Światło i dźwięk. Moje życie na różnych planetach
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Zysk i S-ka
- Data wydania:
- 2013-10-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-10-01
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377851715
Lech Jęczmyk, wydawca, tłumacz, publicysta, tym razem przedstawia wspomnienia widza i uczestnika wielkiego widowiska typu „światło i dźwięk”, w jakim uczestniczył od początku drugiej wojny światowej…
"Zawsze fascynowała mnie różnorodność światów, w których przyszło mi żyć. Postanowiłem podzielić się tą fascynacją z czytelnikami, tym bardziej, że byłem - jak mi sie wydaje - dość bystrym obserwatorem, a - poza tym - pamiętam wszystko, co sie wokół mnie działo, od drugiego roku życia. Kawał czasu - od niemowlectwa do sklerozy. To prawda, że nie wszystko rozumiałem, byłem jak magnetofon i aparat fotograficzny, a potem, kiedy obrazki zaczęły sie łączyć w ciągi, jak kamera filmowa.
Moje wspomnienia nie pretendują do roli przyczynku historycznego, są jedynie zapisem obserwacji, zdziwień i fotografii moich oraz relacji moich znajomych. Jednym z bodźców do ich powstania była lekka irytacja po lekturze młodych historyków, którzy grzebią w papierach z pieczątkami, nie znając dźwięków, obrazów i zapachów. A mnie tylko to w życiu interesuje."
Lech Jęmczyk
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Niesamowite opowieści
Nie ukrywam, że po Lecha Jęczmyka nie sięgnęłam z uwagi na jego nazwisko, które nota bene powinno być wystarczającą rekomendacją, ale z uwagi na tytuł i jedno zdanie zachęty: Laureat nagrody SDP „za to, że widzi to, co skryte”. Niemal natychmiast na myśl przyszły mi Salki Nowickiego, bo Nowicki to od niedawna dla mnie mistrz w dostrzeganiu niewidzialnego, (z wyłączeniem Myśliwskiego, który jest dla mnie Mistrzem absolutnym). Siła skojarzeń była nie do zignorowania i byłam pewna, że przyjdzie mi zanurzyć się w podobnych akapitach.
I oczywiście dostałam coś zgoła innego niż się spodziewałam, ale ani przez chwilę nie poczułam rozczarowania. Lektura pochłonęła mnie bez reszty, po same koniuszki włosów i polecam ją zarówno tym, którzy chcieliby odkryć parę smaczków i zapachów otulających powszechnie znane postaci, jak i tym , którzy chcieliby kilku historycznych ciekawostek oraz tym, którzy lubią erudycyjne i wyrafinowane gawędy podane w najlepszym stylu w klasycznej i urzekającej oprawie. Lech Jęczmyk opowiada o swoim życiu i chyba nie muszę tu nikomu udowadniać, że jest on postacią, która swoim barwnym życiorysem mogłaby obdarzyć całą drużynę piłkarską i jeszcze coś smakowitego zostałoby dla trybun. Autor prowadzi nas przez swoją niezwykłą historię nie do końca linearnie ( mimo starań, jak sądzę),ale absolutnie w żadnym momencie nie ocknęłam się w obcym miejscu i nie musiałam się wracać, żeby się zorientować o czym mowa. Wszystko płynęło bardzo harmonijnie, koralik po koraliku . Mnóstwo anegdot, drobniejszych i większych opowieści, podanych niezwykle efektownie inteligentnie i z dowcipem. Do tego kilkanaście fotografii z archiwum prywatnego i trzymamy w rękach książkę nad wyraz zajmującą aczkolwiek budzącą ogromny niedosyt. A ponieważ jakkolwiek świetnie napisana, nie jest to lektura do wielogodzinnych kontemplacji, pochłania się ją błyskawicznie i odrywa się od niej z wielkim trudem.
Ale myślę sobie, że w tym tkwi sekret. Żadna z opowieści nie jest przegadana, a autor nie stawia sobie pomnika. Dostajemy wyszukany smak potrawy juste comme il faut i teraz będziemy go rozpaczliwie szukać w innych kuchniach. I oby nam się udało.
Monika Stocka
Książka na półkach
- 80
- 39
- 13
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Czyta się jednych tchem. Bardzo ciekawe życie.
Czyta się jednych tchem. Bardzo ciekawe życie.
Pokaż mimo toKsiążka Lecha Jęczmyka podobna jest stylem do „Pięknych Dwudziestoletnich” Marka Hłaski. Opowieść przechodzi od jednej anegdoty do drugiej, różne postacie, w różnych pozach pojawiają się na chwilę i znikają. Akcja wspomnień toczy się w różnych krajach i czasach. Podobna jest dynamika poczucia humoru. Inny jest poziom dramatu, Hłasko szybciej się spalał, był, czasem zupełnie szalony. Jęczmyk nie był legendą polskiej literatury jak Hłasko, ale poznał znacznie więcej „planet” i potrafił wykorzystać swój zmysł obserwacyjny, żeby lekko je opisać.
Byli rówieśnikami, Hłasko tylko dwa lata starszy, aż niemożliwe wydaje się, że Jęczmyk odszedł kilka dni temu.
Wspomnienia Jęczmyka nigdy nie osiągną tej rangi, co „Piękni Dwudziestoletni”, ale są zabawną opowieścią, świadectwem czasów i po prostu dobrą literaturą.
Książka Lecha Jęczmyka podobna jest stylem do „Pięknych Dwudziestoletnich” Marka Hłaski. Opowieść przechodzi od jednej anegdoty do drugiej, różne postacie, w różnych pozach pojawiają się na chwilę i znikają. Akcja wspomnień toczy się w różnych krajach i czasach. Podobna jest dynamika poczucia humoru. Inny jest poziom dramatu, Hłasko szybciej się spalał, był, czasem zupełnie...
więcej Pokaż mimo toGenialne!
Wiele tłumaczy, wiele odkrywa, wiele rozjaśnia!
A to wszystko pięknym językiem, opowiedziane przez Wielkiego Człowieka!
Kłaniam się nisko, Panie Lechu!
Genialne!
Pokaż mimo toWiele tłumaczy, wiele odkrywa, wiele rozjaśnia!
A to wszystko pięknym językiem, opowiedziane przez Wielkiego Człowieka!
Kłaniam się nisko, Panie Lechu!
Światło i dźwięk. Moje życie na różnych planetach – Lech Jęczmyk (2013)
Wspomnienia i historie zasłyszane. Lech Jęczmyk – rocznik 1936 – tłumacz, wydawca i katolicki publicysta, opisuje swoje doświadczenia z okresu okupacji, różnych faz PRL i III RP.
Ogólnie trzyma się porządku chronologicznego, ale decyduje się też na obszerne dygresje i skoki w czasie, a także osobne rozdziały poświęcone ważnym osobom (matka, ojciec, przyjaciel rodziny). Teksty sprawiają wrażenie swobodnych zapisków które poszły do druku dokładnie tak jak zapisał je autor, bez zaawansowanych ingerencji redaktorskich. Można to odczuć szczególnie w miejscach gdzie Jęczmyk wybiega zanadto naprzód względem bieżącej narracji, oraz tam gdzie wkradły się powtórzenia.
Aby efektowniej odmalować swoje poglądy i zapatrywania, publicysta decyduje się na szczyptę autokreacji: uwydatnia kontrasty, prezentuje co lepsze riposty, miejscami nieco się kryguje. Ogólnie zdaje to egzamin, ale kiedy pisze, że nigdy nie dał się uderzyć, to biorąc pod uwagę fakt że był judoką, wydaje się to wysoce wątpliwe. Wewnętrzny imperatyw każe mu pisać o rodzinie tylko dobrze albo wcale, co może nie wypada wiarygodnie, ale jest świadectwem pięknych więzi i standardów które dawno już odeszły do lamusa.
Z uwagi na entuzjastyczny stosunek do koncepcji Boga, doszukuje się jego protekcji w istotnych momentach i chwilach zagrożenia. Robi to zdecydowanie ponad miarę.
Zwierzenia jakie otrzymujemy nie są intymne. Autor nie mówi o niczym co nie należy do jego oficjalnego stanowiska. Próżno szukać tu roztrząsania spraw prywatnych lub próby uporządkowania myśli celem rozliczenia z przeszłością. Sprawia wrażenie osoby bardzo poukładanej i spokojnej, i to samo można powiedzieć o jego wspomnieniach – mimo pstryczków w nos, kuksańców i jasnych deklaracji co do sympatii i antypatii, a także wypowiedzi pozornie kontrowersyjnych, wszystko pisze z poziomu gentlemana. Naburmuszonego, ale gentlemana. Na tyle na ile mógł, zawsze starał się żyć po swojemu. Pozostał tradycjonalistą.
We wspomnieniach zabrakło relacji z żoną, córką, peerelowskiej codzienności i ówczesnego survivalu, percepcji miasta i dzielnic, opowieści o pracy tłumacza, osobistych doświadczeń z literaturą SF i konwentami. Te tematy uczyniłby wspomnienia pełniejszymi.
Autobiograficzne „Światło i dźwięk” napisane jest bardzo przystępnie. To i owo da się z tej książki wyciągnąć, choć po tłumaczu, publicyście i wydawcy można spodziewać się czegoś więcej. Większej odwagi i otwartości. Jest tam kilka anegdot i sformułowań wywołujących szczery uśmiech, moje ulubione to: „wszyscy mi tę matkę uspokajali” oraz wdziewanie watowanych czapek na chłopięcą ustawkę z cegłówkami (!). Na pewno jest to dobre źródło cytatów dla kogoś sporządzającego artykuł biograficzny. Rażą niestety błędy których nie usunięto na etapie redakcji*.
* Str. 6 – 7 linijka od końca, po „zwykle okrutniejsze prawa” powinna być kropka i nowe zdanie; str. 14 – próżnia (?); str. 15 – dwukrotnie pada że okno wychodzi na podwórko; str. 24 – niejasne zdanie odnośnie losu dobytku; str. 30 – grubą kaśką (Grubą Kaśką); str. 47 – „Z niewiele starszą siostrą [...] dogoniły tabun, łeb przywiązany do ogona poprzednika i dotarły do najbliższego pułkownika” – zdanie niejasne; str. 57 – tu jest błąd, od 1886 r. istniało na tych terenach Gubernatorstwo Turkiestańskie, przemianowane potem na kraj Turkiestański (Turkiestan Zachodzi, Rosyjski),który po zwycięstwie czerwonych został samodzielną republiką w ramach ZSRR (Turkiestańska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka),w 1924 podzielono ją na mniejsze które przetrwały w niezmienionym kształcie do dziś – zatem byli pod Ruskimi znacznie dłużej niż podaje to Jęczmyk, choć po prawdzie za rusyfikację wzięli się dopiero komuniści; str. 64 – mowa jest o domu na Marszałkowskiej, chodzi o budynek w którym ojciec autora prowadził swój biznes; str. 71 – „walki o zakład” (?); str. 74 – „zagadał zęby” (?) – z kontekstu wynika że chodzi o wyperswadowanie; str. 75 – dwa zdania z rzędu zaczynają się od „Jechaliśmy” (zła stylistyka); str. 77 – śladem (świadectwem?); str. 122 – Madanyego (Madanego?); str. 176 – „naprawdę nazywał się Zussman, jak większość pisarzy radzieckich z tamtego czasu [zmienił nazwisko]” – autor chciał zakomunikować, że był Żydem, że większość sowieckich pisarzy to byli wówczas Żydzi; str. 185 – skąd ta pewność ze wykładowcy byli jedynymi czarnymi w pięćdziesięciotysięcznym mieście?; str. 200 – „wkradł się w zaufanie” (zjednał sobie?); str. 218 – „Czy nie wstyd ci, tego co robisz?” (za to); str. 254 – nie „opozycja zbrojna” tylko gangsterzy, gruzińska mafia; str. 262 – przedostania linijka, brakuje przecinka.
Str. 55, 95, 105, 106, 141, 256, 273 – tutaj autor się powtarza.
Ostatnia wklejka: Bogusław Polch podpisany jest jako Bogdan Pilch, a Marek Oramus jako Maciej; Socjaldemokratyvznej (literówka).
Światło i dźwięk. Moje życie na różnych planetach – Lech Jęczmyk (2013)
więcej Pokaż mimo toWspomnienia i historie zasłyszane. Lech Jęczmyk – rocznik 1936 – tłumacz, wydawca i katolicki publicysta, opisuje swoje doświadczenia z okresu okupacji, różnych faz PRL i III RP.
Ogólnie trzyma się porządku chronologicznego, ale decyduje się też na obszerne dygresje i skoki w czasie, a także osobne...
Człowiek obdarzony niepospolitą pamięcią, nieprzeciętnym talentem i bohater ciekawego żywota. Gawędziarz i facecjonista godzien medalu Zagłoby, choć jest i nad wyraz poważnie, mądrze i przenikliwie, gdy o sprawach poważnych mowa. Książkę doskonale się czyta, a im bliżej końca - tym większy żal, że więcej nie ma. Gorąco polecam.
Człowiek obdarzony niepospolitą pamięcią, nieprzeciętnym talentem i bohater ciekawego żywota. Gawędziarz i facecjonista godzien medalu Zagłoby, choć jest i nad wyraz poważnie, mądrze i przenikliwie, gdy o sprawach poważnych mowa. Książkę doskonale się czyta, a im bliżej końca - tym większy żal, że więcej nie ma. Gorąco polecam.
Pokaż mimo toPan Jęczmyk jak zwykle porywający. Lektura obowiązkowa dla fanów fantastyki w Polsce.
Pan Jęczmyk jak zwykle porywający. Lektura obowiązkowa dla fanów fantastyki w Polsce.
Pokaż mimo toZnany tłumacz literatury anglojęzycznej (m.in. Kurt Vonnegut, Philip K. Dick czy Joseph Heller),znakomity publicysta i popularyzator fantastyki w sposób dowcipny i ciekawy opowiada o swoim życiu, o ludziach których znał i o Polsce, którą pamięta. Może nawet najbardziej jest to książka o Polsce, tyle że nie tyle o jej historii (jeśli już to opowiedzianej bynajmniej niestandardowo),co raczej o tym jak bardzo się zmieniała, czym w różnych momentach zdawała się być i co wciąż jeszcze z jej przeszłości nie odeszło. Świetna gawęda intelektualisty, a przy tym człowieka niezłomnych zasad, co jak wiadomo połączeniem jest nieczęstym. Wszystko to przyprawione szczyptą zdrowej satyry przywodzącej na myśl krotochwile pana Zagłoby. Polecam!!!
Znany tłumacz literatury anglojęzycznej (m.in. Kurt Vonnegut, Philip K. Dick czy Joseph Heller),znakomity publicysta i popularyzator fantastyki w sposób dowcipny i ciekawy opowiada o swoim życiu, o ludziach których znał i o Polsce, którą pamięta. Może nawet najbardziej jest to książka o Polsce, tyle że nie tyle o jej historii (jeśli już to opowiedzianej bynajmniej...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWszystko, co chcielibyście wiedzieć o Jęczmyku, ale boicie się spytać
Mam ostatnio fazę na Lecha Jęczmyka. Wszyscy, którzy mnie znają lub czytają moje omówienia, czyli ogólne przemyślenia na temat książek, autorów i świata dokoła, wiedzą, że darzę Lecha Jęczmyka wielkim szacunkiem. Dlatego też, gdy Zysk i S-ka wydało Jego wspomnienia, po prostu musiałem po nie sięgnąć. To bardzo barwna i nietuzinkowa postać. To człowiek, który wprowadził do Polski wiele znakomitych książek, zajmował się polityką, szefował Nowej Fantastyce oraz publicystyce w TVP. Długo by wymieniać. Na pewno jest jedną z ważniejszych osób zajmujących się zawodowo fantastyką w ostatnich kilkudziesięciu latach w Polsce.
Tyle tytułem wstępu, żeby Hubert miał co wkleić na zajawkę. Teraz przejdźmy do sedna, czyli do samej książki. Książka nie za długa - 280 stron, wydana bardzo ładnie edytorsko. Nie będę teraz przybliżał osoby Lecha Jęczmyka, to zrobiłem wcześniej omawiając zbiory Jego felietonów, które także wydał Zysk i S-ka. Dziś napisałem Wam parę słów na temat Jego wspomnień zebranych w zbiorze: „Światło i dźwięk. Moje życie na różnych planetach”.
Wyłania się z nich bardzo barwna postać, która w odróżnieniu od wielu z nas, naprawdę żyła (i oczywiście żyje nadal, ale użyłem tego sformułowania, żeby zaznaczyć co L.J robił w życiu). Lech Jęczmyk nie bał się życia, nie bał się wyzwań, nie bał się złośliwości, przeciwności, pokazywania kto jest górą, pomimo kłód, które rzucano mu pod nogi. Bo co by nie powiedzieć, pokornym cielęciem to On nie był. Nie był także ze spiżu. Popełniał błędy, źle analizował, źle przewidział niektóre sprawy (Na przykład do tej pory nie rozumiem jak mógł być tak naiwny w sprawach politycznych i mieć tak naiwną wiarę w ludzi, że „skoro dobrze myśli i mówi, to pójdą za nim.” Wiem, że mówię to po dwudziestu latach, że wtedy wszyscy wierzyli, że Polska się zmienia. Ale, no właśnie ale…). Ale żył pełnią życia, nie wymagając od tego życia za wiele. Chciał dawać, a nie brać. Przede wszystkim dawać siebie, swoją pracę, swoje zaangażowanie, swoją mentalną siłę, przy okazji czerpiąc czasami z tego życia pełnymi garściami.
Wspomnienia autora zaczynają się w czasach przedwojennych w rodzinnej Bydgoszczy, by prawie natychmiast przenieść się do Warszawy, z którą jest związany do teraz. Następnie mamy czasy wojenne, potem czas tuż po wojnie, i dalej: wejście komunistów, szkoła, studia, potem pierwsza praca i następne etapy pracy zawodowej, próby zrobienia czegoś dobrego dla Polski, praca tłumacza i redaktora, stan wojenny, judo i zen, ksiądz Popiełuszko, powrót do wiary, praca na stanowisku redaktora w NF, szefowanie w telewizyjnej publicystyce i inne działania ‘w wolnej’ Polsce, w tym nieudane próby zaistnienia w polityce. Sami przyznacie, że jak na jedną osobę to dosyć dużo i Lech Jęczmyk mógłby obdarować swoimi przeżyciami, oraz fragmentami życia dobrych kilka osób. Starał się przeżył swoje życie efektywnie, a nie efektownie i to Mu na pewno wyszło.
Książka to zbiór luźnych wspomnień, które autor starał się złożyć chronologicznie, ale nie do końca Mu się to udało. Czasami „skacze” w czasie i pomiędzy wydarzeniami. Tak jakby coś ważnego Mu się nagle przypomniało, i nie chciał, żeby to umknęło. Wspomnienia są opisane barwnym językiem i są okraszone dykteryjkami oraz wspomnieniami innych ludzi, których to wypowiedzi autor przytacza.
ciąg dalszy na stronie:
http://szortal.com/node/4081
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Jęczmyku, ale boicie się spytać
więcej Pokaż mimo toMam ostatnio fazę na Lecha Jęczmyka. Wszyscy, którzy mnie znają lub czytają moje omówienia, czyli ogólne przemyślenia na temat książek, autorów i świata dokoła, wiedzą, że darzę Lecha Jęczmyka wielkim szacunkiem. Dlatego też, gdy Zysk i S-ka wydało Jego wspomnienia, po prostu musiałem po nie sięgnąć. To...
Już czytając kilka lat temu "Nowe Średniowiecze..." zachwycałem się lekkością pióra i jednocześnie głębią przemyśleń. Wspaniała książka. Aż dech zapiera. Niewielu autorów z taką swadą, ironią opisać swoje przeżycia. Jęczmyk robi to doskonale. Nie ma sensu podawać tu przykładów, radzę przeczytać książkę ;). A na niektóre zdarzenia z historii Polski i Europy spojrzycie z całkiem innej strony, gwarantuję.
Już czytając kilka lat temu "Nowe Średniowiecze..." zachwycałem się lekkością pióra i jednocześnie głębią przemyśleń. Wspaniała książka. Aż dech zapiera. Niewielu autorów z taką swadą, ironią opisać swoje przeżycia. Jęczmyk robi to doskonale. Nie ma sensu podawać tu przykładów, radzę przeczytać książkę ;). A na niektóre zdarzenia z historii Polski i Europy spojrzycie z...
więcej Pokaż mimo toZe względu na osobę autora, który słynie z tego,że "widzi to, co skryte", tych wspomnień nikt nie musiał mi rekomendować. Jak zawsze u Jęczmyka jest ciekawie, z polotem, dużym poczuciem humoru, a jednocześnie daje dużo do myślenia. Ta lektura uświadomiła mi, jak niewiele o człowieku mówi tzw. nota biograficzna. Szalenie zazdroszczę Jęczmykowi jego życiorysu (to musi być kapitalne uczucie, gdy oglądając się wstecz, ma się świadomość, że nigdy "nie dało się ciała"),znajomości z tak wieloma nietuzinkowymi ludźmi, a przede wszystkim tego spokoju i pogodzenia z Bogiem, światem i sobą u kresu.
Ze względu na osobę autora, który słynie z tego,że "widzi to, co skryte", tych wspomnień nikt nie musiał mi rekomendować. Jak zawsze u Jęczmyka jest ciekawie, z polotem, dużym poczuciem humoru, a jednocześnie daje dużo do myślenia. Ta lektura uświadomiła mi, jak niewiele o człowieku mówi tzw. nota biograficzna. Szalenie zazdroszczę Jęczmykowi jego życiorysu (to musi być...
więcej Pokaż mimo to