-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać291
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-01-04
2016-05-14
Książka wzbudza emocje. Zbiera się na płacz przy niektórych historiach.
Zebrane opowieści są też trochę takie, jakich można się można było spodziewać, o czym gdzieś tam się słyszało, czytało. Tylko wszystko jest jakby mocniejsze i bardziej namacalne - może to przez ich nagromadzenie albo umiejętny dobór.
Książka wzbudza emocje. Zbiera się na płacz przy niektórych historiach.
Zebrane opowieści są też trochę takie, jakich można się można było spodziewać, o czym gdzieś tam się słyszało, czytało. Tylko wszystko jest jakby mocniejsze i bardziej namacalne - może to przez ich nagromadzenie albo umiejętny dobór.
2016-01-03
Nie zakochałam się w tej książce - i nie wiem dlaczego. Jest w niej co lubić: humor, trochę ironii, trafne spostrzeżenia. Autor zdaje się być facetem, którego chce się słuchać. A jednak książce czegoś brakuje. Nie wiem, może chodzi o to, że za 5 lat, jak wezmę ją to ręki drugi raz nie będę już wiedziała o czym jest- trzeba ją czytać w punkt- jest aktualna na teraz. Za te 5 lat Sheldon Cooper może już nie być na fali.
Nie zakochałam się w tej książce - i nie wiem dlaczego. Jest w niej co lubić: humor, trochę ironii, trafne spostrzeżenia. Autor zdaje się być facetem, którego chce się słuchać. A jednak książce czegoś brakuje. Nie wiem, może chodzi o to, że za 5 lat, jak wezmę ją to ręki drugi raz nie będę już wiedziała o czym jest- trzeba ją czytać w punkt- jest aktualna na teraz. Za te 5...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-21
Daję dychę. Za Marzec, Sukę i Gdy odchodzą śniegi. Stasiuk opisuje życie braci mniejszych. W swoim stylu, czyli wiadomo, że warto czytać, pomyśleć i znów mu trochę pozazdrościć. Poza tym książka jest PIĘKNIE wydana. Grafiki, okładka, wyklejka wszystko mi się podoba. Pozycja nie tylko do czytania, ale i oglądania.
Daję dychę. Za Marzec, Sukę i Gdy odchodzą śniegi. Stasiuk opisuje życie braci mniejszych. W swoim stylu, czyli wiadomo, że warto czytać, pomyśleć i znów mu trochę pozazdrościć. Poza tym książka jest PIĘKNIE wydana. Grafiki, okładka, wyklejka wszystko mi się podoba. Pozycja nie tylko do czytania, ale i oglądania.
Pokaż mimo to2015-10-17
NY zawsze mnie pociągał. Był miastem marzeń od lat dziecinnych. Nadal jest miastem, w którym najchętniej bym zamieszkała. W książce jest parę chwytliwych historii i trochę banałów. Jednak fajnie jest za jej sprawą przenieść się na chwilę na Manhattan i okolice.
Nie wiem tylko czy, jak sugeruje tytuł, NY jest neurotyczny. Nie jest na pewno miastem harmonii. Ale czy aż neurotyczny?
Dodatkowo jedna gwiazdka odjęta za cenę książki - w Empiku zapłaciłam ponad 40 zł. Okładka miękka, brzydki papier...to chyba nowojorski stosunek ceny do jakości wydania. Nie na polskie warunki.
NY zawsze mnie pociągał. Był miastem marzeń od lat dziecinnych. Nadal jest miastem, w którym najchętniej bym zamieszkała. W książce jest parę chwytliwych historii i trochę banałów. Jednak fajnie jest za jej sprawą przenieść się na chwilę na Manhattan i okolice.
Nie wiem tylko czy, jak sugeruje tytuł, NY jest neurotyczny. Nie jest na pewno miastem harmonii. Ale czy aż...
2015-10-15
Książka wciąga, czyta się ją szybko - jedno, dwa "posiedzenia" na kanapie i już zakończenie. Szczególnie wciągnie związanych, chociażby luźno, z Białymstokiem, którzy wiedzą coś tam o historii miasta i jego aktualnej polityce: że Żydzi kiedyś tu mieszkali, że na disco polo zarabia się dobrze, że największy pracodawca w mieście do Urząd Miejski, że Bóg Honor Ojczyzna.
Z jednej strony jest gorzką lekcją dla białostoczan o ich samych, z drugiej, pokazuje im zręby jakiejś miejskiej tożsamości, której chyba zawsze szukali.
Przeraził mnie fragment, w którym opisany został rozkład sił w Urzędzie Miejskim, kto za kim stoi, kto komu nie wchodzi w drogę, jak podejmuje się decyzje. To jednak jest to "centrum dowodzenia". Skoro nie radzi sobie ono z własnym strachem, nie może sprawnie działać.
Nie przekonuje mnie też zdjęcie na okładce. Nie pasuje do tekstu. Reportaż wbrew pozorom nie jest o White Power, sięga głębiej.
Książka wciąga, czyta się ją szybko - jedno, dwa "posiedzenia" na kanapie i już zakończenie. Szczególnie wciągnie związanych, chociażby luźno, z Białymstokiem, którzy wiedzą coś tam o historii miasta i jego aktualnej polityce: że Żydzi kiedyś tu mieszkali, że na disco polo zarabia się dobrze, że największy pracodawca w mieście do Urząd Miejski, że Bóg Honor Ojczyzna.
Z...
2015-06-15
Plusem tej pozycji jest to, że została wydana w czasie, kiedy na Ukrainie sytuacja jest wciąż napięta. Nie jest to rozmowa z perspektywy czasu, która niekiedy odmienia bieg rzeczy, ale jest pisana "na gorąco". Tym bardziej, że aktualnie głód wiedzy o wschodnich sąsiadach zdaje się być większy.
Andruchowycz ma swoją perspektywę i ją przedstawia w rozmowie z autorem. Jest dosadny w słowach i jednoznaczny w ocenach. Do tego trochę, jak sam określił awanturniczy, i jak dla mnie "chłopacki". Nie wiem, czy to dobrze. Może w realiach ukraińskich tak.
Rozmowa z Pawłem Smoleńskim przybliża trochę to, co się działo na Majdanie, Krymie, także w kontekście historycznym, do tego trochę w niej straszenia Rosją (pewnie nawet słusznie). Nie jest to jednak rozmowa, która zapadnie w pamięć, coś zmieni w naszej świadomości. Po jej przeczytaniu raczej się pomyśli - jaki to trudny kraj, jak ciężko tam teraz - i wróci się do gotowania obiadu. A szkoda. Chociażby z tego względu, że do granicy z Ukrainą od naszej stolicy jest jakieś 350 km.
Plusem tej pozycji jest to, że została wydana w czasie, kiedy na Ukrainie sytuacja jest wciąż napięta. Nie jest to rozmowa z perspektywy czasu, która niekiedy odmienia bieg rzeczy, ale jest pisana "na gorąco". Tym bardziej, że aktualnie głód wiedzy o wschodnich sąsiadach zdaje się być większy.
Andruchowycz ma swoją perspektywę i ją przedstawia w rozmowie z autorem. Jest...
2015-06-09
Angola w 1975 r. oczyma korespondenta. Jest wojna, krew, ludzka głupota, bieda na granicy możliwości egzystencji, cała ta dzika Afryka, nawet kanibale i to już wystarczy na świetny reportaż. W tej całej historii jest jeszcze jedna osoba, chyba najważniejsza - nieśmiertelna dona Cartagina. Ludzki wymiar wojny. To chyba ona przesądza o sile tej opowieści.
Angola w 1975 r. oczyma korespondenta. Jest wojna, krew, ludzka głupota, bieda na granicy możliwości egzystencji, cała ta dzika Afryka, nawet kanibale i to już wystarczy na świetny reportaż. W tej całej historii jest jeszcze jedna osoba, chyba najważniejsza - nieśmiertelna dona Cartagina. Ludzki wymiar wojny. To chyba ona przesądza o sile tej opowieści.
Pokaż mimo to2015-05-19
Mam mieszane uczucia. Kupiłam, bo zbierała dobre recenzje online, a ponadto Hanna Krall rekomenduje.
Z jednej strony temat ciekawy, rozwojowy, niby mieszczanie polscy jacy są każdy widzi, ale chyba w sumie mało kto wie. Ostatni rozdział mnie zaskoczył, autor lepszego nie mógł napisać i za niego dodatkowa gwiazdka w ocenie.
Z drugiej, historie przegadane (moim subiektywnym zdaniem), z książki w człowieku jakoś tak mało zostaje i w sumie nic nowego ona nie wnosi. W historiach jest i ironia i pomysł, ale jakoś to wszystko pozostaje bez znaczenia.
Mam mieszane uczucia. Kupiłam, bo zbierała dobre recenzje online, a ponadto Hanna Krall rekomenduje.
Z jednej strony temat ciekawy, rozwojowy, niby mieszczanie polscy jacy są każdy widzi, ale chyba w sumie mało kto wie. Ostatni rozdział mnie zaskoczył, autor lepszego nie mógł napisać i za niego dodatkowa gwiazdka w ocenie.
Z drugiej, historie przegadane (moim...
2015-05-17
Stasiuk jest mądrym facetem. Trochę mi przypomina mojego tatę. Ma coś tam z przeszłości, którą oswoił. Książka ogólnie mówiąc jest o jego poglądach. Głównie o wszystkim, ale jest też trochę o niczym. Nie wiem, czy nie wolałabym żeby była bardziej "tematyczna". Ale i tak bardzo polecam.
Wzruszył mnie ten fragment, w którym mowa o tym, że swojej mamie do trumny włożył egzemplarz "Wschodu". Bo nie zdążyła przeczytać, a to książka o niej.
Stasiuk jest mądrym facetem. Trochę mi przypomina mojego tatę. Ma coś tam z przeszłości, którą oswoił. Książka ogólnie mówiąc jest o jego poglądach. Głównie o wszystkim, ale jest też trochę o niczym. Nie wiem, czy nie wolałabym żeby była bardziej "tematyczna". Ale i tak bardzo polecam.
Wzruszył mnie ten fragment, w którym mowa o tym, że swojej mamie do trumny włożył...
2015-04-28
Szczygieł opisuje smutną Polskę bezpośrednio po transformacji i szukanie przez jej obywateli swojego miejsca w postkomunistycznej rzeczywistości (o używaniu/ nadużywaniu przedrostka "post-" jest także mowa). Autor momentami ocenia ludzi i zjawiska, najczęściej posługując się ironią. A powodów do niej jest sporo.
Polecam zbiór przede wszystkim tym, którzy tego okresu nie pamiętają. Delikatny zarys rzeczywistości w której musieli żyć nasi rodzice powoduje, że zaczyna się bardziej rozumieć ich decyzje, lęki i starania o to, aby dzieciom było lepiej. Czy jest? To chyba temat na kolejny reportaż Panie Szczygieł!
Szczygieł opisuje smutną Polskę bezpośrednio po transformacji i szukanie przez jej obywateli swojego miejsca w postkomunistycznej rzeczywistości (o używaniu/ nadużywaniu przedrostka "post-" jest także mowa). Autor momentami ocenia ludzi i zjawiska, najczęściej posługując się ironią. A powodów do niej jest sporo.
Polecam zbiór przede wszystkim tym, którzy tego okresu nie...
2015-04-18
Klasyk. Książka napisana w 1931 r., a nic nie straciła na aktualności. Za kolejne 80, 100 lat, poza kwestiami językowymi, będzie tak samo ważna i na czasie.
Klasyk. Książka napisana w 1931 r., a nic nie straciła na aktualności. Za kolejne 80, 100 lat, poza kwestiami językowymi, będzie tak samo ważna i na czasie.
Pokaż mimo to2015-04-03
2015-03-30
Takich historii kariery i ogólnie życia jakie ma J. G. Morris się po prostu zazdrości. Przynajmniej ja zazdroszczę. Prywatnie spełniony, z dziećmi, wnukami, trzema żonami (z dwoma był zgodnie z przysięgą małżeńską do śmierci (żon;); zawodowo ma na swoim koncie pracę, a raczej współtworzenie najważniejszych tytułów prasowych drugiej połowy XX w. Warto poznać jego historię.
Co do samej książki, to może być kwestia tłumaczenia, ale jej część, mniej więcej od śmierci Capy do podjęcia pracy w New York Timesie, jest napisana z mniejszym polotem, a jej czytanie się dłuży. Możliwe że to moje subiektywne odczucie, a może ten fragment życiorysu był po prostu mniej bogaty, może autor miał inne problemy, którymi w autobiografii nie chciał się dzielić. W ostatnich akapitach dzieje się już więcej i uwaga czytelnika znowu się wyostrza.
Dodatkowo, każdy rozdział opatrzony jest fotografią, ale jakość wydruku w polskim wydaniu jest dyskusyjna.
Generalnie polecam.
Takich historii kariery i ogólnie życia jakie ma J. G. Morris się po prostu zazdrości. Przynajmniej ja zazdroszczę. Prywatnie spełniony, z dziećmi, wnukami, trzema żonami (z dwoma był zgodnie z przysięgą małżeńską do śmierci (żon;); zawodowo ma na swoim koncie pracę, a raczej współtworzenie najważniejszych tytułów prasowych drugiej połowy XX w. Warto poznać jego historię....
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-16
2015-01-02
"Sońka" jest pięknie wydaną książką. To zwraca uwagę najpierw. Okładka, wyklejka, wszystko pasuje do historii tytułowej Sońki. Niby jest ona brutalna, wojenna, ale przez fakty własnej historii przebija pogodzenie się z życiem przez starą kobietę. Wybaczenie albo brak nienawiści zupełnej np. do własnego ojca. To nadaje całości lekkości i ta lekkość widoczna jest w oprawie książki. Historia podobno fikcyjna, ale taka trochę znajoma. Karpowicz mógł się inspirować jakimiś zasłyszanymi historiami z okolic Gródka. Przez te wszystkie lata takich Soniek na podlaskich wsiach mogło się jeszcze kilka zachować.
"Sońka" jest pięknie wydaną książką. To zwraca uwagę najpierw. Okładka, wyklejka, wszystko pasuje do historii tytułowej Sońki. Niby jest ona brutalna, wojenna, ale przez fakty własnej historii przebija pogodzenie się z życiem przez starą kobietę. Wybaczenie albo brak nienawiści zupełnej np. do własnego ojca. To nadaje całości lekkości i ta lekkość widoczna jest w oprawie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-01
"Wschód" Stasiuka to ten bliski i daleki. To Podlasie i dalekie Ułan Bator jednocześnie. To ten znajomy Wschód, którego wstydzimy się goniąc Zachód, jednocześnie nie mogąc i gdzieś tam w głębi nie chcąc się z niego wyrwać. Jako białostoczanka boję się takich prawdziwych książek o miejscu z którego pochodzę. A Stasiukowi szczerze zazdroszczę. Taki początek Nowego Roku.
"Wschód" Stasiuka to ten bliski i daleki. To Podlasie i dalekie Ułan Bator jednocześnie. To ten znajomy Wschód, którego wstydzimy się goniąc Zachód, jednocześnie nie mogąc i gdzieś tam w głębi nie chcąc się z niego wyrwać. Jako białostoczanka boję się takich prawdziwych książek o miejscu z którego pochodzę. A Stasiukowi szczerze zazdroszczę. Taki początek Nowego Roku.
Pokaż mimo to2014-06-12
Dobry, mięsisty, można odnieść wrażenie, że też rzetelny, reporterski tekst. Dużo zdjęć dla oddania tego o czym w książce mowa. Jak dla mnie lektura obowiązkowa, szczególnie dla tych, którzy ze sztukami wizualnymi niewiele mają do czynienia. Polecam
Dobry, mięsisty, można odnieść wrażenie, że też rzetelny, reporterski tekst. Dużo zdjęć dla oddania tego o czym w książce mowa. Jak dla mnie lektura obowiązkowa, szczególnie dla tych, którzy ze sztukami wizualnymi niewiele mają do czynienia. Polecam
Pokaż mimo to2013-01-01
Historie ciekawe, jednak czasem za dużo w nich "Martyny".
Historie ciekawe, jednak czasem za dużo w nich "Martyny".
Pokaż mimo to2012-07-01
Dobrze się czyta. Wydaje się, że nie wskaże nikomu jego drogi, ale też i nie to było chyba zamierzeniem autora. Może podsunąć kilka pomysłów jak ewentualnie zacząć, szukać, modyfikować, nie dać/bać się. Generalnie warto.
Dobrze się czyta. Wydaje się, że nie wskaże nikomu jego drogi, ale też i nie to było chyba zamierzeniem autora. Może podsunąć kilka pomysłów jak ewentualnie zacząć, szukać, modyfikować, nie dać/bać się. Generalnie warto.
Pokaż mimo to
Polecam książkę, wbrew tytułowi nie tylko dla mężczyzn. Wyjaśnia dużo o kryzysie męskości. Korekta polskiego wydania dramatycznie zła - do tego stopnia, że pomylono tytuł rozdziału.
Polecam książkę, wbrew tytułowi nie tylko dla mężczyzn. Wyjaśnia dużo o kryzysie męskości. Korekta polskiego wydania dramatycznie zła - do tego stopnia, że pomylono tytuł rozdziału.
Pokaż mimo to