rozwińzwiń

Życie jako okręt oglądany od spodu

Okładka książki Życie jako okręt oglądany od spodu Lech Jęczmyk
Okładka książki Życie jako okręt oglądany od spodu
Lech Jęczmyk Wydawnictwo: Stalker Books Seria: Krytycy o Fantastyce publicystyka literacka, eseje
368 str. 6 godz. 8 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Seria:
Krytycy o Fantastyce
Wydawnictwo:
Stalker Books
Data wydania:
2020-06-18
Data 1. wyd. pol.:
2020-06-18
Liczba stron:
368
Czas czytania
6 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366280618
Tagi:
fantastyka krytyka publicystyka
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
898
160

Na półkach: , , , ,

Interesująca i smutna książka. Interesująca faktografią opisującą to, co zrobił dla fantastyki w Polsce ten, który fantastykę traktował bez szczególnego zainteresowania po prostu jak beletrystykę. Smutna natomiast zagubieniem człowieka zasłużonego, ale żyjącego poczuciem krzywdy i niezrozumienia.

Do sięgnięcia po „Życie (...)” poczułem się wezwany niedawnym odejściem człowieka uznawanego przez Fandom za autorytet i guru tłumaczenia fantastyki na język polski. Zebrane w tej książce teksty niewiele jednak mówią o istocie tej pracy (tłumaczeniu). Jest w nich za to zrazu usilne moralizatorstwo wychwalające odloty Dicka (tego od „Ubika”, „Valis” i innych odjechanych tekstów),jako nieustające poszukiwanie rzeczywistej rzeczywistości, a przez to odrzuconej przez naszą rzeczywistość nadistotowości Boga. Tak mniej-więcej idą te Jęczmykowe wywody dla wbicia nam do głowy, że najlepsze, najwznioślejsze i najtrafniejsze poszukiwania prawdy mogą literacko objawić się tylko ręką ujaranego i zatraconego szaleństwem wariata (Dicka). Ciężka to artyleria, a przez te kilkukrotne powtórzenia odczytałem jej salwy, jak uparte pudłowanie przy strzelaniu do nie swojej tarczy.

Zaczytując się głębiej uwagę skupiłem na omówieniach wybranych publikacji fantastycznych z incydentalnym przywołaniem kultowej beletrystki autorstwa K.Vonneguta. Tu najwyższe honory Jęczmykowi trzeba oddać, bo zacne to przekłady za jego sprawą do nas trafiły. Zacne. Tak też było z przekładami opowiadań „Złotego wieku”, „nowofalowych” i fantastyki rosyjskiej (Bilenkin, Jeremfiew, Warszawski, Bułyczow, itd.). Trafiły one do nas (środkowy PRL),jako Fantastyka-Przygoda sześcioma Krokami w nieznane uczynionymi przez Kosmonautę. Przykro czyta się jednak podczepiane do tego mędrkowanie Jęczmyka sklejające różnej maści fakty, opinie i teorie dobierane tak, żeby uprawdopodobnić teorie spiskowe, wymyślne dziejowe konieczności. Szczególnego zadziwienienia przy tym doświadczyłem pojawiającą się w tych wywodach kryptoagitacją jedynej prawości chrześcijaństwa, utraconej białej supremacji i negacji tego, co się stało po roku 1989. Wybrzmiewa to nawet żalośniej niż nacjonalpropaganda po roku 2015. Jęczmyk widać błąkał się po rzeczywistości, która objawiła się transformacją lat 90-tych, lamentując w swoich felietonach o średniowiecznościowym zmierzchu cywilizacji zachodniej, o dziejowej konieczności powrotu do wschodu i o braku zrozumienia dla jego lamentów. To okutnie bolesne zderzenie z hagiograficznym uwielbieniem Fandomu dla jego osoby mimo permanentnego stanu wyobcowania i spiskowo tkanej krytyki rzeczywistości w wersji aktualnej.

Technicznie książkę skarcić trzeba za brak datowania części tekstów, a tych datowanych za ich niechronologiczne ułożenie. Jęczmyk ewoluował w pisaniu o swojej krzywdzie, co da się zidentyfikować mimo tej achronologii. Zastanowiło mnie jednak, czy może ta achronologia i bezchronologia jest aby zamierzona, żeby tej wielkości nie dezintegrować tak wprost i oczywiście. W ostatniej części uderza to silniej, bo zebrano w niej wywiady z Bohaterem. Nawiasem mówiąc najlepszym, najsoczystszym i najklarowniejszym zapisem rozmowy jest ten, w którym indagującym był niesławny red. Ziemkiewicz z tzw. starego Fandomu.

Jęczmyk tłumacz był wielki. Jęczmyk człowiek czuł się odepchnięty, skrzywdzony i nikomu potrzebny w Polsce chełpiącej się unijnym członkostwem. To trzeba przeczytać. Nie każdy posąg jest z brązu, ale o tym jednak trzeba się przekonać samemu.

Interesująca i smutna książka. Interesująca faktografią opisującą to, co zrobił dla fantastyki w Polsce ten, który fantastykę traktował bez szczególnego zainteresowania po prostu jak beletrystykę. Smutna natomiast zagubieniem człowieka zasłużonego, ale żyjącego poczuciem krzywdy i niezrozumienia.

Do sięgnięcia po „Życie (...)” poczułem się wezwany niedawnym odejściem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
111
19

Na półkach:

Przepocona sala gimnastyczna, podróbka Jordana podaje do bladego Shaq’a, wuefista szaleje, a ty schowany za wieżą z materaców próbujesz zatkać uszy tak, żeby wrzaski nie szły echem po lodowej pustyni – czytasz „Lewą rękę ciemności” Ursuli Le Guin. Potem wakacje. Słońce pali, a ty w nagrzanym namiocie próbujesz się odciąć od wakacyjnych okrzyków – jeszcze kilka stron i skończysz zbiór opowiadań Philipa K. Dicka. A przeoczone przystanki, kiedy J.G. Ballard nie pozwalał wrócić do rzeczywistości autobusowej podróży? Fantastyczna klasyka pochłaniana w przededniu dorosłości. Niejeden czytelnik ma podobne wspomnienia. Na początku kolejnych tytułów szukało się po omacku – słuchając koleżeńskich poleceń, kompletując wydawniczą serię, a potem książki konkretnego autora. Na samym końcu był tłumacz. Odkrycie, że za co drugim pożądanym tytułem kryje się Lech Jęczmyk zająć mogło lata. Ale dla wielu był to pierwszy tłumacz, którego nazwisko gwarantowało pierwszorzędną lekturę. Ruszając jego tropem można było odkryć Vonneguta, Sheckley’a i „Paragraf 22”. Niejeden lata później załapał się na doskonałe tłumaczenia Palachniuka i eseistykę Jęczmyka. To była publicystyka, z którą chciało się z nią dyskutować i miało wrażenie, że podczas lektury autor siedzi tuż obok, gotowy odpierać zarzuty. A to przecież nie wszystko.

Lech Jęczmyk to również postać zasłużona dla nadwiślańskich miłośników fantastyki. W latach 60. był redaktorem odpowiedzialnym za wydanie w Polsce kilku ważnych tytułów radzieckiej science fiction, dekadę później został kierownikiem działu literatury anglojęzycznej „Czytelnika”. To jemu zawdzięczamy wydawaną od 1978 roku serię „Z kosmonautą” wprowadzającą na polski rynek Dicka, Vonneguta, Harrisona czy Kuttnera, ale też wydającą rodaków – Zajdla, Wiśniewskiego-Snerga, Oramusa i Wnuka-Lipińskiego. Jęczmyk stworzył też antologię „Kroki w nieznane”, był redaktorem i felietonistą „Nowej Fantastyki”. Nic dziwnego, że Maciej Parowski w swojej ostatniej książce nazwał go „prawodawcą polskiej fantastycznej świadomości”.

Najnowszy zbiór esejów Jęczmyka „Życie jako okręt oglądany od spodu” otwierają rozważania poświęcone Philipowi K. Dick’owi. Autor tłumaczył jedne z jego najbardziej znaczących powieści – „Człowieka z Wysokiego Zamku”, „Valis”, „Bożą inwazję” i „Transmigrację Timothy’ego Archera” – oraz napisaną przez Lawrence’a Satina doskonałą biografię „genialnego dziwaka z Kalifornii”. Ma więc Jęczmyk sporo do powiedzenia na ten temat. Niestety w kolejnych esejach kilkukrotnie powtarza te same informacje, wciąż wracając do opisanego w „Valis” dickowskiego objawienia, gnostycznych zainteresowań pisarza i jego domniemanego szaleństwa. Już na samym wstępie podkreśla, że czytelnik znajdzie w książce kilka powtórzeń. Tłumaczy, że nie usunął ich, „żeby nie naruszać konstrukcji artykułów, pisanych jako odrębne całości”, jednak szczególnie ta część zbioru wymagałaby bardziej szczegółowego przejrzenia zgromadzonych tekstów i usunięcia nachalnie powracających fragmentów.

Po części poświęconej autorowi „Bożej inwazji” dostajemy serię krótkich tekstów skupiających się przede wszystkim na fantastycznych zainteresowaniach Jęczmyka jako tłumacza i czytelnika. Odbiorca nieobeznany w historii gatunku znajdzie tu przegląd kluczowych dla fantastyki nazwisk i tytułów – zachętę do czytania braci Strugackich, chrześcijański ukłon w stronę ateistycznego Kurta Vonneguta, kilka ciepłych słów o J.G. Ballardzie, Marku Oramusie i Ursuli Le Guin oraz szybki przelot przez złoty wiek i nową falę science fiction.

W kolejnej części książki fantastyka jest jedynie punktem wyjścia dla rozważań skupionych na kondycji współczesnego człowieka i źródłach zachodzących na naszych oczach przemian. Autor kilka razy przyjmuje rolę chrześcijańskiego misjonarza i na przykład zestawia „Władcę pierścieni” z historią Jezusa Chrystusa. Innym razem szuka powiązań między kapitalistyczną polityką, a twórczością Benjamina Disraeli’ego, Mandella House’a i Ayn Rand. Interesują go też historie alternatywne i teoria czasoprzestrzeni. Nie zawodzi erudycja Jęczmyka, który jak zwykle podpowiada interesujące tytuły i tropy, pójść nimi może zarówno zatwardziały ateista, jak i bogobojny katolik. Są tu teorie godne spiskowych podparte zmuszającymi do myślenia faktami – jak sam autor pisze „komunizm ukrywał pewne wiadomości, liberalizm zastępuje istotne informacje kupą informacyjnego śmiecia. Wszystkie informacje są dostępne (...) natomiast ludziom odbiera się możliwość ułożenia ich w logiczne ciągi, miedzy innymi przez ośmieszanie »teorii spiskowej«”.

Czytelnik obeznany z twórczością eseistyczną Jęczmyka podczas lektury „Życia jako okrętu oglądanego od spodu” będzie doznawał odczucia déjà vu. Powracają tu zainteresowania i lęki autora, często trafiają się teksty będące zapewne szkicami do bardziej rozbudowanych rozdziałów wcześniejszej jego eseistyki. Znawcom twórczości Jęczmyka pozostaje jedynie wyłuskanie ze zbioru kilku interesujących wspomnień autora. Wiele takich prywatnych „smaczków” znajduje się w części książki złożonej z wywiadów, których udzielił Jęczmyk. To tutaj możemy bliżej poznać autora, od nieco innej strony spojrzeć na środowisko twórców i miłośników fantastyki oraz dowiedzieć się sporo o historii wydawania w Polsce tego gatunku literatury.

„Życie jako okręt oglądanego od spodu” wymaga od czytelnika cierpliwości, niestety również pierwszy kontakt z książką nie należy do przyjemnych. Okładka razi grafiką opracowaną gdzieś pod koniec ubiegłego wieku i schowaną do szuflady na długie ćwierćwiecze. Rozmyty na brzegach portret autora przypomina wizjer batyskafu, przez który spogląda marynarz gotowy do zanurzenia w – widoczną na zdjęciu poniżej – głębię chaotycznych rozważań. I to nie myśl Lecha Jęczmyka wprowadza tu nieporządek, a praca wydawnictwa, redakcja tekstów. Orientację czytelnika poprawiłoby rzucenie w te odmęty flar sygnalizacyjnych, na przykład konsekwentne poprzedzenie każdego tekstu okolicznościami jego powstania i zakończenie go datą (zabiegi stosowane w książce wybiórczo) – zrozumienie kontekstu ułatwiłoby lekturę częstych powtórzeń. Rezygnacja z kilku tekstów też wyszłaby zbiorowi na dobre i zatarła przykre wrażenie antologii publicystycznej drobnicy.

Naprawdę szkoda, że okręt ochrzczony nazwiskiem takiego autora trafił na wydawniczą mieliznę.

Przepocona sala gimnastyczna, podróbka Jordana podaje do bladego Shaq’a, wuefista szaleje, a ty schowany za wieżą z materaców próbujesz zatkać uszy tak, żeby wrzaski nie szły echem po lodowej pustyni – czytasz „Lewą rękę ciemności” Ursuli Le Guin. Potem wakacje. Słońce pali, a ty w nagrzanym namiocie próbujesz się odciąć od wakacyjnych okrzyków – jeszcze kilka stron i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
914
914

Na półkach:

Zbiór publicystyki autorstwa nestora polskiego fandomu literatury fantastycznej, redaktora i selekcjonera kultowych już dziś antologii "Kroki w nieznane" i "Rakietowe szlaki" oraz tłumacza dzieł Arthura C. Clarke'a, J.G. Ballarda, Josepha Hellera, Kurta Vonneguta oraz Philipa K. Dicka.

I to właśnie eseje oraz felietony, skoncentrowane na analizie i interpretacji twórczości - wymienionych wyżej i nie tylko - mistrzów fantastyki i zagadnień z tym powiązanych, zajmują sporą część tej publikacji. Książka zawiera zarówno teksty publikowane wcześniej na łamach prasy, w formie wstępów i wprowadzeń do antologii redagowanych przez Jęczmyka, jak i takie, które po raz pierwszy w druku znalazły się dopiero w niniejszej publikacji.

Ponadto znalazło się tu też kilka tekstów, które komentują współczesną - głównie tę zaistniałą po roku 2000 - sytuację geopolityczną Polski i Europy (które w zależności od tego, czy poglądy polityczne i filozofia Jęczmyka rezonują z Waszymi czy nie, mogą wzbudzić pewne kontrowersje). Całość uzupełniają wywiady przeprowadzane z autorem przez inne osobowości z pola fantastyki - wśród nich Rafał Ziemkiewicz i Marek Oramus...

Jakkolwiek interesujące są to teksty - osobiście jestem wielbicielem analiz i interpretacji dzieł literackich - problemem ich zbiorczego wydania jest to, że pewne refleksje, koncepcje, zagadnienia i tematy powracają wielokrotnie. Tak więc, "Życie jako okręt..." pełne jest powtórzeń - te same puenty, konkluzje, cytaty i dykteryjki związane z postaciami poznanymi, tłumaczonymi i przybliżanymi polskiemu czytelnikowi na przestrzeni lat twórczej działalności, pojawiają się tu aż nazbyt często.

Mimo wszystko, książka zawiera tyle interesujących koncepcji i analiz, że można przymknąć na to oko. Myślę, że dla każdego czytelnika interesującego się fantastyką a ponadto jej zaszczepieniem i rozwojem w Polsce, w których Lech Jęczmyk odegrał wielce istotną rolę, jest to rzecz to obowiązkowego przeczytania. Polecam!

Zbiór publicystyki autorstwa nestora polskiego fandomu literatury fantastycznej, redaktora i selekcjonera kultowych już dziś antologii "Kroki w nieznane" i "Rakietowe szlaki" oraz tłumacza dzieł Arthura C. Clarke'a, J.G. Ballarda, Josepha Hellera, Kurta Vonneguta oraz Philipa K. Dicka.

I to właśnie eseje oraz felietony, skoncentrowane na analizie i interpretacji...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    11
  • Przeczytane
    10
  • Posiadam
    3
  • Ludzie
    1
  • Wydawnictwa: Solaris
    1
  • 2020 Przybyło
    1
  • Autograf
    1
  • Fantastyka (sf, fantasy, horror)
    1
  • Fantastyka
    1
  • Posiadam e-book
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Życie jako okręt oglądany od spodu


Podobne książki

Przeczytaj także