postępującej rewolucji Przemysłowej, doznając wszelkich możliwych skutków owego postępu. Są uczestnikami dramatycznych wydarzeń historycznych będących konsekwencjami wspomnianego przełomu: stają się ofiarami nieludzkiej ustawy o zakazie zawiązywania związków zawodowych, padają łupem państwowych werbowników dosłownie i legalnie porywających ludzi oraz wcielających ich do armii, bywają zsyłani do kolonii karnej, czyli do… Australii (w tym miejscu serdeczności dla całej społeczności skupionej wokół Wrocławskiego Salonu Jacka Kaczmarskiego, która na każdym pokoncertowym afterze śpiewa chóralnie pieśń “1788”, będącą hołdem dla owych zesłańców).
A wszystko to jest, oczywiście, przedstawione na tle ludzkich, a wiec - zwykłych, namiętności: miłości, zazdrości, zawiści, nienawiści. Każda z postaci wykreowanych przez Folleta jest “jakaś”, emanuje szeroko pojętym człowieczeństwem – w różnych odcieniach, od szlachetności i niezłomności, po nikczemność i czyste zło. Wszak każdy z nas zna takie osoby, których po prostu… nie da się lubić ;)
Ken Follet ma 74 lata. Jeśli istnieje jakiś bóg, który władny jest decydować o długości i jakości naszej ziemskiej wędrówki – niechaj da Kenowi jak najwięcej zdrowia, byśmy przeczytali kolejne tomy tej monumentalnej sagi. Ciekaw jestem losów potomków bohaterów “Filarów Ziemi”, którzy – idąc chronologicznie – przeżyją szok I Wojny Światowej, a później będą zmagać się z traumą Drugiej Apokalipsy.
Lektor: Krzysztof Gosztyła.
28/2024 (audiobook 19/2024)
Kolejna monumentalna powieść obyczajowo-historyczna Mistrza Folleta.
Czwarta część cyklu Kingsbridge (mam nadzieję, że nie ostatnia!) zabiera nas w trudny okres przełomu wieków XVII I XIX w Europie, miotanej zmianami gospodarczymi, targanej niepokojami społecznymi, ogarniętej pożogą wojen napoleońskich i stojącej w obliczu nowego kształtu...
13/2024 (audiobook 9/2024)
Wiązałem z tą książką spore nadzieje.
Rozwiewały się one jednak wraz z każdym przebytym rozdziałem.
Losy rycerza-banity Jarosława Burzyńskiego przedstawione są tu bowiem dość chaotycznie. Kompozycja tej powieści jest nieco zachwiana, tak jakby Autor przystępując do pisania pierwszego rozdziału nie miał jeszcze bladego pojęcia, o czym będzie rozdział drugi, i tak dalej.
Zaczyna bowiem Autor z tzw. grubej rury, by potem, lubując się w retrospekcjach i nadużywając zdecydowanie retardacji, dosłownie przez połowę książki wyjaśniać, jak doszło do dramatycznych wydarzeń rozpoczynających powieść.
Następnie porzuca retrospekcje i prowadzi narrację linearną – rzucając swego bohatera w wir przygód.
Przygody te, prawdę mówiąc, też nie “zapierają dechu w piersiach”, odnoszę wrażenie pewnej przypadkowości w ich kreowaniu. Nie dostrzegam w tym jakiegoś przemyślanego planu Autora. Fabuła sprawia wrażenie wymyślanej na bieżąco: ot, piszę do 22.oo, kładę się spać, wstanę rano i dopiero będę się zastanawiał, gdzie skierować wierzchowca Burzyńskiego – do jakiegoś zajazdu, gdzie przydarzy mu się bitka z miejscowymi, czy do zamku, gdzie wpadnie w objęcia jakiejś czarodziejki, czy może dokoptuję go do grupy najemników pacyfikujących jakieś chłopskie rozruchy.
Mam podejrzenie graniczące z pewności, że gdybym miał piętnaście lat – czytałbym tę książkę z płonącymi uszami. Dziś jednak jestem już nieco bardziej wymagającym czytelnikiem i oczekuję solidniejszych opowieści, zwłaszcza w przypadku, kiedy Autor łączy historię z literacką fikcją.
Książka stanowi otwarcie cyklu, liczącego, jak na razie, cztery tomy. Nie wiem, czy sięgnę po kolejne.
Lektor: Paweł Werpachowski
13/2024 (audiobook 9/2024)
Wiązałem z tą książką spore nadzieje.
Rozwiewały się one jednak wraz z każdym przebytym rozdziałem.
Losy rycerza-banity Jarosława Burzyńskiego przedstawione są tu bowiem dość chaotycznie. Kompozycja tej powieści jest nieco zachwiana, tak jakby Autor przystępując do pisania pierwszego rozdziału nie miał jeszcze bladego pojęcia, o czym będzie...
7/2024 (audiobook 5/2024)
Nie dajcie się zwieść zniechęcając się banalnym tytułem!
“Trup na Piekielnym Wierchu” to kawał świetnej historii!
Rewelacyjne połączenie powieści historycznej, przygodowej, kryminalnej, momentami przechodzącej w powieść grozy oraz powieść szpiegowską. A wszystko to okraszone baśniowo-legendarnymi przyprawami.
No proszęjawas!
Końcówka wieku XVI, północne Węgry, osmańska nawała, przygraniczne niepokoje, groźba okrutnego konfliktu, skrytobójcze mordy, zdrajcy na usługach Turków i… specjalna grupa szybkiego reagowania, powołana do zadań specjalnych, czyli – wytropienia zdrady w szeregach Cesarstwa i powstrzymania wroga.
Książka Juraja Červenáka należy do grupy tych nieodkładalnych.
Historia skrzy się od zwrotów akcji, nic to nie jest jednoznacznie czarno-białe, każda z postaci coś ukrywa, bohaterowie nie są tacy, jacy się wydają, twist goni twist, zagadka goni zagadkę.
Cała opowieść poprowadzona jest wedle najlepszych wzorców gatunkowych charakteryzujących powieść kryminalną, czy wręcz detektywistyczną. Główny duet bohaterów - Stein i Barbarič – mają do rozwikłania kolejne zagadki, a ciszy i spokoju nie doświadczają: nieustannie atakują, bronią się, uciekają lub gonią, walczą, toczą pojedynki, popełniają błędy i je naprawiają.
Kolejne moje marzenie serialowe! Ach, gdybyż to zekranizować w kilku odcinkach!
Wszystkim miłośnikom iście chłopackich przygodówek – polecam jak najbardziej!
Lektor: Jacek Dragun
7/2024 (audiobook 5/2024)
Nie dajcie się zwieść zniechęcając się banalnym tytułem!
“Trup na Piekielnym Wierchu” to kawał świetnej historii!
Rewelacyjne połączenie powieści historycznej, przygodowej, kryminalnej, momentami przechodzącej w powieść grozy oraz powieść szpiegowską. A wszystko to okraszone baśniowo-legendarnymi przyprawami.
No proszęjawas!
Końcówka wieku XVI,...
79/2023 (audiobook 45/2023)
Ken Follett ma pewne szczególne miejsce w moim serduchu.
Kiedy, jako nastolatek, przeczytałem pierwsze polskie wydanie “Filarów Ziemi” (to trzytomowe, z roku 1992, mam je do dziś na półce) – odkryłem ten specyficzny, szczególny świat Follettowy, z jego wyjątkowym klimatem, namiętnościami, prawdami życiowymi.
Minęło wiele lat, poznawałem kolejne części cyklu, wraz z Autorem “zwiedzałem” różne miejsca w różnych okresach historii Europy i nie tylko, ale moje umiłowanie tej prozy ani na moment nie zmalało.
“Uciekinier” to kolejna z wielkich, epickich, historycznych opowieści Folleta. Przenosimy się tym razem w wiek XVIII – do Szkocji, Anglii oraz amerykańskich kolonii.
Bohaterowie tej powieści z powodzeniem mogliby być powiązani z cyklem “Kingsbridge” - ich losy przebiegają podobnie. Dramatyczne przeżycia, traumatyczne sytuacje, postacie z przeszłością i po przejściach, ale także hart ducha, honor, lojalność, wierność własnym zasadom.
Kwalifikuje się tę powieść jako historyczną, ale to w zasadzie proza z gatunku obyczajowego, której fabuła osnuta jest na historycznym tle. Jak zawsze – Autor pieczołowicie oddaje klimat i charakter epoki, kreując swych bohaterów jako typowych przedstawicieli swoich czasów. Potrafi z jednaką wiarygodnością powołać do życia angielskiego arystokratę jak i właściciela lokalnego zamtuza, szkockiego górnika, jak i młodego Indianina, czarnego niewolnika, jak i Sędziego Pokoju.
Wszystko to sprawia, że poznaje się tę historię z iście chłopackimi emocjami, to książka z rodzaju tych “nieodkładalnych”.
Przy okazji uświadamiając po raz kolejny dojrzałemu wiekiem czytelnikowi, jakie życie potrafi być przewrotne, jak umie zaskakiwać i miotać człowiekiem.
Z ogromnym wzruszeniem wróciłem do tego Folletowego świata.
I nie chcę go opuszczać. Na szczęście właśnie wyszła “Zbroja światła” - zatem znów poczuję ten dreszcz.
Książki wysłuchałem w wersji audio, w interpretacji Andrzeja Ferenca. Mistrzostwo!
79/2023 (audiobook 45/2023)
Ken Follett ma pewne szczególne miejsce w moim serduchu.
Kiedy, jako nastolatek, przeczytałem pierwsze polskie wydanie “Filarów Ziemi” (to trzytomowe, z roku 1992, mam je do dziś na półce) – odkryłem ten specyficzny, szczególny świat Follettowy, z jego wyjątkowym klimatem, namiętnościami, prawdami życiowymi.
Minęło wiele lat, poznawałem kolejne...
67/2023 (audiobook 38/2023)
Jestem podwójnie zażenowany.
Po pierwsze - samą książką.
Rzadko spotykana ramota. Schematyczna akcja, nonsensowne rozwiązania fabularne, miałka, prostacka fabuła, postacie groteskowo niedorysowane lub przerysowane. Generalnie – pomysł i wykonanie na poziomie wygadanego licealisty z biolchemu.
Ta książka jest zwyczajnie głupia.
Tytuł nawiązuje do organizacji “Biała róża”, działającej w III Rzeszy i kierowanej przez kilkoro studentów z Uniwersytetu Monachijskiego, którzy za swą antypaństwową działalność zostali aresztowani i zgładzeni. Symbolem tej tragedii stało się męczeństwo rodzeństwa: Sophie i Hansa Schollów, którzy z niespotykaną godnością stanęli przed składem sędziowskim żądnym krwi.
Autor jednak kolejny raz (o czym zaraz) wykazał się daleko idącą ignorancją faktograficzną nie zadawszy sobie minimalnego trudu zgłębienia tematu. Bohaterką swej książki uczynił bowiem fikcyjną postać – młodą dziewczynę, która w książce jest byłą narzeczoną Hansa Scholla. Problem w tym, że prawdziwy Hans Scholl w swym krótkim, prawdziwym życiu… nie był zainteresowany kobietami, że tak to eufemistycznie ujmę. Zanim rozpoczął swą działalność wywrotową był nawet zatrzymany za “niemoralne zachowanie”.
Właściwie jedyną “zaletą” tych grafomańskich gryzmołów jest fakt, że grupa ludzi, przeczytawszy tę chałturę, w ogóle dowie się o zapomnianej, a w Polsce praktycznie nieznanej, historii “Białej róży”...
Drugi powód mojego zażenowania ma charakter szerszej refleksji.
Z jednej strony – należy cieszyć się, że przy obecnym poziomie czytelnictwa w Polsce są ludzie, którzy czytają. Z drugiej – liczy się ilość czy jakość tego czytania? No bo cóż z tego, że ludzie czytają, skoro nie rozumieją tego, co czytają.
Poziom ignorancji, nieuctwa, braku wiedzy np. historycznej, ale także zwyczajnego literacko-czytelniczego wyrobienia jest przerażający. Większość czytających nie potrafi odróżnić naprawdę dobrej literatury od czytadeł zalegających księgarniane półki i wysepki.
Jaki poziom ignorancji muszą reprezentować wydawcy, którzy decydują się na produkcję takich zakalców? Czy tłumacze odczuwają jakieś zażenowanie w trakcie pracy, kiedy zdają sobie sprawę, z czym mają do czynienia?
Naiwnie zakładam, że wydawca i tłumacz reprezentują wyższy poziom wiedzy i inteligencji niż przeciętny, kanapowy “czytelnik”…
Najwyraźniej – przeszacowałem tę grupę zawodową...
Zresztą tłumacz akurat tej książki reprezentuje poziom samego Autora: “czuła się pogwałcona”, “poniosłeś nauczkę” - to tylko przykład wykwitów językowych, jakie wyroiły się w fantazji translatora...
W kontekście powyższych rozważań - przeraża tak wysoka średnia ocena tej pozycji, ale także innego tytułu tego grafomana – czyli “Anioła z Auschwitz”, książki haniebnej, będącej stekiem bzdur, której tłumaczenia nie powinien podjąć się żaden szanujący się translator i która powinna być wręcz wycofana z obiegu.
Nie czytajcie ani tej książki, ani żadnej innej autorstwa tego grafomana.
Poczytajcie za to w innych źródłach o “Białej Róży”, o tych niezwykle odważnych, młodych ludziach, którzy w samym środku III Rzeszy, w najczarniejszym momencie nazistowskiej ciemności, mieli odwagę, na miarę swych skromnych możliwości, stawić czoła ówczesnej hydrze.
Książki wysłuchałem w wersji audio. Niezmiernie mi przykro, że Aleksander Bromberek stracił kilka godzin na czytanie tej bazgraniny.
67/2023 (audiobook 38/2023)
Jestem podwójnie zażenowany.
Po pierwsze - samą książką.
Rzadko spotykana ramota. Schematyczna akcja, nonsensowne rozwiązania fabularne, miałka, prostacka fabuła, postacie groteskowo niedorysowane lub przerysowane. Generalnie – pomysł i wykonanie na poziomie wygadanego licealisty z biolchemu.
Ta książka jest zwyczajnie głupia.
Tytuł nawiązuje...
66/2023 (audiobook 37/2023)
W ogólnej narracji historycznej na temat zbrodni nazistowskich w czasie II Wojny Światowej niesławna “Aktion T4” pojawia się rzadko. Jeden z największych i najpodlejszych masowych mordów w dziejach z jakiegoś powodu rzadko pojawia się w książce i filmie, krąży na marginesie historycznego dyskursu, bywa zapomniany lub, co gorsza, jak wynika z mojego “sondażu wokół”, zgoła nieznany.
Książką Białkowskiego dotyka jądra ciemności.
Autor zbliża się do istoty zła pokazując, jak niewiele dzieli człowieka od potwora, jak cienka i wiotka jest to granica.
Autor wnikliwie przedstawia czytelnikowi genezę i przebieg zorganizowanej zbrodni. Pokazuje, jak rezonował ten perfidny plan w społeczeństwie. Stara się ukazać mechanizmy i motywacje, jakie kierowały autorami tego pomysłu, jak reagowała nań niemiecka służba zdrowia, jakie zależności sprawiały, że psychiatra z powołania stawał się bezwolnym narzędziem w ręku władz.
Białkowski umiejętnie łączy wstrząsającą prawdę historyczną z powieściową fikcją. Ciekawym pomysłem literackim jest sam tytułowy bohater, którego losy pokazują, jak łatwo samemu popaść w obłęd biorąc udział w szaleńczych misjach.
“Rausz” to książka przerażająca. Ale i bardzo potrzebna. Bo o ile pokazuje – to już banalne – co człowiek potrafi zrobić drugiemu człowiekowi, jeśli uzbroić go w ideologię i pałkę, o tyle – uzmysławia współczesnemu, świadomemu, czytelnikowi, co może się stać, jeśli społeczeństwo zachłyśnięte doktryną zacznie wykluczać z życia grupy społeczne: np. chorych, o odmiennej orientacji, kolorze skóry czy innym wyznaniu.
To ważne zwłaszcza dziś, gdy w kraju Oświęcimia i Majdanka zbliżają się wybory, w których startują ugrupowania gotowe po objęciu władzy jeszcze bardziej dyskryminować “innych”.
66/2023 (audiobook 37/2023)
W ogólnej narracji historycznej na temat zbrodni nazistowskich w czasie II Wojny Światowej niesławna “Aktion T4” pojawia się rzadko. Jeden z największych i najpodlejszych masowych mordów w dziejach z jakiegoś powodu rzadko pojawia się w książce i filmie, krąży na marginesie historycznego dyskursu, bywa zapomniany lub, co gorsza, jak wynika z...
61/2023 (audiobook 34/2023)
Kolejny z sentymentalnych powrotów. Kto wie, czy nie najważniejszy – jeśli brać pod uwagę właśnie sentyment.
Oto bowiem cofam się pamięcią wiele lat wstecz, jestem w czwartej, może piątej klasie szkoły podstawowej, siedzę w ławce, przede mną ostemplowane kartki, gdyż właśnie uczestniczę w jakiejś Olimpiadzie z języka polskiego.
Tematu wypracowania nie pamiętam. Pamiętam za do doskonale, o czym pisałem.
Całą pracę poświęciłem Peterowi Shannonowi – dzielnemu australijskiemu pilotowi, więźniowi japońskiego obozu, który wraz z towarzyszami dokonał brawurowej ucieczki i przedzierał się przez dżunglę Sumatry i Jawy, by po wielu dramatycznych przeżyciach świadczyć po wojnie w procesie przeciwko japońskiemu zbrodniarzowi.
Wygraliśmy wtedy obaj. Shannon – życie, ja – tę Olimpiadę.
Wiele lat później skończyłem Filologię Polską na UWr, a po kolejnych wielu latach – wróciłem do książki Bohdana Arcta.
Przeżyłem ją oczywiście inaczej niż tamten dziesięcioletni chłopiec.
Ale z wielką radością odnotowuję, iż powieść ta zupełnie się nie “zestarzała”. To naprawdę świetna literatura, wspaniale napisana książka, mogąca stanowić wzór dla podobnych sobie przykładów gatunkowych. Klamra kompozycyjna spina w całość zwartą historię, całościowo ujmując losy głównego bohatera. A sama historia – oprócz wymiaru jednostkowego – ma także wymiar szerszy: dla młodego czytelnika jest wartościowym źródłem wiedzy na temat przebiegu wojny w tamtym rejonie, oblężenia i upadku Singapuru, wreszcie – losów alianckich jeńców pod japońską okupacją.
Wspomniałem o młodym czytelniku, jednak nie należy traktować tej książki jako literatury młodzieżowej – absolutnie.
To kawał literatury wojennej, godnej ekranizacji dokonanej z rozmachem i wielkim budżetem.
Cieszę się, że fale mej pamięci wyrzuciły na brzeg wspomnienie o tej książce, że odnalazłem po latach Petera Shannona i mogłem odnaleźć siebie z tamtych lat a w sobie – tamtego dzieciaka.
Mocno zbiega się to z puentą mej, w sumie niedawnej, piosenki:
“Wzruszeń wilgoć napływa do oczu
Z pewnych rzeczy do dziś nie wyrosłem
Jeszcze raz chciałbym dzieckiem się poczuć
Które czuło się bardzo dorosłe”
Książki wysłuchałem w wersji audio, w interpretacji Macieja Jabłońskiego. Wspaniała lektorska robota!
61/2023 (audiobook 34/2023)
Kolejny z sentymentalnych powrotów. Kto wie, czy nie najważniejszy – jeśli brać pod uwagę właśnie sentyment.
Oto bowiem cofam się pamięcią wiele lat wstecz, jestem w czwartej, może piątej klasie szkoły podstawowej, siedzę w ławce, przede mną ostemplowane kartki, gdyż właśnie uczestniczę w jakiejś Olimpiadzie z języka polskiego.
Tematu...
60/2023 (audiobook 33/2023)
Sympatyczna przygodówka osadzona w realiach Polski XVI wieku.
W warstwie fabularnej – opowieść o zdolnym, młodym Kacprze, który w wyniku splotu okoliczności staje się niemal nadwornym śledczym królewskim rozwiązującym trudne sprawy kradzieży, morderstw itp.
Sama historia sunie wartko, pełna jest chłopackich atrakcji – bójek, pojedynków, zamachów, ucieczek, pogoni, zagadek. Razi jednak nieco bondowska optyka przyjęta w kreacji głównego bohatera: na wszystkim się zna, niemal wszystko potrafi, jest niemal nieomylny.
Irytowały mnie także trochę infantylne relacje Kacpra z tuzami ówczesnej Polski: Kochanowskim, Górnicki, Zamojskim, a przede wszystkim z Sępem – Szarzyńskim.
Do największych zalet tej książki jest świetna stylizacja językowa w narracji, oddająca ducha epoki i stanowiąca immanentną część świata przedstawionego. Inną zaś – przewijające się w toku tej narracji różnorakie ciekawostki historyczne związane z tamtym miejscem i czasem, których próżno szukać w podręcznikach, a których wartość poznawcza bywa nie do przecenienia. Znać w tym wszystkim ogromną wiedzę i pasję Autora raczącego czytelnika mniej znanymi faktami z życia dwory królewskiego, perypetii znaczących person ówczesnej lokalnej polityki, czy po prostu – ploteczkami, jakimi żyli ludzie tamtego czasu.
Książki wysłuchałem w wersji audio w interpretacji Tomasza Sobczaka. Jak wcześniej tak i tym razem nie zrobiła ona na mnie wielkiego, czy choćby nawet – dużego, wrażenia.
60/2023 (audiobook 33/2023)
Sympatyczna przygodówka osadzona w realiach Polski XVI wieku.
W warstwie fabularnej – opowieść o zdolnym, młodym Kacprze, który w wyniku splotu okoliczności staje się niemal nadwornym śledczym królewskim rozwiązującym trudne sprawy kradzieży, morderstw itp.
Sama historia sunie wartko, pełna jest chłopackich atrakcji – bójek, pojedynków,...
53/2023 (audiobook 30/2023)
Debiutancka powieść Jamesa Clavella bez wątpienia inspirowana jest przeżyciami samego Autora z czasów pobytu w japońskim obozie jenieckim, do którego trafił wraz z tysiącami podobnych sobie po kapitulacji Singapuru.
Obóz ów staje się sceną, a nawet całym teatrem zdarzeń, tej powieści.
Autor skupia się na przedstawieniu relacji międzyludzkich w warunkach obozowych, analizuje mechanizmy organizacji czarnego rynku, pokazuje animozje pomiędzy kadrą oficerską a niższą szarżą oraz obrazowo wskazuje na różnice między grupami narodowościowymi z ich immanentnymi cechami: artystokratycznym poczuciem wyższości Brytyjczyków, nieco plebejskimi Australijczykami i zaradnymi Amerykanami.
Owa zaradność staje się tutaj kluczem do przeżycia, w czym nie ma niczego odkrywczego – pamiętamy, jak swojego czasu Tadeusz Borowski ściągnął na siebie gromy po publikacji obozowych opowiadań, w których obnażał smutną prawdę, iż przeżyć w takim miejscu można jedynie kosztem innych.
Gdyby zaliczyć powieść Clavella do “nurtu obozowego” - czyli ukazującego specyfikę trwania i przetrwania w sytuacji ekstremalnej – należałoby przyznać szczerze, iż na tle innych relacji i realiów japońskich obozów Autor i jego bohaterowie trafili do wyjątkowo łagodnego azjatyckiego “stalagu”.
Brydż, pokerek, szachy, roberek oraz nielegalny handel na szeroką skalę, czy handelek w mniejszym wymiarze, szemrane interesiki i układy z członkami załogi obozowej, dziwna, nietypowa pobłażliwość ze strony japońskich zwierzchników – to wszystko zaskakuje czytelnika w miarę uzbrojonego w wiedzę na temat “wyczynów” japońskich okupantów.
Większe napięcie, wynikające z tarć wewnętrznych, zachodzi tu między samymi osadzonymi, którzy konkurują ze sobą w zasadzie na śmierć i życie.
A potem, nagle, “Little Boy” wraz z “Fat Manem” przynoszą wyzwolenie i dla wielu z jeńców – paradoksalnie – staje się to początkiem nowego dramatu…
Dostrzec tu można pewne analogie z innymi klasykami.
Pobrzmiewają tu lekkie echa wydanego rok wcześniej “Paragrafu 22” Josepha Hellera, oczywiście bez Hellerowego poczucia humoru, natomiast ślady Clavella można odnaleźć w “Prawie Fausta” Hansa Hellmuta Kirsta, a nawet – odsączając satyrę – w “M.A.S.H” Richarda Hookera.
Książki wysłuchałem w wersji audio, w interpretacji Filipa Kosiora.
53/2023 (audiobook 30/2023)
Debiutancka powieść Jamesa Clavella bez wątpienia inspirowana jest przeżyciami samego Autora z czasów pobytu w japońskim obozie jenieckim, do którego trafił wraz z tysiącami podobnych sobie po kapitulacji Singapuru.
Obóz ów staje się sceną, a nawet całym teatrem zdarzeń, tej powieści.
Autor skupia się na przedstawieniu relacji międzyludzkich w...
70/2023
“Idą na Londyn! Idą purytanie!
Siłą ich czystość czyli lęk przed grzechem.
Lęk rodzi wściekłość, a wściekłość – powstanie;
Idą pokonać chrześcijan – chrześcijanie.
Mgłą dysząc zamiast oddechem.” - ta znana pieśń Jacka Kaczmarskiego idealnie koresponduje z treścią i klimatem kapitalnej powieści Harrisa.
Każda religia to zło.
Religijny fanatyzm – to już jest zło wcielone.
Bohaterowie tej opowieści są zarówno narzędziem religii, jak i jej ofiarami. A że, jak wiadomo, historia kołem się toczy – ostatni będą pierwszymi. Takimi truizmami można by jednak idealnie oddać historię Anglii w drugiej połowie XVII wieku.
Wojna domowa, rządy purytanów, a właściwie – tylko jednego z nich, i nagły koniec republiki, powrót do monarchii – a wraz z nim: nowe/stare porządki, choć przede wszystkim – zemsta.
Historia “akcji odwetowej” na sygnatariuszach dokumentu skazującego Karola I na śmierć aż prosiła się o godne wykorzystanie w książce, filmie a zwłaszcza serialu.
Póki co - mamy książkę.
Książkę absolutnie rewelacyjną, dodam.
“Wielka ucieczka” to kawał powieści historycznej, mocno osadzonej w realiach epoki, z pewną domieszką fikcji na użytek fabuły.
To potężna lekcja historii, mająca tę przewagę nad podręcznikiem, że umiejąca plastycznie ukazać wydarzenia, postacie, motywacje, genezę, przebieg i skutki działań oraz całych procesów historycznych.
To opowieść o wielkiej rejteradzie i zawziętym pościgu – w imię historycznej sprawiedliwości oraz zwykłej ludzkiej namiętności. Historia dwójki oficerów armii Cromwella, którzy szukali schronienia na kontynencie amerykańskim, rewelacyjnie opracowana przez Harrisa, trzyma w napięciu niczym rasowy thriller czy powieść szpiegowska – bohaterowie muszą latami żyć w głębokiej konspiracji, uchodzić przez zamachami, kryć się przed donosami. To także całkiem mocne studium osaczenia jednostki w nieprzyjaznym otoczeniu, życia w ciągłym zagrożeniu, trwania w permanentnej niepewności – o siebie i o pozostawioną w Europie rodzinę – połączonym z bezsilnością. To także opowieść o zemście jako imperatywie działania, motywacji nadającej sens życiu w obliczu tragedii, która ów sens życia boleśnie odbiera.
Polecam lekturę źródeł na temat historii Anglii drugiej połowy XVII wieku – to absolutnie fascynujący i pasjonujący okres w dziejach Europy. Zwłaszcza namawiam do zapoznania się historią rządów Karola II, następcy ściętego króla, który to władca nie tylko zniweczył wysiłki Cromwella na poziomie doktryny, ale i rozprawił się z większością osób odpowiedzialnych za skazanie i egzekucję Karola I.
Tych najbardziej odpowiedzialnych osób było pięćdziesiąt dziewięć.
“Wielka ucieczka” opowiada o losach dwóch z nich.
Marzy mi się, oj marzy, co najmniej dwudziestoodcinkowy serial na podstawie tej historii…
70/2023
“Idą na Londyn! Idą purytanie!
Siłą ich czystość czyli lęk przed grzechem.
Lęk rodzi wściekłość, a wściekłość – powstanie;
Idą pokonać chrześcijan – chrześcijanie.
Mgłą dysząc zamiast oddechem.” - ta znana pieśń Jacka Kaczmarskiego idealnie koresponduje z treścią i klimatem kapitalnej powieści Harrisa.
Każda religia to zło.
Religijny fanatyzm – to już jest zło...
54/2023
“Bramy Aten” to moje pierwsze spotkanie z prozą Conna Igguldena.
Taka nieco… literacka randka w ciemno ;)
Jak się okazało – może nie będzie to “randka życia”, ale będę ją wspominał miło ;)
Powieść Igguldena ma swoje słabości, ma też mocne punkty.
Owe “słabości” wynikają jednak z przyczyn obiektywnych: Autor przedstawia prawdziwą historię, opiera się na wiedzy historycznej – zatem czytelnikowi jako tako obeznanemu w dziejach Grecji tego okresu nie dane będzie przeżywać uniesień i zaskoczeń.
Dwie perskie “operacje specjalne” (tak, pokazuję wam język, putiniści) pod wodzą Dariusza i później jego syna – Kserksesa to historia, którą nasiąkałem w domu od najmłodszych lat, a opowieści mojego wuja o bitwach pod Maratonem, Termopilami i Salaminą tak działały na moją chłopięcą wyobraźnię, że pamiętam je do dziś.
Mocną stroną książki Igguldena jest solidne odmalowanie tła społeczno – politycznego ówczesnych Aten, obrazowe ukazanie funkcjonowania ateńskiej demokracji – np. przeprowadzania głosowań w ważnych dla miasta sprawach, wyboru obywateli pełniących wysokie funkcje społeczne, czy wreszcie – przebiegu procedury ostracyzmu.
Dla zainteresowanych historią obu wypraw perskich oraz przebiegu greckiej wojny obronnej “Bramy Aten” mogą być zarówno całkiem dobrym “podręcznikiem do historii”, jak i solidnym repetytorium przypominającym kluczowe fakty czy postacie.
Mimo iż jestem fanem komiksowej konwencji filmów “300” oraz “300: Początek Imperium” - zdecydowanie przestrzegam przed traktowaniem ich jako obrazów przedstawiających prawdziwą historię omawianych wydarzeń ;)
54/2023
“Bramy Aten” to moje pierwsze spotkanie z prozą Conna Igguldena.
Taka nieco… literacka randka w ciemno ;)
Jak się okazało – może nie będzie to “randka życia”, ale będę ją wspominał miło ;)
Powieść Igguldena ma swoje słabości, ma też mocne punkty.
Owe “słabości” wynikają jednak z przyczyn obiektywnych: Autor przedstawia prawdziwą historię, opiera się na wiedzy...
35/2023 (audiobook 19/2023)
Po zakończeniu lektury nachodzą mnie dwie refleksje.
Z jednej strony cieszę się, że Autor “trzyma poziom” i kolejny raz serwuje czytelnikowi dobrze wysmażoną historię.
Z drugiej – Siembieda niczym nie zaskakuje, konsekwentnie realizuje schemat, jaki wypracował w poprzednich powieściach.
Można zaryzykować uproszczenie: kto czytał jedną powieść Siembiedy – to jakby czytał je wszystkie ;)
“Nemezis” to tylko i aż kolejna świetna powieść łącząca fikcję z faktami, której akcja rozpięta jest na przestrzeni kilkudziesięciu lat.
Bohaterowie znów wpadają w tryby historii a ich indywidualne losy splatają się ściśle z historią kraju oraz Europy.
Pewnym smaczkiem – dla czytelników poprzednich książek Autora – jest tu zmyślne połączenie wątków z motywami powieści “Katharsis”. To chyba najciekawsza część tej historii.
Książki wysłuchałem w wersji audio, w mistrzowskiej interpretacji Przemysława Bluszcza.
35/2023 (audiobook 19/2023)
Po zakończeniu lektury nachodzą mnie dwie refleksje.
Z jednej strony cieszę się, że Autor “trzyma poziom” i kolejny raz serwuje czytelnikowi dobrze wysmażoną historię.
Z drugiej – Siembieda niczym nie zaskakuje, konsekwentnie realizuje schemat, jaki wypracował w poprzednich powieściach.
Można zaryzykować uproszczenie: kto czytał jedną powieść...
15/2023 (audiobook 7/2023)
Kolejna koronkowa robota. Maciej Siembieda ponownie sięga do historii, zarówno tej globalnej, jak i tej w wymiarze jednostkowym.
Tym razem podejmuje opowieść o trudnych czasach drugiej wojny światowej, walce w konspiracji, podwójnych agentach, zdradach i niejednoznacznych wyborach.
Bazuje na losach niesławnego Ludwika Kalksteina, agenta Gestapo działającego w strukturach AK i odpowiedzialnego m. in. za aresztowanie gen. Roweckiego, jak i kretów-prowokatorów na usługach NKWD.
Cała historia przyjmuje tu rozmiar niemalże sagi, obejmując zasięgiem czasowym okres kilkudziesięciu lat, wraz z bohaterami podążamy także przez powojenną historię Polski, Europy i świata.
Książki Macieja Siembiedy doskonale sprawdzają się jako atrakcyjne uzupełnienie podręczników historii. Gdybyż tylko młode pokolenie chciało czytać…
Jak zawsze – posłowie do książki przynosi nie mniej emocji niż sama powieść. Życie potrafi pisać absolutnie nieprawdopodobne scenariusze – uwielbiam ten moment podniesienia kurtyny przez Autora i ujawnienie, które wątki fabuły rozegrały się naprawdę.
Czekam z niecierpliwością na nowe książki Autora.
Powieści wysłuchałem w wersji audio, w interpretacji Mariusza Bonaszewskiego. Coraz bardziej zaczynam się przyzwyczajać.
15/2023 (audiobook 7/2023)
Kolejna koronkowa robota. Maciej Siembieda ponownie sięga do historii, zarówno tej globalnej, jak i tej w wymiarze jednostkowym.
Tym razem podejmuje opowieść o trudnych czasach drugiej wojny światowej, walce w konspiracji, podwójnych agentach, zdradach i niejednoznacznych wyborach.
Bazuje na losach niesławnego Ludwika Kalksteina, agenta Gestapo...
42/2022
Kiedy patrzymy wstecz i sięgamy pamięcią do zamierzchłych książek, filmów czy muzyki – często mawiamy, że na tym czy owym się wychowaliśmy.
Mogę więc przy tej okazji napisać, iż wychowałem się m. in. na serialu „Gazda z Diabelnej”. Pamiętam go jak przez mgłę, oglądałem go jeszcze na czarno-białym telewizorze, czuję raczej pewną jego aurę niż wspominam fabułę. Jako urodzony na Ziemiach Odzyskanych chłonąłem opowieści starszych osób o Werwolfie - to chyba najbardziej działało na wyobraźnię smyka penetrującego okoliczne lasy.
Książki Chlebowskiego nigdy nie czytałem. Sięgnąłem po nią dopiero teraz, wiele lat po emisji zapomnianego serialu.
A że akurat po raz jedenasty miałem przyjemność współtworzyć festiwal Czaty Zamkowe w Bolkowie – tym łacniej mi to przyszło, gdyż Bolków to ważna składowa „Gazdy z Diabelnej”.
Powieść jest ewidentnie skierowana do młodzieży, dorastająca dzieciarnia to zbiorowy bohater tej książki.
Rzecz rozgrywa się tuż po zakończeniu wojny i opowiada o zasiedlaniu wspomnianych Ziem Odzyskanych przez osadników ze wschodu. Tytułowy gazda przybywa z Zakopanego, by na fikcyjnej górze – Diabelnej właśnie – objąć posadę kierownika schroniska.
Początki formowania się władzy, społeczne niepokoje, napięcia między osadnikami, działania grup Werwolfu – to tło historyczne fabuły.
Sama opowieść skupia się na działaniach Jaśka – gazdy, który próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości i w obcym sobie środowisku, podnosi z ruiny schronisko na Diabelnej, a przede wszystkim – jednoczy i aktywizuje miejscową młodzież jako trener jazdy na nartach.
Można by rzec, że książka Chlebowskiego garściami czerpie z niechlubnych tradycji socrealizmu. Mamy wszak władzę ludową, której przedstawiciele – wojskowi, milicjanci i urzędnicy – to sami porządni i prawilni obywatele. Mamy „wrogów klasowych” - szabrowników, którzy prywatne interesy przedkładają nad dobro ogółu. Mamy „wywrotowe elementy” wśród bohaterów, które przechodzą pewną przemianę i z tych nie do końca dobrych stają się jednak sprawiedliwi. Mamy walor edukacyjny: lokalne niesnaski łagodzone są dzięki wspólnemu wysiłkowi - budowy trasy narciarskiej, wyciągu na Diabelną oraz – a nawet przede wszystkim – treningom narciarskim grupy chłopców, którzy osiągają z czasem dobre wyniki i odnoszą sukcesy w zawodach krajowych.
Mamy wreszcie lokalny patriotyzm – obce tereny stają się dla bohaterów ziemią obiecaną, której nie chcą już opuszczać.
Można jednak przymknąć oko na te dziejowe wyznaczniki literackie. Wtedy lektura „Gazdy z Diabelnej” staje się całkiem przyjemna, a nawet ciekawa poznawczo: okres zasiedlania Dolnego Śląska po drugiej apokalipsie nie jest raczej nazbyt wykorzystywanym tematem w literaturze.
W tym momencie przychodzi mi na myśl książka Józefa Szczypki pt. „Dwa tysiące z hakiem” opowiadająca o zasiedlaniu mojego rodzinnego Bożkowa, w której Autor wspomina moją Babcię – Eleonorę (cóż za piękne imię! Nigdy później już się w realnym życiu z nim nie zetknąłem). Ale to już inna historia. Chociaż jednak, w pewnych aspektach, podobna...
42/2022
Kiedy patrzymy wstecz i sięgamy pamięcią do zamierzchłych książek, filmów czy muzyki – często mawiamy, że na tym czy owym się wychowaliśmy.
Mogę więc przy tej okazji napisać, iż wychowałem się m. in. na serialu „Gazda z Diabelnej”. Pamiętam go jak przez mgłę, oglądałem go jeszcze na czarno-białym telewizorze, czuję raczej pewną jego aurę niż wspominam fabułę. Jako...
76/2022 (audiobook 38/2022)
Cmokam z zachwytu!
To moje trzecie spotkanie z prozą Macieja Sembiedy.
Ta trzecia runda okazała się kluczowa: tym razem Autor posłał mnie na deski i trochę sobie poleżę.
Ciężko zaklasyfikować gatunkowo to wydawnictwo. Oczywiście – w najszerszym znaczeniu – jest to powieść. Powieść jednak łącząca w sobie różne odmiany. Niczym smakosze degustujący potrawę i rozpoznający poszczególne składniki – możemy dostrzec tu elementy powieści historycznej, powieści sensacyjno-szpiegowskiej, powieści kryminalnej, oczywiście także powieści obyczajowej. A z uwagi na fakt, że Autor przedstawia nam losy kilku pokoleń na przestrzeni niemalże wieku – jasne stają się skojarzenia z sagą.
Iście epicki rozmach, mnogość postaci, wydarzeń.
Polska, Grecja i trochę Egiptu. Losy bohaterów rozpięte czasowo od dwudziestolecia międzywojennego, poprzez drugą wojnę światową, wojnę partyzancką w Grecji, mroki stalinizmu w Polsce, greckie wewnętrzne konflikty, falę emigracji Greków do Polski, rządy komunistów, aż do upadku systemu i “uroki” przemiany ustrojowej.
W warstwie fabularnej – przedwojenne działalność przestępcza, przemyt, walka partyzancka, powojenne i komunistyczne kombinatorstwo, ciemności rządów totalitarnych, wydobycie uranu w dolnośląskich sztolniach, pohitlerowskie tajemnice, nowoustrojowe gangsterki, weryfikacje byłych milicjantów.
No i twist w zakończeniu. Cios wyprowadzony tak niespodziewanie, że nikt nie jest w stanie go przewidzieć i się nań przygotować.
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Robota “riserczowa”, jaką musiał wykonać Autor imponuje. A takie przygotowanie zestawione ze świetnym piórem – stanowi już połączenie nie lada, pozwala oczekiwać czegoś wyjątkowego.
I “Katharsis” jest powieścią wyjątkową.
Potrząsnęła mną solidnie ta kronika przeżyć. Niebywała wyprawa wzdłuż i wszerz trudnej historii XX wieku. W dodatku – jakże bliska prawdziwym losom wielu rodzin i konkretnych osób wciągniętych w tryby historyczno-polityczno-społecznej machinerii dziejowej.
Książki wysłuchałem w wersji audio, w niezrównanej interpretacji Mistrza Przemysława Bluszcza. Coś pięknego! Ścisły top lektorów!
76/2022 (audiobook 38/2022)
Cmokam z zachwytu!
To moje trzecie spotkanie z prozą Macieja Sembiedy.
Ta trzecia runda okazała się kluczowa: tym razem Autor posłał mnie na deski i trochę sobie poleżę.
Ciężko zaklasyfikować gatunkowo to wydawnictwo. Oczywiście – w najszerszym znaczeniu – jest to powieść. Powieść jednak łącząca w sobie różne odmiany. Niczym smakosze...
80/2022
Geraint Jones należy do tych Autorów, którzy już własnym debiutem osiągnęli opus magnum swej twórczości. “Krwawy las” bowiem to jedna z najlepszych powieści historycznych, jakie poznałem.
Niestety, potem było już tylko gorzej.
Z każdą kolejną książką Jones obniżał temperaturę akcji, zwalniał, zaczynał przynudzać. Z niezachwianą niczym konsekwencją udało mu się osiągnąć niespotykaną regularność: każdy kolejny tom serii jest słabszy od poprzedniego.
Aż boję się antycypować: jak słaba będzie następca “Zdrajcy”…
Zachodzi pytanie: jak to się dzieje? Dlaczego?
Gdzie podział się błyskotliwy Autor, brawurowo prowadzący narrację, nie pozwalający na oderwanie się od książki?
Jeśli ktoś to pisze za niego – to rodzi się następne pytanie: pisał za niego wcześniej czy robi to teraz? :)
Wyzłośliwiam się tu nieco, dając upust swej frustracji wynikającej z rozczarowania…
“Zdrajca” to książka beznadziejna…
Emocji tu tyle, co na grzybobraniu w styczniu. Tempo akcji też porównywalne do zbierania grzybów. Ale najgorsza jest w tym wszystkim totalna mielizna psychologiczna: Autor zupełnie nie potrafi przekonać czytelnika do motywacji, które rzekomo pchają Corvusa do działania. Nawet nie wiem, czy Autor w ogóle takie próby podejmuje…
Mętne przesłanki kierujące jego decyzjami nie przekonują. Felix jest jak zagubiony we mgle o konsystencji mleka rzymski legionista…
Ciężko pojąć także jego stosunek do rebeliantów, brak tu zadowalających uzasadnień emocjonalnych. A już relacje Corvusa z innymi, najbardziej z wodzem rebelii, bywają iście groteskowe.
Doprawdy, nie ma w tej książce nic, za co mógłbym ją pochwalić. No może poza okładką ;)
Srogi zawód. Czuję się jak wojownik zbuntowanego przeciw Rzymowi plemienia, który zanim stanął do walki, dowiedział się, że jego wódz sprzedał swoich ludzi za czapkę śliwek…
PS. A już opis w blurpie: "Powieść łącząca emocje Gladiatora Ridleya Scotta z autentyzmem Plutonu OliveraStone'a" - powoduje skurcz mięśni brzucha wywołany śmiechem :)
80/2022
Geraint Jones należy do tych Autorów, którzy już własnym debiutem osiągnęli opus magnum swej twórczości. “Krwawy las” bowiem to jedna z najlepszych powieści historycznych, jakie poznałem.
Niestety, potem było już tylko gorzej.
Z każdą kolejną książką Jones obniżał temperaturę akcji, zwalniał, zaczynał przynudzać. Z niezachwianą niczym konsekwencją udało mu się...
22/2022 (audiobook 12/2022)
Jedno z moich najmocniejszych lekturowych przeżyć ostatnich lat.
Nie wstydzę się przyznać – jestem poruszony do głębi i wzruszony jak rzadko kiedy.
Ostatni raz ten szczególny rodzaj magii towarzyszący doznaniom lekturowym odczuwałem podczas obcowania ze światem wykreowanym przez Carlosa Ruiza Zafona. A to właśnie ta magia świadczy o kontakcie z dziełem wybitnym.
Analogii z tetralogią Zafona jest więcej – rola książek w życiu (i waga tej roli) młodego i starszego człowieka, proces kształtowania się osobowości i charakteru na tle konfliktu wojennego: tam – hiszpańskiej wojny domowej, tu – drugiej wojny światowej.
„Złodziejka książek” to powieść o zagładzie.
O zagładzie w sensie dosłownym: horrorze Shoah, grozie wojny zamieniającej dotychczasowy porządek świata w gruzy, wreszcie o unicestwieniu dzieciństwa.
Ale będąc powieścią o zagładzie, w pewnej mierze, jest także książką o przetrwaniu. O przetrwaniu – przede wszystkim – człowieczeństwa.
Mimo że narratorem jest tutaj Zbieracz Dusz, czyli Śmierć – który zapracowany jest nawet po kres własnej wytrzymałości – snuje on opowieść o życiu. O życiu na przekór wszechobecnej śmierci w tamtym czasie, w tamtym miejscu.
Przepiękna to książka. Do tego stopnia, że muszę szukać odpowiednich słów dłużej niż zwykle, aby wyrazić swe emocje.
Wysłuchałem jej w formie audiobooka, w interpretacji Piotra Bąka.
To było moje pierwsze spotkanie z tym lektorem.
Ale skoro po wysłuchaniu całości nie potrafię sobie wyobrazić jakiejkolwiek innej interpretacji – oznacza to jedno: Piotr Bąk przeczytał tę powieść w sposób mistrzowski.
22/2022 (audiobook 12/2022)
Jedno z moich najmocniejszych lekturowych przeżyć ostatnich lat.
Nie wstydzę się przyznać – jestem poruszony do głębi i wzruszony jak rzadko kiedy.
Ostatni raz ten szczególny rodzaj magii towarzyszący doznaniom lekturowym odczuwałem podczas obcowania ze światem wykreowanym przez Carlosa Ruiza Zafona. A to właśnie ta magia świadczy o kontakcie z...
21/2022
Zwariowana historia nietypowego żołnierza osadzona w scenerii obozu jenieckiego, który jawi się niemal jako osobne państwo w państwie.
Zwycięscy Brytyjczycy kontra jeńcy – pokonani Niemcy, wewnętrzna obozowa polityka, system wzajemnych interesów, rywalizacje na różnych polach, zawiść i namiętność.
Faust to bohater dość tajemniczy, którego motywacje odkrywamy w miarę postępu lektury. Kieruje nim niepohamowana żądza ucieczki, ale powody tych skłonności poznamy dopiero z zakończeniem (które jest notabene takim twistem stwarzającym możliwości kontynuacji historii).
Sporo w tym wszystkim humoru i życiowych prawd.
A najwięcej groteski i absurdu.
Czuć tu klimat „Przygód dobrego wojaka Szwejka” Haška oraz „Paragrafu 22” Hellera. Oryginalne postacie, absurdalne sytuacje, żołnierski humor i życiowe refleksje.
„Prawo Fausta” to jedna z pogodniejszych książek Kirsta.
21/2022
Zwariowana historia nietypowego żołnierza osadzona w scenerii obozu jenieckiego, który jawi się niemal jako osobne państwo w państwie.
Zwycięscy Brytyjczycy kontra jeńcy – pokonani Niemcy, wewnętrzna obozowa polityka, system wzajemnych interesów, rywalizacje na różnych polach, zawiść i namiętność.
Faust to bohater dość tajemniczy, którego motywacje odkrywamy w...
39/2024 (audiobook 28/2024)
Motto:
“Spokojnie, zaraz się rozkręci”
(Bolec, “Chłopaki nie płaczą”)
Niestety, nie rozkręciło się.
“Bastard”, jak rozumiem, miał w założeniu być historyczną przygodówką, taką chłopacką powieścią łotrzykowską z akcją osadzoną we wczesnym średniowieczu.
Chyba na założeniu się skończyło, bo pomysłu najwyraźniej zabrakło.
“Bastard” jest książką nudną, nieciekawą oraz infantylną.
Jak na powieść przygodowo-historyczną coś mało w nim przygód, a te, które się bohaterowi przydarzają – są nijakie, nie wzbudzają emocji i nie przykuwają uwagi (zresztą – podobne jak sam bohater…)
Dominuje płycizna i mizeria fabularna. Autor wydaje się mieć tzw. lekkie pióro, ale stylizację językową narracji traktuje tyleż umownie, co swobodnie.
Srogi zawód.
Przebrnąłem przez te uschłe chaszcze, żebyście Wy nie musieli.
Lektor: Jakub Kamieński
39/2024 (audiobook 28/2024)
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMotto:
“Spokojnie, zaraz się rozkręci”
(Bolec, “Chłopaki nie płaczą”)
Niestety, nie rozkręciło się.
“Bastard”, jak rozumiem, miał w założeniu być historyczną przygodówką, taką chłopacką powieścią łotrzykowską z akcją osadzoną we wczesnym średniowieczu.
Chyba na założeniu się skończyło, bo pomysłu najwyraźniej zabrakło.
“Bastard” jest książką...