-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać410
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2024-04-24
2024-03-22
2023-11-28
2023-11-11
2023-09-01
2023-08-11
2023-06-11
2023-02-17
2022-11-27
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU -> https://about-katherine.blogspot.com/2023/05/samotne-serca-z-nuta-muzyki-w-tle-czyli.html
Ah! Jak dobrze poznawało mi się tą historię! To pierwsze co zdecydowanie mogę powiedzieć o Lonely heart, czyli pierwszym tomie świetnie zapowiadającej się serii Scarlet Luck od Mony Kasten. Bardzo brakowało mi stylu autorki, który tak bardzo pokochałam podczas czytania powieści z serii Begin Again. Tym razem Mona po raz kolejny pokazała nam na co ją stać serwując kolejną niezwykle wciągającą oraz emocjonującą historię.
W przypadku Lonely heart główny motyw stanowi muzyka, która towarzyszy nam praktycznie na każdej stronie. Z jednej strony mamy Rosie, która on najmłodszych lat się w niej zagłębia, a teraz, będąc już dorosłą kobietą, prowadzi autorską audycję Rosie Hart Show, w której rozmawia z wieloma sławnymi, jak i dobrze rokującymi artystami. Z drugiej zaś strony pojawia się Bestia (a właściwie Adam), czyli perkusista popularnego zespołu Scarlet Luck, którego poczynania Rosie śledzi od samego początku. Sprawiło to, iż stała się ich najwierniejszą fanką. To piosenki Scarlet Luck towarzyszyły jej bowiem w tych najbardziej dramatycznych oraz radosnych chwilach życia - gdy potrzebowała oderwać się od rzeczywistości. W końcu Rosie dostaje szansę przeprowadzenia wywiadu z członkami Scarlet Luck, jednak to, co miało być spełnieniem jej marzeń, szybko staje się najgorszym koszmarem. Wkrótce spotyka się z ogromnym hejtem ze strony fanów zespołu, a to nie tylko przekłada się na spadek popularności jej programu, ale także mocno oddziałuje na jej psychikę. Nic nie jest jednak przesądzone, gdy na drodze Rosie ponownie staje Bestia...
Duet Rosie i Bestia to dla mnie idealne połączenie! Już od pierwszych stron książki z wielkim zainteresowaniem śledziłam relację, która rodziła się pomiędzy nimi - a trzeba przyznać jest ona bardzo wybuchowa i nieoczywista. Każdy z bohaterów zmaga się z jakimiś demonami przeszłości, z którymi nie może sobie poradzić. Ale tak się składa, że samotne serce często zrozumieć może tylko drugie samotne serce. W Bestii niesamowicie zaintrygowała mnie tajemnica, którą skrywa oraz mrok, który zmusza go do odcinania się od rzeczywistości. Bardzo chciałam dowiedzieć się, co takiego wydarzyło się w jego życiu, co ukształtowało go w taki właśnie sposób. Rosie natomiast zaintrygowała mnie swoim trzeźwym umysłem i niezwykle dorosłym, a jednocześnie radosnym (mimo wszystko) podejściem do życia. To bohaterka, której dawno nie spotkałam na swojej czytelniczej drodze. Spodobało mi się to, że stara się nie wyciągać pochopnych wniosków z czyjegoś zachowania czy postępowania oraz że stara się być wsparciem dla tych, którzy tego potrzebują.
Jest jeszcze motyw muzyki, o którym zdecydowanie nie mogę zapomnieć. Sama uwielbiam powieści z takim wątkiem, a w Lonely heart spodobało mi się, że choć muzyka nie stoi tu na pierwszym planie, to praktycznie cały czas jest obecna. Towarzyszy bohaterom na każdym możliwym kroku, co z łatwością można zauważyć. Jak dla mnie jest to zdecydowanie spory plus.
Lonely heart okazała się być dla mnie niczym emocjonalna jazda kolejką górską bez trzymanki i żadnego przygotowania. Książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron i trzymała przy sobie praktycznie do ostatniego zdania. Nic nie było w tej powieści oczywiste, a już zwłaszcza zakończenie, które wyrwało mi serce z piersi i roztrzaskało na miliony drobnych kawałków. Sprawiło, że nie mogłam doczekać się kolejnego tomu, na który czekałam z ogromnym zniecierpliwieniem! Uwierzcie mi - bardzo długo próbowałam dojść do siebie po poznaniu zakończenia...💔
Cóż mogę więcej powiedzie - Lonely heart to jedna z lepszych książek jakie miałam ostatnio przyjemność czytać. Mona Kasten po raz kolejny udowodniła, że jest wspaniałą pisarką, która potrafi z wielką łatwością przykuć uwagę czytelnika i zatrzymać ją do samego końca. Kreuje nietuzinkowych bohaterów, z którymi nie sposób się nie utożsamiać. Uwielbiam ją, a Lonely heart dołącza do grona moich ukochanych książek!
Polecam wam ją z całego serca! Zdecydowanie nie pożałujecie!
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU -> https://about-katherine.blogspot.com/2023/05/samotne-serca-z-nuta-muzyki-w-tle-czyli.html
Ah! Jak dobrze poznawało mi się tą historię! To pierwsze co zdecydowanie mogę powiedzieć o Lonely heart, czyli pierwszym tomie świetnie zapowiadającej się serii Scarlet Luck od Mony Kasten. Bardzo brakowało mi stylu autorki, który tak bardzo...
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: https://about-katherine.blogspot.com/2023/05/zagadkowe-znikniecie-i-skrywane.html
___
Jak tylko dowiedziałam się o tym tytule wiedziałam, że koniecznie muszę się z nim zapoznać! A to dlaczego? Połączenie thrillera z motywem florystycznym niesamowicie mnie zaintrygowało. Dotychczas nie zetknęłam się jeszcze z kombinacją tego typy, więc jak mogłam przejść koło niego obojętnie? Czy było warto i się nie zawiodłam? Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii zapraszam was do przeczytania reszty recenzji.
Trzeba przyznać, że autorce książki już od samego początku udało się bez problemu przykuć moją uwagę. Intrygująca tajemnica spotyka nas już na pierwszych stronach, kiedy to razem z bohaterką powieści, Sonią, dowiadujemy się, że jej przyjaciółka i jednocześnie szefowa kwiaciarni, w której wspólnie pracowały, zniknęła. Nikt nie wie, co tak na prawdę stało się z kobietą - tylko Sonia podejrzewa, że coś tu nie gra i że Helenie mogło przytrafić się coś złego. Czuje, że musi coś zrobić, aby pomóc przyjaciółce, jednakże po drodze musi zmierzyć się z wieloma sekretami, jakie ukrywała przed wszystkimi Helena.
Niesamowicie spodobało mi się to, że autorka dała czytelnikom możliwość poznawania tajemnic Heleny razem z bohaterami książki - głównie Sonią oraz mężem zaginionej kobiety. Bardzo szybko okazało się bowiem, że ta niezwykle utalentowana florystka, zajmująca w swojej branży wysoką pozycję i ciesząca się uznaniem wśród swoich klientów, nie jest do końca tym, za kogo się podaje. Za Heleną ciągnie się mroczna przeszłość, o której wiedzą tylko nieliczni. Ci natomiast dla własnego dobra nie zdradzą jej sekretów. Warto tu wspomnieć o tym, iż względem zaginięcia kobiety duże znaczenie miały okoliczności, w jakich Sonia i Helena się poznały. Śmiało można powiedzieć, że Sonia uratowała swojej przyjaciółce życie, a ta postanowiła odwdzięczyć się jej najlepiej jak potrafiła - ucząc ją swojego fachu i zatrudniając w swojej kwiaciarni. Jednak i w tym przypadku prawda nie jest do końca taka, jak Soni się wydaje.
Zagłębiając się w fabułę "Florystek" towarzyszymy w szczególności Soni, która jest w pewnym sensie naszym przewodnikiem po całej historii. To dzięki niej z każdą kolejną stroną poznajemy nowe fakty odnoszące się do życia Heleny, jej małżeństwa, przeszłości, jak i samej znajomości z Sonią. I choć z początku mogłoby się wydawać, że nie ma w tych sekretach nic niezwykłego, bo w końcu każdy z nas ma jakieś swoje tajemnice, wszystko zmienia się po odnalezieniu pamiętnika Heleny. To on zdradza nam wszystko to, co kobieta przez tyle lat starała się ukryć, a co tak mocno rzutowało na jej osobę - co spowodowało, że stała się tym, kim była obecnie. Muszę przyznać, iż czytanie wspomnianego pamiętnika razem z Sonią było dla mnie niesamowicie fascynujące. Alicja Sinicka postanowiła dodatkowo go nam dozować, przeplatając go jednocześnie z rzeczywistością Sonii. Dzięki temu wiele spraw zaczynało nabierać sensu - zarówno dla nas, jak i dla Sonii.
Najmocniejszym elementem książki jest z całą pewnością jej zakończenie, gdy w końcu dowiadujemy się, co tak na prawdę stało się z Heleną i dlaczego. Nie ukrywam, że byłam w ogromnym szoku, gdy dowiedziałam się o jednym z najważniejszych wydarzeń z przeszłości Heleny i o tym, dlaczego zaginęła. Czytając cały czas miałam ciarki, czemu dodatkowo towarzyszyło niedowierzanie, ogromne zdziwienie, a jednocześnie dość spory smutek. Alicja Sinicka wykonała kawał na prawdę dobrej roboty - udało jej się przyciągnąć uwagę czytelnika już od pierwszych stron i utrzymać ją praktycznie do samego końca, gdzie zaprezentowane przez nią zakończenie okazało się istną petardą!
Lektura "Florystek" była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Alicji Sinickiej i już teraz wiem, że zdecydowanie nie ostatnim! Jej styl prowadzenia akcji, wykreowane postacie, budowanie napięcia podczas lektury i zjawiskowe zakończenie zdecydowanie przyczyniły się do tego, że z całą pewnością będę musiała poznać kolejne powieści, które wyszły spod jej pióra. Książka "Florystki" okazała się być na prawdę niezłym thrillerem, który na długo pozostanie w mojej pamięci.
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: https://about-katherine.blogspot.com/2023/05/zagadkowe-znikniecie-i-skrywane.html
więcej Pokaż mimo to___
Jak tylko dowiedziałam się o tym tytule wiedziałam, że koniecznie muszę się z nim zapoznać! A to dlaczego? Połączenie thrillera z motywem florystycznym niesamowicie mnie zaintrygowało. Dotychczas nie zetknęłam się jeszcze z kombinacją tego typy, więc jak...