Rewelacyjna książka nt sub(kontr?)kultury Amerykanów, którzy weszli w konflikt z amerykańskim prawem z powodu narkotyków. Nie są to poważni przestępcy, ale niektórym niewiele brakuje by takimi być. "Odwyk" na który skierowano autora dał mu niesamowita okazję zbliżenia się do środowiska gdzie zapewne nigdy by się nie dostał.
Po pierwsze rewelacyjne oddanie slangu tych ludzi.
Po drugie konfrontacja wykształconego Polaka, Europejczyka z niewyszktałconymi, ale za to przekonanymi o wyższości USA nad innymi krajami Amerykanami, głównie Murzynami i Latynosami.
Największe wrażenie zrobiła historia olbrzymiego Murzyna, który będąc już na najlepszej drodze do zostania gangsterem (poważna "odsiadka") potrafi rzucić to dla nowonarodzonej córki.
Po trzecie Ameryka jako taka, a zwłaszcza jej porządek prawny tak różny od naszego.
Powtorze jednego z poprzednich czytelnikow.Najlepszy komentarz jest na tylnej "okladce". "Co to k....jest".
Jesli istnieje literacki odpowiednik terminu "bochomaz" to moze wlasnie byc to "szkic glanem". Ksiazke kupilem jako "tania" nie pamietam juz za ile -czy za 10 czy za 5 zlociszy, ale i tak PRZEPLACILEM zdrowo.
Nie chce mi sia nawet komentowac tresci, bo naprawde nie ma czego.
Na okladce ktos porownuje klimat "szkicow" do klimatu Monty Pythona.
To tak jakby klimat w lodowce ( gorne polki :-) porownywac do arktycznego.
Absolutny gniot.