

Idea Zamenhofa, by ludzie żyli w zgodzie, zawarta symbolicznie w języku esperanto, została w 1977 roku wyryta na złotej płytce i umieszczona...
Idea Zamenhofa, by ludzie żyli w zgodzie, zawarta symbolicznie w języku esperanto, została w 1977 roku wyryta na złotej płytce i umieszczona w sondzie Voyager, z pozdrowieniami dla obcej cywilizacji. Sonda minęła Układ Słoneczny, jest dwadzieścia miliardów kilometrów od Białegostoku i ciągle się oddala...
Aleksander Kwaśniewski, wspominając Leppera, mówi mi: - Jego dramat zaczął się, gdy wszedł do rządu Kaczyńskiego i przyjął rolę poważnego po...
Aleksander Kwaśniewski, wspominając Leppera, mówi mi: - Jego dramat zaczął się, gdy wszedł do rządu Kaczyńskiego i przyjął rolę poważnego polityka. Był politykiem antyestablishmentowym. To problem każdej takiej osoby wchodzącej do rządu. Staje się wtedy częścią tego, co krytykuje.
Czy [Janusz Korwin-Mikke] jest oszczędny? Ależ on sam o sobie mówi, że jest chytry. Samochód, którym go wożę, to rodzice mi kupili. Gdyby ni...
Czy [Janusz Korwin-Mikke] jest oszczędny? Ależ on sam o sobie mówi, że jest chytry. Samochód, którym go wożę, to rodzice mi kupili. Gdyby nie ja, to tę nalepkę sejmową by sobie na rowerze przylepiał, a ten rower to też używany, za 200 złotych by kupił, i jeździł z narzędziami w siatce, by go po drodze naprawiać. Gdy kupował mi kiedyś samochód, to mówiłam: "Ma być bezpieczny, bo wożę dzieci", i kupił za 15 tysięcy, no i samochód spłonął. (...) Jak jedziemy autem i on prowadzi, a świeci rezerwa, to dalej jedzie. Ja w panice, że zabraknie, a on jedzie i mówi, że zna stację, gdzie benzyna będzie o cztery grosze tańsza, a ja się boję cały czas, że samochód stanie, bo benzyny zabraknie, a on, że starczy, starczy, i mam wrażenie, że nawet takie ryzyko go napędza, a ja cała w nerwach i mu liczę: "Na 40 litrach to jest oszczędność 1,60 zł. Warto ryzykować?". Warto. Woli jechać wyboistą leśną drogą, by zaoszczędzić 100 metrów. Gdy był z dziećmi samochodem w Albanii, to jechał takim skrótem, że mu na miejscu powiedzieli, że nawet kozy tamtędy nie chodzą. I tak na każdym kroku. Albo mieliśmy drabinę, ale jego syn pożyczył, ktoś synowi ukradł i oddał nam starą, zepsutą. Mówię: "Kup nową, bo to złom". A Janusz, że nie, że szkoda pieniędzy i wlazł po niej, pękła, zleciał i nogę złamał. Albo jesteśmy w trasie, koło Katowic, a on widzi chińską hurtownię. Kupił tam coś, a mnie każe dokupić klej Kropelkę. "Po co?" - pytam. "E tam - mówi - kup". Już wiedziałam, że coś kombinuje. Okazało się, że w tej hurtowni nakupował chińskich oprawek i przekładał szkła, jak mu się te oprawki łamały, i tą Kropelką podklejał.