rozwińzwiń

Final Girls. Ostatnie ocalałe

Okładka książki Final Girls. Ostatnie ocalałe Grady Hendrix
Okładka książki Final Girls. Ostatnie ocalałe
Grady Hendrix Wydawnictwo: Zysk i S-ka horror
392 str. 6 godz. 32 min.
Kategoria:
horror
Tytuł oryginału:
The Final Girl Support Group
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2022-05-24
Data 1. wyd. pol.:
2021-07-13
Liczba stron:
392
Czas czytania
6 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382025637
Tłumacz:
Agnieszka Brodzik
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
193 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
389
338

Na półkach: , ,

Lynnette Tarkington należy grupy ostatnich ocalałych – tzw. final girls; dziewczyn, którym udało się ujść cało z masakry zgotowanej przez seryjnych zabójców. Życie z tak ciężkim doświadczeniem nie należy do najłatwiejszych i chyba nikt, prócz samej Lynette oraz jej przyjaciółek, nie wie tego lepiej; ich los został przypieczętowany, a one na zawsze naznaczone.
Po latach sesji terapeutycznych, po setkach spotkań, dziesiątkach wymienionych wiadomości, mejli, gorączkowych telefonów i burzliwych rozmów, część kobiet podejmuje decyzje o wycofaniu się z zrzeszenia; chcą iść dalej, pożegnać traumatyczną przeszłość, zacząć od nowa. Lynn jednak nie może pogodzić się z ostatecznym rozpadem grupy. Robi więc wszystko, by przekonać do swoich racji pozostałe członkinie.

Kiedy dochodzi do ataku na jedną z nich, jest przekonana, że to początek pieczołowicie uknutego spisku, mającego na celu wyeliminowanie ostatnich ocalałych ze społeczeństwa. Niestety, żadna z przyjaciółek nie wierzy Lynn. Kobieta salwuje się ucieczką, ale w międzyczasie poznaje przerażającą prawdę… Ktoś, komu ufała, pragnie jej śmierci.

****

Obcowanie z powieściami Grady’ego Hendrixa to czysta przyjemność. Uwielbiam gawędziarski styl autora, lekkość jego pióra, ogromne pokłady czarnego humoru, groteski i ironii. Świeże koncepty ubrane w horrorową otoczkę robią wrażenie; sprawiają, że współczesna literatura grozy ma się dobrze – nawet bardzo dobrze. Odwracanie ról, przekręcanie ogranych schematów, wcielenie pozornie banalnych motywów do odważnych i z lekka szalonych zabiegów fabularnych, wyróżniają Hendrixa na tle współczesnego rynku wydawniczego. Nie dziwi więc popularność tychże dzieł; począwszy od ,,Moja przyjaciółka opętana’’, skończywszy na ,,Final girls’’, można mówić o szeroko pojętym sukcesie i powodzeniu, jakim wyżej wspomniany Pan się cieszy.

Zeszłoroczna premiera przyciągnęła – z oczywistych względów – i moje oko. Nastawiałam się na lekturę w pełni intrygującą, satysfakcjonującą, w ogólnym rozrachunku po prostu przyjemniutką; połowiczne takową otrzymałam. A połowicznie nie.

Bo mimo, że ‘Final’ zdecydowanie ma w sobie to ‘coś’, to jednocześnie czegoś także nie ma. Trudno w zasadzie sprecyzować o czym mowa, ponieważ kiedy weźmie się pod uwagę całokształt książki, należy ją uznać za jak najbardziej poprawną; ba! Spełniającą każdą z powyższych zalet: nowatorska idea, doskonałe tło, plejada barwnych postaci, element zaskoczenia, surrealizmu, napięcia, absurdu, makabry. Hendrix potrafi świetnie łączyć każdy z powyższych aspektów, pomimo jego zasadniczych różnic. Slasher w ujęciu popkulturowym, z ukłonem w stronę hipotetycznych, a jednocześnie najbardziej abstrakcyjnych scenariuszy? Czemu nie, to da się zrobić. I rzeczywiście – wychodzi świetnie. Przynajmniej w teorii.

Miałam bowiem wrażenie, że ‘Final’ cechuje się przede wszystkim nierównym tempem, wybiórczo angażującymi fragmentami i niedopracowaną odsłoną charakterologiczną postaci. Wabik w postaci z wolna odkrywanych tajemnic dotyczących głównej bohaterki, Lynette Tarkington, mógł sprawdzić się rewelacyjnie. Sam zamysł zresztą zasługiwał na poklask - zamiast kawy na ławę, prywatne śledztwo na bieżąco przeprowadzane podczas lektury – dobre, lecz nieskuteczne, gdy akcja ciągnie się do granic możliwości. A to kolejny zarzut; na prawie czterystu stronach powieści Hendrix rozprawił się z całym mnóstwem pomniejszych wątków i zawiązań fabularnych - co z tego, skoro nieszczególnie ciekawych i wyjątkowo przegadanych. Mnogość nijakich przemyśleń, powtarzalność dziwacznych refleksji, jednostajność wypowiadanych kwestii; momentami naprawdę ciężko przebrnąć przez tę manierę.

Lynnette Tarkington należy grupy ostatnich ocalałych – tzw. final girls; dziewczyn, którym udało się ujść cało z masakry zgotowanej przez seryjnych zabójców. Życie z tak ciężkim doświadczeniem nie należy do najłatwiejszych i chyba nikt, prócz samej Lynette oraz jej przyjaciółek, nie wie tego lepiej; ich los został przypieczętowany, a one na zawsze naznaczone.
Po latach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
55

Na półkach: ,

Udało się w roku 2023 zrealizować wyzwaniu 52 książki w 52 tygodnie, i zakończyłem rok z Gradym Hendrixem i jego horrorem klasy B. Po autora sięgam odkąd wpadła w moje ręce: "Moja przyjaciółka opętana", która wywarła na mnie ogromne wrażenie, podobnie jak i inne jego powieści.
Dlatego zaskoczeniem dla mnie było, że jednak to nie Vesper wydał: "Final girls", a całkiem inne wydawnictwo.
Pełen nadziej zacząłem więc czytać misz-masz wszystkich postaci psychopatycznych morderców z horrorów lat 80/90. upchanych w jedną powieść. Koncept genialny, jeśli ktoś tak jak ja uwielbia stare franczyzy, gdzie ilość części przypomina liczbę odcinków telenoweli meksykańskiej. I niestety mój zapał bardzo szybko się ulotnił. Niestety jest to chyba najbardziej nieudana książka Grady'ego i zastanawiam się co chciał osiągnąć. Nie dość, że nic się nie trzyma tutaj kupy, postacie niczym papier toaletowy - szare i bezbarwne o zapachu nie wspomnę. Liczyłem na coś naprawdę bardzo mocnego, a dostałem wielkie nic. Książkę tak naprawdę przemęczyłem i poza kilkoma nawiązaniami do klasyków horroru nic mnie więcej w niej nie urzekło.
Co więcej mogę dodać, to zdecydowanie nie poziom do jakiego autor mnie przyzwyczaił, po cichu jednak liczę, że najbliższa premiera: "Jak sprzedać nawiedzony dom?" okaże się dużo lepsza.

Udało się w roku 2023 zrealizować wyzwaniu 52 książki w 52 tygodnie, i zakończyłem rok z Gradym Hendrixem i jego horrorem klasy B. Po autora sięgam odkąd wpadła w moje ręce: "Moja przyjaciółka opętana", która wywarła na mnie ogromne wrażenie, podobnie jak i inne jego powieści.
Dlatego zaskoczeniem dla mnie było, że jednak to nie Vesper wydał: "Final girls", a całkiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
758
320

Na półkach: ,

Nie dało się tego ani czytać ani słuchać - masakra.

Nie dało się tego ani czytać ani słuchać - masakra.

Pokaż mimo to

avatar
76
75

Na półkach:

Okej, zdecydowanie po raz pierwszy od dawna nie wiem co powinnam sądzić o książce którą przeczytałam. Z jednej strony kocham gatunek, jakim jest slasher — wiec jeżeli trafiłam na książkę, która się nim bawi powinnam być zachwycona, z drugiej jednak trafiłam na tak irytującą główną bohaterkę, że miałam ochotę zrobić jedynie DNF by w końcu przestać się z tym męczyć.

Stoję więc tutaj w symbolicznym literackim rozdarciu, fakt Hendrix umie bawić się słowem. Jest ironiczny, zabawny a jednocześnie bardzo brutalny. Z drugiej strony mam wrażenie, że odrobinę się pogubił w przemieleniu motywu jakim są final girls.

Może to kwestia tego, że to King, a nie Hendrix mnie literacko wychował? Może to kwestia tego, że zwyczajnie spotkałam tą historię w złym momencie? Nie wiem. Ale wiem, że czuję ulgę, że mam to za sobą. A z Hendrixem chyba się wiecej nie spotkamy.

Okej, zdecydowanie po raz pierwszy od dawna nie wiem co powinnam sądzić o książce którą przeczytałam. Z jednej strony kocham gatunek, jakim jest slasher — wiec jeżeli trafiłam na książkę, która się nim bawi powinnam być zachwycona, z drugiej jednak trafiłam na tak irytującą główną bohaterkę, że miałam ochotę zrobić jedynie DNF by w końcu przestać się z tym męczyć.

Stoję...

więcej Pokaż mimo to

avatar
566
564

Na półkach:

Lynette jest jedną z "final girls" - ostatnią ocalałą z masakry. Raz w miesiącu spotyka się z pięcioma innymi ocalałymi dziewczynami na grupie wsparcia. Choć od straszliwych wydarzeń z jej udziałem minęło wiele lat, wciąż nie umie normalnie funkcjonować w codziennym życiu. Tymczasem jedna z jej koleżanek z grupy zostaje zabita. Czyżby koszmar wrócił? Czy Lynn i tym razem uda się ocaleć? Przekonajcie się sami...
Opis książki bardzo mnie zachęcił do lektury, więc z ciekawością sięgnęłam po książkę. Jakie są moje wrażenia? Od początku jakoś nie mogłam wciągnąć się w czytanie. Nie wiem, może styl Autora nie bardzo mi podpasował Historię poznajemy z perspektywy Lynette. Z jednej strony to trochę fascynujące poznać sytuację kobiety, która już zawsze będzie oglądać się za siebie, przygotowana na każdą ( choć w sumie nie do końca) okoliczność, z planem ratunku w różnych wariantach... Z drugiej - trochę ta relacja była dla mnie "przegadana". Nie czułam tej atmosfery zagrożenia- a podejrzewam, że takie przedstawienie historii miało to na celu. Akcja wciąga, byłam ciekawa, co będzie dalej, Autor kilkakrotnie mnie zaskoczył, ale... czegoś mi zabrakło, nie do końca umiem nawet określić czego. To jest całkiem dobry thriller, bawiący się gatunkiem shlasherów, po prostu między nami "nie zaiskrzyło".

Lynette jest jedną z "final girls" - ostatnią ocalałą z masakry. Raz w miesiącu spotyka się z pięcioma innymi ocalałymi dziewczynami na grupie wsparcia. Choć od straszliwych wydarzeń z jej udziałem minęło wiele lat, wciąż nie umie normalnie funkcjonować w codziennym życiu. Tymczasem jedna z jej koleżanek z grupy zostaje zabita. Czyżby koszmar wrócił? Czy Lynn i tym razem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
468
87

Na półkach: , , ,

Jeśli ktoś nie wychował się na slasherach z lat 80-90tych, to zapewne powinien odjąć dwie gwiazdki.

Jeśli ktoś nie wychował się na slasherach z lat 80-90tych, to zapewne powinien odjąć dwie gwiazdki.

Pokaż mimo to

avatar
295
70

Na półkach: , , ,

Slashery to wciąż popularny gatunek horrorów. Nawet jeśli nie obejrzeliście jakimś cudem przynajmniej jednego filmu z tego gatunku to zapewne słyszeliście o takich postaciach jak Freddy Krueger, Michael Myers, Jason Voorhees czy Leatherface. Każdy z nich dokonywał serii krwawych mordów na ekranie do chwili, aż nie natknął się na swoją Final Girl. Ostatnią ocalałą, której w przeciwieństwie do koleżanek oraz kolegów udaje się zachować życie do ostatnich minut filmu i która ostatecznie pokonuje psychopatycznego mordercę. Przeważnie to miła, ułożona dziewczyna nie wyróżniająca się niczym szczególnym na tle rówieśników... do czasu aż przyjdzie jej walczyć o życie.

Byłam niezmiernie ciekawa, jak do tematu slasherów podejdzie Grady Hendrix. Ten pisarz akurat jest znany z tego, że lubi i umie bawić się różnymi znanymi motywami z popkultury. Tak też było w tym przypadku. Hendrix stworzył świat w którym slashery to nie wymyślone na potrzeby filmu historie, lecz coś, co zdarzyło się naprawdę. Gdzieś na letnich obozach albo w pobliżu leśnych chatek grasowali sobie psychopatyczni mordercy i mordowali każdego, kto nawinął się pod rękę, aż zostali powstrzymani przez tą jedną dziewczynę. Fabuła powieści skupia się na grupce takich Ostatnich ocalałych, które swego czasu starły się z psychopatą. Dziewczyny przeżyły, ale traumatyczne przeżycia sprawiły, że każda musiała poddać się terapii. Wspólnie utworzyły swoją grupę wsparcia na której spotykały się przez długie lata i dzieliły swoimi doświadczeniami. Każda z nich ułożyła sobie z czasem jako tako życie. Nooo… należałoby rzec, prawie każda. Lynnette Tarkington, pomimo upływu lat i udziału w terapii, nie może dojść do siebie po tym co ją spotkało. Przejawia się to w formie ekstremalnej paranoi i obsesji na punkcie bezpieczeństwa. Bohaterka nie wydaje się posiadać żadnej stałej pracy ani znajomych, ma nawet problem z wychodzeniem z domu, a gdy opuści już mieszkanie, rozgląda się czy ktoś przypadkiem nie zechce jej ukatrupić. Chociaż grupa wsparcia niewiele pomaga Lynnette w uporaniu się z traumą to właśnie ona najbardziej protestuje, gdy reszta członkiń dochodzi do wniosku, że być może pora zakończyć cykl ich spotkań i ruszać dalej. Sprawę jeszcze bardziej komplikuje wiadomość, że jedna z Ocalałych została zamordowana we własnym domu. Lynnette natychmiast dochodzi do wniosku, że ktoś planuje podstępnie wymordować pozostałe Final Girls. Koleżanki jej nie dowierzają i uważają, że jej teorie i podejrzenia są wynikiem silnej paranoi. Czy Lynnette rzeczywiście przesadza? Jeśli nie to jak udowodni im, że ma rację i pojawił się kolejny polujący na nie potwór?

Sam pomysł dopisania dalszych losów bohaterek slashera jest świetny. Początek książki jest świetny. Niestety gdzieś po drodze zaczyna się to sypać. Sporo winy leży po stronie głównej bohaterki, która jest niezwykle irytującą postacią. Rozumiem, że przeżyła koszmar i stanowi wyjątkowo ciężki przypadek PTSD. Nie potrafię za to pojąć czemu autor uznał, że kogoś interesowałoby śledzenie poczynań postaci, której przemyślenia i działania są w jakiś 70 - 80% poświęcone temu, że zaraz ktoś ją napadnie i zabije albo “O, Boże, nie wytrzymam, z tego pokoju nie ma żadnej drogi ucieczki” albo “Ratunku, on mi wygląda na seryjnego mordercę”. Co gorsza powieść napisana jest w pierwszoosobowej narracji, więc nieustannie czytamy o przejawach wyolbrzymionej paranoi bohaterki i wynikających z tego nie zawsze sensownych zachowaniach. Nasuwa się pytanie, jak ktoś taki może w ogóle funkcjonować, skoro żyje w permanentnym stresie. W dodatku Lynnette ma w zwyczaju kłamać, nawet wtedy kiedy oszukiwanie innych nie przynosi jej żadnych korzyści czy nie pozwala wyjść z tarapatów. Po prostu to robi i już. W moim przypadku nie budzi ona choćby cienia sympatii. To samo mogę powiedzieć o reszcie postaci. Nie wiem jak Hendrix tego dokonał, ale niemal każdy w tej książce zdaje się posiadać jedną albo parę z wymienionych cech: głupota, kłótliwość, chamstwo, bycie dupkiem. Także kobiety należące do grupy wsparcia dla Ostatnich ocalałych spędzają więcej czasu na narzekaniu, kłóceniu się ze sobą i wzajemnych oskarżeniach niż faktycznym wspieraniu się jak kobiety po trudnych przejściach. Śledząc ich dyskusje i poczynania parę razy miałam nadzieję, że nagle zjawi się psychopata i wszystkich pozabija, kończąc tym samym całą tą historyjkę.

Gromadka niesympatycznych postaci sprawia, że fabuła ciągnie się niemiłosiernie i staje męcząca. Tak jakby brnięcie przez obsesyjno - paranoiczne przemyślenia Lynnette nie było wystarczającą karą. Chyba tylko z chęci poznania zakończenia nie rzuciłam tej książki w kąt. Nie będę spojlerować, ale przyznam, że sama końcówka powieści wywołała u mnie lekkie wtf?! Poważnie, panie Hendrix?

W trakcie czytania doszłam też do wniosku, że w zasadzie slashery stały się dla Hendrixa pretekstem do skrytykowania przemocy wobec kobiet. W powieści pojawia się przekaz, że slashery wcale nie są takie fajne, bo seksualizuje się i brutalnie zabija się w nich kobiety. Autor zdaje się zapominać, że w takich filmach giną nie tylko kobiety. Psychopatyczni mordercy uganiają się zarówno za kobietami, jak i mężczyznami. Nie zapominajmy też, że w “Final Girls” slasher to coś realnego. Ostatnie ocalałe sprzedały wytwórniom prawa do nakręcenia serii filmów na podstawie ich “prawdziwej historii”. Wychodzi na to, że producenci filmowi czerpią zyski z czegoś, co zostało zbudowane na czyjeś krzywdzie i cierpieniu. Z fanami slasherów ( pst, w domyśle facetami) również musi być coś nie tak, skoro podobają się im filmy o czyjeś krzywdzie i cierpieniu. Są jak bomba z opóźnionym zapłonem. Wystarczy impuls, a chwycą za nóż, by zapolować na jakąś niewinną dziewczynę.

Nie mam pojęcia czy to powyżej pokrywa się z poglądami Hendrixa, który naczytał się jakiś naukowych prac intepretujących określone dzieło kultury w duchu Freuda. Czy też może stanowi to jedynie wywody takiej specyficznej postaci, jaką jest Lynnette. Ale niech to wybrzmi. Niech wybrzmi.
Nieco trafniejsza wydaje się za to pobrzmiewająca gdzieś w tle krytyka traktowania morderców jak celebrytów. Kiedyś miałam wątpliwą przyjemność natknąć się przypadkiem na ludzi, którzy na swoich profilach w mediach społecznościowych stawiali ołtarzyki sprawcom szkolnej strzelaniny i zachwycali się nimi jak gwiazdami filmowymi. Coś okropnego.

“Final Girls” można podsumować jednym słowem: szkoda. Możliwe, że Grady Hendrix miał pomysł na powieść, ale niezbyt wyszło mu jej wykonanie. Można ją przeczytać, chociaż nie gwarantuję, że nie wzbudzi ona irytacji czy frustracji. Najpewniej sięgnę po inne powieści Hendrixa, ale tą mogę spokojnie uznać za jedną ze słabszych w jego dorobku. Podobno ma powstać serial na podstawie książki. Chciałabym żeby okazać się od niej lepszy, bo tak jak wspomniałam, to pomysł ze sporym potencjałem. Widać, że autor zna tematykę slasherów. W “Final Girls” od czasu do czasu pojawiają się nawiązania do znanych tytułów z tego gatunku. Szóstka ocalałych kobiet z grupy wsparcia oraz psychopaci z którymi przyszło im się zmierzyć także była inspirowana bohaterami słynnych slasherów. Każdy może sobie odgadnąć o jakie slashery chodzi. Jeśli natomiast kogoś interesowałby dobra powieść w horrorowych klimatach o przemocy wobec kobiet to polecam “Rose Madder” Stephena Kinga. Nie dość, że jest sensowniejsza to mamy w niej kobiecą solidarność a główna bohaterka potrafi wzbudzić sympatię i współczucie. Chce się żeby uwolniła się od swojego prześladowcy i ułożyła sobie szczęśliwie życie.

Slashery to wciąż popularny gatunek horrorów. Nawet jeśli nie obejrzeliście jakimś cudem przynajmniej jednego filmu z tego gatunku to zapewne słyszeliście o takich postaciach jak Freddy Krueger, Michael Myers, Jason Voorhees czy Leatherface. Każdy z nich dokonywał serii krwawych mordów na ekranie do chwili, aż nie natknął się na swoją Final Girl. Ostatnią ocalałą, której w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
140

Na półkach: , , ,

Na początku nie zaiskrzyło, ale później trochę się wciągnęłam.

Nie jest to książka oryginalna, która przepisuje gatunek na nowo. Powiedziałabym nawet w drugą stronę - bardzo standardowy bardziej thriller niż horror. Czy to źle? Ani trochę! Dobra rozrywka do wyłączenia się, chociażby do poduchy przed snem.

Choć bohaterka może co niektórych odrzucać (i co po niektórych głosach widzę, że faktycznie odrzuca). Dla mnie jednak była w punkt - niestabilna emocjonalnie, zdrowo popieprzona, do tego czasami myląca rzeczywistość ze swoimi schizofrenicznymi wymysłami, do tego zapominająca o pewnych rzeczach lub wprost je wypierająca, przez co czytelnik może czuć się nie mniej zagubiony niż Lynnette. I choć lubię dostawać wskazówki, abym sama mogła tworzyć teorie o rozwiązaniu zagadki, tak tym razem zupełnie mi nie przeszkadzało, że czasem konkretnymi faktami dostawałam nieoczekiwanie w twarz dopiero po jakimś czasie.
Lynnette to naprawdę mocno zaburzona osoba, która potrafi nie dopuszczać do siebie faktów, które aktualnie nie pasują do jej przekonań. Może to irytować, ja natomiast dałam trochę się ponieść temu szaleństwu obserwowania perspektywy zaszczutego zwierzęcia, które nie wie, z której strony nadejdzie zagrożenie. I może nie jest to głębokie, za długo pewnie tego też nie zapamiętam, ale było wystarczająco wciągające na zabicie czasu przez kilka wieczorów. Sama intryga też była tylko pretekstem do czystej, krwawej rozrywki, której niektórzy potrzebują w bezpiecznym naleśniczku z koca w bezpiecznym domku.

Na początku nie zaiskrzyło, ale później trochę się wciągnęłam.

Nie jest to książka oryginalna, która przepisuje gatunek na nowo. Powiedziałabym nawet w drugą stronę - bardzo standardowy bardziej thriller niż horror. Czy to źle? Ani trochę! Dobra rozrywka do wyłączenia się, chociażby do poduchy przed snem.

Choć bohaterka może co niektórych odrzucać (i co po niektórych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
965
359

Na półkach: , , ,

Co mogę napisać, nie bawiłam się dobrze. Nie umiem czytać bezmyślnie książek, a ta jest totalnym odmóżdżaczem. Jeśli się wyłączy myślenie, analizowanie sytuacji, zapamiętywanie postaci, imion, miejsc to można się jako tako dobrze bawić. Głupiutka parodia slasherów wyszła okej, ale to literatura nie dla mnie.

3/10

Co mogę napisać, nie bawiłam się dobrze. Nie umiem czytać bezmyślnie książek, a ta jest totalnym odmóżdżaczem. Jeśli się wyłączy myślenie, analizowanie sytuacji, zapamiętywanie postaci, imion, miejsc to można się jako tako dobrze bawić. Głupiutka parodia slasherów wyszła okej, ale to literatura nie dla mnie.

3/10

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1401
293

Na półkach: , , ,

Kojarzycie sytuację: oglądacie lub czytacie horror, gdzie grupka osób jest atakowana przez szaleńca, trwa walka o życie, wszyscy giną po kolei i przeżywa tylko jedna osoba? I finito. Koniec historii. Nie! Bo tutaj pojawia się Grady Hendrix ze swoją książką mówiąc 'ale, ale, co dalej? Co dzieje się z tą ostatnią ocalałą?" Brzmi nieźle, prawda? Autor idzie krok dalej i przedstawia grupkę kobiet, które przeżyły jakąś żeś, a każda radzi sobie w inny sposób. Lynette nie radzi sobie zbyt dobrze. Paranoja rządzi jej życiem. Nie pomaga fakt, że na ostatnim spotkaniu nie pojawia się jedna z kobiet. Wszystko wskazuje na to, że ktoś chce wykończyć ostatnie ocalałe.
Opis zachęcił mnie do sięgnięcia. Czy było to udane spotkanie z prozą Hendrixa? Średnio. Mamy tutaj denerwującą bohaterkę (ale powiedzmy, że PTSD ją nieco tłumaczy),dość wolno rozgrywającą się akcję (dopiero koło połowy coś ruszyło),całkiem zaskakujące zakończenie (chociaż trochę z pupy),średnie rysy wszystkich bohaterek (mimo, że każda miała inną historię, to cały czas mi się myliły),sporo chaotyczności w fabule, ale całkiem niezły warsztat autora i dialogi. Dla mnie Hendrix skupił się nie na tym na czym powinien. Liczyłam, że (podtrzymując tą niebanalność początkowego zamysłu) zwróci większą uwagę na problemy psychiczne tych kobiet. Teraz zdaje sobie sprawę, że moje oczekiwania były głupie biorąc pod uwagę, że jednak jest to slasher. Można przeczytać, ale taki przeciętniaczek.

Kojarzycie sytuację: oglądacie lub czytacie horror, gdzie grupka osób jest atakowana przez szaleńca, trwa walka o życie, wszyscy giną po kolei i przeżywa tylko jedna osoba? I finito. Koniec historii. Nie! Bo tutaj pojawia się Grady Hendrix ze swoją książką mówiąc 'ale, ale, co dalej? Co dzieje się z tą ostatnią ocalałą?" Brzmi nieźle, prawda? Autor idzie krok dalej i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    211
  • Chcę przeczytać
    198
  • Posiadam
    38
  • 2022
    19
  • Legimi
    13
  • 2023
    12
  • Horror
    6
  • Audiobook
    5
  • Przeczytane 2023
    4
  • Ebook
    4

Cytaty

Więcej
Grady Hendrix Final Girls. Ostatnie ocalałe Zobacz więcej
Grady Hendrix Final Girls. Ostatnie ocalałe Zobacz więcej
Grady Hendrix Final Girls. Ostatnie ocalałe Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także