Niestety słabsza część cyklu. Akcja zawiązuje się bardzo długo, do rozdziału 18 (str. 257 z 415) właściwie mamy pewne wątki, które później złożą się na jakąś całość, ale jeszcze nie porywają:( No powiedzmy, że rozdział 17 (rozpracowywanie źródła Delta też był interesujący). Ale np. ofensywa Thrawna przeciwko Nowej Republice była jakaś zbyt szkicowa, bez większej głębi. Podobnie przejścia Lando na Nkllon początkowe ruchy Karrda, opieka Lei nad bliźniętami (niestety, wśród imion brak Bena!) czy poszukiwania Luke'a dotyczące klonów albo jego pobyt na Honoghr.
Ale potem zaczyna się fajnie. Thrawn zawiązuje spisek przeciwko Karrdowi, który zostaje ciekawie rozwiązany, odbywa się wyprawa na Wyland gdzie oprócz samej akcji odbywają rozmowy Mary z Lukiem, również o Vaderze, co rozjaśnia jej obraz sytuacji, dalej C'baoth dowodzi swojej siły w przejmowaniu kontroli nad postępowaniem wielu osób, w obliczu walki Bel Iblis odnajduje porozumienie z Mon Mothmą, pojawiają się ciekawe sploty wydarzeń w odniesieniu do batalii pod Bilbringi i wreszcie dochodzi zupełnie zaskakująca rola Noghrich, których przecież tylko wąska grupka wiedziała o szwindlach Impreium, w zakończeniu (chyba trochę zbyt szybkim i pobieżnym) tego tomu. Mara niestety jeszcze nie wychodzi za mąż za Luka, ale mam już pierwszy tom "Ręki Thrawna", zobaczymy jak to się potoczy. W każdym razie w tym tomie Marze udaje się wypełnić ostatni rozkaz Imperatora. W jaki sposób, skoro dywaguję tu teraz nad jej ślubem z Lukiem, a rozkaz brzmiał "MASZ ZABIĆ LUKA SKYWALKERA"? Odpowiedź w treści niniejszego tomu.

Niestety słabsza część cyklu. Akcja zawiązuje się bardzo długo, do rozdziału 18 (str. 257 z 415) właściwie mamy pewne wątki, które później złożą się na jakąś całość, ale jeszcze nie porywają:( No powiedzmy, że rozdział 17 (rozpracowywanie źródła Delta też był interesujący). Ale np. ofensywa Thrawna przeciwko Nowej Republice była jakaś zbyt szkicowa, bez większej głębi....