Teatr snów

Okładka książki Teatr snów Iwona Anna Dylewicz
Okładka książki Teatr snów
Iwona Anna Dylewicz Wydawnictwo: Sorus fantasy, science fiction
341 str. 5 godz. 41 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Sorus
Data wydania:
2017-10-18
Data 1. wyd. pol.:
2017-10-18
Liczba stron:
341
Czas czytania
5 godz. 41 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365419873
Tagi:
teatr snów iwona anna dylewicz
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
818
146

Na półkach: ,

Wstęp
Gdy otrzymałam od Autorki, Iwony Anny Dylewicz, propozycję zrecenzowania „Teatru snów” i gdy przeczytałam wstępne informacje o powieści, byłam mocno zaintrygowana i przekonana, że to historia dla mnie. Nie pomyliłam się. Książka dosłownie mnie porwała, zatonęłam w jej magii i nierealności. Dodatkowo znajdziemy w powieści nawiązania do twórczości Zdzisława Beksińskiego. Ilustracje autorstwa Iwony Anny Dylewicz też działają na wyobraźnię w czasie czytania. Miałam wrażenie, że gdy ich dotykam, to na opuszkach moich palców pozostaje grafitowy pył… Sama powieść już od pierwszych stron intryguje, a z każdą kolejną sceną wciąga coraz bardziej. To powieść wielowymiarowa, gdzie każde wydarzenie można różnie interpretować, Stanowi wyzwanie dla wyobraźni Czytelnika. Postacie są barwne, niektóre przerażające, a sama bohaterka jest nietuzinkowa i pełna sprzeczności.

Ruda
Bohaterką na deskach „Teatru snów” jest tajemnicza piękność o płomiennych włosach – Ruda. Poznajemy ją, gdy trwa proces inkwizycyjny, w którym mnisi oskarżają kobietę o używanie magii. Oczywiście ma wielu oskarżycieli: „Ruda to czarownica. Jest kotem, śni się innym (…),” ale i obrońców: „To nie były czary. Ruda po prostu jest kobietą.” Po procesie kurtyna nagle opada i wraz z bohaterką przenosimy się w inną rzeczywistość i w inny czas. I tak przez kolejne strony, akcja galopuje, a my ciągle podróżujemy między jawą i snem.
Ruda często pojawia się w snach mężczyzn. Jednocześnie jej alter ego pojawia się w ich rzeczywistości. Kefas jest nią bardzo zafascynowany:

„Zachwycasz mnie, przerażasz, a zarazem bolisz… Odczuwam ostatnio głęboką potrzebę modlitwy, ale musiałbym modlić się do ciebie, Ruda…”

Ruda, czasem pod postacią kota, ciągle ucieka. Przenosi się z jednej rzeczywistości, do innej. Na swojej drodze spotyka wiele osób, w tym w snach, a także na jawie wpływa na mężczyzn. Jest z nimi przez pewien czas, by po krótkich chwilach uniesienia, znów przenieść się w inne miejsce:

„Zaklęta w odłamku skaleczonego lustra Ruda przebudziła się nagle ze śmiertelnego snu. Poczuła, że moc, którą posiadała, przenosi ją w kolejny sen-życie.”

Czy tułaczka Rudej kiedyś się zakończy? Przed czym tak naprawdę ucieka dziewczyna? Czego ciągle poszukuje w śnie, ale także na jawie?

Sen czy inna rzeczywistość?
Cała historia pełna jest surrealizmu i nierzeczywistych obrazów. Epoki w powieści się mieszają. Sen i jawa wzajemnie przenikają. W pewnym momencie nie wiemy, co jest rzeczywistością, a co ułudą. A może wszystko to, co dzieje się w „Teatrze snów” to tylko wytwór wyobraźni? Czy któreś z tych wydarzeń naprawdę miały miejsce? Mnie wyjątkowo przypadła do gustu opowieść o tym jak Ruda jako dziennikarka trafiła na wykopaliska archeologiczne. Odkryto pałac fałszywego faraona Kematefa. Ruda na miejscu ma wrażenie, że już kiedyś tu była. Rzeczywistość miesza się z odległą przeszłością, w której Ruda była zniewoloną tancerką faraona

„Poczułam się nieswojo, jakby dwa światy usiłowały zaistnieć w jednym czasie, korzystając z mojego ciała niczym z naczynia. Starożytność i teraźniejszość zaczęły się zlewać…”

Gdy udaje jej się uciec ze szponów faraona, musi zmierzyć się także z archeologami, którzy po pewnym odkryciu na miejscu wykopalisk, zaczynają się jej bać. Dlaczego? Przeczytajcie! Takich miejsc Ruda odwiedza bardzo wiele. Kurtyna w teatrze gwałtownie opada, by przenieść Czytelnika w nowe, jeszcze bardziej mroczne i nieznane miejsce. Ta historia to ciągła podróż. Chwilami niebezpieczna, ale także z pewną dozą humoru. Ruda poznając ludzi i miejsca w pewien sposób zmienia ich obraz. Wpływa na pewne wydarzenia.

Pan Cairo
Cała historia to tak naprawdę ucieczka bohaterki przed ścigającą ją armią mnichów, na czele której stoi tajemniczy pan Cairo – władca mroku:

„Władca tej krainy prześladuje mnie już od tak dawna…”

Kim jest przerażający pan Cairo i dlaczego ściga akurat Rudą? Czy za każdym razem sprytna dziewczyna umknie przed jego szponami i przeciwstawi się jego woli? Dzielnica Śmierci pana mroku to przerażające miejsce, z którego na początku powieści udało się jej uciec. Ale gdy trafia do krainy przerażających mnichów będzie potrzebowała pomocy. Czy znajdzie się ktoś, gotowy pomóc Rudej w starciu z przeciwnikami?

„Wszak pan Cairo nieustannie przemierzał światy, by pozbawić swoich przeciwników woli i siły życia, niszcząc ich od środka i wpędzając do najmroczniejszego więzienia, jakie można wymyślić – w zakamarki własnego umysłu.”

Czy pan Cairo naprawdę istnieje? Jeśli tak, to kim jest? A może to tylko wytwór wyobraźni i sennych koszmarów dziewczyny, która ucieka sama przed sobą? Jeżeli jednak Ruda jest czarownicą? A może tylko zagubioną w świecie kobietą nie potrafiącą iść za głosem serca? W czasie czytania zrodziło się w mojej głowie bardzo wiele takich pytań. Czy znalazłam odpowiedzi… Stopniowo, wraz z kolejnymi wydarzeniami, o których czytamy, wyłania się obraz tego, co tak naprawdę było przyczyną pogoni za Rudą. Samo zakończenie jest niepokojące i można je różnie interpretować. Z niecierpliwością czekam na kontynuację tej historii!

Podsumowanie
„Teatr snów” Iwony Anny Dylewicz to uczta dla tych, którzy kochają surrealizm i lubią zagłębić się w nierzeczywistości. Ja już od pierwszych stron wiedziałam, że to moje klimaty. Książka porwała mnie w niezapomnianą podróż. To dziewięć rozdziałów, niczym dziewięć kocich żyć. Nie są długie, a kurtyna „Teatru snów” opada nagle i niespodziewanie. Dzięki temu akcja jest wartka, Czytelnik nieustannie podróżuje pomiędzy jawą a snem. Odwiedzamy różne rzeczywistości, różne epoki historyczne, by odkryć, że nic w tej powieści nie jest dziełem przypadku i ostatecznie łączy się w spójną i niepokojącą całość, pozostawiającą wiele pytań. Ruda ciągle ucieka, ścigana przez tajemnicze szkielety i pana Cairo. Czym te szkielety są i co symbolizuje ciągła ucieczka? Czy to ucieczka przed niosącym śmierć panem mroku? A może Ruda ucieka przed samą sobą, przed szczęściem i miłością?

Każdy z nas może po przeczytaniu tej historii zupełnie inaczej interpretować przedstawiony obraz bohaterki i jej przygód. Czy to historie w świecie realnym, czy tylko i wyłącznie w świecie koszmarów? A może różne rzeczywistości ciągle wzajemnie się przenikają i tworzą jeden niepokojący sen, sen zwany życiem? W powieści gatunki literackie się mieszają. Znajdziemy tutaj trochę horroru, kryminału, fantastyki. Otuli nas magia i pochłonie surrealizm. Chwilami miałam wrażenie, że czytam dobrą mieszankę H. Murakamiego i J. Carrolla – u tych autorów również wizja świata jest wypaczona, rzeczywistość nagięta do potrzeb fabuły, wątki i rzeczywistości się mieszają i wzajemnie przenikają. Tak samo jest w „Teatrze snów.” Jeśli lubicie powieści magiczne, odbiegające od utartych szlaków, gdzie każda kolejna strona to zaskoczenie i niewiadoma, gdzie magia nas otacza, spotykamy dziwaczne postacie rodem z koszmarów, gdzie jest wiele pytań, zaś mało odpowiedzi – ta historia jest dla Was! Podróż w nieznane, gdzie na końcu każdy może znaleźć inne rozwiązanie. Polecam tym, którzy lubią wyzwania!

Wstęp
Gdy otrzymałam od Autorki, Iwony Anny Dylewicz, propozycję zrecenzowania „Teatru snów” i gdy przeczytałam wstępne informacje o powieści, byłam mocno zaintrygowana i przekonana, że to historia dla mnie. Nie pomyliłam się. Książka dosłownie mnie porwała, zatonęłam w jej magii i nierealności. Dodatkowo znajdziemy w powieści nawiązania do twórczości Zdzisława...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1508
1384

Na półkach: , ,

Jakiś czas temu dostałam maila od autorki z pytaniem czy chciałabym przeczytać jej książkę Teatr snów i muszę przyznać, że nie wahałam się ani minuty, bo to debiut, zupełnie nieznane mi nazwisko, że już o wydawnictwie nie wspomnę. Biała kartka normalnie:) ale jak już doskonale wiecie debiuty kocham miłością dozgonną to i wpadł w moje ręce Teatr snów.
Początkowo miałam problem z przebrnięciem i pierwsza moja myśl: o matko no to się załatwiłam, ale na szczęście to było krótkotrwałe rozczarowanie,bo... no właśnie. Teatr snów to książka inna niż wszystkie. To mieszanka wielu gatunków i podczas czytania ma się wrażenie jakby się brało udział w spektaklu teatralnym, balansowało na granicy jawy i snu i to nie zawsze przyjemnego. To wybuchowa mieszanka, w której nic nie jest łatwe i proste, nic nie jest oczywiste, a magia w tej książce przebija z każdej strony. To książka, która wymaga uwagi i skupienia. Nie da się jej pochłonąć w jeden wieczór i zapomnieć.
Główną bohaterką powieści jest Ruda, kobieta o krwisto czerwonych włosach, która nie przemknie niezauważona. Być może za sprawą koloru włosów, a być może dzięki niebanalnej urodzie, którą została obdarzona.Jej życie to ciągła wędrówka między światami tym realnym i tym ze snów. Zostaje oskarżona o czary, a to za sprawą okrutnego Pana Cairo. Ścigają ją zakapturzone szkielety, ale nasza Ruda nie poddaje się bez walki o własne życie. Czy jej się to uda? Przekonajcie się sięgając po Teatr snów.
Więcej na blogu https://rudabiblioteczka.blogspot.com/2019/07/iwona-anna-dylewicz-teatr-snow.html

Jakiś czas temu dostałam maila od autorki z pytaniem czy chciałabym przeczytać jej książkę Teatr snów i muszę przyznać, że nie wahałam się ani minuty, bo to debiut, zupełnie nieznane mi nazwisko, że już o wydawnictwie nie wspomnę. Biała kartka normalnie:) ale jak już doskonale wiecie debiuty kocham miłością dozgonną to i wpadł w moje ręce Teatr snów.
Początkowo miałam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3769
950

Na półkach: , , ,

Świat wyobraźni Iwony Dylewicz jest wstrząsająco-niesamowity. Przyznaję, że najczęściej za tego typu wyobrażeniami "nie nadążam". Zazwyczaj czuję się pogubiona w świecie magii, w którym moje zmysły nie potrafią się łatwo odnaleźć. Tutaj niby jest podobnie, a jednak splot dziwnych zdarzeń zaintrygował, co pozwoliło mi na częściowe przeniesienie się do snu na jawie już w pierwszej części.

Uważam, że tytuł idealnie oddaje treść oraz atmosferę prezentowanego świata. A właściwe światów, po których porusza się Ruda. Miejsca te nie są do końca zidentyfikowane podobnie jak bohaterka mająca raz postać człowieczą, innym razem prezentuje się jako kot. Ma też dar ściągania na siebie złego i gdzie się nie pojawi albo jest sądzona i ma zginąć bądź będzie wtrącona do więzienia. Wróg, pan Cairo wszędzie ma swoich wysłanników i jedyne o czym marzy to unicestwienie czarownicy. Jej przewinienia są nie z tego świata (w naszym pojęciu:realnego) zatem powinny dziwić i być odbierane jako błahe, czy też wymyślone w ostatniej chwili. Ale taka jest cała opisywana przez Dylewicz rzeczywistość "Teatru snów". Wydaje mi się, ze wszystko stoi tu na granicy ułudy stworzonej na poczekaniu, by omamić czytelnika, a przemyślanej koncepcji, która zachęca do podążania wyimaginowaną ścieżką. Jest to droga, która co jakiś czas się rwie, by przenieść nas z jednego do drugiego sennego marzenia. Tworzenie między-światów zaciera granice, niweluje pojęcie czasu, w sensie jaki pojmujemy, jednocześnie prezentując w ten sposób mozaikę żywota Rudej.
Upiorny Sędzia, pan Cairo i Ruda to stałe wyznaczniki fabuły, reszta jest płynna, jak na chwilę pojawiający się sen. On w roli oskarżycie podąża jej ścieżka, ona sprytnie umyka przed jego bestialskimi zamiarami i tak na kartach "Teatru snów" toczy się walka dobra ze złem. Wszystko jest dość płynne. Kilka części, na jakie podzielona jest fabuła symbolizuje światy, po których przemieszcza się Ruda. Wraz ze zmianą miejsca, zmienia się wymiar rzeczywistości, zmienna jest także narracja. Niestety, podróżowanie miedzy światami odbiera też moc czarownicy, poza tym nigdy nie wie gdzie się przeniesie.

Oczywiście treść "Teatru snów" przynosi wiele niedopowiedzeń i tylko nasza wyobraźnia jest w stanie zapełnić te luki. Zatem wydaje mi się, że w tym wypadku bardziej niż w innych lekturach od czytelnika zależy, na ile treść przypadnie mu do gustu. Przy założeniu, iż musi nadać jej trochę własnej kreacji. Uważam, że książka jest dobrym sprawdzianem dla fanów fantastyki oraz wielbicieli realizmu magicznego. To na ile będą umieli zapełnić otwory w ścianie i dopowiedzieć na swój sposób pewne kwestie będzie mieć duży wpływ na odbiór całości. I z tego względu ta książka najbardziej do mnie przemówiła. Ale być może, dla innych, wyda się chaosem nie do ogarnięcia.

Świat wyobraźni Iwony Dylewicz jest wstrząsająco-niesamowity. Przyznaję, że najczęściej za tego typu wyobrażeniami "nie nadążam". Zazwyczaj czuję się pogubiona w świecie magii, w którym moje zmysły nie potrafią się łatwo odnaleźć. Tutaj niby jest podobnie, a jednak splot dziwnych zdarzeń zaintrygował, co pozwoliło mi na częściowe przeniesienie się do snu na jawie już w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
779
200

Na półkach: ,

Widziałam kilka recenzji tej książki i bardzo mnie ona zaintrygowała. Chyba nigdy wcześniej nie czytałam podobnej i wiedziałam, że będzie to dla mnie coś nowego. Lubię sięgać po powieści autorów, których jeszcze nie znam i po debiuty, dlatego sięgnęłam po tę książkę. Czy mi się spodobała?

Ruda jest tajemniczą postacią, jest nie tylko czarownicą, ale czasem też kotem. Jej życie jest ciągłą wędrówką pomiędzy różnymi wymiarami, w których sen miesza się z jawą. Okrutny pan Cairo oskarża ją o czary, zaczyna się niebezpieczna walka dobra ze złem. Rudą ścigają zakapturzone szkielety, ale kobieta się nie poddaje, chce wygrać tę walkę. Czy jej się uda? Czy straszne potwory jednak ją dopadną?

Muszę przyznać, że gdy zaczęłam czytać tę książkę to nie od razu wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi i co się w niej dzieje i nawet po zakończeniu nie wszystko jest dla mnie jasne. Tutaj rzeczywistość miesza się ze snem, razem z Rudą podróżujemy w nowe miejsca między światami i przeżywamy z nią wiele niebezpiecznych przygód. Fabuła może i jest trochę chaotyczna, jest trochę niedopowiedzeń, ale przy tym jest też intrygująca i wciągająca. Mimo tego, że czasem się gubiłam, że nie wszystko było dla mnie zrozumiałe to jednak losy Rudej naprawdę mnie zainteresowały. Autorka stworzyła powieść, w której mieszają się różne gatunki literackie, a muszę przyznać, że nie spotykam się z tym często. Pani Iwona Anna Dylewicz miała naprawdę ciekawy pomysł na książkę, tak jak już pisałam - dla mnie to coś nowego.

Ruda to kobieta o ognistoczerwonych włosach, która potrafi zamieniać się w czarnego kota. Główna bohaterka to silna i przebiegła postać, która potrafi walczyć o swoje, nie poddaje się i pomimo często beznadziejnych sytuacji nadal walczy. Zwraca uwagę mężczyzn, często jest przez nich adorowana. Ruda potrafi kochać, dla niej miłość ma znaczenie w przeciwieństwie do pana Cairo, który nie toleruje tego uczucia. Świat, w którym on żyje jest koszmarem, pełno w nim nienawiści i zła. Kieruje nim przede wszystkim żądza władzy, jest przy tym okrutny i bezlitosny. Wysyła zakapturzone szkielety, które mają unicestwić Rudą. To wszystko sprawia, że klimat tej książki jest ponury i mroczny, a czytelnik zaczyna kibicować kobiecie w tej walce dobra ze złem. Tak naprawdę nie wiemy do końca kim jest główna bohaterka. Musi przejść wiele niebezpiecznych prób, a my jej w tym towarzyszymy. Wędrówki Rudej były dla mnie ciekawe, zastanawiałam się często nad tym, dokąd w kolejnym rozdziale rzuci ją los, co ją jeszcze czeka i czy sobie poradzi. Sporo się tutaj dzieje, są momenty, które trzymają w napięciu i chce się wiedzieć co będzie dalej, jakie będzie zakończenie.

Książka podzielona jest na dziewięć części, a w każdej z nich Ruda jest w innym miejscu, w innym wymiarze. Mamy tutaj dwie narracje, bo jest zarówno pierwszoosobowa, w której o wszystkim opowiada Ruda i jest też trzecioosobowa, która również opowiada o jej losach. Może i to wszystko jest trochę poplątane, może i czasem traciłam wątek to jednak powieść ma w sobie to coś, co sprawia, że jednak intryguje i porywa. Styl pisania autorki jest przystępny i łatwy w odbiorze, ale tej książki nie czyta się lekko i błyskawicznie, bo historia tutaj opisana nie jest najłatwiejsza, wymaga skupienia. Ciekawym dodatkiem do fabuły są klimatyczne ilustracje wykonane przez autorkę, które przyciągają uwagę.

''Teatr snów'' to magiczna opowieść łącząca w sobie wiele gatunków. To książka o przypadku i przeznaczeniu, o intuicji, o nieprzewidywalności losu, o walce dobra ze złem, o tym, że nie wolno się poddawać. Moim zdaniem to interesujący debiut, ale zdaję sobie też sprawę z tego, że nie jest to powieść dla wszystkich. Jeśli jednak macie ochotę sięgnąć po coś nieoczywistego i intrygującego to warto dać jej szansę.

''Zaufajcie więc swoim przeczuciom, bo są ważną częścią waszego myślenia, odbioru rzeczywistości i kreowana otaczającego was świata. Często też przyjdzie wam niestety zmierzyć się z krzywdzącymi opiniami na wasz temat. Ale błagam, nie zatracajcie swej niezwykłej wrażliwości i nie starajcie się na siłę udowodnić, że jesteście inni''.

http://czytam-wszystko.blogspot.com

Widziałam kilka recenzji tej książki i bardzo mnie ona zaintrygowała. Chyba nigdy wcześniej nie czytałam podobnej i wiedziałam, że będzie to dla mnie coś nowego. Lubię sięgać po powieści autorów, których jeszcze nie znam i po debiuty, dlatego sięgnęłam po tę książkę. Czy mi się spodobała?

Ruda jest tajemniczą postacią, jest nie tylko czarownicą, ale czasem też kotem. Jej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
117
100

Na półkach:

„Teatr snów” to powieść łącząca w sobie wiele światów, postaci i gatunków literackich. Główną bohaterką utworu jest Ruda – kobieta zawdzięczająca swój przydomek włosom koloru żywego ognia. Pochodzi on z między-światów, krainy znajdującej się między światem istot żywych a światem umarłych. Między-światy to miejsce pełne magii, lecz wyłącznie tej czarnej, złej. Choć dawniej i dobro miało w nim swój zakątek, od kiedy rządy przejął tam mroczny i okrutny Pan Cairo panuje tam jedynie mrok, zgnilizna, zepsucie. Nie ma miejsca na żadne pozytywne uczucia. Jednakże Ruda, sprzeciwiając się zaistniałemu porządkowi wprowadzonemu przez Pana Cairo, waży się pokochać pewnego mężczyznę i z tego powodu zostaje skazana na spalenie na stosie. O dziwo wymyka się jednak płomieniom i od tego momentu Ruda rozpoczyna podróż po rozmaitych światach i kolejnych wcieleniach, starając się przy okazji zwalczyć niegodziwego Pana Cairo i przywrócić dawny porządek świata.
Pisząc o książce „Teatr snów” warto przede wszystkim scharakteryzować jej główną bohaterkę, czyli Rudą. Tak naprawdę trudną określić, kim ona jest w rzeczywistości – w tekście ukazywana jest jako szerząca miłość i dobro czarownica, kobieta kot, kobieta fatalna. Przybywa do wielu światów istniejących zarówno współcześnie (małe miasto gdzieś w Polsce, wykopaliska archeologiczne w Egipcie),jak i w przeszłości (średniowieczna wioska, Egipt za czasów faraonów) oraz w światach magicznych (miasto Pana Cairo, między-światy). Prawie w każdym z tych światów poznaje mężczyznę pomagającego jej w realizowaniu misji, jednak ze względu na swoje powołanie nie jest ona w stanie z żadnym z nich związać się na dłużej, a na niektórych sprowadza również prześladującą ją klątwę Pana Cairo. Podróż po różnych światach zajmuje Rudej całe życie, a gdy dobiega końca jest ona już staruszką. Przechodzi w swoim życiu jednak tak wiele, że nawet jak na powieść fantasy zdaje mi się to być zbyt dużo.
Tu dochodzimy do kwestii budowy utworu. Powieść tworzy dziewięć części podzielonych na krótsze rozdziały, w których poznajemy świat przedstawiony na przemian z perspektywy Rudej i trzecioosobowego narratora. Poza tym każda z części zdaje się przynależeć do innego gatunku literackiego – zaobserwowałam tu m.in. horror, powieść fantasy, romans, baśń, powieść psychologiczną, powieść poetycką, a przede wszystkim powieść napisaną w konwencji realizmu magicznego, w której wiele wątków wydaje się niemożliwych, nierealnych, ale z drugiej strony prawdopodobnych. Magia miesza się tu ze światem rzeczywistym, a całość przypomina swą atmosferą sen – tak wiele elementów pojawia się tu znikąd, przenika z innymi i nagle znika, jak we śnie (na co zresztą wskazuje sam tytuł).
Czytając powieść warto również zwrócić uwagę na piękne opisy scen miłosnych, choć może miejscami trochę kiczowate, to jednak oddające w pełni główne przesłanie książki: „bez miłości nasze jutro staje się nigdy”, a także na ilustracje autorstwa samej Iwony Anny Dylewicz potęgujące grozę niektórych najmroczniejszych scen.
Pomimo całego swego artyzmu powieść ta nie jest pozbawiona wad. Akcja często bywa niespójna, tak naprawdę nie wiadomo przed czym ucieka Ruda i do czego zmierza, jest to poplątane podobnie jak ciągłe pojawianie się i znikanie niektórych mrocznych rekwizytów używanych przez główną bohaterkę, Często odnosiłam wręcz wrażenie, że autorka gubi się w wymyślonej przez siebie mnogości światów i szczegółów. Niemniej warto zauważyć, że „Teatr snów” jest literackim debiutem Iwony Anny Dylewskiej i miejmy nadzieję, ze w jej kolejnych książkach (a planowany jest już kolejny tom perypetii Rudej) pisarka dopracuje te mankamenty.
„Teatr snów” to powieść zarówno dla wielbicieli fantasy, jak i realizmu magicznego, gdyż jest ona połączeniem przede wszystkim tych dwóch gatunków. Powinna również spodobać się miłośnikom horrorów, jak i wszystkim fanom dobrej prozy.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/2018/06/teatr-snow-iwona-anna-dylewicz.html

„Teatr snów” to powieść łącząca w sobie wiele światów, postaci i gatunków literackich. Główną bohaterką utworu jest Ruda – kobieta zawdzięczająca swój przydomek włosom koloru żywego ognia. Pochodzi on z między-światów, krainy znajdującej się między światem istot żywych a światem umarłych. Między-światy to miejsce pełne magii, lecz wyłącznie tej czarnej, złej. Choć dawniej i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
152
145

Na półkach: , ,

Ruda, kobieta o włosach koloru płomienia, aktorka na scenie sennych koszmarów. Ale co zrobić kiedy senne mary mieszają się z rzeczywistością? Kiedy przenikają do codzienności, zamieszkują w niej i prześladują swoją ofiarę? Śmiertelna rozgrywka rozpoczęta! Pan Cairo zrobi wszystko, by dopaść Rudą, którą oskarżył o czary. Gdy pierwsze podejście kończy się fiaskiem, za kobietą podążają zakapturzone szkielety, a cel jest jeden : unicestwić czarownicę raz na zawsze! Ruda tak łatwo się nie podda, ale wysłannicy pana Cairo będą podążać za Rudą do wielu światów. Czy w końcu ją dopadną?

Zaskoczenie. To słowo najlepiej opisuje moje emocje i wrażenia po przeczytaniu debiutu (!) Iwony Anny Dylewicz. W zasadzie po zapoznaniu się z opisem tej powieści nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Skoro wędrówka między światami to może fantasy? A może skoro gra w życie - śmierć to może coś bardziej w kierunku psychologicznym? Po przeczytaniu kilku rozdziałów przez chwilę przemknęło mi nawet przez myśl, że to może romans, bo Ruda w każdym świecie miała swojego adoratora. A może to po prostu była miłość? Wszystko okazało się zupełnie inne. Moim zdaniem Teatr snów nie wpisuje się schematycznie w żaden gatunek. To coś zupełnie innego, wręcz innowacyjnego, co pochłonęło mnie bez reszty. Najzwyczajniej w świecie chciałam, by ten spektakl trwał wiecznie...

Przyznaję, że na początku byłam przekona, że trafiłam w sam środek... chaosu. Ruda śniła. W tym śnie stała przed obliczem pana Cairo, który pragnął, by kobieta została spalona na stosie. I chociaż zapadł wyrok, Rudej udało się wyrwać ze szpon śmierci. A może ona była już martwa?
Jednocześnie wydawało mi się, że przebywam w innej rzeczywistości, w której Ruda jest zwykłą kobietą. Inne wcielenie?
Po chwili już nie wiedziałam, co jest snem, a co jawą. Jednak najważniejszym pytaniem było to, kim właściwie jest Ruda? Mną? Tobą? Sobą? Ile ma żyć? I jeszcze ten czarny kot...

- Kim ty jesteś, Ruda? - Mężczyzna był wyraźnie zdezorientowany. Widział kobietę, dotykał zwierzę. - Wydawało mi się, że cię znam!
- Jestem nią i jestem nim, a jednak nie istnieję. Śnisz mnie - rzekła i dodała enigmatycznie: - Tylko zegar stanął już. Przestał bić...

Z czasem zdałam sobie sprawę, że ten pozorny bałagan to tak naprawdę określony ład. Czytało mi się lepiej, lżej. Nie wiem czy to kwestia wczucia się w historię Rudej, czy może autorka postanowiła trochę ułatwić mi wspólną podróż u boku miedzianowłosej? Jedno jest pewne : to była ekscytująca podróż u boku bohaterki Iwony Anny Dylewicz.

Urzekły mnie też ilustracje zawarte w książce (autorstwa Iwony Anny Dylewicz),które idealnie obrazowały aktualną sytuację bohaterki. Momentami były mroczne, chwilami przerażające, zawsze fascynujące! Brawo!

Wiecie, dlaczego będę każdemu polecać tę książkę? Bo jesteśmy bardzo podobni do Rudej. Też jesteśmy aktorami na własnej scenie życia. Postępujemy dokładnie jak ona. I kiedy wydaje się, że docieramy do ostatniego aktu naszej historii zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek...

Niech 9 będzie moim kredytem zaufania dla autorki 😉

Ruda, kobieta o włosach koloru płomienia, aktorka na scenie sennych koszmarów. Ale co zrobić kiedy senne mary mieszają się z rzeczywistością? Kiedy przenikają do codzienności, zamieszkują w niej i prześladują swoją ofiarę? Śmiertelna rozgrywka rozpoczęta! Pan Cairo zrobi wszystko, by dopaść Rudą, którą oskarżył o czary. Gdy pierwsze podejście kończy się fiaskiem, za kobietą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
426
266

Na półkach: , , , , , ,

Chaos, chaos, jeszcze ociupinka chaosu oraz szczypta zdradzieckiej dezorientacji bezpardonowo plującej nam w twarz – właśnie w ten sposób mogę śmiało określić swoją przygodę z książką [Teatr snów], która tymi „składnikami” mocno namieszała w mojej głowie. Wystarczyło doprawdy niewiele (czytaj: kilka akapitów pierwszego rozdziału),abym nie wiedziała, co ze sobą począć i jak postrzegać to, co właśnie było mi dane przeczytać. Każda kolejna strona powodowała, że formowane w umyśle proste, a zarazem banalnie brzmiące pytania zaczęły ewoluować w złożone potwory, na które nadal nie potrafiłam odnaleźć właściwych odpowiedzi. Do tego jeszcze dochodziła podzielona narracja, gdzie przyszło mi obserwować batalię Rudej o własnej życie widzianą jej oczami oraz z perspektywy „prześladowcy”, gdzie wydarzenia toczące się w śnie lub na jawie początkowo są sprzeczne względem siebie, by następnie wywoływały wrażenie déjà vu, powoli ukazując, jak te dwa odmienne światy zaczynają w pewnym stopniu przenikać przez siebie... totalne szaleństwo! W tej chwili zapewne myślicie, że zaraz zacznę swoją tradycyjną tyradę o tym, jakie to jest złe, jak można tak postępować i robić zwyczajnego czytelnika na szaro, ale niestety muszę was rozczarować. Otóż... to wszystko nie zostało wykreowane od czapy. Taki był zamysł samej autorki! Wraz z głębszym wniknięciem w fabułę otrzymywałam coraz to więcej wskazówek mogących doprowadzić mnie do właściwych wniosków, gdzie zagadki – z pozoru bez ładu i składu – zaczęły formować się w logiczną, zwartą całość. Poza tym dodatkowym atutem było utrzymanie przyprawiającej o zawał serca grozy panoszącej się niczym mysz w spiżarni, przez co wielokrotnie drżałam o losy głównej bohaterki. Nieraz chciałam krzyknąć, aby uważała na siebie i nie robiła czegoś pochopnie, bo zakapturzone kreatury czają się tuż obok, byle tylko ponownie ją pochwycić i doprowadzić przed oblicze paskudnego pana Cairo. I jak na początku nie potrafiłam aż nadto wczuć się w historię przedstawioną na kartach książki, tak tuż prawie pod sam koniec ciekawość zżerała mnie od środka, a każdą kolejną stronę połykałam w ekspresowym tempie! Jak widać, opłaca się cierpliwie czekać na dalszy rozwój sytuacji, bo przypuszczam, że gdybym odpuściła gdzieś w połowie, to ominęłoby mnie wiele ciekawych atrakcji.

„[...] zazdrość bywa równie niebezpieczna, jak miłość”.

Ruda należy do tej grupy bohaterów książkowych, których można kochać bezgranicznie, a zarazem darzyć ich tak ogromną nienawiścią, że ma się ochotę ją tulić i dusić za jednym zamachem. Ceniłam ją za zaradność, pomysłowość, przebiegłość czy samą wolę walki o własne życie, lecz niekiedy irytowała mnie zbyt raptownie podejmowanymi decyzjami, które – niestety – w większości nie wychodziły jej na dobre. Ale właśnie taka kreacja spowodowała, że nie mogę uznać ją za cyborga bez uczuć, bo Ruda, pomimo twardej postawy, nieraz okazywała słabość i bezsilność, prawie zatracając się w swej beznadziejnej sytuacji. Natomiast, jeżeli chodzi o słynnego pana Cairo i jego anorektycznych pomagierów to muszę przyznać, że doskonale odegrali swoje role, bo gdyby teraz przyszło mi się z nimi zmierzyć, to uciekałabym, gdzie pieprz rośnie, aby tylko nie stawać z nimi twarzą w twarz!
Styl pisania pani Iwony Anny Dylewicz teoretycznie nie wprowadza niczego nowego na rynek czytelniczy. Przecież mamy od grona książek, gdzie zetkniemy się z jakimiś potwornymi tajemnicami, a główny bohater będzie starał się je rozwikłać, w międzyczasie uważając na wszelkie złe moce próbujące uniemożliwić to zadanie. Teoretycznie, bo ta autorka wprowadza te pozornie często powielane schematy na zupełnie wyższy poziom! Jak już wcześniej wspominałam, tutaj praktycznie na każdym kroku musimy spodziewać się kolejnych niewiadomych, gdzie te przynoszą ze sobą zaskakującą mieszankę gatunków literackich, które – o dziwo – w większości doskonale ze sobą współpracują. Niestety w pewnym momencie czułam lekki przesyt tego wszystkiego, bo jak dobrze wiemy „Co za dużo, to niezdrowo” i w tym przypadku również można odnieść się do tego stwierdzenia. Ale za to nie mogę narzekać na ilustracje, które dodawały całej tej historii mrocznego klimatu i pozwalały ujrzeć to, co dotąd jedynie sobie wyobrażałam.

Podsumowując:
[Teatr snów] to jedna z wielu książek, których szpony tajemniczości i macki grozy spowodują, że nie będziesz w stanie zaprzepaścić okazji poznania największych sekretów ukrytych na kartach powieści i zostaniesz wręcz zmuszony do poznania odpowiedzi na zadawane wiecznie w myślach pytania. To również historia ukazująca, że nawet gdyby cały świat zwrócił się przeciw nam, to nie wolno nam się poddawać – musimy walczyć o swoje lepsze jutro, próbując udowodnić, że jesteśmy warci swojego istnienia. Tylko uprzedzam – to nie jest lektura dla każdego!

Chaos, chaos, jeszcze ociupinka chaosu oraz szczypta zdradzieckiej dezorientacji bezpardonowo plującej nam w twarz – właśnie w ten sposób mogę śmiało określić swoją przygodę z książką [Teatr snów], która tymi „składnikami” mocno namieszała w mojej głowie. Wystarczyło doprawdy niewiele (czytaj: kilka akapitów pierwszego rozdziału),abym nie wiedziała, co ze sobą począć i jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
533
226

Na półkach:

"Teatr snów" to coś, na co czekałam, choć dopóki nie otworzyłam książki, sama nie wiedziałam, że na to czekam. "Teatr snów" to romans gatunków, taniec sprzeczności, magiczna uczta dla wyobraźni. To coś nieszablonowego, świeżego, przyciągającego uwagę. Chwilami miałam wrażenie, że podążam ścieżką twórczości Doroty Terakowskiej, co może było tylko złudzeniem, ale jakże przyjemnym. Zahipnotyzowałam się tą historią, z przyjemnością zgubiłam się pośród labiryntu niedopowiedzeń i niecodziennej magii. W budowaniu klimatu niewątpliwie pomogły też intrygujące ilustracje, wykonane przez samą autorkę.
Początek wbił mnie w fotel, potem zaliczyłam małe upadki, przeplatane wzlotami, ale ostatecznie czar zadziałał i wprost pragnę więcej!

"Teatr snów" to coś, na co czekałam, choć dopóki nie otworzyłam książki, sama nie wiedziałam, że na to czekam. "Teatr snów" to romans gatunków, taniec sprzeczności, magiczna uczta dla wyobraźni. To coś nieszablonowego, świeżego, przyciągającego uwagę. Chwilami miałam wrażenie, że podążam ścieżką twórczości Doroty Terakowskiej, co może było tylko złudzeniem, ale jakże...

więcej Pokaż mimo to

avatar
36
10

Na półkach: ,

"Postanowił on wbrew wszystkiemu, a zwłaszcza brutalnie łamiąc opór kobiety, mieć ją na własność, na co ona absolutnie nie mogła się zgodzić. Uciekła tak daleko, jak tylko pozwalała jej uwolniona w przedziwny sposób magia."
"Kto pierwszy ją dopadnie i zniszczy ?"

https://molinkaksiazkowa.blogspot.com/2017/11/iwona-anna-dylewicz-teatr-snow.html

"Postanowił on wbrew wszystkiemu, a zwłaszcza brutalnie łamiąc opór kobiety, mieć ją na własność, na co ona absolutnie nie mogła się zgodzić. Uciekła tak daleko, jak tylko pozwalała jej uwolniona w przedziwny sposób magia."
"Kto pierwszy ją dopadnie i zniszczy ?"

https://molinkaksiazkowa.blogspot.com/2017/11/iwona-anna-dylewicz-teatr-snow.html

Pokaż mimo to

avatar
4
2

Na półkach: ,

Polecam każdemu przygodę z rudą czarownicą. Jest zmysłowo, niebezpiecznie, magicznie!!! I wciąga jak nie wiem co!

Polecam każdemu przygodę z rudą czarownicą. Jest zmysłowo, niebezpiecznie, magicznie!!! I wciąga jak nie wiem co!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    12
  • Chcę przeczytać
    12
  • Posiadam
    7
  • Ulubione
    2
  • Przeczytane w 2019 r.
    1
  • ☾ 52 książki - level 2017 ☽
    1
  • ✈ Z__Wymienione/Sprzedane
    1
  • ✒ zrecenzowane
    1
  • Iwona Anna Dylewicz
    1
  • ♥ 2017 ♥
    1

Cytaty

Więcej
Iwona Anna Dylewicz Teatr snów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także