Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Pismo. Magazyn opinii nr 12 (72) / 2023 Anna Alboth, Joanna Bator, Sandra Frydrysiak, Maria Halber, Chris Heath, Aleksandra Herzyk, Aglaja Janczak, Katarzyna Kazimierowska, Paweł Kicman, Zuzanna Kowalczyk, Anna Krztoń, Karolina Lewestam, Caleb Azumah Nelson, Redakcja magazynu Pismo, Tomasz Różycki, Filip Springer, Miłosz Szymański
Ocena 7,3
Pismo. Magazyn... Anna Alboth, Joanna...

Na półkach: ,

Artykuł nt. leków przeciwdepresyjnych nie do przyjęcia - poziom wzmiankowanej w tekście Beaty Pawlikowskiej, nie-ekspertki i "szamanki", której opinię zrównuje się z opinią specjalistki psychiatrii... Podobnie beznadziejny artykuł z "Gazety Wyborczej" na temat z kolei leków na ADHD opublikowany także ostatnio wzbudził podobne kontrowersje - czy to jakaś zmasowana akcja? Sam autor tego "pismowego" artykułu nie jest medykiem i nie rozumie wielu niuansów, a "diabeł tkwi w szczegółach".

Artykuł nt. leków przeciwdepresyjnych nie do przyjęcia - poziom wzmiankowanej w tekście Beaty Pawlikowskiej, nie-ekspertki i "szamanki", której opinię zrównuje się z opinią specjalistki psychiatrii... Podobnie beznadziejny artykuł z "Gazety Wyborczej" na temat z kolei leków na ADHD opublikowany także ostatnio wzbudził podobne kontrowersje - czy to jakaś zmasowana akcja? Sam...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Przegryw: mężczyźni w pułapce gniewu i samotności Aleksandra Herzyk, Patrycja Wieczorkiewicz
Ocena 6,9
Przegryw: mężc... Aleksandra Herzyk, ...

Na półkach: , , , ,

Fascynujący, trzymający w napięciu reportaż. Szacunek dla autorek za wyjście poza swoją lewicująco-warszawską bańkę. Oto, Drodzy Państwo, do jakich tragedii ludzkich prowadzą nierówności i bieda... Powinien to przeczytać każdy bajdurzący o "byciu kowalem swojego losu" neolibek i patocoach.

Fascynujący, trzymający w napięciu reportaż. Szacunek dla autorek za wyjście poza swoją lewicująco-warszawską bańkę. Oto, Drodzy Państwo, do jakich tragedii ludzkich prowadzą nierówności i bieda... Powinien to przeczytać każdy bajdurzący o "byciu kowalem swojego losu" neolibek i patocoach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

No nie. Podszedłem do tej książki, jako lekarz, z otwartym umysłem. Zdecydowaniw zgadzam się, że stres i szeroko pojęty dobrostan psychiczny mają niebagatelny wpływ na nasze zdrowie i nie da się odseparować tegoż dobrostanu od "zdrowia somatycznego". Natomiast ta książka z koincydencji tworzy mocno uproszczone związki przyczynowo-skutkowe, a na trudne problemy proponuje proste rozwiązania - bez odpowiedniego poparcia w nauce. Poza tym książka ta ma już w momencie wydania w Polsce prawie 20 lat, więc jest mocno nieaktualna...

Uważam, że ta pozycja może być nawet niebezpieczna dla laika - bo o ile ja sobie przez znajomość patofizjologii i podstaw medycyny odsieję ziarna od plew, to osoba spoza środowiska medycznego może odnieść wrażenie, że oto pojawił się wreszcie lekarz, który "mówi, jak jest", a cała reszta to "spisek big pharmy"... Nie, tak to nie działa. Proste teorie zawarte w tej pozycji kuszą, ale ich weryfikacja wymaga dalszych badań.

Ja osobiście zakończyłem lekturę na fragmencie w którym poddane w wątpliwość zostało leczenie raka prostaty i badania przesiewowe w tym kierunku - to jest skandal i każdego mężczyznę, który po lekturze tej książki odwlecze badania przesiewowe i zachoruje, autor będzie miał na sumieniu!!!

No nie. Podszedłem do tej książki, jako lekarz, z otwartym umysłem. Zdecydowaniw zgadzam się, że stres i szeroko pojęty dobrostan psychiczny mają niebagatelny wpływ na nasze zdrowie i nie da się odseparować tegoż dobrostanu od "zdrowia somatycznego". Natomiast ta książka z koincydencji tworzy mocno uproszczone związki przyczynowo-skutkowe, a na trudne problemy proponuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kawał dobrej roboty! Najbardziej, moim zdaniem, poczytna i spójnie naposana pozycja z kręgu popularnej w ostatnich latach literatury "okołochłopskiej". Polecam każdemu - brakująca część historii, jakiej uczyliśmy się w szkołach.

Kawał dobrej roboty! Najbardziej, moim zdaniem, poczytna i spójnie naposana pozycja z kręgu popularnej w ostatnich latach literatury "okołochłopskiej". Polecam każdemu - brakująca część historii, jakiej uczyliśmy się w szkołach.

Pokaż mimo to

Okładka książki Społeczeństwo populistów Przemysław Sadura, Sławomir Sierakowski
Ocena 7,4
Społeczeństwo ... Przemysław Sadura,&...

Na półkach: , , , ,

To jest pozycja, która powinna być lekturą obowiazkową każdej Polki i każdego Polaka! Najprościej powiedzieć, że to "oni" są źli, a tymczasem Sadura i Sierakowski udowadniają, że już sam fakt postrzegania świata w ten sposób dowodzą, jak wiele zła wyrządził w naszym społeczeństwie populizm - i że populizm to nie tylko politycy, ale my wszyscy. Wynik wyborów 2023 daje co prawda nadzieję, ale bogatszy o lekturę "Społeczeństwa populistów" widzę teraz wyraźnie, jak wiele pracy przed nami - mam nadzieję, że nie zmarnujemy tej szansy.

To jest pozycja, która powinna być lekturą obowiazkową każdej Polki i każdego Polaka! Najprościej powiedzieć, że to "oni" są źli, a tymczasem Sadura i Sierakowski udowadniają, że już sam fakt postrzegania świata w ten sposób dowodzą, jak wiele zła wyrządził w naszym społeczeństwie populizm - i że populizm to nie tylko politycy, ale my wszyscy. Wynik wyborów 2023 daje co...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pismo. Magazyn opinii nr 10 (70) / 2023 Marcin Czerkasow, Magdalena Kicińska, Zuzanna Kowalczyk, Ryszard Koziołek, Karolina Lewestam, Tadeusz Michrowski, Joanna Rajkowska, Redakcja magazynu Pismo, Maria Reimann, Małgorzata Rejmer, Zofia Sawicka, Grzegorz Uzdański, Mirosław Wlekły
Ocena 8,0
Pismo. Magazyn... Marcin Czerkasow, M...

Na półkach: ,

Pismo ogólnie prezentuje bardzo wysoki poziom, ale ten numer jest wybitny.

Pismo ogólnie prezentuje bardzo wysoki poziom, ale ten numer jest wybitny.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie, nie, nie... To wszystko nie tak! Skuszony hasłem: "Najgłośniejsza amerykańska powieść 2015 roku" stwierdzam, że chyba był to rok w Ameryce cichy i przegadany... Przykro to mówić, ale najmocniejszym punktem książki jest dla mnie chyba jej okładka... Tym bardziej dziwi mnie laur "Książki roku 2016" dla tej pozycji i tak wysoka ocena.

Po pierwsze - jak na miłośnika urbanistyki przystało - "Małe życie" zaintrygowało mnie miejscem akcji. O Nowym Jorku, poza niewiele czytelnikowi mówiącymi nazwami ulic, wspomina się niewiele; o tyle mało, że nie da się odbudować kolorów tego miasta, nie da się poczuć jego wyjątkowej przecież atmosfery... (Nie wiemy nawet, czy pojawiające się co i rusz taksówki przypominają te ze znanych nam z Nowego Jorku zdjęć, czy nie.)

Po drugie - przegadanie. Może i nie jestem wytrawnym czytelnikiem powieści, ale wydaje mi się, że tę historię można by odchudzić o dobre 300 stron, oszczędzając czytelnikowi czasu i brnięcia przez te same, powtarzające się opisy.

Po trzecie - główny bohater. Z początku zapowiadało się nawet ciekawie: ot, czwórka ambitnych i utalentowanych przyjaciół, Nowy Jork; potem na plan pierwszy wysuwa się najbardziej ułomny z nich - Jude - i to o nim okazuje się być cała ta historia. Oczywiście - daleki jestem od stwierdzenia, że sama ułomność Jude'a czyni go mniej wartym uwagi od Willema, JB i Malcolma, ale sposób jego zachowania - to, jak odrzuca wszystkich dokoła siebie, ich pomoc - sprawia, że nie mogę wykrzesać w sobie ani krztyny sympatii do tego człowieka. Szkoda mi go, tak zwyczajnie, po ludzku, z powodu tego, co przeżył w dzieciństwie; dalsze natomiast jego cierpienia są w sporej mierze dziełem jego własnej woli.

Po czwarte - relacje między bohaterami. W wielu miejscach wieje od nich sztucznością... Szanowany profesor prawa adoptujący dorosłego, problematycznego studenta? Dorośli faceci - nie tylko geje, ale i heteroseksualni - powtarzający sobie co chwilę: "Kocham Cię" i całujący się lub okazujący uczucia w inny sposób? Niezbyt to bliskie prawdopodobieństwu i autentyczności...

Skłamałbym, gdybym powiedział, że "Małe życie" nie trzyma w napięciu. Trochę trzyma, ale jest to napięcie zdecydowanie złe, na zasadzie: "Co główny bohater, którego, mimo szczerych chęci, polubić nie sposób, jest jeszcze w stanie zepsuć w swoim życiu?"; napięcie to przeplatało się u mnie z myśleniem o tym, czy daleko jeszcze do końca i łudzeniem się, że być może jednak wydarzy się coś, co sprawi, że nagle zmienię zdanie. Nie zmieniłem.

"Małe życie" zdecydowanie okazało się dla mnie rozczarowaniem. Tym z Was, którzy jeszcze po nie nie sięgnęli, nie polecam. Niezbyt może będę w tym odradzaniu nachalny, ale poddaję tylko pod rozwagę, czy nie macie może pod ręką ciekawszych pozycji wartych czasu niezbędnego do przebrnięcia przez ośmiusetstronicowe tomisko...

Nie, nie, nie... To wszystko nie tak! Skuszony hasłem: "Najgłośniejsza amerykańska powieść 2015 roku" stwierdzam, że chyba był to rok w Ameryce cichy i przegadany... Przykro to mówić, ale najmocniejszym punktem książki jest dla mnie chyba jej okładka... Tym bardziej dziwi mnie laur "Książki roku 2016" dla tej pozycji i tak wysoka ocena.

Po pierwsze - jak na miłośnika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie, nie, nie... To wszystko nie tak! Skuszony hasłem: "Najgłośniejsza amerykańska powieść 2015 roku" stwierdzam, że chyba był to rok w Ameryce cichy i przegadany... Przykro to mówić, ale najmocniejszym punktem książki jest dla mnie chyba jej okładka... Tym bardziej dziwi mnie laur "Książki roku 2016" dla tej pozycji i tak wysoka ocena.

Po pierwsze - jak na miłośnika urbanistyki przystało - "Małe życie" zaintrygowało mnie miejscem akcji. O Nowym Jorku, poza niewiele czytelnikowi mówiącymi nazwami ulic, wspomina się niewiele; o tyle mało, że nie da się odbudować kolorów tego miasta, nie da się poczuć jego wyjątkowej przecież atmosfery... (Nie wiemy nawet, czy pojawiające się co i rusz taksówki przypominają te ze znanych nam z Nowego Jorku zdjęć, czy nie.)

Po drugie - przegadanie. Może i nie jestem wytrawnym czytelnikiem powieści, ale wydaje mi się, że tę historię można by odchudzić o dobre 300 stron, oszczędzając czytelnikowi czasu i brnięcia przez te same, powtarzające się opisy.

Po trzecie - główny bohater. Z początku zapowiadało się nawet ciekawie: ot, czwórka ambitnych i utalentowanych przyjaciół, Nowy Jork; potem na plan pierwszy wysuwa się najbardziej ułomny z nich - Jude - i to o nim okazuje się być cała ta historia. Oczywiście - daleki jestem od stwierdzenia, że sama ułomność Jude'a czyni go mniej wartym uwagi od Willema, JB i Malcolma, ale sposób jego zachowania - to, jak odrzuca wszystkich dokoła siebie, ich pomoc - sprawia, że nie mogę wykrzesać w sobie ani krztyny sympatii do tego człowieka. Szkoda mi go, tak zwyczajnie, po ludzku, z powodu tego, co przeżył w dzieciństwie; dalsze natomiast jego cierpienia są w sporej mierze dziełem jego własnej woli.

Po czwarte - relacje między bohaterami. W wielu miejscach wieje od nich sztucznością... Szanowany profesor prawa adoptujący dorosłego, problematycznego studenta? Dorośli faceci - nie tylko geje, ale i heteroseksualni - powtarzający sobie co chwilę: "Kocham Cię" i całujący się lub okazujący uczucia w inny sposób? Niezbyt to bliskie prawdopodobieństwu i autentyczności...

Skłamałbym, gdybym powiedział, że "Małe życie" nie trzyma w napięciu. Trochę trzyma, ale jest to napięcie zdecydowanie złe, na zasadzie: "Co główny bohater, którego, mimo szczerych chęci, polubić nie sposób, jest jeszcze w stanie zepsuć w swoim życiu?"; napięcie to przeplatało się u mnie z myśleniem o tym, czy daleko jeszcze do końca i łudzeniem się, że być może jednak wydarzy się coś, co sprawi, że nagle zmienię zdanie. Nie zmieniłem.

"Małe życie" zdecydowanie okazało się dla mnie rozczarowaniem. Tym z Was, którzy jeszcze po nie nie sięgnęli, nie polecam. Niezbyt może będę w tym odradzaniu nachalny, ale poddaję tylko pod rozwagę, czy nie macie może pod ręką ciekawszych pozycji wartych czasu niezbędnego do przebrnięcia przez ośmiusetstronicowe tomisko...

Nie, nie, nie... To wszystko nie tak! Skuszony hasłem: "Najgłośniejsza amerykańska powieść 2015 roku" stwierdzam, że chyba był to rok w Ameryce cichy i przegadany... Przykro to mówić, ale najmocniejszym punktem książki jest dla mnie chyba jej okładka... Tym bardziej dziwi mnie laur "Książki roku 2016" dla tej pozycji i tak wysoka ocena.

Po pierwsze - jak na miłośnika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Przerażająca i szeroko otwierająca oczy lektura. Polecam każdemu.

Przerażająca i szeroko otwierająca oczy lektura. Polecam każdemu.

Pokaż mimo to

Okładka książki Spisek. Czyli kto nam wszczepia czipy i inne popie***one teorie Jonn Elledge, Tom Phillips
Ocena 6,3
Spisek. Czyli ... Jonn Elledge, Tom P...

Na półkach: , , , ,

Ważna, potrzebna, dobrze napisana. Szkoda tylko, że prawdopodobieństwo, że osoby najbardziej podatne na teorie spiskowe po nią sięgną, jest tak nieduże...

Ważna, potrzebna, dobrze napisana. Szkoda tylko, że prawdopodobieństwo, że osoby najbardziej podatne na teorie spiskowe po nią sięgną, jest tak nieduże...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nie wiem, czy zgodzę się z opinią, że to najlepsza książka Przemysława Piotrowskiego - w moim sercu wszak zawsze wysoko będzie seria o Igorze Brudnym. Jedno jest pewne - ta książka jest inna, z pewnością bardziej wymagająca, a na pewno odkrywcza i nowatorska. Od historii Luisa Garavito, najohydniejszego seryjnego mordercy w dziejach, nie sposób się oderwać - polecam gorąco!

Nie wiem, czy zgodzę się z opinią, że to najlepsza książka Przemysława Piotrowskiego - w moim sercu wszak zawsze wysoko będzie seria o Igorze Brudnym. Jedno jest pewne - ta książka jest inna, z pewnością bardziej wymagająca, a na pewno odkrywcza i nowatorska. Od historii Luisa Garavito, najohydniejszego seryjnego mordercy w dziejach, nie sposób się oderwać - polecam gorąco!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Książka bardzo ważna i potrzebna - jak dla mnie powinna leżeć w apteczce obok paracetamolu.

Książka bardzo ważna i potrzebna - jak dla mnie powinna leżeć w apteczce obok paracetamolu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niektóre eseje zabawne i odkrywcze, niektóre nudne i przegadane; pół na pół - to i ocena 5/10. Polecam tylko jeśli akurat nie macie pilniejszej lektury.

Niektóre eseje zabawne i odkrywcze, niektóre nudne i przegadane; pół na pół - to i ocena 5/10. Polecam tylko jeśli akurat nie macie pilniejszej lektury.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Szansa na to, by zachwycić mnie poradnikiem jest spektakularnie mała - a jednak "Czterem tysiącom tygodni" się to udało. Polecam. Sprowadza na ziemię - niby nie ma tu jakichś prawd objawionych, a jednak ja po lekturze czuję się jakiś lżejszy!

Szansa na to, by zachwycić mnie poradnikiem jest spektakularnie mała - a jednak "Czterem tysiącom tygodni" się to udało. Polecam. Sprowadza na ziemię - niby nie ma tu jakichś prawd objawionych, a jednak ja po lekturze czuję się jakiś lżejszy!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niezbyt odkrywcza, jeśli człowiek już wcześniej interesował się tą tematyką.

Niezbyt odkrywcza, jeśli człowiek już wcześniej interesował się tą tematyką.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ważna i potrzebna. Każdy Polak powinien przeczytać. Jako lekarz, zgadzam się w 100%.

Ważna i potrzebna. Każdy Polak powinien przeczytać. Jako lekarz, zgadzam się w 100%.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Każdy powinien tę książkę przeczytać! Dodatkowo jako lekarz wyniosłem z niej wiele wiedzy, która przyda mi się nie tylko prywatnie, ale i zawodowo. Z reguły mam tak, że im lepsza pozycja, tym krótsza recenzja - dla mnie 10/10.

Każdy powinien tę książkę przeczytać! Dodatkowo jako lekarz wyniosłem z niej wiele wiedzy, która przyda mi się nie tylko prywatnie, ale i zawodowo. Z reguły mam tak, że im lepsza pozycja, tym krótsza recenzja - dla mnie 10/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trzyma poziom bestsellerowej serii o Igorze Brudnym. Mam nadzieję zobaczyć Lutę w dalszych tomach.

Trzyma poziom bestsellerowej serii o Igorze Brudnym. Mam nadzieję zobaczyć Lutę w dalszych tomach.

Pokaż mimo to

Okładka książki Haj, czyli jak nie szkodzić sobie i innym Bartek Przybyszewski, Damian Sobczyk
Ocena 7,7
Haj, czyli jak... Bartek Przybyszewsk...

Na półkach: , , , ,

Bardzo przystępnie napisana, pięknie zilustrowana, kompletna, wartościowa i kompetentna książka. O substancjach psychoaktywnych w każdym aspekcie - medycznym, prawnym, historycznym i użytkowym. Polecam wszystkim - nie tylko tym, którzy z substancji psychoaktywnych korzystają, ale przede wszystkim tym, którzy nie korzystają. Jeszcze bardziej polecam wszystkim rodzicom, którzy chcieli by o narkotykach i nie tylko porozmawiać ze swoimi dziećmi, ale nie bardzo wiedzą jak - ta książka to fantastyczna skarbnica wiedzy i przyczynek do rozmowy.

10/10.

Bardzo przystępnie napisana, pięknie zilustrowana, kompletna, wartościowa i kompetentna książka. O substancjach psychoaktywnych w każdym aspekcie - medycznym, prawnym, historycznym i użytkowym. Polecam wszystkim - nie tylko tym, którzy z substancji psychoaktywnych korzystają, ale przede wszystkim tym, którzy nie korzystają. Jeszcze bardziej polecam wszystkim rodzicom,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wanat porusza ciekawe tematy, ale "Deutsche nasz" to bardziej książka o imigracji i imigrantach, niż o Berlinie jako takim. Bardzo naiwnie to napisane, widać Polkę-neofitkę, która zachłysnęła się Berlinem bez reszty. Wprawdzie asekuracyjnie podpiera się od czasu do czasu stwierdzeniem: "są i problemy", ale nie poświęca tym zagadnieniom chwili refleksji.

Berlin u Wanat jawi się rajem na ziemi, a Niemcy pół-ludźmi, pół-aniołami. Warto przeczytać, by poznać jednostkowe ludzkie historie, ale obiektywizmu nie należy tu szukać.

Wanat porusza ciekawe tematy, ale "Deutsche nasz" to bardziej książka o imigracji i imigrantach, niż o Berlinie jako takim. Bardzo naiwnie to napisane, widać Polkę-neofitkę, która zachłysnęła się Berlinem bez reszty. Wprawdzie asekuracyjnie podpiera się od czasu do czasu stwierdzeniem: "są i problemy", ale nie poświęca tym zagadnieniom chwili refleksji.

Berlin u Wanat jawi...

więcej Pokaż mimo to