ps. Jan Bugaj, Emil, Jan Krzyski, Krzysztof, Piotr Smugosz, Krzysztof Zieliński, Krzyś; ur. 22 stycznia 1921 w Warszawie, zm. 4 sierpnia 1944 w Warszawie) – polski poeta czasu wojny, podchorąży, żołnierz Armii Krajowej, podharcmistrz Szarych Szeregów, jeden z przedstawicieli pokolenia kolumbów. Zginął w czasie powstania warszawskiego jako żołnierz batalionu "Parasol" Armii Krajowej. Krzysztof Kamil Baczyński urodził się i mieszkał początkowo w kamienicy przy ul. Bagateli 10. Jego chrzest święty odbył się 7 września 1922 w kościele na placu Zbawiciela. W dzieciństwie chorował na astmę, miał słabe serce, był stale zagrożony gruźlicą. Od 1931 uczył się w Państwowym Gimnazjum im. Stefana Batorego i w maju 1939 otrzymał świadectwo dojrzałości. Już w czasie gimnazjalnym Baczyński odznaczał się wielkim znawstwem także współczesnej mu literatury. Wiadomo, że fascynował się "Ferdydurke" Gombrowicza i napisał własny wariant ("Gimnazjum imienia Boobalka I"). Znał też ponadprzeciętnie literaturę francuską, a w późniejszych latach pisał także wiersze po francusku. W jego klasie uczyli się późniejsi żołnierze warszawskich Grup Szturmowych Szarych Szeregów: Tadeusz Zawadzki „Zośka", Jan Bytnar „Rudy" i Maciej Aleksy Dawidowski "Alek". Był harcerzem działającej przy szkole 23 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej "Pomarańczarnia". W czasie nauki w gimnazjum należał do Organizacji Młodzieży Socjalistycznej „Spartakus", półlegalnej organizacji uczniów szkół średnich pod patronatem PPS. Używał wówczas pseudonimu „Emil”. Nie lubił chodzić do szkoły, bywał tam rzadko i z tego też powodu miał słabe oceny. Od 1937 członek Komitetu Wykonawczego „Spartakusa", był także współredaktorem pisma „Strzały” – wydawanego od lutego 1938 organu tej organizacji, na łamach którego zadebiutował jako poeta.
Wybuch wojny uniemożliwił mu podjęcie studiów w Akademii Sztuk Pięknych. Marzył o karierze grafika lub ilustratora. W okresie okupacji niemieckiej mieszkał przy ul. Hołówki 3. Po utworzeniu w 1940 r. getta w Warszawie, pozostał z matką po aryjskiej stronie ryzykując, w razie wykrycia żydowskiego pochodzenia, rozstrzelanie na miejscu. Od jesieni 1942 do lata 1943 studiował polonistykę na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Zajmował się pracą dorywczą: szklił okna, malował szyldy, pracował u węglarza na Czerniakowie, przyjmował telefonicznie zlecenia w Zakładach Sanitarnych. Uczył się także w Szkole Sztuk Zdobniczych i Malarstwa.
Od lipca 1943 sekcyjny w II plutonie „Alek” 2. kompanii „Rudy” batalionu Zośka AK w stopniu starszego strzelca pod ps. „Krzysztof”, „Zieliński”. Porzucił studia polonistyczne, aby poświęcić się konspiracji i poezji. Twierdził, że jeśli będzie mu to dane do nauki powróci. W mieszkaniu miał skrytkę na broń, w której trzymał thompsona, 2 steny, MP 40 (schmeissera),granaty, materiały minerskie, a także podręczniki, mapy i prasę konspiracyjną.
Uczestniczył w akcji wykolejenia pociągu niemieckiego (jadącego z frontu wschodniego do Berlina) na odcinku Tłuszcz-Urle (kryptonim „TU") 27 kwietnia 1944. Akcja ta spowodowała 26-godzinną przerwę w ruchu. Po ukończeniu turnusu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty „Agricola" rozkazem jej komendanta, por. „Gustawa" z 25 maja 1944, otrzymał stopień starszego strzelca podchorążego rezerwy piechoty. Jednocześnie był kierownikiem działu poezji miesięcznika społeczno-literackiego „Droga", wydawanego od grudnia 1943 do kwietnia 1944. Rozkazem dowódcy 2. kompanii batalionu „Zośka" pchor. Andrzeja Romockiego „Morro", z 1 lipca 1944 zwolniony z funkcji z powodu małej przydatności w warunkach polowych z jednoczesną prośbą o objęcie nieoficjalnego stanowiska szefa prasowego kompanii. Kilka dni później przeszedł do harcerskiego batalionu "Parasol" na stanowisko zastępcy dowódcy III plutonu 3. kompanii. W "Parasolu" przyjął pseudonim „Krzyś".
Wybuch powstania warszawskiego zaskoczył go w rejonie pl. Teatralnego – został tam wysłany po odbiór butów dla oddziału. Nie mogąc przedostać się na miejsce koncentracji macierzystej jednostki (Wola – Dom Starców przy Karolkowej) przyłączył się do oddziału złożonego z ochotników, którymi dowodził ppor. "Leszek".
Poległ na posterunku w Pałacu Blanka 4 sierpnia 1944 w godzinach popołudniowych (ok. 16),śmiertelnie raniony przez strzelca wyborowego ulokowanego prawdopodobnie w gmachu Teatru Wielkiego. W powstaniu warszawskim, 1 września 1944 zginęła także żona Baczyńskiego – Barbara Stanisława Drapczyńska, urodzona 13 listopada 1922 w Warszawie, studentka polonistyki tajnego UW. Odznaczony pośmiertnie Medalem za Warszawę 1947 i Krzyżem Armii Krajowej. Pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.http://www.baczynski.art.pl/
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się czai w dzwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś r...
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się czai w dzwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?".
Mój ulubiony poeta, miałam napisać, że jeden z ulubionych, ale prawda jest taka, że to chyba ten najbardziej najulubieńszy, że kiedy go czytam, to każdy neuron w moim ciele drży jak nit w silniku. Magiczne jest to, że nieważne o czym pisze, i tak jestem absolutnie w tym zakochana, w pełni. Chociażby wiersz rozpoczynający "Nokturn", niby nic, a każdy jeden wers jest doskonały, rymy Baczyńskiego są takie, że nie da się ich do nikogo innego porównać, to coś absolutnie wyjątkowego. Cieszę się z tego e-booka, bo pozwala wrócić do ulubionych wierszy w dowolnym momencie dnia i życia, na ślepo, otwierać w miejscu, które i tak wiadomo, że nas zachwyci. Ja nie jestem patriotką, ja się nie wzruszam, ale to co robi ze mną Baczyński, to jest coś odmiennego, ponad mną, jego doskonałość pozwala jego twórczości robić z moim umysłem wszystko to, do czego nie jest przyzwyczajony, obezwładniająco mnie wzrusza i jestem mu tak bardzo wdzięczna, że był. Nawet nie wiedział, jak bardzo już będzie w sercach czytelniczych, na zawsze, nawet tych najmniej wrażliwych, jak moje.
To wydanie jest wyjątkowe, bo opatrzone wieloma rysunkami, grafikami, rękopisami autora.
Nigdy dotąd nie ukazał się zbiór/wybór wierszy Baczyńskiego z taką szatą graficzną.
Szkoda jednak, że utwory nie są datowane, z wyjątkiem kopii rękopisów (przecież poeta to robił; jest niewiele jego liryków bez takiej adnotacji).
Szkoda tym bardziej, że wiersze nie są ułożone chronologicznie.
Nie wiem, kto dokonał wyboru i na jakiej zasadzie, bo nie ma w książce jednoznacznej informacji.
Cieszę się jednak, że redaktorka naczelna wydawnictwa, Joanna Laprus-Mikulska, zdecydowała się na takie przedsięwzięcie - sama jest wielką miłośniczką poezji Baczyńskiego.
I - jak napisała w krótkim posłowiu - "Ten zbiór wierszy powstał właśnie z miłości do poezji".
Polecam...