Przeurocza świąteczno-zimowa książka, idealna na zimowe wieczory. Czytałam w sumie pierwszy raz książkę gdzie występuje pies, podobało mnie się. Fajna historia. Polecam.

Przeurocza świąteczno-zimowa książka, idealna na zimowe wieczory. Czytałam w sumie pierwszy raz książkę gdzie występuje pies, podobało mnie się. Fajna historia. Polecam.

#WyzwanieLC2024
Bardzo poruszająca powieść o nadziei i miłości.
O tym że każdy problem w rodzinie jest do rozwiązania.
Każdy rozdział ma fajną grafikę świąteczną. Co daje nam poczuć klimat świąteczna.
Jest to lekka powieść idealna by przeczytać ją przed świętami Bożego Narodzenia lub sylwestero noworocznym czasie.
Ta książka jest idealna dla młodzieży jak i dorosłych.
Polecam wam tą książkę będziecie się świetnie bawić przy tej książce.

#WyzwanieLC2024
Bardzo poruszająca powieść o nadziei i miłości.
O tym że każdy problem w rodzinie jest do rozwiązania.
Każdy rozdział ma fajną grafikę świąteczną. Co daje nam poczuć klimat świąteczna.
Jest to lekka powieść idealna by przeczytać ją przed świętami Bożego Narodzenia lub sylwestero noworocznym czasie.
Ta książka jest idealna dla młodzieży jak i...

Bardzo lekka i urocza książka, w sam raz do przeczytania na przerwę świąteczno-noworoczną. Wykreowane postacie są dość charakterystyczne, możemy dość łatwo zrozumieć problemy każdego z nich i utożsamić się z ich sytuacją. Na korzyść książki działają także liczne elementy humorystyczne (przy niektórych scenach z Hunterem i Ello aż się roześmiałem). Do minusów książki z kolei można zaliczyć: bardzo prosty język (coś na co narzekałem także w moich recenzjach obu części ,,Był sobie pies''),kilka nieco przydługich fragmentów czy fakt, że tytułowy pies wbrew pozorom nie odgrywa wcale aż tak dużej roli, jak można by się spodziewać po tytule.
Ale całościowo książkę oceniam na mocną siódemkę i myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie - bez względu na to, czy jest psiarzem, czy raczej stroni od zwierząt.

Bardzo lekka i urocza książka, w sam raz do przeczytania na przerwę świąteczno-noworoczną. Wykreowane postacie są dość charakterystyczne, możemy dość łatwo zrozumieć problemy każdego z nich i utożsamić się z ich sytuacją. Na korzyść książki działają także liczne elementy humorystyczne (przy niektórych scenach z Hunterem i Ello aż się roześmiałem). Do minusów książki z kolei...

W. Bruce Cameron przyzwyczaił mnie do świetnych, wzruszających historii, w których psy grają główną rolę. Stąd zdziwiłam się, że jego nowa książka jest zupełnie inna od wszystkich wcześniej napisanych i jednocześnie taka sama jak wszystkie.

Przede wszystkim historia opisana w tej książce nie jest prowadzona z psiej perspektywy (choć tytuł może sugerować, że jest inaczej). To opowieść o pewnej rodzinie, w której pies nie stanowi narratora, a właściwie jedynie obserwatora wydarzeń, narratorem zaś jest każdy z członków rodziny Gossów (perspektywa prowadzona z 3 osoby liczby pojedynczej). Psy odgrywają tu poboczną rolę, dodając każdemu z bohaterów otuchy w trakcie ciężkich problemów. Fabuła skupia się na trudach dnia codziennego zwyczajnej rodziny. Każdego z bohatera z marszu można polubić, zwłaszcza, że są zwyczajnie realni, zupełnie nie przerysowani, a to co ich spotyka, to problemy typowe w rodzinie. Podobało mi się podejście pisarza do niektórych trudności, bez oceniania wyborów niektórych bohaterów, choć jednocześnie nie spodziewałam się podejmowania takich tematów (trudności związane z podjęciem pracy po urlopie macierzyńskim, ogółem problemy w pozornie szczęśliwej i idealnej rodzinie, żałoba po zmarłym bliskim). Uwielbiam również większość bohaterów tej powieści, głównie Sandersa czy Juliannę (choć Huntera nieco mniej zważywszy na to, że mężczyzna nie widzi wad w swoim zachowaniu, przynajmniej do czasu). Ponadto książka jest przesiąknięta klimatem świątecznym i ma wspaniałą okładkę, treść zaś wywołuje niezwykle dużo emocji niejednokrotnie powodując łzy na twarzy czytelnika.

„O psie, który uratował święta” to przyjemna, wciągająca i lekka opowieść, o tym co w życiu ważne. Jest klimatyczna i idealna na Święta, i choć z lekka przewidywalna czyta się ją bardzo szybko. Jedynym minusem jest mylący tytuł i praktycznie brak znaczącej roli (perspektywy) psa, ale ze względu na obyczajowość, jestem w stanie to wybaczyć. Polecam.

W. Bruce Cameron przyzwyczaił mnie do świetnych, wzruszających historii, w których psy grają główną rolę. Stąd zdziwiłam się, że jego nowa książka jest zupełnie inna od wszystkich wcześniej napisanych i jednocześnie taka sama jak wszystkie.

Przede wszystkim historia opisana w tej książce nie jest prowadzona z psiej perspektywy (choć tytuł może sugerować, że jest inaczej)....

Bardzo lubię książki tego autora, choć jest dość monotematyczny, ale czy książki o psach mogą być nudne? Na pewno nie natrafiłam na taką od niego. Przeurocza opowieść nie tylko o psie (choć tytuł zobowiązuje więc zwierzakowi jest poświęcona większa część powieści),a także o relacjach rodzinnych, różnych problemach, od zawodowych, po miłosne, aż do zdrowotnych, a wszystko to spięte magią okresu świątecznego, gdy wiele się zdarzyć może. Pisarz jak zwykle oferuje wszelki wachlarz różnych emocji, od śmiechu do łez. Ani przez chwilę nie nudzi i wprowadza w odpowiedni nastrój. Ładnie wykonana okładka nie jest (na szczęście) zatuszowaniem słabej treści.

Bardzo lubię książki tego autora, choć jest dość monotematyczny, ale czy książki o psach mogą być nudne? Na pewno nie natrafiłam na taką od niego. Przeurocza opowieść nie tylko o psie (choć tytuł zobowiązuje więc zwierzakowi jest poświęcona większa część powieści),a także o relacjach rodzinnych, różnych problemach, od zawodowych, po miłosne, aż do zdrowotnych, a wszystko...

Książka „O psie, który uratował święta” W. Bruce Cameron to kolejna lektura w klimacie świątecznym.
Poznajemy rodzinę Gossów, w której każdy zajmuje się sobą. Ojciec Hunter ciągle pracuje i częściej go nie ma, niż jest. ma problemy w pracy. Matka Julianna, pani adwokat od trzech lat zajmuje się bliźniakami i domem, brakuje jej pracy w zawodzie, aż w końcu w stanie krytycznym trafia do szpitala. Nastoletnia córka Ello przechodzi bunt nastolatki. Do tego wszystkiego razem z nimi mieszka dziadek Sander, który nie wychodzi ze swojego pokoju razem ze swoim pupilem Winsteadem. i od dwóch lat pogrążony jest w żałobie po śmierci żony.
Podczas gdy pojawiają się problemy, w postaci choroby Julianny domownicy muszą stanąć na wysokości zadania. Pojawia się w ich rodzinie mały szczeniak, który został wyrzucony przez pewną rodzinę. Ello, dzięki szczeniakowi odzyskuje wiarę i siły, by pomóc w przygotowaniu świąt.
Przyjemna historia, która pokazuje, że mimo wszystko w obliczu problemów, rodzina potrafi stawić im czoło. Rodzinna opowieść o tym, że każdy z nas ma w życiu jakieś problemy, ale najważniejsze to trzymać się razem i mieć na kogo liczyć, bo w rodzinie siła, a wsparcie bliskich to najcenniejszy skarb. A gdy pojawia się szczeniak, który stara się rozweselić całą rodzinę, daje nadzieję na lepsze.

Książka „O psie, który uratował święta” W. Bruce Cameron to kolejna lektura w klimacie świątecznym.
Poznajemy rodzinę Gossów, w której każdy zajmuje się sobą. Ojciec Hunter ciągle pracuje i częściej go nie ma, niż jest. ma problemy w pracy. Matka Julianna, pani adwokat od trzech lat zajmuje się bliźniakami i domem, brakuje jej pracy w zawodzie, aż w końcu w stanie...

Bardzo nie lubię pisać negatywnych opinii, szczególnie książkom, które wyszły spod pióra autorów, którzy wcześniej mnie zachwycili. Dlatego z takim bólem serca zabieram się za napisanie kilku słów o powyższej powieści.

Zacznę może od tego, że jestem OGROMNĄ fanką książki “Był sobie pies”. Wylałam przy niej morze łez i polecam ją każdemu, kto prosi mnie, żebym poleciła tytuł chwytający za serce.

Reszta książek Camerona również mi się podobała i dobrze mi się je wszystkie czytało, a to dlatego, że głównym bohaterem ZAWSZE był pies. Właśnie to mnie w nich urzekło. Historia pisana z perspektywy psa.

Wyobraźcie sobie więc mój zawód i zdziwienie, kiedy okazało się, że w książce “O psie, który uratował święta” psa jest tyle co... kot napłakał. Tytuł jest baaardzo mylący, ponieważ to nie pies uratował święta rodzinie, a dziadek. Dzięki dziadkowi wszystko trzymało się kupy, chociaż na początku myślałam, że będzie on kulą u nogi.

Jeśli miałabym oceniać książkę pod kątem zwykłej obyczajówki, zapewne dałabym jej wyższą ocenę, ale niestety czuję się oszukana. Moim zdaniem tytuł to niefajna zagrywka marketingowa, bo jednak W. Bruce Cameron słynie z pisania historii o psach i z góry wiadomo, że fani kupią nową książkę, której tytuł będzie sugerował, że jest kolejną pozycją o psie.

Jeśli szukacie książki z psem w roli głównej - nie polecam. Jeśli szukacie obyczajówki ze świętami w tle – polecam jak najbardziej ; )

Bardzo nie lubię pisać negatywnych opinii, szczególnie książkom, które wyszły spod pióra autorów, którzy wcześniej mnie zachwycili. Dlatego z takim bólem serca zabieram się za napisanie kilku słów o powyższej powieści.

Zacznę może od tego, że jestem OGROMNĄ fanką książki “Był sobie pies”. Wylałam przy niej morze łez i polecam ją każdemu, kto prosi mnie, żebym poleciła...

Bardzo pozytywna książka w klimacie świątecznym. Robi ciepło na serduszko. Owszem występują psy, ale moim zdaniem tytuł jest trochę mylący. To książka o relacjach rodzinnych, o zmianie nastawienia i o tym co w życiu ważne.

Bardzo pozytywna książka w klimacie świątecznym. Robi ciepło na serduszko. Owszem występują psy, ale moim zdaniem tytuł jest trochę mylący. To książka o relacjach rodzinnych, o zmianie nastawienia i o tym co w życiu ważne.

Kocham elloise

Kocham elloise

Nie sądziłam, że tak dużo czasu mi na nią zejdzie.

Nie sądziłam, że tak dużo czasu mi na nią zejdzie.