Może przez wzgląd na fakt, że Cobena znam już bardzo dobrze i wiem, że potrafi napisać kryminał, który wbije mnie w fotel po kilku rozdziałach, jestem tak bardzo rozczarowana jego najnowszą powieścią, która niestety, pozbawiona jest wszystkiego, co mogłoby przyspieszyć bicie mojego serca. Największym moim zarzutem jest wszechobecna nuda i stagnacja, fabuła ciągnie się niemiłosiernie, od czasu do czasu pojawia się jakiś zwrot akcji, ale nie na tyle spektakularny, by poświęcić mu więcej, niż jedną, krótką myśl. Mam też wrażenie, że autor- być może nieświadomie, nie twierdzę, że nie- powiela praktycznie każde motywy, przewijające się w jego książkach już wcześniej, przez co wydawało mi się, że proponuje mi coś, z czym miałam już styczność. Znając tendencje Cobena łatwo też domyśliłam się zakończenia utworu i nie dałam się niczemu zwieść, bo te ślepe uliczki, które rzekomo miały mnie wyprowadzić na manowce, okazały się zbyt oczywiste, bym mogła dać się im oszukać. No cóż, wielkie rozczarowanie. Może to czas na zrobienie sobie jakiejś przerwy od pisania, z pewnością jest to bardziej rozsądne, niż podpisywanie swoim nazwiskiem czegoś, co nawet w jednym stopniu nie dorównuje jego wcześniejszym publikacjom.

Może przez wzgląd na fakt, że Cobena znam już bardzo dobrze i wiem, że potrafi napisać kryminał, który wbije mnie w fotel po kilku rozdziałach, jestem tak bardzo rozczarowana jego najnowszą powieścią, która niestety, pozbawiona jest wszystkiego, co mogłoby przyspieszyć bicie mojego serca. Największym moim zarzutem jest wszechobecna nuda i stagnacja, fabuła ciągnie się...