-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-11-11
2023-09-01
2023-08-11
2023-02-17
2023-01-05
2022-07-14
Już na samym początku tej opinii musze powiedzieć, że bardzo mocno zawiodłam się na "Sercu na zakręcie". Po tym, jak zakończył się pierwszy tom serii, oczekiwałam, że autorka przygotuje w kontynuacji coś, co będzie stanowiło świetne uzupełnienie dla "Serca na walizkach", a także sprawi, że jak na szpilkach będę czekałam na kolejne kontynuacje. Oj tej książce zdecydowanie bardzo daleko do tego...
Tym razem akcja powieści rozgrywa się w Polsce, a dokładniej na terenie pensjonatu "Margaret", który należy do rodziców głównej bohaterki - Gośki. Po ciężkim rozstaniu z Raulem kobieta musi wrócić do kraju z powodu śmierci ojca i związanego z tym pogrzebu. W przypadku recenzji pierwszego tomu wspominałam, że mamy do czynienia z dwoma Gosiami - pierwsza z nich to znajdująca się pod ogromną presją męża szara mysz, która godzi się na każde zło, jakie mąż dla mniej zgotował. Druga jest pewną siebie kobietą żyjącą pełnią życia. I tak, jak w "Sercu na walizkach" przez większość czasu towarzyszyła nam ta druga wersja bohaterki, tak w tym tomie przez cały czas mamy do czynienia z Gosią w pierwszej wersji. Oj jak mnie to denerwowało! Na prawdę! Rzadko zdarza mi się, żeby bohater czy bohaterka jakiejś książki wywoływał u mnie takie emocje, a Gosi udaje się to bez żadnego problemu. Rozumiem, że jest zdołowana wszystkim tym, z czym musi się zmagać - ze śmiercią ojca, nieudanym małżeństwem i romansem - jednak to, co Gosia tu wyczynia jest dla mnie tak nieracjonalne i niezrozumiałe, że aż mi się to w głowie nie mieści.
W przypadku "Serca na zakręcie" ciekawe jest to, że trochę więcej dowiadujemy się o Michale, mężu Gosi, oraz o jej relacjach z rodzicami (czy raczej z matką). Pomijając to jednak bardzo ciężko jest mi znaleźć jakieś plusy dla tej książki. Mam wrażenie, iż ten tom został napisany przez autorkę tylko po to, żeby "zabić czas", aby mogła trochę dłużej popracować nad nowymi wątkami z życia Gosi. Cała powieść dotyczyła tak na prawdę jednego - uratowania pensjonatu "Margaret", aby matka Gośki była w stanie zaopiekować się nim na własną rękę po śmierci męża. Ciągle czytałam tylko o tym, jak to rodzice kobiety się zadłużyli, a ona była tak okropnym dzieckiem, że postanowiła porzucić rodziców i zająć się własnym życiem. Dodatkowo wszystko przeplatane było obecnością Michała, który wiecznie krytykował żonę (powiedzmy wprost - stosował przemoc psychiczną), a ta niby była na niego zła, by po chwili stwierdzić, że musi być w tym związku i nie może myśleć o Raulu... Kompletnie tego nie kupuję...
Nie będę się zbyt długo rozpisywać na temat tejże książki, ponieważ sądzę, że nie ma to najmniejszego sensu, a i sama jej fabuła w ogóle na to nie pozwala, więc powiem tylko tyle, że bardzo zawiodłam się zarówno na tej serii, jak i na autorce. Owszem, zawsze zdarzało mi się wyłapywać w jej twórczości fragmenty, które kompletnie mi nie pasowały, ale koniec końców dobrze bawiłam się czytając jej powieści. Tym razem zdecydowanie nie mogę tego powiedzieć. Tego tomu zwyczajnie mogło nie być, bo wszystko, co było w nim zawarte, można by przedstawić w kilku rozdziałach.
Książka "Serce na zakręcie" bardzo mocno mnie zawiodła - sprawiła, że poważnie zastanawiam się nad tym, czy dalej oczekiwać kolejnego tomu serii, by móc poznać losy bohaterów, a także czy w ogóle sięgać jeszcze po książki spod pióra K.A. Figaro. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że powieść okazała się być dla mnie jedną wielką stratą czasu - a szkoda, bo historia Gosi i Raula mogła być na prawdę ciekawie przedstawiona.
Już na samym początku tej opinii musze powiedzieć, że bardzo mocno zawiodłam się na "Sercu na zakręcie". Po tym, jak zakończył się pierwszy tom serii, oczekiwałam, że autorka przygotuje w kontynuacji coś, co będzie stanowiło świetne uzupełnienie dla "Serca na walizkach", a także sprawi, że jak na szpilkach będę czekałam na kolejne kontynuacje. Oj tej książce zdecydowanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-06-13
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: https://about-katherine.blogspot.com/2022/07/ognisty-romans-czy-romantyczna.html
"Pieprz i sól" K.A. Figaro jest książką, która dość mocno różni się na tle poprzednich powieści autorki. Na czym polega ta różnica? Otóż pierwszy raz miałam okazję poznać główną bohaterkę z twórczości pisarki, która stanowiłaby tak duży kontrast względem innych damskich postaci wykreowanych przez K.A Figaro. Gaja, jak widać to już z resztą z opisu książki, jest kobietą pewną siebie, silną, która wie czego chce, i która dodatkowo nie wstydzi się swoich pragnień. Śmiało dąży do celu - czy to zawodowego czy tego "miłosnego". Zawsze urzekały mnie damskie postacie tego typu, więc nie ma się co dziwić, że Gaję polubiłam już od pierwszych stron powieści. Ucieszyło mnie, że autorka postanowiła pokazać kobietę z perspektywy osoby, która świetnie sama jest w stanie sobie poradzić w życiu, nie gra księżniczki w opałach, ale co najważniejsze, że wszystkie inne postaci z "Pieprzu i soli" nie kwestionują tego i nie uważają jej z tego względu za dziwnej (a niestety często miałam okazję spotkać już taki pogląd w książkach). Bardzo się zatem cieszę, że K.A. Figaro postanowiła zmienić coś tworzonych zazwyczaj przez siebie bohaterkach, dzięki czemu miałam okazję poznać Gaję.
Gdybym miała w dość krótki sposób przedstawić, o czym jest "Pieprz i sól", powiedziałabym, że to historia młodej kobiety, przed którą los postawił dwóch całkowicie różnych od siebie mężczyzn. Z jednej strony mamy przystojnego i charyzmatycznego młodego lekarza, który marzy o prawdziwym związku, a z drugiej intrygującego i tajemniczego właściciela popularnego klubu w Warszawie, z jakim główna bohaterka z całą pewnością mogłaby przeżyć niejedną przygodę. Od siebie od razu dodam, że choć początkowo Mikołaj (lekarz) i dla mnie wydał się czarujący, to im bardziej poznawałam jego osobę, tym większą darzyłam go niechęcią. Bardzo nie spodobała mi się jego natarczywość oraz sam charakter - nie muszę więc chyba dodawać, że zdecydowanie bardziej kibicowałam Kostkowi. Bardzo intrygowało mnie również to, że tak mało wiemy o tym drugim, bo to sprawiało, że sama niesamowicie chciałam go poznać. Relacje Gai z obydwoma mężczyznami okazało się dość mocno poplątane, jednak myślę, że to właśnie dzięki temu tak bardzo wciągnęłam się w historię zaprezentowaną w "Pieprzu i soli".
Zdecydowanie największym plusem całej powieści są bohaterowie oraz relacje pomiędzy nimi. To właśnie na tym się koncentrujemy, a reszta stanowi (jak na razie) jedynie przyjemną (choć nie zawsze) otoczkę. Podejrzewam jednak, że autorka coś dla nas szykuje w kolejnych tomach serii, czego już teraz bardzo nie mogę się doczekać! Niesamowicie ciekawi mnie to, kto chciał zaszkodzić Gai poprzez opublikowanie kompromitującego ją filmiku z Klubu Costa - mam co prawda swoje podejrzenia, jednak i tak wydaje mi się, że całość może bardzo mocno mnie zaskoczyć.
Co tu więcej mówić - K.A. Figaro po raz kolejny pokazała, że umie tworzyć bardzo wciągające historie, a w "Pieprzu i soli" udowodniła dodatkowo, że nie jest autorką schematyczną i stara się kreować całkowicie różnych bohaterów. Moim zdaniem zdecydowanie jej się to udało! "Pieprz i sól" to jedna wielka tajemnica, której fragmenty poznajemy z każdą kolejną przeczytaną stroną. Autorka nie mówi wprost, czego możemy się spodziewać, a sprawia, że czytelnik na własną rękę pragnie poznawać tajemnice bohaterów. Jeśli zatem jesteście fanami twórczości autorki jestem pewna, że "Pieprz i sól" z pewnością wam się spodoba, a jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać niczego spod jej pióra, historia Gai sprawdzi się idealnie na pierwszy raz!
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: https://about-katherine.blogspot.com/2022/07/ognisty-romans-czy-romantyczna.html
"Pieprz i sól" K.A. Figaro jest książką, która dość mocno różni się na tle poprzednich powieści autorki. Na czym polega ta różnica? Otóż pierwszy raz miałam okazję poznać główną bohaterkę z twórczości pisarki, która stanowiłaby tak duży kontrast względem...
2019-05-13
Tym, co najbardziej zachęciło mnie do sięgnięcia po Prosty układ była niewątpliwie fabuła. Gdy przeczytałam opis książki doszłam do wniosku, że to może być całkiem interesująca historia. Od razy wiadomo, że jest to klasyczny erotyk, a nie Bóg wie jak ambitna powieść, więc też nie można spodziewać się po niej czegoś nie wiadomo jak zachwycającego, ale sama liczyłam na po prostu dobrą rozrywkę. Chyba nigdy też nie czytałam erotyka w polskim wydaniu... Serio, gdy teraz o tym myślę, to nie przypominam sobie żadnej takiej książki. To również zachęciło mnie do sięgnięcia po Prosty układ. I co teraz - żałuję, czy jestem zadowolona? Cóż... powiedziałabym, że trochę tego i trochę tego.
Główną bohaterką powieści, z której perspektywy (głównie) poznajemy historię jest Łucja Zarzycka - młoda dziewczyna, która właśnie kończy studia i tak na prawdę nie wie jeszcze, czego oczekuje od swojego życia. Choć jest ona jeszcze w młodym wieku to już udało jej się zaliczyć bardzo trudny związek, który również wpłynął na postrzeganie przez nią świata. Gdy spędza jeden z wieczorów z przyjaciółką z dawnych lat w klubie w jej rodzinnym mieście, trafia na tajemniczego, przystojnego i bardzo przyciągającego Dymitra. Pewne zdarzenia wkrótce przyczyniają się do tego, że ta dwójka zaczyna mieć ze sobą co raz więcej do czynienia.
Powiem wam szczerze, że chyba polubiłam Łucję, jednak kompletnie nie przekonał mnie sposób, w jaki autorka ją wykreowała. Bądźmy szczerzy - przez większą część książki dziewczyna była tak strasznie niezdecydowana, że po prostu zniechęcała do siebie czytelnika... Gdy Dymitr był blisko niej, gdy tylko poczuła jego zapach i dotyk gotowa była zrobić dla niego wszystko, a gdy mężczyzna znikał, ta zachowywała się tak, jakby czar nagle prysł i znów mówiła jak bardzo go nienawidzi... Dla mnie takie zachowanie jest kompletnie nierealne i przez cały czas, jak czytałam książkę nie potrafiłam obdarzyć Łucji szacunkiem. Dobra, pisałam wcześniej, że ją polubiłam - i jest to prawda. Wydała mi się być bardzo miłą i przyjacielską osobą, przez co właśnie taką ją polubiłam. Nie cierpiałam jej jednak, gdy zaczynała zmieniać się w napaloną nastolatkę, która nie miała własnego mózgu, bo myślała tylko w kategoriach pożądania. Pozwalała, żeby Dymitr nią pomiatał, mimo że już za chwilę zarzekała się, że nie może na coś takiego pozwolić.
Dymitr zaś był dla mnie zdecydowanie antybohaterem. Owszem, mnie również fascynowało to, co działo się pomiędzy nim i Łucją, ale bardzo gardzę nim za to przedmiotowe traktowanie kobiet, jakby były to tylko i wyłącznie zabawi seksualne. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, żeby taka osoba, jak ona mogła istnieć w prawdziwym życiu. Autorka chyba trochę za bardzo chciała poszaleć i przez to właśnie wpadła ze skrajności w skrajność. Kurczę no! Czytałam w swoim życiu już wiele erotyków, gdzie dla facetów liczył się tylko i wyłącznie seks, ale to już jakaś kompletna przesada! Zdaję sobie sprawę, że zachowanie Dymitra ma związek z jego przeszłością, ale on całkowicie już przeginał i ja sama nie widziałabym już przyszłości w tej historii.
To właśnie te rzeczy, które opisałam powyżej przyczyniły się do tego, że uważam Prosty układ za bardzo przeciętną powieść. Książka miała na prawdę wiele cudownych elementów, które bardzo mi się spodobały i zachęciły do sięgnięcia po drugi tom serii, ale jednak to podejście głównych bohaterów do siebie, ich wzajemne traktowanie się (a głównie traktowanie Łucji przez Dymitra) zniechęciły mnie do tego stopnia do tej historii, że nie chciałabym jej polecać nikomu, kto ceni sobie moją opinię. Bardzo spodobał mi się styl K.A. Figaro i jestem przekonana, ze gdy tylko pojawi się jakaś nowa książka autorki, która nie nawiązuje do serii Prosty układ na pewno po nią sięgnę . Był taki luźny, przyjazny - czułam się tak, jakby Łucja Zarzycka sama opowiadała mi swoją historię przy kawie. Taki styl zdecydowanie tutaj pasuje! Nie przeszkadzało mi również to, że akcja dzieje się w Warszawie i jest wiele nawiązań do miasta, co z reguły denerwuje mnie w powieściach polskich pisarzy.
Podsumowując więc.... Prosty układ to chyba jedna z najbardziej kontrowersyjnych powieści, które czytałam w swoim życiu i które wzbudziły we mnie tak wiele emocji. Plusy należą jej się za historię, bo ta była na prawdę przyjemna i wciągająca, ale ogromne minusy kieruję w stronę bohaterów. Bardzo zniszczyli mi tą historię i gdybym tylko nie byłą ciekawa, jak zakończy się ten dziwny romans, na pewno już nigdy więcej nie wracałabym do Łucji i Dymitra...
Tym, co najbardziej zachęciło mnie do sięgnięcia po Prosty układ była niewątpliwie fabuła. Gdy przeczytałam opis książki doszłam do wniosku, że to może być całkiem interesująca historia. Od razy wiadomo, że jest to klasyczny erotyk, a nie Bóg wie jak ambitna powieść, więc też nie można spodziewać się po niej czegoś nie wiadomo jak zachwycającego, ale sama liczyłam na po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-19
Za każdym razem, kiedy sięgałam po książki autorstwa K.A. Figaro budziły one we mnie na prawdę sprzeczne uczucia. Z jednej strony historia, którą wymyślała autorka wydawała mi się ciekawa i taka w moim stylu, jednak z drugiej bardzo przeszkadzała mi kreacja bohaterów, motywy ich działania, zachowanie, czy nawet charakter. Nie da się ukryć, że to często wpływało na moją opinię odnośnie konkretnego tomu serii "Rozchwiani". Mimo to, wciąż wracałam do tego cyklu, bo chęć dowiedzenia się, jak potoczą się dalej losy Łucji i Dymitra zawsze wygrywała. Także i tym razem sięgnęłam po trzeci już tom tej intrygującej serii i jestem zaskoczona, że "Próba życia" tak pozytywnie mnie zaskoczyła.
Jeśli więc jesteście ciekawi, jakie są moje wrażenia po poznaniu dalszych poczynań Łucji i Dymitra, zapraszam was do zapoznania się z całą recenzją!
Po wyjawieniu Dymitrowi, że Łucja jest z nim w ciąży i kategorycznym rozpadzie ich nietuzinkowej relacji, dziewczyna robi wszystko, aby jak najmocniej odciąć się od swojej przeszłości. Dzięki pomocy Sebastiana wiedzie teraz spokojne życie za granicami swojego rodzinnego kraju. Na świat przyszła też jej cudowna córeczka, która choć daje jej masę miłości i radości, przy każdym spojrzeniu wzbudza wspomnienia, przez które serce dziewczyny ponownie rozpada się na kawałki. Dymitr ją porzucił, nazwał dziwką i wyrzekł się ich wspólnego dziecka - tego nie da się tak łatwo zapomnieć. Lecz również i życie mężczyzny zaczęło sypać się odkąd po Łucji zaginął najmniejszy ślad. Choć Dymitr nie chce się do tego przyznać nie potrafi pogodzić się ze stratą dziewczyny, która znaczyła dla niego tak wiele. Co raz bardziej stacza się więc w mroczną otchłań swojej osobowości.
"Próba życia" to pierwszy z tomów, w którym nasi główni bohaterowie rozstają się na tak długo. Praktycznie przez całą książkę nie mają ze sobą żadnej styczności. I ja wam powiem, że to było świetne posunięcie. Często mówi się, że przy kłótni w związkach, najlepszy jest "odpoczynek od siebie", aby móc na spokojnie przemyśleć wszystko to, co zaprząta nam głowę. Myślę, że w przypadku historii Łucji i Dymitra wyszło to autorce na prawdę dobrze - nie dość, że obserwujemy to, co dzieje się z bohaterami po rozłące, widzimy, jak oni radzą sobie z rozstaniem i jak przez to zmienia się ich sposób myślenia, to jeszcze sami mamy taką możliwość. Możemy poznać obydwie postaci z całkiem innej strony, a to pozwala nam przemyśleć wszystko, co się wydarzyło dotychczas znacznie lepiej. Ja sama na przykład zmieniłam nieznacznie postrzeganie Dymitra - przez cały czas uważałam go za najpodlejszego człowieka na świecie i chociaż w tej części staje się swojego rodzaju kwintesencją tego słowa, to pozwoliło mi to znacznie bardziej wczuć się w "jego skórę". Dzięki temu bardziej zrozumiałam sposób jego postępowania w niektórych sytuacjach i dało mi to nadzieję, że może jednak z tym facetem stanie się coś lepszego.
Zawsze miałam mieszane uczucia w stosunku do samego sposobu, w jaki K.A. Figaro kreuje swoich bohaterów i jaki daje im tok rozumowania. Bardzo często nie rozumiałam jej wyborów i to co przedstawiała wydawało mi się niekiedy kompletnie nieprawdopodobne. Im bardziej jednak zagłębiam się w lekturę jej książek, tym bardziej jednak zaczynam się do niej przekonywać. Oczywiście nadal nie do końca zgadzam się ze wszystkim, co autorka przedstawia w swoich powieściach, jednak z całą pewnością zaczynam lubić się z jej stylem. Jestem bardzo ciekawa, jak to będzie dalej, czy przy kolejnych książkach będę mogła powiedzieć to samo.
"Próba życia" zdecydowanie czytała mi się najlepiej ze wszystkich dotychczasowych części, jednak z drugiej strony czuję tutaj pewien niedosyt. Odniosłam wrażenie, że jest to swego czasu taki zapychacz, jakby autorka nie bardzo wiedziała, co zrobić dalej. Niczego szczególnego, tak na dobrą sprawę, się z tej części nie dowiedzieliśmy, a i całość mi na przykład bardzo się dłużyła. Wiem, że jest to trochę sprzeczne z tym, o czym wspominałam wyżej, jednak tak właśnie było. Cały czas czekałam na jakiś zwrot akcji, coś, po czym stwierdzę, że na to właśnie warto było czekać, ale niestety się zawiodłam. Jedynym plusem jest tutaj zakończenie, które wgniata w fotel i budzi ogromną ciekawość względem następnego tomu. Tego się nie spodziewałam i już snuję teorie, co dalej może się wydarzyć.
Podsumowując więc, "Próba życia" to kolejna z serii "Rozchwiani", która wzbudziła we mnie tak sprzeczne uczucia. Z jednej strony znajduję w niej kilka plusów, które mocno wpływają na to, jak postrzegam cały cykl, z drugiej jednak wciąż mocno przeszkadza mi to, z czym miałam problem w przypadku dwóch poprzednich tomów. Jednakże dzięki temu, że K.A. Figaro zawsze zostawia nas z jakimś zaskakującym zakończeniem, już teraz mocno czekam na kontynuację przygód Łucji i Dymitra i coś mi mówi, że może się tam na prawdę sporo zmienić. Zobaczymy... A co do "Próby życia" polecam, jeśli polubiliście bohaterów w poprzednich częściach.
Za każdym razem, kiedy sięgałam po książki autorstwa K.A. Figaro budziły one we mnie na prawdę sprzeczne uczucia. Z jednej strony historia, którą wymyślała autorka wydawała mi się ciekawa i taka w moim stylu, jednak z drugiej bardzo przeszkadzała mi kreacja bohaterów, motywy ich działania, zachowanie, czy nawet charakter. Nie da się ukryć, że to często wpływało na moją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: https://about-katherine.blogspot.com/2023/05/zagadkowe-znikniecie-i-skrywane.html
___
Jak tylko dowiedziałam się o tym tytule wiedziałam, że koniecznie muszę się z nim zapoznać! A to dlaczego? Połączenie thrillera z motywem florystycznym niesamowicie mnie zaintrygowało. Dotychczas nie zetknęłam się jeszcze z kombinacją tego typy, więc jak mogłam przejść koło niego obojętnie? Czy było warto i się nie zawiodłam? Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii zapraszam was do przeczytania reszty recenzji.
Trzeba przyznać, że autorce książki już od samego początku udało się bez problemu przykuć moją uwagę. Intrygująca tajemnica spotyka nas już na pierwszych stronach, kiedy to razem z bohaterką powieści, Sonią, dowiadujemy się, że jej przyjaciółka i jednocześnie szefowa kwiaciarni, w której wspólnie pracowały, zniknęła. Nikt nie wie, co tak na prawdę stało się z kobietą - tylko Sonia podejrzewa, że coś tu nie gra i że Helenie mogło przytrafić się coś złego. Czuje, że musi coś zrobić, aby pomóc przyjaciółce, jednakże po drodze musi zmierzyć się z wieloma sekretami, jakie ukrywała przed wszystkimi Helena.
Niesamowicie spodobało mi się to, że autorka dała czytelnikom możliwość poznawania tajemnic Heleny razem z bohaterami książki - głównie Sonią oraz mężem zaginionej kobiety. Bardzo szybko okazało się bowiem, że ta niezwykle utalentowana florystka, zajmująca w swojej branży wysoką pozycję i ciesząca się uznaniem wśród swoich klientów, nie jest do końca tym, za kogo się podaje. Za Heleną ciągnie się mroczna przeszłość, o której wiedzą tylko nieliczni. Ci natomiast dla własnego dobra nie zdradzą jej sekretów. Warto tu wspomnieć o tym, iż względem zaginięcia kobiety duże znaczenie miały okoliczności, w jakich Sonia i Helena się poznały. Śmiało można powiedzieć, że Sonia uratowała swojej przyjaciółce życie, a ta postanowiła odwdzięczyć się jej najlepiej jak potrafiła - ucząc ją swojego fachu i zatrudniając w swojej kwiaciarni. Jednak i w tym przypadku prawda nie jest do końca taka, jak Soni się wydaje.
Zagłębiając się w fabułę "Florystek" towarzyszymy w szczególności Soni, która jest w pewnym sensie naszym przewodnikiem po całej historii. To dzięki niej z każdą kolejną stroną poznajemy nowe fakty odnoszące się do życia Heleny, jej małżeństwa, przeszłości, jak i samej znajomości z Sonią. I choć z początku mogłoby się wydawać, że nie ma w tych sekretach nic niezwykłego, bo w końcu każdy z nas ma jakieś swoje tajemnice, wszystko zmienia się po odnalezieniu pamiętnika Heleny. To on zdradza nam wszystko to, co kobieta przez tyle lat starała się ukryć, a co tak mocno rzutowało na jej osobę - co spowodowało, że stała się tym, kim była obecnie. Muszę przyznać, iż czytanie wspomnianego pamiętnika razem z Sonią było dla mnie niesamowicie fascynujące. Alicja Sinicka postanowiła dodatkowo go nam dozować, przeplatając go jednocześnie z rzeczywistością Sonii. Dzięki temu wiele spraw zaczynało nabierać sensu - zarówno dla nas, jak i dla Sonii.
Najmocniejszym elementem książki jest z całą pewnością jej zakończenie, gdy w końcu dowiadujemy się, co tak na prawdę stało się z Heleną i dlaczego. Nie ukrywam, że byłam w ogromnym szoku, gdy dowiedziałam się o jednym z najważniejszych wydarzeń z przeszłości Heleny i o tym, dlaczego zaginęła. Czytając cały czas miałam ciarki, czemu dodatkowo towarzyszyło niedowierzanie, ogromne zdziwienie, a jednocześnie dość spory smutek. Alicja Sinicka wykonała kawał na prawdę dobrej roboty - udało jej się przyciągnąć uwagę czytelnika już od pierwszych stron i utrzymać ją praktycznie do samego końca, gdzie zaprezentowane przez nią zakończenie okazało się istną petardą!
Lektura "Florystek" była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Alicji Sinickiej i już teraz wiem, że zdecydowanie nie ostatnim! Jej styl prowadzenia akcji, wykreowane postacie, budowanie napięcia podczas lektury i zjawiskowe zakończenie zdecydowanie przyczyniły się do tego, że z całą pewnością będę musiała poznać kolejne powieści, które wyszły spod jej pióra. Książka "Florystki" okazała się być na prawdę niezłym thrillerem, który na długo pozostanie w mojej pamięci.
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: https://about-katherine.blogspot.com/2023/05/zagadkowe-znikniecie-i-skrywane.html
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to___
Jak tylko dowiedziałam się o tym tytule wiedziałam, że koniecznie muszę się z nim zapoznać! A to dlaczego? Połączenie thrillera z motywem florystycznym niesamowicie mnie zaintrygowało. Dotychczas nie zetknęłam się jeszcze z kombinacją tego typy, więc jak...