-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać4
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński25
Biblioteczka
2023-05-14
2023-06-08
2023-01-22
2022-12-11
2022-01-25
2021-11-21
2020-04-13
2020-03-28
2020-01-18
2019-12-26
2019-10-18
To zabawne jak ludzkie losy mogą się ze sobą skrzyżować przez przypadek. Wystarczy, że znajdziemy się w określonym miejscu o określonej porze, wejdziemy do kawiarni, którą mijaliśmy setki razy, uśmiechniemy się do nieznajomego, podniesiemy chusteczki, które wypadły komuś z kieszeni lub wpadniemy na kogoś spiesząc się na spotkanie.
Czasami wystarczy spojrzeć przez szybę tramwaju, tak jak zrobiła to Olga. Właśnie wtedy jej uwagę przykuł tajemniczy nieznajomy, którego nie mogła wyrzucić z głowy przez resztę dni. Traf chciał, że ich drogi skrzyżowały się ponownie i tak poznała Klemensa, który wtargnął w jej szarą codzienność nadając jej nowych barw.
Na początku nie mogłam „wgryźć” się w tę historię. Porozrzucane wątki, nieznajomi, brak konkretnego tła, powiązania – chaos bywa męczący. Jednak gdy dobrnęłam do ostatniego zdania, to zrozumiałam, że chaos, mimo iż bywa męczący to jest również towarzyszem naszego codziennego życia. To właśnie z tych porozrzucanych zlepek wspomnień, mamy ułożyć historię, która będzie całością.
Małecki opisuje prostotę dnia codziennego. To, z czym każdy z nas mierzy się wstając codziennie rano i właśnie ta prostota jest piorunująca. Z takim samym spokojem, jakim zaczyna się ta książka, to również się kończy. Jednak w międzyczasie ten spokój zaburza seria – początkowo niezrozumiałych – wydarzeń, które dezorganizują rutynowe życie naszej bohaterki. Nic więc dziwnego, że tak dobrze czyta się tę historię. Bohaterami mógł być każdy, a świadomość, że taka historia mogła przydarzyć się Kowalskiej spod ósemki sprawia, że trafia to w struny naszego serca.
I pewnie znajdzie się grono niedowiarków. Grono osób, którym ta historia będzie wydawała się naciągana, niemożliwa, bo przecież „to się dzieje tylko w filmach”. I właśnie dla tych niedowiarków mam to proste i oczywiste zdanie z książki: „Takie rzeczy po prostu czasem się zdarzają”.
To zabawne jak ludzkie losy mogą się ze sobą skrzyżować przez przypadek. Wystarczy, że znajdziemy się w określonym miejscu o określonej porze, wejdziemy do kawiarni, którą mijaliśmy setki razy, uśmiechniemy się do nieznajomego, podniesiemy chusteczki, które wypadły komuś z kieszeni lub wpadniemy na kogoś spiesząc się na spotkanie.
Czasami wystarczy spojrzeć przez szybę...
2019-07-24
Kompletnie nie znam się na książkach dla dzieci. Nie wiem, co jest teraz modne, jacy bohaterowie są „na topie”, co się czyta, a co stanowczo odradza. Jestem totalnym laikiem w tym temacie, ale jeśli na horyzoncie pojawia się historia z mitologią słowiańską w tle, to nie ma wyjścia – trzeba po taką pozycję sięgnąć.
Karol Gmyrek napisał opowieść, która od samego początku intryguje i wciąga czytelnika w bieg swoich wydarzeń. Tytułowy Wodnik to postać, która wzbudza same pozytywne emocje. Gdy zostaje zaadoptowany przez mieszkańców osady i poznaje młodego Kazia to rozpoczyna się szereg przygód, którym bohaterowie muszą stawić czoła. W ten oto sposób poznajemy kolejne, ciekawe postacie jak np. Licho czy Popiołki i historie z nimi związane.
Zacznę nietypowo, bo od aspektu wizualnego. Nie ukrywajmy, okładka powinna przyciągać wzrok i cieszyć oko i tak też jest w tym przypadku. Minimalistyczna aczkolwiek adekwatna do tytułu ilustracja jest według mnie strzałem w dziesiątkę. Na plus zasługują również ilustracje wewnątrz książki, chociaż byłoby ciekawiej, gdyby wszystkie były w kolorze.
Język, którym posługuje się autor jest prosty, czytelny i zrozumiały. Żadne dziecko, które będzie miało okazję przeczytać tę historię lub słyszeć ją czytaną od rodziców, nie powinno mieć problemu z odbiorem. Sama historia jest urzekająca i wciągająca. Sprawia, że nawet starszy czytelnik jest ciekawy dalszych losów Wodnika i jego przyjaciół. Pomimo iż jest to książka dla dzieci to niesie za sobą wiele ciekawych przesłań, a czytelnik jest świadkiem jak główny bohater zostaje zmuszony do zderzenia się ze światem dorosłych.
„Wodnik” to książka, która wyróżnia się na tle innych. Karol Gmyrek stworzył historię, która nie tylko przybliża młodemu czytelnikowi słynne postacie z mitologii słowiańskiej, ale również pokazuje i uczy jak postępować w sytuacjach od nas niezależnych. Spędziłam bardzo miły czas z tą powieścią i już nie mogę się doczekać jej kontynuacji.
Kompletnie nie znam się na książkach dla dzieci. Nie wiem, co jest teraz modne, jacy bohaterowie są „na topie”, co się czyta, a co stanowczo odradza. Jestem totalnym laikiem w tym temacie, ale jeśli na horyzoncie pojawia się historia z mitologią słowiańską w tle, to nie ma wyjścia – trzeba po taką pozycję sięgnąć.
Karol Gmyrek napisał opowieść, która od samego początku...
2019-06-20
2019-06-15
2019-06-14
Przynajmniej raz w życiu (a wierzę, że tych razy jest więcej) nachodzi człowieka myśl, że chciałby o czymś zapomnieć. Najczęściej dotyczy to bolesnych emocji czy sytuacji z którymi nie chce sobie poradzić. Najłatwiej byłoby zapomnieć. Wymazać z pamięci osoby/sytuacje, emocje z nimi związane, ból, wstyd, zażenowanie, niemoc, bezradność czy strach. Zapomnieć o czymś, co tkwi jak drzazga w oku i nie daje spokoju. Niepamięć przyniosłaby ukojenie, ulgę, zrzuciła ciężar z serca... ale czy na pewno? Czy zapomnienie jest wyjściem z sytuacji? Czy pozbawienie siebie nawet tych przykrych i bolesnych wspomnień czyni nas lepszymi, lżejszymi? A co jeśli te wspomnienia z perspektywy czasu okażą się czymś pozytywnym? Co jeśli na nich zbudujemy swoje fundamenty, odnajdziemy siłę? Co jeśli to lekcja, której nie odrobimy i świadomie pozbawimy siebie możliwości budowania się jako świadomego człowieka z całym jego bagażem? Niepamięć stanie się przekleństwem.
Nieoczywista. Tak określiłabym tę książkę w jednym słowie. To powieść o wspomnieniach, które zamknięto w książkach, by o nich zapomnieć. To powieść o ludziach, którzy pragnęli zapomnieć i o tych, których do tego zmuszono. To historia o zawodzie Oprawiacza, który niegdyś był tajemniczy, a sami Oprawiacze byli wytykani palcami i spychani na margines społeczeństwa. Byli dziwakami i czarnoksiężnikami, których omijano z daleka, a wizyta u nich była czymś zakazanym, o czym się nie mówi. Do czasu, aż wymazywanie pamięci elitom i pobieranie za to pieniędzy sprawiło, że zawód ten stał się czymś pochlebnym, dobrym.
Z dużą ciekawością śledziłam losy Emmeta - od pomocy przy gospodarce po wdrażanie w zawiłości zawodu Oprawiacza pod okiem czujnej Seredith. Tak jak on, poznawałam tajniki oprawiania. Czułam zapach starych książek, ciężar narzędzi w dłoni i ciekawość, która rosła z każdym kolejnym krokiem. Czułam wszystkie emocje, które nim targały i to uczucie pustki, braku, który przywoływały zapachy i obecność w domu Oprawiaczki. Z czasem, gdy okazało się, że chodzi o coś innego niż oprawianie, o coś znacznie większego to chłonęłam książkę z jeszcze większym zainteresowaniem.
Ta powieść, to historia relacji międzyludzkich, często tych niełatwych. To walka między tym co podpowiada Ci umysł, a tym za czym gna serce. To historia o miłości tak silnej i pięknej, że jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody stojące jej na drodze. To powieść o poszukiwaniu i akceptacji siebie bez względu na konsekwencje i opinie innych. To wszystko okraszone jest magicznym klimatem i językiem, który maluje w naszych głowach przepiękne obrazy.
Jestem pod dużym wrażeniem plastyczności języka autorki i jej umiejętności budowania postaci. Bohaterowie są wielowymiarowi, pełni sprzecznych emocji, które stawiają przed nimi trudne decyzje i sytuacje życiowe. Bardzo podobały mi się relacje międzyludzkie i podjęte tematy, m.in. odkrywania swojej tożsamości, roli w społeczeństwie i rodzinie. Osadzenie tej historii w czasach, które rządziły się swoimi prawami, a niektóre zachowania uchodziły wśród ludzi za haniebne i zakazane, było strzałem w dziesiątkę. To jeszcze bardziej uwiarygodniło losy powieści i dało jej szczyptę pewnej nieuchwytności, która przyciąga czytelnika.
"Księgi zapomnianych żyć" to powieść, która wciąga czytelnika od początku. Trzyma go w swojej garści i nie puszcza, aż do samego końca. Emocje towarzyszą jeszcze długo po skończeniu książki, co sprawia, że zostaje w pamięci dłużej i staje się jedną z tych, których człowiek nie chce wymazać.
Przynajmniej raz w życiu (a wierzę, że tych razy jest więcej) nachodzi człowieka myśl, że chciałby o czymś zapomnieć. Najczęściej dotyczy to bolesnych emocji czy sytuacji z którymi nie chce sobie poradzić. Najłatwiej byłoby zapomnieć. Wymazać z pamięci osoby/sytuacje, emocje z nimi związane, ból, wstyd, zażenowanie, niemoc, bezradność czy strach. Zapomnieć o czymś, co tkwi...
więcej Pokaż mimo to