rozwiń zwiń
miiincik

Profil użytkownika: miiincik

Legnica Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 7 lata temu
330
Przeczytanych
książek
398
Książek
w biblioteczce
244
Opinii
2 477
Polubień
opinii
Legnica Kobieta
Dodane| 1 ksiązkę
Uwielbiam jazdę na nartach, na rolkach oraz na rowerze. Kocham poznawać nowe kultury i obce obyczaje. W wolnych chwilach najczęściej czytam książki. :d

Opinie


Na półkach:

Ja naprawdę nie lubię kotów. Te zwierzęta napawają mnie takim dziwnym poczuciem bezsilności. Za nic nie doceniają moich wdzięków i starań, nie podejdą, nie dadzą się pogłaskać. Ich spojrzenie wskazuje na jawną chęć mordu, pojęcie współpracy z pewnością nie jest im znane. I między innymi dlatego nie lubię kotów. Lecz nie martwcie się - książka Zyskowskiej-Ignaciak z kotami nic wspólnego nie ma. Bo arcydzieło o kotach? Tego jeszcze nie było i raczej nie będzie. Za to arcydzieło o prawdziwości życia już spotkałam. I paradoksalnie nazywa się ono "Nie lubię kotów".

W "Nie lubię kotów" Czytelnik znajdzie 6 opowiadań, które są precyzyjnie ze sobą powiązane. Dzięki temu, wszystkie historie tworzą jednolitą całość kompozycyjną. Oczywiście musimy sobie zdawać sprawę z tego, że jest to zabieg dosyć wymuszony. Toteż łączenie akcji na zasadzie "każdy z każdym" jest tu powszechnie stosowane. Mimo wszystko, pięknym literackim doświadczeniem było obserwowanie, jak losy Wojtka, Maliny, Karoliny, Daniela, Dagmary i Konrada się łączą. Wielki szacunek dla Autorki za to, co zrobiła. Bo każdy z bohaterów jest inny, a oprócz wzajemnych znajomości łączą ich tylko nałogi, które rządzą ich życiem oraz problemy, z którymi nie potrafią sobie poradzić.

Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością Katarzyny Zyskowkiej-Ignaciak, od razu dostrzegłam jej potencjał w pisaniu. Na przykładzie Jej kolejnych książek byłam świadkiem procesu szlifowania stylu, eksperymentów, które nie zawsze wychodziły. Lecz jest taki moment - rzadki i niespotykany - kiedy coś Autorowi wychodzi w stu procentach. Wszystko jest na właściwym miejscu, widać, że powieść oparta jest na rzetelnym konspekcie i jest pisana od serca. Właśnie takie jest "Nie lubię kotów". Idealne pod każdym względem.

Ta powieść jest niezwykle dojrzała. W przeciwieństwie do innych obyczajówek spod piór polskich autorek, nie ma tu "domeczków", "różyczek" i "pieseczków". Są za to narkotyki, alkohol, przelotne romanse, chorobliwa i wstrząsająca samotność. Do "Nie lubię kotów" zawitał gość honorowy, który zmienia postać rzeczy. Pojawiło się życie - to prawdziwe, bez nadużywanej idealizacji i teatralizacji. Życie współczesne aż do bólu - bezduszna polityka korporacji, problemy współczesnych rodzin, gonitwa za pieniędzmi i ideałami, które zagubiły się gdzieś pomiędzy najnowszym modelem iPhone'a a torebką Versace z kolekcji jesień/zima.

"Nie lubię kotów" pozostawia szeroką możliwość interpretacji. Część spostrzeżeń dostrzeżecie w trakcie lektury, na niektóre z nich przyjdzie Wam trochę poczekać. Bo ta powieść szokuje i sprawi, że zaniemówicie z wrażenia. Podobnie jak ja, nie będziecie w stanie wyrzucić jej z pamięci. W tej lekturze wszystkie elementy składają się na życie jako obraz nędzy i rozpaczy. Od akcji i zachowania bohaterów po język, który jest pełen wyrzutów i swoistego buntu. Zyskowska-Ignaciak pisze pełnym emocji, zaczepnym tonem. Wylewa żale i pokazuje, na jakie problemy jest skazane dzisiejsze społeczeństwo. Treść tej książki jest do bólu prawdziwa. Odzwierciedlają to wiadomości w telewizji i alarmujące statystyki.

Są powieści, które opierają się na prostej konstrukcji, a mimo to ich treść wywiera na Czytelniku tak kolosalne wrażenie, że nie można o tym tytule zapomnieć. Co poniektóre książki zostawiają w odbiorcy namacalny ślad, wwiercają się w jego serce i na nowo układają hierarchię wartości oraz nakreślają światopogląd. Właśnie taką książką jest "Nie lubię kotów". Proza na najwyższym poziomie, arcydzieło, którego nie powstydziłby się żaden noblista. - See more at: http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2014/12/nie-lubie-kotow-katarzyna-zyskowska.html#sthash.PA2cyae5.dpuf

Ja naprawdę nie lubię kotów. Te zwierzęta napawają mnie takim dziwnym poczuciem bezsilności. Za nic nie doceniają moich wdzięków i starań, nie podejdą, nie dadzą się pogłaskać. Ich spojrzenie wskazuje na jawną chęć mordu, pojęcie współpracy z pewnością nie jest im znane. I między innymi dlatego nie lubię kotów. Lecz nie martwcie się - książka Zyskowskiej-Ignaciak z kotami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami trzeba dorosnąć do jakieś powieści i przygotować się na literacką ucztę. Ja tak miałam ze "Złodziejką książek". Im bardziej byłam zewsząd zachęcana, tym bardziej odpychało mnie od tej powieści. Z drugiej strony, chciałam poznać tę historię. Sama ze sobą toczyłam ten konflikt przez parę lat, aż wreszcie - kilka tygodni temu - poczułam, że jestem gotowa na to literackie eldorado. Czy przeczytanie "Złodziejki książek" w okresie czepialstwa i - głęboko zakorzenionej - literackiej świadomości było dobrym pomysłem?

Już sam tytuł wskazuje na profesję głównej bohaterki. Liesel Meminger to dziewczynka, która wykrada książki, ażeby później móc delektować się słowem pisanym. Pośród wojennej zawieruchy, kiedy pewna jest tylko śmierć, Czytelnik poznaje Liesel, jej rodzinę adopcyjną, przyjaciół i życie.

Na osłodzenie atmosfery, najpierw wspomnę o tych elementach, które naprawdę mi się spodobały. Było ich wiele, więc wbrew temu, co napiszę później, "Złodziejka książek" jest naprawdę dobrą powieścią. Czyta się ją bardzo szybko, a lektura dostarcza mocy wrażeń i emocji. Zauroczyły mnie rysowane historie, na które natknęłam się na kartach powieści. Zusak, ach... jak to Zusak ma w zwyczaju - po raz kolejny utwór broni się swoją literackością i genialnym stylem oraz językiem.

Co nietypowe, narratorem "Złodziejki książek" jest Śmierć. I to właśnie ten zabieg literacki uratował książkę. Bez żadnych wyrzutów sumienia jestem skłonna stwierdzić, że Śmierć była jedną z najlepiej wykreowanych postaci, z jaką kiedykolwiek miałam przyjemność się zetknąć! Sam pomysł na umieszczenie takiej istoty w książce - bądź co bądź - o wojnie (o tym zagadnieniu za chwilę...) jest mistrzostwem i potwierdza jedynie elokwencję i szaloną pomysłowość Zusaka. Wbrew pozorom i moim początkowym wyobrażeniom, Śmierć nie została ukazana jako wróg. Wraz z upersonifikowaniem tego stanu, nabrał on ludzkiego wymiaru i zamienił się w istotę stworzoną na kształt ludzki. Zapracowaną, zmęczoną, czasem i litościwą. I myślę, że właśnie o to Autorowi chodziło - paradoksalnie Śmierć ożywiła akcję "Złodziejki książek" oraz nadała powieści niesamowitego wydźwięku.

Nie zmienia to jednak faktu, że po przeczytaniu "Złodziejki książek" czułam swego rodzaju smutek, rozżalenie i niedosyt. Zauważyłam to już w trakcie lektury, choć dopiero po dłuższym zastanowieniu byłam w stanie nakreślić tezę. Otóż, Markus Zusak poszedł na łatwiznę. Gra na najprostszych uczuciach Czytelnika. W literaturze wyróżniam zwykle dwa rodzaje wzruszeń - te wymuszone, do których zmusza nas opisywana sytuacja i te całkowicie nienaturalne, o które w życiu bym siebie nie podejrzewała. Takie, które wynika z codziennych sytuacji, historii mogących przytrafić się każdemu. O ironio, tak rewelacyjny pisarz jak Markus Zusak posłużył się tym pierwszym, z natury gorszym, rodzajem.

Naprawdę niezwykle prosto stworzyć wzruszającą opowiastkę biorąc za czas akcji - wojnę, a za główną bohaterkę - małą dziewczynkę. To rozumie się samo przez się, że historia dostarczy Czytelnikowi wzruszeń. Lecz w uschematyzowaniu powieści, Zusak pokusił się o kolejny krok. Początkową powieść obyczajową, pisarz przekształcił w książkę o wojnie, a wszystkie opisane wartości i wzruszające sceny wynikały właśnie z faktu trwania konfliktu. To nie tak miało wyglądać. Z góry założyłam, że ten utalentowany Autor nie zrobi czegoś tak powszechnego. Liczyłam, że podąży utartymi ścieżkami, ażeby później sprytnie przemknąć w niezbadane ścieżki literackie. Tymczasem... tymczasem w pewnym momencie problemy Liesel przeszły na dalszy plan, a "Złodziejka książek" zaczęła traktować głównie o wojnie. Oczywiście, można upatrywać się tutaj przesłania - nawet najzwyklejszych ludzi w maleńkim miasteczku dotyka wojenna zaraza, lecz czy to nie sprawia, że powieść zamienia się w kolejne czytadło o wojennych problemach?

Szczerze mówiąc, myślałam że poczuję naprawdę silną więź z główną bohaterką. W końcu książkoholik książkoholika zrozumie, czyż nie? Jednakże, względem Liesel nie poczułam żadnej mięty. Zusak początkowo kreował ją na niczego nieświadomą dziewczynkę, która na określenie nazistów używa słowa "oni". I właśnie w tym tkwi problem. Bo prostsza od napisania książki o wojnie, jest tylko możliwość napisania książki o wojnie, w której główną bohaterką jest mała dziewczynka. Dawkę wzruszenia mamy zapewnioną, a Zusak nie musiał trudzić się przekazywaniem nazistowskiej ideologii. Dobrze wiecie, że historia jest moim konikiem, toteż brak historycznej wiedzy w znaczących ilościach bardzo mnie ubódł. I może są to tylko czcze gdybania, ale czy nie ambitniej by było, gdyby głównym bohaterem była osoba dorastająca na hitlerowskich wykładach, od dzieciństwa karmiona propagandą i nazistowską ideologią? Tylko... czy o ambicje tutaj Zusakowi chodziło, czy może o coś innego?

Kończąc ten treściwy wykład pragnę zauważyć, że mimo komercyjności "Złodziejki książek" i pójścia na łatwiznę, na długo zapamiętam lekturę. I choć byłam świadoma wszystkich technik manipulacyjnych, płakałam i wraz z Liesel cierpiałam oraz starałam się przetrwać wojenną zawieruchę. Zachwyciłam się kreacją Śmierci oraz - jak zawsze - mistrzowskim językiem. Bo widzicie, ze "Złodziejką książek" problem jest taki, że to nie jest zła książka - to po prostu utwór, który został napisany pod publikę. Dla ludzi, którzy za dnia mają pokerową twarz, a w zaciszu domowym wypełniają swoje serce empatią dla fikcyjnych bohaterów literackich. "Złodziejka książek" to taki typowy produkt zrobiony w dwudziestym-pierwszym wieku i przeznaczony dla ludzi z dwudziestego-pierwszego wieku. - See more at: http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2014/12/zodziejka-ksiazek-markus-zusak.html#more

Czasami trzeba dorosnąć do jakieś powieści i przygotować się na literacką ucztę. Ja tak miałam ze "Złodziejką książek". Im bardziej byłam zewsząd zachęcana, tym bardziej odpychało mnie od tej powieści. Z drugiej strony, chciałam poznać tę historię. Sama ze sobą toczyłam ten konflikt przez parę lat, aż wreszcie - kilka tygodni temu - poczułam, że jestem gotowa na to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Normalni ludzie za dziwaka traktują tego, którego nie ma na Facebooku. Książkoholicy nie uznają tych, który nie czytali lub (nie daj Boże) nie przepadają za twórczością Markusa Zusaka. Cóż, przez kilka poprzednich lat byłam dziwakiem. Lecz ten stan rzeczy zmienił się z chwilą, kiedy wzięłam w swoje łapki pięknego, pachnącego "Posłańca". And that was freaking good choice.

Fabuła opiera się na tajemnicy i postaci dziewiętnastolatka, który wydawał się być starszy. Nastoletni taksówkarz Ed pewnego dnia dostał kartę, na której były napisane nazwy ulicy. W ten sposób wstąpił do gry - nie znał zasad, nie znał swojego przeciwnika i sojusznika, nie znał daty zakończenia rozgrywki. Tak naprawdę nie wiedział nawet, co zrobić z podanymi adresami. Wiedział jedynie, że znajdując kartę wstąpi do gry, z której nie można się tak łatwo wycofać.

"Czasem ludzie są piękni.
Nie z wyglądu.
Nie w tym, co mówią.
W tym, kim są."

Szczerze nie mam pojęcia, czym jest ta książka. Markus Zusak w tak rewelacyjny sposób połączył gatunki, że stworzył powieść Zusakowską. Jedyną w swoim rodzaju lekturę, która w swojej wspaniałości jest nie do podrobienia. Ni to obyczajówka, ni thriller. "Posłaniec" stanowi mistrzowskie połączenie dwóch przeciwstawnych gatunków. W efekcie Czytelnik otrzymuje wątek obyczajowy (życie i problemy Eda) oraz wątek sensacyjny (sprawa tajemniczych kart).

Ach, Markusie Zusaku, gdzież ty się przede mną uchował?! Twoje książki schowały się przede mną, choć w każdej księgarni są umieszczone na zaszczytnej półce z bestsellerami. Markusie Zusaku - choć jestem dopiero po lekturze Twojej jednej książki, już teraz wiem, że stałeś się moim ulubionym autorem. Nadzieją literatury...

Tutaj każdy najdrobniejszy element ma znaczenie. W "Posłańcu" najbardziej spodobała mi się precyzja wykonania. Przykładowo, rozdziały zostały ponumerowane jak karty - każda część lektury zaczyna się od asa, później dwójka, trójka... i tak dalej, aż dochodzimy do jopka, damy i króla. Zadziwił mnie ten zabieg, dzięki niemu darzę autora jeszcze większym respektem - sam narzucił sobie liczbę rozdziałów w każdej części. Przez te trzynaście chapterów musiał doprowadzić pewną całostkę akcji do końca - bez żadnych niedomówień. Wydawać by się mogło, że będąc w tej "rozdziałowej presji" Zusak stworzy akcję naciąganą, nieścisłą, nielogiczną. Nic z tych rzeczy!

Panta rhei. Tutaj wszystko płynie. Prawie dosłownie. Akcja jest spójna, jednostajnie "idzie" do przodu, jest uwidoczniony ciąg przyczynowo-skutkowy. "Posłaniec" ma zwartą fabułę, a to z kolei wprowadza spokój i sprawia, że lektura jest przyjemnym, lecz wciąż energetyzującym, doświadczeniem literackim.

Mam zastrzeżenie jedynie do polskiego tytułu. Słowo "posłaniec" może lepiej odnosi się do całości, lecz angielskie "The Messenger" ma ogromne znaczenie, jeżeli chodzi o zakończenie utworu. Angielski tytuł jest bardziej w Zusakowskim stylu i dopełnia symbolikę oraz spójność lektury. Chociaż jest to tylko czcze gadanie, bo słowa "the messenger" raczej nie da się przetłumaczyć na polski, żeby zachować sens i związek z ostatnim rozdziałem. Ach, mój język taki piękny...

Ta powieść idealnie nadawałaby się na lekturę szkolną. Nie zrozumcie mnie źle - "Posłaniec" nie jest nudny, przestarzały, napisany archaicznym językiem, nieplastyczny i wymagający szalenie ambitnej interpretacji, którą można podjąć dopiero po studiach polonistyki z doktoratem na karku. Nie. Ta powieść jest po prostu uniwersalna. Miejscem akcji jest małe australijskie miasteczko, które nie zostało szczegółowo opisane. Więc tak naprawdę, owe wydarzenia mogą się rozgrywać w każdym dowolnym miejscu na ziemi. O każdym czasie, bo ten element również nie został uwypuklony. Bohaterowie są wykreowani całkiem dokładnie, lecz stanowią oni jedynie archetypy - prezentują pewne typy osobowości, definiują innych ludzi. "Posłaniec" - podobnie jak "Dżuma" - jest powieścią paraboliczną. Tyle że innowacyjną w swojej formie i treści. Zachwycającą.

"Posłaniec" mnie zaskoczył. Przyznam, że początkowo nie widziałam potencjału w tej książce. Lecz już po kilku stronach, zostałam wrzucona do świata tajemnic, ubóstwa i problemów. Ta powieść jest o wszystkim - o wybaczaniu, o drugiej szansie, o braku właściwych priorytetów, o miłości. "Posłaniec" to przykład książki: go into it, without knowing anything. Z tego względu nie zdradzałam Wam zbyt wiele. Lecz niech moja szczęka leżąca na podłodze i tysiące tweetów o wspaniałości "Posłańca" będą dla Was najlepszą rekomendacją - tę powieść każdy szanujący się książkoholik powinien znać. Zapewniam - musicie to przeczytać!
- See more at: http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2014/11/posaniec-markus-zusak.html#more

Normalni ludzie za dziwaka traktują tego, którego nie ma na Facebooku. Książkoholicy nie uznają tych, który nie czytali lub (nie daj Boże) nie przepadają za twórczością Markusa Zusaka. Cóż, przez kilka poprzednich lat byłam dziwakiem. Lecz ten stan rzeczy zmienił się z chwilą, kiedy wzięłam w swoje łapki pięknego, pachnącego "Posłańca". And that was freaking good...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika miiincik

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [7]

Kristin Cast
Ocena książek:
6,9 / 10
37 książek
4 cykle
569 fanów
Janet Evanovich
Ocena książek:
7,1 / 10
53 książki
8 cykli
272 fanów
Colleen Houck
Ocena książek:
7,4 / 10
11 książek
2 cykle
401 fanów

Ulubione

Wisława Szymborska - Zobacz więcej
Becca Fitzpatrick Szeptem Zobacz więcej
Cassandra Clare Miasto Kości Zobacz więcej
Kiera Cass Rywalki Zobacz więcej
Jacek Piekara Miecz Aniołów Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
330
książek
Średnio w roku
przeczytane
18
książek
Opinie były
pomocne
2 477
razy
W sumie
wystawione
320
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
1 919
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
19
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]