rozwińzwiń

Ostatnia podróż Winterberga

Okładka książki Ostatnia podróż Winterberga Jaroslav Rudiš
Okładka książki Ostatnia podróż Winterberga
Jaroslav Rudiš Wydawnictwo: Książkowe Klimaty literatura piękna
584 str. 9 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Książkowe Klimaty
Data wydania:
2021-09-11
Data 1. wyd. pol.:
2021-09-11
Liczba stron:
584
Czas czytania
9 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366505315
Tłumacz:
Małgorzata Gralińska
Tagi:
literatura czeska
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
72 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1060
311

Na półkach: ,

Wspaniała książka, powieść totalna! Nie chciałam kończyć tej podróży, chyba zaraziłam się od tytułowego bohatera “napadami historii”…

Wspaniała książka, powieść totalna! Nie chciałam kończyć tej podróży, chyba zaraziłam się od tytułowego bohatera “napadami historii”…

Pokaż mimo to

avatar
65
64

Na półkach:

Ta książka mogłaby być dwa razy krótsza i kilkukrotnie zwiększyłoby to jej wartość. Teraz jest za długa, za nudno długa z chwilowymi przebłyskami, które sprawiają, że się zatrzymujesz i przekonujesz siebie, by czytać dalej. Rozumiem, fascynację autora koleją (Stacje Europa Centralna),rozumiem tęsknotę za cesarstwem, ale nie rozumiem, dlaczego zdecydował się napisać o tym książkę, która równie dobrze mogłaby być słuchowiskiem radiowym. Bo dla mnie bardziej jest opowiadana, niż pisana. W rytm opowieści, które pisze krajobraz za oknem, oglądany z pociągu. W rytm opowieści, które układają się, gdy czyta się stare przewodniki, ogląda dawne zdjęcia, patrzy na minione mapy. Jeszcze te sprzed Wielkiej Wojny, końca świata, apokalipsy. Rudis jest spadkobiercą Rotha, Canetiego, Zweiga. Czerpie z nich i podaje pałeczkę dalej. Może dlatego ta książka jest tak długa, niewspółcześnie obszerna i chwilami niepotrzebna?

Ta książka mogłaby być dwa razy krótsza i kilkukrotnie zwiększyłoby to jej wartość. Teraz jest za długa, za nudno długa z chwilowymi przebłyskami, które sprawiają, że się zatrzymujesz i przekonujesz siebie, by czytać dalej. Rozumiem, fascynację autora koleją (Stacje Europa Centralna),rozumiem tęsknotę za cesarstwem, ale nie rozumiem, dlaczego zdecydował się napisać o tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
938
520

Na półkach:

Czytałam ponad 2 miesiące. Czy było to warte mojego czasu? Czy zostawi we mnie coś na dłużej? Na pewno pamięć walki z materią, jaką była ta książka. Gdybym nie była tak konsekwentna, z pewnością po stu stronach trafiłaby do tzw. DNF-u. Ale ogólnie nie żałuję, że wytrwałam, chociaż przeczytanie jej drugi raz traktowałabym jako dość srogą karę.
Powieść – droga, tym razem odbywana pociągami. I jak to w takim gatunku bywa jest to sposobność do dokonania życiowych rozliczeń. Winterberg ma ich trochę więcej jako dziewięćdziesięciolatek, Kraus mniej, ale też są traumatyczne. I te chwile (bo to były niestety tylko chwile),które odsłaniają nam zdarzenia, z którymi mierzą się dwaj panowie, to ta część powieści, na którą czekałam i dlaczego dotrwałam do końca.
Doceniam wpływ historii na naszą współczesność i uważam, że zbyt mało wyciągamy z niej wniosków, zbyt rzadko „nie potrafimy patrzeć przez pryzmat historii”, ale jednocześnie zakotwiczenie się w przeszłości, postawa typu „kiedyś to świat był lepszy” jest mi bardzo odległa. I pewnie dlatego te w kółko i w kółko powtarzające się opowieści o bitwie pod Koniggratz, zwłokach, które nie przedstawiają pięknego widoku, spopielarni z Reichenbergu, potwornie mnie męczyły. Tak samo odczytywanie bedekera z 1913 roku z milionem szczegółów, nazw stacji kolejowych, hoteli. Przyznaję uczciwie, przebiegałam po nich tylko wzrokiem.
Nie podzielam niestety fascynacji koleją (chociaż podróżuję sporo) a osób z „napadami historii” wręcz unikam. Dla mnie to jest idealizowanie tego, co było, a nie dostrzeganie tego co jest. Nostalgiczne marzenia o Wielkich Węgrzech, Czechach, Polsce przynoszą tylko zgorzknienie. I taka była dla mnie ta powieść – monotonna, nużąca i gorzka.

Czytałam ponad 2 miesiące. Czy było to warte mojego czasu? Czy zostawi we mnie coś na dłużej? Na pewno pamięć walki z materią, jaką była ta książka. Gdybym nie była tak konsekwentna, z pewnością po stu stronach trafiłaby do tzw. DNF-u. Ale ogólnie nie żałuję, że wytrwałam, chociaż przeczytanie jej drugi raz traktowałabym jako dość srogą karę.
Powieść – droga, tym razem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3489
803

Na półkach: , ,

Książka umęczyła mnie straszliwie. Pomimo w sumie dość ciekawego zamysłu okazała się być niewypałem. Liczne powtórzenia, dokuczliwa forma i ogrom informacji po prostu zabił we mnie całą przyjemność z lektury. Przyznaję, że zdarzały się momenty, które mocno mnie wciągnęły, szczególnie te dotyczące historii kolei, pociągów czy właśnie samej przeszłości, ale w ogólnym zarysie ta powieść drogi powaliła mnie na łopatki.

Bohater, który zafascynowany historią sprowadza do niej każdą sytuację, czy zachowania ludzi, niestety rozminął się z prawdą w kwestii najistotniejszej, która przewija się przez całą opowieść, a mianowicie bitwy pod Koniggratz (Sadową) z 3 lipca 1866 roku nie wspominając ani słowem o udziale w niej Polaków, akcentując rolę Bawarczyków czy Prusaków, dlatego pozwolę sobie zacytować informacje podane na Wikipedii:

"Duża część żołnierzy poległych w bitwie po obu stronach była narodowości polskiej. Fakt ten zauważył Alois Jirásek w opowiadaniu „Poranek po bitwie”. Cyprian Kamil Norwid w liście do Józefa Bogdana Zaleskiego napisał: Pod Sadową głównie wygrali Polacy (hułany poznańskie),bijąc się i mordując z Polakami (hułany galicyjskie).

W armii pruskiej najwięcej Polaków służyło w korpusach II oraz V, w których skład wchodził 58 Poznański Pułk Piechoty, 7 Zachodniopruski Pułk Grenadierów oraz 37 Zachodniopruski Pułk Fizylierów.

Galicyjskie pułki piechoty i jazdy wzięły udział w wojnie z Prusami w ramach Armii Północnej (Korpusy I, II, VI, VIII, i X). Uczestniczyły też we wszystkich ważniejszych bitwach na czele z batalią pod Sadową".

I to by było tyle jeśli chodzi o trzymanie się faktów przez autora. Jako historyk muszę zareagować na spore nieścisłości w książce, która z jednej strony drąży tematy historyczne a z drugiej robi sobie taką wygodną "omijankę" faktów. Albo piszemy luźno i nie na temat, albo piszemy ściśle i podajemy wszystkie rzeczywiste informacje, a nie te, które nam pasują do konwencji wprowadzając w błąd czytelników. Dla mnie to niedopuszczalne.

Książka umęczyła mnie straszliwie. Pomimo w sumie dość ciekawego zamysłu okazała się być niewypałem. Liczne powtórzenia, dokuczliwa forma i ogrom informacji po prostu zabił we mnie całą przyjemność z lektury. Przyznaję, że zdarzały się momenty, które mocno mnie wciągnęły, szczególnie te dotyczące historii kolei, pociągów czy właśnie samej przeszłości, ale w ogólnym zarysie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
45
41

Na półkach:

“The beautiful landscape of battlefields, cemeteries and ruins” - cytat z pewnego Anglika, stanowiący motto całej powieści, poświęconej... sama nie wiem... szukaniu istoty Europy Środkowej zapewne. Nie znam innych książek Rudisa, ta jest bardzo ambitna, kompletnie odleciana, niepodobna do niczego, co do tej pory czytałam. Transowa. Dałam się porwać tej mantrze, ciągłym powtórzeniom, melancholii, przemijaniu widzianemu oczami niemal stuletniego starca. Czytałam na chorwackiej plaży, dawnym wybrzeżu austro-węgierskiej monarchii. To była idealna lektura w tym miejscu. Książka dziwaczna, ale wciągająca. Chwilami nie mogłam się oderwać, chwilami marzyłam, żeby się skończyła. Ale jeszcze pewnie nieraz do niej wrócę. Urodziłam się w poniemieckim domu w poniemieckim Olsztynie, to jest mój wszechświat.

“The beautiful landscape of battlefields, cemeteries and ruins” - cytat z pewnego Anglika, stanowiący motto całej powieści, poświęconej... sama nie wiem... szukaniu istoty Europy Środkowej zapewne. Nie znam innych książek Rudisa, ta jest bardzo ambitna, kompletnie odleciana, niepodobna do niczego, co do tej pory czytałam. Transowa. Dałam się porwać tej mantrze, ciągłym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
57
53

Na półkach:

Ostatnia podróż Winterberga czytelników Jaroslava Rudiša dziwi już na wstępie. Blisko 600 stron to coś, do czego w wykonaniu tego czułego na społeczne emocje popkulturowego stylisty musimy przywyknąć. Nie jest przecież tajemnicą, że wydaje swoje pozycje stosując rozmaite edytorskie szachy-machy, by dojść do statusu rzetelnej objętościowo beletrystyki. Nie umknie też gwoli przypomnienia brak narracyjnego atramentu ostatnich dwóch tytułów (Aleja Narodowa, Czeski Raj),z taktującymi frazami wypełniającymi puste interlinie stereotypowych postaci.

Stąd zapewne Ostatnia podróż Winterberga -pierwsza książka Rudiša w języku niemieckim -swym zamierzeniem pracy na setki stron, miała temu jakoś zaradzić. Rady jednak nie dała, bowiem literacka ucieczka do przodu, biorąc się za bary z czymś fabularnie większym, uwydatniła poważny fabularny kryzys pisarza. Wciąż rezonują tam te same szaleńcze frazy o pryzmacie historii spod Königgrätz, nie przedstawiających miłego widoku zwłokach różnej proweniencji. Interpolowana wciąż we wszystkich kierunkach spopielarnia z Reichenbergu, co niezależnie od zamysłu autora, potwornie męczy. Ten pomysł zresztą powstał u Rudiša dużo wcześniej, bo Czeski Raj z jego mizogińską grypserką z trzema pilznerkami i “nepruď” w tle to jedynie wierzchołek. Tu formuła czytelnika czytającego wciąż te same zwrotki musi nużyć i bez znaczenia jest tonaż książki.

Ostatnia podróż Winterberga w swym zamyśle nie da się przy tym potępić w czambuł, a Rudiš swoją koncepcją nużenia, chce nam oddać atmosferę przeprawy do końca. Koniec dotyka Kolei Wenzla Winterberga, jego nieszczęsnego Bedekera z roku 1913, i tych paru chwil z życia, które pragnie posklejać ze zgliszczy. Skleja je pędząc w szale przerywanym jedyn..................https://www.czechypopolsku.pl/ostatnia-podroz-winterberga/

Ostatnia podróż Winterberga czytelników Jaroslava Rudiša dziwi już na wstępie. Blisko 600 stron to coś, do czego w wykonaniu tego czułego na społeczne emocje popkulturowego stylisty musimy przywyknąć. Nie jest przecież tajemnicą, że wydaje swoje pozycje stosując rozmaite edytorskie szachy-machy, by dojść do statusu rzetelnej objętościowo beletrystyki. Nie umknie też gwoli...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
96

Na półkach:

Moja pierwsza, bez wahania wystawiona 10 na LC.
Trudno opisać mój zachwyt nad tą książką – podróżą w przeszłość, „napadem historii”, który wciągnął mnie całkowicie w podróż Wentzela Wittenberga i Jana Krausa.
Tytułowy bohater – 99 latek z Reichenbergu/Liberca (równolatek republiki czeskiej i spopielani w Reihenbergu) u schyłku życia pragnie odbyć swoja ostatnią melancholijną podróż po świecie, którego nie ma, a który w nim cały czas żyje. Odtwarzając podróż śladami swojej młodości, niespełnionej miłości, rozliczenia z historią zanurza się w świat sprzed I wojny światowej („największej katastrofy”),opisany w czerwonym bedekerze z 1913 roku.
„…Sarajewo to moja stacja końcowa, bośniacka kolej wąskotorowa…Ten mały czarny samochód, tam, widzi pan, .tu, to automobil następcy tronu, arcyksiążę zaraz zostanie zastrzelony wraz ze swoją małżonką, tak, tak, za chwile cały świat runie….”
Towarzyszący mu opiekun – Jan Kraus, Czech z Wintenbergu/Vimeprku,, który w dramatycznych okolicznościach uciekł do Niemiec, w trakcie podróży, równolegle z Wittenbergiem, rozlicza się ze swoimi tajemnicami i historiami. Początkowo zdystansowany do swojego podopiecznego, z czasem w coraz większym stopniu upodabnia się do swojego towarzysza, nawiązuje się między nimi więź i zrozumienie sensu podróży.
„-Niech Pan jedzie ze mną…Podróżowanie pomaga. -Pomaga, w czym? -No, w zapominaniu. Możemy sobie jeździć pociągami jeszcze dwieście lat…Ameryka -to nie ma sensu, co innego Austro-Węgry.To nasza historia, tak,tak. – Hm..właściwie czemu nie”
Książkę czysta się w rytmie nieśpiesznej podróży koleją, w otoczeniu „beautiful landscape of battlefields cemeteries and ruins” wchłaniając opisy czytane przez Winterberga z bedekera i jego opowieści. Przenosząc się w przedstawiany świat. Monotonny głos bohatera hipnotyzuje czytelnika, ale też w odwrotnym kierunku - nie pozwala na przebicie się współczesności do świadomości Wentzela.
Mamy tu zarówno historię „na poważnie”, jak i historię codziennego życia. W tym tkwi sekret i klucz od podróży razem z bohaterami Jaroslava Rudisa.

Moja pierwsza, bez wahania wystawiona 10 na LC.
Trudno opisać mój zachwyt nad tą książką – podróżą w przeszłość, „napadem historii”, który wciągnął mnie całkowicie w podróż Wentzela Wittenberga i Jana Krausa.
Tytułowy bohater – 99 latek z Reichenbergu/Liberca (równolatek republiki czeskiej i spopielani w Reihenbergu) u schyłku życia pragnie odbyć swoja ostatnią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
889
846

Na półkach:

To książka zupełnie nie dla mnie i dlatego jej nie ukończyłam, ale doceniam i dlatego chcę napisać kilka słów. Przede wszystkim jest napisana w bardzo oryginalny, piękny sposób. Patetyczność i zanurzenie w przeszłość Winterberga splata się z prozaicznością,ironią i teraźniejszością jego towarzysza podróży w bardzo harmonijny sposób. Autor znalazł też doskonały sposób na przekazywanie szczegółów codziennego życia i funkcjonowania w Austro-Węgrzech i Czechosłowacji. Niestety właśnie ta szczegółowość mnie zniechęciła i pogrzebała zainteresowanie bohaterami. Ta książka ma w sobie wiele nostalgii, odkrywania przeszłości na nowo , refleksji, więc jeśli ktoś chce z przewodnikiem w ręku z 1913 roku przemierzać tamte tereny i minione czasy to książka jest bardzo warta polecenia.

To książka zupełnie nie dla mnie i dlatego jej nie ukończyłam, ale doceniam i dlatego chcę napisać kilka słów. Przede wszystkim jest napisana w bardzo oryginalny, piękny sposób. Patetyczność i zanurzenie w przeszłość Winterberga splata się z prozaicznością,ironią i teraźniejszością jego towarzysza podróży w bardzo harmonijny sposób. Autor znalazł też doskonały sposób na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
144
144

Na półkach:

No, może nie na 10, ale na mocne 9. Trochę niespodziewanie.
To książka o życiu i o śmierci. I o miłości.
O podróży przez wspomnienia.
Z lekkim dodatkiem czeskiego poczucia humoru.

No, może nie na 10, ale na mocne 9. Trochę niespodziewanie.
To książka o życiu i o śmierci. I o miłości.
O podróży przez wspomnienia.
Z lekkim dodatkiem czeskiego poczucia humoru.

Pokaż mimo to

avatar
390
246

Na półkach:

Dziś chciałabym zaproponować Wam fascynującą eskapadę, pełną wspaniałych miejsc, w których bije serce historii. Mogę zapewnić, że jeśli tak jak ja pasjonujecie się tą dziedziną nauki, na pewno nie będziecie się nudzić...

Winterberg wraz ze swoim pielęgniarzem wyrusza w podróż przez współczesną Europę. Trasa wiedzie przez terytorium dawnej wielonarodowościowej, wielojęzykowej i wielowyznaniowej monarchi Austro-Węgier. Celem tej wyprawy jest odnalezienie śladów pierwszej miłości 99-letniego mężczyzny - Lenki.

To było moje pierwsze spotkanie z literaturą czeską, ale za to bardzo udane. Styl autora jest kwiecisty, poetycki oraz bardzo obrazowy. Momentami uruchamiały się dzięki niemu praktycznie wszystkie moje zmysły. Oczami wyobraźni widziałam przedstawiane krajobrazy czy budowle, na języku czułam smak piwa i wspomnianych potraw, w głowie pobrzmiewał stukot jadącego pociągu, prawie dotykałam otulającej i delikatnie muskajacej mnie mgły, a to wszystko spowijały zapach oraz kłębki dymu palącego się w papierosie tytoniu.

Akcja przebiega w hipnotycznym rytmie przesuwających się za oknami wagonu widoków, potrafi wciągnąć w rzeczywistość, która istnieje już tylko w pamięci Winzela i na kartkach jego przewodnika z 1913 r. Pisarz nie boi się podejmować trudnych tematów, pokazuje negatywne skutki dawnych decyzji bądź zdarzeń. Odbiorca może poznać brutalne realia odległej przeszłości, do których należały wojny, śmierć oraz zwłoki nieprzedstawiajace pięknego widoku. To opowieść przepełniona melacholią, nostalgią, tęsknotą, przemijaniem czy samotnością, ale również nadzieją, miłością oraz marzeniami. Jednak w całym tym kociołku smutnych zagadnień nie zabrakło miejsca na lekki humor.

Pora powiedzieć kilka słów o bohaterach...
Jan Kraus (to z jego perspektywy została poprowadzona narracja) w młodości uciekł z nieistniejącej już dziś Czechosłowacji i trafił do niemieckiego więzienia. Później został opiekunem osób potrzebujących pomocy w przeprawie na drugi brzeg rzeki życia. Tak poznał tytułowego staruszka, miłośnika kolei, który nigdy nie rozstaje się ze swoim bedekerem w czerwonej okładce. Wciąż czyta jego fragmenty na głos, choć tak naprawdę zna go na pamięć. Człowiek ten cierpi na ciągle powracające napady historii, będące najpierw jak nawałnica, by w końcu zmienić się w rozszalały orkan. Monologi tego emerytowanego motorniczego stanowią istotną część tej pozycji. Wypowiadane w specyficzny sposób oraz z właściwą dla niego manierą nadają sens całej treści (myślę, że z pewnością dogadałabym się z tym ciekawym jegomościem, wszak uwielbiam przyswajać sobie informacje dotyczące dawnych, czasem bardzo zamierzchłych czasów 😉).

Z wielką przyjemnością obserwowałam, jak początkowo chłodne relacje obu panów, przekształcają się w porozumienie, zrozumienie i coraz bardziej przyjacielską więź. Z ciekawością odkrywałam powoli wychodzące na światło dzienne sekrety dotyczące tej pary postaci. Dało mi to szerszy obraz ich charakterów oraz pozwolilo zapoznać się z motywami ich postępowania.

Drogi Czytelniku! Czy wybierzesz się razem z nami na tą sentymentalną, intrygującą wyprawę? Czy chcesz zobaczyć wszystkie "the beautyful landscape of battlefields, cemeteries and ruins (piękny krajobraz pól bitewnych, cmentarzy i ruin - tłumaczenie własne) oraz spotkać nawiedzające te miejsca duchy? Masz ochotę dowiedzieć się dlaczego Bitwa pod Königgrätz okazała się początkiem katastrofy, która przenika serce i rozdziera duszę oraz kim była pierwsza kobieta na Księżycu? Nie boisz się spojrzeć na teraźniejszość przez pryzmat historii?
W takim razie proszę zająć miejsce... Stacja początkowa Berlin... Zamykamy drzwi... Odjazd!!!

Dziś chciałabym zaproponować Wam fascynującą eskapadę, pełną wspaniałych miejsc, w których bije serce historii. Mogę zapewnić, że jeśli tak jak ja pasjonujecie się tą dziedziną nauki, na pewno nie będziecie się nudzić...

Winterberg wraz ze swoim pielęgniarzem wyrusza w podróż przez współczesną Europę. Trasa wiedzie przez terytorium dawnej wielonarodowościowej,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    190
  • Przeczytane
    87
  • Posiadam
    31
  • Teraz czytam
    7
  • 2022
    7
  • Literatura czeska
    6
  • E-booki
    4
  • 2023
    3
  • 2021
    3
  • E-book
    2

Cytaty

Więcej
Jaroslav Rudiš Ostatnia podróż Winterberga Zobacz więcej
Jaroslav Rudiš Ostatnia podróż Winterberga Zobacz więcej
Jaroslav Rudiš Ostatnia podróż Winterberga Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także