Nikt nie idzie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Sine Qua Non
- Data wydania:
- 2018-10-31
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-10-31
- Liczba stron:
- 264
- Czas czytania
- 4 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381291125
- Tagi:
- literatura polska poszukiwanie sensu życia poszukiwanie własnej tożsamości przeznaczenie samotność spotkanie trauma ucieczka od życia uczucie wypadek
- Inne
Jakub Małecki, autor bestsellerowych „Dygotu” i „Rdzy” oraz nominowanych do Nike „Śladów”, w zupełnie nowej odsłonie. „Nikt nie idzie” to subtelna opowieść, w której buzują wielkie emocje.
Po tym, jak Olga zobaczyła go po raz pierwszy, uporczywie wracał do niej w myślach. Tajemnicza postać z kolorowymi balonami. Ni to mężczyzna, ni to dziecko. Ona samotna, on osobny i zamknięty we własnym świecie. Ich losy przetną się ponownie na skrzyżowaniu ulic w chwili tragicznego zdarzenia.
Małecki prowokuje czytelnika, by na podstawie rozsypanych wspomnień stopniowo odkrywał prawdziwy bieg zdarzeń. Gdzieś są słowa niewypowiedziane, niespełnione relacje oraz gesty zawieszone między dwojgiem bliskich i obcych sobie ludzi. Wielkie miasto wypełniają miłość i samotność.
„Nikt nie idzie” to powieść, która hipnotyzuje delikatnie, sącząc czułe i ledwo wyczuwalne tony. Zostaje w pamięci na długo.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Literackie origami
Przepraszam, drodzy Państwo, ale dzisiaj muszę rozpocząć od krótkiej notki autobiograficznej. Był taki czas, gdzieś pod koniec podstawówki, że czytałem albo lektury, albo, nazwijmy to, powieści akcji. O tym, że istnieje literatura podejmująca problemy inne niż a) narodu polskiego przetrwanie lub b) wyrzynanie kolejnych hord potworów, miałem się dopiero przekonać. A stało się to za sprawą „Poczwarki” Doroty Terakowskiej. Czy wspominam to, żeby się nad sobą rozczulać? Państwo wiedzą swoje, ja natomiast zaprzeczam, bo mam wyjątkowo mocny argument: „Nikt nie idzie” w jakimś stopniu tamtą książkę przypomina.
Gdzie odnajduję powiązanie? Przede wszystkim w sposobie poruszania czytelnika. Zarówno krakowska pisarka, jak i Jakub Małecki starają się przebić przez ścianę oddzielającą odbiorcę od bohaterów, używając niepełnosprawności jako głównego narzędzia. Oboje pokazują nie tylko zmagających się z własną ułomnością bohaterów, ale także ich otoczenie – przede wszystkim zaś przeszkody, które ich najbliżsi muszą pokonać, by uszczęśliwić swoich podopiecznych. Autor książki „Nikt nie idzie” postanowił być jednak bardziej bezpośredni. Nie użył żadnego filtru, nie starał się ubrać całej sytuacji w metaforę, niczego nie upiększał. Wątek Klemensa i Marzeny jest w związku z tym bardzo prosty – flirtuje wręcz z siermiężnością, bo pełni rolę klasycznego wyciskacza łez. Dlatego też bardzo ucieszyłem się z całej jego delikatnej, precyzyjnie zaplanowanej otoczki.
W „Nikt nie idzie” Małecki właściwie nie pisze, a składa origami (orientalna metafora, która mi się narzuciła, stanowi jawny dowód oddziaływania lektury, bo wątek japoński jest w niej bardzo ważny). Używam tego obrazu przede wszystkim z tego względu, że ta azjatycka sztuka kojarzy się z najwyższą dbałością o detale, a autor „Dygotu” wyjątkowo skupił się na niuansach. Stąd biorą się balony Klemensa, stąd bierze się wielokrotne roztrząsanie lotniczego manewru jego ojca, stąd biorą się niegrający pianista, czyli ojciec Olgi, fontanny Marzeny czy tajemnicze zniknięcie brata Igora, Marcina. W końcu okazuje się, że to właśnie te drobiazgi – ileż takich można podczas lektury przeoczyć! – stanowią najistotniejszą treść nowej powieści Małeckiego. Główne osie fabuły to oczywiście wątki konwencjonalne i raczej klasycznie podane, ale ich bardzo literacki tragizm (mapa skojarzeń: „Małe życie”, „Duchy Jeremiego”), choć potrafi wyciskać łzy, z całą pewnością nie jest tak intrygujący jak łapane co jakiś czas kadry: nasycone niezwykłymi barwami, niosące nieoczywiste i trudne do wypowiedzenia emocje, a przecież buzujące, wymagające cierpliwego cyzelowania.
Moim osobistym, wynikającym tylko i wyłącznie z prywatnych literackich zapatrywań, żalem do Małeckiego jest zupełne odrzucenie w tej książce metafizycznej tajemnicy, która zawsze przepełniała jego literaturę. Pozostała po niej figura „pożerającej Japonii”, wiele obiecująca, ale – ostatecznie – niezbyt dużo oferująca. A przecież pisarz ma ewidentny dar do przenoszenia rzeczywistych wydarzeń w przestrzeń oniryczną, pełną niepewności, niepokojącą – tak było nie tylko w doskonałym „Dygocie”, który otworzył mu drogę do kariery pisarza głównego nurtu, ale także w tegorocznym „Idzie niebo” z poświęconych twórczości Jakuba Różalskiego „Innych światów” czy też jego wczesnych dziełach z „Dżozefem” na czele. Pod względem badania nieoznaczoności „Nikt nie idzie” reprezentuje wręcz drugi biegun – tutaj wszystko jest nazwane i zwyczajne, a tragizm nie kryje się w przybierających formę potworów cieniach, lecz wygodnie rozsiada się na salonach smutnej i łamiącej charaktery codzienności.
„Nikt nie idzie” to powieść potrafiąca wywołać łzy i zaplanowana po mistrzowsku, z podziwu godną sprawnością, której po „Błędach” sprzed dziesięciu lat – powieści bardzo ciekawej, aczkolwiek diablo chaotycznej – nikt Małeckiemu by nie wróżył. Ja sam wolę autora „Dygotu” w romansie z realizmem magicznym (w tym uroczym chłopskim wydaniu!), ale bez wahania mogę polecić jego najnowszą książkę wszystkim miłośnikom literatury obyczajowej. To kolejne dzieło pisarza reprezentujące bardzo wysoki, rzadko spotykany w naszym kraju poziom.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 4 848
- 2 688
- 836
- 323
- 167
- 145
- 88
- 67
- 58
- 57
Opinia
akie rzeczy po prostu się zdarzają. Ktoś znika bezpowrotnie. Słowo rzucone w złości przez rozczarowanego dziesięciolatka staje się ciałem. Dosłownie. Gdzieś w dalekiej Japonii, choć niczego do końca nie wiadomo. Kobieta zbierająca fontanny spotyka Mężczyznę Uporczywie Oglądającego Komody. Dziecko się rodzi, ale jakieś inne. Ktoś ginie. Nieudany wywrót przez lewe skrzydło przywołuje gdzieś w pamięci i wyświetla w nagłym błysku słowa wypowiedziane i niewypowiedziane.
Tak, takie rzeczy po prostu się zdarzają. Zostaje syn i palec dźgający nagłym bólem pod sercem. W codzienność wrasta ktoś nowy, choć stary; ze swoimi powiedzeniami i znajomym, miętowym zapachem kremu do golenia. Klemens dostaje w prezencie na urodziny durszlak, szczotkę do butów i lśniącą gałkę od karnisza. Śmierć przychodzi nagle i zastaje zdezorientowanego Dzika i jego matkę na przystanku; z siatami zakupów, z plecakiem wypełnionym balonami.
Tak, takie rzeczy po prostu się zdarzają. Oskarowi pęka pod pachą źle wyprasowana koszula, gdy pada na kolana przed swoją dziewczyną. Olga nie umie odpowiedzieć na żadne pytanie, ani sobie, ani innym. Codziennie przyjeżdżać do kawiarni i czeka. Mikołaj Lipski jak przystało na prawdziwego pianistę – przestaje grać, wybierając swoją własną droga do doskonałości. Starość zamienia go strzęp człowieka. Tak, takie rzeczy...
„Nikt nie idzie” - najnowsza powieść Jakuba Małeckiego to historie kilku przypadkowych osów, które początkowo trudno zrekonstruować; podzielona na rozsypane, niechronologiczne epizody, urwane opowieści, niedokończone wątki. Wspaniała literatura obyczajowa, przenikliwa i nieoczywista; uświadamiająca boleśnie, że każde życie pełne jest przegapionych okazji, zmarnowanych szans, straconych dni. A jednocześnie - że innego nie ma i nie będzie… To książka o niedoskonałości, o codziennym mijaniu się. W kawiarni na rogu, na ulicy, pod domem, a przede wszystkim - w życiu. I o czekaniu, które często jest czekaniem na nikogo, na nic. Przepiękna, przejmująca opowieść o samotności codziennej, która jak pandemia, szerzy się zagarniając Marzenę Mazur, Wichowskiego, Mikołaja Lipskiego. Wszystkich demokratycznie: i starych, i młodych; Oskara i Olgę, choć oferta jest szeroka i można przebierać. Teoretycznie.
„… a teraz palec na kolejnych męskich twarzach w telefonie – aplikacja randkowa jak niekończący się regał w supermarkecie: lewo, prawo, jeszcze tylko dwóch, trzech obejrzy, ale ogląda dalej, próbując nie myśleć o tym, że ją też właśnie teraz ktoś po sekundzie analizy posyła na stertę twarzy po lewej, prawej stronie ekranu, że ona też jest tylko przecenionym produktem w bogatej ofercie mniej luba bardziej samotnych ludzi udających ludzi mniej lub bardziej szczęśliwych”
Opowieść o samotności elementarnej wpisanej w ludzki los. O tym, że w życiu każdy jest tak naprawdę sam. Zawsze sam. Można być obok. Można być blisko, co nie zmienia faktu, że samotność jest podstawowym składnikiem ludzkiego życia, co najboleśniej dotyka w obliczu spraw ostatecznych. Gdy trzeba się zebrać, nagle i niespodziewanie, wyruszyć w drogę bez pakowania i bagażu, nie ruszając się już nigdy z miejsca, okazuje się, że:
„Tą drogą / Nikt nie idzie/ Tego dzisiejszego wieczoru”
Wielka prawda zawarta jest w małym wierszu, w haiku pisanym na łożu śmierci, na ostatnim oddechu, tuż przed osunięciem się w czerń, w dalekiej Japonii, kraju, który podobno w ogóle nie istnieje. Małecki boleśnie uświadamia, że jedyne co zostaje, to słowa. Wypowiedziane i niewypowiedziane, choć oczekiwane; słowa, które mają moc – budowania, ale i niszczenia. Także te, które nigdy nie padły
"Przypomniał sobie, jak podczas turnieju bokserskiego, na który wybrał się z Wichowskim i Szczepanikiem, spotkał jednego z pięściarzy po walce, na parkingu. Mężczyzna siedział na krawężniku i wyglądał, jakby miał już nigdy nie dość do siebie. Antek patrzył na jego pokiereszowaną twarz. Chciał podejść i mu powiedzieć, że wspaniale walczył, ale odwrócił się i nic nie powiedział”
Fenomenalna, przejmująca i smutna opowieść o znikających możliwościach, o tym, że życie nie jest sumą wyborów, że najczęstsza i najprawdziwsza odpowiedź na większość pytań brzmi „nie wiem”, że jedyne, co po nas zostaje to słowa, protokół kasacyjny, wzmianka w prasie, niezrealizowane plany, niewykorzystane vouchery.
I bliscy. I dzieci.
akie rzeczy po prostu się zdarzają. Ktoś znika bezpowrotnie. Słowo rzucone w złości przez rozczarowanego dziesięciolatka staje się ciałem. Dosłownie. Gdzieś w dalekiej Japonii, choć niczego do końca nie wiadomo. Kobieta zbierająca fontanny spotyka Mężczyznę Uporczywie Oglądającego Komody. Dziecko się rodzi, ale jakieś inne. Ktoś ginie. Nieudany wywrót przez lewe skrzydło...
więcej Pokaż mimo to