rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Na początku było słowo...
Czy aby na pewno? A może w pierwszej kolejności narodziła się myśl, która następnie została ubrana w słowo?
W każdym razie, myślę sobie: oryginalny pomysł na okładkę, podoba mi się. Owe skreślenia (tym razem czytelne) wykorzystane zostały również na ostatnich stronach książki, wtedy, gdy głos zabiera W i kreśli swoją ostatnią opowieść o B... Wtedy to mamy możliwość ujrzeć a następnie stworzyć z jednej wyrażonej myśli-opowieści, nową, bardzo odmienną....
Słowo - zabawa, słowo - kreacja, słowo - mit.
Ciekawy jest też sam pomysł, struktura książki - jeden człowiek widziany oczyma wielu. Każda z 7 osób snuje opowieść (jakże inną, odmienną, czasem wykluczająca się) o mężczyźnie. Powstaje obraz człowieka - tak bardzo różny. A przy okazji, poznajemy historie samego opowiadacza, przez co powieść sama w sobie jest bogatsza, głębsza, ciekawsza. Jest przy tym wzruszająca, chwilami wzbudzająca tkliwość, sentymentalna.
I w sumie, na tym etapie można by poprzestać, aby stwierdzić: udała się książka Szostakowi.
Ale ona dała coś więcej, stała się przyczynkiem do pojawienia się nowych słów-pytań-rozważań:
1. Jak bardzo różnie mogą nas widzieć inni? Jak bardzo jestesmy złożeni? Czy ta nasza złożoność uwidacznia się tylko poprzez role, w które wchodzimy/w które musimy wchodzić w naszym codziennym życiu? Czy, bądź na ile sami pokazujemy siebie innym, różnego siebie. Każdego dopuszczając do innego etapu, do innej granicy siebie - świadomie o tym decydując - kto, jakiego nas pozna. Nawiązujemy w swoim życiu różne relacje, z różnymi osobami. Ta różnorodność sprawia, że nie każdemu ukazujemy siebie całego, do głębi docierają tylko nieliczni. A i ta głębia ma przecież różne poziomy...
Nie małe znaczenie ma również umiejętność obserwacji, zadawania kluczowych pytań, zainteresowanie w ogóle.
2. Na ile jest to ukazanie prawdy o sobie, na ile zaś kreacja siebie...? Ukazanie siebie takiego, jakim chcielibyśmy siebie zobaczyć, jakim chcielibyśmy aby widzieli nas inni...?
3. Tytulowe cudze słowa - to nimi się karmimy, budujemy obrazy, tworzymy rzeczywistość. A gdzie miejsce na nasze, czy są w ogóle możliwe do zafunkcjonowania?
4. Czy w cudzych słowach możemy zobaczyć siebie prawdziwego?
5. Czy aby na pewno nasze poglądy na określony temat, światopogląd w ogóle jest tylko i wyłącznie naszym "tworem", czy może jednak zapozyczonym, będącym sumą słów, myśli innych, zasłyszanych gdzieś, kiedyś, z którymi się zgadzamy, utozsamiamy, stąd też wyrażamy jako swoje własne? Może nieuświadamiamy sobie , że niegdyś wyrażone były przez kogoś innego, były cudzymi słowami, tak bardzo jednak trafiły do nas, że uwierzyliśmy, że są nasze?

Na początku było słowo...
Czy aby na pewno? A może w pierwszej kolejności narodziła się myśl, która następnie została ubrana w słowo?
W każdym razie, myślę sobie: oryginalny pomysł na okładkę, podoba mi się. Owe skreślenia (tym razem czytelne) wykorzystane zostały również na ostatnich stronach książki, wtedy, gdy głos zabiera W i kreśli swoją ostatnią opowieść o B... ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bo czasem krótki fragment, wyrwana z kontekstu myśl wystarczy aby sięgnąć do książki. - To określony Gest, ukłon w kierunku czytelnika, któremu nie można się oprzeć.
Wśród jednakowo wyglądających stron odnalazłam te myśli głównego bohatera, które mnie do niego przyciągnęły. Przyglądałam się im, smakowałam i odkrywałam kolejne, nowe ukazujące obraz, sedno-ważne dla mnie Gesty.
Cudownie, gdy przypadkowy ciąg myśli i słów układa refleksje, buduje historie, do której warto sięgnąć, nad którą warto się pochylić.

Bo czasem krótki fragment, wyrwana z kontekstu myśl wystarczy aby sięgnąć do książki. - To określony Gest, ukłon w kierunku czytelnika, któremu nie można się oprzeć.
Wśród jednakowo wyglądających stron odnalazłam te myśli głównego bohatera, które mnie do niego przyciągnęły. Przyglądałam się im, smakowałam i odkrywałam kolejne, nowe ukazujące obraz, sedno-ważne dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Muszę stwierdzić, że ta biografia była dla mnie nie lada wyzwaniem i bynajmniej nie z uwagi na jej objętość....
Bohaterem książki jest Albert Einstein - m.in. jako student, bezrobotny i poszukujący pracy, ojciec córki (której nigdy nawet nie zobaczył) oraz dwóch synów, mąż czy ... kochanek!
Albert Einstein powiedział kiedyś, że „Prawdziwie nowatorskie rzeczy odkrywa się tylko w młodości (…). Później człowiek robi się bardziej doświadczony, bardziej sławny i głupszy”. Biorąc pod uwagę jego życie osobiste, uczucia, mogę się zgodzić ;-)
Bo trzeba przyznać, że kochał Einstein kobiety, oj kochał – jako mąż i nie mąż. Raz wybranką jego serca okazała się być kuzynka, by po kilku latach nieformalnego związku, serce zabiło intensywnie do … jej córki!
„A morał tej historii (o którym się rzadko mówi), jest taki, że górna połowa myśli i planuje, ale to dolna rządzi naszym losem”. Albert Einstein, 1946.

Muszę stwierdzić, że ta biografia była dla mnie nie lada wyzwaniem i bynajmniej nie z uwagi na jej objętość....
Bohaterem książki jest Albert Einstein - m.in. jako student, bezrobotny i poszukujący pracy, ojciec córki (której nigdy nawet nie zobaczył) oraz dwóch synów, mąż czy ... kochanek!
Albert Einstein powiedział kiedyś, że „Prawdziwie nowatorskie rzeczy odkrywa się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

I jak nazwać to, co nienazwane, co z poezją powiązane. Jak zachwycać się tą śmiercią, co zabrała radość bliską. Jak miłować w takich czasach, jak beztrosko żyć w tych lasach, gdy tuż obok tamci odchodzą.

Okazuje się, że można, a ja zachwycona i wzruszona tą historią, co poezję ma wplecioną w swoje tła kreślę gwiazdek uznania ile się da....

I jak nazwać to, co nienazwane, co z poezją powiązane. Jak zachwycać się tą śmiercią, co zabrała radość bliską. Jak miłować w takich czasach, jak beztrosko żyć w tych lasach, gdy tuż obok tamci odchodzą.

Okazuje się, że można, a ja zachwycona i wzruszona tą historią, co poezję ma wplecioną w swoje tła kreślę gwiazdek uznania ile się da....

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę otrzymałam przez pomyłkę. Osoba przygotowująca do wysłania moje zamówienie, zamiast książkę o Irenie Adamowicz zapakowała o Irenie Jarockiej. No cóż, zdarza się – mawiają. Skoro ją otrzymałam, to i przeczytałam.
Wg mnie ta lektura, to takie kompendium wiedzy o tym, jak napisać książkę, szczególnie w przypadku, gdy się chce napisać o kimś, kogo się nie zna, nawet ze słyszenia! A robi się to tak:
1. Należy nawiązać kontakt z osobami, które znają/znały bohaterkę/bohatera danej książki i spisać ich wspomnienia. Im więcej tych osób-wspomnień, tym lepiej – to daje jakieś 3/4 książki.
2. Dołączyć zdjęcia do książki. Fotografie bohatera książki, jak najwięcej zdjęć. Nawet te najgorszej jakości, na których niewiele widać. Zawsze można to wytłumaczyć, jak zresztą uczyniła to autorka tej książki: „chcąc zachować autentyczność publikacji nie odważyłam się „poprawić” ich cyfrowo”.
3. Na koniec - liczne wywiady z samą bohaterką zaczerpnięte z różnych czasopism.
Voila, książka gotowa!

Książkę otrzymałam przez pomyłkę. Osoba przygotowująca do wysłania moje zamówienie, zamiast książkę o Irenie Adamowicz zapakowała o Irenie Jarockiej. No cóż, zdarza się – mawiają. Skoro ją otrzymałam, to i przeczytałam.
Wg mnie ta lektura, to takie kompendium wiedzy o tym, jak napisać książkę, szczególnie w przypadku, gdy się chce napisać o kimś, kogo się nie zna, nawet ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niegdyś zastanawiałam się jak mogłoby wyglądać spotkanie przy przysłowiowym piwie A. Huxleya, G. Orwella i M. Houellebecqa. Oczami wyobraźni przyglądałam się im - siedzącym przy stoliku, dyskutującym o nowym, lepszym świecie.
Aktualnie, do stolika i rozmawiających mężczyzn podszedł Ray Bradbury. Rozejrzał się dyskretnie po sali i wyjął książkę - jedną z ostatnich. Zaskoczeni mężczyźni spojrzeli po sobie, na pytanie Bradburego, czy może się przysiąść skinęli głowami. Ray Bradbury położył dłoń na swej książce, a widząc zaciekawienie w oczach mężczyzn poinformował, że chroni ją ... przed spaleniem. Wywiązała się rozmowa, o tym kto pali książki i dlaczego to robi. O tym, czym byłby świat bez książek. Jak pojęcie szczęścia definiować może współczesny człowiek ...

Niegdyś zastanawiałam się jak mogłoby wyglądać spotkanie przy przysłowiowym piwie A. Huxleya, G. Orwella i M. Houellebecqa. Oczami wyobraźni przyglądałam się im - siedzącym przy stoliku, dyskutującym o nowym, lepszym świecie.
Aktualnie, do stolika i rozmawiających mężczyzn podszedł Ray Bradbury. Rozejrzał się dyskretnie po sali i wyjął książkę - jedną z ostatnich....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oto świat widziany oczami małego chłopca. Świat bez uprzedzeń, wartościowania, nienawiści i chęci niszczenia. Postawa otwarta na poznanie, doświadczanie i zabawę. Codzienność z domieszką magii – charakterystycznej dla sposobu postrzegania rzeczywistości w okresie dzieciństwa. Rodząca się przyjaźń, która nie przetrwała próby czasu. Więź, którą przerwała „podróż” żydowskiej dziewczynki do Auschwitz – Birkenau.

Oto świat widziany oczami małego chłopca. Świat bez uprzedzeń, wartościowania, nienawiści i chęci niszczenia. Postawa otwarta na poznanie, doświadczanie i zabawę. Codzienność z domieszką magii – charakterystycznej dla sposobu postrzegania rzeczywistości w okresie dzieciństwa. Rodząca się przyjaźń, która nie przetrwała próby czasu. Więź, którą przerwała „podróż” żydowskiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ta książka to taki rodzaj lustra. Dostrzegamy w nim tych, którzy pod płaszczykiem szlachetności, otwartości, szeroko rozumianego humanitaryzmu pragną uleczyć zbłąkane i schorowane dusze. Wskazać im właściwą drogę. A kim są te zbłąkane i schorowane dusze? To wszyscy ci, którzy myślą, czują i chcą żyć inaczej, niż przyjęło się w tym współczesnym, cywilizowanym świecie. Przedstawicielem tychże dusz jest Prot, przybysz z planety K-PAX.
Dostrzec możemy pozorną interakcją i otwartość na to, co nowe i odmienne. Opacznie rozumiana szlachetność powoduje dążenie do przekazania innym określonego systemu wartości, jako jedynego i właściwego. Wszelkie próby negowania tego systemu, traktowane są jako przejaw zaburzeń, które należy leczyć.
Cóż pojawi się, gdy maska humanitaryzmu zostanie zrzucona? Wówczas ukaże się gorzki obraz człowieka – egoistycznego, leniwego i nietolerancyjnego.

Ta książka to taki rodzaj lustra. Dostrzegamy w nim tych, którzy pod płaszczykiem szlachetności, otwartości, szeroko rozumianego humanitaryzmu pragną uleczyć zbłąkane i schorowane dusze. Wskazać im właściwą drogę. A kim są te zbłąkane i schorowane dusze? To wszyscy ci, którzy myślą, czują i chcą żyć inaczej, niż przyjęło się w tym współczesnym, cywilizowanym świecie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy myślałeś kiedyś, Czytelniku, o pustej plaży, czy bezludnym szlaku w górach - tylko ty i przyroda? Bez męczącego tłumu ludzkiego, drażniącego swoim zachowaniem, swoim jestestwem. A może bezludna wyspa? – totalny brak powiązań i zależności społecznych. To by było idealne miejsce do wypoczynku, prawda?
A może by tak pójść o krok dalej, czy wyobrażałeś sobie, że któregoś dnia budzisz się tak, jak bohater "Wydarzenia" i okazuje się, że oprócz ciebie nie ma już nikogo? Stałeś się jedynym potomkiem i spadkobiercą dorobku ludzkiego, jedynym przedstawicielem gatunku. A co z ludźmi? No nie ma ich, zniknęli, dokonali zbiorowej emigracji turystycznej. Tęsknić będziesz za nimi? A co takiego wartościowego człowiek robił, aby jego brak był tak dotkliwy? Przez stulecia ludzie pracowali głównie w celu nagromadzenia zapasów, z chęci posiadania dóbr i władzy, potrzeby zawładnięcia coraz większych obszarów. Ty chcąc nie chcąc włączyłeś się w te dążenia, ten rodzaj egzystencji. No bo przecież musisz zapewnić sobie środki do życia nie możesz być też gorszy od innych. Uwarunkowania kulturowe, społeczne.....

A więc ma już znienawidzonego szefa, nudnego męża/żony, wrzeszczących dzieciaków. Masz to, o czym od dawna marzyłeś – święty spokój, mało tego, skoro człowiek skupiał się na nieustannym tworzeniu, pomnażaniu, to będziesz miał z czego korzystać. Wreszcie, zaprowadzisz ład i porządek, o którym zawsze marzyłeś - który uważałeś za słuszny.
Dar to, czy przekleństwo?

Czy myślałeś kiedyś, Czytelniku, o pustej plaży, czy bezludnym szlaku w górach - tylko ty i przyroda? Bez męczącego tłumu ludzkiego, drażniącego swoim zachowaniem, swoim jestestwem. A może bezludna wyspa? – totalny brak powiązań i zależności społecznych. To by było idealne miejsce do wypoczynku, prawda?
A może by tak pójść o krok dalej, czy wyobrażałeś sobie, że któregoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W trakcie czytania książki pomyślałam sobie, że gdyby tak ekipa rządząca wpadła na pomysł aby wszystkim obywatelom wystawić indywidualny rachunek za minione wydarzenia, doświadczenia i emocje z nimi związane, to pewnie po deficycie budżetowym nie byłoby już śladu ;-)
Nawet nasza tendencja do narzekania nie przekreśliłaby konieczności poniesienia kosztów za to, co przeżyliśmy.
Wprawdzie nie wiem, czy mój rachunek opiewałby na tak zawrotną kwotę jak ten, który otrzymał główny bohater książki, ale analizując i porównując moje postawy i dążenia, źródła mego szczęścia i zadowolenia z bohaterem książki, rachunek mógłby być wysoki! I wyjątkowo, ta perspektywa wzbudza pozytywne reakcje.

W trakcie czytania książki pomyślałam sobie, że gdyby tak ekipa rządząca wpadła na pomysł aby wszystkim obywatelom wystawić indywidualny rachunek za minione wydarzenia, doświadczenia i emocje z nimi związane, to pewnie po deficycie budżetowym nie byłoby już śladu ;-)
Nawet nasza tendencja do narzekania nie przekreśliłaby konieczności poniesienia kosztów za to, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Kobieta w lustrze” jest dla mnie potwierdzeniem tego, iż to jak odbieramy/oceniamy daną książkę w dużej mierze zależy również od tego na jakim etapie swego życia aktualnie jesteśmy. Niewątpliwie, gdybym sięgnęła do niej kilkanaście lat temu (pomijając fakt, że jej premiera w Polsce miała miejsce podajże w 2012r) wywarłaby na mnie zdecydowanie większe wrażenie. Dlaczego? Bo wówczas byłam na etapie poszukiwania siebie, swego miejsca na ziemi i przypuszczam, że książka byłaby mi szczególnie bliska.
Aktualnie, przeczytane treści nie mają już wprawdzie takiego blasku, nie wywołują takich emocji, a pewne fragmenty wręcz trącą banałem i tanim romansem, to jednak „Kobieta w lustrze” stanowi potwierdzenie tego, jak bardzo ważna w życiu jest odwaga aby kroczyć poza utarte schematy, a poczucie odmienności stanowi wartość samą w sobie.

Bo Życie to coś więcej. Więcej niż rola do odegrania. Niż religia i konwenanse. Więcej niż mąż i dziecko. Pieniądze i sława.

„Kobieta w lustrze” jest dla mnie potwierdzeniem tego, iż to jak odbieramy/oceniamy daną książkę w dużej mierze zależy również od tego na jakim etapie swego życia aktualnie jesteśmy. Niewątpliwie, gdybym sięgnęła do niej kilkanaście lat temu (pomijając fakt, że jej premiera w Polsce miała miejsce podajże w 2012r) wywarłaby na mnie zdecydowanie większe wrażenie. Dlaczego? Bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Spowiedź” Calka Perechodnika ukazuje niezwykle emocjonalny i wstrząsający zarazem obraz człowieka w obliczu Holokaustu. Na kartach tej książki czytelnik poznaje wydarzenia z ostatnich lat życia napisanych przez człowieka targanego ogromnym cierpieniem i gniewem.
Sięgając po "Spowiedź" czytelnik poznaje namiastkę, ale niezwykle porażającą tego, co przeżywali ludzie, ich postawy, sposoby ratowania siebie i najbliższych. A opisywanych sposobów, w jaki ludzie (nie tylko żydzi) chcieli przetrwać ten okrutny czas było wiele: od wstąpienia do organów pomocniczych władzy okupacyjnej, dostarczanie wykazanej z góry liczby żydów dziennie swym przełożonym, poprzez terroryzowanie, szantażowanie, rabowanie, przejęcia majątku „pożydowskiego”. Robili tak z jednej strony po to aby przeżyć, uchronić od śmierci swoich najbliższych, z drugiej po to aby się wzbogacić. „Zrozumieli, że nadarza im się okazja wzbogacenia się, jedyna możliwa okazja na przestrzeni wieków. Wolno rabować, kraść, zabijać ludzi i to zupełnie bezkarnie”.
Na kartach książki ukazany jest niezwykle interesujący obraz złożoności natury ludzkiej. Ludzi, których w obliczu ekstremalnych wydarzeń wiedzie ślepy instynkt – instynkt przetrwania, ukazujący prawdziwe oblicze bestii, która drzemie w każdym z nas, szlachetności jednych ludzi, podłości drugich.
Ta książka to również, a może przede wszystkim akt oskarżenia skierowany do samego siebie, narodu niemieckiego, polskiego ale i nawet żydowskiego.
Dla mnie osobiście najbardziej fascynujące i porażające zarazem było ukazanie przez Perechodnika licznych przykładów piekła bierności i rezygnacji (?) cechujące ludność żydowską. Pewnego rodzaju paraliż emocjonalny, który w obliczu tak dotkliwej przemocy i sadyzmu powodował rezygnację z możliwości ratowania siebie i swoich najbliższych, prowadził do biernego oczekiwania na śmierć. Być może wynikało to z tego, że żydzi swojej naiwności nie wierzyli w los, który jest im pisany, który jest z góry przesądzony. Nie uświadamiali sobie, do jakiego stopnia może dojść okrucieństwo niemieckie?

„Spowiedź” Calka Perechodnika ukazuje niezwykle emocjonalny i wstrząsający zarazem obraz człowieka w obliczu Holokaustu. Na kartach tej książki czytelnik poznaje wydarzenia z ostatnich lat życia napisanych przez człowieka targanego ogromnym cierpieniem i gniewem.
Sięgając po "Spowiedź" czytelnik poznaje namiastkę, ale niezwykle porażającą tego, co przeżywali ludzie, ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O ile książki, w których tematyka przemijania, starości i śmierci nie są mi obce, o tyle było to moje pierwsze literackie zderzenie ze starością w takim wydaniu. Ta książka to taki rodzaj spotkania-poznania, w którym czytelnik towarzyszy ramię w ramię procesowi przemijania. Przemijania zarówno fizycznego, jak i mentalnego. Dostrzegania wszelkich zmian z tym związanych, przede wszystkim tych fizycznych – ciała, które niedołężnieje, marszczy się, wiotczeje i brzydnie. Bardzo interesujące i trudne zarazem jest to zderzenie własnego ciała z posągami młodych, pięknych i witalnych. Konieczności zaakceptowania aktualnego stanu rzeczy. Pogodzenia się z faktem, że być może wszystko, co najlepsze człowiek ma już za sobą. Zarówno jeśli chodzi o piękno własnego ciała, jego jędrność, dynamikę, sprawność, jak i przeżycia, doświadczenia. Smutne to. Niezwykle ważna jest w tym okresie umiejętność odnalezienia w sobie innych wartości, a w swej codzienności innych atrakcji i piękna. Bohaterka, z którą czytelnik kroczy ramię w ramię, której towarzyszymy w nowej rzeczywistości próbuje tego dokonać – odnaleźć siebie i zaakceptować.

O ile książki, w których tematyka przemijania, starości i śmierci nie są mi obce, o tyle było to moje pierwsze literackie zderzenie ze starością w takim wydaniu. Ta książka to taki rodzaj spotkania-poznania, w którym czytelnik towarzyszy ramię w ramię procesowi przemijania. Przemijania zarówno fizycznego, jak i mentalnego. Dostrzegania wszelkich zmian z tym związanych,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bo marzenia trzeba mieć - one nadają sens naszemu życiu. Człowiek musi mieć jakiś cel w życiu, bo to on sprawia, że chce mu się chcieć.
Dzięki marzeniom, wyznaczonym celom ma motywację do pokonywania trudów dnia codziennego. Tak też było w przypadku bohaterów książki.
Dobrze jest wizualizować swoje dążenia, widzieć je oczami wyobraźni. Cudownie, gdy można się nimi podzielić z drugim człowiekiem. Opowiedzieć o czym człowiek marzy, do czego dąży, jak będzie realizował kolejne etapy swoich marzeń i rozkoszował się ich spełnieniem. Bez tej opowieści i bez słuchacza jest znacznie trudniej, nie ma pełnej radości. A najlepiej, gdy ten słuchacz jest również towarzyszem w działaniu-dążeniu do realizacji marzeń. Gdy on spogląda w tą samą stronę, przyświecają mu te same cele.
Myślę sobie, że człowiek u boku drugiego człowieka jest już po trosze spełniony. Dzielić się wszystkim, co w nas z kimś, to wielki dar.
I o tym (między innymi)jest ta książka ...

Bo marzenia trzeba mieć - one nadają sens naszemu życiu. Człowiek musi mieć jakiś cel w życiu, bo to on sprawia, że chce mu się chcieć.
Dzięki marzeniom, wyznaczonym celom ma motywację do pokonywania trudów dnia codziennego. Tak też było w przypadku bohaterów książki.
Dobrze jest wizualizować swoje dążenia, widzieć je oczami wyobraźni. Cudownie, gdy można się nimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając tę książkę pomyślałam sobie, że gdyby tak A. Huxley , G. Orwell czy M. Houellebecq spotkali się przy przysłowiowym piwie, to nie dość, że mogliby smakować wybranego przez siebie trunku, to jeszcze mieliby o czym ze sobą rozmawiać!
Ich wizja człowieka, człowieczeństwa i przyszłości jest bardzo zbliżona i przerażająca zarazem. Oczami wyobraźni widzę jak jeden przez drugiego zabiera głos, prześciga się w prezentowaniu swojej wizji świata i społeczeństw w nich żyjących. Ukazując naturę i geniusz człowieka, który paradoksalnie prowadzi do samozagłady.
U wszystkich spotkać można dążenie ludzi do szeroko rozumianego szczęścia. Do życia wygodnego, bezpiecznego, wśród pięknych i mądrych ludzi. Do codzienności, która daje możliwość realizowania niemal każdych pragnień. Do przekraczania, czy wyzbycia się granic we wszystkich sferach życia. Ta wolność, swoboda są jednak pozorne. Ktoś musi za tym dziełem zawsze stać i nim kierować.
Pocieszające są te jednostki, które czują, chcą i mogą inaczej, że ta szczęśliwość, która jest im wmawiana przez otoczenie nie daje satysfakcji i poczucia spełnienia.
Że trzeba wyruszyć w drogę....

Czytając tę książkę pomyślałam sobie, że gdyby tak A. Huxley , G. Orwell czy M. Houellebecq spotkali się przy przysłowiowym piwie, to nie dość, że mogliby smakować wybranego przez siebie trunku, to jeszcze mieliby o czym ze sobą rozmawiać!
Ich wizja człowieka, człowieczeństwa i przyszłości jest bardzo zbliżona i przerażająca zarazem. Oczami wyobraźni widzę jak jeden przez...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia Zdzisław Beksiński, Jarosław Mikołaj Skoczeń
Ocena 6,8
Beksiński. Dzi... Zdzisław Beksiński,...

Na półkach: , ,

Po przeczytaniu pierwszej części książki pomyślałam sobie: taka to oto rozmowa-wspomnienia w dobrym tonie. No bo jak inaczej opowiedzieć o swoim przyjacielu?
Po przeczytaniu, nie, przepraszam, trafniejszym określeniem będzie: po przebrnięciu przez fragmenty dzienników Beksińskiego pomyślałam sobie, że często tzw. zwykły, szary człowiek prowadzi zdecydowanie bardziej bogatsze i ciekawsze życie, aniżeli szeroko rozumiany artysta. Wydaje mi się, że niejednokrotnie przeceniamy ich (artystów), przypisujemy im cechy, których w rzeczywistości nie posiadają, bądź przynajmniej w części nie posiadają. Tak, jak w przypadku samego Beksińskiego i Jego prac - powstały dziesiątki interpretacji, mniej lub bardziej mrocznych. A co na ich temat powiedział sam autor?
„Malarz powinien „widzieć” i – jak sądzę – nie musi rozumieć tego, co widzi. Podobnie jak to, co zachwyca nas wizualnie w naturze, nie zaczyna zachwycać bardziej wtedy, gdy zostanie objaśnione. Piękne obłoki nie staną się piękniejsze, gdy dowiemy się, że stanowią kondensat pary wodnej załamujący lub odpowiednio odbijający promienie słoneczne. Podobnie chyba – jeśli idzie o obraz – to byłbym szczęśliwy gdyby budził zachwyt bez konieczności interpretowania. Istnieje bowiem komunikowanie się przy pomocy słowa i komunikowanie się za pośrednictwem obrazu lub dźwięku, ale – moim zdaniem – nie powinno się przekładać jednego na drugi, czyli literatury na obraz, a obrazu na tekst. Bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe, jest odpowiedzenie utworu muzycznego i podobnie trudno jest chyba obrazem. To tak jak opisać smak czekolady komuś, kto nigdy nie miał jej w ustach. Reasumując: obrazy są do oglądania, a reszta jest milczeniem.”
A podsumowując moją wypowiedź i opinię: jeśli ktoś rzeczywiście jest ciekaw postaci Zdzisława Beksińskiego, to proponuję zacząć od książki Magdaleny Grzebałkowskiej pt. Beksińscy portret podwójny – to zdecydowanie bardziej ciekawy i złożony psychologicznie obraz rodziny Beksińskich. Wzajemnych relacji męża – żony, ojca – syna. A tę pozycję proponuję przeczytać zdecydowanie później, jako rodzaj dopełnienia, momentami powielenia poznanych już treści.

Po przeczytaniu pierwszej części książki pomyślałam sobie: taka to oto rozmowa-wspomnienia w dobrym tonie. No bo jak inaczej opowiedzieć o swoim przyjacielu?
Po przeczytaniu, nie, przepraszam, trafniejszym określeniem będzie: po przebrnięciu przez fragmenty dzienników Beksińskiego pomyślałam sobie, że często tzw. zwykły, szary człowiek prowadzi zdecydowanie bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chcąc ocenić tę książkę używając języka nowomowy, (której celem jest zawężenie zakresu myślenia) musiałabym napisać: „dwaplusdobra”.
Jest to świetna i zarazem wstrząsająca książka. Emocje w trakcie czy po zakończeniu czytania potęgują jeszcze słowa bohatera: „najlepszymi książkami są te, które mówią nam, co już sami wiemy”. Bo ja mam wrażenie, że to wcale nie jest fikcja, że w jakiejś mierze uczestniczę w tego rodzaju rzeczywistości. Może nie w tak skrajnej rzeczywistości i sytuacjach, jakie stworzył Orwell ale gdyby tak spojrzeć na to jak człowiek wciąż jest manipulowany, bombardowany propagandą, odcinany od innych (wiarygodnych) źródeł informacji, gdyby tak przyjrzeć się poczynaniom i dążeniom przedstawicieli takich mocarstw jak to – Putina, czy Obamy, jakimi środkami dążą do realizacji swoich zamierzeń - można stwierdzić, że naprawdę coś w tym jest. Aktualność i przede wszystkim potwierdzenie w rzeczywistości słów autora jest porażająca: „nietrudno jest udawać wierność ideologii, o której nie ma się bladego pojęcia. I rzeczywiście partyjny światopogląd najłatwiej dawał się wpoić ludziom o zbyt ograniczonej inteligencji, aby go mogli pojąć. Bez protestu akceptowali nawet najjaskrawsze wypaczenie rzeczywistości, bo nie rozumieli w pełni potworności tego, czego od nich żądano, a ponadto zbyt mało interesowali się aktualnymi wydarzeniami aby zdawać sobie sprawę z grozy sytuacji. Niewiedza pozwalała im zachować zdrowe zmysły. Przełykali wszystkie kłamstwa, i to bez najmniejszego dla siebie uszczerbku, bo przelatywały przez nich – nie strawione – niczym kamyki przez układ pokarmowy ptaka”.

Chcąc ocenić tę książkę używając języka nowomowy, (której celem jest zawężenie zakresu myślenia) musiałabym napisać: „dwaplusdobra”.
Jest to świetna i zarazem wstrząsająca książka. Emocje w trakcie czy po zakończeniu czytania potęgują jeszcze słowa bohatera: „najlepszymi książkami są te, które mówią nam, co już sami wiemy”. Bo ja mam wrażenie, że to wcale nie jest fikcja,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W swoich książkach Camus przedstawia bohaterów w skrajnych sytuacjach życiowych. Przyglądamy się ich reakcjom, decyzjom, postawom. Ale nie tylko - możemy również wejść w role, które pełnią. Sprawdzić się w nich, współodczuwać i określić swoje miejsce. Przyjrzeć się sobie, tak, jak to zrobił bohater Upadku. Uważam, że to niezwykle interesująca książka.
Poznajemy człowieka, który pod płaszczykiem altruizmu, szlachetności, dobroci, dążył do uznania, bycia najlepszym, posiadania władzy. Z czasem posiadł już wszystko - był szanowany, uwielbiany i kochany, jednak w tym przesycie, którego doświadczał nie czuł się szczęśliwy. Jego relacje były powierzchowne i wbrew pozorom interesowne. „W ten sposób posuwałem się po powierzchni życia w słowach niejako, nigdy naprawdę. Wszystkie te książki nie całkiem przeczytane, ci przyjaciele nie całkiem kochani, te miasta nie całkiem zwiedzane, te kobiety nie całkiem posiadane! Robiłem gesty z nudy lub z roztargnienia. Ludzie szli za mną, chcieli się uczepić, ale nie było nic i to było nieszczęście.”
W tym teatrze życia codziennego Camus poprzez swoich bohaterów ukazał wiele masek i prawdziwą naturę człowieka - jej złożoność i sprzeczność. Z drugiej zaś daje nam sposobność aby ujrzeć siebie, przynajmniej jakąś cząstkę siebie. To lustra, w których możemy się przejrzeć.

W swoich książkach Camus przedstawia bohaterów w skrajnych sytuacjach życiowych. Przyglądamy się ich reakcjom, decyzjom, postawom. Ale nie tylko - możemy również wejść w role, które pełnią. Sprawdzić się w nich, współodczuwać i określić swoje miejsce. Przyjrzeć się sobie, tak, jak to zrobił bohater Upadku. Uważam, że to niezwykle interesująca książka.
Poznajemy człowieka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Leży tuż obok, jeszcze ciepła, pozakreślana ołówkiem - powrót po latach. Bo teraz już chcę świadomie sięgnąć do książek tego autora.

Leży tuż obok, jeszcze ciepła, pozakreślana ołówkiem - powrót po latach. Bo teraz już chcę świadomie sięgnąć do książek tego autora.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z nielicznych książek, które zrobiły na mnie tak duże wrażenie. Egzemplarz, który czytałam nie należał do mnie. Książkę przeczytałam, oddałam i następnie kupiłam dla siebie. Tak - lubię posiadać, książki w szczególności. Wrócę do niej kiedyś, na pewno...

Jedna z nielicznych książek, które zrobiły na mnie tak duże wrażenie. Egzemplarz, który czytałam nie należał do mnie. Książkę przeczytałam, oddałam i następnie kupiłam dla siebie. Tak - lubię posiadać, książki w szczególności. Wrócę do niej kiedyś, na pewno...

Pokaż mimo to