Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Gdy o książce jest głośno, oczekiwania potencjalnych czytelników rosną w zastraszającym tempie. Później często okazuje się, że urosły do niemożliwych rozmiarów i nie da się im sprostać. Tak było ze mną i książką “Cień i kość”, po którą sięgnęłam, ponieważ wychodziła do mnie z każdego zakamarka Instagrama, a niedługo jej ekranizacja wyskoczy także z Netfliksa. Liczyłam na obfitą ucztę pełną smakowitych wrażeń, a dostałam zwyczajną, lecz sycącą przekąskę.

“Cień i kość” to książka fantastyczna, umiejscowiona w świecie zainspirowanym kulturą rosyjską, co było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. W tym świecie niektórzy ludzie rodzą się ze zdolnościami leczenia, tworzenia lub niszczenia, co czyni ich griszami. Służą oni królowi pod dowództwem najpotężniejszego z nich, Zmrocza, którego zadaniem jest zniszczenie Fałdy Cienia przecinającej kraj na pół. To niewyobrażalnie trudna misja, nawet dla ludzi obdarzonych mocami, ponieważ Fałda Cienia to zło w najczystszej postaci - żyją w niej stwory otoczone ciemnością i atakujące każdego, kto znajdzie się w jej obrębie. Na szczęście niespodziewanie okazuje się, że pewna żołnierka, Alina, posiada umiejętności, które mogą pomóc zniszczyć Fałdę Cienia. Alina może stać się wybawcą dla swoich rodaków, o ile oczywiście nie zginie z rąk wrogów, próbujących nie dopuścić do zjednoczenia królestwa.

Fabuła książki zaczyna się dobrze znanym schematem - mamy do czynienia z wybrańcem, który uratuje świat. Taki zabieg jest solidną podstawą do rozwinięcia naprawdę dobrej historii, co w tym przypadku niestety się nie udało. Główni bohaterowie są nijacy i często postępują nielogicznie, co bardzo zaburza rozgrywającą się akcję. Szczerze mówiąc, nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim bezsensownym zachowaniem postaci. Wątek miłosny też jest grubymi nićmi szyty, przez co moje uczucia do bohaterów nie miały możliwości specjalnie się rozwinąć. Mimo to, książka przykuła moją uwagę na tyle, bym z ciekawością brnęła przez każdy kolejny rozdział.

Jeśli przymkniecie oko na nielogiczne zachowania bohaterów i zachwycicie się głównym antagonistą oraz światem przedstawionym, a także weźmiecie pod uwagę fakt, że to debiut, to możecie tę książkę ocenić całkiem nieźle. Ja tak ją oceniam, mimo mojego rozczarowania. Kusi mnie też powrót do świata stworzonego przez Leigh Bardugo, ale może tym razem sięgnę po “Szóstkę wron” :)

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

Gdy o książce jest głośno, oczekiwania potencjalnych czytelników rosną w zastraszającym tempie. Później często okazuje się, że urosły do niemożliwych rozmiarów i nie da się im sprostać. Tak było ze mną i książką “Cień i kość”, po którą sięgnęłam, ponieważ wychodziła do mnie z każdego zakamarka Instagrama, a niedługo jej ekranizacja wyskoczy także z Netfliksa. Liczyłam na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna popularna ostatnio książka, która albo zachwyca, albo rozczarowuje. Tym razem należę do pierwszej grupy, ponieważ “Okrutny książę” idealnie trafił w mój gust!

Już sam początek powieści jest mocny - główna bohaterka, Jude, jako dziecko jest świadkiem zamordowania rodziców przez mężczyznę, który uważa się za ojca jej starszej siostry. Człowiek ten twierdzi, że jest elfem i pragnie wrócić ze swoim elfim dzieckiem do królestwa, a z poczucia przyzwoitości zabiera również Jude i jej bliźniaczkę. Dziewczynki dorastają w nowym świecie, pełnym magii, baśniowych stworzeń i walki o władzę. W tym świecie pogardza się śmiertelnikami, więc młodsze siostry nie mają łatwego życia - są poniżane i nękane na każdym kroku. Szczególną nienawiścią pała do nich książę Cardan, jeden z potomków króla. Mimo to, bohaterki próbują odnaleźć swoje miejsce w tej pozornie magicznej krainie, w rzeczywistości pełnej ułudy i okrucieństwa. Jude, będąca już waleczną młodą kobietą, postanawia zostać rycerzem oraz zdobyć bezpieczną i szanowaną pozycję na dworze. Jednak im bliżej królewskiego otoczenia się znajduje, tym bardziej staje się uwikłana w konflikty i intrygi, w których stawką jest życie.

Po przeczytaniu wielu opinii na temat tej książki byłam przygotowana na to, że może mi się nie spodobać. A jednak od pierwszej strony zostałam porwana do świata elfów i nie chciałam go opuszczać! Akcja w tej książce toczy się wartko od samego początku, przez co trudno się od niej oderwać. Równie trudno jest nie polubić głównej bohaterki, która jest złożoną postacią - silną i zdeterminowaną, ale jednocześnie popełniającą błędy i - jeśli sytuacja tego wymaga - bezwzględną. Inni bohaterowie również intrygują swoją osobowością, jednak książę Cardan i jego świta wrednych elfów byli dla mnie nie do zniesienia. Nie rozumiem celu ich zachowania i nie mam pojęcia, jak w tej trylogii ma powstać wątek miłosny z tytułowym okrutnym księciem. Jednak wierzę, że autorka rozegra to w ciekawy sposób.

“Okrutny książę” to książka pełna zwrotów akcji i nieoczekiwanych wydarzeń rozgrywających się w dopracowanym świecie. Nie spodziewałam się praktycznie niczego, co wydarzyło się w tej historii, przez co całość czytałam z wypiekami na twarzy. Zachęcam do poznania tej elfiej krainy, a sama wyruszam na ponowne spotkanie z ulubionymi bohaterami!

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

Kolejna popularna ostatnio książka, która albo zachwyca, albo rozczarowuje. Tym razem należę do pierwszej grupy, ponieważ “Okrutny książę” idealnie trafił w mój gust!

Już sam początek powieści jest mocny - główna bohaterka, Jude, jako dziecko jest świadkiem zamordowania rodziców przez mężczyznę, który uważa się za ojca jej starszej siostry. Człowiek ten twierdzi, że jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozycja, która została porównana do Orwella, “Igrzysk śmierci” i do “Opowieści podręcznej” (od siebie dodam jeszcze film “Midsommar”). To książka, która spełniła wszystkie moje czytelnicze oczekiwania i jest jedną z najlepszych, jakie czytałam w życiu!

W hrabstwie, w którym mieszka główna bohaterka, Tierney, kobiety nie mają wielu praw. Nie mogą organizować zebrań, modlić się szeptem i właściwie nie są zdolne do podejmowania żadnych decyzji. Jeśli nie są żonami i matkami, to nie stanowią dużej wartości dla społeczeństwa. Co więcej, mogłyby mu zagrażać, gdyby we wczesnym wieku nie pozbawiano ich magii, która “wyciąga dorosłych mężczyzn z łóżek, chłopcom odbiera rozum, a u żon wywołuje szał zazdrości”. Aby młode dziewczyny mogły raz na zawsze pozbyć się swoich złych mocy i stać się posłusznymi żonami, muszą przejść rok próby - przetrwać 12 miesięcy w lesie, w którym roi się od kłusowników. Chociaż co roku kolejne dziewczęta wysyłane są na wygnanie, nikt nie wie co dzieje się w trakcie trwania roku próby. O tym nie wolno rozmawiać. Pewne jest jedno - te dziewczęta, które przeżyją, wrócą do osady bez tajemniczych mocy i będą mogły prowadzić spokojne życie.

Opis fabuły zapowiadał świetną dystopię, jednak nie spodziewałam się, że ta książka będzie tak genialna. Zachwycił mnie nie tylko pomysł na historię, ale również jej wielowątkowość i niespodziewane zwroty akcji. W tej książce nie ma miejsca na nudę, ponieważ każdy kolejny akapit porywa czytelnika coraz głębiej w ten dziwny i okrutny, ale jednocześnie całkiem logiczny świat. Niektóre sceny były brutalne, inne bardzo niezrozumiałe, a jednak biorąc pod uwagę zasady i wierzenia, jakimi kieruje się przedstawione w książce społeczeństwo, wszystko miało sens. Na uwagę zasługują też bohaterowie, którzy różnią się od siebie pod wieloma względami, a jednak ich motywacje są głęboko uzasadnione.

Zrecenzowanie tej książki to trudne zadanie, ponieważ wygnanie dziewcząt na tytułowy rok próby to zaledwie wierzchołek góry lodowej rozmaitych wątków. Ta historia jest o wiele głębsza, więc nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Was do sięgnięcia po tę oryginalną, dobrze napisaną powieść :)

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

Pozycja, która została porównana do Orwella, “Igrzysk śmierci” i do “Opowieści podręcznej” (od siebie dodam jeszcze film “Midsommar”). To książka, która spełniła wszystkie moje czytelnicze oczekiwania i jest jedną z najlepszych, jakie czytałam w życiu!

W hrabstwie, w którym mieszka główna bohaterka, Tierney, kobiety nie mają wielu praw. Nie mogą organizować zebrań, modlić...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Szóstka wron” to książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, dlatego muszę dołożyć swoją cegiełkę do stosu pozytywnych recenzji!

Akcja książki rozgrywa się po wydarzeniach z serii “Grisza”, w innym rejonie świata wykreowanego przez autorkę. Mimo to, nieznajomość fabuły “Cienia i kości” nie powinna wpłynąć negatywnie na odbiór tej pozycji. Co prawda, w niektórych scenach można dostrzec drobne nawiązania do historii Aliny Starkov, ale to tylko puszczanie oczka do czytelników, którzy już umościli się wygodnie w świecie Leigh Bardugo.

W “Szóstce wron” przenosimy się do Ketterdamu - brudnego miasteczka portowego, pełnego kasyn oraz różnych gangów. Członek jednego z nich, Kaz Brekker, dostaje propozycje wykonania zadania niemożliwego - ma włamać się do najpilniej strzeżonego więzienia na mroźnej północy i uwolnić człowieka, którego wynalazek może zmienić świat. Stawką są ogromne pieniądze, więc Kaz zbiera pięć osób - prawdziwych wyrzutków o cennych umiejętnościach - i postanawia osiągnąć ten cel.

Klimat tej książki jest całkiem inny niż w przypadku “Cienia i kości”, gdzie w kraju wzorowanym na dawnej Rosji mogliśmy śledzić losy griszów, czyli nadzwyczajnie uzdolnionych jednostek. W “Szóstce wron” głównymi bohaterami są członkowie gangu Szumowin, co chyba mówi samo za siebie. Każdy rozdział pisany jest z perspektywy innej postaci, dzięki czemu dostajemy łatwy wgląd w serca i umysły bohaterów, których nie sposób nie lubić. Poznajemy ich skomplikowaną przeszłość oraz powody, dla których podjęli się tej samobójczej misji.

Wielowymiarowość postaci to druga najlepsza cecha tej książki, zaraz po nietypowej fabule. Trzecia rzecz, którą pokochałam, to klimat Ketterdamu, który na myśl przywodził mi serial “Peaky Blinders”. Pomimo tego wszystkiego, ta książka to nadal fantastyka i występują w niej griszowie i inne magiczne elementy urozmaicające całą historię.

Choć “Cień i kość” to książka daleka od mojego czytelniczego ideału, tak “Szóstka wron” łatwo go osiągnęła - zawiera wszystko to, czego przeciętny czytelnik potrzebuje, aby zatracić się w historii i pokochać jej bohaterów. Polecam gorąco, a sama szykuję się do sięgnięcia po kontynuację, czyli “Królestwo kanciarzy” :

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

“Szóstka wron” to książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, dlatego muszę dołożyć swoją cegiełkę do stosu pozytywnych recenzji!

Akcja książki rozgrywa się po wydarzeniach z serii “Grisza”, w innym rejonie świata wykreowanego przez autorkę. Mimo to, nieznajomość fabuły “Cienia i kości” nie powinna wpłynąć negatywnie na odbiór tej pozycji. Co prawda, w niektórych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy historia wzorowana na Kopciuszku może być zaskakująca i ciekawa? Zastanawiałam się nad tym sięgając po “Cinder”, która jest retellingiem jednej z najpopularniejszych baśni na świecie. Spodziewałam się ikonicznych elementów tej opowieści, takich jak okrutna macocha, książę i bal - i to wszystko dostałam, ale był to zaledwie ułamek niezwykłej historii osadzonej w intrygującym świecie stworzonym przez Marissę Meyer. Historii, która przeszła moje najśmielsze oczekiwania!

Główna bohaterka, Cinder, jest cyborgiem, czyli człowiekiem, którego ciało wskutek wypadku ucierpiało na tyle, że potrzebuje mechanicznych zamienników niektórych jego fragmentów. Jak to bywa w przypadku jakichkolwiek inności, nie wszyscy ludzie je akceptują, więc Cinder nie obnosi się z prawdą o sobie. Zamiast tego próbuje zarobić na swoje utrzymanie pracując jako mechanik. Dzięki temu jest na tyle użyteczna, że jej macocha wciąż znajduje dla niej miejsce pod swoim dachem. Pewnego dnia na stragan Cinder przychodzi książę Kai, syn cesarza Wspólnoty. Prosi dziewczynę o naprawienie swojego androida, który może zawierać ważne informacje na temat sojuszu ludzi z Księżycowymi…

Jeśli podobnie jak ja myśleliście, że cyborgi to kluczowy element nadający tej historii wyjątkowości, to nie mogliście bardziej się pomylić! Świat przedstawiony przez Marissę Meyer to odległa przyszłość, w której po wojnie Ziemia składa się z kilku dużych państw, a część jej mieszkańców przeniosła się na Księżyc, gdzie wyewoluowali w rasę Księżycowych. Dzisiaj sojusz między Ziemianami a Ksieżycowymi jest kruchy, a widmo nadchodzącej wojny staje się coraz wyraźniejsze. Dodatkowo w Nowym Pekinie, w którym rozgrywa się akcja, szaleje zaraza zabijająca na potęgę. Mamy więc cyborgi, ludzi z Księżyca i dobrze wszystkim znaną światową epidemię, a pośród tego wszystkiego dziewczynę, która staje się istotnym elementem całej układanki.

“Cinder” to książka, której fabuła wywarła na mnie ogromne wrażenie! Część wydarzeń byłam w stanie przewidzieć, ale pomimo tego, wiele z nich mnie zaskoczyło i nie mogłam oderwać się od tej historii! Jedyne, co mogę zarzucić tej powieści, to brak rozbudowanych postaci. Nie zrozumcie mnie źle - to nie tak, że Cinder, Kai i inni są bezbarwni i nijacy, wręcz przeciwnie! Mają charakterek, są zabawni, czasem sarkastyczni, ale mimo to brakowało mi w tym większej głębi. Z drugiej strony, w książce dzieje się naprawdę wiele, więc jestem w stanie zrozumieć lekkie spłycenie postaci na rzecz tych wszystkich niesamowitych wydarzeń. I nie mogę się już doczekać, aż zacznę drugi tom Sagi Księżycowej, “Scarlett”, który jest wzorowany na Czerwonym Kapturku! Ale Cinder też na pewno odegra w nim ważną rolę :)

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

Czy historia wzorowana na Kopciuszku może być zaskakująca i ciekawa? Zastanawiałam się nad tym sięgając po “Cinder”, która jest retellingiem jednej z najpopularniejszych baśni na świecie. Spodziewałam się ikonicznych elementów tej opowieści, takich jak okrutna macocha, książę i bal - i to wszystko dostałam, ale był to zaledwie ułamek niezwykłej historii osadzonej w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Łańcuch ze złota” to kolejne zaproszenie do świata Nocnych Łowców walczących z demonami. Tym razem przenosimy się do Londynu na przełomie XIX i XX wieku, gdzie nadal królują bale i przyjęcia, a skandale towarzyskie wybuchają niezwykle łatwo. W tej kunsztownej otoczce rozgrywa się pełna napięcia akcja z niespodziewanymi zwrotami akcji, jak zwykle w książkach Cassandry Clare.

Główni bohaterowie “Łańcucha ze złota” to następne pokolenie Nocnych Łowców znanych nam z “Diabelskich maszyn” – więc jeśli jeszcze nie czytaliście tej serii, to gorąco zachęcam do sięgnięcia i rozkochania się w Willu, Jemie i Tessie. Spotkamy ich na kartach tej książki, ale pierwsze skrzypce zagra londyńska młodzież, próbująca ocalić miasto przed nietypowymi atakami demonów. Aby to zrobić, będą musieli rozwikłać intrygi i podejmować trudne decyzje, które mogą rzutować na losy całego świata.

Niezwykle trudno napisać o tej książce cokolwiek tak, aby nie napisać za dużo. Jest to świetne młodzieżowe fantasy, które trzyma poziom pozostałych książek Clare. Intrygi, demony, przyjaźń, miłość, poświęcenie – wszystko to znajdziecie w tej powieści. No i jeszcze oryginalnie przedstawiony trójkąt miłosny, który jest już chyba nieodłącznym elementem dzieł Cassandry Clare :) Gwarantuję, że nie będziecie mogli się doczekać kolejnego tomu, który jest już dostępny i choć wyjaśnia kilka zagadek, to stawia przed nami kolejne pytania.

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

“Łańcuch ze złota” to kolejne zaproszenie do świata Nocnych Łowców walczących z demonami. Tym razem przenosimy się do Londynu na przełomie XIX i XX wieku, gdzie nadal królują bale i przyjęcia, a skandale towarzyskie wybuchają niezwykle łatwo. W tej kunsztownej otoczce rozgrywa się pełna napięcia akcja z niespodziewanymi zwrotami akcji, jak zwykle w książkach Cassandry...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyobraźcie sobie, że najgłośniejsze zbrodnie popełnione przez seryjnych morderców są powtarzane przez jednego człowieka, który odwzorowuje je z dbałością o każdy detal. Brzmi przerażająco, prawda? Na szczęście to tylko fikcja literacka opisana przez Sam Holland w książce “Echo Man”, od której bardzo ciężko się oderwać (i ciężko nie dostać gęsiej skórki).

Akcja książki rozgrywa się w Wielkiej Brytanii, którą wstrząsają upiorne morderstwa. Śledczy z całego kraju próbują rozwiązać zagadkę i znaleźć sprawcę, ale główni bohaterowie – policjantka, zawieszony detektyw i niemająca nic wspólnego z policją matka – są najbardziej zdeterminowani, aby za wszelką cenę zakończyć pasmo makabrycznych zbrodni. W tej nierównej walce muszą stawić czoło nie tylko psychopatycznemu zabójcy, ale także demonom ze swojej przeszłości.

Książka Sam Holland wciąga jak każdy dobry kryminał i nie pozwala się odłożyć ani na chwilę. Każda kolejna strona rzuca czytelnikowi następne wskazówki, które rodzą coraz więcej pytań, a najważniejsze z nich – kto zabija? – zdaje się być niemożliwym do odgadnięcia. Dodatkowo pomysł na fabułę czyni tę książkę jeszcze mroczniejszą i bardziej interesującą – w końcu kto z nas nie zna ani jednej słynnej historii morderstwa? Perspektywa odtwarzania zbrodni jak w sztuce teatralnej wydaje się być absurdalna, ale jednocześnie jest niezwykle intrygującym pomysłem.

Podczas czytania “Echo Mana” bawiłam się świetnie i bardzo polubiłam głównych bohaterów, których przeszłość i relacje zostały ciekawie przedstawione. Ale muszę przyznać, że tym, co naprawdę wcisnęło mnie w fotel było zakończenie… O ile cała lektura była ciekawym, ale dość jednostajnym spacerem, o tyle zakończenie okazało się upadkiem ze schodów z kilkukrotnym przekoziołkowaniem. Lubicie ten moment, kiedy na chwilę trzeba odłożyć książkę, żeby wstać i rozchodzić plot twist? Jeśli tak, to chyba bardziej nie muszę Was zachęcać do sięgnięcia po Echo Mana!

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

Wyobraźcie sobie, że najgłośniejsze zbrodnie popełnione przez seryjnych morderców są powtarzane przez jednego człowieka, który odwzorowuje je z dbałością o każdy detal. Brzmi przerażająco, prawda? Na szczęście to tylko fikcja literacka opisana przez Sam Holland w książce “Echo Man”, od której bardzo ciężko się oderwać (i ciężko nie dostać gęsiej skórki).

Akcja książki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Idealna dla fanów Opowieści Podręcznej i Roku próby” – nie mogłam nie sięgnąć po tę książkę po takim haśle reklamowym! Z wielkim podnieceniem ją pobrałami i… ledwo przeczytałam, męcząc się przeokrutnie.

Książka napisana jest z perspektywy dziewczyny, która ma zostać świętą w ostatnim miejscu na Ziemi zamieszkanym przez ludzi – w bogobojnej wiosce, w której tylko mężczyźni mają jakiekolwiek prawa. Święte zostają wybrane na drodze ciężkich prób, które muszą przejść z pokorą. Dzięki nim wioska obdarzona jest łaską, a grzesznicy mogą pokutować, na przykład okładając święte do nieprzytomności podczas wyznawania swoich grzechów. Święte znoszą to w milczeniu, ponieważ ludzkość wymarła właśnie przez występki nieposłusznych kobiet.

Główna bohaterka chwilę przed swoim uświęceniem dowiaduje się o istnieniu czarownic, które zamieszkują pobliski las. Kobiety posługują się mocą diabła, czyli extasią, dzięki czemu mogą czarować. W tym samym czasie w wiosce dochodzi do seryjnych morderstw na mężczyznach, a nasza bohaterka, nadal oddana Bogu, pragnie wykorzystać extasię i odnaleźć diabła, aby zmierzyć się z nim i ocalić wioskę.

Chyba możemy się zgodzić, że zarys fabuły brzmi intrygująco. Widać tutaj wiele elementów wskazujących na podobieństwo do Opowieści Podręcznej czy Roku próby, które przecież są niesamowitymi dziełami. Niestety, “Extasia” to nudna i mało logiczna powieść, napisana topornym językiem, której zakończenie tylko obniżyło moją i tak już negatywną ocenę.

Przez całą książkę nie mogłam zrozumieć zachowania bohaterek, które robiły rzeczy oderwane od rzeczywistości, niczym nieuzasadnione i naprawdę abstrakcyjne. Zasady magiczne tego świata chyba nie istnieją, bo każdy, kto bardzo chce, może sobie coś wyczarować albo mieć wizję rodem z narkotykowego tripa. A zakończenie tej historii było jak robaczywa wiśnia na zepsutym torcie – miało być ostatnim, idealnie przewrotnym elementem układanki, a wyszło po prostu śmiesznie.

Nie polecam tej książki, a sama dokończyłam ją tylko dlatego, że jechałam pociągiem. Jeśli macie ochotę na coś podobnego, ale zrealizowanego znacznie lepiej – zróbcie dla siebie coś dobrego i sięgnijcie po “Rok próby”, a o “Exstasii” najlepiej zapomnijcie.

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

“Idealna dla fanów Opowieści Podręcznej i Roku próby” – nie mogłam nie sięgnąć po tę książkę po takim haśle reklamowym! Z wielkim podnieceniem ją pobrałami i… ledwo przeczytałam, męcząc się przeokrutnie.

Książka napisana jest z perspektywy dziewczyny, która ma zostać świętą w ostatnim miejscu na Ziemi zamieszkanym przez ludzi – w bogobojnej wiosce, w której tylko mężczyźni...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Czas żniw” to pierwsza część siedmiotomowej serii o alternatywnym świecie, w którym niektórzy ludzie mają moc jasnowidzenia. Objawia się to w różny sposób – niektórzy mogą rozmawiać ze zmarłymi, inni przywoływać duchy, a jeszcze inni wróżyć z kart, kości czy też ostrych przedmiotów. Jasnowidze są potężni i właśnie dlatego stanowią zagrożenie dla rządzących, którzy bacznie ich obserwują i coraz częściej posuwają się do aresztowań pod byle pretekstem. Główna bohaterka, dziewiętnastoletnia Page Mahoney mieszkająca w Londynie posiada dość wyjątkowy dar – potrafi wędrować w snach – i wskutek nieszczęśliwego wypadku zostaje aresztowana. Jednak dziewczyna nie trafia do więzienia, tylko do… kolonii karnej dla jasnowidzów, pierwszego takiego miejsca w Europie.

Świat wykreowany przez Samanthę Shanon jest wyjątkowy, ale jednocześnie skomplikowany. Od początku książki zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, a akcja toczy się bardzo szybko, przez co w pierwszej chwili trudno jest się zorientować w fabule. Ale to wrażenie zagubienia szybko mija, a diagram przedstawiający podział jasnowidzów, mapa miasta oraz słownik pojęć umieszczone w książce bardzo pomagają odnaleźć się w tej historii. A później już przestają być potrzebne, bo świat jasnowidzów pochłania tak mocno, że ciężko się oderwać, nawet po to, aby coś sprawdzić :)

“Czas żniw” to jedna z bardziej oryginalnych książek, jakie czytałam i być może dlatego totalnie mnie kupiła! Jestem zachwycona światem przedstawionym, zasadami magii oraz bohaterami wykreowanymi przez autorkę. Styl pisania Shannon jest bardzo przyjemny, dlatego z łatwością można skupić się na emocjach głównej bohaterki, która próbuje przeżyć w obozie i nauczyć się wykorzystywać swoją moc, najlepiej jak potrafi.

Nie mogę nie wspomnieć o wszystkich plot twistach, jakie ta książka nam ukazuje (a to dopiero pierwsza część!). Jeśli lubicie rzeczy ciekawe i niespodziewane, to tutaj je znajdziecie.

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

“Czas żniw” to pierwsza część siedmiotomowej serii o alternatywnym świecie, w którym niektórzy ludzie mają moc jasnowidzenia. Objawia się to w różny sposób – niektórzy mogą rozmawiać ze zmarłymi, inni przywoływać duchy, a jeszcze inni wróżyć z kart, kości czy też ostrych przedmiotów. Jasnowidze są potężni i właśnie dlatego stanowią zagrożenie dla rządzących, którzy bacznie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie dajcie się zwieść tytułowi i okładce, które mogą sugerować romans lub książkę obyczajową. “Tysiąc odłamków ciebie” to pierwszy tom niezwykłej serii, która pozwala przenieść się do innego świata, a raczej… światów. Futurystyczny Londyn, carska Rosja, matriarchalny średniowieczny Rzym i miasto w chmurach – to tylko niektóre z miejsc, do których zabiorą nas bohaterowie podróżujący pomiędzy wymiarami.

Główna bohaterka, Marguerite Caine, jest córką wybitnych naukowców, którzy skonstruowali Firebirda – urządzenie pozwalające na przeniesienie czyjejś energii do równoległego świata. Podróżnik może trafić tylko do wymiaru, w którym jego odpowiednik się urodził i nadal żyje, ponieważ zajmuje ciało swojej innej wersji. Dzięki temu wynalazkowi ludzie mogą nie tylko obejrzeć inne wersje swojego życia, ale także poznać odmienne technologie. Firebirdy nie pozwalają na podróże w czasie, jednak inne wymiary mogą znacząco różnić się od siebie poziomem rozwinięcia cywilizacji, technologii i nauki, a także przebiegiem historii (gdzieś carat w Rosji nadal istnieje, a wojny światowe nigdy nie wybuchły).

Marguerite jako jedna z pierwszych osób udaje się w taką podróż w pogoni za mordercą jej ojca. Przy okazji dowiaduje się o spisku istniejącym w jej wymiarze, który może spowodować poważne zagrożenia dla istnienia wszystkich wszechświatów…

Motyw podróżowania między wymiarami jest niezwykle trudny do skonstruowania w taki sposób, aby po pierwsze, nie zanudzić czytelnika opisami rozmaitych reguł i zasad, a po drugie – by nie zgubić sensu w skomplikowanych wyjaśnieniach. Claudia Gray wykreowała świat, którego zasady są jasne i klarowne, a przy tym wiarygodne. A miłośników wątków romantycznych zapewniam, że znajdziecie taki również tutaj.

Odkrywanie innych wszechświatów razem z Marguerite było niezwykłym doświadczeniem. Historia pochłonęła mnie całkowicie, dlatego musiałam od razu przeczytać wszystkie trzy części. Podczas lektury co chwilę zachwycałam się pomysłowością autorki, która każdy z wymiarów stworzyła w oryginalny sposób. Szczerze mówiąc, chciałabym mieć głowę pełną takich wybitnych pomysłów!

https://www.instagram.com/mysz.biblioteczna/

Nie dajcie się zwieść tytułowi i okładce, które mogą sugerować romans lub książkę obyczajową. “Tysiąc odłamków ciebie” to pierwszy tom niezwykłej serii, która pozwala przenieść się do innego świata, a raczej… światów. Futurystyczny Londyn, carska Rosja, matriarchalny średniowieczny Rzym i miasto w chmurach – to tylko niektóre z miejsc, do których zabiorą nas bohaterowie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, która jest thrillerem, musi być przede wszystkim lekko niepokojąca. Jeśli dodamy do tego wciągającą fabułę i wartką akcję, a także bohaterów, których plany ciężko odgadnąć, otrzymamy przepis na naprawdę świetny dreszczowiec. “Pokój bez widoku” ma część tych elementów, co czyni go dobrym i przyjemnym thrillerem.

Akcja książki rozgrywa się w Warszawie, do której po latach spędzonych w USA przybywa pisarz John M. Godart (właściwie Jan Michał Godurć). Mężczyzna urodził się i dorastał w Polsce, ale dopiero w Stanach Zjednoczonych udało mu się odnieść sukces na skalę światową - a to za sprawą książek, jakie tam napisał. Teraz, w wieku ponad sześćdziesięciu lat, postanowił wrócić do ojczyzny. Pierwszym celem bohatera jest znalezienie mieszkania, na tyle dużego, aby pomieściło ogromne zbiory jego książek, które przypłyną wkrótce z Ameryki. Skuszony intrygującą ofertą Godart wyrusza na spotkanie z agentem nieruchomości, który pokazuje mu ogromny loft w opuszczonej fabryce, mający stać się pięknym apartamentem. Podczas zwiedzania agent na chwilę znika… i nie wraca. Godart okazuje się być zamknięty w opuszczonym budynku przez kogoś, kto wie zaskakująco dużo o nim i jego przeszłości. I kto nie bez powodu go uwięził.

Pomysł na fabułę tej książki jest prosty, ale interesujący. Od samego początku w głowie czytelnika kłębi się masa pytań - kto jest porywaczem? Jaki ma motyw? I co najważniejsze, kim tak naprawdę jest główny bohater i co ma na sumieniu? John Godart jest narratorem tej historii, przez co poznajemy go przede wszystkim przez pryzmat jego własnych myśli. I muszę przyznać, że jest wykreowany genialnie! Od samego początku irytuje swoim zawyżonym poczuciem wartości i przechwałkami, które w miarę postępu historii wkraczają na dość niebezpieczny poziom. Z czasem odkrywa przed czytelnikami nikczemne występki ze swojej przeszłości, co tylko utwierdza w przekonaniu, że wiele osób mogło mieć powód, aby go więzić i gnębić.


Książka Grzegorza Gortata nie jest obszerna, a akcja dzieje się bardzo szybko, przez co nie sposób się nią znudzić. Można za to lekko się pogubić, a to za sprawą wplatania rozdziałów, będących opisem historii pewnego miasteczka. Rozdziałów, które nie są już z perspektywy Godarta, jednak po czasie łatwo domyślić się, czego dotyczą. Mimo to, wprowadzają lekki chaos do historii i - choć są ciekawe - wytrącają z rytmu czytania. Zdarzało mi się mylić bohaterów historii miasteczka z tymi wspomnianymi przez Godarta, co bywało irytujące.


Do samego końca nie wiedziałam, kim jest porywacz, co uważam za duży plus. Samo zakończenie było satysfakcjonujące i iście filmowe (uwielbiam to w thrillerach!), chociaż z mojej perspektywy - lekko naciągane. Zarówno finał, jak i wspomniane wcześniej wprowadzanie zbyt dużego chaosu w opowieść sprawiają, że nie jest to najlepszy thriller, jaki czytałam, ale zdecydowanie jest wart poznania. Motyw zbrodni, spowiedzi i kary został tutaj rozegrany w intrygujący sposób, więc nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić do sięgnięcia po “Pokój bez widoku” i wyrobienia własnej opinii.

Książka, która jest thrillerem, musi być przede wszystkim lekko niepokojąca. Jeśli dodamy do tego wciągającą fabułę i wartką akcję, a także bohaterów, których plany ciężko odgadnąć, otrzymamy przepis na naprawdę świetny dreszczowiec. “Pokój bez widoku” ma część tych elementów, co czyni go dobrym i przyjemnym thrillerem.

Akcja książki rozgrywa się w Warszawie, do której po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pornografia to jedna z najbardziej dochodowych branż na świecie, ponieważ popyt na filmy porno jest ogromny. A za popytem stoją ludzie, którzy te filmy oglądają. Więc gdzie oni są? Dlaczego poruszając temat pornografii niejednokrotnie można się spotkać z krzywymi spojrzeniami lub komentarzami, że to obleśne, złe i normalni ludzie nie potrzebują takich filmów? Na szczęście takie zachowanie nie jest już normą, przynajmniej wśród ludzi młodych, ale nadal jest spotykane na szeroką skalę. Więc jak to naprawdę jest z tym porno?

Robert Ziębiński zawarł w swojej książce kilkanaście wywiadów z ludźmi z branży pornograficznej z całego świata. Są wśród nich zarówno aktorki i aktorzy, jak i producenci i reżyserowie. Rozmowy z nimi toczą się głównie wokół tego, jak wygląda przygotowanie oraz kręcenie filmów pornograficznych oraz dlaczego ludzie chcą pracować w tej branży. A wbrew pozorom, pieniądze nie są ani jedynym, ani głównym powodem. W kilku wywiadach został obalony również mit uzależnienia od porno, które nie istnieje jako jednostka chorobowa. Nie oznacza to, że oglądanie pornografii nie może być zachowaniem kompulsywnym, ale skąd to się bierze i co z tego wynika dowiecie się z książki Ziębińskiego.

Jestem pod wrażeniem trudu, jaki musiał zadać sobie autor, żeby przeprowadzić te wszystkie rozmowy, często ze sławnymi osobami. Podoba mi się również to, że zadawane przez niego pytania nie są nacechowane negatywnie i nie próbują przedstawić tej branży w złym świetle - chociaż nie jest ona też idealizowana, bo jak każda rzecz na świecie, ma swoje dobre i złe strony. Niestety, nie wszyscy tak uważają - dla niektórych porno to jedynie plugawe filmy wypaczające ludzką psychikę, a branża pornograficzna to wielka machina nękająca kobiety. W książce wspomniano, że potencjalni wydawcy zgadzali się na jej publikację myśląc, że o tym właśnie będzie. Gdy okazało się inaczej, wycofywali swoje zainteresowanie tą pozycją.

Tego zbioru rzetelnych i ciekawych wywiadów słuchałam w formie audiobooka. Zdarzało mi się bulwersować na ignorancję ludzi plujących na porno (oficjalnie plujących, a jaka jest rzeczywistość, każdy wie ;)), ale poza tym miło spędziłam czas z tą książką :)

Pornografia to jedna z najbardziej dochodowych branż na świecie, ponieważ popyt na filmy porno jest ogromny. A za popytem stoją ludzie, którzy te filmy oglądają. Więc gdzie oni są? Dlaczego poruszając temat pornografii niejednokrotnie można się spotkać z krzywymi spojrzeniami lub komentarzami, że to obleśne, złe i normalni ludzie nie potrzebują takich filmów? Na szczęście...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, która mnie rozczarowała, a jednak rozumiem, skąd bierze się jej fenomen.

“Prokurator” Pauliny Świst to książka, po którą sięgnęłam słysząc określenie “pieprzny kryminał”. Chyba spodziewałam się ostrzejszej Chyłki lub innej wciągającej historii kryminalnej z wątkami erotycznymi. Niestety, tej książce do dobrego kryminału daleko, za to jej “pieprzność” jest całkiem dobrze opisana - pomijając sceny, w których dochodzi do gwałtu i nikt sobie z tego nic nie robi. Ale być może erotyki rządzą się innymi prawami i niepotrzebnie się czepiam, tak że idźmy dalej.

Fabuła książki zapowiada się bardzo ciekawie - atrakcyjna pani adwokat poznaje w klubie mężczyznę, z którym spędza noc i którego ma nadzieję już nigdy nie zobaczyć. Wszechświat jednak chce inaczej, bo para spotyka się na drugi dzień w sądzie, gdzie on okazuje się prokuratorem oskarżającym jej klienta o kilka poważnych zbrodni. Na dodatek prawniczkę i oskarżonego łączy wspólna skomplikowana historia, a fakt, że go broni, nie wynika bynajmniej z jej chęci do pomocy mężczyźnie. Co ich łączy? Dlaczego ewentualna przegrana kobiety może wpłynąć na życie jej bliskich? I jak zachować trzeźwe myślenie przy tak trudnej sprawie, kiedy po drugiej stronie barykady stoi mężczyzna zaprzątający każdą myśl prawniczki?

Brzmi zachęcająco? Ja sięgnęłam po tę książkę bardzo zaintrygowana, a już na samym początku zderzyłam się ze ścianą. Zacznę od tego, że książka pisana jest z dwóch perspektyw - prokuratora Łukasza oraz adwokatki Kingi. To ciekawy zabieg, który lubię w książkach, jednak w tym przypadku każda początkowa scena opisana była dwa razy - raz oczami jej, a raz jego. I nie, nie zdarzyło się to raz, ale kilkanaście - na szczęście tylko na początku. Takie wykorzystanie zabiegu podwójnej narracji nie jest korzystne, a wręcz może znudzić czytelnika (czytałam dwa razy te same dialogi!). Druga rzecz, której nie mogłam ścierpieć, choć zdaję sobie sprawę, że jest poprawna, to używanie cudzysłowów za każdym razem przy mówieniu o kimś za pomocą pseudonimu. A w tej “kryminalnej” historii prawie każda postać ma jakieś przezwisko.Teraz wyobraźcie sobie, że w każdym zdaniu jest kilka słów w cudzysłowie. Bardzo ciężko się to czyta i choć jest to poprawne, to równie poprawny jest zapis bez cudzysłowu, który jest stosowany częściej przez autorów (i dobrze!).

Powyższe rzeczy to tak naprawdę drobiazgi, które nie wpływają na odbiór tej historii. Jednak fabuła już drobiazgiem nie jest, a w tym przypadku ma się naprawdę kiepsko. W książce bardzo dużo się dzieje, akcja goni akcję, co jest super i sprawia, że ciężko oderwać się od lektury. Jednak te wydarzenia są często nielogiczne, przerysowane i nieprawdopodobne. Mnie to rozczarowało, bo spodziewałam się erotyku z historią kryminalną w tle, a dostałam erotyk z wątkami sensacyjnymi, w których forma przeważa nad treścią. Nie zapominajmy o wątku romantycznym, który jest równie dziwny i nierealny jak cała reszta. Mimo to, uważam, że ta książka dobrze spełnia swoją funkcję lekkiego, wciągającego erotyku z wartką akcją i obrazowymi scenami seksu. Dlatego jeśli lubicie zrelaksować się przy książce, a fabuła nie jest dla Was najważniejsza, to polecam sięgnąć po “Prokuratora”. Choć sama się rozczarowałam, to muszę powiedzieć, że ta książka jest idealna jako lekka, niewymagająca lektura erotyczna.

Książka, która mnie rozczarowała, a jednak rozumiem, skąd bierze się jej fenomen.

“Prokurator” Pauliny Świst to książka, po którą sięgnęłam słysząc określenie “pieprzny kryminał”. Chyba spodziewałam się ostrzejszej Chyłki lub innej wciągającej historii kryminalnej z wątkami erotycznymi. Niestety, tej książce do dobrego kryminału daleko, za to jej “pieprzność” jest całkiem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Znam wiele świetnych serii książkowych, które idealnie wpasowały się w mój gust, jednak nigdy nie udało mi się przeczytać wszystkich części. Jedną z nich jest “Czerwona królowa”, którą według lubimyczytac.pl czytałam aż trzy razy! Co ciekawe, nie tylko nie skończyłam tego cyklu, ale nawet nie sięgnęłam po drugi tom. Czy to z powodu trudnej dostępności tych książek? Zapominalstwa? A może to dzieło nie jest aż tak porywające? Skuszona ceną tej lektury w internecie zdobyłam ją, przeczytałam ponownie i jestem gotowa wydać osąd.

Victoria Aveyard stworzyła nowy, wymyślony świat, aby tam umiejscowić akcję swojej powieści. Jest to coś, co bardzo cenię w książkach fantastycznych. Poznawanie mieszkańców takiego uniwersum i wszystkich zasad, jakie w nim panują to świetna zabawa, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z ciekawym pomysłem. Tak też jest w przypadku tej książki, która przedstawia świat zamieszkany przez dwa rodzaje ludzi - biednych poddanych, w których żyłach płynie czerwona krew oraz potomków bogatych domów, którzy dzięki swojej srebrnej krwi posiadają zdolności panowania nad żywiołami i ludzkimi umysłami. Srebrni są silni i bogaci, a świat leży u ich stóp, podczas gdy Czerwoni służą na ich dworach i walczą za nich na wojnie. Jak to bywa w przypadku tak rażącej niesprawiedliwości, pojawiają się osoby, którym taki układ nie odpowiada i domagają się rewolucji. Niewiele jednak mogą zrobić, przynajmniej dopóki nie odkryją, że nie tylko srebrna krew pozwala na władanie piorunami, ogniem czy cudzymi myślami…

Świat przedstawiony jest zdecydowanie największym plusem tej książki. Autorka wykreowała bardzo ciekawe społeczeństwo i zasady, jakie w nim panują. Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o bohaterach, którzy nie wyróżniają się niczym szczególnym, za to wpadają w typowy schemat teen fantasy - ten, w którym biedna bohaterka z dnia na dzień okazuje się być szczególnie uzdolniona i właściwie tylko ona może wziąć na barki losy całego świata i spróbować go ocalić. Nie mam nic przeciwko takiemu schematowi, dopóki jest choć trochę intrygujący, a postacie są złożone i wielowymiarowe. W “Czerwonej królowej” tego nie ma.

Akcja książki toczy się szybko, dzięki czemu łatwo można się w nią wciągnąć. Zakończenie natomiast mocno zaskakuje, co jeszcze bardziej podsyca ekscytację czytelnika. Czas spędzony z tą książką był bardzo przyjemny - mimo tego, że bohaterowie mnie nie urzekli. Czy chcę sięgnąć po kolejne tomy? Owszem, jestem ciekawa jak dalej potoczy się akcja. Ale nie aż tak, żeby rzucić wszystko inne i kontynuować lekturę. Zapewne dlatego nigdy nie udało mi się skończyć tej serii - zawsze wypadało coś ciekawszego ;)

Znam wiele świetnych serii książkowych, które idealnie wpasowały się w mój gust, jednak nigdy nie udało mi się przeczytać wszystkich części. Jedną z nich jest “Czerwona królowa”, którą według lubimyczytac.pl czytałam aż trzy razy! Co ciekawe, nie tylko nie skończyłam tego cyklu, ale nawet nie sięgnęłam po drugi tom. Czy to z powodu trudnej dostępności tych książek?...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest nie pamiętać tego, co właśnie się wydarzyło, jednocześnie doskonale znając wszystkie wydarzenia z przeszłości?

W takiej sytuacji znalazł się Profesor, który wiele lat temu ucierpiał w wypadku samochodowym i od tamtego momentu jego pamięć przyswaja informacje tylko na kolejne 80 minut. Później, jak za dotknięciem magicznej różdżki, wszystkie nowo zdobyte wspomnienia znikają. Dla Profesora czas niejako zatrzymał się w miejscu, a każdy nowy dzień to rozpoznawanie swojej sytuacji od nowa. Na szczęście Profesor ma swoją ostoję, niezmienną od lat, którą pokochał dawno temu - matematykę. I choć świat za oknem się zmienia, skład jego ukochanej drużyny baseballowej jest całkiem inny, a co chwilę w jego drzwiach staje nowa gosposia - liczby są czymś pewnym, do rozumienia czego nie potrzebuje swojej ulotnej pamięci.

Ta książka nie jest o liczbach, choć matematyki w niej nie brakuje. Nie trzeba nawet rozumieć żadnych zagadnień matematycznych, aby przyjemnie spędzić czas z tą lekturą. Ta książka jest o sile pasji i o niezwykłej przyjaźni między Profesorem, jego nową gosposią oraz jej synem. Przyjaźni, która istnieje i ewoluuje pomimo tego, że trwa przecież tylko 80 minut.

“Ukochane równanie profesora” to krótka i prosta opowieść, niezawierająca zbędnych wydarzeń czy opisów. Dzięki temu bardzo szybko się ją czyta, ale w żaden sposób nie ujmuje to jej świetności. Jest to lektura pełna ciepła i pozytywnych emocji, pomimo tego, że fabuła opiera się na tragicznym wydarzeniu i trudnym życiu osoby skazanej na życie dosłownie krótką chwilą. Ale nawet takie życie może być piękne, gdy ma się ludzi, z którymi można je dzielić.

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest nie pamiętać tego, co właśnie się wydarzyło, jednocześnie doskonale znając wszystkie wydarzenia z przeszłości?

W takiej sytuacji znalazł się Profesor, który wiele lat temu ucierpiał w wypadku samochodowym i od tamtego momentu jego pamięć przyswaja informacje tylko na kolejne 80 minut. Później, jak za dotknięciem magicznej różdżki,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są takie książki, które już od pierwszej strony wciągają czytelnika w wir wydarzeń, przez co nie sposób się od nich oderwać. Jedną z nich jest thriller Agnieszki Bednarskiej pt. “Piętno Katriny”, który czytałam z wypiekami na twarzy, ale też uczuciem głębokiego niepokoju…

Akcja książki dzieje się w miasteczku niedaleko Nowego Orleanu, gdzie kilkanaście lat temu huragan Katrina pochłonął setki ofiar, a ludzie do dziś dźwigają emocjonalny ciężar tamtych wydarzeń. Do Norco Valley w poszukiwaniu pracy trafia Amy, która przyczyniła się do traumatycznego dla swojej rodziny wydarzenia i pełna poczucia winy uciekła z Polski. Dziewczyna nie nawiązuje z nikim bliższych relacji, aż do momentu, kiedy jeden z domów w Norco Valley zostaje zamieszkany przez ludzi spoza miasta. Ta rodzina, naznaczona piętnem tragedii, próbuje odciąć się od swojej przeszłości i rozpocząć nowe życie. Zarówno oni, jak i Amy, znaleźli się w tym małym miasteczku w nadziei na odnalezienie spokoju i nie byli gotowi na to, co ich spotkało. Okazało się bowiem, że przyszło im żyć w miejscu, gdzie największe koszmary są realne, a granica między szaleństwem a trudną do przyjęcia rzeczywistością jest bardzo cienka.

Już sam zarys fabuły zasugerował mi świetną powieść. W końcu huragan i przychodząca wraz z nim powódź to zjawisko, które niektórych zabija od razu, a innych niszczy latami, doprowadzając nawet do szaleństwa. Zjawisko, które przecież jest bezpośrednim efektem działalności człowieka i jego żądzy posiadania i bogacenia się. Ale nie o tym jest ta książka. “Piętno Katriny” to thriller, w którym od samego początku granica między rzeczywistością a niewytłumaczalnymi zjawiskami jest zatarta. Czy mieszkańcy Norco Valley, napiętnowani traumą, stopniowo zaczynają wpadać w sidła szaleństwa? A może to, co niemożliwe, naprawdę istnieje, jednak jest przez ludzi skutecznie ignorowane? Jak w tym wszystkim odnajdą się nasi bohaterowie, opętani przez własne demony?

Wciągająca fabuła to jedno, ale na uwagę zasługują również dobrze skonstruowani bohaterowie. Amy jest bardzo silną kobiecą postacią, której determinacja i odwaga udzielają się Rebece, która wraz z mężem Hubertem i synem Markusem zamieszkała w opuszczonym domu. Nie mogę nie wspomnieć o Hubercie, który już na samym początku objawia czytelnikowi swoją psychopatyczną osobowość i prezentuje wyszukane techniki manipulacji. Jego postać jest czymś, co jeszcze bardziej ubarwia tę już niepokojącą i momentami przerażającą historię.

Jeśli szukacie lektury, która pochłonie Was do reszty, to sięgnijcie po “Piętno Katriny”. Niektóre sceny w tej powieści są brutalne, inne napawają strachem, a jednak cała historia ostatecznie pozwala osiągnąć katharsis i odetchnąć.

Są takie książki, które już od pierwszej strony wciągają czytelnika w wir wydarzeń, przez co nie sposób się od nich oderwać. Jedną z nich jest thriller Agnieszki Bednarskiej pt. “Piętno Katriny”, który czytałam z wypiekami na twarzy, ale też uczuciem głębokiego niepokoju…

Akcja książki dzieje się w miasteczku niedaleko Nowego Orleanu, gdzie kilkanaście lat temu huragan...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Trafny wybór” to książka, do której pierwsze podejście miałam kilka lat temu. Zaintrygowała mnie opinia, według której jest to pozycja dla dorosłych, pełna czarnego humoru - i chociaż nie czytałam Harry'ego Pottera (poza pierwszym tomem 🙊), uznałam, że chcę zaspokoić swoją ciekawość. Niestety, tamto podejście było nieudane, “Trafny wybór” mnie nie wciągnął, więc porzuciłam go na lata. W styczniu wróciłam do tej pozycji i cieszę się, że to zrobiłam!

Przytoczenie fabuły jest nie lada wyzwaniem, ponieważ sama przez większość książki zastanawiałam się, co nią właściwie jest. Być może to wynika z faktu, że nie czytam obyczajówek i nie jestem przyzwyczajona do snucia historii w taki sposób. A tym właśnie jest ta książka - opowieścią o ludziach żyjących w małym miasteczku, o ich słabościach, pragnieniach i problemach. Historią o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, kiedy kurtuazja odchodzi na bok, bo sąsiedzi przecież już nie patrzą.

Tłem powieści są konflikty pomiędzy mieszkańcami niewielkiej miejscowości, które narastają po śmierci jednego z radnych, Barry’ego. Te konflikty i urazy, często chowane przez lata, zaczynają eskalować jeden po drugim, a czytelnik, wprowadzany przez narratora do każdego z domów, może poznać je z wielu perspektyw - rodziców, dzieci, a także bogatych i mniej zamożnych mieszkańców miasta. W tak małym społeczeństwie bardzo łatwo o sytuację, w której jeden konflikt pociąga za sobą następny, angażując przy tym kolejne osoby. A w momencie, kiedy sekrety i machlojki mieszkańców zaczynają wychodzić na jaw, rośnie też napięcie - i już wiadomo, że za chwilę wszystko wybuchnie. Nie mogłam się doczekać tego momentu i przez całą lekturę zastanawiałam się, co będzie zapalnikiem, prowadzącym do punktu kulminacyjnego. Pomysł autorki przerósł moje oczekiwania!

Ta książka nie jest bogata w akcję, tak naprawdę dopiero na końcu nie można się od niej oderwać. Jednak w żaden sposób jej to nie umniejsza - w końcu to obyczajówka i jak na ten gatunek, jest to naprawdę dobra pozycja! J. K. Rowling wykazała się niezwykłym zmysłem obserwacji i analizy, przedstawiając czytelnikowi całą gamę różnych ludzkich zachowań i ich motywacji. Pokazała życie takim, jakie jest - pełne szarości, irracjonalnych zmartwień i wybujałych marzeń. W tej książce nie ma ani dobrych, ani złych bohaterów. Są tylko ludzie, razem ze swoimi najlepszymi i najgorszymi cechami, rozpaczliwie pragnący akceptacji. Bardzo ciekawie zostało też przedstawione zjawisko, które niestety możemy zaobserwować coraz częściej - nadmierne ingerowanie w cudze sprawy, kiedy jest nam to na rękę i totalne zobojętnienie w momencie, w którym powinniśmy zareagować.

“Trafny wybór” to dobra książka obyczajowa, z wielobarwnymi postaciami i świetnym, choć smutnym zakończeniem. Nie zauważyłam w niej jednak tego czarnego humoru, ale dosadny styl, w jakim została napisana, bardzo dobrze współgra z atmosferą panującą w miasteczku.

“Trafny wybór” to książka, do której pierwsze podejście miałam kilka lat temu. Zaintrygowała mnie opinia, według której jest to pozycja dla dorosłych, pełna czarnego humoru - i chociaż nie czytałam Harry'ego Pottera (poza pierwszym tomem 🙊), uznałam, że chcę zaspokoić swoją ciekawość. Niestety, tamto podejście było nieudane, “Trafny wybór” mnie nie wciągnął, więc porzuciłam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na rynku wydawniczym jest wiele książek młodzieżowych z wątkiem fantastycznym, jednak część z nich opiera się na przewidywalnym schemacie i nudnych (lub głupio postępujących) bohaterach. Jeśli szukacie czegoś nietypowego, z piękną historią miłosną, nostalgicznym klimatem i ciekawą, dobrze skonstruowaną fabułą - przedstawiam Wam “Drżenie” Maggie Stiefvater.

Główna bohaterka, Grace, jest nastolatką uwielbiającą wilki, a zwłaszcza jednego - wilka o złotych oczach, który w dzieciństwie uratował ją przed zagryzieniem przez pozostałych członków stada. Zimą go obserwuje, a latem za nim tęskni. Pewnego dnia, mieszkańcami miasteczka wstrząsa informacja o śmierci ucznia liceum, którego zagryzły wilki. Zdenerwowani myśliwi biorą strzelby w dłonie i ruszają na polowanie, chcąc wyeliminować zagrożenie z pobliskich lasów. Wilk o złotych oczach zostaje postrzelony i ucieka w stronę domu Grace. Po czym na jej ganku zamienia się w człowieka.

Przede wszystkim, ta książka nie jest o wilkołakach, lecz o wilkach - drapieżnikach, które co prawda są też ludźmi, ale nie mogą zmieniać postaci ot tak (nie muszą też kulić się przed srebrem). Człowiek ugryziony przez wilka zaraża się chorobą, która przemienia go w zwierzę zwłaszcza wtedy, gdy jest zimno. Na wiosnę choroba się uspokaja, w związku z czym w lasach Mercy Falls zimą grasują wilki, które latem pracują w sklepie czy urzędzie. Oczywiście, świat nie wie o ich zwierzęcej naturze.

Mimo tego, że jest to fantastyka, wydarzenia i zachowanie bohaterów nie są nieprawdopodobne, co bardzo cenię. W tej książce nie ma magicznej walki dobra ze złem czy innych intryg, tylko problemy, które są uzasadnione i jasne dla czytelnika. Z jednej strony zostaje nam przedstawiona naprawdę urocza i dojrzała historia miłosna Grace i Sama, który okazał się postrzelonym wilkiem. Z drugiej strony, obserwujemy wielkie niebezpieczeństwo zagrażające wilkom zamieszkującym pobliskie lasy. W tle pojawia się też problem choroby zamieniającej ludzi w wilki, którą bohaterowie starają się zrozumieć w naukowy sposób. Zwłaszcza, że wilki zamieniają się w ludzi na wiosnę tylko przez kilka lat. Potem na zawsze zostają zwierzętami.

Muszę podkreślić, jak świetnych bohaterów skonstruowała autorka. Sam nie jest aroganckim cwaniakiem, jakich pełno w podobnych powieściach, a Grace jest mądra, odważna i twardo stąpa po ziemi, co też jest pewnego rodzaju odstępstwem od schematu książek gatunku teen fantasy. Nawet bohaterowie drugoplanowi mają swój niepowtarzalny urok i ciekawy, barwny charakter. Dodatkowo ta historia opowiedziana jest w piękny sposób, przez co przyjemnie czyta się tę narrację.

Mogę Wam zdradzić, że druga część, “Niepokój”, jest o wiele lepsza od tej! A już “Drżenie” trzyma dobry poziom, dlatego zachęcam do sięgnięcia po tę serię. Ceny używanych egzemplarzy są naprawdę przystępne :)

Na rynku wydawniczym jest wiele książek młodzieżowych z wątkiem fantastycznym, jednak część z nich opiera się na przewidywalnym schemacie i nudnych (lub głupio postępujących) bohaterach. Jeśli szukacie czegoś nietypowego, z piękną historią miłosną, nostalgicznym klimatem i ciekawą, dobrze skonstruowaną fabułą - przedstawiam Wam “Drżenie” Maggie Stiefvater.

Główna...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Istnieją książki, których czytanie jest jak picie gorącej herbaty pod miękkim kocykiem w dzień wolny od obowiązków - uwielbiasz to robić, czujesz się błogo i chcesz, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Takie beztroskie momenty zafundowała mi książka “Współlokatorzy” - ciepła, urocza i zabawna opowieść o miłości.

Tiffany po zerwaniu z chłopakiem szuka taniego mieszkania do wynajęcia, co w końcu jej się udaje, choć oferta jest dość nietypowa. Mieszkanie ma być dla niej dostępne w nocy oraz w weekendy, ponieważ w ciągu dnia przebywać w nim będzie Leon - pielęgniarz pracujący na nocne zmiany. Umowa wynajmu, korzystna finansowo dla obu stron, polegać ma na dzieleniu mieszkania (a także łóżka!) przez oboje bohaterów, ale nie w tym samym momencie. Brzmi intrygująco?

Bohaterowie przez wiele miesięcy się nie widują, a ich sposobem komunikacji stają się karteczki przylepiane w całym mieszkaniu. Początkowo ich treścią są zwyczajne komunikaty, typowe dla współlokatorów. Później jednak Tiffany i Leon zaczynają dzielić się ze sobą przemyśleniami i tworzy się między nimi coś na kształt przyjaźni. W tym czasie poznajemy ich oboje bardzo dogłębnie za sprawą prowadzonej narracji - rozdziały z perspektywy Tiffany przeplatają się z tymi opowiadanymi przez Leona. Totalnie różni, ale niedający się nie polubić bohaterowie, wciągają nas w swój świat, pełen codziennych trosk, trudnych związków i marzeń o szczęściu.

Książka Beth O’Leary klimatem bardzo przypomina dzieła Fannie Flagg - jest ciepłą powieścią z humorem, ale trochę bardziej współczesną i wielkomiejską. Na początku sądziłam, że bohaterowie zachowują się zwyczajnie i nie są specjalnie interesującymi postaciami. Jak ja się myliłam! Poznawanie ich życia okazało się fascynującą przygodą, choć jeśli oczekujecie zaskakujących zwrotów akcji, to na to nie liczcie. Od samego początku można się spodziewać zakończenia historii Tiffany i Leona, ale w żadnym razie nie czyni jej to gorszą. Ta książka nie ma zaskakiwać plot twistami, tylko utulić i pogłaskać po głowie. Taka właśnie jest! I pomimo tego, że jest relaksująca, porusza też trudne tematy przemocy psychicznej i manipulacji - i robi to w sposób godny pochwały :)

Istnieją książki, których czytanie jest jak picie gorącej herbaty pod miękkim kocykiem w dzień wolny od obowiązków - uwielbiasz to robić, czujesz się błogo i chcesz, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Takie beztroskie momenty zafundowała mi książka “Współlokatorzy” - ciepła, urocza i zabawna opowieść o miłości.

Tiffany po zerwaniu z chłopakiem szuka taniego mieszkania...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Debiut Olgi Tokarczuk, wydany po raz pierwszy w latach 90, to moje pierwsze spotkanie z twórczością pisarki. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać pod kątem fabuły, ale byłam przekonana, że spotkanie z jej książką będzie chwilą zachwycania się nad językiem. Nie myliłam się!

“Podróż ludzi Księgi” to krótka i magiczna opowieść o życiu. Tak mogłabym ją podsumować jednym zdaniem. Historia rozpoczyna się we Francji w XVII, skąd kilka właściwie przypadkowych postaci wyrusza w podróż do Hiszpanii, w poszukiwaniu Księgi. Księgi, która według wierzeń zawiera wszystkie prawdy o życiu i istnieniu ludzi, odpowiada na fundamentalne pytania zadawane sobie przez człowieka i rozjaśnia jego umysł, dając nieograniczoną moc. Ta Księga może zmienić losy świata, które w XVII wieku kształtowały się dość burzliwie. Początkowo w podróż mieli udać się wyznawcy Księgi, ale wskutek niesprzyjających okoliczności wiele się zmieniło, a do klasztoru w Pirenejach skrywającego tajemniczą Księgę wyruszył markiz interesujący się alchemią, bogacz de Berle, kurtyzana Weronika oraz woźnica-niemowa wraz ze swoim żółtym psem.

W podróży spotykali wiele interesujących postaci, ale przede wszystkim wisiało nad nimi pytanie - czy Księga naprawdę istnieje i uda im się ją odnaleźć? Jak to wpłynie na losy świata? Te pytania prowadziły bohaterów do refleksji nad sensem życia człowieka i jego ograniczeniami, a także do przemyśleń na temat miłości, wiary, mistycyzmu i źródła szczęścia.

Choć spodziewałam się pięknego języka, zastanawiałam się, czy nie będzie on trudny i nie sprawi, że lektura będzie mozolna. Na szczęście tak nie było! To naprawdę wyczyn napisać historię w piękny, poetycki sposób, z użyciem wielu barwnych metafor w sposób zrozumiały dla czytelnika. Tę książkę czyta się naprawdę przyjemnie, a urodziwe zdania miło łechtały moje poczucie estetyki. Coś takiego raczej nie występuje w powieściach fabularnych, dlatego lektura tej książki była dla mnie spotkaniem z wyższą formą literatury. I choć sama historia nie jest rozbudowana, bohaterowie są ciekawie skonstruowani, a każdy z nich ma inne cele i marzenia - ale w rzeczywistości wszystkie są po prostu inną definicją szczęścia.

Jeśli macie ochotę pozachwycać się językiem, a jednocześnie przeczytać historię owianą mistycyzmem i tajemniczym klimatem albo po prostu jesteście ciekawi, jak wygląda twórczość polskiej noblistki, sięgnijcie po tę krótką opowieść. Ja na pewno w przyszłości zapoznam się z innymi dziełami Olgi Tokarczuk, w których podobno kontynuowane są motywy zawarte w tej magicznej powieści.

Debiut Olgi Tokarczuk, wydany po raz pierwszy w latach 90, to moje pierwsze spotkanie z twórczością pisarki. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać pod kątem fabuły, ale byłam przekonana, że spotkanie z jej książką będzie chwilą zachwycania się nad językiem. Nie myliłam się!

“Podróż ludzi Księgi” to krótka i magiczna opowieść o życiu. Tak mogłabym ją podsumować jednym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to