Żyć znaczy umrzeć. Historia życia legendarnego basisty zespołu Metallica

Okładka książki Żyć znaczy umrzeć. Historia życia legendarnego basisty zespołu Metallica Joel McIver
Okładka książki Żyć znaczy umrzeć. Historia życia legendarnego basisty zespołu Metallica
Joel McIver Wydawnictwo: Sine Qua Non biografia, autobiografia, pamiętnik
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
To Live Is To Die. The life and death of Metallica's Cliff Burton
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Data wydania:
2013-11-06
Data 1. wyd. pol.:
2013-11-06
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379241057
Tłumacz:
Jarosław Rybski
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
183 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
714
714

Na półkach: , , ,

Cliff Burton zginął przedwcześnie, z tym wszyscy się zgadzamy. Chłopak miał talent, przynajmniej tak twierdzą ludzie, którzy znają się na muzyce. Oba te składniki zaowocowały u części fanów pewnym rodzajem kultu po zmarłym basiście. Joel McIver zadaje nawet pytanie:
"Którą Metallicę wolicie - z Cliffem czy bez Cliffa?"

Należę raczej do młodszej grupy fanów Metalliki. Gdy 27 września 1986 roku w Szwecji doszło do tragicznego w skutkach wypadku, prawdopodobnie nawet nie było mnie jeszcze w planach. Może dlatego nigdy do końca nie zrozumiem tego fenomenu.

Nie twierdzę, że ta biografia jest zbędna. Jeżeli nie macie nic przeciwko temu, żeby przeczytać ponownie historię Metalliki napisaną przez McIvera z kilkoma nowymi ciekawostkami na temat Cliffa - czytajcie. Mnie osobiście trochę razi to uwielbienie, którym ta książka ocieka, a najbardziej irytuje to bezsensowne pytanie: co by było z Metalliką gdyby żył Cliff. Jak ktoś lubi sobie pozajmować myśli bezproduktywnym analizowaniem rzeczy, których nie można w żaden sposób sprawdzić - bawcie się dobrze. Akurat Joel McIver z dużą pewnością siebie stwierdza, co w różnych sytuacjach zrobiłby Cliff.

Szkoda, że nikt nie podjął alternatywnej wizji - wiecie, coś w stylu: Cliff odchodzi do Megadeth i razem nagrywają balladę o tym jak Mustaine'a wyjebali z Metalliki.

Cliff Burton zginął przedwcześnie, z tym wszyscy się zgadzamy. Chłopak miał talent, przynajmniej tak twierdzą ludzie, którzy znają się na muzyce. Oba te składniki zaowocowały u części fanów pewnym rodzajem kultu po zmarłym basiście. Joel McIver zadaje nawet pytanie:
"Którą Metallicę wolicie - z Cliffem czy bez Cliffa?"

Należę raczej do młodszej grupy fanów Metalliki. Gdy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
795
718

Na półkach: , , , , ,

Do książki podchodziłem niepewnie. Cliff Burton żył zaledwie 24 lata, a okres jego faktycznej kariery (tj. od kiedy wstąpił w szeregi Metalliki do śmierci) trwała mniej niż 4 lata. Czy takie krótkie życie i tak krótki okres twórczy starczy na napisanie przyzwoitych rozmiarów książki bez lania wody?

No cóż, autor wyszedł z tego starcia zwycięsko, napisał ciekawą biografię, ale troszkę lania wody jest. Nie czarujmy się: książka to bardziej hagiografia niż biografia. Autor jest dogłębnie zafascynowany, wręcz zakochany (niegejowsko, ale kto wie...) w Cliffie. Peany ku jego czci wręcz wylewają się z kolejnych kartek mocniej niż groza opuszczonych tuneli z "Metro 2033".

Pomijając jednak akapity chwalebne, książka napisana sprawnie i ciekawie, sporo jest faktów, ciekawostek o których nie każdy fan zespołu wie; z drugiej jednak strony - czytałem dużo lepsze biografie w życiu.

Do książki podchodziłem niepewnie. Cliff Burton żył zaledwie 24 lata, a okres jego faktycznej kariery (tj. od kiedy wstąpił w szeregi Metalliki do śmierci) trwała mniej niż 4 lata. Czy takie krótkie życie i tak krótki okres twórczy starczy na napisanie przyzwoitych rozmiarów książki bez lania wody?

No cóż, autor wyszedł z tego starcia zwycięsko, napisał ciekawą biografię,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1028
296

Na półkach: , ,

Parę ciekawostek o których nie wiedziałem udało mi się znaleźć, plus tez za analizy niektórych utworów ale mimo wszystko czytało się to ciężko. Z całym szacunkiem do Cliffa ale to co momentami wyczynia autor ociera sie o groteskę. Z książki "wynika", że gdyby Burton dalej żył to mielibyśmy lekarstwo na raka, a głód i wojny byłyby wspomnieniem. W końcowej części w której autor "gdyba" na temat co Burton miałby do powiedzenia choćby w sprawie Napstera brakowało mi tylko opinii Cliffa o aktualnym kursie Bitcoina i skandalu seksualnym w Hollywood.

Parę ciekawostek o których nie wiedziałem udało mi się znaleźć, plus tez za analizy niektórych utworów ale mimo wszystko czytało się to ciężko. Z całym szacunkiem do Cliffa ale to co momentami wyczynia autor ociera sie o groteskę. Z książki "wynika", że gdyby Burton dalej żył to mielibyśmy lekarstwo na raka, a głód i wojny byłyby wspomnieniem. W końcowej części w której...

więcej Pokaż mimo to

avatar
341
290

Na półkach: , , ,

Tak strasznie, strasznie smutna książka. To znaczy... pozytywna, ale mimo wszystko było mi smutno, gdy ją czytałam. I płakałam, dużo płakałam.
Cliff odszedł 11 lat przed moimi narodzinami, a dziś, 31 lat po jego śmierci, ja nie mogę się z tym pogodzić i chciałabym móc coś wtedy zrobić. To wszystko jest takie straszne. To jak zginął i to w miejscu, którego tak bardzo nie lubił. Ten przypadek, że akurat leżał w tamtym miejscu, choć pewnie ktokolwiek by to był, byłoby mi bardzo żal. Nie podoba mi się to, że ta cała sprawa została tak zamieciona pod dywan, że niby była gołoledź, której tak naprawdę nie było... Serce pęka.
To takie wzruszające, jego związek z Corinne, plany które mieli... Tak szkoda, że nie zostały zrealizowane. :(
Bardzo lubię Metallicę i ich muzykę. Całkiem nieświadomie moje ulubione piosenki to te sprzed śmierci Cliffa.
Ta książka pozwoliła mi się dużo dowiedzieć o zespole i muzyce, którą tworzyli i tworzą. Jest to dobra książka dla muzyków i nie tylko. Jeden rozdział to opis "zwykłego" życia, a kolejny poświęcony jest muzyce. Wszystko się tak ładnie przeplata.
Na podstawie tej książki można stwierdzić, że Cliff był wyjątkowy i się wyróżniał. I tym bardziej strasznie mi go żal. :( :( :(

Tak strasznie, strasznie smutna książka. To znaczy... pozytywna, ale mimo wszystko było mi smutno, gdy ją czytałam. I płakałam, dużo płakałam.
Cliff odszedł 11 lat przed moimi narodzinami, a dziś, 31 lat po jego śmierci, ja nie mogę się z tym pogodzić i chciałabym móc coś wtedy zrobić. To wszystko jest takie straszne. To jak zginął i to w miejscu, którego tak bardzo nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
297
100

Na półkach: , ,

„Cliff był człowiekiem, dla którego muzyka nie była wyłącznie pracą, hobby czy pasją. Była całym jego jestestwem. Muzyka płynęła z jego wnętrza bez względu na to, czy grał na stadionie jako gwiazda, czy gdy wychodził spod prysznica. – Jego sposób suszenia włosów był bardzo interesujący – opowiada Corinne. – Brał prysznic, mył włosy szamponem Finesse, a potem, w samych bokserkach, podłączał gitarę do małego wzmacniacza i czterech, pięciu pedałów i grał, trzepiąc piórami, jakby był na scenie. A potem się czesał”.

Kiedy w wieku trzynastu lat zainteresowałam się muzyką Metalliki, nawet nie przypuszczałam, że historia najbardziej znanego metalowego zespołu jest usłana wieloma tragediami. Pierwsze zetknięcie z ich twórczością dotyczyło albumu z 2003 roku (wtedy, w 2006 roku, jeszcze całkiem świeżego),czyli „St. Anger”. Pierwsze płyty poznałam nieco później, a wraz z nimi dowiedziałam się o Cliffie Burtonie, który miał ogromny wpływ na trzy wydawnictwa: „Kill ’Em All” z 1983 roku, „Ride the Lightning” z 1984 roku oraz „Master of Puppets” z 1986 roku. Niestety życie Cliffa, niezwykle uzdolnionego i obiecującego muzyka, zostało przerwane na wskutek (dotąd niewyjaśnionego) wypadku z 27 września 1986 roku. Wiadomo, że Metallica nie przestała istnieć, ale tuż po stracie basisty los zespołu stanął pod znakiem zapytania. Młodzi James Hetfield, Lars Ulrich oraz Kirk Hammett zastanawiali się, co mają począć – rozwiązać formację czy pokazać całemu światu, że potrafią udźwignąć śmierć Burtona i jednocześnie jego dziedzictwo? Wybrali to drugie, ale ci, którzy poznali losy Metalliki poprzez różne źródła, wiedzą, że przez lata żałoba po muzyku objawiała się na wiele różnych pokręconych sposób, a sami członkowie zespołu nigdy nie przestali nazywać Cliffa bratem i przed obliczem kilkunastotysięcznych widowni czcić pamięci o nim. To wspaniale pokazuje, jak wielkim człowiekiem był Burton, a z drugiej strony to, że jego przyjaciele z zespołu po ponad trzydziestu latach nadal są mu lojalni.

Clifford Lee Burton urodził się jako trzecie dziecko Jan i Raya Burtonów 10 lutego 1962 roku. Od najmłodszych lat okazywał, że bliżej mu do introwertyka niż ekstrawertyka. Cechowały go stanowczość, szczerość i nieśmiałość, którą przełamywał w różnych momentach swojego życia. Grać na gitarze basowej zaczął niedługo po śmierci swojego starszego brata Scotta. Szesnastolatek zmarł przez tętniaka w 1975 roku. O tym okrutnym wydarzeniu Cliff wypowiadał się bardzo rzadko, natomiast załamani rodzice najpewniej sądzili, że nic gorszego już nie może ich spotkać. Chyba że odejście kolejnego potomka… Burtonowie, bardzo kochający i wyrozumiali, wspierali Cliffa w spełnianiu marzenia o profesjonalnym muzykowaniu. A młody Burton wcale nie zamknął się z basem w pokoju, raz na jakiś czas brzdąkając – przyłożył się do nauki teorii muzyki i zapoznawania się z instrumentem w stu procentach. Co więcej, przerósł wszystkich nauczycieli, u jakich pobierał lekcje. Grał w kilku mniejszych kapelach, EZ Street i Agents of Misfortune, ale pierwszym ważnym zespołem była Trauma. Cliff na scenie przemieniał się w dziką bestię heavy metalu, a połączenie talentu i niesłychanej osobowości scenicznej sprawiło później, że zainteresowali się nim muzycy z Metalliki i ostatecznie przejęli basistę, oddając mu miejsce dawniej zajmowane przez Rona McGovneya.

Dalsza część biografii, po wstępie opisującym wczesną młodość Burtona, to już tak naprawdę historia Metalliki. Choć całość kręci się wokół głównego bohatera książki, niektóre wątki odchodzą od niego, by uzupełnić tło albo przedstawić ciekawe anegdoty związane z pozostałymi muzykami. Wiele z relacji odnoszących się do sposobu bycia Cliffa pokrywa się ze sobą. Już po pierwszych stronach wiadomo, że był to chłopak wyluzowany, wierny swojemu hipisowskiemu stylowi (mimo krytyki napływającej z otoczenia) oraz o wielkim sercu. Wszyscy go lubili i za bezpretensjonalne, łagodne usposobienie, i za oddanie muzyce. Na grę na basie poświęcał kilka godzin dziennie i można przypuszczać, że nie wyobrażał sobie bez tego zajęcia życia.

Książka jest podzielona na piętnaście w miarę długich rozdziałów i śledzi poczynania Cliffa od młodości do okresu poświęconego grze z Metallicą. Ponieważ żył jedynie dwadzieścia cztery i pół roku, każdy rozdział opisuje dość krótki, bo kilkumiesięczny, okres. Wspominają go bliscy i dalecy znajomi, muzycy z różnych zespołów (zwłaszcza tych formujących się mniej więcej w tym czasie, kiedy Metallica stawała się coraz popularniejsza) oraz producenci muzyczni i inni. Wydaje mi się, że nie można poznać Cliffa bliżej niż dzięki relacjom osób, którzy osobiście mieli z nim styczność. Tę książkę powinien przeczytać każdy fan i Burtona, i zespołu ogółem, choć od pewnego momentu nie jest to lektura łatwa. Mnie ogromnie poruszył rozdział z opisem wypadku i tego, co działo się później, jak cały świat zareagował na to przedwczesne odejście wspaniałego muzyka. Natomiast autor, a w tym momencie muszę dodać, że Joel McIver to ogromny fan muzyki metalowej i twórca kilkunastu książek o różnych muzykach/zespołach, nie szczędzi dywagacji związanych z tym, co by powiedział albo zrobił Cliff w takiej a takiej sytuacji. Tak naprawdę nikt nie wie, jak postąpiłby Burton, jak wyglądałaby dalsza kariera Metalliki, gdyby nadal żył. Wydaje mi się, że autor w ten sposób chce nieść pocieszenie osobom zasmuconym z powodu nieszczęśliwego losu Cliffa Burtona. To niesamowite, że choć minęło już trzydzieści jeden lat, tak dużo ludzi wciąż nie potrafi go odżałować. Są wśród nich ci, którzy Cliffa znali, oraz ci, którzy urodzili się lata po jego śmierci, a bardzo zżyli się z Metallicą. Osobiście uważam, że Cliffowi nie było dane stworzyć dzieła życia, bo jego wędrówka na ziemi była zbyt krótka. Na szczęście ma w swoim dorobku takie mistrzowskie dzieła jak „Anesthesia (Pulling Teeth)”, „The Call of Ktulu” oraz wyśmienite „Orion”. Niech spoczywa w spokoju, a pamięć o nim zawsze będzie żywa.

Jeśli chodzi o kwestie wizualne, na początkowych stronach wykonanych ze śliskiego papieru znajduje się wiele zdjęć, choć może nie tyle, ile bym sobie życzyła. Książka jest wydana ładnie i przejrzyście, jednak w treści można odnaleźć wiele powtórzeń, kilka nieścisłości i literówek. Mimo to gorąco fanom polecam, zwłaszcza tym, którzy chcieliby przyjrzeć się bliżej analizie charakterystycznej gry Cliffa Burtona i dowiedzieć się, jakim był człowiekiem.

„Muzyka Cliffa Burtona zawsze będzie istnieć dla tych, którzy będą jej potrzebować. Muzycy żyją w swoim dziele, więc tym samym Cliff nie umrze nigdy”.

„Cliff był człowiekiem, dla którego muzyka nie była wyłącznie pracą, hobby czy pasją. Była całym jego jestestwem. Muzyka płynęła z jego wnętrza bez względu na to, czy grał na stadionie jako gwiazda, czy gdy wychodził spod prysznica. – Jego sposób suszenia włosów był bardzo interesujący – opowiada Corinne. – Brał prysznic, mył włosy szamponem Finesse, a potem, w samych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
780
50

Na półkach: , , ,

Gdyby wyciąć zbędne zdania będące peanami na cześć Cliffa albo powtórzeniami (baaardzo nagminne powtarzanie cytatów) to zostałoby pewnie ze 150 stron bardzo rzetelnej lektury. Dałabym wtedy 9/10, bo najważniejsza jest dobra (treściwa ;)) treść i Nothing Else Matters.

Autor książki ewidentnie kocha tę muzykę, ubóstwia samego Cliffa i resztę thrashowej paczki, ale, niestety, z warsztatem pisarskim nie miał po drodze. Zdanie po zdaniu mamy peany na cześć basisty - chłopie, już samo to, że piszesz o nim książkę i poświęcasz mu pajdę swojego życia nasmarowaną grubo dużą ilością czasu świadczy o tym, że go podziwiasz, nie musisz co zdanie tego powtarzać. Mało błyskotliwe (oprócz kilku ciekawych zdań wskazujących bardzo dokładnie na konkretne momenty utworów) opisy każdej piosenki z każdego albumu (ktoś już to zrobił - na przykład każdy inny biograf Metalliki...),do tego bardzo źle "skomponowany" ostatni rozdział książki. "Dziedzictwo Cliffa" czyta się jak rozprawkę pilnego ucznia z podstawówki: opis wydarzenia, co Cliff by na to powiedział (jakieś domysły wyciśniętę z marzeń autora),opis wydarzenia, czy Cliff by to zaakceptował, opis wydarzenia, czy Cligg by się na to zgodził - ten algorytm powtórzyć tyle razy, aby zapełnił kilkadziesiąt stron. Jasno widać, za kim autor przepada (Cliff jako OP tostujący złoto, Kirk, James, Lars jako adepci jego sztuki, Dave, Jason i Ron jako kolesie, którzy gdzieś tam się przewineli, co tam robili, ale wiecie PODZIWIALI CLIFFA - powtórzyć na temat tylu osób, ilu potrzeba żeby zapełnić kilkadziesiąt stron). No padaka, ale gwiazdka się należy za książkę o wspaniałej postaci z powszechnie znanej i kochanej sceny muzycznej ;)

Wszystkie pozostałe gwiazdki dedykuję tłumaczowi, w którym się zakochałam. Wspaniałe tłumaczenia terminów muzycznych, cudowny słowniczek, bardzo niewiele błędów. Jest jeden, w którym też się zakochałam. Jak zajrzycie na stronę 231 do pierwszego przypisu to zobaczycie, że tłumacz przekazuje Wam potajemnie wiadomość o swoim stanie psychicznym, pisząc "Przekład własny tumacza". No to było już zdecydowanie "Too Much" dla tumacza <3

Polecam dla zagorzałych wielbicieli Metalliki. Jeżeli ktoś chce przeczytać dobrą biografię to kieruję to pana Walla i zapraszam do naciśnięcia Enter w nocy :)

Gdyby wyciąć zbędne zdania będące peanami na cześć Cliffa albo powtórzeniami (baaardzo nagminne powtarzanie cytatów) to zostałoby pewnie ze 150 stron bardzo rzetelnej lektury. Dałabym wtedy 9/10, bo najważniejsza jest dobra (treściwa ;)) treść i Nothing Else Matters.

Autor książki ewidentnie kocha tę muzykę, ubóstwia samego Cliffa i resztę thrashowej paczki, ale,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
846
658

Na półkach: , ,

osinskipoludzku.blogspot.com


Biografia słynnego basisty Metallica - Cliffa Burtona to przede wszystkim hołd złożony temu wielkiemu muzykowi, który zmienił oblicze metalu na zawsze, ale również jest to opowieść o pięknych czasach i karierze zespołu, który stał się legendą. Większość moich rówieśników ( wszyscy ci kumaci XD ) wychowało się na Metallice. Setki godzin spędziliśmy na słuchaniu ich muzyki, próbach przetłumaczenia tekstów i zdobycia jakichkolwiek informacji na ich temat. Niejedna impreza toczyła się w takt tej muzy, która miała siłę podpalić świat. Wtedy muzyka to było coś więcej niż przesłuchany na prędko kawałek. To była cała otoczka z tym związana, ubiór, zachowanie, subkultura, styl życia.

Późno sięgam po tą książkę, co dziwi mnie przede wszystkim dlatego, iż jeszcze przed lekturą byłem wręcz pewny jakie emocje we mnie wywoła. Cliff Burton to pierwszy poważny basista Metallica, który w 1986 roku nieszczęśliwie pożegnał się z tym światem ginąc w wypadku autokaru, który wiózł zespól podczas trasy w Szwecji. Śmierć tym bardziej smutna, że mocno przypadkowa, zważywszy na fakt iż zginął w wypadku tylko on i to dlatego tylko, że zamienił się pryczą w autobusie z gitarzystą Kirkiem Hammetem.

Książka Joela McIvera to opowieść o człowieku, którego życie podporządkowane było muzyce. Muzyka nie była w jego przypadku tylko zabawą jak w przypadku pozostałych kolegów z zespołu. Jego nie interesowały specjalnie tabuny grouppies czy też łatwy dostęp do imprez i alkoholu. On był artystą, który ciągle chciał się rozwijać eksperymentować z różnymi stylami i rozwiązaniami. Jednym słowem ciągle starał się tworzyć rzeczy wielkie. Zagrał na pierwszych trzech płytach zespołu Metallica i tak naprawdę nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że dla większości fanów grupy to właśnie te trzy wydawnictwa były najlepszym co zespól stworzył w swej karierze. Uczynił on z basu coś więcej niż tylko tło, wybił się ponad standard jak niewielu mu podobnych w tamtych czasie i już na pierwszej płycie zaznaczył swą obecność poprzez genialne solo w Anesthesia. Później wielokrotnie robił zamieszanie nadając duszę i serce takim kawałkom jak choćby Fade to black, Orion, czy chociażby Damage Inc. Bez niego trudno sobie wyobrazić sukces zespołu i może zabrzmi to dziwnie, ale mimo fajnych dwóch płyt po jego śmierci czyli "And Justice for all" i słynnego ( komercyjnego jednak do potęgi ) "czarnego albumu" lepiej chyba by by było gdyby grupa po jego odejściu zakończyła karierę.

Biografia "To live is to die" ( utwór z wydawnictwa "And justice for all" ) to również obraz Burtona jako człowieka w wydaniu prywatnym. Osoby skromnej, a jednocześnie zdecydowanej i wymagającej, otwartej na świat i dość mocno uduchowionej. Przede wszystkim otrzymujemy jednak obraz przesympatycznego człowieka, o czym świadczą wszystkie wypowiedzi bliskich i tych dalszych osób którym przyszło się z nim zetknąć za jego życia. Nie ma w tej książce opinii, która rzucała by jakiś cień na jego obraz , pozostawiała niesmak i mimo, że Joel McIver ma lekką tendencję do idealizacji obrazu Cliffa ( takie moje odczucie ) , to jednak nie znajdujemy tu prób zafałszowania jego osoby. Burton był człowiekiem, który żył na spontanie, jednał sobie ludzi, a jego entuzjazm był widoczny wszem i wobec, o czym świadczy chociażby jego postawa i ruch sceniczny.

Świetnie się czytało tą książkę, zdecydowanie ją polecam. Zwłaszcza fani odnajdą tu sporo fajnych treści dla siebie i przy okazji pewnie odświeżą co nieco . Ja na ten przykład katowałem wszystko co Metallica wydała do "czarnego albumu" i nie dawałem odpocząć sąsiadom. Przy okazji można liznąć też inne składy z tamtych czasów, które los zetknął z Metallicą. Taka refleksja mnie nachodzi...gdzie byłaby Metallica i jak mocno wbiła by się w muzykę gdyby nadal żył i grał Cliff i gdyby jednak nie wyrzucono "rudzielca"...

osinskipoludzku.blogspot.com


Biografia słynnego basisty Metallica - Cliffa Burtona to przede wszystkim hołd złożony temu wielkiemu muzykowi, który zmienił oblicze metalu na zawsze, ale również jest to opowieść o pięknych czasach i karierze zespołu, który stał się legendą. Większość moich rówieśników ( wszyscy ci kumaci XD ) wychowało się na Metallice. Setki godzin...

więcej Pokaż mimo to

avatar
33
16

Na półkach: ,

Ciekawa biografia chociaż większość faktów znałem już wcześniej, ale polecam tę książkę każdemu fanowi Metallici i nie tylko.

Biografia o bardzo ciekawej osobowości nienawidził kłamstw ani określenia gwiazdy rocka, ubierał się jak hippis, inteligentny, który miał duży wpływ na twórczość Metallici szczególnie w latach 83-86, a także po śmierci w później latach, nikt nie wie jak wyglądały by te 30 lat Mety razem z Cliffem, ale na pewno byłoby ciekawie, niestety przez tragiczną śmierć nigdy się tego nie dowiemy.

Ciekawa biografia chociaż większość faktów znałem już wcześniej, ale polecam tę książkę każdemu fanowi Metallici i nie tylko.

Biografia o bardzo ciekawej osobowości nienawidził kłamstw ani określenia gwiazdy rocka, ubierał się jak hippis, inteligentny, który miał duży wpływ na twórczość Metallici szczególnie w latach 83-86, a także po śmierci w później latach, nikt nie wie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
2177
835

Na półkach:

To druga, po biografii Slayera książka tego autora, która trafiła w moje ręce. I znowu jedno widać od razu - facet naprawdę lubi ten rodzaj muzyki i bardzo, ale to bardzo chce o nim opowiadać. Nie znaczy to jednak, że jest w tym dobry, niestety.

Jest to biografia, która przez ani moment nie stara się nawet udawać obiektywnej. Nie mam z tym problemu, jeżeli autor był (jest) totalnym fanem Burtona, jest oczywistym, że całość będzie napisana maksymalnie subiektywnie. Gorzej, że autor nie tylko jest fanem, ale zdaje się być wręcz fanatykiem, i takie stawianie na piedestale zmarłego tragicznie przed laty muzyka może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Bo o ile trudno dyskutować z rolą Burtona w Metallice, tak podjęcie się analizy co zrobiłby dalej muzyk, gdyby żył i jak potoczyła by się historia zespołu to lektura nawet nie żenująca, co wręcz tragiczna. A autor bez wahania przedstawia przeróżne scenariusze, które według niego miały by miejsce. No kurde, ręce opadają.

Jednak nim biografia robi się pozycją w dorobku autora kompromitującą, jest to całkiem sprawnie napisana rzecz. I nawet nie tyle ciekawe jest życie muzyka, co dogłębne analizy jego twórczości. Autor mocno skupia się na poszczególnych utworach zespołu, analizując co ciekawsze fragmenty co do sekundy, zwracając uwagę czytelnika na momenty, które czasem można przegapić. To czyta się nieźle, podobnie jak o stosunku Burtona do samej muzyki, który to stosunek zmienił odczucia całego zespołu, co zresztą doskonale słychać w różnicy między Kill’em All, albumu komponowanego w przeważającej większości bez Cliffa a kolejnymi dwiema płytami, jakże dojrzalszymi i o wiele bardziej skomplikowanymi.

Podsumowując: nawet największym fanom zespołu polecam tę książkę tylko w dobrej, promocyjnej cenie. Wtedy warto.

To druga, po biografii Slayera książka tego autora, która trafiła w moje ręce. I znowu jedno widać od razu - facet naprawdę lubi ten rodzaj muzyki i bardzo, ale to bardzo chce o nim opowiadać. Nie znaczy to jednak, że jest w tym dobry, niestety.

Jest to biografia, która przez ani moment nie stara się nawet udawać obiektywnej. Nie mam z tym problemu, jeżeli autor był (jest)...

więcej Pokaż mimo to

avatar
137
45

Na półkach:

Bardzo dobra biografia, świetny styl pisania.

Bardzo dobra biografia, świetny styl pisania.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    231
  • Chcę przeczytać
    159
  • Posiadam
    144
  • Ulubione
    19
  • Muzyka
    9
  • Teraz czytam
    9
  • Biografie
    8
  • Muzyczne
    7
  • Biografia
    3
  • Metallica
    3

Cytaty

Więcej
Joel McIver Żyć znaczy umrzeć. Historia życia legendarnego basisty zespołu Metallica Zobacz więcej
Joel McIver Żyć znaczy umrzeć. Historia życia legendarnego basisty zespołu Metallica Zobacz więcej
Joel McIver Żyć znaczy umrzeć. Historia życia legendarnego basisty zespołu Metallica Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także