Pokój na wodzie

Okładka książki Pokój na wodzie Roberto Pazzi
Okładka książki Pokój na wodzie
Roberto Pazzi Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie powieść historyczna
Kategoria:
powieść historyczna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2013-08-08
Data 1. wyd. pol.:
2013-08-08
Język:
polski
ISBN:
9788308051863
Średnia ocen

5,4 5,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Uwięzieni w pułapce (alternatywnej) historii



1386 159 87

Oceny

Średnia ocen
5,4 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
170
156

Na półkach:

Ballada o samotności

Roberto Pazzi, włoski pisarz, napisał powieść o samotności wśród ludzi, o miłości i przeznaczeniu. Książka została finalistką włoskiego konkursu literackiego Premio Napoli. W Polsce właśnie wydało ją Wydawnictwo Literackie. Tak oto trafiła do mnie. Książka nie przytłacza ilością stron, zaledwie 230, przy standardowym formacie, w miarę dużej czcionce i świetle. Jednak w jednej z recenzji pisałem już, na przykładzie „Jedwabiu” Baricco - też Włocha (ale się złożyło; a może nie?; może u nich to norma?),że nieważna jest ilość, ale treść.
Przed przeczytaniem książki (oczywiście po przeczytaniu opisu, bo skąd wiedziałbym o czym jest ta powieść?) zastanawiałem się, czy Pazzi wpadnie w standardy, schematy, czy może jednak wyłowi coś świeżego z tych, bądź co bądź, utartych tematów. Czy będzie serwował nam prawdy objawione, czy skieruje się w inną stronę? Mam nadzieję, że pod koniec omówienia odpowiem Wam na te pytania. Jeżeli nie, to piszcie do mnie, postaram się bardziej przyłożyć przy następnych recenzjach. Zwłaszcza, że czytam właśnie następną powieść z Wydawnictwa Literackiego, a nie wypada popełniać tego samego błędu przy tym samym wydawnictwie.

Autor w posłowiu napisał, że na pomysł powieści wpadł, gdy siedział na tarasie rzymskiego hotelu i patrzył na Forum Romanum. Przebywająca tam z nim Paola Masino przypomniała mu, że Cezar sześć lat trzymał tam Wercyngetoryksa, zanim go zgładził. Trzymał nie dlatego, że był złośliwy, czy chciał pokazać swoją wyższość pokonanemu wrogowi, ale dlatego, że widział w nim pokrewną duszę, przyjaciela, którego nigdy nie miał.
Tak też zaczyna się powieść. Kilka stron o Cezarze z roku 44 p.n.e., który zajrzy do więzienia, porozmawia z Wercyngetoryksem, odwiedzi Kleopatrę i ich syna Cezariona, przebywających akurat w Rzymie. Krótki szkic o samotnym Cezarze. Akcja powieści szybko przenosi się do roku 30 p.n.e. do Górnego Egiptu. Cezar już nie żyje. Kleopatra, która po jego śmierci sprzymierzyła się z Markiem Antoniuszem w walce przeciwko Oktawianowi, właśnie próbuje ratować tron po przegranej bitwie pod Akcjum. Wysyła swojego syna Cezariona do Indii, aby przeczekał ciężkie czasy, aż ona spróbuje ułożyć sprawy z Oktawianem. Jednak z myślą, że nawet jeśli jej się to nie uda, to w swoim czasie Cezarion wróci na egipski tron jako prawowity władca.

Tak właśnie zaczyna się właściwa akcja powieści, chociaż słowo akcja nie pasuje do tej książki. Mamy leniwie ciągnący się Nil, a na nim leniwie płynący okręt z Cezarionem i jego świtą. Na statku w przeciwieństwie do leniwego życia (no, może nie dotyczy to marynarzy) toczy się wcale nie leniwa, zakulisowa walka o władzę. Rodon, jeden ze świty, namawia pozostałych, by zawrócić statek, wrócić do Aleksandrii i przekazać Cezariona Oktawianowi, próbując zdobyć sobie jego przychylność. Na tym małym statku toczą się potyczki godne wielkiej bitwy, albo pałacu Kleopatry. Obóz próbujących pojmać Cezariona powoli zyskuje przewagę liczebną, a Cezarion orientuje się, jaki jest samotny. Oczywiście ma swoją zaufaną grupę, ale okazuje się, że to za mało. Okazuje się, że podobnie jak w Rzymie i Aleksandrii, w wielkich pałacach, ktoś inny decyduje o jego życiu, że nie ma on na swoje życie wielkiego wpływu. A może inaczej, pewnie mógłby go mieć, ale pociąga to za sobą tak poważne skutki, że Cezarion woli udawać, że wszystko jest dobrze. W głębi duszy wie, co się dzieje, lub domyśla się, ale na zewnątrz udaje, że jest wielkim władcą Egiptu. Nawet podczas swoich długich rozmów z Lanią, grecką niewolnicą, opiekunką, a na koniec kochanką, nie potrafi do końca się otworzyć. Wpadł w sidła złudnej władzy. Podobnie jak dzisiejsi politycy i celebryci, orientuje się, że im bardziej chce być na szczycie, tym bardziej daje się zniewolić. Wie, że nikt tak naprawdę nie jest w stanie go zrozumieć i podświadomie coraz bardziej pragnie innego życia. Może prostszego, bardziej pracowitego, ale spokojniejszego, wolnego od trosk, które go właśnie otaczają. Nie zdaje sobie oczywiście sprawy, że to inne życie będzie pełne innych trosk, innych problemów. To jest jednak nieważne, najważniejsze, aby rozwiązać obecne problemy.

ciąg dalszy na stronie:
http://szortal.com/node/3466

Ballada o samotności

Roberto Pazzi, włoski pisarz, napisał powieść o samotności wśród ludzi, o miłości i przeznaczeniu. Książka została finalistką włoskiego konkursu literackiego Premio Napoli. W Polsce właśnie wydało ją Wydawnictwo Literackie. Tak oto trafiła do mnie. Książka nie przytłacza ilością stron, zaledwie 230, przy standardowym formacie, w miarę dużej czcionce i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
330
244

Na półkach: , , , ,

W starożytności wyznacznikiem zakładania miast, tworzenia różnorakich społeczności była woda. Bo bez wody nie ma życia, a okres czasu z dopiskiem 'przed naszą erą' w tytule nie przewidywał nie wiadomo jakich rozwiązań technologicznych, ażeby tą wodę dostarczyć. Tak więc gatunek homo sapiens rozpoczął osiedlanie się blisko jezior, potoków, strumyków, a przede wszystkim rzek. Jedną z największych i najbardziej ważnych rzek w historii ludności był Nil. To tam, w delcie Nilu powstała jedna z najpotężniejszych cywilizacji. Egipt- pełen faraonów, piramid i... miłości!

Cezarion wie, że musi uciekać. Będąc synem Kleopatry grozi mu okropne niebezpieczeństwo. Wie, że musi wyemigrować i opuścić krainę, gdzie się wychował. Ma do dyspozycji statek, służących i znaczną część dobrobytu, lecz co mu po tym, skoro nie wie komu zaufać? Lecz decyzja już dawno została podjęta, a Cezarionowi nie pozostaje nic innego jak wsiąść na statek i wyruszyć w nieznane. W trakcie drogi, kiedy rozciągała się przed chłopakiem niezmierzona połać Nilu, Cezarion dostrzegł wielki, czarny statek. Jakoś tak się złożyło, że dochodzi do wymiany zdań pomiędzy załogą z obydwu statków, a nasz bohater poznaje kobietę. I to nie byle jaką, bo piękną i jakże tajemniczą córkę władcy Etiopii. Połączy ich miłości i coś jeszcze. Chcesz się przekonać co? Przeczytaj książkę!

Roberto Pazzi urodził się w roku 1946, jest mieszkającym w Ferrarze włoskim poetą, prozaikiem i dziennikarzem. Co więcej jest autorem bestsellerowego "Konklawe", a jego twórczość jest porównywana z dziełami Umberto Eco, Orhana Pamuka i Itala Calvina. Jest wieloletnim redaktorem działu kulturalnego we włoskiej gazecie, współpracuje z wieloma znanymi i cenionymi dziennikami. Wielokrotnie wyróżniany prestiżowymi, włoskimi nagrodami literackimi. Książki Pazzi'ego przetłumaczono na ponad dwadzieścia języków.

Znany jest frazes 'nie oceniaj książki po okładce', a czy ktoś z Was słyszał 'nie oceniaj książki po jej objętości'? Nie? Ja również jeszcze o tym nie słyszałam, toteż sama wymyśliłam sobie takie zdanie i wykorzystałam do celów własnych. Mianowicie dręczyła (i chyba niestety nadal dręczy) niemoc czytelnicza i mimo, że książka, którą miałam czytać zapowiadała się niezwykle kusząco to była strasznie gruba i doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie przebrnąć przez taką cegłę. Jesień zbliża się nieubłaganie, a moja psychika to potwierdza, bo już od kilku dni zauważam tendencję do zaszywania się pod ciepłym kocem z książką w ręce prawej i herbatką w ręce lewej. Wracając do tematu, miałam ochotę na książkę cienką (w sensie objętościowym, oczywiście),niewielką, taką do przełknięcia na jeden wieczór. Akuratnie dostałam przesyłkę od Sztukatera, z której wyciągnęłam dwie powieści i całą masę zakładek. Jedną z książek wyciągniętych z koperty był właśnie "Pokój na wodzie", który wydawał się być idealny na zimny, już prawie jesienny wieczór. Zwłaszcza słowo 'miłość', które aż bije z okładki symbolizowało lekką lekturę. Zmęczona problemami dnia codziennego usiadłam sobie wygodnie i wyruszyłam w podróż do Starożytnego Egiptu. Już od początku było ciężko, bo ten lekki styl, którego się spodziewałam, zapodział się w jakiejś innej książce, przez co trochę się umęczyłam, a książka nie był a na jeden wieczór, tylko na wieczorków kilka.

Generalnie to fabuła jakoś szalenie skomplikowana nie jest i gdyby autor posłużył się bardziej przystępnym językiem, to byłaby szansa, że dany fragment czytałabym tylko po jednym razie, a nie po trzy. Wyglądało to tak, że czytam sobie czytam, nagle coś mi się nie zgadza, cofam się parę stron dalej, wysilam swe szare komórki i czytam od początku. Maksymalnie skupiona zaczęłam ogarniać o co w tej 'bajce' chodzi i szczęśliwa, że nagle cała fabuła jest czysta i klarowna zaczęłam się relaksować. A przy okazji znowu gubić w tej całej akcji od siedmiu boleści. I tak zatacza się nam okrąglutkie kółeczko, a ta męka trwałaby dalej gdyby nie to, że powiedziałam: stop! i po prostu zaczęłam czytać, a fakt że wszystko mi się plątało naprawdę nie miał znaczenia... Lecz winy nie zrzucę na mój kolor włosów, a na narodowość autora. Ja rozumiem, że włosi to taki romantyczny naród, że w głowie im same amory, lecz niech poetycki język będzie w poezji, a romans- historyczny niech będzie pisany względnie normalnym językiem. Taka mała rada.

Z racji tego, że akcja była taka strasznie pokręcona i nie zdążyłam zgłębić osobowości poszczególnych bohaterów, to za wiele Wam powiedzieć nie mogę. Niemniej postaci nie cechowały się jakąś szczególną wyrazistością, po prostu sobie były. Wegetowały. Nic pożytecznego nie robiły, po prostu żyły sobie w tej książkowej rzeczywistości z zadaniem zmiany życia Czytelnika, lecz zadania nie wykonały,życia Czytelnika nie zmieniły. Bo musisz wiedzieć, drogi Czytelniku, że "Pokój na wodzie" pomęczysz, pomęczysz, aż wreszcie przemęczysz i natychmiast rzucisz się na inną powieść, a ta nietrafiona przygoda będzie spychana w coraz to dalsze zakamarki podświadomości, aż wreszcie po tygodniu zupełnie zapomnisz o tym dziwnym czymś. O nudnej akcji, a przede wszystkim o wątku romantycznym, który miał być ponadczasowy, a był zbyt namiętny i taki, hm... nieludzki. Nieludzko nieprawdopodobny.

Ja tu tak ględzę i ględzę i powracam do starych nawyków, a Wy pewnie jesteście ciekawi, czy oprócz mojego ględzenia, przeczytacie tu o czymś innym. A ja Was zaskoczę i powiem napiszę, że owszem! Tak, tak teraz będzie o zaletach. Choć było ich doprawdy mało, ja jedną znalazłam. To, co w "Pokoju na wodzie" mnie zauroczyło to klimat powieści. Przez kilka wieczorów nie byłam polską nastolatką z XXI wieku, a dziewczyną, biorąc pod uwagę tamte czasy to kobietą, odkrywającą rzekome uroki starożytnych krain. Klimat był wyjęty z czasoprzestrzeni zupełnie tak, jakby autor miał okazję egzystować w tamtych czasach,a teraz by nam to opisywał. Nie ma tu zbyt wielu żmudnych opisów, mamy za to żywe dialogi, pełne emocjonalności, a także historycznych faktów. Mimo, że klimatem jestem oczarowana, to prze pryzmat tylko i wyłącznie klimatu nie będę książki oceniać. Bo jak zachce mi się starożytnych czasów i chwili rozrywki to włączę sobie Asterixa i Obelixa...

MOJA OCENA:
3/10 lub 2/6

W starożytności wyznacznikiem zakładania miast, tworzenia różnorakich społeczności była woda. Bo bez wody nie ma życia, a okres czasu z dopiskiem 'przed naszą erą' w tytule nie przewidywał nie wiadomo jakich rozwiązań technologicznych, ażeby tą wodę dostarczyć. Tak więc gatunek homo sapiens rozpoczął osiedlanie się blisko jezior, potoków, strumyków, a przede wszystkim rzek....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    53
  • Przeczytane
    15
  • Posiadam
    6
  • 2013
    3
  • Wymienię na inne
    1
  • Własne
    1
  • BiblBrak
    1
  • 2017
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Niepoważne
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pokój na wodzie


Podobne książki

Przeczytaj także