Uczta bogiń
Co wspólnego ma wiktoriańska dama Margaret Cameron z lekceważącą konwenanse Lee Miller? Czy ktokolwiek zainteresowałby się malarstwem Marie Laurencin, gdyby nie jej romans z Apollinaire’em? Czy usłyszelibyśmy o Dorze Maar, gdyby nie Picasso?
„Uczta bogiń” to kameralne spotkanie dwunastu artystek. Zestawienie to mój całkowicie osobisty wybór. Nie ma tu jednego kryterium. Przeciwnie – urzekała mnie odmienność ich losów i sztuki. Niektóre budzą podziw – dla talentu, osiągnięć artystycznych i życiowych, także urody, inne zdają się wręcz niezbyt sympatyczne – wykorzystują swoją kobiecość, są nawet wyrachowane. Wszystkie walczyły z przeciwnościami losu. No i tworzyły sztukę.
Maria Poprzęcka
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Sztuka jest rodzaju żeńskiego
Czytając wprowadzenie do tej książki przypomniałam sobie pewną wizję literacką. Autorem pomysłu był Jonathan Carroll umieszczający w jednej ze swych książek bohatera na środku stadionu, którego wszystkie trybuny obsiadły osoby poznane przez mężczyznę w ciągu całego jego życia. Zainspirowana tą niezwykłą myślą, próbowałam zorganizować spotkanie osób ważnych dla mnie, zjawiających się w moim życiu w różnych okolicznościach, po to, aby się nawzajem poznały. Po głębszym jednak namyśle zrezygnowałam z tego zamiaru przerażona myślą, że może się zdarzyć, iż nie przypadną sobie do gustu i oprócz zmarnowania wieczoru zdecydują się ograniczyć kontakty z gospodynią spotkania.
Maria Poprzęcka w swojej nowej publikacji, zainspirowana dziełem Judy Chicago „Dinner Party”, którego założeniem było przygotowanie metafizycznej, rozciągniętej w czasie i przestrzeni, ceremonialnej wieczerzy dla wielkich, twórczych kobiet, próbuje stworzyć własną, kameralną ucztę. Zaproszone na nią kobiety poświęciły większość swojej energii i życia sztuce (jako artystki) lub dla sztuki (jako muzy i towarzyszki życia wielkich artystów). Autorka dokonała subiektywnego wyboru kilkunastu z nich. Przedstawia każdą z kobiet za pomocą opowieści o jej życiu i sztuce, ubarwiając je reprodukcjami ich prac oraz zdjęć z życia tych artystek. Przedstawione szkice biograficzne nie wyczerpują tematu, co dla jednych może być pewnym niedociągnięciem, a dla innych – inspiracją do dalszych poszukiwań i dociekań.
Dzięki tym niebanalnym historiom poznajemy barwne postaci, dowiadujemy się, że jedna z opisywanych kobiet kąpała się w wannie Hitlera w jednej z jego rezydencji dokładnie w dniu, w którym tenże, w zupełnie innym zakątku Niemiec, popełniał samobójstwo; inna po latach rutyny rodzinnej rozpoczęła karierę artystyczną w wieku lat 48; kolejna wspólnie z poetą Blaise’m Cendrarsem stworzyła symultaniczny poemat – eksperyment literacko-malarski, zaliczany dziś do liberatury; następna wreszcie tworzy jedno ze sztandarowych dzieł surrealistycznych jako efekt pewnego towarzyskiego żartu; inna wreszcie zmienia imiona, nazwiska i narodowości w zależności od miejsca zamieszkania i aktualnego ukochanego. Mimo wielu różnic klasowych, edukacyjnych, finansowych i osobowościowych oraz odmiennego podejścia do norm społecznych i konwenansów jedno łączy wszystkie bohaterki – świadomość siły swej kobiecości i celowe kierowanie własnym życiem w stronę nieprzeciętności – sztuki.
W książce mimo wielu ciekawych tropów i bogatych źródeł inspiracji dla czytelnika daje się odczuć brak pewnej nici wiążącej między sobą kolejne opowieści, konkluzji każdej z nich oraz pewnego domknięcia w formie fantazji, jak mogłaby potoczyć się taka uczta, gdyby do niej rzeczywiście doszło. Autorka bowiem, mimo przygotowania doskonałych dań opowieści, ich pięknej oprawy estetycznej i znajomości bohaterek, zapomniała zatroszczyć się o samopoczucie gości: poznanie zaproszonych pań ze sobą oraz dyskretną obserwację rozwoju wydarzeń. Jak przebiegałyby procesy grupowe w tym gronie? Czy różnice między nimi nie miałyby znaczenia w obliczu wspólnej wszystkim miłości do sztuki czy też byłyby zbyt duże, by stworzyć im płaszczyznę porozumienia? Czy zawiązałaby się choć jedna wielka przyjaźń? A może spotkanie skończyłoby się głuchym milczeniem? Najważniejszy aspekt tego spotkania pozostaje bowiem tylko w gestii sztuki... wyobraźni.
Jowita Marzec
Książka na półkach
- 200
- 108
- 36
- 6
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Geniusz i miłość-każde ma swą część do wypełnienia i łączy się razem z równą siłą i wdziękiem.
Uderzającą cechą rosyjskiej awangardy początków XX wieku była dominacja kobiet.
OPINIE i DYSKUSJE
Opowieści biograficzne o najznakomitszych artystkach w historii okraszone ciekawostkami i anegdotami z ich życia.
12 pań zasiada z nami przy stole i zaczyna się prawdziwa uczta dla oczu. Napisana tak jak lubię :) Szybko się czyta bo wciąga, a jeżeli ktoś interesuje się sztuką to polecam jeszcze bardziej. :)
Opowieści biograficzne o najznakomitszych artystkach w historii okraszone ciekawostkami i anegdotami z ich życia.
Pokaż mimo to12 pań zasiada z nami przy stole i zaczyna się prawdziwa uczta dla oczu. Napisana tak jak lubię :) Szybko się czyta bo wciąga, a jeżeli ktoś interesuje się sztuką to polecam jeszcze bardziej. :)
Nie ma dla mnie piękniejszego wstępu do książki niż zaproszenie, które swoim osobistym zwrotem od razu wprowadziło mnie w kameralny nastrój jej treści. Moim przewodnikiem była historyk i krytyk sztuki zainspirowana pracą Judy Chicago – "Dinner Party". Jej formą stołu z 999 nakryciami oddającymi osiągnięcia i charakter najbardziej znanych lub znaczących kobiet, które zapisały się swoją działalnością artystyczną w historii sztuki. Jednak klucz doboru, jakim posługiwała się artystka, pozostawił w mroku niepamięci wiele kobiecych sylwetek, które może nie miały uznanych osiągnięć artystycznych w swoim dorobku, często pozostając w cieniu wielkich sław, ale za to posiadały wyjątkowy dar – konsekwentnego realizowania, wyrażania siebie i spełniania się poprzez sztukę. Siłę ducha do samorealizacji i urzeczywistniania swoich marzeń, wizji i planów wbrew roli kobiety, jaką narzucała dana epoka lub wymagał od niej mężczyzna czy rodzina. Autorka zaprosiła do swojego osobistego stołu dwanaście kobiet. Łączyło je jedno, jak podkreśliła moja przewodniczka – "wszystkie, czując siłę swojej płci, świadomie kierowały swoim życiem, nie godziły się na przeciętność, były zdolne do ryzyka, nie poddawały się przeciwnościom losu. No i tworzyły sztukę, choć może z nierównym sukcesem. Ale to sztuka była siłą sprawczą ich niezwykłych życiorysów". Szybko przejrzałam nazwiska bohaterek umieszczone na okładce tytułowej, myśląc, że nie znam żadnej z nich. I faktycznie części nie mogłam znać, bo bardziej funkcjonują w świadomości ludzkiej jako partnerki lub muzy artystów, ale części z nich, pomimo niepamięci nazwiska, znałam prace, które bywają często wykorzystywane we współczesnej popkulturze, jak na przykład znany motyw kwiatowy Georgii O’Keeffe. Każdej z nich autorka poświeciła osobny rozdział, anonsując go zdjęciem artystki i wyróżnionym fragmentem tekstu szczególnie ją charakteryzującym. I, mimo że każda z nich żyła i tworzyła w innym czasie, rządzonym przez odmienne prądy i kierunki w sztuce, będące zależne od partnerów lub rodzin, właściwie niczym ich położenie nie różniło się od sytuacji współczesnych kobiet w roli matki, żony lub kochanki. Charakteryzowało je za to jedno – prędzej czy później potrafiły uwolnić się od narzuconych lub dobrowolnie przyjętych zależności i pójść własną drogą rozwoju artystycznego. Czasami w bardzo późnym wieku, jak Julia Margaret Cameron, która wychowała jedenaścioro dzieci, co nie przeszkodziło jej zająć się z sukcesami fotografią. Jak Sonia Delaunay będąca przykładną i opiekuńczą żoną, która potrafiła zbudować i scementować związek z mężczyzną wspólną miłością do sztuki. Czy jak Louise Bourgeois odnosząca sukcesy w wieku dziewięćdziesięciu lat z bardzo znanym dziełem na czele – Spider. Kiedy tak przyglądałam się tym kobietom, przysłuchiwałam ciekawym opowieściom przewodniczki o ich życiu zdeterminowanym przez dwa najważniejsze czynniki – płeć i sztukę, podziwiając ich umiejętność godzenia marzeń z rzeczywistością, w której przyszło im funkcjonować, zrozumiałam, że to bardzo optymistyczne przesłanie tej uczty bogiń. Wzbudzające nie tyle podziw dla zaproszonych kobiet, ile wiarę we własne siły, rozwiewające wątpliwości w niemożność i bezsilność, dające wiarę w bezgraniczne możliwości, jeśli się tylko zechce je dostrzec i wykorzystać. Bez względu na wiek, pochodzenie, pozycję w hierarchii społecznej, czas, a zwłaszcza płeć. I nie musi to dotyczyć tylko sztuki, ale również innych dziedzin życia, jakie tylko kobiecie się zamarzą. I co najważniejsze, niekoniecznie w roli wojujących feministek, ale kobiet wtapiających się w nurt szeroko pojętej kultury, zwykle postrzeganej, jako męski punkt widzenia, a czemu przeciwstawiła się swoim dziełem wspomniana na początku Judy Chicago w swojej apoteozie kobiecości. I to jest kolejna myśl, na jaką zwraca uwagę autorka.
Bo nam kobietom nie potrzeba przywracać należnego miejsca przy osobnym stole. Mamy je od dawna przy stole wspólnym z mężczyznami. Razem. Trzeba tylko o tym mówić, podkreślać, pisać, zwracać uwagę, dlatego głos mojej przewodniczki jest tak ważny i ukierunkowujący w dyskusji nad „płciowością” postrzegania sztuki.
naostrzuksiazki.pl
Nie ma dla mnie piękniejszego wstępu do książki niż zaproszenie, które swoim osobistym zwrotem od razu wprowadziło mnie w kameralny nastrój jej treści. Moim przewodnikiem była historyk i krytyk sztuki zainspirowana pracą Judy Chicago – "Dinner Party". Jej formą stołu z 999 nakryciami oddającymi osiągnięcia i charakter najbardziej znanych lub znaczących kobiet, które...
więcej Pokaż mimo toZastawiony stół czeka. Na kogo? Na 12 kobiet, które mniej lub bardziej zaznaczyły swoją obecność w świecie sztuki. Czy czytelnik też poczuje się zaproszony na tytułową ucztę? Czy zechce wejść w świat wykreowany przez Autorkę? A może pozostanie obserwatorem, krytykiem, który nie ma ochoty zagłębić się w tę rzeczywistość...
Zastawiony stół czeka. Na kogo? Na 12 kobiet, które mniej lub bardziej zaznaczyły swoją obecność w świecie sztuki. Czy czytelnik też poczuje się zaproszony na tytułową ucztę? Czy zechce wejść w świat wykreowany przez Autorkę? A może pozostanie obserwatorem, krytykiem, który nie ma ochoty zagłębić się w tę rzeczywistość...
Pokaż mimo toTo nie jest to, za co lubię Marię Poprzęcką, ale doceniam popularyzatorski (może nawet trochę za bardzo?) charakter książki - popularyzujący zarówno sztukę, jak i uświadamiający istnienie w niej kobiet. Świetne pióro i mocne osadzenie bohaterek we właściwych im kontekstach to niewątpliwe plusy Uczty.
Trudno przyczepić się do wyboru artystek, bo subiektywny wybór rzecz święta, jednak może być on mylący dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę ze światem sztuki. Zwłaszcza, że książkę otwiera postać Elizabeth Siddal, która raczej słusznie nie wyjdzie w historii sztuki poza rolę modelki. Nie powiem, gdzieniegdzie wolałabym widzieć kobiece nazwisko mniej spektakularne towarzysko, a bardziej artystycznie.
Nie śmiem powiedzieć, że mogło być lepiej, wiec powiem, że mogłoby być inaczej.
To nie jest to, za co lubię Marię Poprzęcką, ale doceniam popularyzatorski (może nawet trochę za bardzo?) charakter książki - popularyzujący zarówno sztukę, jak i uświadamiający istnienie w niej kobiet. Świetne pióro i mocne osadzenie bohaterek we właściwych im kontekstach to niewątpliwe plusy Uczty.
więcej Pokaż mimo toTrudno przyczepić się do wyboru artystek, bo subiektywny wybór rzecz...
" Uczta Bogiń" jest zbiorem opowiadań, historii kobiet- rewolucjonistek w dziedzinie sztuk:, malarstwa, fotografii, projektowania strojów, poezji. Ich zachowanie, ubiór, preferencje polityczne, miały przełomowe znaczenie w kulturze na przełomie XIX i XX wieku. Tym bardziej jestem zafascynowana, że poznałam nazwiska dotąd mi nieznanych zdolnych artystek.
" Uczta Bogiń" jest zbiorem opowiadań, historii kobiet- rewolucjonistek w dziedzinie sztuk:, malarstwa, fotografii, projektowania strojów, poezji. Ich zachowanie, ubiór, preferencje polityczne, miały przełomowe znaczenie w kulturze na przełomie XIX i XX wieku. Tym bardziej jestem zafascynowana, że poznałam nazwiska dotąd mi nieznanych zdolnych artystek.
Pokaż mimo topotęga kobiet jest nieograniczona! wiedziałam o tym od zawsze a teraz jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym przekonaniu. postaram się by krótki tekst pojawił się na www.przestrzenkultury.blogspot.com
no i się pojawił: http://przestrzenkultury.blogspot.com/
krótko, bo warto czytać, nie pisać.
potęga kobiet jest nieograniczona! wiedziałam o tym od zawsze a teraz jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym przekonaniu. postaram się by krótki tekst pojawił się na www.przestrzenkultury.blogspot.com
Pokaż mimo tono i się pojawił: http://przestrzenkultury.blogspot.com/
krótko, bo warto czytać, nie pisać.
ylwetki dwunastu niezwykłych kobiet związanych ze sztuką. Malarki,fotografki, muzy i kochanki. Mnie najbardziej urzekły rozdziały poświęcone dwóm spośród nich: Georgii O'Keeffe i Lee Miller. Co jeszcze? Prawie we wszystkich historiach obecny jest Paryż, miasto sztuki, artystów i bohemy.
ylwetki dwunastu niezwykłych kobiet związanych ze sztuką. Malarki,fotografki, muzy i kochanki. Mnie najbardziej urzekły rozdziały poświęcone dwóm spośród nich: Georgii O'Keeffe i Lee Miller. Co jeszcze? Prawie we wszystkich historiach obecny jest Paryż, miasto sztuki, artystów i bohemy.
Pokaż mimo toDwanaście opowieści o życiu i twórczości dwunastu artystek m.in. Margaret Cameron, Elizabeth Siddal, Soni Delaunay, Meret Oppenheinm, Georgii O’Keeffe, Judy Chicago. To osobisty wybór profesor Marii Poprzęckiej, więc trudno tu z nim dyskutować, ale nie do końca podoba mi się, że obok ważnych artystek, pojawia się tu sporo kobiet, które były jedynie „muzami” wybitnych artystów. Ich historie przedstawione są w skrótowy, można by nawet powiedzieć „gazetowy” sposób, ale pełne ciekawych szczegółów i anegdot. Oczekiwałam pogłębionych esejów, ale ogólnie książkę polecam. Uważam, że coś dla siebie znajdą tam osoby interesujące się sztuką, jak i czytelnicy pasjonujące się pikantnymi opowieściami z życia artystycznych sfer.
Dwanaście opowieści o życiu i twórczości dwunastu artystek m.in. Margaret Cameron, Elizabeth Siddal, Soni Delaunay, Meret Oppenheinm, Georgii O’Keeffe, Judy Chicago. To osobisty wybór profesor Marii Poprzęckiej, więc trudno tu z nim dyskutować, ale nie do końca podoba mi się, że obok ważnych artystek, pojawia się tu sporo kobiet, które były jedynie „muzami” wybitnych...
więcej Pokaż mimo toNie sądziłam, że kiedykolwiek do tego dojdzie, ale muszę napisać: zawiodłam się na tej książce. Boli mnie to tym bardziej, że z wielką niecierpliwością czekałam na jej przeczytanie od momentu, gdy pierwszy raz usłyszałam o niej w audycji radiowej. Bardzo zainteresowała mnie idea 'kameralnego spotkania dwunastu artystek', jednakże -w ogóle się z nimi nie spotkałam, a tym bardziej ich nie poznałam. Co gorsza, wciąż towarzyszy mi smutne wrażenie, że do czynienia miałam z wikipedią. Suche fakty są bardzo dalekie rzeczywistych postaci, nie budzą empatii, nie tworzą historii. Możliwe, że dla 'laików' historii sztuki znajdzie się tam parę ciekawostek, ja niestety- bardzo niewiele mogę z tego wydusić.
To ciekawy temat badawczy, zabrakło tu chyba jednak czasu i miejsca na pokazanie prawdy postaci. Według mnie zasada 'mniej znaczy więcej' pomogłaby tej publikacji.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek do tego dojdzie, ale muszę napisać: zawiodłam się na tej książce. Boli mnie to tym bardziej, że z wielką niecierpliwością czekałam na jej przeczytanie od momentu, gdy pierwszy raz usłyszałam o niej w audycji radiowej. Bardzo zainteresowała mnie idea 'kameralnego spotkania dwunastu artystek', jednakże -w ogóle się z nimi nie spotkałam, a tym...
więcej Pokaż mimo toDla pasjonatów sztuki, więcej o artystkach, mniej o kobietach.
Dla pasjonatów sztuki, więcej o artystkach, mniej o kobietach.
Pokaż mimo to