Hosanna na wysokości !! Przeczytałem !!
"Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa” jest ogromna i grubaśna. Ponad tysiąc stron i format A4 robi wrażenie. Nie wyobrażam sobie czytania jej w wersji papierowej. Niedowład rąk chyba murowany. Na szczęście istnieją wersje elektroniczne i ja taką mogłem nacieszyć swoje oko. Dla miłośników epoki i dawnych kryminałów to pozycja obowiązkowa. Ten, kto niezbyt dobrze zna postać Sherlocka Holmesa, może z tego zbioru dowiedzieć się wiele o tej, wydawać by się mogło autentycznej postaci. Jak się okazuje najsłynniejszy detektyw na świecie był zadufanym w sobie narkomanem, który w trakcie prowadzonych śledztw, często naigrywał się z nieporadności funkcjonariuszy policji. Bywało i tak, że różnego rodzaju niemiłe docinki spotykały także samego doktora Watsona, którego detektyw cały czas zwał swoim najwierniejszym przyjacielem. Nie przeszkadzało mu to także w traktowaniu doktora jako swojej osobistej zabawki, przedmiotu potrzebnego do rozwiązania kolejnego śledztwa. Doktor Watson sam to zauważał i czasami się na to uskarżał. Słynny Sherlock, kiedy tylko mógł, przechwalał się swymi dokonaniami, choć autor często próbował upozować go na pokornego i skromnego dżentelmena.
Jak wspomniałem, ogrom tej księgi poraża i w moim odczuciu nie jest zbyt dobrym pomysłem usiłowanie przeczytania wszystkiego za jednym podejściem, bez przerw na inne książki. Zawartość jest tak ogromna, że po kilku opowiadaniach odczuwałem znużenie i rzucała mi się w oczy schematyczność w działaniu i postępowaniu Sherlocka i jego wiernego przyjaciela, doktora Watsona. Przerwy w lekturze opowiadań są jak najbardziej wskazane. Opinie piszę z perspektywy czytelnika, który bodajże trzy razy czytał tę cegłę po kilkanaście godzin na dzień. Na szczecie, w trakcie wypadł mi także urlop, na którym czytanie było dość mocno reglamentowane i to miało zbawienny wpływ na nadszarpniętą cierpliwość przy poznawaniu kolejnych przygód znamienitych bohaterów.
Jednak, dla fanów powieści detektywistycznej jest to nie lada gratka. Tutaj nie liczy ilość trupów i krwistość poczynań czarnych charakterów. Najważniejszą sprawą są sposoby dedukcji i błyskotliwość Sherlocka Holmesa. Jego tok rozumowania jest wręcz powalający i zdumiewający. Ważnym aspektem opowiadań są także opisy XIX wiecznej Anglii. Przedstawione obrazy samego Londynu i innych miejsc, w których działał detektyw Holmes pobudzają pokłady wyobraźni i umacniają w przekonaniu, że pasjonowanie się epoką wiktoriańską i powieścią detektywistyczną jest bardzo dobrym wyborem.
Teraz, kiedy jestem już po lekturze chyba do końca życia nie zapomnę tych odzywek:
„Ach, ależ z pana łotr!” , „Na Jowisza”, czy „Do pioruna”. Wyobraźmy sobie współczesnych detektywów, posługujących się takim językiem podczas pościgów za łotrami z dzisiejszych czasów.
Na uwagę zasługuje też cierpliwość małżonki doktora Watsona. Pani Morstin, chyba przegrała w starciu z Sherlockiem Holmesem i nawet autor przestał o niej całkowicie wspominać. Miałem wrażenie, że doktor Watson zaniedbuje nie tylko swoją żonę, ale także praktykę lekarską, która mocno musiała ucierpieć, kiedy detektyw z przyjacielem prowadzili czasochłonne śledztwa.
Kończąc moje wynurzenia, dotyczące tej ogromnej księgi, stwierdzam, że co by nie było, i tak było warto.
Ocena: 4,5/6

Hosanna na wysokości !! Przeczytałem !!
"Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa” jest ogromna i grubaśna. Ponad tysiąc stron i format A4 robi wrażenie. Nie wyobrażam sobie czytania jej w wersji papierowej. Niedowład rąk chyba murowany. Na szczęście istnieją wersje elektroniczne i ja taką mogłem nacieszyć swoje oko. Dla miłośników epoki i dawnych kryminałów to pozycja...