rozwińzwiń

Wbrew naturze

Okładka książki Wbrew naturze Natalia Bobrowska, Agnieszka Drotkiewicz, Anna Janko, Włodzimierz Kowalewski, Marta Mizuro, Grażyna Plebanek, Beata Rudzińska, Zyta Rudzka, Hanna Samson, Tomasz Sobieraj, Izabela Sowa, Michał Sufin, Izabela Szolc
Okładka książki Wbrew naturze
Natalia BobrowskaAgnieszka Drotkiewicz Wydawnictwo: Amea literatura piękna
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Amea
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-929229-9-5
Tagi:
wbrew naturze starość opowiadania
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Bluszcz, nr 6 (45) / czerwiec 2012 Joanna Bator, Rafał Bryndal, Sylwia Chutnik, Łukasz Drewniak, Katarzyna Enerlich, Jan Gondowicz, Gerald Gustavsson, Ignacy Karpowicz, Szymon Kloska, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Wojciech Krzyżaniak, Wojciech Kuczok, Stanisław Łubieński, Marek Łuszczyna, Tomasz Pindel, Dominika Płońska, Redakcja magazynu Bluszcz, Dawid Rosenbaum, Beata Rudzińska, Anna Saraniecka, Elif Shafak, Izabela Stachowicz, Marta Szarejko, Maliwna Wapińska, Agnieszka Wolny-Hamkało, Liao Yiwu, Wioletta Zatylna, Robert Ziębiński
Ocena 7,7
Bluszcz, nr 6 ... Joanna Bator, Rafał...
Okładka książki Nie pytaj o Polskę Natalia Bobrowska, Joanna Maria Chmielewska, Sylwia Chutnik, Agnieszka Drotkiewicz, Wojciech Kołyszko, Teresa Pietruska-Mrożek, Grażyna Plebanek, Piotr Rowicki, Beata Rudzińska, Sławomir Shuty, Wioletta Sobieraj, Izabela Sowa, Edyta Szałek, Kamila Waleszkiewicz, Szymon Wigienka, Paweł Daniel Zalewski
Ocena 5,2
Nie pytaj o Po... Natalia Bobrowska, ...
Okładka książki Dziewczyńskie bajki na dobranoc Maria Bereźnicka-Przyłęcka, Natalia Bobrowska, Joanna Maria Chmielewska, Agnieszka Drotkiewicz, Anna Dziewit-Meller, Justyna Jaworska, Marta Łosiak, Ewa Maciejewska, Marta Pawlik, Teresa Pietruska-Mrożek, Grażyna Plebanek, Beata Rudzińska, Wioletta Sobieraj, Zofia Soliłło, Edyta Szałek, Jovanka Tomaszewska, Marzena Usarek, Kamila Waleszkiewicz
Ocena 5,3
Dziewczyńskie ... Maria Bereźnicka-Pr...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
31 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1753
1752

Na półkach:

Oczy zalewa mi zieleń liści pobliskich drzew. Czuję zapach bzu rosnącego z prawej strony. W uszach dzwonki i dzwoneczki godowego śpiewu ptaków. Nadchodzi wiosna. Czas przebudzenia.
Chce się żyć!
A przede mną, na kolanach wbrew otaczającej mnie naturze, swoiste „memento mori”. Nomen omen Wbrew naturze. Kukułcze jajo pozostawione mi przez zimowy, martwy czas ku pamięci. Zbiór 17 opowiadań. Bardziej i mniej znanych lub w ogóle nieznanych mi pisarzy. Zbiorek, w który bezwiednie wsunęłam palec, by otworzyć go na przypadkowej fotografii z krótkim podpisem na odwrocie.
Graficzny posłaniec zwiastujący ponurą tematykę poświęconą zazębiającym się pojęciom, przenikającym się zjawiskom, uzupełniającym się procesom jakimi są przemijanie, starość i w ostateczności śmierć. Trochę obawiałam się chaosu wynikającego z różnorodności stylów, preferowanych form przekazu czy subiektywnych ujęć. Jednym słowem kakofonii, dodatkowo nakładającej się na moją niechęć do opowiadań.
Niepotrzebnie.
To właśnie te cechy, których obawiałam się najbardziej, stały się atutami zbiorku. Postawiły w środku starość, by ukazać ją w literackim obrazie 3D, w tworzeniu którego każdy z pisarzy stanowił dopasowane elementy jednego zespołu, będących jednocześnie oddzielnymi cząstkami, autonomicznymi aparatami fotograficznymi, subiektywnymi źrenicami oczu utrwalającymi go pod własnymi, indywidualnymi, osobistymi kątami widzenia.
I to było fascynujące!
Mogłam przyjrzeć się starości oczami osoby młodej, nieświadomej dotyku przemijania, jego obecności nawet kiedy ma się naście lat, a także kobiety dojrzałej, świadomej utraty młodości, więc próbującej ją zatrzymać czy staruszka znającego wartość przemijającego czasu i pogodzonego z czekającą go śmiercią, by ostatecznie poczuć jak starość fizycznie usztywnia stawy, ogranicza zdolność ruchu, osłabia mięśnie, plami skórę, poprzez wniknięcie w świadomość i ciało starej kobiety. Mogłam też poprzyglądać się z bliska śladom, rysom, bliznom, nieodwracalnym zniszczeniom pozostawionym na ludzkim ciele przez upływ czasu, jak obrazom wystawionym w muzeum staroci. Portretom tak plastycznie, namacalnie oddającym detale pomarszczonej skóry, chwiejących się zębów, powykręcanych stawów rak, stróżki śliny ciągnącej się z ust, aż do współczucia, litości i obrzydzenia. Lęku? Mogłam podpatrzeć, podejrzeć jak inni radzą sobie z przemijaniem, z wizją śmierci majaczącej gdzieś tam, na końcu drogi. Jak próbują zachować młodość, oszukać czas, zatuszować rysy zostawione przez proces destrukcji, ignorować przemijanie, oddalać myśli o śmierci i oswajać się z powszechną obecnością rozkładu ciała i przedmiotów. Nie tylko na poważnie, z patosem, przerażeniem lub grozą, ale i z przymrużeniem oka. Nie tylko w sposób piękny i wzniosły, a przez to uległy jej potędze nieuchronności, ale i wulgarny, pełen złości, wykrzyczanego buntu i oskarżeń pod adresem reżysera mojego świata. Mogłam też przeanalizować inny rodzaj śmierci. Tej za życia. Społecznej. Alienującej ludzi starych, a przez to niepotrzebnych, bezużytecznych, nieprzydatnych jak rzecz, zużyty samochód będący odpowiednikiem ludzkiego bohatera. Ale i nie tylko ludzi starych. Dotyczyło to również kobiet, osiągających magiczną granicę wieku, za którą stają się niewidoczne dla mężczyzn, z wyrokiem śmierci za życia, bo już nieatrakcyjnych seksualnie.
I gdybym miała z tych wielu spojrzeń wybrać to najbliższe moim odczuciom i myślom, to na pewno nie kierowałabym się warsztatem literackim, który jest bardzo równy, ale moimi subiektywnymi preferencjami jak plastyczność opisów w "Pani Hedwig" i w "Kotce antykwariusza", siła emocji w "Na deskach" (mało mi było tego monologu, zdecydowanie za mało) czy pomysł na radzenie sobie z lękiem w "Wannie i mroku".
A całość tych miniaturek została oprawiona w ramy mini-galerii.
Niezwykłej.
I tutaj muszę, koniecznie muszę, opowiedzieć o stronie graficznej tej książki. O 17 fotografiach Romana Lipczyńskiego. O jego obrazach stanowiących oryginalną wizualizację wprowadzającą mnie w przesłanie każdego opowiadania. Będące zarazem przecinkami odgradzającymi opowiadania, ale i przystankami do pomyślenia nad tekstem już przeczytanym, zastanowienia się nad treścią przede mną, zadumania się nad samą fotografią. Bo każda z nich to swoisty rebus, zagadka, roszada. Bo cóż może oznaczać na przykład ten kadr? Graficzny posłaniec zwiastujący ponurą tematykę poświęconą zazębiającym się pojęciom, przenikającym się zjawiskom, uzupełniającym się procesom jakimi są przemijanie, starość i w ostateczności śmierć. Trochę obawiałam się chaosu wynikającego z różnorodności stylów, preferowanych form przekazu czy subiektywnych ujęć. Jednym słowem kakofonii, dodatkowo nakładającej się na moją niechęć do opowiadań.
Niepotrzebnie.
To właśnie te cechy, których obawiałam się najbardziej, stały się atutami zbiorku. Postawiły w środku starość, by ukazać ją w literackim obrazie 3D, w tworzeniu którego każdy z pisarzy stanowił dopasowane elementy jednego zespołu, będących jednocześnie oddzielnymi cząstkami, autonomicznymi aparatami fotograficznymi, subiektywnymi źrenicami oczu utrwalającymi go pod własnymi, indywidualnymi, osobistymi kątami widzenia.
I to było fascynujące!
Mogłam przyjrzeć się starości oczami osoby młodej, nieświadomej dotyku przemijania, jego obecności nawet kiedy ma się naście lat, a także kobiety dojrzałej, świadomej utraty młodości, więc próbującej ją zatrzymać czy staruszka znającego wartość przemijającego czasu i pogodzonego z czekającą go śmiercią, by ostatecznie poczuć jak starość fizycznie usztywnia stawy, ogranicza zdolność ruchu, osłabia mięśnie, plami skórę, poprzez wniknięcie w świadomość i ciało starej kobiety. Mogłam też poprzyglądać się z bliska śladom, rysom, bliznom, nieodwracalnym zniszczeniom pozostawionym na ludzkim ciele przez upływ czasu, jak obrazom wystawionym w muzeum staroci. Portretom tak plastycznie, namacalnie oddającym detale pomarszczonej skóry, chwiejących się zębów, powykręcanych stawów rak, stróżki śliny ciągnącej się z ust, aż do współczucia, litości i obrzydzenia. Lęku? Mogłam podpatrzeć, podejrzeć jak inni radzą sobie z przemijaniem, z wizją śmierci majaczącej gdzieś tam, na końcu drogi. Jak próbują zachować młodość, oszukać czas, zatuszować rysy zostawione przez proces destrukcji, ignorować przemijanie, oddalać myśli o śmierci i oswajać się z powszechną obecnością rozkładu ciała i przedmiotów. Nie tylko na poważnie, z patosem, przerażeniem lub grozą, ale i z przymrużeniem oka. Nie tylko w sposób piękny i wzniosły, a przez to uległy jej potędze nieuchronności, ale i wulgarny, pełen złości, wykrzyczanego buntu i oskarżeń pod adresem reżysera mojego świata. Mogłam też przeanalizować inny rodzaj śmierci. Tej za życia. Społecznej. Alienującej ludzi starych, a przez to niepotrzebnych, bezużytecznych, nieprzydatnych jak rzecz, zużyty samochód będący odpowiednikiem ludzkiego bohatera. Ale i nie tylko ludzi starych. Dotyczyło to również kobiet, osiągających magiczną granicę wieku, za którą stają się niewidoczne dla mężczyzn, z wyrokiem śmierci za życia, bo już nieatrakcyjnych seksualnie.
I gdybym miała z tych wielu spojrzeń wybrać to najbliższe moim odczuciom i myślom, to na pewno nie kierowałabym się warsztatem literackim, który jest bardzo równy, ale moimi subiektywnymi preferencjami jak plastyczność opisów w Pani Hedwig i w Kotce antykwariusza, siła emocji w Na deskach (mało mi było tego monologu, zdecydowanie za mało) czy pomysł na radzenie sobie z lękiem w Wannie i mroku.
A całość tych miniaturek została oprawiona w ramy mini-galerii.
Niezwykłej.
I tutaj muszę, koniecznie muszę, opowiedzieć o stronie graficznej tej książki. O 17 fotografiach Romana Lipczyńskiego. O jego obrazach stanowiących oryginalną wizualizację wprowadzającą mnie w przesłanie każdego opowiadania. Będące zarazem przecinkami odgradzającymi opowiadania, ale i przystankami do pomyślenia nad tekstem już przeczytanym, zastanowienia się nad treścią przede mną, zadumania się nad samą fotografią. Bo każda z nich to swoisty rebus, zagadka, roszada. Bo cóż może oznaczać na przykład ten kadr?Graficzny posłaniec zwiastujący ponurą tematykę poświęconą zazębiającym się pojęciom, przenikającym się zjawiskom, uzupełniającym się procesom jakimi są przemijanie, starość i w ostateczności śmierć. Trochę obawiałam się chaosu wynikającego z różnorodności stylów, preferowanych form przekazu czy subiektywnych ujęć. Jednym słowem kakofonii, dodatkowo nakładającej się na moją niechęć do opowiadań.
Niepotrzebnie.
To właśnie te cechy, których obawiałam się najbardziej, stały się atutami zbiorku. Postawiły w środku starość, by ukazać ją w literackim obrazie 3D, w tworzeniu którego każdy z pisarzy stanowił dopasowane elementy jednego zespołu, będących jednocześnie oddzielnymi cząstkami, autonomicznymi aparatami fotograficznymi, subiektywnymi źrenicami oczu utrwalającymi go pod własnymi, indywidualnymi, osobistymi kątami widzenia.
I to było fascynujące!
Mogłam przyjrzeć się starości oczami osoby młodej, nieświadomej dotyku przemijania, jego obecności nawet kiedy ma się naście lat, a także kobiety dojrzałej, świadomej utraty młodości, więc próbującej ją zatrzymać czy staruszka znającego wartość przemijającego czasu i pogodzonego z czekającą go śmiercią, by ostatecznie poczuć jak starość fizycznie usztywnia stawy, ogranicza zdolność ruchu, osłabia mięśnie, plami skórę, poprzez wniknięcie w świadomość i ciało starej kobiety. Mogłam też poprzyglądać się z bliska śladom, rysom, bliznom, nieodwracalnym zniszczeniom pozostawionym na ludzkim ciele przez upływ czasu, jak obrazom wystawionym w muzeum staroci. Portretom tak plastycznie, namacalnie oddającym detale pomarszczonej skóry, chwiejących się zębów, powykręcanych stawów rak, stróżki śliny ciągnącej się z ust, aż do współczucia, litości i obrzydzenia. Lęku? Mogłam podpatrzeć, podejrzeć jak inni radzą sobie z przemijaniem, z wizją śmierci majaczącej gdzieś tam, na końcu drogi. Jak próbują zachować młodość, oszukać czas, zatuszować rysy zostawione przez proces destrukcji, ignorować przemijanie, oddalać myśli o śmierci i oswajać się z powszechną obecnością rozkładu ciała i przedmiotów. Nie tylko na poważnie, z patosem, przerażeniem lub grozą, ale i z przymrużeniem oka. Nie tylko w sposób piękny i wzniosły, a przez to uległy jej potędze nieuchronności, ale i wulgarny, pełen złości, wykrzyczanego buntu i oskarżeń pod adresem reżysera mojego świata. Mogłam też przeanalizować inny rodzaj śmierci. Tej za życia. Społecznej. Alienującej ludzi starych, a przez to niepotrzebnych, bezużytecznych, nieprzydatnych jak rzecz, zużyty samochód będący odpowiednikiem ludzkiego bohatera. Ale i nie tylko ludzi starych. Dotyczyło to również kobiet, osiągających magiczną granicę wieku, za którą stają się niewidoczne dla mężczyzn, z wyrokiem śmierci za życia, bo już nieatrakcyjnych seksualnie.
I gdybym miała z tych wielu spojrzeń wybrać to najbliższe moim odczuciom i myślom, to na pewno nie kierowałabym się warsztatem literackim, który jest bardzo równy, ale moimi subiektywnymi preferencjami jak plastyczność opisów w Pani Hedwig i w Kotce antykwariusza, siła emocji w Na deskach (mało mi było tego monologu, zdecydowanie za mało) czy pomysł na radzenie sobie z lękiem w Wannie i mroku.
A całość tych miniaturek została oprawiona w ramy mini-galerii.
Niezwykłej.
I tutaj muszę, koniecznie muszę, opowiedzieć o stronie graficznej tej książki. O 17 fotografiach Romana Lipczyńskiego. O jego obrazach stanowiących oryginalną wizualizację wprowadzającą mnie w przesłanie każdego opowiadania. Będące zarazem przecinkami odgradzającymi opowiadania, ale i przystankami do pomyślenia nad tekstem już przeczytanym, zastanowienia się nad treścią przede mną, zadumania się nad samą fotografią. Bo każda z nich to swoisty rebus, zagadka, roszada. Bo cóż może oznaczać na przykład kadr, w którym autor zawarł kosmos w ziarenku cukru, bo to Kosmos cukru. I tak za każdym razem, na każdym przystanku, przed kolejną fotografią. Przyglądałam się, odszukiwałam symbolikę, dopasowywałam słowa, by swoją propozycję, pomysł, syntezę skojarzeń skonfrontować z odpowiedzią-tytułem umieszczonym na odwrocie strony. Genialne obrazy, bo łączące prostotę symboliki z zawiłością filozofii, łatwość kojarzeń z trudnością syntezy w dwóch słowach, abstrakcję myśli z praktyczną wizualizacją. Siedziałam czasami zastygła w pochylonej pozie przez kilka (a może nawet kilkanaście) minut, zatopiona w tych fotografiach, aż do pojawienia się bólu sygnalizującego niewygodę pozycji ciała, walcząc sama ze sobą, by nie zajrzeć z tyłu po gotową odpowiedź.
Całość obrazu i treści idealnie współgra ze sobą tworząc książkę do czytania, do oglądania, ale przede wszystkim do przemyśleń, zastanowień, smakowania i oswajania się ze starością graniczącą niemalże z turpizmem. Bo ta budzącą się wiosna wokół mnie nie jest oddzielnym życiem i tylko życiem, a starość, przemijanie i śmierć wbrew tej naturze. Jest jednym z etapów, objawów przemijania, który towarzyszy mi od urodzenia (to ta pierwsza fotografia z trumną),czy tego chcę czy nie. Pozostaje mi się z tym tylko pogodzić. I takie jest ostateczne, trochę pocieszające i wbrew pozorom optymistyczne przesłanie tej książki, tak trafnie ujęte słowami bohatera opowiadania "Punkt zwrotny" – "Starość – jak rozmyślał – pozwala się przyzwyczaić do fizycznego końca, do śmierci, pogodzić się z nią, zrozumieć jej nieuchronność."
http://naostrzuksiazki.pl/

Oczy zalewa mi zieleń liści pobliskich drzew. Czuję zapach bzu rosnącego z prawej strony. W uszach dzwonki i dzwoneczki godowego śpiewu ptaków. Nadchodzi wiosna. Czas przebudzenia.
Chce się żyć!
A przede mną, na kolanach wbrew otaczającej mnie naturze, swoiste „memento mori”. Nomen omen Wbrew naturze. Kukułcze jajo pozostawione mi przez zimowy, martwy czas ku pamięci. Zbiór...

więcej Pokaż mimo to

avatar
265
45

Na półkach: , ,

Zebrane w jednym tomiku opowiadania, traktujące o starości. Ich tematyka jest niełatwa, ale podana czytelnikowi tak,że niespodziewanie wywołuje u odbiorcy przemyślenia i refleksje. Głębokie bardzo.

Polecam zwłaszcza wielbicielom krótkich form.

Zebrane w jednym tomiku opowiadania, traktujące o starości. Ich tematyka jest niełatwa, ale podana czytelnikowi tak,że niespodziewanie wywołuje u odbiorcy przemyślenia i refleksje. Głębokie bardzo.

Polecam zwłaszcza wielbicielom krótkich form.

Pokaż mimo to

avatar
1285
178

Na półkach: ,

„Wbrew naturze” to zbiór opowiadań dotyczących przemijania.

Paradoksalnie – z jednej strony chcemy, żeby nasze życie przebiegało zgodnie z naturą, a z drugiej ciężko nam się pogodzić z tym, że jego nieodłącznym elementem jest przemijanie. Niektórzy stają wówczas wbrew naturze i robią wszystko, aby zatrzymać czas.

Bohaterowie opowiadań mają różne podejście do upływającego czasu. Różnie też układają się ich losy. Mieli przeróżne doświadczenia, a ostatni okres ich życia – starość – przebiega w różnoraki sposób. Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że już nadeszła… Ci, którzy wiedzą, że zbliża się to, co nieuchronne, podsumowują swoje życie. Wspominają. Obserwują. Czekają. Milczą. Przygotowują się. Cierpią. Ale są też tacy, którzy walczą, przyglądają się, próbują, idą… Są jeszcze ci, którzy sądzą, że starość jeszcze nie dotyka ich bezpośrednio, lecz przyglądają się jej, towarzysząc swoim rodzicom, dziadkom, sąsiadom. Bo rzeczywiście nie wiadomo, kiedy starość się zaczyna. Po czterdziestce? Niejeden czterdziestolatek obraziłby się śmiertelnie. Po pięćdziesiątce? Niektórzy dopiero wtedy zaczynają żyć tzw. pełnią życia. A może po sześćdziesiątce? Bóle w kręgosłupie, ale wnuki, emerytura – samo życie. Może więc siedemdziesiątka? Każdy widzi to inaczej. Ja uważam, że to nie wiek decyduje o tym, że jest się starym lub młodym. W końcu od samego początku życia to, co wszyscy zgodnie robimy, to starzenie się. I tak już jest. Nie ma co przed tym uciekać. Ta książka przypomina, że śmierć jest częścią życia. Że nie uciekniemy przed nią, choćbyśmy bardzo chcieli.
Zgadzam się ze sformułowaniem przytoczonym we wstępie „Książka ‘Wbrew naturze’ jest przedmiotem artystycznym” [str. 8]. Wzbogacenie treści obrazem, a dokładnie zdjęciami autorstwa Romana Lipczyńskiego, nadaje książce niezwykłości i oryginalności. Zdjęcia zostały wplecione pomiędzy poszczególne opowiadania. Miałam frajdę, zastanawiając się, czy dane zdjęcie bardziej pasuje do opowiadania, które właśnie przeczytałam, czy do tego, które za chwilę przeczytam.
A książkę jak najbardziej polecam. Choć nie wszystkie opowiadania są na jednakowym poziomie, ich wybór jest na tyle duży, że na pewno jakieś z nich skłoni każdego czytelnika do zatrzymania się na chwilę i zamyślenia nad sensem życia.

„Wbrew naturze” to zbiór opowiadań dotyczących przemijania.

Paradoksalnie – z jednej strony chcemy, żeby nasze życie przebiegało zgodnie z naturą, a z drugiej ciężko nam się pogodzić z tym, że jego nieodłącznym elementem jest przemijanie. Niektórzy stają wówczas wbrew naturze i robią wszystko, aby zatrzymać czas.

Bohaterowie opowiadań mają różne podejście do upływającego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
364
91

Na półkach: , ,

Starość to mało popularny, nieco niewygodny, i niechętnie poruszany przez opinię publiczną temat. Stanowi ona zagadnienie, o którym wolimy nie myśleć, choć każdy z nas będzie musiał się z nim zmierzyć. "Wbrew naturze" to zbiór siedemnastu opowiadań polskich autorów, których tematem przewodnim i jednocześnie główną bohaterką jest właśnie starość. Antologia ukazuje przeróżne jej twarze, a każda z nich jest poruszająca i niezwykle autentyczna.

Muszę przyznać, że stopniowo zaczynam się przekonywać do opowiadań. Zazwyczaj podchodzę do nich z dużym dystansem i założeniem, że nigdy nie dorównają dobrej, grubej książce. Jednak właśnie takie pozycje jak "Wbrew naturze" przekonują mnie do tego gatunku i ukazują jak dobrze można go wykorzystać. Żadna powieść nie przedstawi bowiem starości w tak wielu aspektach, barwach i odcieniach jak potrafi zrobić to antologia opowiadań. Każde z nich ma swój własny klimat, nastrój, a także indywidualne, charakterystyczne, podejście do starości. Każde jest ciekawe, dobrze napisane i intrygujące. Wiadomo, niektóre z opowiadań podobały mi się bardziej, inne nieco mniej. Nieco mnie zaskoczyło, że dwa z nich w ogóle nie pasują do reszty, dotyczą kompletnie innej tematyki. To taki jedyny zgrzyt, ale moje końcowe wrażenia są jak najbardziej pozytywne.

"Wbrew naturze" kreuje przed czytelnikiem przenikliwy, miejscami dosadny, lecz również bardzo prawdziwy obraz starości. Lektura tej pozycji skłoniła mnie do licznych przemyśleń, a także do zadania sobie wielu pytań, na których część udało mi się znaleźć odpowiedź w antologii. "Wbrew naturze" zdecydowanie nie należy do lekkich i łatwych pozycji, i z tym trzeba się liczyć sięgając po tę książkę. Sądzę, jednak, ze warto poświęcić nieco czasu na jej przeczytanie. Jest to bowiem pozycja, która uczy, uświadamia oraz poszerza horyzonty czytelnika, a także pomaga oswoić się z zagadnieniem starości. Jednak przede wszystkim stanowi ciekawą i interesującą lekturę. Bardzo polecam! :)

Starość to mało popularny, nieco niewygodny, i niechętnie poruszany przez opinię publiczną temat. Stanowi ona zagadnienie, o którym wolimy nie myśleć, choć każdy z nas będzie musiał się z nim zmierzyć. "Wbrew naturze" to zbiór siedemnastu opowiadań polskich autorów, których tematem przewodnim i jednocześnie główną bohaterką jest właśnie starość. Antologia ukazuje przeróżne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
611
41

Na półkach: ,

Zbiór opowiadań o starości. Różni autorzy, różne na starość spojrzenia.
Nie pozostawiają obojętnym, wywołują uśmiech lub łzę na policzku... Do czytania i rozmyślania.

Zbiór opowiadań o starości. Różni autorzy, różne na starość spojrzenia.
Nie pozostawiają obojętnym, wywołują uśmiech lub łzę na policzku... Do czytania i rozmyślania.

Pokaż mimo to

avatar
353
218

Na półkach:

To już drugi zbiór polskich, młodych i zdolnych literatów, który dane było mi przeczytać. Fakt, ze ponownie mogę z dumą powiedzieć „Dobre, bo polskie” jest jeszcze przyjemniejszy. Tematem każdej pracy jest już wyżej wspomniana starość. Autorzy nie starają się uspokoić czytelnika, nie przedstawiają mu sielskiej wizji z krzesłem na białej werandzie i zgrai wnuków biegających we wszystkie strony świata. Zmuszają za to do zastanowienia się nad własną egzystencją, jej sensem, tym, czego chcemy od życia i jak to osiągnąć. Zwracają uwagę na ludzi starszych jak i tych pędzących niczym ferrari, matki i córki. Przedstawiają starość jako proces, umiejscawiają ją w konkretnym czasie i przestrzeni, liczą ją w zmarszczkach, spojrzeniach w lustro, przypomnieniach o urodzinach lub też w pierwszych zanikach pamięci. Wnioski, jakie można wyciągnąć nie zawsze są oczywiste, czasem chowają się w zakamarkach pamięci by po kilku dniach z nich wyskoczyć i objawić się w całej krasie, dla wielu czytelników z pewnością nie będzie to najmilsze spotkanie.
Choć autorzy różnią się wiekiem, doświadczeniem i pasjami to połączył ich wspólny cel. Widać, że do powstania tego zbioru przyczyniło się wiele osób, każdy wypielił swoją grządkę najlepiej jak potrafił. Podobał mi się fakt, że połączono tutaj 2 sztuki: literaturę i fotografię, której przedstawicielem jest Roman Lipczyński. Zdjęcia nie są piękne, z pewnością nie znalazłyby się na stronach Vogue’a czy Vanity Fair, ale za to idealnie oddają sens opowiadań.
Nie ukrywam, że kilka opowiadań wybija się dla mnie znacząco, jeśli chodzi o treść, to bez wątpienia wszyscy jak jeden mąż reprezentują dobry poziom, który można promować i polecać.

To już drugi zbiór polskich, młodych i zdolnych literatów, który dane było mi przeczytać. Fakt, ze ponownie mogę z dumą powiedzieć „Dobre, bo polskie” jest jeszcze przyjemniejszy. Tematem każdej pracy jest już wyżej wspomniana starość. Autorzy nie starają się uspokoić czytelnika, nie przedstawiają mu sielskiej wizji z krzesłem na białej werandzie i zgrai wnuków biegających...

więcej Pokaż mimo to

avatar
417
223

Na półkach: ,

17 autorów, 17 opowiadań i jeden wspólny temat - starość. Każdy z pisarzy podszedł do niego zupełnie inaczej, dzięki czemu przed czytelnikiem odkrywa się obraz ukazany z różnych perspektyw. Poznajemy wielu bohaterów - kobietę opiekującą się swoją chorą na Alzheimera matką, panią Hedwig, pana Potochnika, który podczas deszczu urządza sobie spacery dookoła stołu, młodą dziewczynę Elizę uwięzioną w ciele staruszki. Każda postać jest bardzo prawdziwa, niemal namacalna. Każda wywołuje inny obraz, inne skojarzenie. Starość wbrew pozorom ma tutaj wiele odcieni. Nie kojarzy się jedynie z samotnością, niedołężnością i biernym czekaniem na koniec. Trudno ją oswoić, chociaż jest czymś tak naturalnym. Opowiadania wzruszają, skłaniają do przemyśleń, otwierają nam oczy na pewne sprawy.

Tak naprawdę wiele z nas (ja także) na co dzień nie zastanawia się jak wygląda starość. Do pewnego momentu jest dla nas niewidzialna i czujemy się jakby nas miała nigdy nie dosięgnąć. Chociaż podświadomie zdajemy sobie sprawę z jej nieuchronności, to odsuwamy ten temat na bok, na bliżej nieokreśloną przyszłość. Wbrew naturze to według mnie pewnego rodzaju memento mori, warto jednak pamiętać, że starość nie musi oznaczać jedynie oczekiwania na śmierć. Jest to etap, kiedy bogaci w doświadczenia, zdajemy sobie sprawę, że nie warto tak za wszystkim biec. Można przecież się zatrzymać, z perspektywy przyjrzeć całemu dotychczasowemu życiu i czerpać radość z tego co „tu i teraz”

Jeśli chodzi o moje zdanie, to chociaż za opowiadaniami raczej nie przepadam, te zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Przede wszystkim bardzo interesujący wydał mi się temat przewodni, czyli starość. Każdy z autorów podszedł do niego trochę inaczej, przez co refleksje, które nasuwają się czytelnikowi po lekturze, nie są jednotorowe. Starość, która dla wielu z nas jest czarno-biała, nagle nabiera różnych odcieni. Przyznam, że niektóre opowiadania czytałam nawet kilka razy. Podobał mi się styl i wymowna prostota. Były też utwory słabsze, ale myślę, że wśród tylu autorów każdy znajdzie coś dla siebie, dlatego do lektury zachęcam każdego. Dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się coś więcej o autorach na końcu książki jest krótka notka o każdym z nich. Dodatkową zaletą są fotografie Romana Lipczyńskiego, które w doskonały sposób oddają charakter całej antologii. Mi brakuje tutaj jednej rzeczy - spojrzenia osoby, która starość zna z autopsji. Chętnie przeczytałabym opowiadania napisane właśnie przez kogoś takiego.

17 autorów, 17 opowiadań i jeden wspólny temat - starość. Każdy z pisarzy podszedł do niego zupełnie inaczej, dzięki czemu przed czytelnikiem odkrywa się obraz ukazany z różnych perspektyw. Poznajemy wielu bohaterów - kobietę opiekującą się swoją chorą na Alzheimera matką, panią Hedwig, pana Potochnika, który podczas deszczu urządza sobie spacery dookoła stołu, młodą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1722
1568

Na półkach:

http://kasandra-85.blogspot.com/2011/07/wbrew-naturze-praca-zbiorowa.html

http://kasandra-85.blogspot.com/2011/07/wbrew-naturze-praca-zbiorowa.html

Pokaż mimo to

avatar
830
419

Na półkach: ,

Gdy człowiek jest młody, w sile wieku, starość rzadko kiedy zaprząta mu głowę. Nikt nie zastanawia się jak będzie wyglądało jego życie za 30 - 40 lat, nikt nie chce dopuszczać do siebie myśli, że kiedyś może być starym, zniedołężniałym starcem, który będzie potrzebował pomocy nawet przy wykonywaniu najprostszych czynności.
Tę w brew pozorom ważną tematykę porusza zbiór opowiadań wydany przez wydawnictwo Amea.
Każde odrębne opowiadanie porusza inne aspekty starości, jedne pisane są z perspektywy ludzi dochodzących już do kresu swojego życia, w innych bohaterami są ludzie młodzi, w sile wieku, w jakiś sposób trwale powiązani ze starością, jak chociażby za sprawą zniedołężniałych rodziców, którymi muszą się opiekować.

"W brew naturze" nie jest książką łatwą i przyjemną, wręcz przeciwnie zmusza do refleksji nad istotą przemijania, ukazuje brutalność praw natury, daje nam jasno do zrozumienia, że każde istnienie powoli zbliża się do nieuchronnego końca, który nigdy nie jest przyjemny i żadne starania nie uchronią nas przed upływającym czasem.

Na przełomie wieków starość zyskiwała różne znaczenia, kiedyś była równoznaczna z życiową mądrością i doświadczeniem, to właśnie starsi ludzie byli tymi najbardziej cenionymi w społeczeństwie, do których udawano się po to by zasięgnąć rady, a ich słowo rzadko kiedy było podważane. Dzisiaj ludzie w podeszłym wieku spychani są na margines społeczeństwa, traktowani jak dzieci bez prawa głosu, elementy zupełnie niepotrzebne, które nie mogą przysłużyć się do niczego dobrego.
Niestety ta smutna prawda wielokrotnie przewija się przez karty utworu, aż strach pomyśleć jak będzie wyglądała nasza starość. Gdzie ta złota jesień życia, o której kiedyś tak barwnie opowiadali inni pisarze? Dzisiaj jedynie pozostaje stwierdzenie, że starość jest w brew naturze i nie ma racji bytu.

Jedne opowiadania poruszają czytelnika bardziej, inne mniej, jednak jako całość długo pozostają w pamięci. Może dzięki tej książce będziemy inaczej spoglądać na ludzi starszych i okazywać im należny szacunek.

Gdy człowiek jest młody, w sile wieku, starość rzadko kiedy zaprząta mu głowę. Nikt nie zastanawia się jak będzie wyglądało jego życie za 30 - 40 lat, nikt nie chce dopuszczać do siebie myśli, że kiedyś może być starym, zniedołężniałym starcem, który będzie potrzebował pomocy nawet przy wykonywaniu najprostszych czynności.
Tę w brew pozorom ważną tematykę porusza zbiór...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1263
160

Na półkach:

Gdyby zapytać czego w życiu boimy się najbardziej to usłyszelibyśmy pewnie kilka różnych odpowiedzi - biedy, choroby, samotności. Jednak mam wrażenie, że to czego obawiamy się najbardziej to starość i wszystkie związane z nią niedogodności. I właśnie temu tematowi poświęcony jest zbiór opowiadań pt. "Wbrew naturze", który ujrzał światło dzienne nakładem wydawnictwa AMEA. W antologii znalazły się utwory 17 autorów - część z nich już zaistniała na polskim rynku wydawniczym, ale kilkoro to debiutanci.


Poszczególne opowiadania ukazują różne spojrzenie na nieuchronny upływ czasu. Niektóre realistyczne aż do bólu, wstrząsające swym naturalizmem, inne poetyckie i bajkowe mają jedno zadanie - zmuszają do refleksji nad tym co nieuchronne. Bohaterami w większości są ludzie starsi, których życie zbliża się do kresu ziemskiej wędrówki, którzy robią jakieś swoje wewnętrzne podsumowania. Są też tutaj utwory, gdzie narrator jest człowiekiem jeszcze młodym, który wspomina swoje doświadczenia ze starszymi osobami lub sam wybiega myślą w przyszłość obawiając się tego co ona mu przyniesie. Wszystkie opowiadania są na swój sposób wstrząsające i dają mnóstwo materiału do przemyśleń, ale gdybym miała wybrać te, które mnie poruszyły najbardziej to pewnie byłyby to utwory "Stary, starszy, trup" Hanny Samson, "Poczwarka" Joanny Stróżniak i "Majówka" Izabeli Sowy.
Bohaterką utworu Hanny Samson jest kobieta, która opiekowała się swoją niedołężną i chorą na Alzheimera matką, a po jej śmierci niejako podświadomie przygotowuje się do własnego odejścia. "Poczwarka" to z kolei poetycka baśń o młodej dziewczynie uwięzionej w ciele staruszki - Elizie została jej własna świadomość i dziewczyna dostrzega, niestety zbyt późno, ignorancję i nieświadome okrucieństwo, które było jej udziałem. Bohaterami "Majówki" są Halina i Wiesiek, para małżeńska w starszym wieku znana już czytelnikom innych książek Izabeli Sowy ("10 minut od centrum") - spotkanie z krewnymi, którzy lekceważą ich, bo mają niższy status materialny paradoksalnie wpływa na umocnienie ich związku.

Warto przy okazji wspomnieć o przepięknych fotografiach zdobiących tę antologię - to poetycki obraz przemijającej rzeczywistości uchwycony obiektywem jednego z autorów - Romana Lipczyńskiego. Nawiązują one z jednej strony do treści prezentowanych utworów ale jednocześnie stanowią pewną zamkniętą całość.

Nie ukrywam, że "Wbrew naturze" to książka piękna ale i trudna. Raczej nie nadaje się do czytania na plaży czy w przerwie między gospodarskimi zajęciami. Jednak serdecznie namawiam do sięgnięcia po nią i chwili refleksji - wszak dla większości z nas starość jest nieuchronną perspektywą...

Gdyby zapytać czego w życiu boimy się najbardziej to usłyszelibyśmy pewnie kilka różnych odpowiedzi - biedy, choroby, samotności. Jednak mam wrażenie, że to czego obawiamy się najbardziej to starość i wszystkie związane z nią niedogodności. I właśnie temu tematowi poświęcony jest zbiór opowiadań pt. "Wbrew naturze", który ujrzał światło dzienne nakładem wydawnictwa AMEA. W...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    117
  • Przeczytane
    42
  • Posiadam
    14
  • 2011
    2
  • Domowa biblioteczka
    2
  • 1_chcę przeczytać - koniecznie!
    1
  • 1.Aros
    1
  • 0_chcę przeczytać - ebook
    1
  • 100 książek 2016
    1
  • Przeczytane 2011
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wbrew naturze


Podobne książki

Przeczytaj także