-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2019-05-24
2019-04-23
2018-10-24
2018-10-20
2018-09-02
Zastanawiałam się czy mogę coś ciekawego napisać na temat „Ostatniego życzenia” Sapkowskiego. Przytaczać historii nie będę – bo mija się to z celem. Streszczeń i opisów w internecie jest mnóstwo. Poza tym – prawdopodobnie większość osób miała kontakt z Wiedźminem, czy to w postaci książek, filmów czy także gier, o których jest dość głośno i to nie tylko w Polsce. Niestety fanką gier nie jestem – jednak moja druga połówka zna ich fabułę na pamięć i przechodził przez wszystkie części po kilka razy. Jednak nie o tym chciała dziś pisać.
Ogólnie nie jestem fanką fantasy. Gdzieś kiedyś zraziłam się do tego gatunku (chyba za sprawą Harrego Potera, którego po prostu nie ogarniałam swoim rozumkiem) i przez to podchodzę do tej literatury z dużą rezerwą. Gdy zastanawiałam się, po jaki kolejny tytuł książki mam sięgnąć, mój P. powiedział „przeczytaj Wiedźmina”. Nie powiem – radością nie trysnęłam. Raczej na moich ustach pojawił się lekki uśmiech zmieszania. Jednak pomyślałam: raz kozie śmierć. I wzięłam książkę do ręki.
W głowie kłębiły mi się myśli, że chyba rok będę ją czytać. Nie byłam do niej przekonana. Dopóki nie przeczytałam kilku pierwszych stron. Byłam zaskoczona. Pozytywnie zaskoczona. W los Geralta z Rivii wciągnęłam się błyskawicznie, a książkę przeczytałam w trzy dni – w końcu nie samymi książkami człowiek żyje.
Co mnie tak pozytywnie zaskoczyło? Na pewno sposób narracji, sarkazm i ironia inteligentnie wplatana w zdania. Sama budowa głównego bohatera również mnie zaintrygowała. Coraz bardziej wciągałam się w świat Geralta i kibicowałam mu całym serduchem. Moim problemem na początku był język. Sposób budowania zdań troszkę odbiega od dzisiejszych schematów. Jednak po chwilowych trudnościach, wpadłam na odpowiedni tor i nawet dziwaczne, staropolskie słowa nie były przeszkodą w czytaniu. A przy okazji dowiedziałam się, że istnieje takie coś jak wams ;)
Zastanawiałam się czy mogę coś ciekawego napisać na temat „Ostatniego życzenia” Sapkowskiego. Przytaczać historii nie będę – bo mija się to z celem. Streszczeń i opisów w internecie jest mnóstwo. Poza tym – prawdopodobnie większość osób miała kontakt z Wiedźminem, czy to w postaci książek, filmów czy także gier, o których jest dość głośno i to nie tylko w Polsce. Niestety...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-29
– Co czytasz?
– Czy Bóg wybaczy Siostrze Bernadetcie?
– Nie, a przynajmniej nie powinien.
Sięgając po ten tytuł, byłam już po lekturze „Polska odwraca oczy”, który w pewnym sensie naświetlił mi problem dzieci z ośrodka w Zabrzu. To właśnie reportaże znajdujące się w tej książce wpłynęły na moją decyzje, aby przeczytać reportaż poświęcony wyłącznie siostrom boromeuszkom i tym co działo w murach sierocińca.
Część tekstów pokrywała się z tekstami opublikowanymi w wyżej wspomnianej pozycji książkowej, jednak zdecydowana większość rzuca nowe światło na problem. Ponad 200 stron relacji wychowanków sierocińca boromeuszek, przesłuchań prokuratorskich oraz relacji sądowych niesie ze sobą dość ciężki ładunek emocjonalny.
Dzieci, które zostały już raz skrzywdzone przez los i najbliższych ludzi, przechodzą po raz kolejny przez piekło. Tym razem zgotowane przez siostry zakonne.
Bicie różnymi przedmiotami – aż do krwi, zmuszanie do jedzenia własnych wymiocin, czy gwałty jakie dokonywali na sobie wychowankowie sprawiają, że nie chce się wierzyć w to, że działo się to naprawdę.
Najbardziej denerwował mnie fakt znieczulicy polskich wychowawców, lekarzy oraz innych ludzi, do których wychowankowie sierocińca zgłaszali się po pomoc Jednak nikt nic nie zrobił. W końcu siostry zakonne to uosobienie dobra. Nie mogą być złe. A dzieci mają bujną fantazje, wiec na pewno wymyśliły sobie te koszmarne historie.
Dyrektorem ośrodka była Siostra Bernadetta (dla rodziny Agnieszka), która według relacji wychowanków wiedziała o wszystkich formach przemocy stosowanych wobec dzieci. Nic z tym nie robiła – mało tego, sama również dopuszczała się takich zachowań. Zatem jak to się stało, że żadne zewnętrzne instytucje nie zareagowały na niemy krzyk dzieci? Poniżej cytat z wypowiedzi jednej z sióstr boromeuszek:
„Moim zdaniem siostra Bernadetta odpowiada przede wszystkim za to, że tak długo nie wykryto tej sprawy. Bo ona miała zdolność przekonania każdego do swojej wersji zdarzeń. Roztaczała wokół siebie czar, wszyscy myśleli, że jest wyjątkowo odpowiedzialna, rzetelna, a jednocześnie delikatna dla dzieci. Powtarzała, że dużo pracuje i że nigdy nie bierze urlopu, podczas gdy ośrodek był zwykłą przechowalnią bez pomocy psychologicznej i seksualnej. A trafiały tam najtrudniejsze przypadki z Zabrza”.
Książka porusza także problem osób, które decydują się wstąpić do zakonu, pokazuje przez co muszą przejść młode osoby i jak są traktowane przez starszych duchownych.
„To jest chyba szerszy problem w Polsce. Terapeuta związany z Kościołem podał mi niedawno listę zakonów, które mam omijać. Mówił, że niszczą tam psychikę młodym ludziom. Wszystkie instytucje religijne, w których jest szereg norm, zakazów, kontroli, mogą być niebezpieczne. Ludzie są w stanie wiele znieść dla miłości”.
Problemem w sierocińcu w Zabrzu była również liczba sióstr przypadających na dość liczną grupę dzieci. Przebywały z nimi 24 h na dobę, były przemęczone fizycznie oraz (a może przede wszystkim) psychicznie. Oczywiście to nie usprawiedliwia ich zachowania, jednak pokazuje jak ważne jest, aby sami opiekunowie mogli pobyć sam na sam, w ciszy, bez innych ludzi i pozbyć się negatywnych emocji.
Jakie są moje odczucia po tej trudnej lekturze? Mieszane. Z jednej strony ogrom bólu i cierpienia dzieci, z drugiej strony Siostra Bernadetta, która idzie w zaparte i świetnie potrafi udawać niewinną, co w pewnych momentach wywołuje wątpliwości.
Ubolewam nad tym, że pomimo twardych dowodów, które zostały przedstawione, wtedy oskarżonej, siostrze, nie wzbudziły u niej ani poczucia wstydu, ani zażenowania ani żadnej skruchy. Wręcz przeciwnie – to ona czuła się pokrzywdzoną w całej tej sytuacji.
W mojej ocenie Kopińska dołożyła wszelkich starań by pokazać tę bulwersująca sprawę z każdej strony. Pokazała zarówno stanowisko wychowanków, sióstr jak również innych instytucji, które powinny sprawować nadzór nad sierocińcem. Brawo za siłę i odwagę podjęcia się tak trudnego tematu.
– Co czytasz?
– Czy Bóg wybaczy Siostrze Bernadetcie?
– Nie, a przynajmniej nie powinien.
Sięgając po ten tytuł, byłam już po lekturze „Polska odwraca oczy”, który w pewnym sensie naświetlił mi problem dzieci z ośrodka w Zabrzu. To właśnie reportaże znajdujące się w tej książce wpłynęły na moją decyzje, aby przeczytać reportaż poświęcony wyłącznie siostrom boromeuszkom i...
2018-08-20
Nie ukrywam, że zabranie się za tę pozycję zajęło mi trochę czasu. Książka czekała na swoją kolej około półtora roku. W końcu nadszedł ten dzień, gdy wydobyłam ją z czeluści regału i idealnie sprawdziła się jako lektura podczas podróży komunikacją miejską. Lekka, szybko się ją czyta i… jest przewidywalna. I to chyba był jeden z największych minusów (tuż obok głównej bohaterki, ale o tym później). Nie da się ukryć, że dużo w tej książce się nie działo. Codziennie prawie to samo, ten sam schemat. Akcja rozwija się dopiero pod koniec, gdzie czytelnik jest już pewien co się stało i kto popełnił morderstwo.
Mnie natomiast najbardziej irytowała główna bohaterka. Dojrzała kobieta – po 30-stce o ile dobrze pamiętam - która nie umie ogarnąć swojego życia. Jest alkoholiczką i jest upierdliwa jak mucha, którą przeganiasz, a ona wraca. Próbowałam zrozumieć jej postepowanie i próbowałam jej współczuć – ale nie potrafię. Jej zachowanie oraz elementy przedstawione w powieści kompletnie nie dają mi powodów do tego, by choć przez chwilę pomyśleć o niej: biedna kobieta. Ba! Mam wrażenie, że to właśnie przez jej lekkomyślne zachowanie doszło do tego, do czego doszło.
Czy coś więcej mogę powiedzieć? Na pewno to, że cieszę się, iż nie wydałam na ten tytuł okładkowej ceny ponad 30 złotych, a tylko połowę. Po następną pozycję autorki – „Zapisane w wodzie” sięgnę jednak z magazynu biblioteki. Pomimo tego, że kocham książki, to jednak wole wydać pieniądze na coś, co wywrze na mnie ogromne wrażenie, co wpłynie w jakiś sposób na moje życie. „Dziewczyna z pociągu” taką literaturą niestety nie jest.
Nie ukrywam, że zabranie się za tę pozycję zajęło mi trochę czasu. Książka czekała na swoją kolej około półtora roku. W końcu nadszedł ten dzień, gdy wydobyłam ją z czeluści regału i idealnie sprawdziła się jako lektura podczas podróży komunikacją miejską. Lekka, szybko się ją czyta i… jest przewidywalna. I to chyba był jeden z największych minusów (tuż obok głównej...
więcej mniej Pokaż mimo toDoceniam starania autorki, wiem, że w wierszach przekazuje także kawałek siebie, jednak niestety jej poezja nie trafia do mnie. Nie umiem się z nią w żaden sposób utożsamić, zrozumieć jej (autorki) punktu widzenia, odgadnąć co chciała przekazać:( W każdym razie, życzę autorce wielu sukcesów :)
Doceniam starania autorki, wiem, że w wierszach przekazuje także kawałek siebie, jednak niestety jej poezja nie trafia do mnie. Nie umiem się z nią w żaden sposób utożsamić, zrozumieć jej (autorki) punktu widzenia, odgadnąć co chciała przekazać:( W każdym razie, życzę autorce wielu sukcesów :)
Pokaż mimo toCzęsto narzekamy na lekarzy, na ratowników medycznych zarzucając im sto tysięcy niedociągnięć, 'grzechów". Ta pozycja pozwala choć trochę zrozumieć to z czym tak naprawdę zmagają się lekarze (pracujący w pogotowiu oraz na SOR-ze)? Jak wygląda ich praca od kuchni? Jacy Polacy są tak naprawdę? Dlaczego karetka tak długo nie przyjeżdża? Książka napisana z lekką dozą humoru, jednak dzięki temu jest łatwiejsza w odbiorze.
Często narzekamy na lekarzy, na ratowników medycznych zarzucając im sto tysięcy niedociągnięć, 'grzechów". Ta pozycja pozwala choć trochę zrozumieć to z czym tak naprawdę zmagają się lekarze (pracujący w pogotowiu oraz na SOR-ze)? Jak wygląda ich praca od kuchni? Jacy Polacy są tak naprawdę? Dlaczego karetka tak długo nie przyjeżdża? Książka napisana z lekką dozą humoru,...
więcej mniej Pokaż mimo to"Przebudzenie" jest trzecią książką Kinga, którą przeczytałam. Wciąga, szybko się ją czyta, jednak po lekturze "Cmentarza Zwieżąt" "Przebudzenie" nie zaspokoiło moich oczekiwań. Plusem jest to, że King poruszył kwestie religijne, a mianowicie życia po śmierci. Niestety po tej lekturze czułam niedosyt. Wiem, że stać go na coś jeszcze bardziej mrocznego :)
"Przebudzenie" jest trzecią książką Kinga, którą przeczytałam. Wciąga, szybko się ją czyta, jednak po lekturze "Cmentarza Zwieżąt" "Przebudzenie" nie zaspokoiło moich oczekiwań. Plusem jest to, że King poruszył kwestie religijne, a mianowicie życia po śmierci. Niestety po tej lekturze czułam niedosyt. Wiem, że stać go na coś jeszcze bardziej mrocznego...
więcej mniej Pokaż mimo toAutorka nie bała się pokazać w swoich reportażach tematów, które dla wielu osób bywają niewygodne. Nie milczy w sprawach, o których nie powinno się mówić. Pokazuje czytelnikom tę ciemną stronę instytucji. Pokazuje ludzkie dramaty, które kryją się pod pozornym uśmiechem na twarzy. Niektóre z tekstów mogą wstrząsnąć, niektóre wycisnąć łzy, a inne zaś sprawić, że przestaje się wierzyć w sprawiedliwość. Mimo wszystko - osobiście polecam przeczytać ją każdemu, chociażby po to aby zobaczyć coś więcej niż własne "podwórko".
Autorka nie bała się pokazać w swoich reportażach tematów, które dla wielu osób bywają niewygodne. Nie milczy w sprawach, o których nie powinno się mówić. Pokazuje czytelnikom tę ciemną stronę instytucji. Pokazuje ludzkie dramaty, które kryją się pod pozornym uśmiechem na twarzy. Niektóre z tekstów mogą wstrząsnąć, niektóre wycisnąć łzy, a inne zaś sprawić, że przestaje...
więcej mniej Pokaż mimo toPo tę książkę sięgnęłam zaraz po przeczytaniu polskiej pozycji "Mali Bogowie 2, czyli jak umierają Polacy". W pewnym stopniu chciałam skonfrontować stan polskiej służby zdrowia z brytyjską. Książka dosłownie powaliła mnie na kolana. Autor w bardzo żartobliwy a jednocześnie ironiczny sposób pokazał jak wygląda rzeczywistość lekarza w Wielkiej Brytanii. Taki specyficzny humor na pewno trafi również do osób mające duże oczekiwania względem literatury. Co prawda nie jest to klasyka pisana trudnym językiem, jednak jest miłą odskocznią od codziennych spraw, urozmaiceniem. Nie jest to jednak pozycja trywialna. W moim odczuciu autor znalazł złoty środek między tym co banalne a tym co trudne. Uśmiech na twarzy gwarantowany :)
Po tę książkę sięgnęłam zaraz po przeczytaniu polskiej pozycji "Mali Bogowie 2, czyli jak umierają Polacy". W pewnym stopniu chciałam skonfrontować stan polskiej służby zdrowia z brytyjską. Książka dosłownie powaliła mnie na kolana. Autor w bardzo żartobliwy a jednocześnie ironiczny sposób pokazał jak wygląda rzeczywistość lekarza w Wielkiej Brytanii. Taki specyficzny humor...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-19
2018-03-05
Szczerze myślałam, że ta książka mnie nie zaskoczy. Dziewczyna, facet, rozterki miłosne - niby wszystko według dobrze znanych nam schematów. Jednak jak bardzo pomyliłam się w ocenie tej książki okazało się na końcu. Jeśli wywołała u mnie łzy, a emocjonalnie potrzebowałam dwóch dni by dojść do siebie - chyba jednak nie jest zwykłym romansem...
Szczerze myślałam, że ta książka mnie nie zaskoczy. Dziewczyna, facet, rozterki miłosne - niby wszystko według dobrze znanych nam schematów. Jednak jak bardzo pomyliłam się w ocenie tej książki okazało się na końcu. Jeśli wywołała u mnie łzy, a emocjonalnie potrzebowałam dwóch dni by dojść do siebie - chyba jednak nie jest zwykłym romansem...
Pokaż mimo to2018-03-09
2018-02-11
Przyznam się bez bicia - ociągałam się z przeczytaniem tej książki. Pamiętam, jaki szum powstał wokół jej premiery. Okrzyknięta bestsellerem. jednak czy jest taka "wow"? PO przeczytaniu jej miałam niedosyt. ba! 80% książki była dla mnie po prostu nudna. Kolejna pozycja, obok "kobiety w pociągu", która mnie denerwowała. Ten sam schemat. Kobieta, która straciła rodzinę. Która za dużo pije. Która znowu coś widziała. Dla mnie oba tytuły są do siebie bardzo podobne. Nuda. Akcja była do przewidzenia. No może oprócz dwóch czy trzech miejsc. Czyta się szybko, przyjemnie. Nie zmusza do głębszego myślenia i szukania rozwiązań zagadki.
Przyznam się bez bicia - ociągałam się z przeczytaniem tej książki. Pamiętam, jaki szum powstał wokół jej premiery. Okrzyknięta bestsellerem. jednak czy jest taka "wow"? PO przeczytaniu jej miałam niedosyt. ba! 80% książki była dla mnie po prostu nudna. Kolejna pozycja, obok "kobiety w pociągu", która mnie denerwowała. Ten sam schemat. Kobieta, która straciła rodzinę. Która...
więcej Pokaż mimo to