rozwińzwiń

Dziennik 1977-1989

Okładka książki Dziennik 1977-1989 Sándor Márai
Okładka książki Dziennik 1977-1989
Sándor Márai Wydawnictwo: Czytelnik Cykl: Sándor Márai Dzienniki (tom 5) Seria: Dzienniki i wspomnienia biografia, autobiografia, pamiętnik
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Cykl:
Sándor Márai Dzienniki (tom 5)
Seria:
Dzienniki i wspomnienia
Tytuł oryginału:
A teljes Napló
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2020-05-05
Data 1. wyd. pol.:
2020-05-05
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788307034720
Tłumacz:
Teresa Worowska
Tagi:
literatura węgierska dziennik
Średnia ocen

8,9 8,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,9 / 10
45 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1087
195

Na półkach: ,

Od początku 2020 roku trwała moja literacka podróż z ,,Dzienikami" Máraiego; dziś przeczytałem ostatnia stronę ostatniego tomu. Dziennik staje się pod koniec życia pisarza bardzo osobisty, , pisze o cierpieniu i umieraniu żony, o conocnych lekturach, o drapieżnej postępującej starości, o odchodzeniu znajomych i rodziny. Stronice odnosząc się go gaśnięcia Loli są przepełnione bólem (daleko im jednak do ,,Notatek" Anny Kamieńskiej) i poczuciem braku nadziei, pisarz pragnie do końca być przy żonie, równocześnie nie wie, czy sam da radę fizycznie sprostać sztuce umierania, jak sam nazywa proces gaśnięcia Ilony Márai. Z książki dowiadujemy się również, że żona także prowadziła od 1948 roku notatki w liczbie ponad stu zeszytów (Węgrzy chyba je opublikowali),które po jej odejściu staja się dla Máraiego możliwością dalszego obcowania ze zmarła ukochaną osobą. Przepiękne są fragmenty opisujące silna więź małżonków po 62 latach małżeństwa (nigdy nie była tak piękna, pisze Márai o 86 letniej kobiecie). Wielki wróg komunizmu pozostał do końca niezłomny i nie pozwolił na wydanie na Węgrzech swoich dzieł, póki stacjonują tam sowieckie oddziały i nie ma wolnych wyborów. Niestety odszedł na kilka miesięcy przed upadkiem komunizmu. Niewiele było w ,,Dziennikach" rzeczy, z którymi bym się nie zgodził na przykład jego opinia o hippisach albo mylenie muzyki rockowej z popem),postawa Máraiego była mi na ogół bliska, bo też uważam literaturę za coś wyjątkowego, a wieszczony jeszcze w latach 70-tych zalew czytadeł i upadek poziomu prozy, dziś jest widoczny jak na dłoni.; Całe ,,Dzienniki to była fascynująca, inteligentna i piękna podróż przez życie i czasy.

Od początku 2020 roku trwała moja literacka podróż z ,,Dzienikami" Máraiego; dziś przeczytałem ostatnia stronę ostatniego tomu. Dziennik staje się pod koniec życia pisarza bardzo osobisty, , pisze o cierpieniu i umieraniu żony, o conocnych lekturach, o drapieżnej postępującej starości, o odchodzeniu znajomych i rodziny. Stronice odnosząc się go gaśnięcia Loli są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
65
64

Na półkach:

Dla mnie to książka o sile miłości. O stracie. I o tym, jak przeszłość zabiera przyszłość. A jednocześnie czytając ją słyszę za plecami chichot losu, bo tak niewiele czasu zabrakło autorowi, by Węgry były wolne od sowieckiej okupacji.

Dla mnie to książka o sile miłości. O stracie. I o tym, jak przeszłość zabiera przyszłość. A jednocześnie czytając ją słyszę za plecami chichot losu, bo tak niewiele czasu zabrakło autorowi, by Węgry były wolne od sowieckiej okupacji.

Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

„Spokój, kiedy myślę o śmierci. Niepokój, kiedy myślę o umieraniu” – te słowa ilustrują zawartość i nastrój ostatniego tomu wspomnień Pisarza.

Doprowadziło go to do decyzji o samodzielnym ostatecznym rozstrzygnięciu. Dobry był to wybór. Ostatni zapis brzmi: „Czekam na wezwanie, nie ponaglam, ale i nie ociągam się. Już pora”…...

Zakończyłem zatem pięć tomów wielkich dzienników jednego z największych pisarzy 20 wieku – i jego wielkiego krytyka. Tym dwom tysiącom stron zawdzięczam równie wielką czytelniczą satysfakcję. Towarzyszy temu żal, że lektura się już skończyła i jeszcze większy - że dziś już tak nikt nie pisze…

Ten tom jest z oczywistych względów bardzo eschatologiczny. Zapis powolnego zużywania się życia, wraz z dramatycznym odchodzeniem żony. Lektura tych kart dziennika jest i wstrząsająca, i tak naprawdę nie do relacjonowania.

Godność w każdym razie Marai zachował do końca. A godność właśnie coraz bardziej wydaje mi się czymś absolutnie fundamentalnym (to dla mnie najważniejszy artykuł naszej Konstytucji, nr 30 - z niego wynika wszystko inne).

W związku z odchodzeniem L. Marai zrezygnował z obserwowania i komentowania rzeczywistości. Ale wciąż wadził się z Bogiem.

...Księga Rodzaju realnie opowiada historie Stworzenia. Jest tylko jedno słowo, na którym rozum się potyka: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. To możliwe, jeśli Bóg był i stwarzał – ale co z tym: „Na początku”? Co było przed Początkiem? Bóg, bez świata? W tym punkcie załamuje się chrześcijańsko-żydowska wizja stworzenia…

„Życie wieczne” to perwersyjna chrześcijańska obietnica. Musi być koszmarne…

… Możliwe, że ludziom nie mógłby pomóc nawet Bóg rodzaju żeńskiego…

…Umieranie zaczyna się w chwili, gdy człowiek już nie uważa za niemożliwe tego, że umrze….

…Być samotnym w pojedynkę jest lepiej niż samotnym w towarzystwie…

…Szczery kryminał, uczciwy romans nigdy literaturze nie szkodziły; czytelnik wiedział, co czytał. Ale paraliteratura dusi pisarstwo, ponieważ oszałamia czytelnika, który nawet nie podejrzewa, że to, co czyta, jest tylko syntetyczną namiastką...

…Nie ustaje zalew autobiografii: mężczyźni i kobiety najrozmaitszego pochodzenia i rangi uważają za konieczne opowiedzieć, że żyli na tym świecie i jakie to było cudowne (…). Ale to, co sprzedają pod nazwą autobiografii, bynajmniej nie jest cudowne, to najczęściej tylko zwykłe plotkowanie, wysilone i głupie albo prześmiewcze czy prostackie i ordynarne….

…Uważne przeczytanie książki wymaga wysiłku, ale przynosi więcej pożytku niż gapienie się i słuchanie jej autora, który eksponuje własną osobę, mizdrzy się i coś tam opowiada. Ludzie są jednak zbyt leniwi, by czytać, dziś tak samo jak przed 200 laty. Wolą raczej pójść i posłuchać pisarza, bo takie wydarzenie mają za rozrywkę i właściwie wszystko jedno, co powie prelegent. Spotkania autorskie są czymś podobnym do group sex. Ale coś takiego nie daje prawdziwej satysfakcji. Są przyjemności, które lepiej przeżywać w czterech ścianach, we dwójkę….

…Poe: cztery warunki „szczęśliwości”: 1. Częste przebywanie na świeżym powietrzu. 2. Bliskość kochanej osoby. 3. Wolność od wszelkich ambicji. 4. Twórczość. Ten piękny plan w życiu Poego nie wypalił.

…Jak przed wynalezieniem druku istniała Biblia Pauperum, która w prostych obrazkach ukazywała niepiśmiennym masom opowieści biblijne, tak i dziś istnieje jej swoista odmiana: książki, które ”czyta się lekko”, ponieważ za pomocą liter opowiadają prostym duszom nieskomplikowane historie. To bestsellery….

….O każdej godzinie dnia i nocy stacje radiowe i telewizyjne nadają makabryczne informacje na temat rozmaitych koszmarów, śmierdzące i gnijące bagno, które nazwano cywilizacją, nasyca trującym gazem świadomość, indywidualne istnienie. Nie ma innej ucieczki poza obojętnością. Obojętności naszej powszechnej daj nam dzisiaj.

…Potrawy niezmiennie tak samo pozbawione smaku, jak wszędzie w Ameryce: trociny, elegancko serwowany obrok…

...To nieprawda, że na starość człowiek ”wie więcej”. Tylko inaczej pamięta...

Niestety, jest tu kilka wpisów świadczących o oderwaniu od rzeczywistości.

…W Polsce zbankrutowany garnitur komunistyczny został zastąpiony dyktaturą wojskową, która wprowadziła stan wojny i obiecuje postawić pod pręgierzem i ukarać uprzywilejowanych komunistów odpowiedzialnych za bankructwo kraju….

…Majowe (1982) demonstracje w Polsce wyprowadziły na ulice tłumy ludzi, ale może to być również rosyjska reżyseria, by mieć pretekst do zbrojnej interwencji...

Po zabójstwie Lennona: „Produkcje Beatlesów nie były muzyką ani popisem artystycznym – to była antymuzyka, antywidowisko, wycie, szamotanina, nic więcej”… …

…Po raz pierwszy od dłuższego czasu wreszcie sensowna informacja w radiu: parlament Kuwejtu, państwa bliskowschodniego wydobywającego ropę, przyjął uchwale zabraniającą kobietom udziału w wyborach….

….W Los Angeles odbyła się uroczystość otwarcia domu starców dla homoseksualistów – starców-pederastów i lesbijskich matron - w których gays, kobiety i mężczyźni powyżej 65. roku życia będą mogli za przystępną cenę otrzymać dach nad głową i wyżywienie, by móc się dalej spokojnie homoseksić…

„Spokój, kiedy myślę o śmierci. Niepokój, kiedy myślę o umieraniu” – te słowa ilustrują zawartość i nastrój ostatniego tomu wspomnień Pisarza.

Doprowadziło go to do decyzji o samodzielnym ostatecznym rozstrzygnięciu. Dobry był to wybór. Ostatni zapis brzmi: „Czekam na wezwanie, nie ponaglam, ale i nie ociągam się. Już pora”…...

Zakończyłem zatem pięć tomów wielkich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
221
53

Na półkach: , ,

Skończyłem czytać „Dziennik”. Odłożyłem książkę o pierwszej w nocy. Jestem wstrząśnięty. Ostatnia część zapisków Maraiego to dokument odchodzenia, umierania bliskich i jego samego. Całkowite zwątpienie w sens literatury i zimna obojętność na sprawy świata. Jakże różny jest ten tom od wszystkich poprzednich. Bardziej osobisty, emocjonalny, przygnębiający, duszny, wstrząsający. Niezmiennie też jednak ważny.

Skończyłem czytać „Dziennik”. Odłożyłem książkę o pierwszej w nocy. Jestem wstrząśnięty. Ostatnia część zapisków Maraiego to dokument odchodzenia, umierania bliskich i jego samego. Całkowite zwątpienie w sens literatury i zimna obojętność na sprawy świata. Jakże różny jest ten tom od wszystkich poprzednich. Bardziej osobisty, emocjonalny, przygnębiający, duszny,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
826
601

Na półkach:

Marudziłbym i narzekał, że Marai już nie w formie, że ciągle się powtarza, że wyraźnie poziom siadł, gdyby nie końcowe znakomite studium umierania Loli i generalnie rozważania na temat śmierci bliskich i własnej. To mocne jest. No i przygotowanie się do własnego umierania. Ostro.

Marudziłbym i narzekał, że Marai już nie w formie, że ciągle się powtarza, że wyraźnie poziom siadł, gdyby nie końcowe znakomite studium umierania Loli i generalnie rozważania na temat śmierci bliskich i własnej. To mocne jest. No i przygotowanie się do własnego umierania. Ostro.

Pokaż mimo to

avatar
82
42

Na półkach:

Tragiczne jest to, że Marai - człowiek zrośnięty z literaturą całe życie - u kresu wędrówki odmawia literaturze prawdy i sensu, wykrzykuje na kartach dziennika, że cała ta pisanina to kłamstwo, czuje się oszukany, rozpoznaje, że życie jest gdzie indziej.
Jednocześnie wspaniałe w dziennikach jest to, że Marai prowadzi nas za rękę w starość, pokazuje z chłodną rzeczowością: Tak to jest. Możemy dzięki "Dziennikowi" poćwiczyć bycie starym: poruszanie się w żółwim tempie, niedowidzenie, ale i znajomość rzeczy, zachowań ludzi, przewidywanie zdarzeń, ale i osamotnienie i opuszczenie, ale i bycie lekceważonym i traktowanym pobłażliwie.

Tragiczne jest to, że Marai - człowiek zrośnięty z literaturą całe życie - u kresu wędrówki odmawia literaturze prawdy i sensu, wykrzykuje na kartach dziennika, że cała ta pisanina to kłamstwo, czuje się oszukany, rozpoznaje, że życie jest gdzie indziej.
Jednocześnie wspaniałe w dziennikach jest to, że Marai prowadzi nas za rękę w starość, pokazuje z chłodną rzeczowością:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
686
40

Na półkach: ,

Tom nieco inny niż pozostałe, studium odchodzenia pisarza z tego świata, wobec którego był bardzo krytyczny. Chciałoby się usłyszeć co Marai powiedziałby o dzisiejszych czasach, ale jak to już w opinii Cancale zauważono, dzisiaj szybko miałby zablokowane konto na profilach społecznościowych. Opieka nad umierającą żoną, jej śmierć, nagła śmierć przybranego syna, sprawiają, że ostatnia część dzienników jest najbardziej osobista. Dopiero teraz dowiadujemy się o tym co dotychczas było ukryte, czyli o wielkiej miłości do Loli. Mimo bardziej osobistego tonu, również w piątej części Dzienników znajdziemy to co jest esencją jego diarystyki, z której można ułożyć antologię aforyzmów, złotych myśli, błyskotliwych sformułowań, przenikliwych refleksji. Może teraz jeszcze cenniejszych i szczególnie aktualnych. Warto sięgać po Dzienniki Maraia dla zachowania równowagi w czasach określonych przez pisarza jako "konsumpcyjny nihilizm".

Tom nieco inny niż pozostałe, studium odchodzenia pisarza z tego świata, wobec którego był bardzo krytyczny. Chciałoby się usłyszeć co Marai powiedziałby o dzisiejszych czasach, ale jak to już w opinii Cancale zauważono, dzisiaj szybko miałby zablokowane konto na profilach społecznościowych. Opieka nad umierającą żoną, jej śmierć, nagła śmierć przybranego syna, sprawiają,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
987
394

Na półkach: ,

Kronika odejścia. Zapis końca życia, rodziny, pisania. Sandor Marai dokumentuje powolny koniec swojego świata. Od lat źle się czuł w świecie drugiej połowy XX wieku. W San Diego, do którego trafił z żoną na ostatnie lata życia, odcina się od resztek więzi ze starą Europą. Coraz mniej czyta, coraz mniej pisze. Zdrowie mu nie dopisuje.

I nagle, nawet te resztki świata legły w gruzach. Umiera żona, niedługo potem, nagle umiera Janos, chłopiec, którego przygarnęli jeszcze w czasie wojny.

Świat bez ukochanej żony, bez możliwości pisania i czytania nie ma sensu. Lepiej więc to skończyć...

Kronika odejścia. Zapis końca życia, rodziny, pisania. Sandor Marai dokumentuje powolny koniec swojego świata. Od lat źle się czuł w świecie drugiej połowy XX wieku. W San Diego, do którego trafił z żoną na ostatnie lata życia, odcina się od resztek więzi ze starą Europą. Coraz mniej czyta, coraz mniej pisze. Zdrowie mu nie dopisuje.

I nagle, nawet te resztki świata legły...

więcej Pokaż mimo to

avatar
197
155

Na półkach:

Hors catégorie w dziedzinie literatury - ten tom i wszystkie poprzednie "Dziennika". Skoro ten pisarz nie otrzymał Nagrody Nobla, to jest to dla mnie wystarczający powód, by lekceważyć ten wątpliwy laur (z nielicznymi wyjątkami).

Każde zdanie, każe słowo jest wymuskane. Myśli przenikliwe i prorocze, najbardziej te oceniające tak popularne ostatnio w Polsce organizacje. W każdym razie gdyby Marai żył dzisiaj i przez przypadek publikował posty (to oczywiście nie byłoby możliwe, kto poznał tego pisarza, ten wie dlaczego),miałby zablokowane konto na profilach społecznościowych. Ale SM pisze prawdę, szczerą prawdę.

Niemal na każdej stronie wyraża pogardę dla konsumpcjonizmu, serwilizmu, bezguścia. Czyni to w sposób wyszukany, autentyczny i przekonujący. Brak zgody na publikację jego tekstów na Węgrzech dopóki kraju nie opuszczą wojska sowieckie i nie dojdzie do demokratycznych wyborów dowodzi - godnej podziwu - niezłomnej postawy. Zajmował ją nie tylko w tak kluczowych kwestiach, ale w ten sposób podchodził także do postrzegania sztuki i świata. Szmirę uważał za szmirę, głupiego polityka za głupca (np. handlarza orzeszkami ziemnymi),zdradę za zdradę. Nie zgadzał się - tu cytat - na "recycling wartości". Pięknie i mądrze napisane.

Końcówka "Dziennika", to jeden z najbardziej wzruszających opisów miłości w literaturze i pożegnania ze światem. Nie da się tych fragmentów czytać bez mocnego bicia serca. Ten stan nie ustępuje długo po zakończeniu tego tomu.

Hors catégorie w dziedzinie literatury - ten tom i wszystkie poprzednie "Dziennika". Skoro ten pisarz nie otrzymał Nagrody Nobla, to jest to dla mnie wystarczający powód, by lekceważyć ten wątpliwy laur (z nielicznymi wyjątkami).

Każde zdanie, każe słowo jest wymuskane. Myśli przenikliwe i prorocze, najbardziej te oceniające tak popularne ostatnio w Polsce organizacje. W...

więcej Pokaż mimo to

avatar
99
26

Na półkach:

Rewelacyjna przeprawa przez epokę. Czyta sie wolno, z przerwami, żeby to pomieścić, ale chce się wciąż wracać i wracać. Polecam każdemu, kto chce objać wiek XX.

Rewelacyjna przeprawa przez epokę. Czyta sie wolno, z przerwami, żeby to pomieścić, ale chce się wciąż wracać i wracać. Polecam każdemu, kto chce objać wiek XX.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    75
  • Przeczytane
    52
  • Posiadam
    23
  • Ulubione
    4
  • Szczebrzeszyn 2020
    1
  • 2021
    1
  • Własna kolekcja
    1
  • Włochy
    1
  • ♥ Biblioteczka end (✘)
    1
  • Dzienniki
    1

Cytaty

Więcej
Sándor Márai Dziennik 1977-1989 Zobacz więcej
Sándor Márai Dziennik 1977-1989 Zobacz więcej
Sándor Márai Dziennik 1977-1989 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także