Star Wars: Thrawn. Sojusze
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Thrawn (tom 2)
- Seria:
- Kanon Star Wars [Olesiejuk]
- Tytuł oryginału:
- Star Wars: Thrawn. Alliances
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Olesiejuk
- Data wydania:
- 2024-05-02
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-04-15
- Data 1. wydania:
- 2018-07-24
- Liczba stron:
- 496
- Czas czytania
- 8 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788383507248
- Tłumacz:
- Anna Hikiert-Bereza
- Inne
„,WYCZUŁEM ZAKŁÓCENIE W MOCY…“
Te słowa brzmią złowrogo w każdej sytuacji, a szczególnie groźnie, gdy padają z ust Imperatora Palpatine`a. Na leżącej na skraju Nieznanych Regionów planecie Batuu rodzi się zagrożenie dla Imperium. Na razie to tylko widmo niebezpieczeństwa, ledwo wyczuwalny zwiastun, lecz zaniepokojony przywódca każe zbadać sprawę najbardziej zaufanym agentom: bezlitosnemu wykonawcy jego woli, lordowi Darthowi Vaderowi, oraz błyskotliwemu strategowi, wielkiemu admirałowi Thrawnowi.
Mogłoby się wydawać, że niezbyt dobrym pomysłem jest powierzenie tak wrażliwej misji tym dwóm rywalom. Imperator wie jednak, że Vader i Thrawn sprzymierzą siły. Podejmując tę decyzję, kieruje się przesłankami, o których jego podwładni nie mają pojęcia.
Ścieżki Anakina Skywalkera oraz komandora Mitth`raw`nuruodo skrzyżowały się wiele lat temu.
Ten pierwszy wypełniał wówczas desperacką prywatną misję, drugim zaś kierowały motywy równie niejasne, co tajemnicze. W obliczu niebezpieczeństw grożących im na odległym świecie mężczyźni zawarli układ – kompletnie nieświadomi tego, co przyniesie przyszłość.
Ponownie, jako sojusznicy wbrew własnej woli, trafiają na planetę, na której niegdyś walczyli ramię w ramię. Czekają na nich dwa wyzwania: sprawdzian lojalności wobec Imperium oraz wróg, do którego pokonania mogą nie wystarczyć nawet ich połączone siły.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Wyróżniona opinia
Thrawn: Sojusze
"Gwiezdne Wojny" to popkulturowa perła, zjawisko i fenomen, o którym można by napisać niejedną pracę doktorską – i na pewno to uczyniono - ale i publicznie debatować czy, na luzie, dyskutować w doborowym towarzystwie, z kumplami przy piwku lub przy kawie i dobrym smakołyku. To bezgranicznie ciekawy i inspirujący, łamiący struktury czasu i przestrzeni, żyjący wiecznie byt kultury popularnej, którym można by się zachwycać, wręcz uciekać w ten fantastyczny świat, który nim jest, który on tworzy, zwłaszcza gdy nużąca rzeczywistość ludzi przytłacza swą ,,niezmienną jednostajnością’’. "Gwiezdne Wojny" podtrzymują swą więź z kulturą popularną, w ujęciu globalnym, od ponad 40 lat. I wszystko to rozgrywa się od tak dawna; można by rzec, że od czasów niepamiętnych, pierwotnych, prawie że od pradziejów. Bo wydawać by się mogło, że marka Georga Lucasa puszczona w ruch, w eter zdobyczy kulturowych ludzkości w 1977 roku, jest z nami od zawsze. Czy w związku z tym nie jest jej przeznaczone, to , aby od momentu wyłonienia się pierwocin Wszechświata zaistnieć w nim miliardy lat później w odpowiednim momencie, tak abym ja teraz mógł pisać swój wywód – opinię i recenzję na temat pewnej powieści, drugiej już z Nowej Trylogii części nowokanonicznej beletrystyki poświęconej Wielkiemu Admirałowi imperialnego porządku politycznego, Mitth'raw'nuruodo, zwanemu inaczej Thrawnowi? Spoglądając na szalone, trochę szarpane, ale intensywne i dla popkultury niezapomniane dzieje Gwiezdnych Wojen, chaos, przypadek, w perspektywie ich historii, jakby nie istnieją. Zrządzenie losu, zlepek jakichś zdarzeń, rozmaitych czynników spontanicznych, nie dały światu gwiezdnowojennego Uniwersum, w którym rozkochał się dzisiaj świat. Jakiś Inteligentny Projekt, bądź głębokie struktury i prawa tworzące Wszechświat same zdecydowały o tym, aby zrobić gdzieś miejsce Sadze "Star Wars", która musi się pojawić, musi zacząć stanowić dla mieszkańców Planety Ziemia, swego rodzaju drogowskaz i inspirację do sięgania poza gwiazdy, do otwarcia wyobraźni na piękno Wszechświata. Nie bez powodu wspominam tak istotne w kontekście osobistym i dla całej tkanki okalającej i wzmacniającej ludzką kulturę, znaczenie kultowego, dojrzewającego z dnia na dzień niczym stare wino, Uniwersum "Star Wars”. Egzystencja lucasowskiej marki, którą od 2012 roku przejął "Disney", gigant wśród potentatów rozrywki, jest nader osobliwa - opiera się ona na zależności między jej ,,wyznawcami” a nią samą; nią, czyli tak naprawdę twórcami. Saga skromnego, pochodzącego ze słonecznego, małomiasteczkowego Modesto w Kalifornii, George'a Lucasa wiele mówi o ludzkiej naturze, o wiele więcej niż moglibyśmy przypuszczać. Zakotwiczona głęboko we własnym micie Galaktyka, gdzieś w swoim słynnym ,,dawno, dawno temu” – bo w jej przepastnej o astronomicznych możliwościach koncepcyjnych, macierzy, toczy się cała akcja "Star Wars" - dla fanów Uniwersum jest ona nader istotna: wnosi ład w świat, który, nie tylko mnie i ciebie, ale nas wszystkich nie raz przytłacza. Saga ta, z setkami rozmaitych tworów ją rozwijających, daje jej entuzjastom niezwykłe poczucie spokoju, stałości i wyboru – ucieczka w ten fikcyjny, ale jakże realny świat daje okazję do zanurzenia się w przestrzeni, gdzie każdy, bez względu na poglądy, zdanie o otaczającym go świecie, czy ukształtowany światopogląd, znajdzie coś dla siebie. I w "Gwiezdnych Wojnach" to ,,coś” znalazłem i ja. Największą możliwość zgłębienia galaktycznego, stworzonego przez samą Moc, Uniwersum, poznania go na przestrzeni całej chronologii wydarzeń w nim kreowanych dały mi bezapelacyjnie powieści, mimo iż to wyłaniające całe ich piękno, tworzące główny Kanon Gwiezdnych Wojen, filmowe Epizody, są pierwszorzędne i najważniejsze. Gwiezdnowojenna beletrystyka nie jest jednak jednolita pod względem Kanonu i treści. To, co powstało do 2014 roku zostało zawarte w tzw. Legendach Uniwersum. Po dacie ogłoszenia tej decyzji cała informacja zawarta w rozmaitych źródłach – od książek, przez wpisy encyklopedyczne, przewodniki, po komiksy i filmy (wyłączając kinowe Epizody) kreuje Nowy Kanon. Tak, to prawda, wydawać się to może nieco zagmatwane, i nie wiadomo w jakim kierunku idące, jakby były dwa Uniwersa w jednym dużym Uniwersum tworzące słynne "Star Wars". Po dłuższym przyjrzeniu się sprawie – przeczytaniu pozycji z jednego i drugiego Kanonu, ich porównaniu, wyciągnięciu wniosków; po nabraniu doświadczenia w tym powieściowym świecie, zakłopotanie i zagubienie fana znika. Samo podzielenie Sagi było, jest i będzie kłopotliwe, chyba że dojdzie do innego podziału, czy nie daj Boże restartu Uniwersum. Zresztą wciąż trwają spory wśród miłośników "Star Wars" i komentatorów popkultury, czy taka ,,żelazna kurtyna” dzieląca "Gwiezdne Wojny" powinna w ogóle zaistnieć. Legendy i Nowy Kanon w wielu historiach, kreacjach postaci, stylu i języku opowiadania galaktycznych realiów, się różnią, jednak mają multum cech wspólnych – jedną z nich jest fakt samego poświęcenia się tematyce "Gwiezdnych Wojen", a to nigdy nie podzieli tych dwóch małych światów w wielkim jądrze Galaktyki "Gwiezdnych Wojen". To zawsze będzie ukochana Saga "Star Wars", zapisana w pamięci pokoleń fanów, w świadomości entuzjastów na wiele, wiele lat w przód. Niedawno, co warto podkreślić, filmowy piąty Epizod Star Wars, "Imperium kontratakuje" obchodziło niezwykłe, soczyste 40 lat od czasu swojej pierwszej światowej premiery. Entuzjazm udzielił się każdemu gwiezdnowojennemu nerdowi; zresztą nie jest to dziwne, i nie trzeba szukać daleko, aby przedłużyć tą myśl bowiem sam maj jest dla fanów Sagi ,,miesiącem Mocy” - wszystko to za sprawą inicjatywy ,,May the 4th be with You!”. Angielskie ,,niech Moc będzie z Tobą” wypowiada się, tak jak niniejszym zamieszczone określenie. Samo to przypomniało mi, że maj za pasem, dlatego pora nadrobić lekturę książkowego Nowego Kanonu "Star Wars", i wziąć się z mocą zaangażowania za drugi tom historii niebieskoskórego, o przenikliwych, władczych rubinowych oczach, Wielkiego Admirała Thrawna, którego niedocenienie w Uniwersum przez samego Imperatora było jednym z największych jego błędów w historii autorytarnych rządów, jako jedynego Suprematora galaktycznego porządku polityczno-społecznego. Sam Thrawn, fanom franczyzy dał się poznać dość szeroko w obecnie Starym Kanonie, w tzw. Legendach. Upływ czasu i wyłonienie się ram Nowego Kanonu pokazały, że dopisana, lekko ,,przeedytowana” historia tego strategicznego geniusza Imperium była, jak na standardy współczesnych "Gwiezdnych Wojen", potrzebna. Miłośnicy Sagi, na nowokanonicznej wzmocnionej genezie Chissa, ponownie w wydaniu Zahna, zawieść się nie mogli. "Sojusze" okazały się godną kontynuacją tomu pierwszego, czymś nawet bardziej wydajniejszym, skupiającym się nie tylko na samej genezie pochodzenia samego Wielkiego Admirała Thrawna, istoty jego zachowania, osoby etc., ale przede wszystkim na zamknięciu jego wątku, jak i Anakina Skywalkera - razem współpracujących ze sobą - w ramy ,,przedimperialnych” Wojnach Klonów i okresie późniejszym, czasach Galaktycznej Wojny Domowej. Dodatkowo udział wielu postaci w powieści: wizerunków wykreowanych dla ikonicznych gwiezdnowojennych prequeli, za wszystkiego gwiazdy galaktyki, nie można było się nawet spodziewać, zważywszy na fakt, że z praktycznego punktu widzenia niniejsza beletrystyka jest owinięta wokół sylwetki genialnego, chłodnego i zdecydowanego niebieskoskórego chissańskiego stratega, krzyżującego jego umysł z umysłem Skywalkera Jedi / Darth Vadera. Timothy Zahn pięknie potrafi portretować Lorda Vadera i Wielkiego Admirała Thrawna - dwóch najbardziej tajemniczych dowódców, jedne z najbardziej wpływowych umysłów na losy Imperium w dziejach Galaktyki. Rozmowy między nimi, nawet kreacja narratora, który to wszystko naświetla w powieści "Sojusze", wyprowadza na dużo więcej niż solidny, ba wręcz powalający, wielce zadowalający fana Uniwersum poziom. W dynamicznie kreowanej przez pisarza rzeczywistości szczególnie widać to w najlepszym jej punkcie – cesze wyjątkowej, która za wiele lat, dla tego tytułu będzie ponadczasowym symbolem i znakiem nieprzemijającej jakości miary pisarskiej Timothyego Zahna. Tym punktem, mógłbym rzec nawet obszarem, jest linia relacji między mrocznym Lordem Sithów, Vaderem, a Thrawnem, która z początkowej rywalizacji, a późniejszej niechęci, ostatecznie potrafi przerodzić się w ,,znośną akceptację” siebie nawzajem. Stosunek tej dwójki do sprawy najwyższej wagi – losów Imperium, jak i stosunek do siebie nawzajem uwydatniany w tej specyfice beletrystyki kontynuującej z pewnym czasowym wyprzedzeniem pierwszą część nowego i, miejmy nadzięję, szerszego cyklu nowokanonicznego Thrawna jest kreowana w dwóch liniach czasowych. Pierwszą płaszczyzną czasową takowej kreacji jest spotkanie tej dwójki w szczytowym okresie Wojen Klonów, przy okazji ,,załatwiania własnych spraw” gdzieś blisko Nieznanych Regionów Galaktyki, w okolicy, i na jej powierzchni, planety Batuu. Wkrada się w to umiejętnie wątek Padme Amidali, przedstawicielki planety Naboo w Senacie Galaktycznym i żony Anakina, która korzystając z pomocy męża i wiernego Jedi postanawia odnaleźć zagubioną przyjaciółkę. Duja, bo o niej mowa, nie daje znać odkąd zjawiła się na dalekim Batuu i wysłała stamtąd sygnał do Padme z wiadomością, jakoby znalazła na planecie coś o istotnym dla Republiki znaczeniu. I tak to wszystko się zaczyna, niby prosto, naturalnie, gdzie obok jednego prologu powieści jest drugi, rozgrywany ,,teraz'', około 16 lat ,,później” od wcześniejszego prologu. W drugim, późniejszym na osi czasu wstępie, Vader i Thrawn ponownie ruszają na spotkanie losu, na wędrówkę ku przeznaczeniu; koło się zamknie, symetria w Mocy zostanie zachowana - dla Sitha będzie to lekcja skupienia, sprawdzenia umiejętności nie ulegania wspomnieniom, które co istotne świetnie nakreślił pisarsko Timothy Zahn, a które to dotyczyły ,,tamtego Jedi”, jak mówił o dawnym sobie, Anakinie Skywalkerze sam Vader. Thrawn, pierwsze spotkanie z młodym Jedi w rejonie Nieznanych Regionów, ich współpraca przeciwko tajemniczym Gryskom, rasie Istot, zdolnych manipulować szlakami nadprzestrzennymi Galaktyki w rejonie najdalszych jej zakątków, jak i sprowadzać inne zagrożenie w jej obszary; także czasy późniejsze i, tym razem pro-imperialne, ponowne działanie Wielkiego Admirała z Vaderem, były dla Thrawna niczym innym jak tylko sumiennym wykonywaniem obowiązków wobec Imperium, któremu poprzysiągł wiernie służyć. Nie ulega on żadnym emocjom; przypomnienie wspólnych działań ze Skywalkerem stanowiły dla Thrawna tylko obecne w jego neuronach, czysto fizyczne wspomnienie, nic więcej, skoro nawet wtedy działając z Anakinem, Chiss wykorzystywał go, próbując rozwiązać problemy własnego Imperium w kierunku dla jego korzyści. Sojusze – konieczne, początkowo niechciane, a później dla okoliczności i wspólnych celów tolerowane. O takiej sile relacji między uzbrojonym w hebanowy, opalizujący skafander, jakby promieniujący całą skłębioną w sobie Moc Darth Vaderem a chłodno kalkulującym Wielkim Admirałem Imperium, Thrawnem, opowiada niniejsza powieść. Obaj służący woli Imperatora stanowią, dla siebie nawzajem, chodzącą skarbnicę własnych potrzeb, które każdy dla drugiego partnera może... i powinien spełnić. Całość pozostałych wątków, jak misja Padme na Batuu, czy odkrycie spisku separatystów i ich fabryk droidów na Mokivj, w "Sojuszach" Zahna było dodatkiem, który potrafił samodzielnie dość dobrze zaistnieć i, co istotne, konsekwentnie pięknie uzupełnić główną linię historii powieści: historia zawiązania tytułowego ,,Sojuszu” i jego późniejszej egzekucji między chissańskim wojskowym a Skywalkerem Jedi / Vaderem. Powieść na 90 procent prawie idealna; dla fanów gatunku, nieprzyzwyczajonych i szczególnie nieprzywiązanych do "Trylogii Thrawna" z Kanonu Legend.
Oceny
Książka na półkach
- 262
- 155
- 91
- 22
- 8
- 6
- 6
- 5
- 5
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Druga odsłona kolejnej trylogii o charyzmatycznym wielkim admirale Thrawnie niestety nie dorównuje pierwszej części. Timothy Zahn poszedł chyba trochę na łatwiznę, gdyż oparł swą powieść na przedstawieniu dwóch, z pozoru niezależnych od siebie, misjach Thrawna (jednej z generałem Anakinem Skywalkerem w czasach Wojen Klonów, drugiej z Lordem Vaderem w erze Imperium Galaktycznego),rezygnując z wymyślenia dobrej, pełnej zwrotów akcji i nowych postaci, typowej dla siebie fabuły.
Książka w zasadzie nie wnosi nic interesującego w temacie niebieskoskórego dowódcy. Już w poprzedniej części trylogii, a także w starych książkach występujących dziś pod szyldem Legend, dowiadujemy się sporo o charakterze, zdolnościach przewidywania i stylu dowodzenia głównego bohatera. W "Sojuszach" Zahn zupełnie niepotrzebnie gra kolejny raz tą kartą. Na szczęście autor w swym dziele przemycił trochę wiedzy o talentach chissańskich dzieci, co akurat wiele wyjaśnia w kontekście wszechstronnych umiejętności Thrawna.
Nie chciałbym jednak tylko ganić Zahna, dlatego pozwolę sobie docenić autora za sposób, w jaki przedstawił dialogi Thrawna z Vaderem. Ich słowne potyczki, budujące relację niepewną, nieufną, ale też niepozbawioną wzajemnego szacunku i uznania, są esencją tej książki. Zakończenie "Sojuszy" również robi robotę, gdyż utrwala wiedzę o tym, jak bardzo sterowanym i zmanipulowanym konfliktem galaktycznym były Wojny Klonów.
Druga odsłona kolejnej trylogii o charyzmatycznym wielkim admirale Thrawnie niestety nie dorównuje pierwszej części. Timothy Zahn poszedł chyba trochę na łatwiznę, gdyż oparł swą powieść na przedstawieniu dwóch, z pozoru niezależnych od siebie, misjach Thrawna (jednej z generałem Anakinem Skywalkerem w czasach Wojen Klonów, drugiej z Lordem Vaderem w erze Imperium...
więcej Pokaż mimo toAleż ta książka była nudna. Bardzo chciałem ją skończyć i mieć ją już wreszcie z głowy. Dwa razy przerywałem czytanie i wracałem do niej po jakimś czasie. Być może należy się tej książce ocena przynajmniej 6.Mam wrażenie, że dawałem chyba wyższe oceny gorszym pozycjom z uniwersum Star Wars. Ale przyjemności z czytania tej powieści nie miałem prawie wcale.
Po pierwsze mamy tu podwójną, a na początku nawet potrójną narrację. Pierwsze dwie to jeszcze czasy wojen klonów, a trzecia to okres Imperium. Żadne z przedstawionych wydarzeń nie jest specjalnie interesujące. Co jest dość dziwne bo wydawałoby się, że "przygody" par Thrawn i Anakin oraz Thrawn z Vaderem, będą ciekawe i emocjonujące. Niestety żadne z wydarzeń nie jest specjalnie angażujące, czy trzymające w napięciu. No i jest jeszcze Padme. Czytając fragmenty opowieści jej poświęcone, nie mogłem się doczekać kiedy wreszcie się skończą. Całe to przeskakiwanie w narracji, moim zdaniem, strasznie psuło tempo opowieści.
Historie nie są ciekawe. Podobnie jak postacie. Thrawn oczywiście wszystko przewiduje ale z jakiegoś powodu nigdy nie może od razu powiedzieć o co mu chodzi. Vader denerwuje się na wszystko bez powodu. Anakin jest nijaki, a o Padme nie warto nawet pisać.
Być może jestem już za stary na książki Star Wars. W każdym razie lektura tej dla mnie była strasznie męcząca. Nuda i zmarnowany potencjał.
Ależ ta książka była nudna. Bardzo chciałem ją skończyć i mieć ją już wreszcie z głowy. Dwa razy przerywałem czytanie i wracałem do niej po jakimś czasie. Być może należy się tej książce ocena przynajmniej 6.Mam wrażenie, że dawałem chyba wyższe oceny gorszym pozycjom z uniwersum Star Wars. Ale przyjemności z czytania tej powieści nie miałem prawie wcale.
więcej Pokaż mimo toPo pierwsze mamy...
Uh, środek przemęczyłem ale było warto chociażby dla samej końcówki wątku 'teraźniejszego'. Koniec końców raczej dobra pozycja chociaż do 'jedynki' nie ma podejścia. ;p
Uh, środek przemęczyłem ale było warto chociażby dla samej końcówki wątku 'teraźniejszego'. Koniec końców raczej dobra pozycja chociaż do 'jedynki' nie ma podejścia. ;p
Pokaż mimo toCiekawa koncepcja, książka na zmianę przedstawia historię Anakina i Thrawna z czasów Wojen Klonów oraz Vadera i Thrawna z czasów imperialnych. Nie będę się długo rozpisywał: mniej więcej przed środkiem książka zaczynała nużyć i męczyć, ale ostatecznie jednak pod koniec książka wybroniła się nabierając tempa i jest dobrze domknięta. Stąd moja ostateczna ocena.
Ciekawa koncepcja, książka na zmianę przedstawia historię Anakina i Thrawna z czasów Wojen Klonów oraz Vadera i Thrawna z czasów imperialnych. Nie będę się długo rozpisywał: mniej więcej przed środkiem książka zaczynała nużyć i męczyć, ale ostatecznie jednak pod koniec książka wybroniła się nabierając tempa i jest dobrze domknięta. Stąd moja ostateczna ocena.
Pokaż mimo toMoja opinia o tej książce zależy od tego, czy mówimy o części dotyczącej czasów Imperium, czy Wojen Klonów. Ta pierwszą wciągnęła mnie i zawdzięczam to głównie dynamice między postaciami Vadera i Thrawna. Natomiast cześć z czasów Wojen Klonów nudziła mnie i nie zachęcała do czytania. Jednak daje tak... wysoką ocenę dlatego, że szczerze uwielbiam Star Wars. Szczególnie dwie główne postacie występujące w tej książce i moja zwykła ludzka sympatia do nich i emocje jakie z nimi wiąże sprawiły, że mój odbiór tej książki, (pomimo jej wad) jest zawyżony i zdecydowanie zbyt entuzjastyczny. Co z pewnością przekłada się na moja opinię. ^^ Jednak jeżeli lubicie te dwie postacie i chcecie więcej się o nich dowiedzieć i spędzić z nimi trochę czasu to z całego serca polecam.
Dziękuję za uwagę. <3
Moja opinia o tej książce zależy od tego, czy mówimy o części dotyczącej czasów Imperium, czy Wojen Klonów. Ta pierwszą wciągnęła mnie i zawdzięczam to głównie dynamice między postaciami Vadera i Thrawna. Natomiast cześć z czasów Wojen Klonów nudziła mnie i nie zachęcała do czytania. Jednak daje tak... wysoką ocenę dlatego, że szczerze uwielbiam Star Wars. Szczególnie dwie...
więcej Pokaż mimo todobra kontynuacja
dobra kontynuacja
Pokaż mimo toNuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuda.
Nuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuda.
Pokaż mimo toPierwsza odsłona cyklu „Thrawn” była moim zdaniem najmocniejszym punktem nowego kanonu. Czy drugiemu tomowi udało się utrzymać poziom?
Zdecydowanie tak. Tytułowy bohater wykreowany przez Zahna wypada wzorowo. Obserwujemy go w nowych okolicznościach oraz stawiającego czoło nowym wyzwaniom. Pomimo tego, że lepiej poznajemy Thrawna, w żaden sposób nie odziera go to z aury tajemniczości. Wręcz przeciwnie. Im więcej dowiadujemy się o jego losach, tym bardziej intryguje.
Interakcja Thrawna z Darthem Vaderem – ikoną „Gwiezdnych Wojen” – była świetnym, acz ryzykownym pomysłem. Zestawienie tych dwóch silnych osobowości musiało być sporym wyzwaniem dla autora. Timothy Zahn jednak sprostał. Żaden z dwóch bohaterów nie ucierpiał wizerunkowo, obaj wypadli wiarygodnie. Prawdopodobnie wiele razy w trakcie lektury pomyślicie: „tak właśnie odpowiedziałby i zachowałby się Thrawn/Vader”.
Przeszłość opisywana równolegle, w której śledzimy relację Thrawna i Anakina Skywalkera, jest kolejnym plusem tej książki. Przedstawia zachowanie Anakina Skywalkera kontrastujące z Darthem Vaderem. Urozmaica historię. Ukazuje młodszego Thrawna sprzed dołączenia do Imperium.
Poznawanie chissańskiego dowódcy samo w sobie jest fascynującym doznaniem. Patrzenie na niego oczami Anakina Skywalkera oraz Dartha Vadera to wisienka na torcie tego tomu.
Książka ma również wady. Jedną z nich są częste, przekombinowane opisy. Doskonale rozumiem, że aby ukazać geniusz Thrawna, Zahn musi dawać mu do rozwiązania skomplikowane zagadnienia. Zrezygnowanie z tego byłoby nie tylko pójściem na łatwiznę. Mogłoby zrujnować wizerunek kultowego Chissa. Jednak nie usprawiedliwia to braku klarowniejszych wyjaśnień dla czytelników. Niewykluczone jednak, że zawiniło polskie tłumaczenie.
SPOILERY:
Timothy Zahn rzuca swoich bohaterów naprzeciw Grysków. To obca rasa z Nieznanych Regionów dysponująca zaawansowaną technologią. Thrawn próbuje ich rozpracować w tradycyjny sposób: studiując dzieła sztuki. Nie zaniedbuje również zdobywania informacji podczas samej bitwy. Jednak dowódca Grysków – który nie zostaje ukazany – jest przeciwnikiem niezwykle inteligentnym. Timothy Zahn wykreował zagrożenie, które może być największym z dotychczasowych, przed jakimi stanął jego bohater. Po zakończeniu lektury odczuwa się ogromny niedosyt i pragnie się zapoznać z następnym tomem cyklu.
Fani Thrawna, jak i całych „Gwiezdnych Wojen” nigdy nie zapomną niektórych scen. Vader będący o krok od wykonania egzekucji na Thrawnie, oskarżający go o brak lojalności wobec Imperium. Opanowany Thrawn odpowiadający logiką, przekonując Vadera, że interes Dynastii Chissów jest równoznaczny z interesem Imperium. Takie momenty zapadają w pamięć.
Pewien błahy szczegół odebrałem bardzo negatywnie. Anakin Skywalker i Darth Vader mieli problem z czytaniem w umyśle Thrawna przy użyciu Mocy. Przez większość tomu myślałem, że powodem jest nietypowy, uporządkowany i skomplikowany umysł Thrawna. W ostatnich rozdziałach okazało się, że Vader nie potrafił zlustrować Mocą również chissańskich dziewczynek. Pozbawia to wyjątkowości Thrawna na korzyść rasy Chissów.
KONIEC SPOILERÓW:
„Thrawn: Sojusze” to pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku science-fiction. Najpierw jednak trzeba sięgnąć po pierwszy tom. Nie zaszkodzi również zapoznanie się z trylogią Thrawna z Legend.
Pierwsza odsłona cyklu „Thrawn” była moim zdaniem najmocniejszym punktem nowego kanonu. Czy drugiemu tomowi udało się utrzymać poziom?
więcej Pokaż mimo toZdecydowanie tak. Tytułowy bohater wykreowany przez Zahna wypada wzorowo. Obserwujemy go w nowych okolicznościach oraz stawiającego czoło nowym wyzwaniom. Pomimo tego, że lepiej poznajemy Thrawna, w żaden sposób nie odziera go to z aury...
https://www.facebook.com/KsiazkiIlubCzasopisma
Po lekturze pierwszej części, nowej kanonicznej trylogii Thrawna, z marszu zabrałem się za lekturę kolejnej odsłony jego przygód. A nieczęsto zdarza mi się od razu sięgać po kontynuację, zwykle muszę odpocząć i przemyśleć to co przygotował mi autor, ale nie tym razem. Zwyczajnie jest to tak świetne, że nie mogłem się oprzeć. "Thrawn. Sojusze" prezentuje podobnie wysoki poziom, a w dodatku daje nam porządną dawkę emocji.
"Thrawn. Sojusze" zaskoczyła mnie pozytywne pod kilkoma względami. Przede wszystkim całkiem przekonująco rozwija postacie Anakina Skywalkera i jego późniejszego wcielenia jako Dartha Vadera, a także samego admirała Thrawna. Nie oszukujmy się, pomimo faktu, iż w książce pojawiają się inne postacie, jak chociażby Padme, w fabule chodzi jedynie o relacje między wspomnianymi dwoma panami. Możemy głębiej sięgnąć w ich relacje, a pomaga w tym ukazanie pierwszego spotkania Chissa z Anakinem podczas misji mającej na celu odnalezienie zaginionej Padme. Vader całkowicie odrzuca dawną tożsamość przywołując dawne czasy jako "wspomnienia tamtego Jedi", człowieka nieżyjącego od lat, a pomimo to Thrawn daje wielokrotnie do zrozumienia, że wie z kim ma tak naprawdę do czynienia. Spięcia między zachowującym stoicki spokój Thrawnem, a ledwo hamującym gniew Mrocznym Lordem są elektryzujące.
Także pod względem rozwoju uniwersum książka robi świetną robotę. Pokazuje konflikt zbrojny jako dramat cywili mimo woli uwikłanych w sprawy walczących ze sobą frakcji. Dowiadujemy się czegoś ciekawego o Dynastii Chissów, w której szeregach osoby czułe na Moc wykorzystywane są do nawigacji w przestrzeni kosmicznej - jest to też ciekawe nawiązane do nawigatorów z serii książek Franka Herberta Kroniki Diuny. Poznajemy też nowe technologie oraz rasy obcych istot zamieszkujących Nieznane Regiony. Mamy szerszy wgląd na zamiary kanclerza Palpatine'a planującego z dużym wyprzedzeniem Rozkaz 66 co też powoduje gęsią skórkę. Sama książka Timothy'eg Zahna wydaje się również przygotowywać grunt pod wyjaśnienie braku wielkiego admirała Thrawna - nieocenionego stratega - podczas starć znanych z filmowej sagi.
https://ksiazkiilubczasopisma.blogspot.com/2021/02/thrawn-sojusze-i-nieoczywiste.html
https://www.facebook.com/KsiazkiIlubCzasopisma
więcej Pokaż mimo toPo lekturze pierwszej części, nowej kanonicznej trylogii Thrawna, z marszu zabrałem się za lekturę kolejnej odsłony jego przygód. A nieczęsto zdarza mi się od razu sięgać po kontynuację, zwykle muszę odpocząć i przemyśleć to co przygotował mi autor, ale nie tym razem. Zwyczajnie jest to tak świetne, że nie mogłem się oprzeć....
Wciąż dobra książka, ale nieco słabsza od części pierwszej. Thrawn jest tutaj już Wielkim Admirałem, jednak w kontaktach z Vaderem zachowuje zdroworozsądkową wstrzemięźliwość. Fragmenty wyszarpane z Wojen Klonów sprawiają wrażenie dodanych trochę na siłę, niby mogłyby nakreślić charakter znajomości Vadera z Thrawnem, ale nie wynika z nich nic wartościowego poza tym, że kolejny raz dowiadujemy się, że Anakin był narwańcem.
Część dziejąca się w czasach imperialnych jest dużo ciekawsza, dodatkowo wzbogacona o obserwacje relacji Vader-Thrawn przez osoby trzecie.
Książkę powinni przeczytać twórcy Rebeliantów zanim dodali tam Thrawna -można stworzyć dumną, zagadkową i przekonaną o własnej racji postać, która nie jest nadętym dupkiem? To skoro można, to dlaczego w tym samym "oknie czasowym" Thrawn w serialu jest taki sztampowy?
Wciąż dobra książka, ale nieco słabsza od części pierwszej. Thrawn jest tutaj już Wielkim Admirałem, jednak w kontaktach z Vaderem zachowuje zdroworozsądkową wstrzemięźliwość. Fragmenty wyszarpane z Wojen Klonów sprawiają wrażenie dodanych trochę na siłę, niby mogłyby nakreślić charakter znajomości Vadera z Thrawnem, ale nie wynika z nich nic wartościowego poza tym, że...
więcej Pokaż mimo to