Pokój na wodzie
- Kategoria:
- powieść historyczna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2013-08-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-08-08
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308051863
Oniryczna, poetycka przypowieść o splątanych kolejach losu, zaufaniu i miłości.
W Pokoju na wodzie autor niczym Mika Waltari sięga do tradycji Starożytnej, by opowiedzieć ponadczasową historię. Na mrocznych i bezwzględnych wodach Nilu spotykają się dwa statki. Jeden jest biały, drugi czarny. Na jednym z Egiptu do Indii ucieka Cezarion, syn Cezara i Kleopatry. Drugim podróżuje Afra, córka władcy Etiopii, która jest zmuszona ukrywać swoją płeć przed poddanymi - następcą tronu nie może być wszak kobieta. Między tą dwójką rodzi się nieoczekiwanie wzajemna fascynacja. Od tej pory ich losy potoczą się inaczej, niż zamierzali...
Roberto Pazzi (ur. 1946 r.) włoski pisarz, poeta, prozaik, dziennikarz, wielokrotnie odznaczany włoskimi nagrodami. W Polsce ukazała się dotychczas, wznowiona niedawno powieść "Konklawe", obnażającą tajemnice Watykanu
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Uwięzieni w pułapce (alternatywnej) historii
Roberto Pazzi to włoski pisarz, poeta, prozaik i dziennikarz, który za swoją pracę był wielokrotnie nagradzany, do tej pory głównie w swoim kraju. W Polsce autor ten znany jest z powieści „Konklawe” z 2007 roku, obnażającej tajemnice Watykanu. Tym razem za sprawą jego utworu mamy okazję przenieść się dalej - w sensie geograficznym i czasowym - ponieważ miejscem akcji najnowszej publikacji Włocha, „Pokój na wodzie”, jest starożytny Egipt, a jego głównym bohaterem, Cezarion, syn potężnego Juliusza Cezara i urokliwej Kleopatry, ostatni faraon Egiptu, żywy symbol, który zamiast rządzić zdaje się [być] zajęty tylko mruczeniem swego kota i wygibasami przeklętych tancerzy...
Kiedy Rzym stawał się areną wyniszczających walk między dwoma przywódcami (…) i poddawał[…] się nieokiełznanemu żywiołowi tyranii, w którym jednostka wznosi[ła] się ponad stado niewolników, nadchodził czas Cezariona. Ten okres nie trwał długo, gdyż szybko okazało się, że młody władca zamiast pociągać za sznurki, musi uciekać, by ocalić swe życie przed zwycięskim Oktawianem. Kleopatra postanowiła wysłać swego syna do Etiopii, by stamtąd przedostał się do Indii i dzięki temu ocalał. Było to skomplikowane, bo wokół brakowało zaufanych ludzi, którzy zechcieliby tam dowieźć młodzieńca choćby i za cenę najwyższą. Nie było wiadomo, komu można wierzyć, a kto sprowadzi na młodzieńca katastrofę, wydając go wrogowi. Syn Juliusza Cezara był niedoświadczonym chłopakiem, imponująco piorunował wzrokiem i zaciskał pięści, potrząsając czarnymi lokami na wspaniałej głowie: chłopiec pochodził z królewskiego rodu, potrafił pokazać, kto rządzi, nawet na statku uciekinierów, ale jego autorytet stawał się z dnia na dzień coraz bardziej niepewny. Jedynie astronoma Sosigenesa (płynącego z młodzieńcem ze względu na poczucie wierności i wrażenie, że uda mu się oszczędzić syna Cezara),niewolnicy Lanii (Greczynki, będącej niańką Kleopatry i Cezariona i jedyną kobietą na statku) i kotki Amaltei (Cezarion bardzo lubił z nią przebywać, kochał ją ogromnie) nie musiał się obawiać. Bo wśród innych członków załogi o zestresowanych twarzach, panowało napięcie i poczucie niebezpieczeństwa, wciąż spiskowano, plotkowano tworząc mroczną, nieprzyjazną atmosferę. Lania, w której towarzystwie mężczyzna przebywał częściej niż w towarzystwie matki i nie wyobrażał sobie życia bez niej, nie tylko spała u jego stóp, ale i po kryjomu obcowała z nim cieleśnie. Cezarion jednakże będąc bardzo wrażliwy czuł się niezwykle samotny, opuszczony, a mając dużo czasu do przemyśleń dochodził do smutnych wniosków, jak choćby tego, że nie nigdy był władcą swego losu: Rósł w cieniu swoich rodziców, unicestwiony ich wielkimi imionami. Mógł kochać tylko niewolnicę. Bo tylko niewolnica mogła dzielić jego nieszczęście bycia więźniem potężnych rodziców. I tylko w jej ramionach Cezarion mógł zdejmować maskę swojej rangi i stawać się człowiekiem. Monotonię i melancholię podróży niespodziewanie przerwał etiopski statek, wiozący na pokładzie kogoś ważnego. Początkowo nie wiadomo było kogo, ale z czasem okazało się, że była to córka etiopskiego władcy, uciekająca tak samo jak syn Kleopatry, by nie zostać zgładzoną wśród swoich rodaków. Para przylgnęła do siebie, obdarzyła uczuciem i pałając ogromnym pożądaniem, chciała zostać ze sobą na zawsze. Cezarion spotkał wreszcie kobietę, o której w marzył od dawna. Jednakże szczęście tych dwojga nie trwało długo: Kobieta u źródeł, mężczyzna u ujścia, jedno drugiemu dawało śmierć. Tam, gdzie się urodzili, w ojczyźnie. Oboje zostali odepchnięci od swojej ojczyzny, jak gdyby tylko w nieznanej i prowizorycznej przyszłości mogła się kryć nadzieja na przeżycie. A jednak ta egzystencja niosła też pewność, że nie będą już mogli nikogo kochać, utraciwszy po drodze umiłowaną osobę. To śmierć pozwoliła im na to spotkanie, niemożność zabrania towarzysza w codzienność własnej przyszłości…
Tak naprawdę Cezarion został zgładzony, ale u Roberta Pazziego jego losy potoczyły się inaczej. Prawdziwa biografia tego faraona była prawdopodobnie dość nudna, zdecydowanie za krótka i naznaczona tak marginalnie na kartach historii, że Włoch miał pełne pole do popisu, a dodając jej kolorytu i zaznaczając delikatnie realia starożytnego Egiptu, przybliżył nam możliwe cechy charakteru młodego władcy. W „Pokoju na wodzie” to nie historia czy wydarzenia wysuwają się na pierwszy plan, ale człowiek i jego uczucia. To one są istotne, bo niezmienne od dziesiątek tysięcy lat. Jak choćby te, dotyczące życia w cieniu sławnych i potężnych rodziców (Potomkom wielkich tego świata było widocznie przeznaczone, że nie będą korzystać z dziedzictwa ojców, ale że zostaną zmuszeni samodzielnie wykuć sobie swój los, nadzy, bez żadnej podpory, obarczeni ciężarem swego wyjątkowego pochodzenia),którzy różnili się od swoich niewolników jedynie stanowiskiem, bo błędy popełniali podobne. Cezarion bardzo krytycznie oceniał swoją przedsiębiorczą matkę, Kleopatrę, zajętą wyłącznie romansowaniem i dbaniem o własną pozycję, a nie wychowywaniem dzieci czy choćby jakąkolwiek opieką nad nimi (Jego matka, była małżonką wuja Ptolemeusza, kochanką Juliusza Cezara, żoną Marka Antoniusza, nie należała do żadnego z nich. Używała mężczyzn, nie kochając ich, i tak samo traktowała potomstwo, które z nimi miała. Czworo dzieci, widziane z rzadka na oficjalnych uroczystościach, pozdrawiane krótko z okazji wyjazdów i powrotów z podróży, oddawane natychmiast niańkom i preceptorom, by mogła bez przeszkód pędzić w ramiona swych kochanków, zapewniających jej tron). Podobnie było z ojcem, Juliuszem Cezarem, którego prawie nie znał, a który przygniatał wielu swoją osobowością, zdolną dotrzeć do duszy człowieka, i przeniknąć jego najintymniejsze sekrety, a przecież jak każdy miał swoje słabości, obawy i lęki (Pozostało odczucie obawy i zagubienia na myśl o tym heroicznym ojcu, tak odmiennym od niewysokiego, niemal łysego mężczyzny, uśmiechającego się do niego, gdy brał go na ręce). Niedojrzały emocjonalnie, niezdolny do rządzenia i wpadający w ramiona starszych kobiet Cezarion nie miał oparcia w najbliższych, czuł się opuszczony i samotny, a poczucie bezpieczeństwa dawała mu obecność niewolnicy i ukochanej kotki.
Roberto Pazzi ukazuje, że niezależnie od pozycji społecznej, statusu materialnego, realiów i okresu życia człowiek zawodzi siebie samego i innych. Nie ma ludzi doskonałych, choćby ich kult i mit rozrastał się w tempie ekspresowym. Nie było, nie ma i nie będzie. Czy istnieje szansa, by uciec z pułapki historii i zostawić za sobą tyranię, więzienie, bezlitosną zawiść i zemstę? Co albo kto sprawia, że ktoś rodzi się synem Cezara i Kleopatry, a nie dzieckiem biednego rybaka znad Nilu? Czy człowiek jest jedynie trybikiem w maszynie i nie ma wpływu na swój los? Otwarte zakończenie i brak akcji (cała historia toczy się nieśpiesznie) „Pokoju na wodzie” mają czytelnikowi pomóc znaleźć odpowiedzi także na te pytania i wyciągnąć wnioski dla siebie. Czy pomoże, przekonajcie się sami.
Agnieszka Biczyńska
Książka na półkach
- 53
- 15
- 6
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Ballada o samotności
Roberto Pazzi, włoski pisarz, napisał powieść o samotności wśród ludzi, o miłości i przeznaczeniu. Książka została finalistką włoskiego konkursu literackiego Premio Napoli. W Polsce właśnie wydało ją Wydawnictwo Literackie. Tak oto trafiła do mnie. Książka nie przytłacza ilością stron, zaledwie 230, przy standardowym formacie, w miarę dużej czcionce i świetle. Jednak w jednej z recenzji pisałem już, na przykładzie „Jedwabiu” Baricco - też Włocha (ale się złożyło; a może nie?; może u nich to norma?),że nieważna jest ilość, ale treść.
Przed przeczytaniem książki (oczywiście po przeczytaniu opisu, bo skąd wiedziałbym o czym jest ta powieść?) zastanawiałem się, czy Pazzi wpadnie w standardy, schematy, czy może jednak wyłowi coś świeżego z tych, bądź co bądź, utartych tematów. Czy będzie serwował nam prawdy objawione, czy skieruje się w inną stronę? Mam nadzieję, że pod koniec omówienia odpowiem Wam na te pytania. Jeżeli nie, to piszcie do mnie, postaram się bardziej przyłożyć przy następnych recenzjach. Zwłaszcza, że czytam właśnie następną powieść z Wydawnictwa Literackiego, a nie wypada popełniać tego samego błędu przy tym samym wydawnictwie.
Autor w posłowiu napisał, że na pomysł powieści wpadł, gdy siedział na tarasie rzymskiego hotelu i patrzył na Forum Romanum. Przebywająca tam z nim Paola Masino przypomniała mu, że Cezar sześć lat trzymał tam Wercyngetoryksa, zanim go zgładził. Trzymał nie dlatego, że był złośliwy, czy chciał pokazać swoją wyższość pokonanemu wrogowi, ale dlatego, że widział w nim pokrewną duszę, przyjaciela, którego nigdy nie miał.
Tak też zaczyna się powieść. Kilka stron o Cezarze z roku 44 p.n.e., który zajrzy do więzienia, porozmawia z Wercyngetoryksem, odwiedzi Kleopatrę i ich syna Cezariona, przebywających akurat w Rzymie. Krótki szkic o samotnym Cezarze. Akcja powieści szybko przenosi się do roku 30 p.n.e. do Górnego Egiptu. Cezar już nie żyje. Kleopatra, która po jego śmierci sprzymierzyła się z Markiem Antoniuszem w walce przeciwko Oktawianowi, właśnie próbuje ratować tron po przegranej bitwie pod Akcjum. Wysyła swojego syna Cezariona do Indii, aby przeczekał ciężkie czasy, aż ona spróbuje ułożyć sprawy z Oktawianem. Jednak z myślą, że nawet jeśli jej się to nie uda, to w swoim czasie Cezarion wróci na egipski tron jako prawowity władca.
Tak właśnie zaczyna się właściwa akcja powieści, chociaż słowo akcja nie pasuje do tej książki. Mamy leniwie ciągnący się Nil, a na nim leniwie płynący okręt z Cezarionem i jego świtą. Na statku w przeciwieństwie do leniwego życia (no, może nie dotyczy to marynarzy) toczy się wcale nie leniwa, zakulisowa walka o władzę. Rodon, jeden ze świty, namawia pozostałych, by zawrócić statek, wrócić do Aleksandrii i przekazać Cezariona Oktawianowi, próbując zdobyć sobie jego przychylność. Na tym małym statku toczą się potyczki godne wielkiej bitwy, albo pałacu Kleopatry. Obóz próbujących pojmać Cezariona powoli zyskuje przewagę liczebną, a Cezarion orientuje się, jaki jest samotny. Oczywiście ma swoją zaufaną grupę, ale okazuje się, że to za mało. Okazuje się, że podobnie jak w Rzymie i Aleksandrii, w wielkich pałacach, ktoś inny decyduje o jego życiu, że nie ma on na swoje życie wielkiego wpływu. A może inaczej, pewnie mógłby go mieć, ale pociąga to za sobą tak poważne skutki, że Cezarion woli udawać, że wszystko jest dobrze. W głębi duszy wie, co się dzieje, lub domyśla się, ale na zewnątrz udaje, że jest wielkim władcą Egiptu. Nawet podczas swoich długich rozmów z Lanią, grecką niewolnicą, opiekunką, a na koniec kochanką, nie potrafi do końca się otworzyć. Wpadł w sidła złudnej władzy. Podobnie jak dzisiejsi politycy i celebryci, orientuje się, że im bardziej chce być na szczycie, tym bardziej daje się zniewolić. Wie, że nikt tak naprawdę nie jest w stanie go zrozumieć i podświadomie coraz bardziej pragnie innego życia. Może prostszego, bardziej pracowitego, ale spokojniejszego, wolnego od trosk, które go właśnie otaczają. Nie zdaje sobie oczywiście sprawy, że to inne życie będzie pełne innych trosk, innych problemów. To jest jednak nieważne, najważniejsze, aby rozwiązać obecne problemy.
ciąg dalszy na stronie:
http://szortal.com/node/3466
Ballada o samotności
więcej Pokaż mimo toRoberto Pazzi, włoski pisarz, napisał powieść o samotności wśród ludzi, o miłości i przeznaczeniu. Książka została finalistką włoskiego konkursu literackiego Premio Napoli. W Polsce właśnie wydało ją Wydawnictwo Literackie. Tak oto trafiła do mnie. Książka nie przytłacza ilością stron, zaledwie 230, przy standardowym formacie, w miarę dużej czcionce i...
W starożytności wyznacznikiem zakładania miast, tworzenia różnorakich społeczności była woda. Bo bez wody nie ma życia, a okres czasu z dopiskiem 'przed naszą erą' w tytule nie przewidywał nie wiadomo jakich rozwiązań technologicznych, ażeby tą wodę dostarczyć. Tak więc gatunek homo sapiens rozpoczął osiedlanie się blisko jezior, potoków, strumyków, a przede wszystkim rzek. Jedną z największych i najbardziej ważnych rzek w historii ludności był Nil. To tam, w delcie Nilu powstała jedna z najpotężniejszych cywilizacji. Egipt- pełen faraonów, piramid i... miłości!
Cezarion wie, że musi uciekać. Będąc synem Kleopatry grozi mu okropne niebezpieczeństwo. Wie, że musi wyemigrować i opuścić krainę, gdzie się wychował. Ma do dyspozycji statek, służących i znaczną część dobrobytu, lecz co mu po tym, skoro nie wie komu zaufać? Lecz decyzja już dawno została podjęta, a Cezarionowi nie pozostaje nic innego jak wsiąść na statek i wyruszyć w nieznane. W trakcie drogi, kiedy rozciągała się przed chłopakiem niezmierzona połać Nilu, Cezarion dostrzegł wielki, czarny statek. Jakoś tak się złożyło, że dochodzi do wymiany zdań pomiędzy załogą z obydwu statków, a nasz bohater poznaje kobietę. I to nie byle jaką, bo piękną i jakże tajemniczą córkę władcy Etiopii. Połączy ich miłości i coś jeszcze. Chcesz się przekonać co? Przeczytaj książkę!
Roberto Pazzi urodził się w roku 1946, jest mieszkającym w Ferrarze włoskim poetą, prozaikiem i dziennikarzem. Co więcej jest autorem bestsellerowego "Konklawe", a jego twórczość jest porównywana z dziełami Umberto Eco, Orhana Pamuka i Itala Calvina. Jest wieloletnim redaktorem działu kulturalnego we włoskiej gazecie, współpracuje z wieloma znanymi i cenionymi dziennikami. Wielokrotnie wyróżniany prestiżowymi, włoskimi nagrodami literackimi. Książki Pazzi'ego przetłumaczono na ponad dwadzieścia języków.
Znany jest frazes 'nie oceniaj książki po okładce', a czy ktoś z Was słyszał 'nie oceniaj książki po jej objętości'? Nie? Ja również jeszcze o tym nie słyszałam, toteż sama wymyśliłam sobie takie zdanie i wykorzystałam do celów własnych. Mianowicie dręczyła (i chyba niestety nadal dręczy) niemoc czytelnicza i mimo, że książka, którą miałam czytać zapowiadała się niezwykle kusząco to była strasznie gruba i doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie przebrnąć przez taką cegłę. Jesień zbliża się nieubłaganie, a moja psychika to potwierdza, bo już od kilku dni zauważam tendencję do zaszywania się pod ciepłym kocem z książką w ręce prawej i herbatką w ręce lewej. Wracając do tematu, miałam ochotę na książkę cienką (w sensie objętościowym, oczywiście),niewielką, taką do przełknięcia na jeden wieczór. Akuratnie dostałam przesyłkę od Sztukatera, z której wyciągnęłam dwie powieści i całą masę zakładek. Jedną z książek wyciągniętych z koperty był właśnie "Pokój na wodzie", który wydawał się być idealny na zimny, już prawie jesienny wieczór. Zwłaszcza słowo 'miłość', które aż bije z okładki symbolizowało lekką lekturę. Zmęczona problemami dnia codziennego usiadłam sobie wygodnie i wyruszyłam w podróż do Starożytnego Egiptu. Już od początku było ciężko, bo ten lekki styl, którego się spodziewałam, zapodział się w jakiejś innej książce, przez co trochę się umęczyłam, a książka nie był a na jeden wieczór, tylko na wieczorków kilka.
Generalnie to fabuła jakoś szalenie skomplikowana nie jest i gdyby autor posłużył się bardziej przystępnym językiem, to byłaby szansa, że dany fragment czytałabym tylko po jednym razie, a nie po trzy. Wyglądało to tak, że czytam sobie czytam, nagle coś mi się nie zgadza, cofam się parę stron dalej, wysilam swe szare komórki i czytam od początku. Maksymalnie skupiona zaczęłam ogarniać o co w tej 'bajce' chodzi i szczęśliwa, że nagle cała fabuła jest czysta i klarowna zaczęłam się relaksować. A przy okazji znowu gubić w tej całej akcji od siedmiu boleści. I tak zatacza się nam okrąglutkie kółeczko, a ta męka trwałaby dalej gdyby nie to, że powiedziałam: stop! i po prostu zaczęłam czytać, a fakt że wszystko mi się plątało naprawdę nie miał znaczenia... Lecz winy nie zrzucę na mój kolor włosów, a na narodowość autora. Ja rozumiem, że włosi to taki romantyczny naród, że w głowie im same amory, lecz niech poetycki język będzie w poezji, a romans- historyczny niech będzie pisany względnie normalnym językiem. Taka mała rada.
Z racji tego, że akcja była taka strasznie pokręcona i nie zdążyłam zgłębić osobowości poszczególnych bohaterów, to za wiele Wam powiedzieć nie mogę. Niemniej postaci nie cechowały się jakąś szczególną wyrazistością, po prostu sobie były. Wegetowały. Nic pożytecznego nie robiły, po prostu żyły sobie w tej książkowej rzeczywistości z zadaniem zmiany życia Czytelnika, lecz zadania nie wykonały,życia Czytelnika nie zmieniły. Bo musisz wiedzieć, drogi Czytelniku, że "Pokój na wodzie" pomęczysz, pomęczysz, aż wreszcie przemęczysz i natychmiast rzucisz się na inną powieść, a ta nietrafiona przygoda będzie spychana w coraz to dalsze zakamarki podświadomości, aż wreszcie po tygodniu zupełnie zapomnisz o tym dziwnym czymś. O nudnej akcji, a przede wszystkim o wątku romantycznym, który miał być ponadczasowy, a był zbyt namiętny i taki, hm... nieludzki. Nieludzko nieprawdopodobny.
Ja tu tak ględzę i ględzę i powracam do starych nawyków, a Wy pewnie jesteście ciekawi, czy oprócz mojego ględzenia, przeczytacie tu o czymś innym. A ja Was zaskoczę i powiem napiszę, że owszem! Tak, tak teraz będzie o zaletach. Choć było ich doprawdy mało, ja jedną znalazłam. To, co w "Pokoju na wodzie" mnie zauroczyło to klimat powieści. Przez kilka wieczorów nie byłam polską nastolatką z XXI wieku, a dziewczyną, biorąc pod uwagę tamte czasy to kobietą, odkrywającą rzekome uroki starożytnych krain. Klimat był wyjęty z czasoprzestrzeni zupełnie tak, jakby autor miał okazję egzystować w tamtych czasach,a teraz by nam to opisywał. Nie ma tu zbyt wielu żmudnych opisów, mamy za to żywe dialogi, pełne emocjonalności, a także historycznych faktów. Mimo, że klimatem jestem oczarowana, to prze pryzmat tylko i wyłącznie klimatu nie będę książki oceniać. Bo jak zachce mi się starożytnych czasów i chwili rozrywki to włączę sobie Asterixa i Obelixa...
MOJA OCENA:
3/10 lub 2/6
W starożytności wyznacznikiem zakładania miast, tworzenia różnorakich społeczności była woda. Bo bez wody nie ma życia, a okres czasu z dopiskiem 'przed naszą erą' w tytule nie przewidywał nie wiadomo jakich rozwiązań technologicznych, ażeby tą wodę dostarczyć. Tak więc gatunek homo sapiens rozpoczął osiedlanie się blisko jezior, potoków, strumyków, a przede wszystkim rzek....
więcej Pokaż mimo to