Opinie użytkownika
Rytuał krwi to fantastyczny debiut; fantastyczny - dosłownie i w przenośni.
Bo raz, że mamy tu książkę fantasy; to oczywiste. Ale - co, myślę, znacznie ważniejsze - mamy tu też książkę dobrą. Dobrze pomyślaną - i naprawdę dobrze napisaną, co w przypadku pierwszych książek często oczywiste nie jest. Ale w tym przypadku wyszło świetnie - i momentami trudno uwierzyć, że jest...
"sam
twój głos
doprowadza mnie
do łez"
-- Rupi Kaur
NIEZWYKLE TRAFNE AUTOPODSUMOWANIE AUTORKI.
Lepsze niż BELFER?
Nie. Gorsze.
Lepsze niż ŚLEPNĄĆ OD ŚWIATEŁ?
Nie sądzę.
Ale nadal bardzo dobre. Inne, nowe, unikalne. Pies ten sam, chce się powiedzieć. Ale sztuczki? - Sztuczki nowe.
Mocno średnie starcie z mitem. (Mit poradził sobie dobrze.) Olga - na czwórkę (dodam - dość słabą: na taką czwórkę po trosze z litości).
Pokaż mimo toRichardzie Flanagan – pokłon przed Tobą! Brak mi słów. Naprawdę. Brak mi. Tour de force *niesamowitej* wrażliwości – to *dzieło*. Przepiękne!
Pokaż mimo to
Boże. Cóż to za fatalne (o! fatalne!!!) melodramacisko... Przebrane za wielkomiejską – nowojorską – bildungsroman i poważną powieść queer – fatalne i źle napisane melodramacisko.
Porąb i spal. Nie polecam.
+To – póki co – moje osobiste TOP1 2016 w kategorii rozczarowanie roku :f
Znowu! Znowu! Znów to samo! Powieść – solidne dziesięć na dziesięć. Serduszko. Znak Jakości Wierzbickiego. Przekład? Fatalnie. *Naprawdę* fatalnie. Ktoś to naprawdę porządnie spierdolił (tłumacz, A. Szulc? redaktor, B. Słama? – trudno ocenić, trudno powiedzieć). Ogólnie: ciężko dać wiarę, że powieść napisaną *tak dobrze* można przerzucić na polski *tak źle*.
Jeśli możecie...
Jak to zawsze: Jacek Dehnel. Bardzo w sobie zakochan•*. (Niezupełnie – bezzasadnie.) Bardzo w siebie zapatrzon•. (Powiesz: dziennik – to normalne. Odpowiadam: forma formą – zapatrzenie swoją drogą.) Co wszelako – prawdę mówiąc – nie przeszkadza mi go lubić. A więc – postęp: w końcu – postęp. ^^
(To powiedziawsz•: chce się – owszem – chce się więcej ^^')
*Nie lubię igreków.