rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Odile to młoda dziewczyna pełna pasji i miłości do książek. Chwilę przed wybuchem wojny dostaje angaż w Amerykańskiej Bibliotece w Paryżu. Tam poznaje międzynarodową społeczność, zawiera przyjaźnie, otwiera się na świat. Między regałami rozkwita jej życie uczuciowe. Gdy nadchodzi wojna, Odile robi wszystko, aby nie zamknięto biblioteki, a książki wykorzystuje jako broń do walki z okupantem. Jednak jej losy naznacza piętno wojny...

Po kilkudziesięciu latach od tych zdarzeń, nastoletnia Lily, zaczyna interesować się intrygującą sąsiadką. Starsza, dystyngowana i samotna Pani, wydaje się nie pasować do małomiasteczkowego amerykańskiego stylu życia, a jej historia owiana jest tajemnicą. Gdy się zaprzyjaźnią, Lily pozna przeszłość Odile, a Odile wpłynie na przyszłość Lily.

Zaczytując się ostatnio w tematyce wojennej, z ciekawością sięgnęłam po "Bibliotekarkę z Paryża". Już na wstępie zaznaczę, że wybierając taką literaturę liczę, a przynajmniej jestem przygotowana, na silne emocje, "mocne" wydarzenia lub porywającą historię miłosną. Tutaj, trochę mi takich zabrakło. Początkowo intrygowała mnie historia Odile i ciekawiło połączenie z losami nastoletniej Lily (wydarzenia osadzone są w przedwojennej i wojennej Francji oraz w Stanach Zjednoczonych w latach 80-tych, opisane z perspektywy dwóch kobiet). Niestety z kolejnymi stronami moje zainteresowanie malało, a samo zakończenie lekko zawiodło. Z tego powodu czytałam ją za długo.

Nie oznacza to, że książka jest kiepska. Mam sentyment do historii o książkach i ludziach w nich zakochanych, podobnie jak ja. Po prostu czegoś innego oczekiwałam, a może jej nie doceniam, o czym mogą świadczyć pozytywne recenzje i oceny.

To książka silnie ukazująca relacje międzyludzkie, które wojna i trudne sytuacje życiowe wystawiły na ciężkie próby. O przyjaźni, miłości, stracie najbliższych, relacjach rodzinnych, pracy, a przede wszystkim o zmianach, jakie zachodzą w ludziach pod wpływem traumatycznych zdarzeń. O tym jak łatwo przychodzi nam ocenianie innych.

Zdecydowanie polubiłam postać Odile, która była niezależna i nie bała się gonić za marzeniami, mimo niesprzyjających czasów. Stawiała czoła nie tylko okupantowi, ale i mężczyznom, którzy próbowali sterować jej życiem.

Myślę, że wiele czytelników, a zwłaszcza czytelniczek odnajdzie w tej książce "coś" czego ja niestety nie odnalazłam.

Odile to młoda dziewczyna pełna pasji i miłości do książek. Chwilę przed wybuchem wojny dostaje angaż w Amerykańskiej Bibliotece w Paryżu. Tam poznaje międzynarodową społeczność, zawiera przyjaźnie, otwiera się na świat. Między regałami rozkwita jej życie uczuciowe. Gdy nadchodzi wojna, Odile robi wszystko, aby nie zamknięto biblioteki, a książki wykorzystuje jako broń do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Młoda studentka Germanistyki, Hanna Wolińska pracuje dorywczo jako dama do towarzystwa, niemieckiej hrabiny Irene von Richter. Gdy dziewczyna poznaje wnuka hrabiny Johanna, jej życie wywraca się do góry nogami. Mimo, że sama ma narzeczonego, a Johann planuje ślub, pojawiło się w nich uczucie, którego jeszcze nie potrafią rozpoznać.
Gdy Hania odwiedza swoją mentorkę w Monachium, staje się świadkiem rozkwitu ideologii nazistowskiej w Niemczech. Do końca łudzi się, że do wojny nie dojdzie. Tymczasem wzajemna fascynacja młodych coraz bardziej się pogłębia, by wreszcie wybuchnąć gorącym uczuciem. Niestety, życie napisze dla nich okrutny scenariusz. Ich los zostanie naznaczony piętnem wojny, w której przyjdzie im stanąć po przeciwnych stronach. Czy miłość przezwycięży okrucieństwo?

Wow! Już dawno, książka nie weszła mi zadrą tak głęboko w pamięć. Nieczęsto czytam książki tego typu. Z jej opisu można wywnioskować, że to kolejny romans osadzony w realiach wojny. Jednak bardzo małostkowym byłoby tak postrzegać tę powieść. To historia o ludzkich dramatach, tęsknocie, okrucieństwie, a miłość jest pięknym dopełnieniem całości. Autorka przepięknie oddała aurę tamtych czasów. Choć zdaję sobie sprawę, że to fikcja literacka, miałam wrażenie, że czytam o realnych wydarzeniach i ludziach. I w tym dostrzegam największą zaletę - zaczarować czytelnika tak, aby uwierzył w to, co czyta. Barbarze Wysoczańskiej zdecydowanie się udało.
Wyobraźcie sobie, najpierw historia rodem z Kopciuszka - bogaty książę zakochuje się w pięknej i delikatnej dziewczynie. Ta historia aż prosi się o wspaniałe zakończenie. Nie tu. Nie w sytuacji, gdy zakochani staną się dla siebie wrogami. Nie w obliczu cierpienia jakie na nich spadnie. Nie wiem, czy będąc na ich miejscu, ktokolwiek znalazłby w sobie miłość.

Wysoczańska porusza ważne społecznie tematy, m.in. roli kobiet, klasowości społecznej. Każda z bohaterek jest inna. Hania nie zamierza wpisywać się w kanon kury domowej. Chce rozwijać się, nie bacząc na mężczyzn, w przeciwieństwie do bliskich jej kobiet. Jednocześnie podkreślono ważną rolę płci pięknej w walkach z nazistami, w ramach ruchu oporu i w Powstaniu Warszawskim. Ukazuje też drugą stronę medalu - rozterki ludzi, siłą wcielanych do wojsk agresora.

Tłem wydarzeń jest II Wojna Światowa. Autorka umiejętnie posługuje się rzeczywistymi wydarzeniami i postaciami, wplatając je w fabułę. Opisuje piekło wojenne, jednak bez nadmiernego igrania z emocjami czytelnika. Jednocześnie Barbara Wysoczańska bardzo dobrze przygotowała się merytorycznie do napisania tej książki. Historycznie, topograficznie i językowo. Akcja książki rozgrywa się w kilku państwach, a kolejne strony wiodą nas przez Gdańsk, Warszawę, Monachium, Monte Carlo, Paryż.

Co do głównych bohaterów miałam mieszane uczucia. Podczas gdy polubiłam Johanna (tak - Niemca), to w stosunku do Hani odczuwałam skrajne emocje. Czasami ją podziwiałam, by za chwilę zaczęła mnie irytować. Mam wrażenie, że tworząc jej postać, autorka nie była momentami konsekwentna, co skutkowało niespójnością charakteru bohaterki.

Trochę porozpływałam się nad powieścią, ale żeby nie było tak kolorowo, jakiś minus też znalazłam. Kilka razy zdarzyło mi się, przesunąć wzrokiem na kolejną stronę omijając zbyt rozbudowane fragmenty, będące tylko tłem wydarzeń. Jednym słowem, książka momentami była "przegadana". Nie umniejsza to jednak wartości tej powieści, którą z czystym sumieniem polecam.

Młoda studentka Germanistyki, Hanna Wolińska pracuje dorywczo jako dama do towarzystwa, niemieckiej hrabiny Irene von Richter. Gdy dziewczyna poznaje wnuka hrabiny Johanna, jej życie wywraca się do góry nogami. Mimo, że sama ma narzeczonego, a Johann planuje ślub, pojawiło się w nich uczucie, którego jeszcze nie potrafią rozpoznać.
Gdy Hania odwiedza swoją mentorkę w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy ktoś z Was marzy o napisaniu kryminału? Ja od dawna ;) Książka Margoty Kott może sprawić, że zaczniemy planować, a nie tylko marzyć. W końcu, by napisać dobry kryminał, trzeba zgromadzić odpowiednie materiały i zdobyć wiedzę.

Kompendium podzielone jest na dwie części. W części literackiej dowiadujemy się jak zabrać się za pisanie kryminału. Jak znaleźć pomysł, stworzyć fabułę, bohatera, zbudować tajemnicę i w końcu, jak wydać powieść. W części kryminalistycznej, jest to, co lubię najbardziej - porcja wiedzy niezbędnej do napisania kryminału. To część poświęcona kryminalistyce - ekspertyzom, metodom i sposobom pozbawiania życia, profil0waniu kryminalnemu, pracy Policji. Tu również przeczytacie o aspektach medycznych, np. o sposobach ustalenia czasu zgonu. Poznacie trucizny, dowiecie się jak wygląda śmierć na różne sposoby, np. przez utopienie, upadek z wysokości, uduszenie. Zapoznacie się m.in. z ekspertyzą DNA, traseologiczną, daktyloskopijną. Autorka zadbała nawet o podstawy prawne i opisała jak przebiega postępowanie karne.

Nie da się napisać kryminału bez poznania podstaw. Kompendium zbiera je wszystkie i jest przystępne w odbiorze. Do tej pory autorzy kryminałów musieli szukać wielu książek i pozycji naukowych, aby zaczerpnąć wiedzy i inspiracji. Teraz zadanie jest ułatwione. Oczywiście kompendium nie jest tylko dla osób planujących pisanie. To bardzo ciekawa lektura dla miłośników kryminałów, gdyż tłumaczy wiele aspektów i pełna jest ciekawostek. Jeżeli zachęci kogoś do pisania - super! To zbiór pożytecznych porad i dawka solidnej wiedzy, popartej fachową literaturą. Znajdziecie tam odniesienia do wielu współczesnych autorów kryminałów, np. Nesbo, Małeckiego, ale i klasyków, jak Christie.
Osobiście jestem zachwycona książką. Tym bardziej, że jest świetna merytorycznie, a zawodowo znam się na rzeczy. Myślę, że mogę ją polecić osobom, którym zaczytują się w książkach typu "Trupia farma" albo interesującym się tajnikami pracy Policji, prokuratorów, lekarzy medycyny sądowej.

Czy ktoś z Was marzy o napisaniu kryminału? Ja od dawna ;) Książka Margoty Kott może sprawić, że zaczniemy planować, a nie tylko marzyć. W końcu, by napisać dobry kryminał, trzeba zgromadzić odpowiednie materiały i zdobyć wiedzę.

Kompendium podzielone jest na dwie części. W części literackiej dowiadujemy się jak zabrać się za pisanie kryminału. Jak znaleźć pomysł,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak nie zgubić dziecka w sieci. Rozwój, edukacja i bezpieczeństwo w cyfrowym świecie Zyta Czechowska, Mikołaj Marcela
Ocena 7,4
Jak nie zgubić... Zyta Czechowska, Mi...

Na półkach:

Jak nie zgubić dziecka w sieci to poradnik napisany przez Zytę Czechowską - Nauczycielkę Roku 2019 oraz Mikołaja Marcelę - eksperta w dziedzinie nauczania. Książka podzielona jest na rozdziały, dające odpowiedzi na pytania, które zapewne stawia sobie niejeden z nas:
1. Jak zmienić nastawienie do internetu i nowych mediów?
2. Jak nowe technologie wpływają na mózg człowieka?
3. Jak być rodzicem w cyfrowym świecie?
4. Jak nie zwariować z dzieckiem w świecie cyfrowym?
5. Co zrobić by dzieci były świadomymi cyberobywatelami?
6. Jak nowe media pomagają dzieciom budować relacje?
7. Jak szukać wiedzy w świecie cyfrowym?
8. Jak uczyć się w sieci?
9. Jak wykorzystać doświadczenia edukacji zdalnej?
10. Jak nowe technologie mogą wspierać dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi?

Jak widzicie, książka niezwykle wnikliwie i przekrojowo traktuje szeroko pojęty temat funkcjonowania dzieci wśród najnowszych technologii. Autorzy udzielają wskazówek na podstawie swoich doświadczeń, ale też przywołują badania naukowe, dane liczbowe, doświadczenia społeczne, głosy ekspertów. Uświadamiają, że technologie stały się nieodłącznym elementem naszego życia, a w przyszłości jeszcze bardziej opanują nasz świat. Musimy więc sami nauczyć się w nim funkcjonować, ale też pokazać najmłodszym jak efektywnie, i przede wszystkim bezpiecznie, poruszać się w sieci. Znajdziemy tu wskazówki kiedy kupić dziecku smartfon, jak rozmawiać z dziećmi, czy limitować czas ekranowy, w jaki sposób sprawować kontrolę, jakie korzyści dają pociechom gry i socialmedia.


Nieczęsto spotkacie tu recenzje poradników, jednak obok tego nie mogłam przejść obojętnie. Jak nie zgubić dziecka w sieci to poradnik głównie dla rodziców, ale nie tylko. Moje dziecko jest jeszcze malutkie, ale nim się obejrzę, będę musiała podjąć decyzję o zakupie pierwszego smartfona. Poza tym obserwuję swoich młodszych braci, którzy coraz więcej czasu spędzają wpatrzeni w ekrany. My dorośli coraz częściej przyklejamy do ręki smartfony. Potraficie wyłączyć telefon na cały dzień? Zapomnijcie!
Znajdziecie tu gotowe porady, ale też wskazówki jaką postawę przyjąć w zderzeniu z problemem. Wielu z nas myśli, że dzieci są uzależnione od internetu, a ten przynosi więcej negatywów niż korzyści. Otóż po lekturze książki, stwierdzam, i Wy zapewne też stwierdzicie, że odpowiednie i odpowiedzialne używanie mediów będzie wręcz bardzo pomocne i konieczne. Natomiast, jak się okazuje, do uzależnienia daleka droga. Musimy przywyknąć, że świat młodych ludzi funkcjonuje w oparciu o technologie, a stan ten będzie coraz bardziej zaawansowany. Dosadnie pokazały to ostatnie czasy, pracy i nauki zdalnej. No właśnie - jak sprawić by latorośle korzystały z sieci odpowiednio i odpowiedzialnie? Książka da Wam odpowiedź na te i wiele innych pytań.

Jak nie zgubić dziecka w sieci to poradnik napisany przez Zytę Czechowską - Nauczycielkę Roku 2019 oraz Mikołaja Marcelę - eksperta w dziedzinie nauczania. Książka podzielona jest na rozdziały, dające odpowiedzi na pytania, które zapewne stawia sobie niejeden z nas:
1. Jak zmienić nastawienie do internetu i nowych mediów?
2. Jak nowe technologie wpływają na mózg...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Björn Diemel pracuje w jednej z najlepszych kancelarii prawniczych, jednak jego kariera adwokacka nie przebiega tak, jak sobie wymarzył. Reprezentuje klientów głównie w sprawach karnych, a jeden z nich, wyjątkowo groźny mafioso, zaszedł ostatnio Björnowi za skórę. Jakby Björn miał mało problemów, żona grozi mu separacją, jeżeli nie zmieni stylu życia i nie skupi się na rodzinie. Nie chcąc stracić codziennych kontaktów z córką, adwokat udaje się na kurs uważności. Początkowo sceptycznie nastawiony, by za chwilę, odnaleźć w uważności sposób na wszystkie swoje problemy. Gdy Björn poznał uważność i zaczął stosować ją w życiu, stał się szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Nawet jeżeli uważność pozwoliła mu na zabicie swojego głównego klienta... Choć jak się domyślacie, to dopiero wierzchołek góry lodowej piętrzących się problemów.

"Zabijaj uważnie" to komedia kryminalna. Znajdziecie tu dużo groteski, kuriozów, z elementami czarnego humoru, a czasami z nutką absurdu. Obok doskonale opisanej zbrodni, przeczytacie poradnik uważności, dzięki któremu dowiecie się jak kontrolować stresujące sytuacje, żyć w harmonii i doceniać proste aspekty życia.
Zachęcona głównym bohaterem, z którym łączy mnie profesja (na szczęście wszyscy moi klienci są sympatyczni :)), rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać. Książka okazała się lekką i zabawną lekturą, wciągającą już od pierwszych stron. Choć pod koniec mój entuzjazm trochę osłabł, to w ogólnym rozrachunku książkę czytało się przyjemnie. To jedna z takich, które pozwalają na nieskrępowany niczym relaks. Być może niektórzy zainspirują się technikami uważności i wcielą niektóre z nich w swoje życie? Björn okazał się fajnym gościem, a jego pomysły przyprawiły mnie nie raz o uśmiech.

Ciągle pozostanę wierna typowym, ciężkim, krwawym kryminałom, gdzie największą frajdę sprawia mi dotarcie do zabójcy, rozkładanie jego psychiki, motywów i modus operandi na czynniki pierwsze. Jednak, dla odmiany, dobrze przeczytać coś humorystycznego, a jednocześnie nietrywialnego i nawet odkrywczego! - Wiecie czym bardziej opłaca się dilować, niż używkami? Miejscami w przedszkolu ;)

Jeśli ktoś z Was nie miał okazji czytać komedii kryminalnej, to ta książka będzie dobrym początkiem. Choć zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim odpowiadał będzie czarny humor tej książki.

Björn Diemel pracuje w jednej z najlepszych kancelarii prawniczych, jednak jego kariera adwokacka nie przebiega tak, jak sobie wymarzył. Reprezentuje klientów głównie w sprawach karnych, a jeden z nich, wyjątkowo groźny mafioso, zaszedł ostatnio Björnowi za skórę. Jakby Björn miał mało problemów, żona grozi mu separacją, jeżeli nie zmieni stylu życia i nie skupi się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nowobogacki Sean Jackson wiedzie luksusowe i imprezowe życie. Otoczony równie ekscentrycznymi przyjaciółmi i pięknymi kobietami. Umiera nagle, w dziwnych okolicznościach, a na jego pogrzebie muszą pojawić się dawno niewidziani bliscy. Wtedy, jak bumerang, wraca przeszłość denata. Sean miał pięć córek. Miał. Teraz zostały cztery. Podczas imprezy z okazji 50 urodzin Jacksona pod ziemię zapada się trzyletnia Coco - jedna z bliźniaczek. Wieloletnie poszukiwania nie dały odpowiedzi na pytanie, co stało się z dziewczynką. Najbardziej prawdopodobną wersją pozostawało uprowadzenie.

Gdy przy okazji pogrzebu pojawi się Ruby, pozostała z bliźniaczek, oraz Mila - córka z pierwszego małżeństwa - stara sprawa zacznie wracać, a z szafy zaczną wychodzić trupy. Czy uczestnicy feralnej imprezy przerwą zmowę milczenia? Jakie rodzinne sekrety ujrzą światło dzienne? Co się stało z Coco? Atmosferę podgrzewa wdowa po zmarłym. Czwarta żona, która na imprezie była jeszcze nastolatką.



Miałam co do tej książki wielkie oczekiwania. Czy zostały spełnione? Może nie do końca, jednak to całkiem ciekawy thriller. Momentami trochę przegadany, ale myślę, że usatysfakcjonuje niejednego fana gatunku. Przez pierwsze około sto stron akcja wolno się rozkręca, by później przyspieszyć. Zagadka zniknięcia Coco nie była jakąś misterną układanką, może nawet po drodze było za dużo sugestii co mogło się stać z dziewczynką. Znalazło się też kilka mylnych tropów. Samo zakończenie niby niekonwencjonalne, a jednak czułam tu spory niedosyt. A może taki właśnie zamysł miała autorka? Prosto, realistycznie, a jednak wciąż wprawiając czytelnika w osłupienie? Oprócz tego to opowieść o emocjach, zaburzonych psychikach, relacjach międzyludzkich, granicach, do których niektórzy posuną się, aby zdobyć upragniony cel. O dysfunkcyjnych rodzinach, narcystycznych i wypaczonych personach, które traktują ludzi tylko jak dodatek do egocentrycznego życia, a za jedyną wartość uznają pieniądze. Po lekturze, kolejny raz stwierdzam, że rodzicielstwo nie jest dla wszystkich i przeraża mnie, że w realnym świecie istnieją ludzie, podobni do tych z powieści...

Nowobogacki Sean Jackson wiedzie luksusowe i imprezowe życie. Otoczony równie ekscentrycznymi przyjaciółmi i pięknymi kobietami. Umiera nagle, w dziwnych okolicznościach, a na jego pogrzebie muszą pojawić się dawno niewidziani bliscy. Wtedy, jak bumerang, wraca przeszłość denata. Sean miał pięć córek. Miał. Teraz zostały cztery. Podczas imprezy z okazji 50 urodzin Jacksona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Scott Carrey mieszka w małym miasteczku Castle Rock. Jak to w małych miasteczkach bywa, wszyscy się znają, wszyscy plotkują i nikt nie lubi odchyleń od normy. Każdy, kto nie wpisuje się w kanon społeczny, natychmiast znajduje się na językach gawiedzi. Scott Carrey nie jest jednak typowym, małomiasteczkowym obywatelem, gdyż cechuje go tolerancja.


Jednak uprzedzeni sąsiedzi nie są największym zmartwieniem Scotta. Mężczyzna popadł na dziwną przypadłość - codziennie chudnie, mimo, że jego wygląd się nie zmienia. Waga pokazuje coraz mniejsze wartości, nawet gdy staje na niej z hantlami w dłoniach. Scott nie ma zamiaru nikomu zgłaszać swoich dolegliwości, dlatego oczekuje na rychły koniec swojego istnienia. Ale zanim do tego dojdzie, dokona małej rewolucji.

Było mi ciężko zabrać się za recenzję "Uniesienia". To w końcu książka mistrza swego gatunku. I właśnie w tym tkwi cały szkopuł. Zdecydowanie wolę horrory Kinga. Okładka i poduszka sugerowały właśnie horror, jednak książka z horrorem nie ma nic wspólnego (chyba, że King uważa za horror życie w takiej społeczności).

Nie do końca wiedząc, dlaczego przyjął taki temat i kierunek książki, poszukałam informacji. Okazało się, że w książce możemy doszukiwać się politycznych i społecznych upodobań Kinga. Zrozumiałam jego przesłanie. Tematy społeczne, których się podjął są ważne i aktualne. Dostrzegam problemy społeczności, które piętnuje. Podobne mamy w Polsce. Jednak nie do końca King trafia do mnie w takiej formie.

Scott Carrey mieszka w małym miasteczku Castle Rock. Jak to w małych miasteczkach bywa, wszyscy się znają, wszyscy plotkują i nikt nie lubi odchyleń od normy. Każdy, kto nie wpisuje się w kanon społeczny, natychmiast znajduje się na językach gawiedzi. Scott Carrey nie jest jednak typowym, małomiasteczkowym obywatelem, gdyż cechuje go tolerancja.


Jednak uprzedzeni sąsiedzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W społeczeństwie funkcjonują dwa typy ludzi. Monosi, którzy pamiętają tylko jeden dzień wstecz oraz duosi, którzy pamiętają dwa dni. Duosi mają znaczną przewagę nad monosami, sprawują władzę, robią kariery. Swoje wspomnienia opisują w dziennikach, a każdy kolejny dzień rozpoczynają od nauki owych wspomnień. Do rzadkości należą mieszane małżeństwa, jednak Claire i Mark stanowią taką parę. Mark jest pisarzem z aspiracjami do wejścia w świat polityki. Natomiast Claire cierpi na depresję związaną z chęcią dorównania mężowi.
Policja wyławia z rzeki zwłoki kobiety. Wkrótce puka do drzwi Marka, twierdząc, że łączył go romans z denatką.


Świat Claire rozpada się na kawałki. Mark obawia się, że jego polityczne plany wezmą w łeb. Sięga do swojego dziennika - brak informacji, aby dokonał morderstwa. Czy oznacza to, że rzeczywiście nie zabił, czy tylko celowo o tym nie wspomniał? A może pamięta więcej niż chce przyznać? Jak dotrzeć do prawdy polegając tylko na dzienniku i pamięci krótkotrwałej? Tym bardziej, że policjant jest monosem podającym się za duosa, a więc pamięta mniej niż Mark.




"Wczoraj" przeczytałam w pociągu, umilała mi czas w drodze. Od pierwszych stron zaintrygowała mnie kwestia pamięci bohaterów. Trudno wyobrazić sobie taki stan niepamięci. Trochę jak życie po omacku. W książce podkreślano jednak atuty takiego życia - jeśli chcemy, możemy zapomnieć o przykrych wydarzeniach. W konsekwencji, każdy dzień jest czystą kartą, którą możemy zapisać na nowo. Kłótnia w pracy? Po dwóch dniach już nikt nie będzie o niej pamiętał, chyba że zechce. Wydaje się, że relacje międzyludzkie byłyby bardzo spłycone, opisane tylko w dziennikach. Pamiętasz tylko to, co przyswoiłeś sobie z dziennika, zapisując w pamięci długotrwałej. W książce wyjaśniono skąd bierze się taki stan rzeczy.

Rozdziały czytamy z perspektywy czterech bohaterów: Claire, Marka, policjanta i zabitej kobiety. Kobiety, która pałała żądzą zemsty, bo pamiętała więcej niż inni. Kto był obiektem jej zemsty i dlaczego zginęła? Okazuje się, że sprawa bierze swój początek wiele lat temu. Tylko czy ktoś pamięta co się wydarzyło?

kryminalniezakrecona.blogspot.com

W społeczeństwie funkcjonują dwa typy ludzi. Monosi, którzy pamiętają tylko jeden dzień wstecz oraz duosi, którzy pamiętają dwa dni. Duosi mają znaczną przewagę nad monosami, sprawują władzę, robią kariery. Swoje wspomnienia opisują w dziennikach, a każdy kolejny dzień rozpoczynają od nauki owych wspomnień. Do rzadkości należą mieszane małżeństwa, jednak Claire i Mark...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Polskie Archiwum X. Nie ma zbrodni bez kary Piotr Litka, Bogdan Michalec, Mariusz Nowak
Ocena 6,9
Polskie Archiw... Piotr Litka, Bogdan...

Na półkach: , , ,

Policja wyławia zwłoki z Wisły, a właściwie ich część - skórę. Od razu wiadomo, że ofiara nie żyje, bo kto zdołałby przeżyć bez skóry? Oskórowania dokonano w brutalny sposób. Psychopata, dewiant - tyle wiadomo o sprawcy, ale czy seryjny morderca? Oby nie. Na ulice Krakowa padł strach. Może to mój sąsiad, może kolega z pracy, chłopak, mąż, ojciec...? Ofiarą okazała się studentka UJ, Krystyna.
Po latach nierozwiązaną sprawą zajęła się krakowska jednostka specjalna, tzw. Archiwum X, które w zasadzie powstało dzięki tej sprawie, a pokłosiem jej powstania jest rozwiązanie wielu trudnych, często "beznadziejnych" spraw.


W książce wskazano kierunek prac nad sprawą Krystyny, tropy, które często okazywały się ślepymi uliczkami, a czasami doprowadzały do wytypowania sprawców innych zbrodni. Dzięki sprawie młodej studentki, Archiwum X rozwinęło swoją działalność, a gdzieś na "górze" dostrzeżono potrzebę istnienia jednostki do spraw trudnych, z którymi nie potrafi poradzić sobie policja.

W treści przewijają się więc wątki wielu innych spraw, które ostatecznie doprowadziły do finału sprawę Krystyny - do wytypowania mordercy, który podobno wzorował się na Buffalo Billu, bohaterze filmu "Milczenie owiec".

Od razu ostrzegam - nie dowiecie się wielu nowych informacji o sprawie, gdyż postępowanie karne jest w toku, a sprawca nie stanął jeszcze przed sądem. Dowiecie się natomiast kilku ciekawostek o pracy ludzi związanych z Archiwum X. W tym o pracy antropologów, specjalistów w zakresie badania DNA i innych.W książce postawiono na mocne i dosadne opisy zbrodni.

Jeśli lubicie książki dokumentalne tego typu i nie straszna Wam żadna zbrodnia, to z czystym sumieniem polecam. Dla mnie to najciekawszy rodzaj książek, nawet przed kryminałami, bo wiem, że ich scenariusze pisały mroczne umysły morderców i doświadczenie prawdziwych śledczych, a nie fantazja pisarza.

Policja wyławia zwłoki z Wisły, a właściwie ich część - skórę. Od razu wiadomo, że ofiara nie żyje, bo kto zdołałby przeżyć bez skóry? Oskórowania dokonano w brutalny sposób. Psychopata, dewiant - tyle wiadomo o sprawcy, ale czy seryjny morderca? Oby nie. Na ulice Krakowa padł strach. Może to mój sąsiad, może kolega z pracy, chłopak, mąż, ojciec...? Ofiarą okazała się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Anna i Rob po wielu próbach w końcu doczekali się wymarzonego synka. Jack wyrósł na rezolutnego i ciekawego świata chłopca. Był ich oczkiem w głowie, ich całym światem. Tworzyli szczęśliwą rodzinę, ale ich szczęście zostało brutalnie przerwane przez diagnozę. Diagnozę, która w ich przypadku oznaczała wyrok.
Mały Jack zachorował na raka mózgu (to nie jest spojler, dowiecie się tego już z okładki książki). Rodzice rozpoczynają walkę z czasem, próbując różnych metod leczenia. Standardowo już wydają na to wszelkie dostępne środki, przeszukują internet w poszukiwaniu cudownych kuracji, starają się zapewnić synowi jak najlepsze warunki i ostatnie chwile życia i cierpią.. cierpią coraz bardziej oddalając się od siebie.


Napisano już wiele książek o śmierci i "Niebo na własność" nie stanowi jakiegoś odkrycia wśród innych, a jednak podniesiony w niej temat porusza. Diagnoza, walka, śmierć. To książka o radzeniu sobie ze śmiercią i to "śmierć" będzie najczęściej przywoływanym tu słowem. Każdy z bohaterów radzi sobie z nią w inny sposób. To właśnie specyfika śmierci. Cierpienie dotyka z dużą intensywnością, a zarazem w każdym wywołuje inne emocje. Jedni przechodzą załamanie, rozpaczają, zamykają się na świat. Inni do ostatniej chwili nie dopuszczają do siebie najgorszych myśli i walczą. Czy na podstawie zachowania można zarzucić komuś, że cierpi mniej, za mało? Czy można wypracować wzorzec radzenia sobie w takiej sytuacji? Nie. Bo śmierć ma zawsze oblicze człowieka. Gdy chodzi o dziecko sytuacja ta jest wyjątkowo okrutna, niesprawiedliwa i zawsze przedwczesna. Jedni modlą się żeby chory żył jak najdłużej, inni, aby odszedł jak najszybciej, by uniknąć cierpienia. Czy można można mieć do nich o to pretensje? Jeszcze całkiem inne są przeżycia samego chorego.

Anna i Rob walkę ze śmiercią traktują inaczej. Czy mimo różnic uda im się stanąć na nogi i przezwyciężyć największy dramat w ich życiu?

Można zarzucić książce, że to typowy wyciskacz łez. Fakt, wycisnęła i moje łzy. Jednak sięgałam po nią z pełną świadomością, takiej właśnie książki potrzebowałam. Wiedziałam, że wzbudzi we mnie emocje, ale i refleksje. Czasem warto czysto hipotetycznie pochylić się nad problemem i mieć nadzieję, że nigdy w życiu nas nie spotka.

Sięgając po książkę spodziewałam się trochę innej treści. Zaskoczyło mnie, że już na początku zdradzono jaki jest finał. Z drugiej strony byłam już przygotowana na najgorsze. Oczywiście w książce można znaleźć drobne mankamenty, jak chwilowe przegadanie treści, czy dziwnie skonstruowane epitety i metafory, które dla mnie traciły na znaczeniu w odniesieniu do całokształtu powieści.

kryminalniezakrecona.blogspot.com

Anna i Rob po wielu próbach w końcu doczekali się wymarzonego synka. Jack wyrósł na rezolutnego i ciekawego świata chłopca. Był ich oczkiem w głowie, ich całym światem. Tworzyli szczęśliwą rodzinę, ale ich szczęście zostało brutalnie przerwane przez diagnozę. Diagnozę, która w ich przypadku oznaczała wyrok.
Mały Jack zachorował na raka mózgu (to nie jest spojler, dowiecie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Vivian pracuje jako analityczka kontrwywiadu CIA, w sekcji rosyjskiej. Podczas rozpracowywania komputera jednego z potencjalnych ukrytych szpiegów Rosji, dokonuje odkrycia, które wywróci jej życie do góry nogami. W folderze zawierającym uśpionych szpiegów, tzw. śpiochów, odnajduje pięć zdjęć. Gdy otwiera zdjęcie nr 3 z ekranu patrzy na nią twarz męża, Matta. Wizja kochającego męża rozsypała się jak domek z kart.

Vivian podejmuje bardzo ważną decyzję - musi wydać męża. W końcu przysięgała bronić kraju. Jednak z każdą chwilą narastają w niej wątpliwości. Mają w końcu czwórkę dzieci, w tym malutkie bliźniaki, z których jeden syn ma ciężką wadę serca. Jak poradzi sobie z dziećmi bez Matta? Dzieci przez długie lata nie zobaczą ojca. Pewnie zwolnią ją z pracy. Jak Matt mógł oszukiwać ją przez 10 lat? Czy ich randki, ślub, miłość są tylko fikcją? Czy jest wprawnym manipulatorem i celowo zaplanował wszystkie swoje działania? Nawet posiadanie dzieci było środkiem do osiągnięcia celu?

Dzieci, kredyt, miłość, samotność vs. dobro państwa. Które wartości wygrają walkę w głowie i sercu Vivian?

Jedno jest pewne - musi stawić czoła problemowi i działać, i to szybko.



Dawno nie czytałam thrillera szpiegowskiego. Czy ten okazał się dobry? Tak, ale nie doskonały. Czego zabrakło? Większej liczby stron! :) Akcja rozkręcała się sprawnie i ciekawie, ale miałam wrażenie, że końcówka aż za szybko. Brakowało czegoś po środku. W mojej ocenie rozwiązanie przyszło zbyt łatwo. A i zakończenie trochę naciągane, co nie zmienia faktu, że cała powieść jest zgrabnie napisana. To połączenie historii szpiegowskiej z wątkami obyczajowymi, więc sądzę, że to Panie mogą być bardziej zadowolonymi czytelnikami.

Czy wydarzenia ukazane w książce mogły wydarzyć się naprawdę? Myślę, że są całkiem realne.

Wyczytałam gdzieś, że na podstawie książki ma być nakręcony film z Charlize Theron w roli głównej. Na pewno obejrzę, jestem ciekawa jak reżyser uchwyci temat :)

Drogie Panie potraficie wyobrazić sobie, że Waszą mąż/partner jest szpiegiem, a więc całe Wasze życie okazuje się oszustwem?

Vivian pracuje jako analityczka kontrwywiadu CIA, w sekcji rosyjskiej. Podczas rozpracowywania komputera jednego z potencjalnych ukrytych szpiegów Rosji, dokonuje odkrycia, które wywróci jej życie do góry nogami. W folderze zawierającym uśpionych szpiegów, tzw. śpiochów, odnajduje pięć zdjęć. Gdy otwiera zdjęcie nr 3 z ekranu patrzy na nią twarz męża, Matta. Wizja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

kryminalniezakrecona@blogspot.com

Cztery kobiety połączone jednym wydarzeniem.

Na budowie odnaleziono zwłoki noworodka. Makabryczne odkrycie przyciąga uwagę Kate, doświadczonej reporterki, która swoim dziennikarskim nosem wyczuwa ciekawą historię. Nurtuje ją pytanie, co stało się z dzieckiem i czy ktoś skrzywdził tak niewinną istotę. Wkrótce dokopuje się do starych informacji o zaginionej w latach 70-tych Alice. Dziewczynkę uprowadzono ze szpitala tuż po narodzeniu, kiedy matka udała się pod prysznic. Mimo upływu dziesięcioleci kobieta wciąż przeżywa traumę po stracie córki. Czy znalezione dziecko okaże się poszukiwaną Alice? Jaki los spotkał dziecko z budowy? W sprawę zamieszana jest kolejna kobieta.. Emma. Jaki jest jej udział w tragedii?



Książka "Dziecko" od początku do końca pochłonęła mnie bez reszty. To tragiczna historia kobiet, które mimo woli zostały skazane na lata cierpień, niepewności i pustki. Jedna decyzja wywarła wpływ na życia wielu ludzi. Decyzja, która była okrutna, nieludzka i niesprawiedliwa.

Fiona Barton przyciągnęła i zatrzymała mnie pomysłem, ale i wykonaniem. Rozdziały pisane z perspektywy kilku bohaterek, przeplatają się ze sobą. Każda z nich opisuje swoje przeżycia w inny sposób, każdą z nich nurtują inne pytania i targają nimi zupełnie inne emocje. Narracja pierwszoosobowa to zawsze ciekawe rozwiązanie, gdyż czytelnik bardziej "odczuwa" książkę, utożsamiając się z problemami jej bohaterów.

Zakończenie jest emocjonujące, trudne i niekonwencjonalne. Co więcej, myślę, że taka historia jest całkiem realna, a wręcz, że zdarzyła się niejednokrotnie. Tragizm historii powoduje, że zapada ona głęboko w pamięć.

Jeśli chcecie przekonać się, czy dramatyczne wydarzenia znalazły swój szczęśliwy finał i co stało się z tytułowym dzieckiem - polecam!

kryminalniezakrecona@blogspot.com

Cztery kobiety połączone jednym wydarzeniem.

Na budowie odnaleziono zwłoki noworodka. Makabryczne odkrycie przyciąga uwagę Kate, doświadczonej reporterki, która swoim dziennikarskim nosem wyczuwa ciekawą historię. Nurtuje ją pytanie, co stało się z dzieckiem i czy ktoś skrzywdził tak niewinną istotę. Wkrótce dokopuje się do starych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rzeka występuje z brzegów, zalewając miasteczko. Wśród jej wzburzonych wód ktoś dostrzega czerwoną, dziecięcą kurtkę. W tym momencie życie Emmy legło w gruzach. Jej sześcioletni synek Aiden wyszedł ze szkoły niezauważony. Po wielu dniach poszukiwań, jedynym śladem po nim jest właśnie czerwona kurtka.

Emma przez wiele lat nie może pogodzić się ze stratą. Kiedy w wypadku giną jej rodzice jest na skraju załamania. Wsparciem służy jej nauczyciel plastyki, który wkrótce zostanie jej mężem i ojcem jej córki.

Od tamtych tragicznych wydarzeń mija 10 lat. Wszyscy dawno uznali, że Aiden nie żyje. Z Emmą kontaktuje się policja, a ich wiadomość jest zatrważająca - Aiden był porwany, torturowany, wykorzystywany i właśnie odnaleziono go idącego poboczem drogi.

Jak Emma poradzi sobie z nową sytuacją? Jak dotrze do 16-letniego syna, który milczy jak zaklęty, jakby nie potrafił mówić? I najważniejsze pytania - co działo się z Aidanem przez lata i kto zgotował mu piekło na ziemi?

Chciałoby się krzyknąć - wow! Historia rodem z najgorszych koszmarów. Przy takich historiach można zastanowić się, jak człowiek potrafi radzić sobie w tak ekstremalnie trudnych sytuacjach i to będąc na miejscu ofiar przestępstwa, jak i ich rodzin. Niewyobrażalne.. A jednak słyszymy o podobnych sytuacjach co jakiś czas, niejednego Fritzla już widział ten świat. Media wręcz huczą od sensacji, na pewno nie pomagając takim rodzinom.

Kończąc już moją dygresję, skupię się na walorach książki. Negatywów już w sumie nie pamiętam, choć pewnie coś by się znalazło (pamiętam lekki niedosyt), co dobrze świadczy o książce. Pozytywnie zaskoczyła mnie fabuła, choć motyw skrzywdzonego dziecka w kryminałach zazwyczaj się sprawdza, bo wywołuje wielkie emocje. I nawet, gdy książka jest kiepska (ta zdecydowanie nie jest), to czytanie przez pryzmat emocji sprawia, że chłoniemy kolejne kartki. I nawet, gdy coś nie zagrało, myślimy o książce na długo, po jej przeczytaniu. Bohaterowie aż kipią od emocji, które nimi targają.

Podczas czytania w głowie kołatała mi się jedna myśl - dlaczego Aiden nie mówi? Spróbujecie znaleźć rozwiązanie?

Książka przyjemna dla czytelnika (o ile można tak określić książkę o wyjątkowo nieprzyjemnej fabule), zostaje w pamięci na dłużej. Coś dla fanów mrocznych thrillerów.


Ps. przypomniałam sobie, że niedosyt wywołało szybkie wytypowanie porywacza, co nie było wielkim wysiłkiem przy kilku postaciach.

Rzeka występuje z brzegów, zalewając miasteczko. Wśród jej wzburzonych wód ktoś dostrzega czerwoną, dziecięcą kurtkę. W tym momencie życie Emmy legło w gruzach. Jej sześcioletni synek Aiden wyszedł ze szkoły niezauważony. Po wielu dniach poszukiwań, jedynym śladem po nim jest właśnie czerwona kurtka.

Emma przez wiele lat nie może pogodzić się ze stratą. Kiedy w wypadku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Jednak jakimś cudem to my krzyczałyśmy najgłośniej, uciekałyśmy najszybciej, walczyłyśmy najbardziej zawzięcie. Udało nam się przetrwać."


Nocną ciszę przerywa rozdzierający krzyk. Przez las biegnie zakrwawiona kobieta, desperacko wzywając pomocy. Miała ogromne szczęście. Na swojej drodze spotkała policjanta, który zastrzelił jej oprawcę. Przeżyła tylko ona. Do jej przyjaciół los się dziś nie uśmiechnął.


Kilka lat później Quincy uważa, że otrząsnęła się z tamtych wydarzeń, a jej trauma odeszła w zapomnienie. I to dosłownie, bo umysł dziewczyny wyparł z pamięci tragiczne wydarzenia. Nie potrafiła pomóc policji w ustaleniu okoliczności zbrodni. Zajęła się prowadzeniem cukierniczego bloga, stworzyła związek. Żyła spokojnie, aż do czasu, gdy samobójstwo popełniła jedna z "Ocalałych" (media nazwały tak 3 kobiety, które przeżyły krwawe masakry, w tym Quincy). Mimo, że kobiety nie miały ze sobą od dawna kontaktu, w życie Quincy wkradł się smutek i niepokój. Zwłaszcza, że chwilę później odwiedziła ją druga z Ocalałych, Sam, która do tej pory starała się pozostawać anonimową.

Kobiety starają się być dla siebie wsparciem, zawierają swego rodzaju więź, specyficzną, ale potrzebną. Do Quincy dociera, że jej ból jest głęboko zakorzeniony, a jego tłumienie doprowadziło tylko do eskalacji i ogromnego wybuchu. Sam prowokuje jej zachowania i zaczyna się dziwnie zachowywać. Jakie są jej prawdziwe intencje? Dlaczego zjawiła się po tylu latach?




Thriller "Ocalałe" polecał sam Stephen King. Czy podzielam jego zdanie? Owszem, to kawał dobrego thrillera, choć i tak mam nadzieję, że w tym roku przeczytam lepsze.

Autorka dobrze buduje emocje, stale podtrzymując napięcie. Z takim pomysłem na fabułę nie spotkałam się do tej pory. Trzy bohaterki połączone traumatycznymi przeżyciami - coś na wzór klubu AA. I kiedy mogłoby się wydawać, że przeszłość zostawiły już za sobą, ta dopada je i atakuje ze zdwojoną siłą. Czy ponownie będą miały siłę zmierzyć się z wrogiem i wyjść cało z opresji?

W książce urzekło mnie to, że przez cały czas nie wiedziałam jakiego obrotu wydarzeń mogę się spodziewać.

Żeby nie było tak różowo (jak zwykle znajdę minusy ;)) niektóre akcje były monotonne, a zakończenie pozostawiło ciut niedosytu. W książce przewijało się tylko kilku bohaterów, więc w sumie dość łatwo można wytypować sprawcę całego zamieszania ;)

Często porównywana do "Lokatorki" L.P. Delaney. Thrillery w całkiem innym klimacie, trudno jednoznacznie je zestawiać ze sobą. Oba polecam.

"Jednak jakimś cudem to my krzyczałyśmy najgłośniej, uciekałyśmy najszybciej, walczyłyśmy najbardziej zawzięcie. Udało nam się przetrwać."


Nocną ciszę przerywa rozdzierający krzyk. Przez las biegnie zakrwawiona kobieta, desperacko wzywając pomocy. Miała ogromne szczęście. Na swojej drodze spotkała policjanta, który zastrzelił jej oprawcę. Przeżyła tylko ona. Do jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Anna Fox cierpi na agorafobię. Żeby było zabawniej, z zawodu jest psychologiem i mimo pełnej świadomości swojej choroby nadużywa leków i miesza je z alkoholem. Boi się wychodzić z domu, dlatego organizuje sobie czas udzielając porad przez internet, grając w szachy i obserwując sąsiadów. Podczas jednej z takich obserwacji jest świadkiem zaskakujących zdarzeń.

Ale od początku..



Do domu naprzeciw wprowadzają się nowi sąsiedzi. Małżeństwo Russelów, z nastoletnim synem. Wkrótce matka i syn pojawiają się w domu Anny, nawiązując sąsiedzkie relacje. Jednak ojciec wywiera negatywne wrażenie.

Anna znowu wzięła aparat w dłoń, skupiając się na oknach domu Russelów. Nagle jej oczom ukazały się dramatyczne sceny. Szybko informuje o zdarzeniu policję, która podważa jej wiarygodność ze względu na chorobę i uzależnienie. A Anna doskonale wie co widziała... czy grozi jej niebezpieczeństwo?




Obserwujecie czasami sąsiadów? Pewnie każdemu zdarzyło się spoglądać zza firanki. Co byście zrobili, gdybyście podczas jednej z takich niewinnych obserwacji, zobaczyli dokonującą się na Waszych oczach zbrodnię? Odpowiedź wydaje się oczywista - telefon pod 112. Gdy przyjeżdża policja i okazuje się, że nic podobnego nie miało miejsca, czujecie, że coś nie gra. Oczywiście znacie siebie i nie podważacie swoich zdolności percepcji. Widzieliście i koniec. Ale gdy chodzi o kobietę, która nie wylewa za kołnierz i faszeruje się psychotropami, to sprawa nie wydaje się już tak oczywista.

Przyznam, że początkowo akcja książki mnie nużyła, a doktor Anna Fox działała na nerwy. Z całym szacunkiem dla tragedii jaka ją spotkała, myślałam sobie: "Do cholery, jesteś psychologiem, opanuj się kobieto!". W pełni rozumiałam jej agorafobię. Choroba, to choroba. Ale już jej stany alkoholowe i rozmyślania po nich, to dla mnie za dużo. Wolę po prostu poukładane osoby. Więc nudziłam się, książka rozkręcała się za wolno. Na szczęście przyszła końcówka i całość historii poukładała się do kupy, a akcja nabrała tempa. Zakończenie zaskoczyło.

Daję minusa za ciągnącą się i monotonną momentami akcję. Drugi minus za pomysł powielany już w innych książkach (motyw obserwacji przez okno przez kobietę po przejściach pojawił się m.in. w "Zawsze ktoś patrzy" Joy Fielding).

Ogólnie jednak książka na plus. Autor stworzył w niej klimat rodem z filmów Hitchcocka. Myślę, że wielu z Was mogą nie przeszkadzać okoliczności, które wskazałam, bo to w sumie szczegóły.
Zachęcam do przeczytania.

Anna Fox cierpi na agorafobię. Żeby było zabawniej, z zawodu jest psychologiem i mimo pełnej świadomości swojej choroby nadużywa leków i miesza je z alkoholem. Boi się wychodzić z domu, dlatego organizuje sobie czas udzielając porad przez internet, grając w szachy i obserwując sąsiadów. Podczas jednej z takich obserwacji jest świadkiem zaskakujących zdarzeń.

Ale od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

(...) nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach.



Małżeństwo Grace i Jack'a Angel uchodzi za wzorowe. Sąsiedzi i znajomi zazdroszczą im idealnego życia. Tylko czy na pewno takie jest? Nikt nie dostrzega napięcia między małżonkami. Nikt nie wie co dzieje się, gdy zamkną się drzwi ich domu. Wszyscy karmieni są historiami, jak to Grace spotkała księcia z bajki w miejskim parku. Jak to obiecał, że zaopiekuje się jej młodszą siostrą. Po co małżonkowie odgrywają swoje role? Co dzieje się za zamkniętymi drzwiami?


I znów spotkałam się z książką, którą ciężko mi zrecenzować bez podawania Wam szczegółów, jednak spróbuję.

Na wstępie - zachęcam Was do przeczytania. Książka wywołuje silne, czasami skrajne emocje. Od dawna żadna mną tak nie wstrząsnęła. Podczas czytania chciałam krzyczeć: "Cholera! Zrób coś z tym!", "Jak można na to pozwolić?". Momentami, aż kipiałam ze złości. Autorka dozuje emocje. Rozdział za rozdziałem dopowiada nowe okoliczności.

Niektóre sytuacje opisane w książce wydają się przerysowane, naciągane. Jednak stwierdziłam, że w dzisiejszym świecie już nic mnie nie zdziwi. Ani taki Jack, ani taka Grace.

Motywem przewodnim książki jest strach. To on kieruje działaniami bohaterów, napędzając ich i popychając do karygodnych czynów.

Jednak nie powstrzymam się i muszę Wam trochę zdradzić. Jack okazuje się inny, niż dał się poznać Grace przed ślubem. Jednak nikt nie chce wierzyć Grace, gdyż Jack jest przystojnym, szarmanckim mężczyzną, a w dodatku doskonałym prawnikiem broniącym maltretowanych kobiet. A Grace ma zbyt wiele do stracenia, dlatego musi uwikłać się w chorą i niebezpieczną grę.

Czytajcie, bo warto. W lutym premiera kolejnej książki Paris.

(...) nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach.



Małżeństwo Grace i Jack'a Angel uchodzi za wzorowe. Sąsiedzi i znajomi zazdroszczą im idealnego życia. Tylko czy na pewno takie jest? Nikt nie dostrzega napięcia między małżonkami. Nikt nie wie co dzieje się, gdy zamkną się drzwi ich domu. Wszyscy karmieni są historiami, jak to Grace spotkała księcia z bajki w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Nie ma czegoś takiego jak źli ludzie. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, którzy czasami robią złe rzeczy."


W pewnym mieście, na dachu pewnego domu, poznaje się dwójka ludzi. Lily i Ryle. Wchodząc na dach oboje byli targani negatywnymi emocjami, wychodząc.. cóż.. mieli zdecydowanie lepsze nastroje. Jak się później okaże, te krótkie spotkanie wryło się im w pamięć, a ich losy przetną się ponownie. Ona - optymistyczna marzycielka, która potrafi swoje marzenia obrócić w rzeczywistość. On - inteligentny i seksowny lekarz z obiecującą karierą. Brzmi jak z bajki, jednak ich historia bajką już nie będzie.

To moje pierwsze spotkanie z piórem Colleen Hoover, ale jakże udane!
Ciężko opisać tę książkę, chcąc zachować jej urok. Niemniej, postaram się nie spojlerować.

To książka o życiu i o mężczyznach, którzy mogą przytrafić się każdej z nas. O miłości, namiętności, problemach dzieciństwa, cierpieniu, dorosłych i odpowiedzialnych decyzjach.

Lily otwiera oryginalną kwiaciarnię - dla osób nielubiących kwiatów. Zatrudnia zwariowaną Alice, która stanie się jej przyjaciółką. Alice jest siostrą Ryle'a. Tak zaczyna się gorący związek głównych bohaterów. Gorący w kilku znaczeniach.

Kolejnym wątkiem jest młodzieńcza miłość Lily. Retrospekcje w formie pamiętnika, do którego wraca po latach, powodują, że śledzimy równocześnie dwa, całkiem inne gatunkowo związki. Oczywiście Lily spotka swoją dawną miłość. Tylko co te spotkanie wniesie do jej życia? Spokój ducha czy huragan?

Lily posiada pozytywne cechy - dąży do celu, nie zraża się niepowodzeniami, jest asertywna, silna, a przede wszystkim dotrzymuje słowa, zwłaszcza tego, danego sobie. Mimo, że z pozoru wydaje się kruchą i słodką dziewczyną, uniesie ciężar, z jakim niestety, zmaga się wiele kobiet.



Hoover w swoich książkach porusza bardzo trudne społecznie tematy, a morały z nich płynące są cenne i wartościowe. Tematy powszechne i w zasadzie proste. Gwarantuję Wam, że każda kobieta czyniła refleksje dotyczące przedstawionego w książce problemu. Pewnie każda z nas wyciągnęła podobne wnioski. Jednak w zderzeniu z rzeczywistością, czy każda z nas potrafiłaby postąpić jak Lily? Oby nie było nam dane dowiedzieć się tego..



Wszyscy ludzie popełniają błedy. Tym co decyduje o charakterze człowieka nie są błędy jakich dokonujemy, lecz to, jak przekształcamy te błędy w lekcje, a nie w wymówki.

To, że ktoś cię krzywdzi, nie oznacza, że możesz tak po prostu przestać go kochać. To nie czyny sprawiają najwięcej bólu, lecz miłość. Gdyby czynom nie towarzyszyła miłość, ból byłby trochę łatwiejszy do zniesienia.


Co wyniknie z jej relacji z mężczyznami? Jakie podejmie decyzje i czy słuszne?

Bardzo polecam przekonać się osobiście! A sobie polecam nadrobić pozostałe książki Hoover.

"Nie ma czegoś takiego jak źli ludzie. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, którzy czasami robią złe rzeczy."


W pewnym mieście, na dachu pewnego domu, poznaje się dwójka ludzi. Lily i Ryle. Wchodząc na dach oboje byli targani negatywnymi emocjami, wychodząc.. cóż.. mieli zdecydowanie lepsze nastroje. Jak się później okaże, te krótkie spotkanie wryło się im w pamięć, a ich losy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Akcja książki „Dziewczyna bez skóry” rozgrywa się wśród lodowców mroźnej Grenlandii. Wewnątrz jednego z takich lodowców odkryto znalezisko o historycznym znaczeniu – bardzo dobrze zachowaną mumię wikinga. Dziennikarz Matthew jako pierwszy zdobywa zdjęcia mumii. Kiedy miał opublikować artykuł, mumia zniknęła, zdjęcia wykradziono, a pilnującego ją policjanta zamordowano w brutalny sposób.

Mimo utraty szansy na wiekopomny artykuł, Matthew podejmuje trop kolejnej tajemniczej zagadki. Przed laty małą miejscowością na Grenlandii wstrząsnęła seria makabrycznych zbrodni – ludzi obdzierano ze skóry, a ich wnętrzności patroszono. W tle zaginięcia kilku dziewczynek. Czy morderstwa sprzed lat mają coś wspólnego z ówczesnymi? Miasteczko dopada klątwa, a może sprawcą jest tylko człowiek?

Matthew rozpoczyna niebezpieczną grę, aby dowiedzieć się kto stoi za zbrodniami i jakie były ich motywy. Nie mając nic do stracenia, rzuca się w wir pracy, aby zapomnieć o trawiącym go cierpieniu. Nawiązuje współpracę z niebezpieczną kobietą, która przed kilkoma dniami opuściła więzienie za zamordowanie swojej rodziny.


Już sam tytuł książki przyprawia o gęsią skórkę. Gwarantuję, że kolejne strony będziecie przerzucać z rosnącą ciekawością. Sporo kryminałów już w życiu przeczytałam i śmiało mogę stwierdzić, że ten jest niebanalny i przyciąga ciekawym pomysłem. A rozwiązanie zagadki nie będzie podane na talerzu, co zmusi Was do przemyśleń aż do końca książki. W sam raz na długie i mroźne zimowe wieczory.

Mads Peder Nordbo zaliczył udany debiut. Mało tego, zaciekawił mnie na tyle, że chętnie zwiedziłabym Grenlandię, o której do tej pory nie myślałam. To jeden z plusów książki - można dowiedzieć się kilku ciekawostek o kraju autora, który nie wplata ich nachalnie, pozostawiając zbrodnię tematem głównym książki. Zbrodnię nie byle jaką, bo brutalną i mającą drugie dno.

Mogłabym przyczepić się trochę do postaci Matthew, który to już sztandarowo musiał przeżywać osobistą tragedię. Ciągle zastanawiam się, dlaczego autorzy kryminałów uciekają się do typowych i oklepanych już kreacji bohaterów, zwłaszcza policjantów. Alkoholicy, problemy z małżeństwem albo samotnicy, tragedie rodzinne, to już chleb powszedni kryminałów. Dlatego doceniam, kiedy autor pokusi się o stworzenie bohatera niebanalnego. Tutaj niestety Nordbo nie popisał się.

Akcja książki „Dziewczyna bez skóry” rozgrywa się wśród lodowców mroźnej Grenlandii. Wewnątrz jednego z takich lodowców odkryto znalezisko o historycznym znaczeniu – bardzo dobrze zachowaną mumię wikinga. Dziennikarz Matthew jako pierwszy zdobywa zdjęcia mumii. Kiedy miał opublikować artykuł, mumia zniknęła, zdjęcia wykradziono, a pilnującego ją policjanta zamordowano w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeremiah Salinger wraz z najbliższymi przeprowadza się do rodzinnej miejscowości swojej żony, po Włoskiej stronie Alp. Miasteczko jest stare, senne, tajemnicze, mieszkańcy mówią po włosku, niemiecku, nie przepadają za obcymi, a do tego skrywają ponurą tajemnicę.

Teść Jeremiaha był ratownikiem górskim. Zainspirowany zięć postanowił stworzyć film dokumentalny o pracy ratowników. Podczas kręcenia doszło do tragedii, która odciśnie piętno na życiu Jeremiaha. Dręczony koszmarami, próbuje wrócić do równowagi psychicznej przy pomocy pracy. Przez przypadek dowiaduje się o okrutnej zbrodni, która miała miejsce przed laty w górach. Ktoś bestialsko zabił trójkę młodych ludzi. Nigdy nie znaleziono winnego. A może jednak nie ktoś, tylko coś? Czy na tej małej, górskiej miejscowości ciąży klątwa?

Dla rozwiązania zagadki Jeremiah narazi się miejscowej ludności, zaryzykuje własnym zdrowiem i małżeństwem. Odkryta przez niego prawda wprawi wszystkich w osłupienie, tylko czy pozytywne?





Żywiłam spore nadzieje, co do tej książki. Chwytliwa reklama, przykuwająca wzrok okładka, paranormalny podtekst, nietypowe usytuowanie miejsca akcji.

Książka nie spełniła moich początkowych oczekiwań, ale jako całokształt zasługuje na poprawną ocenę. Nie mogę określić jej jako wybitną w tym gatunku.

Moim zdaniem autor trochę ją przegadał. Skupiał się na wielu pobocznych wątkach, relacjach rodzinnych bohaterów, odwodząc czytelnika od sedna problemu - zagadki. Czytelnik musi bardzo dużo przetrwać żeby dobrnąć do konkretnych informacji o zbrodni. Moim zdaniem Luca D'Andrea za mało treści poświęcił kwestiom najistotniejszym. Przez to książkę czytało się długo i mozolnie. Rzucał zachęcające informacje i kiedy zaczęłam podejmować trop i przerzucałam z ochotą kolejne kartki, znowu usypiał mnie wątkami obyczajowymi.

Główny bohater jest specyficzny. Czytając opinie w internecie stwierdzam, że jedni go lubią, a inni wręcz przeciwnie. Rzeczywiście, czasami potrafił zaleźć za skórę swoim oślim uporem, jednak miał też pozytywne cechy.


Nie można odebrać książce klimatu i ciekawego pomysłu, a czy został on zrealizowany do końca, przekonajcie się sami. Osobiście czuję pewny niedosyt, według mnie potencjał historii trochę zmarnowany. Ale generalnie książka zasługuje na uwagę.

Jeremiah Salinger wraz z najbliższymi przeprowadza się do rodzinnej miejscowości swojej żony, po Włoskiej stronie Alp. Miasteczko jest stare, senne, tajemnicze, mieszkańcy mówią po włosku, niemiecku, nie przepadają za obcymi, a do tego skrywają ponurą tajemnicę.

Teść Jeremiaha był ratownikiem górskim. Zainspirowany zięć postanowił stworzyć film dokumentalny o pracy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Josefin budzi się zamroczona i obolała. Oto, co pamięta: wczoraj wieczorem przyszła z Camillą do domu jednego z kolegów, imprezowały z Oscarem, Rikardem i Jonasem, lał się alkohol, boski Oskar okazywał jej zainteresowanie. W następnej chwili przychodzą przebłyski innych wspomnień. Ból, strach, łazienka, zakrwawiona szczotka klozetowa i trzech napastników pochylających się nad nią.

Gdy jej przyjaciółka dowiedziała się o gwałcie, namawia Josefin do zgłoszenia sprawy. Dziewczyna znów przechodzi traumę, nieustające zeznania, powroty myślami do tragicznej nocy, lekceważenie ze strony policjantów, żmudny proces, przegrany ze względu na niedbalstwo i opieszałość organów ścigania. Triumfalny uśmiech Oskara i świadomość, że oprawcy nie zostaną ukarani przepełniają czarę goryczy.

Mijają lata. Oskar założył rodzinę, realizował wspaniałą karierę sportową, teraz dostał propozycję lukratywnego kontraktu. Na wycieczce w Tajlandii pada ofiarą brutalnego ataku, zaczyna dostawać pogróżki. Czyżby miało to związek z gwałtem sprzed lat?



Jestem wyjątkowo wrażliwa, jeśli chodzi o temat gwałtów, dlatego chętnie zdecydowałam się na przeczytanie tej książki. I niestety, trochę się zawiodłam.

Książka napisana jest bardzo poprawnie, ale tylko poprawnie.

Autorka ciekawie opisuje odczucia ofiary gwałtu i cały proces karny. Niestety w rzeczywistości nie wygląda to dużo lepiej, a ofiara zawsze narażona jest na kolejną dawkę cierpienia. Bardzo ważne jest trafienie na odpowiednie osoby (tj. policjantów), które będą robić wszystko, aby pomóc, a przy okazji wykażą się dużym taktem i empatią. Wiele ofiar gwałtów nie zgłasza przestępstwa, właśnie z powodu trudnych procesów i obawy przed społeczną znieczulicą.

Jedno wydarzenie odcisnęło piętno na całym życiu Josefin, podczas gdy oprawcy cieszyli się wolnością i spokojem. Jednak w końcu przeszłość dopada każdego i każdy z nich będzie musiał stawić czoła konsekwencjom.

Larsson zwraca uwagę czytelników również na osoby gwałcicieli. Ludzie, którzy dopuścili się bestialskiego czynu potrafią później normalnie funkcjonować, zakładają rodziny, wydają się "porządnymi" obywatelami, ojcami, mężami. Żony nawet nie podejrzewają swoich partnerów. Oprawcy za wszelką cenę starają się zapomnieć o błędzie młodości, a niektórym z nich zapomnienie przychodzi bez problemu i bez żadnych przemyśleń. Nie zastanawiają się, co stało się z Josefin, jak zmieniło się jej życie, dopóki nie zaczną obawiać się o swój los.

Fabuła zapowiadała się bardzo ciekawie, niestety zakończenie nie powaliło. Choć niewątpliwe książka skłania do refleksji, to mam wrażenie, że temat gwałtu w podobnym wydaniu wałkowany był już wielokrotnie, a książka nie wniosła niczego odkrywczego w tym zakresie.

"Pierwsze kłamstwo" to debiut Sary Larsson. Będę obserwowała dalsze jej publikacje i liczę, że rozwinie skrzydła.

Josefin budzi się zamroczona i obolała. Oto, co pamięta: wczoraj wieczorem przyszła z Camillą do domu jednego z kolegów, imprezowały z Oscarem, Rikardem i Jonasem, lał się alkohol, boski Oskar okazywał jej zainteresowanie. W następnej chwili przychodzą przebłyski innych wspomnień. Ból, strach, łazienka, zakrwawiona szczotka klozetowa i trzech napastników pochylających się...

więcej Pokaż mimo to