Widząc okładkę „Gwiazdki z nieba” i czytając opis książki, pomyślałam, że zapowiada się całkiem nieźle. A zachęcona wszystkimi pozytywnymi opiniami i przede wszystkim reklamą i promocją książki przez samą autorkę spodziewałam się naprawdę świątecznej bomby. Dlatego, gdy na Targach Książki zobaczyłam Gwiazdkę nie wahałam się z zakupem. Tym bardziej, że nie znałam wcześniej twórczości Katarzyny Michalak, a ostatnio bardzo polubiłam twórczość polskich pisarek.

Ale po przeczytaniu książki mam mieszane uczucia i trochę brakuje mi słów. Spodziewałam się bardziej świątecznego klimatu, atmosfery zbliżających się świąt i lekkiej historii z bajkowym zakończeniem. A książka okazała się smutną historią doświadczonego przez los Nataniela i okrutnie potraktowanych zwierząt – oślepionej Trusia, transporcie koni na rzeź…

Książkę mimo wszystko pochłonęłam szybko, wszyscy bohaterowie raczej przypadli mi do gustu, choć naiwność bohatera, który przygarnia wszystko co się da, trochę mnie zaskoczyła. Autorka nie pominęła również czarnych charakterów, które w każdej książce powinny namieszać.

Z początku zastanawiałam się, po co autorka porusza kwestie prześladowania mieszkańców kamienicy, ale dzięki odnośnikowi zaintrygowana zajrzałam do Internetu i zainteresowałam się wydarzeniami z 2011 roku i poznałam temat bliżej, przez co takie nawiązanie wydało mi się bardzo wartościowe.

Ogromny plus dla autorki za zakończenie, które tak mnie zaintrygowało, że na pewno sięgnę po drugą część. Co prawda mam swój typ, kim może być tajemnicza dziewczyna, ale jestem ciekawa czy moje przypuszczenia się potwierdzą i jak zakończą się losy Nataniela, Marty i Mateusza.

Widząc okładkę „Gwiazdki z nieba” i czytając opis książki, pomyślałam, że zapowiada się całkiem nieźle. A zachęcona wszystkimi pozytywnymi opiniami i przede wszystkim reklamą i promocją książki przez samą autorkę spodziewałam się naprawdę świątecznej bomby. Dlatego, gdy na Targach Książki zobaczyłam Gwiazdkę nie wahałam się z zakupem. Tym bardziej, że nie znałam wcześniej...