-
Artykuły
„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać23 -
Artykuły
„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz1 -
Artykuły
Wakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2020-05-24
2020-02-09
2020-03-01
2020-05-24
2020-07-22
10/10 bez dwóch zdań. Choć końcówka "-fulnes" wzbudzała moją wzmożoną czujność i sceptycyzm, okazało się, że z -fulnesowym bełkotem ma to wspólnego niewiele, i w zasadzie jest tylko ironicznym oczkiem puszczonym do czytelnika.
"Factfulnes" to książka, której potrzebujemy wszyscy. Uczy, jak właściwie interpretować dane, które są w XXI wieku na wyciągnięcie ręki; jak odbierać i czytać świat, jak w zalezie złych informacji dojrzeć, że świat jednak nie jest tak zły, jak myślimy... To książka prorocza (vide tekst a sytuacja z koronawirusem), dalekowzroczna, mądra i zwyczajnie po ludzku ciepła. Uczy pokory, uśmiechu. Daje nie tyle gotowe rozwiązania, co nienachalne, dobre rady.
Będę z pewnością wracał do zawartej w niej mądrości. Polecam z ręką na sercu!
10/10 bez dwóch zdań. Choć końcówka "-fulnes" wzbudzała moją wzmożoną czujność i sceptycyzm, okazało się, że z -fulnesowym bełkotem ma to wspólnego niewiele, i w zasadzie jest tylko ironicznym oczkiem puszczonym do czytelnika.
"Factfulnes" to książka, której potrzebujemy wszyscy. Uczy, jak właściwie interpretować dane, które są w XXI wieku na wyciągnięcie ręki; jak...
2020-10-10
2020-02-04
2020-12-31
2020-12-10
Janina, jak ja Cię kocham. <3
Zrobiłaś mi swoją książką weekend. Zawsze piszę długie recenzje, ale tym razem nie potrafię i nie potrzebuję; to po prostu trzeba przeczytać - nawet, jak się nie jest naukowym świrem.
Janina, jak ja Cię kocham. <3
Zrobiłaś mi swoją książką weekend. Zawsze piszę długie recenzje, ale tym razem nie potrafię i nie potrzebuję; to po prostu trzeba przeczytać - nawet, jak się nie jest naukowym świrem.
2020-07-13
2020-12-13
2020-12-06
2020-11-23
2020-11-05
2020-10-17
2020-10-09
2020-06-23
Sięgnąłem po tę pozycję, bo sam jestem lekarzem - myśląc, że ubogaci mój warsztat pracy, pomoże wczuć się w rolę pacjenta... "Od lekarza do pacjenta" - no, to musi być niezły kubeł zimnej wody, by wyhamować nieco młodego medyka, by przypomnieć o pokorze, ciągłym doskonaleniu się i empatii - pomyślałem. Zawiodłem się!
Historia Doktor Awdish, choć wzruszająca i skłaniająca do współczucia, nie potrafiła jednak przekonać mnie do jej punktu widzenia. "W szoku" to pozycja pełna antagonizmów - od butnej, młodej rezydentki ostatnich lat anestezjologii, przez umierającą pacjentkę, do neofitki popadającej w skrajności i nazbyt, jak na mój gust, utożsamiającej się z pacjentami.
Moje studia medyczne pełne były niedoskonałości; sam chciałem zresztą, ukończywszy je, pisać książkę o wadach systemu kształcenia przyszłych lekarzy. Nie dalej zresztą, jak na początku tego miesiąca (VI 2020) na mojej Alma Mater wybuchnął skandal: przez lata źle traktowani studenci w końcu, dzięki potędze Internetu, zabrali głos; maszyna ruszyła, do akcji wkroczył m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, a sądzę, że rzecz może dotknąć i innych wydziałów lekarskich w Polsce (wszak rozmawiamy ze sobą, młodzi medycy z różnych polskich miast, i podobne mamy odczucia).
Ale nie o Polsce, nie o mnie być miało! Wtręt ten po to tylko, by wskazać, że mimo wielu patologii już na etapie kształcenia - nikt nigdy nie kazał nam, jak to sugeruje Doktor Awdish, być wobec pacjenta obojętnym, nieczułym; nikt nie objechał za miły gest czy empatię wobec chorego. Dobrze - mam świadomość, że polski i amerykański system kształcenia mogą się od siebie różnić, ale złe jest zastosowane w książce generalizowanie. (Poza tym, autorka wspomina, że pracowała w prestiżowym ośrodku klinicznym o najwyższej referencyjności; takie miejsce, samo przez się, także jest mekką jednostek ambitnych, indywidualistów itd.)
Owszem - i u nas medycynę kończy wielu buców i chamów, których osobiście nie darzę zbytnim szacunkiem nawet, gdy są profesjonalni i dysponują ponadprzeciętną wiedzą; jestem przekonany, że kultura osobista i empatia powinny być pierwszorzędnymi lekarskimi cechami. Więcej jednak było i jest wspaniałych lekarzy, którzy potrafią być osobami empatycznymi, a jednocześnie odgraniczyć życie własne od historii pacjenta. Bo z tymi emocjami i wczuwaniem się, to jest różnie; mimo wszystko nie zgodzę się z autorką i uważam, że ważny jest jakiś osobisty bufor, jakaś bezpieczna przestrzeń.
(Bardzo trafnie opisała to jedna Pani Doktor z psychiatrii, którą spotkawszy na swojej drodze, spytałem, jak to zrobić, by widzieć objawy, lęki, problemy chorego, a nie przenosić ich na siebie, nie dać się nadto obciążyć. "Wiesz?" - odpowiedziała. "To jak z obrazem. Widzisz go, oglądasz; wzbudza w Tobie emocje, ale potem idziesz do drugiego pokoju i zajmujesz się po prostu czymś innym.")
Tymczasem autorka książki "W szoku" pisze z takiej perspektywy: "Ja to przeżyłam, ja byłam pacjentką, ja wiem, że każde słowo potrafi zaboleć, a lekarze to są systemowo oduczani właściwej komunikacji."
Cóż... Jestem zwolennikiem teorii złotego środka i uważam, że mimo sześcioletniej tresury, jaką są te studia - a potem kolejne lata rezydentury, staży itd. - nie wszystkie jednostki zatraciły zdolność samodzielnego myślenia i rozpoznawania własnych emocji i instynktów tak - jak wynikałoby to z lektury książki - autorka. Narracja Awdish nie trafia do mnie ani trochę - to ona decyduje arbitralnie, co można, a czego nie można powiedzieć. (Choć trafnie wskazuje wiele sytuacji, gdy ją, lub innych pacjentów potraktowano nieprofesjonalnie i po prostu źle; gdy ignorowano jej słuszne nieraz obserwacje i uwagi, lub po prostu krzywdzono ją złym doborem słów lub paternalistycznym podejściem, to w pewnych momentach ośmiesza się, gdy na przykład w jednej sekundzie sama żartuje: "No, przeżyłam już wszystkie możliwe rodzaje wstrząsu", a w drugim, gdy żart ten niejako ciągnie lekarz mówiący, że "został jeszcze neurogenny".)
Dodatkowo "nie kupuję" tej metafizyki typu nawrócenie, przypowieści, iskry, gwiazdy etc. Komunikacja z pacjentem? Warsztaty z tego zakresu? Jak najbardziej! Ale praktyka, a nie oklepane frazesy o ideałach; działać, nie gadać.
Boję się, że ta książka może być przez wiele osób opacznie odebrana jako "demotywator" - i to obosieczny, bo pokazujący pacjentom, że lekarze są beznadziejni, a lekarzom - że wybrali orkę na ugorze; pracę, która w najlepszym razie zmarnuje im życie, a w najgorszym ich zabije. Nie! Mimo wielu patologii w systemie opieki zdrowotnej - zwłaszcza w Polsce - znam wielu fantastycznych lekarzy, którzy pracują z oddaniem bez całej tej przegadanej a la Rana Awdish otoczki. Ostatecznie, choć ciężkie doświadczenia autorki z pewnością pomogły jej wczuć się w rolę chorych, empatię można w sobie wypracować nie tylko w ten sposób.
Dla mnie bardzo na nie.
Mam nadzieję, że ten komentarz nie zostanie odebrany jako próba "wybielenia" medyków - tak jak pisałem powyżej, wiele wśród nas zła i musimy nad sobą pracować, rozmawiać z pacjentami i dokształcać się. Ale nie może być też tak, że lekarz będzie alfą i omegą, będzie instynktownie wyczuwał każdą potrzebę pacjenta i każdą jego myśl...
Sięgnąłem po tę pozycję, bo sam jestem lekarzem - myśląc, że ubogaci mój warsztat pracy, pomoże wczuć się w rolę pacjenta... "Od lekarza do pacjenta" - no, to musi być niezły kubeł zimnej wody, by wyhamować nieco młodego medyka, by przypomnieć o pokorze, ciągłym doskonaleniu się i empatii - pomyślałem. Zawiodłem się!
Historia Doktor Awdish, choć wzruszająca i skłaniająca...
2020-09-06
Jedna z lepszych książek Piotra Zychowicza - a czytałem wszystkie wydane do tej pory. Zawiera wiele nowych, nieznanych mi dotąd informacji mocniej lub luźniej związanych z szeroko pojętą tematyką Żydów. Nie daje gotowych odpowiedzi, zaciekawia, wzbudza emocje - a przy tym napisana jest przystępnie i lekko, co w Zychowiczu bardzo cenię. Polecam!
Jedna z lepszych książek Piotra Zychowicza - a czytałem wszystkie wydane do tej pory. Zawiera wiele nowych, nieznanych mi dotąd informacji mocniej lub luźniej związanych z szeroko pojętą tematyką Żydów. Nie daje gotowych odpowiedzi, zaciekawia, wzbudza emocje - a przy tym napisana jest przystępnie i lekko, co w Zychowiczu bardzo cenię. Polecam!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-01
Książka tyle ważna i potrzebna, co bulwersująca i nie dająca spokojnie zasnąć... Polecam - niby niczego nowego o "dobrej zmianie" się nie dowiedziałem, ale cynizm i buta tej władzy ubrane w konkretne nazwiska i sytuacje paraliżują... I tylko koni (z Janowa) żal...
Książka tyle ważna i potrzebna, co bulwersująca i nie dająca spokojnie zasnąć... Polecam - niby niczego nowego o "dobrej zmianie" się nie dowiedziałem, ale cynizm i buta tej władzy ubrane w konkretne nazwiska i sytuacje paraliżują... I tylko koni (z Janowa) żal...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-28
Oto, jak język kreuje rzeczywistość. Mała niby rzecz - słowa - a tak skutecznie przez polityków "dobrej zmiany" wykorzystywana, wpływa na naszą codzienność w każdym niemal aspekcie. Lektura zatrważająca, budząca czujność, nie pozwalająca przejść obok siebie obojętnie. Za bary z językiem PiS wziął się w końcu nie byle kto - sami członkowie Rady Języka Polskiego PAN.
Oto, jak język kreuje rzeczywistość. Mała niby rzecz - słowa - a tak skutecznie przez polityków "dobrej zmiany" wykorzystywana, wpływa na naszą codzienność w każdym niemal aspekcie. Lektura zatrważająca, budząca czujność, nie pozwalająca przejść obok siebie obojętnie. Za bary z językiem PiS wziął się w końcu nie byle kto - sami członkowie Rady Języka Polskiego PAN.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to