Szkocki pisarz, lekarz, wolnomularz, spirytysta, czołowy przedstawiciel nurtu powieści detektywistycznych, w których głównym bohaterem jest Sherlock Holmes. Doyle pochodził ze spauperyzowanej arystokratycznej rodziny. Jego ojciec, alkoholik i narkoman, znęcał się nad dziećmi i żoną. Matka Arthura dorabiała jako praczka, by wyżywić rodzinę. Ukończył studia medyczne w Edynburgu i do 1890 prowadził praktykę lekarską. Później zajął się wyłącznie pisarstwem. Oprócz utworów kryminalnych pisał również powieści historyczne, fantastyczno-naukowe, sensacyjne i książki niebeletrystyczne. Oprócz pisarstwa, zajmował się spirytyzmem (patrz niżej) oraz badaniem historii starożytnych Greków.
Do jego najważniejszych dzieł należą: Pies Baskerville’ów, Studium w szkarłacie oraz wielokrotnie ekranizowana powieść Zaginiony świat, w której wykreował postać ekscentrycznego naukowca George’a Challengera. Na jego dorobek składają się także próby poetyckie oraz kilka opowieści grozy i strachu, utrzymanych w stylistyce i ortografii XIX-wiecznych romansów gotyckich, prozy Edgara Allana Poego czy Ambrose Bierce'a.
Był uczestnikiem II wojny brytyjsko-afgańskiej, podobnie jak jeden z jego bohaterów – doktor John Watson. Z tego względu wielu czytelników upatruje w Watsonie alter-ego autora.http://www.sherlockholmesonline.org/
Być może nie świecisz jak słońce, ale potrafisz wyprowadzić z mroku. Niektórzy ludzie, sami pozbawieni geniuszu, posiadają niezwykłą moc bud...
Być może nie świecisz jak słońce, ale potrafisz wyprowadzić z mroku. Niektórzy ludzie, sami pozbawieni geniuszu, posiadają niezwykłą moc budzenia go w innych. Chcę powiedzieć, drogi przyjacielu, że jestem ci bardzo zobowiązany.
Mało zaskakująca historia, konstrukcja podobna do "Studium w szkarłacie". cały czas miałem wrażenie, że sir A. C. Doyle wziął to co sprawdziło się w pierwszym tomie pozmieniał lekko postacie i gotowe. Na dobitkę dostajemy spowiedź głównego złoczyńcy zaskakująco podobną do tego co serwuje nam "Ojciec Mateusz" - dobrze wiedzieć, że scenarzyści przynajmniej mają dobry wzór :)
Podsumowując historia mocno odtwórcza (oczywiście w porównaniu do "Studium w szkarłacie"),ale bardzo przyjemna. Mała zaskakująca, Sherlok ten sam, Watson trochę mniej głupi. Wahałem się nad 7, ale przez zbyt duże podobieństwo do pierwszego tomu dałem 6.
POPKulturowy Kociołek: Trzynasta odsłona serii na pierwszy plan wydarzeń wysuwa braci Moriarty, oczywiście na czele z Williamem. Od prawie samego początku cyklu widzimy jak konsekwentnie dąży on do postawionych sobie celów, a jego determinacja mobilizuje go do kolejnych działań. Teraz jego plan wkracza w zupełnie nowy etap realizacji. Odkryta zostaje bowiem jego tożsamość, co jest tylko jednym z wielu wydarzeń wstrząsających całym imperium brytyjskim. Nie obejdzie się przy tym również bez rozlewu krwi, co wywołuje gniew nie tylko arystokracji, ale również zwykłych ludzi. William jest jednak gotów przekroczyć pewną granicę i ponieść wszelkie konsekwencje swoich poczynań, jeśli tylko doprowadzi to do oczekiwanych zmian w kraju.
Manga ma więc do zaoferowania czytelnikowi porcję naprawdę zaskakującej treści. Ryôsuke Takeuchi nie stawia tu jednak tylko i wyłącznie na akcję. W subtelny, ale dość wyrazisty sposób pokazuje on również udrękę bohaterów, którzy są gotowi na naprawdę wszystko czy to w celu realizacji swoich planów, czy obrony kogoś bliskiego dla siebie. Częścią składową scenariusza jest więc pewna emocjonalność, będąca dopełnieniem kolejnych dynamicznych scen. To połączenie pozwala trochę szerzej spojrzeć na pewne zaprezentowane tu wydarzenia, gdzie nie wszystko jest zawsze czarno-białe. Do zalet tomiku należy również zaliczyć naprawdę świetnie zaprezentowane złożone postacie. Dotyczy to głównie Williama, który zdaje sobie sprawę z tego, że jego poczynania są trudno akceptowalne i nie wiele mają one teraz wspólnego ze sprawiedliwością. Przez cały komiks toczy on więc trudną walkę ze swoim własnym sumieniem....
https://popkulturowykociolek.pl/moriarty-tom-13-recenzja-mangi/