Niepełnia
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Seria:
- Kontrapunkty
- Wydawnictwo:
- Powergraph
- Data wydania:
- 2017-09-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-09-29
- Liczba stron:
- 232
- Czas czytania
- 3 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364384707
- Tagi:
- literatura polska niebezpieczeństwo obsesja poszukiwanie prawdy poszukiwanie własnej tożsamości strach uczucie
- Inne
Jaką tajemnicę skrywa zasypany śniegiem biały dom na odludziu? Kto w nim mieszka (mieszkał), kto w nim jest (był) więziony i kto w nim umiera (umarł)? Lektura Niepełni przypomina wędrówkę pokojami pałacu. W miarę otwierania kolejnych drzwi rośnie napięcie, a związek między bohaterami nabiera nowych znaczeń. Co stało się z dzieckiem, które nie chce zdecydować, czy jest dziewczynką, czy chłopcem („Za każdym razem mówiło sobie: Jeszcze nie. Nie dzisiaj. Później, jak będę duży i silna”). Dziewczyna niepełna dziewczęcości, czy chłopak niepełny chłopięcości – kim się czują, kim tak naprawdę są bohaterowie?
"Niepełnia" to kryminał nieoczywisty. Tajemnicza i nastrojowa, szkatułkowa, pełna ukrytych znaczeń literacka podróż do tożsamości płci.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Przelewa się z jednego w drugie
Są na świecie rzeczy, których wstydzić się trzeba, ale z pewnością nie ma wśród nich niechęci do jakiegokolwiek gatunku literackiego. Dlatego też ja przy wielu okazjach, bez szczególnego rumieńca, powtarzam: nie przepadam za kryminałem. A że staram się, w miarę możliwości, ograniczać zachowania autodestrukcyjne i szkodzące spokojowi ducha, to zbyt często się z reprezentantami owego gatunku nie spotykam. Dlaczego więc postanowiłem zapoznać się z „Niepełnią”? Powód bardzo prosty: bo prozę Anny Kańtoch, w przeciwieństwie do kryminału, lubię.
Muszę zacząć od krótkiego rysu historycznego, czego zwykle nie robię – tak jak nie czytam powieści kryminalnych; wszystko dziś na opak – ale tym razem skazałbym Państwa na tekst funkcjonalnie niepełny. Otóż ów rys: Anna Kańtoch napisała „Czarne” (książkę wydaną przez Powergraph w ramach „Kontrapunktów”, tak samo jak i „Niepełnia”), a mnie się oczy otworzyły. Wcześniej pisarka pokazała pazur choćby w świetnych „Przedksiężycowych”, ale to powieść z 2012 w pełni zilustrowała skalę jej talentu. Tekst był mroczny, gęsty, pochłaniający – jak sam atrament przekształcony z fizycznego tworzywa literatury w jej materiał ideowy. Przy tym wszystkim „Czarne” aż kipiało od erotyzmu, i to erotyzmu rozbuchanego – choć powieść krótka! - wkradającego się w każdy aspekt życia, tworzącego sieć powiązań między wszystkimi. Dosłownie wszystkimi, bez podziału na płeć czy wiek.
Dlaczego pełny akapit poświęciłem „Czarnemu” a nic nie mówię o „Niepełni”? Powód jest bardzo prosty: bo wszystkie powyższe komentarze można spokojnie przenieść na najnowszy tekst Kańtoch. Genetycznie rzeczywiście jest kryminałem, ale jego najważniejsze pytanie: kto zabił, zdaje się zamykać listę priorytetów pisarki. A, co jeszcze lepsze, na szarym końcu towarzyszy mu kwestia jeszcze bardziej fundamentalna, tak podstawowa, że właściwie nie powinno się o niej wspominać: kto zginął. Bo forma tej powieści zaskakuje bez przerwy: niby to tekst szkatułkowy, ładna, koronkowa robota, ale w gruncie rzeczy łatwa do prześledzenia... do czasu. Do czasu aż pozamykani bohaterowie zaczną pukać w wieko i postanowią oddziaływać poza granicami swojej teoretycznej przynależności. Role będą się regularnie zmieniały, postaci z jednego wątku pojawią się w drugim, mimo że będą w nim tylko bohaterami internetowych opowiadań, w końcu wszyscy spotkają się na miejscu literackiej zbrodni. Kańtoch należą się brawa za panowanie nad tą płynną rtęcią, choć w tym wypadku lepiej chyba byłoby użyć nieco przestarzałego „żywego srebra”: w tym określeniu kryje się połączona z naturalną strukturą nieuchwytność „Niepełni”.
Jest w tej powieści mrok, jest narracyjna gęstość, która nadaje prozie Kańtoch jakości, jest eksperyment formalny, pojawia się w końcu i erotyzm. Tym razem autorce nie wystarczyło powiązać bohaterów gęstą siecią powiązań, dlatego też postanowiła poszukać głębiej, docierając aż do tematu tożsamości płciowej. I nie chodzi tu o opis cierpień osoby przechodzącej kryzys na tym polu – w „Niepełni” mało kto może być na tyle pewny siebie, aby określić się jako mężczyzna czy kobieta. Zresztą określenie to nigdy nie staje się twardym i niepodważalnym faktem, bo zawsze może ulec zmianie – nawet śmierć nie potrafi wygrać z tym nieustaleniem, z płynnością wszelkich prawd.
Nie oznacza to oczywiście, że Kańtoch wykorzystała temat transpłciowości tylko w celu teoretycznych rozważań. Jednym z najważniejszych wątków pobocznych – oraz, warto zauważyć, tym, w którego chronologii pisarka niemal nie miesza – jest ten poświęcony Słoneczku, hermafrodycie zrodzonym w tym pechowym punkcie czasoprzestrzeni, w którym hermafrodytą być zwyczajnie nie można. Jego tragedia wiąże się oczywiście z główną osią fabularną, ale sama w sobie stanowi historię świetnie opowiedzianą i głęboko poruszającą.
„Niepełnia” to doskonały tekst, o którym, tego jestem pewien, nie mówi się tyle, ile mówić się powinno. Annie Kańtoch udało się w nim zrobić coś, co niewielu autorów potrafi: opowiedzieć pełnokrwistą, wciągającą historię, używając przy tym nieoczywistych, oryginalnych i własnych środków. Nie mnie sądzić, czy spodoba się miłośnikom kryminału, pewny jestem natomiast tego, że polubią ją fani literatury środka ze znakiem najwyższej jakości.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 587
- 576
- 95
- 41
- 13
- 11
- 11
- 9
- 9
- 8
Opinia
Nie miałem żadnych oczekiwań w stosunku do najnowszej powieści Anny Kańtoch zatytułowanej "Niepełnia." Przesunąłem na drugi, a nawet trzeci plan pamięci wszystko to, co do tej pory wiedziałem na temat autorki „Przedksiężycowych.” Wyparowała ze mnie wszelka wiedza na temat przyznanych jej nagród i wyróżnień. Od samego początku założyłem, że "Niepełnię" czytać będę w oderwaniu od twórczyni, której silna pozycja wśród polskich autorów literatury fantastycznej (i kryminalnej) wydaje się niepodważalna. Nie wiem, czy przyjąłem właściwą strategię, ale nie chciałem czuć na sobie wzroku poważnej pisarki, za którą stoi autorytet kilkunastu nagród i tysięcy zadowolonych czytelników.
Zacznijmy jednak od początku, chociaż piszący te słowa nie będzie ryzykował streszczania fabuły. Jest to zadanie wybitnie trudne ze względu na sposób prowadzenia intrygi, metodę prezentowania kolejnych bohaterów, zmienne punkty widzenia i przesunięcia czasowe, które dezorientują odbiorcę. Podobny problem napotkałby kinoman, którego ktoś poprosiłby o streszczenie jednego z bardzo charakterystycznych filmów Davida Lyncha. Tak więc lektura Niepełni przypomina obserwowanie sztafety biegaczy. Różnica polega jednak na tym, że kolejne rozdziały podają sobie pałeczkę fabuły w dość osobliwy sposób. Zawodnik, któremu kibicujemy, zaczyna biec w przeciwną stronę niż wszyscy inni, zatrzymuje się, w ogóle opuszcza bieżnię lub pałeczka trafia do nie tego biegacza, do którego powinna. Gdzieś tam majaczy meta, gdzie usiłują dotrzeć sportowcy, ale z czasem okazuje się, że finisz wcale nie jest punktem, w którym cokolwiek definitywnie się kończy. Ta lekkoatletyczna metafora chyba dobrze ilustruje osobliwość tej książki, której wyjątkowość zasadza się na wyrafinowanej, barokowej niemal formie dźwigającej w sumie konwencjonalną opowieść grozy.
Wszelkie próby okiełznania treści "Niepełni" przy pomocy kilku mniej lub bardziej złożonych zdań nie będą w stanie oddać jakiejkolwiek sprawiedliwości tego typu dziełom. Niecierpliwym podpowiem tylko, że w "Niepełni" znajdą oni wszystko, co może zaintrygować i przestraszyć odbiorcę. Mamy zbrodnię, mamy zniknięcie, zjawiska nadprzyrodzone i handel żywym towarem, nawiedzony dom, odrobinę perwersji i nerwowe próby bohaterów, by połączyć w jedną całość furkoczące na wietrze nitki prującej się tkaniny tajemnicy. Tak, czytelnicy to lubią.
Kańtoch potrafi oczarować. Doskonale panuje nad językiem – jest on oszczędny, precyzyjny, lustro powieści świetnie odbija życie zewnętrze i wewnętrzne bohaterów. Żadne zdanie nie wydaje się zbędne, a zmetaforyzowanie języka dynamizuje przekaz i jednocześnie przenosi go w rejony nieco „wyższe” niż stary dobry podawczy realizm. Kolejne elementy tajemniczej układanki pojawiają się regularnie, ale jak to bywa w tego typu mrocznych opowieściach, następna informacja zostawia nas z nową porcją pytań. Mnożące się tajemnice, których epicentrum stanowi niepokojący biały dom, sięgają przeszłości i wyciągają swoje macki w przyszłość.
Przedziwna klątwa dotyka wszystkich, którzy kiedykolwiek mieli coś wspólnego z (nie)zamieszkałą posiadłością, a ratunku nie można się znikąd spodziewać, gdyż zgotowane im przeznaczenie prędzej czy później upomni się o kolejne ofiary. "Niepełnia" doskonale sprawdza się jako opowieść o ciężarze przeszłości (winy), której rozgrzeszyć nie było komu. Konwencja grozy zrealizowana jest w sposób bardziej niż wzorcowy – mamy prawo się bać, wypatrywać czających się nieszczęść, których wizje paraliżują bohaterów (najczęściej zdumiewająco banalnych i „zwykłych”), hipnotyzują ich i prowadzą do finalnego upadku.
Dodajmy, że forma wybrana przez pisarkę, również potrafi zaintrygować. Poszczególne rozdziały przenoszą uwagę czytających na kolejnych bohaterów, którzy zrazu obcy sobie, pod koniec książki związani są niezwykle silnymi więzami. To jeszcze nic! Kańtoch nakazuje przyglądać się tym samym wydarzeniom z nieustannie zmieniającej się perspektywy, co raz dezorientuje czytelnika, innym razem zmusza go do sięgnięcia do wcześniejszych partii książki, by sprawdzić, czy naprawdę zapamiętał wszystko tak, jak zostało to przedstawione później. Oniryczna atmosfera gęstnieje ze strony na stronę, nikt (ani bohaterowie, ani czytelnicy) nie może być niczego pewny, gdyż zakłócone zostają związki przyczynowo-skutkowe.
Jakby tego było mało, autorka sięga do postmodernistycznych zabiegów i obdarza "Niepełnię" samoświadomością, a odkrywamy to w chwili, gdy okazuje się, że poszczególne partie książki pisane są przez… Urwę w tym miejscu, by nie zostać oskarżonym o zdradzanie zbyt wielu tajemnic książki. Dodam tylko, że owa samoświadomość odsyła do wszelkich dywagacji na temat kreacyjnej siły literatury zdolnej wskrzeszać lub powoływać do istnienia.
Powieść ta może uwodzić, ale właśnie jako wyrafinowana konstrukcja przeznaczona do dezorientowania i straszenia czytelników. Największą krzywdą, jaką można wyrządzić "Niepełni", jest traktowanie jej jako głosu w jakiejś dyskusji o cielesności, hermafrodytyzmie, płciowości. Czwarta strona okładki sugeruje, że w ten właśnie sposób winna być odczytywana. Ja jednak nie miałem ochoty iść taką ścieżką interpretacyjną. Obojnactwo jednego z bohaterów powieści to tylko kolejna anomalia w świecie Niepełni i traktować ją można (a nawet należy) tak samo jak przeklęte domy, tajemnicze zgony, zniknięcia. A ponadto ów hermafrodytyzm wykorzystany został jako ważny element fabularny, który spaja poszczególne elementy książki. Autorka nie podejmuje żadnego dyskursu, nie zabiera głosu, nie solidaryzuje się z nikim, nie gani niczego. Po prostu pozwala rozlać się w stworzonym przez siebie świecie niezwykłościom, które (ku utrapieniu odbiorców) nie znajdują logicznego ani zgodnego z jakimikolwiek regułami wyraźnego wytłumaczenia. Kańtoch ma przecież prawo anulować pretensje racjonalnego czytelnika, chcącego by w ostatnim rozdziale opowieści wszystko mu się ułożyło, a nic mu się nie układa. Cóż, być może są takie sny, których lepiej nie tłumaczyć…
Powyższe zastrzeżenie nie jest w stanie odebrać przyjemności obcowania z tą bardzo udaną powieścią grozy, której lektura przypominać może zabawę kalejdoskopem. Każdy ruch patrzącego pozwala podświetlonym elementom ułożyć się pod innym kątem, możemy czerpać z tego czystą estetyczną przyjemność, a jednak niczego poza barwnymi strukturami nie będziemy w stanie dostrzec.
Nie miałem żadnych oczekiwań w stosunku do najnowszej powieści Anny Kańtoch zatytułowanej "Niepełnia." Przesunąłem na drugi, a nawet trzeci plan pamięci wszystko to, co do tej pory wiedziałem na temat autorki „Przedksiężycowych.” Wyparowała ze mnie wszelka wiedza na temat przyznanych jej nagród i wyróżnień. Od samego początku założyłem, że "Niepełnię" czytać będę w...
więcej Pokaż mimo to