Grandhotel. Powieść nad chmurami

Okładka książki Grandhotel. Powieść nad chmurami
Jaroslav Rudiš Wydawnictwo: Książkowe Klimaty Seria: Czeskie Klimaty literatura piękna
233 str. 3 godz. 53 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Czeskie Klimaty
Tytuł oryginału:
Grandhotel
Wydawnictwo:
Książkowe Klimaty
Data wydania:
2013-06-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-01-01
Liczba stron:
233
Czas czytania
3 godz. 53 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364168017
Tłumacz:
Katarzyna Dudzic-Grabińska
Tagi:
Czechy literatura czeska
Średnia ocen

                6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
315 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
891
764

Na półkach:

Ještěd, góra na której stoji tytułowy „Grandhotel” to musi być magiczne, miejsce. Oficjalny rekord wejść dla jednej osoby na ta górę w ciągu jednego dnia wynosi 7 wejść i zejść. Nieoficjalny rekord wynosi podobno jednak 20 wejść i zejść w ciągu jednej doby. (!!!! – trudno w to uwierzyć, ale są wyczynowcy biegający po górach i jak ktoś ma kondycję, teoretycznie mógłby to osiągnąć, będać praktycznie w biegu non-stop, robiąc przerwy nie dłuższe niż kilka, kilanaście minut, przy każdym wejściu i zejściu) Roczna ilość wejść i zejść w ciągu jednego roku kalendarzowego dla mężczyzny wynosi ponoć prawie 800 razy, dla kobiety wynosi ponad 730 razy. Ta statystyka pokazuje, że góra Ještěd pod Libercem musi być niesamowitym miejscem, skoro spora grupa ludzi tak obsesyjnie zdobywa ten szczyt. Ciągle pojawiają się nowi zapaleńcy próbujący poknać rekordy swoich poprzedników. I dodam --- chodzi tu o wejście na Ještěd na własnych nogach, bo przecież na tą górę można też wjechać kolejką linową.

Niedawno byłem w Libercu, w tym roku kalendarzowym w sumie już dwa razy. Ještěd zdobyłem raz – i przyznaję się bez bicia, nie pieszo, lecz wjechałem kolejką linową. Odkryłem również magię tego miejsca, ale nie w tym roku, już kilka lat temu, w 2009 roku, kiedy obejrzałem film „Grandhotel”. Zresztą wszystkie filmy Davida Ondrícka są niesamowite, „Samotari”, „Septej”, „Jedna ruka nietleska”. Niesamowity klimat, humor przeplatany melancholią. Odkąd obejrzałem „Grandhotel” regularnie powracam do tego filmu, to mój zdecydowany faworyt. Nawet na jednym z moich smartphonów mam nagrany ten film. Wyrywkowo go oglądam, jak tylko przyjdzie mi ochota. Kupiłem też ścieżkę dzwiekową „Grandhotel” Jana P. Muchova. Jest świetna. Pasuje do każdego nastroju.

Książkę „Grandhotel” kupiłem w formie ebooka w jezyku niemieckim. Po książkę jednak sięgałem znacznie rzadziej niż do filmu. Postanowiłem to zmienić, i mimo, że książkę już kiedyś przeczytałem, postanowiłem przy okazji ostniej wizyty w Libercu na nowo przeczytać. Pewnie gdyby „Grandhotel” istniał jako audiobook to o wiele częściej bym powracał też do książki, ze względu na to, iż jakoś łatwiej mój mózg przyswaja audiobooki niż pismo pisane.

Inni recenzenci i czytelnicy porównują bohatera „Grandhotel” do Foresta Gumpa, Don Kichota. Ja nie czuję potrzeby aby dokonywać takiego porównania. W innych opiniach i recenzjach spotkałem się też z komentarzem, że książka „Grandhotel” praktycznie nie posiada akcji i przynudza. To już kwestia chyba samego gustu czytelniczego.

Głównym boaheterem jest Fleischman. W zasadzie nie wiemy jak się naprawdę nazywa, bo Fleischman to jego przezwisko. Ale wiemy ile ma lat. Ma około 30 lat. Dziecko lat siedemdziesiątych.

Początek ksiązki to jakby jej koniec. Narracja książki jest zbudowana tak, że Fleischman w pierwszej osobie opowiada nam o swoich przeżyciach, przemyśleniach, refleksjach. Otwarcie książki to miłe wprowadzenie w którym Fleschman nam komunikuje, że wszystko się dobrze skończyło, że przeżył, że z sukcesem zakończył pewną podróż odkrywczą, podróż w prawdziwego tego słowa znaczeniu i podroż w przenośni.

Im dalej się w książkę zagłebiamy, tym lepiej poznajemy Fleischmana, jego problemy, jego sytuację życiową. Na początku książki pada bardzo ważne wyznanie Fleischmana, wtedy jeszcze nie wiemy jak za przeproszeniem popieprzone miał dzieciństwo i życie. Ale Fleischman na wstępie mówi: grunt to poznać swoją przeszłość, zmierzyć się z nią, odkryć i zrozumieć jej znaczenie dla nas samych. (świetę słowa)

W trakcie czytania poznajemy perypetie z przeszłości Fleischmana, to jak został bez rodziców, jak go przygarnął szowinistyczny, samolubny, samczy kuzyn Jegr, który oprócz seksu niczego nie ma w głowie. Zresztą Jegr na siłę chce przekonać wielokrotnie swojego wychowanka, że „pieprzenie” w życiu jest najważniejsze. Jegr oprócz upodobania do seksu i zaliczania kolejnych to kobiet, jest czystym prostakiem, nacjonalistą czeskim, zaprzeczającym nawet temu, że miasto Liberec silnie związane jest z niemiecką kulturą i w szkołach powinno się dzieci uczyć, że to czysto czeskie miasto. Jegr jest zagorzałym fanem klubu piłarskiego Slovan Liberec. Jego marzenie to pomóc swoijemu ulubionemu klubowi piłkarskiemu. Najchętniej zostałby sędzią liniowym po to aby sędziować na meczach Slovanu Liberec, i w przypadku spalonego, celowo nie podnośić chorągiewki, po to aby Slavia mogła jak najwięcej strzelać goli, nawet ze spalonego.

Jegr, nasz czeski nacjonalista ma też jasną opinie o „Polaczkach” -- w przeciwieństwie do Czechow maja lepszą smykałkę do interesów, są bardziej widoczni na świecie bo maja nawet własną przetwórnię rybną wraz z osiedlem baraków w Islandii (!!! Ma Polska rzeczywiście coś takiego w Islandii??).

Opróczy bycia szowinistą, seksoholikiem i nacjonalistą, Jegr za czasów komunizmu był prawdziwym komunistom, bezgranicznie oddanym szstemowi. Aktywnie działał jako tajny współpracownik „Ještěd”. Po upadku komunizmu miał następnie powiązania z mafią, lub przynajmniej regularne kontakty.

Uśmiałem się, jak Fleischman wspomniał Jegrowi, że Liberec jest związany z kulturą niemiecką. Jako zagorzały kibic piłkarski, na to mu Jegr odparł, żeby Fleschman przestał takie bzdury mówić, bo Slavia Liberec nazywa się nie bez powodu Slovan, bo jest słowiańskim klubem w słowiańskim mieście, i przecież nie nazywa się żadną Germanią Liberec, no i pewnie Fleischan to by wolał, żeby Slovan nazywał się Germranią, i lepiej, żeby Fleischam przestał tak mówić o słowiańskim Libercu.

Fleischman regularnie, w czwartek o 16:00 ma sesje u psychoterapeutki, i dużo dowiadujemy się o jego sesjach psychoterapeutycznych. Fleischman nie ukrywa, że ma problemy. Nigdy nie był poza Libercem i nie może się zdobyć na opuszczenie tego miasta. Jednak z natury jest wielkim odkrywcą. Odkąd tylko może, śledzi regularnie pogodę w Libercu i nie tylko. Jest meteorologiem, amatorem, ale takim fachowcem, że ogądając prognozę pogody w telewizji jest w stanie wyśledzić błędy rzeczowe popełniane przez pogodynkę. Fleischman codziennie wielokrotnie dokonuje pomiarów temperatury, stopnia wilgotności, ciśnienia. Zna się na chmura i potrafi sam przepowiadać pogodę. Jest moim zdaniem geniuszem meteorologiem. Wszystko skrupulatnie dokumentuje, rysuje wykresy. Jego dokumentacja meteorologiczna jest tak dokładna, że z dokładnością do dnia jest w stanie określić jaka była pogoda, ile spadło opadów, jakie było ciśnienie. Niesamowite.

Fleischman w życiu koncentruje się głównie na pogodzie, na studiowaniu pogody, zawodowo pracuje w Grandhotelu, gdzie również mieszka. Wychowujący go kuzyn, Jegr wydaje się mieć ważną funkcję w Grandhotelu, jaką dokładnie, trudno powiedzieć, albo jest właścicielem, albo managerem. W każdym bądz razie, ma jakąś funkcję kierowniczą.

Pomimo trzydziestki i tego, że Fleischman wychowywany był przez seksoholika kuzyna który ciągle mu radzi jak zdobywać kobiety, Fleischman jest prawiczkiem, nie miał jeszcze swojej miłości, nie był z rzadną kobietą. Ale mimo tego, i chociaż że Jegr martwi się o swego wychowanka, Fleischman, nie robi z tego tragedii. Dalej idzie pewnie przez życie probójąc jak najbardziej jak to tylko możliwe realizować się w życiu. Ma swoje zdanie, swoje wartości, mówi to co myśli i nie jeden raz stanowczo dyskutuje ze swoim wychowacą, kuzynem Jegrem. Jak Jegr przegina, Fleischman asertywnie odpowiada i reaguje na bzdurne pouczenia i rady życiowe Jegra. Dialogi między Jegrem a Fleischmanem są naprawdę świetne.


****************
Tak a propos – odwiedzając w rzeczywistości Grandhotel na górze Jested, pozwoliłem sobie zażartować i na recepcji zapytałem, czy Fleischman i Jegr jeszcze tutaj pracują. Niestety mój żart nie został zrozumiany. Jak powiedziałem, że chodzi mi o bohaterów filmu Grandhotel, dopiero wtedy dziewczyna pracująca na recepcji trochę zakumała o kogo mi chodzi. Żart na recepcji nie za bardzo mi się udał. Jednak inaczej zareagowała kelnerka. Ta się strasznie uśmiała na ten żart. Dostałem nawet drugie espresso za darmo.
****************

Fleischman cierpi na niemożność opuszczenia Liberca. Wisi to nad nim jak jakieś fatum. Fleischman nie czuje się ani źle ani wyjątkowo dobrze w Libercu, lecz jakoś w sam raz. Liberec to taka strefa komfortu dla niego, „comfort zone”, jednak nie może się wyrwać mimo wielokrotnych prób z tej swojej strefy komfortu. Nie może opuśić swój „comfort zone”.

A kto z nas lubi opuszczać strefę komfortu? W sumie mało ludzi robi to dla przyjemności. Lubimy iść przez życie czując się pewnie, bezpiecznie. Ale czy to nam służy? Czy w takim przypadku realizujemy swoje marzenia, rozwijamy się jako ludzie?

Na samym wstępie książki jednak Fleischman nam komunikuje, że jemu się to udało. To dla mnie niesamowite przesłanie tej książki, bo według mnie ta książka ani nie jest o czeskim Forrescie Gumpie, lub czeskim Don Kichocie, lecz jest po prostu o tym, co to dla młodego człowieka oznacza wyrwać się ze swojego własnego, cieplutkiego, dobrze znanego „comfort zone’u” no i przy okazji poznać i zrozumieć własną przeszłość i przy tym wszystkim podjąc odpowiednie decyzje i potrafić je zrealizować, tak aby być w zgodzie ze sobą i z innymi.

Książka i w zasadzie również film (i tu uwaga – różnią się przebiegiem i rozwojem akcji. Trailer filmu: https://www.youtube.com/watch?v=ZroXI2BfpLI ) jakoś skojarzyły mi się z książką Ceceli Ahern, „Sto imion”, w której główna bohaterka, też osoba trzydziestokilkuletnia przechodziła drogę poznaczną związaną z odkryciem siebie samego.

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/208738/sto-imion/opinia/15718191#opinia15718...

Fleischman i Kitty to inne charaktery. Ich sytuacja życiowa jest inna. Ale to co ich łączy to wiek, przełomowy etap życiowy, no i trudna droga, trudna podróż odkrywania samego siebie.Trudna, ale cenna, dająca ważną nagrodę na koniec.

Kończąc nie mogę się powstrzymać od zacytowania słów piosenki „Czas nas uczy pogody” autorstwa Jacka Cygana. Pasuje ona świetnie do tej książki. Pogoda, meteorologia przewija się przez ksiązkę. Ale nie tylko to o pogodę chodzi, lecz przede wszystkim o wpływ czasu, odkrywanie samego siebie, poznawanie przeszłości. To są dla mnie kluczowe wątkami, i jeśli w jakiś krótki sposób miałbym podsumować książkę, „Grandhotel”, to użyłbym słów: Czas nas uczy pogody.

https://www.youtube.com/watch?v=UNtAHg74-cQ


Widziałam wiatr o siwych włosach,
roznosił spokój wśród pól,
w ciepłe babie lato kości grzał,
a innym razem lasy kosił,
spadał ostrzem z gór,
młody był, Bogiem był i gnał wolny tak.

Wiele dni, wiele lat, czas nas uczy pogody,
zaplącze drogi, pomyli prawdy,
nim zboże oddzieli od trawy.
Bronisz się, siejesz wiatr, myślisz jestem tak młody,
czas nas uczy pogody,
tak od lat, tak od lat.

Ilu ludzi czas wyleczył z ran,
zamienił w spokój burze krwi,
pewnie kiedyś tam, pod jesień tak,
też czoło wypogodzi i wygładzi brwi.

Widziałam dni w muzeach sennych,
o wnętrzach zimnych jak lód,
starsi ludzie w rogach wielkich sal,
księgi pięknych myśli pełne,
pokrył gruby kurz,
herbaty smak, kapci miękkich szur, spokój serc.

Wiele dni, wiele lat, czas nas uczy pogody,
zaplącze drogi, pomyli prawdy,
nim zboże oddzieli od trawy.
Bronisz się, siejesz wiatr, myślisz jestem tak młody,
czas nas uczy pogody,
tak od lat, tak od lat.
............

Coraz bardziej przypada mi do gustu twórczośc Jaroslava Rudisa. Planuję dalej odkrywać jego twórczość.

Ještěd, góra na której stoji tytułowy „Grandhotel” to musi być magiczne, miejsce. Oficjalny rekord wejść dla jednej osoby na ta górę w ciągu jednego dnia wynosi 7 wejść i zejść. Nieoficjalny rekord wynosi podobno jednak 20 wejść i zejść w ciągu jednej doby. (!!!! – trudno w to uwierzyć, ale są wyczynowcy biegający po górach i jak ktoś ma kondycję, teoretycznie mógłby to...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    377
  • Chcę przeczytać
    281
  • Posiadam
    100
  • Literatura czeska
    19
  • 2018
    9
  • Ulubione
    8
  • 2022
    6
  • Chcę w prezencie
    5
  • 2019
    5
  • 2023
    4

Cytaty

Więcej
Jaroslav Rudiš Grandhotel. Powieść nad chmurami Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także