Pierwszych parę stron zapowiadało, że książkę zdominuje humor rozporkowy, ale... nie było tak źle.

Strelnikoffa poznałem w dosyć typowy dla siebie sposób - wschodnio brzmiące imię i nazwisko i książką w bardzo promocyjnej cenie. W ten sposób przeczytałem "Nikołaj i Bibigul", a następnie "Wyspę". Należy przyznać, że "Fajnie..." jest diametralnie inną książką niż dwie wymienione, ale znając opinie o Autorze, wcale jak na niego nie nietypowa.

Mocną stroną książki są informacje ze świata fauny, które potrafią w ciekawy sposób obrazować samczą naturę. Oczywiście ludzkiego samca. Pierwszy raz czytając Strelnikoffa, mogłem się przekonać, że faktycznie jest biologiem i to o szerokich horyzontach. Pisałem też o humorze rozporkowym - z początku wydawał się trochę niesmaczny, a przez to wydało mi się, że cała książka to będzie jedna wielka pomyłka, jednak wraz z kolejnymi akapitami okazywało się, że świetnie pasuje do konwencji Autora. A ten świetnie w humorystyczny sposób opisuje, jak to fajnie być samcem.

Książka nie tylko dla samców, do przeczytania nawet w dwa wieczory, gdyż mimo ogromu stron, czyta ją się bardzo przyjemnie i szybko. Warta uwagi na chwilę relaksu.

Pierwszych parę stron zapowiadało, że książkę zdominuje humor rozporkowy, ale... nie było tak źle.

Strelnikoffa poznałem w dosyć typowy dla siebie sposób - wschodnio brzmiące imię i nazwisko i książką w bardzo promocyjnej cenie. W ten sposób przeczytałem "Nikołaj i Bibigul", a następnie "Wyspę". Należy przyznać, że "Fajnie..." jest diametralnie inną książką niż dwie...