-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać359
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant8
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2024-03-10
2022-10-24
🤔🤔🤔
Jeśli spojrzycie na okładkę ‘Secretum” większość z was stwierdzi, że nie ma w niej nic nadzwyczajnego. I do tego można śmiało powiedzieć, że jest ona minimalistyczna i że nie dzieje się tak naprawdę nic na niej. A mnie przechodzą dreszcze za każdym razem jak tylko na nią spojrzę. Ta dłoń, która wydaje się wychodzić prosto z ziemi, jest dla mnie naprawdę przerażająca. Po takiej okładce spodziewałam się równie mocnej historii. Czy ją jednak ostatecznie dostałam?
🤔🤔🤔
Anna Zielewska jest policjantką. Liczyła na jakieś mrożące krew w żyłach śledztwa, tymczasem jedyne z czym się musi borykać to z reguły pijani obywatele. Pociesz się jedynie tym, że chociaż w życiu prywatnym dobrze się jej wiedzie. Odnalazła mężczyznę, który chce z nią być i przy którym czuje się naprawdę bezpiecznie. Sielanka ta jednak nie trwa długo. Zostają odnalezione zwłoki bestialsko zamordowanej kobiety. Sprawę tę otrzymuje Anna, która wraz z początkującym na terenie komendy Zbyszkiem Dybieckim stara się odnaleźć sprawcę. Tymczasem to dopiero początek makabrycznych zdarzeń. Na domiar złego, jak już się sypie to po całości. Anna otrzymuje pewną wiadomość, która rozwala jej codzienność i kobieta ma w głowie straszny mętlik. Kompletnie nie wie, jaką decyzję powinna podjąć. Czy w tej historii może pojawić się happy end?
🤔🤔🤔
Zaczynając lekturę tej powieści miałam co do niej naprawdę dobre przeczucia. Wiecie, czasem jest tak, że rozpoczynacie daną książkę i już dosłownie od pierwszych zdań po prostu wiecie, że to będzie TO. Ja tak miałam w tym przypadku. Dodatkowo autorka dysponuje bardzo lekkim stylem pisania, więc czytelnik ledwo zauważa, jak przerzuca kolejne strony.
🤔🤔🤔
Nie przypasowała mi kreacja głównej bohaterki, czyli policjantki Anny Zielewskiej. Jeszcze na początku historii zachowywała się normalnie i potrafiłam zrozumieć jej kolejne motywy działań. W pewien sposób nawet jej kibicowałam, aby się jej wszystko ułożyło tak, jak ona by tego chciała. Niestety, ale później im dalej brnęłam w jej historię tym było z tą postacią tylko gorzej. Nie chcę za bardzo zdradzać o jaką sytuację mi konkretnie chodzi, żeby wam niepotrzebnie nie spojlerować, ale uważam, że autorka zrobiła z tej bohaterki kobietę dziecinną, która sama nie wie, jak ma się zachować i która woli od siebie wszystkich odepchnąć niż przyjąć czyjąkolwiek pomoc. Nie przemówiło to do mnie w żaden sposób i nadal się zastanawiam, jak można aż do tego stopnia zepsuć wykreowaną przez siebie postać.
🤔🤔🤔
Wojtka polubiłam. I pomimo tego, że był dość tajemniczy, a może właśnie dlatego, lubiłam nieliczne sceny z nim. Inne uczestniczki booktouru, w którym otrzymałam ten tytuł do przeczytania (@myreadingimagination, ogromnie dziękuję!), zaczęły go podejrzewać o najgorsze rzeczy. I w pewnym momencie zorientowałam się, że sama go o to podejrzewam. Prawie do samego końca byłam pewna, że to właśnie Wojtek, partner Anki jest mordercą. Wiecznie miał jakieś dziwne wymówki, aby nie zapraszać jej do siebie tylko zawsze wpraszał się do jej mieszkania i tym podobne podejrzane sytuacje sprawiły, że gdzieś z tyłu głowy zaświeciła mi się czerwona lampka.
🤔🤔🤔
Bardzo spodobała mi się kreacja Zbyszka Dybieckiego. To taki typowy praktykant, szaraczek, niby niepozorny, ale wiecie sami, że cicha woda brzegi rwie. Może ktoś wyglądać niewinnie, a skrywać w swej duszy ogromny mrok. I Zbyszek tak właśnie mi się jawił.
🤔🤔🤔
Ciekawymi elementami tej powieści są urywki z przeszłości mordercy. Określa siebie w nich jako ON i pokazuje czytelnikowi, jak trudne miał dzieciństwo. Dla mnie to było coś niewyobrażalnego to, co zrobiła mu matka. Ale czy to powinno prowadzić do tak makabrycznych zabaw, jakim się potem oddawał? A w ich wyniku i tego, że nikt tego w odpowiednim momencie nie zastopował, nie zatrzymał późniejsze brutalne morderstwa kobiet? Szczerze mówiąc, byłam w szoku, jak czytałam, co ON robił najpierw zwierzętom, a później kobietom. Nie wiem, jak można być takim oprawcą i jeszcze czerpać z tego tak ogromną radość.
🤔🤔🤔
Jeśli już przy tych opisach jesteśmy, to muszę to zaznaczyć i to wyraźnie, że z pewnością nie jest to książka dla wszystkich. Okładka może się złudnie wydawać niepozorna, ale zaręczam wam, że sama treść jest naprawdę mocna. Autorka nie boi się opisywać tego, co oprawca robi swoim ofiarom. Mało tego, te opisy nie są suche tylko tak plastyczne, że niekiedy można odnieść wrażenie, że to czytelnik stał się kolejną ofiarą. Nie ma tu miejsca na zastanawianie się nad tym, co można napisać, a czego nie, autorka po prostu nie ukrywa niczego. Podaje czytelnikowi wszystko na tacy, aby odczuwał jeszcze większe emocje. Nie brakuje tu ani krwi ani dość szczegółowych opisów tego, co oprawca robi swojej ofierze. Wiecie, co było dla mnie najbardziej przerażające w tej historii? Że w pewnym momencie oderwałam się na chwilę od lektury i pomyślałam, że mogłaby się ona wydarzyć w prawdziwym życiu! Ile to osób mijamy każdego dnia? Z pozoru wydają się niewinne i spieszące do pracy czy też żłobka, aby zdążyć odebrać dziecko. Ale pod powłoką tej zwyczajności niekiedy ukrywa się ogromne i wstrząsające zło. Autorka wręcz perfekcyjnie ukazała to właśnie w tej powieści. Nigdy nie wiadomo, kto nas obserwuje i co potem z uzyskanymi na nasz temat informacjami zrobi. Kilka dni temu jakoś po 19 już siedziałam w pracy. Ci co mnie obserwują od jakiegoś czasu to wiedzą, gdzie pracuję, ale może jest ktoś jeszcze, kto tego nie wie - pracuję jako rejestratorka w przychodni rehabilitacyjnej. No i wiecie, po tej 19 i to tak już grubo dość zostałam tylko ja i pani sprzątająca. I wszedł młody chłopak z pytaniem, czy może skorzystać z gniazdka, bo mu się telefon właśnie rozładował. Na dowód pokazał ten smartfon, a ja się zgodziłam. Czy moją pierwszą myślą było to, że to może być włamywacz abo morderca? No nie, bo zwyczajnie o takich rzeczach się nie myśli. A co bym zrobiła, gdyby mnie zaatakował? Ja bym odpowiedziała atakiem zębami teściowej? Możliwe…
🤔🤔🤔
No dobrze, ale ktoś mógłby zapytać, czy ta powieść ma jakieś większe minusy. I śmiem stwierdzić, że tak. Mianowicie, gdzieś tak do połowy tę historię naprawdę świetnie się czyta. Tak jak napisałam już wcześniej, ona jest tak skonstruowana, że czytelnik nie potrafi i nie chce oderwać się od lektury. Znajduje się on pod wpływem szeregu skrajnych emocji i może to właśnie powoduje, że nie dostrzega, jak w sumie jest przez autorkę trochę oszukiwany i zwodzony. Ale w połowie “Secretum” emocje na chwilę opadają i ten moment, te parę sekund wystarczy, aby ocknąć się z jakby letargu i stwierdzić, że coś tu jest nie tak. Mianowicie fabuła kręci się w kółko. Tu nie dzieje się nic nowego. Pod koniec lektury autorka skupia się wręcz na tym, co odczuwa Anna i na tym, jaką w końcu podejmie decyzję, a nie na samym śledztwie. Nie ma już potem zaskoczeń czy twistów, które spowodowałyby, że czytelnik nie potrafiłby pozbierać szczęki z podłogi.
🤔🤔🤔
Przechodząc do samego zakończenia “Secretum” to muszę powiedzieć, że dla mnie było ono mocno przewidywalne. Może już przeczytałam trochę za dużo książek, ale ostatnie sceny nie wywołały we mnie zbytniego zaskoczenia. Owszem, byłam zszokowana samą zaistniałą sytuacją, ale na przykład wyjaśnienie kto i dlaczego był mordercą w ogóle mnie nie zdziwiło. Mało tego, mogę powiedzieć, że autorka zdecydowała się wybrać motyw dość oklepany i często pojawiający się w książkach. Także u mnie braw za to nie będzie.
🤔🤔🤔
Nie oceniam jednak tej powieści zbyt nisko, bowiem nie potrafiłabym jej wystawić na przykład tylko czterech gwiazdek na dziesięć możliwych ze względu na powyższe zarzuty. Bo wiecie, czytywałam gorsze książki, na lekturze których wręcz zasypiałam i ziewałam. W tym przypadku zadziało się coś dziwnego. Pewne lementy powieści nie przypasowały mi, ale sama lektura nie męczyła mnie. Rozdziały są dość krótkie, a autorka dodatkowo zdecydowała się oddać głos mordercy. Myślę, że ten zabieg spowodował, iż czytelnik jeszcze lepiej może odebrać tę historię. Poza tym przez te urywki z przeszłości mordercy możemy lepiej poznać jego psychikę i mechanizmy jakie rządziły nim i powodowały, że zachowywał się on w taki, a nie inny sposób.
🤔🤔🤔
Podsumowując, “Secretum” autorstwa Katarzyny Grzegrzółki to była dobrze zapowiadająca się historia. Fabuła nie sprawiała wrażenia mocno zagmatwanej, a jednak wciąga od pierwszych stron i ciężko się od niej oderwać. Bohaterowie są tutaj dosyć specyficznie wykreowani. Nie spodobała mi się kompletnie Anna Zieleniewicz, chociaż z początku jeszcze trzymałam za nią kciuki. Jednak jej późniejsze zachowania okazały się dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Nie pojmowałam tego, co robi i dlaczego akurat takie podejmuje decyzje.
🤔🤔🤔
Uważam, że jest to dobry kryminał, chociaż kilka rzeczy, moim zdaniem, poszło trochę nie w tę stronę, w którą powinny. Kreacja Anny była tylko początkowo odpowiednia, bo później zmierzyła w totalnie złe strony. Zakończenie pozostawił u mnie swego rodzaju niedosyt. Nie jestem w pełni usatysfakcjonowana tym, co otrzymałam. Nie uważam, by wyjaśnienie całego śledztwa i prowadzonego przez tyle stron było zaskakujące chociaż w małym stopniu. Ale jednocześnie jestem zdania, że “Secretum” przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy lubią mocniejsze historie kryminalne, nie tylko skupiające się na śledztwie, ale także na krwawych opisach miejsc zbrodni.
🤔🤔🤔
Jeśli spojrzycie na okładkę ‘Secretum” większość z was stwierdzi, że nie ma w niej nic nadzwyczajnego. I do tego można śmiało powiedzieć, że jest ona minimalistyczna i że nie dzieje się tak naprawdę nic na niej. A mnie przechodzą dreszcze za każdym razem jak tylko na nią spojrzę. Ta dłoń, która wydaje się wychodzić prosto z ziemi, jest dla mnie naprawdę przerażająca. Po...
2022-10-06
😋😋😋
No cóż, chyba nikogo nie zdziwi fakt, że jestem już totalną fanką Moniki Ligi i tego, co wychodzi za każdym razem spod jej pióra. Czytałam juz kilka jej powieści i każda z nich była na swój sposób oryginalna i zupełnie inna niż poprzednie. Widząc więc, że @zolza91_czyta organizuje kolejny booktour właśnie z “Workiem treningowym” to stwierdziłam, że chętnie wezmę w nim udział. Założyłam od razu i z miejsca, że to będzie wspaniała lektura. Czy tak faktycznie było?
😋😋😋
Magda jest po przejściach. Gdy była młodziutką dziewczyną związała się z pewnym chłopakiem. Myślała, że będą już razem na zawsze. Rodzice ostrzegali ją, by nie brała ślubu, że to przecież może poczekać, że nie ma co się z tym aż tak spieszyć. Ale ona wiedziała lepiej… Niestety, sprawdziło się wszystko, co rodzice jej próbowali wpoić. Związek ten może był szczęśliwy, ale tylko przez chwilę. W końcu Magda się rozwiodła. Chce zapomnieć o swoim byłym mężu i może o całym męskim świecie? Udaje się w tym celu na siłownię. I to właśnie tam, przy pewnym worku treningowym, który traktuje jak twarz swego byłego partnera spotyka jego. Emila. Faceta, który traktuje swoją pracę na siłowni jako okazję do zdobywania nowych dupeczek. Czy między Magdą a Emilem może zrodzić się szczere uczucie? Zwłaszcza, że do głosu znów dochodzą Krzysiek i Sandra, partnerzy z przeszłości?
😋😋😋
Autorka mnie ostrzegała. A ja i tak nie chciałam jej wierzyć. Niestety, książka ta mnie trochę rozczarowała. Spodziewałam się równie ostrej fabuły, co w poprzednio czytanych przeze mnie książkach tej pani, a to co zamiast tego dostałam to mogę określić jako deserek bez wisienki. Akcji tutaj tak naprawdę jak na lekarstwo. Dla mnie miejscami wręcz wiało nudą i miałam ochotę odłożyć tę książkę na bok, a nigdy wcześniej mi to nie zdarzało przy twórczości tej pani. Dziwne i specyficzne to jest uczucie.
😋😋😋
Nie myślcie tylko sobie, że uważam, że ta książka jest zła. Bo nie jest. Zrządzeniem losu mimo tego, że okazała się odrobinę gorsza to i tak pozaznaczałam w niej całkiem sporo ulubionych fragmentów. Myślę, że gdybym ją czytała w okresie wakacyjnym to też pewnie inaczej bym ją odebrała. Bo to taka, wiecie, lektura, stworzona do tego, aby zabrać ją właśnie w podróż czy na plażę i się po prostu przy niej zrelaksować. Wyobraźcie sobie, że leżycie na kocyku na plaży, słoneczko delikatnie smaży, wiaterek smaga wasze plecy, a wy zagłębiacie się powoli w relację Magdy i Emila… Sielski, prawda?
😋😋😋
No właśnie, tylko w tej powieści te uczucia i relacje tworzą się jak dla mnie zbyt szybko. Wiecie, ja nie wymagam, by książki tego typu liczyły po osiemset stron i by przez ich większość główni bohaterowie bawili się ze sobą w kotka i myszkę. Ale w tym przypadku jakoś tak miałam wrażenie, że Magda i Emil za szybko się na siebie rzucili i że to mało życiowo wygląda.
😋😋😋
Cały czas zastanawiałam się nad postacią Izy, kiedy czytałam "Wakacyjny Epizod". Myślałam nad tym, co takiego wydarzyło się w jej życiu, że w drugim tomie zachowuje się właśnie w ten konkretny sposób, a nie inny. I teraz czuję się ukontentowana. Autorka świetnie nadała odpowiedniego kierunku tej historii i dzięki temu, z przyjemnością jeszcze raz przeczytam "Wakacyjny Epizod".
😋😋😋
Książka ta liczy nieco ponad 200 stron. Nie jest ona jakoś specjalnie gruba, a więc może być idealnym pomysłem na prezent dla osoby, która na przykład chce dopiero rozpocząć swoją przygodę z czytaniem i z szeroko pojętą literaturą. Nie jest to z pewnością powieść wysokich lotów czy też poważna. To historia, która ma bawić czytelnika, a jednocześnie też pokazać między wierszami, jak łatwo jest zranić drugą osobę i jak szybko można wysnuć o kimś błędne wniosku, bazując tylko na tym co się widzi czy też słyszy.
😋😋😋
Rozdziały są tu dość krótkie, a styl autorki naprawdę lekki. Niektórzy jej lekturę mogą porównać do rejsu po nieco wzburzonym morzu. Bo wiecie, autorka nie byłaby sobą, gdyby co jakiś czas nie rzucała na ścieżkę przed czytelnikiem kolejnych smaczków.
😋😋😋
Rozczarowało mnie nieco samo zakończenie. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego dlaczego takie musiało być. Ale spodziewałam się ogromnego BUM, jak to miało miejsce w poprzednich książkach tej pani. A tu nic takiego nie nastąpiło. Było za to przewidywalnie i w pewnym momencie aż nazbyt słodko. Lubię słodycze, ale nie chciałabym mieć przez to cukrzycy. Chyba rozumiecie o co mi chodzi?
😋😋😋
Podobało mi się za to, że autorka tutaj zastosowała już raczej popularny zabieg, a mianowicie oddała głos zarówno Magdzie jak i Emilowi. Zawsze to sprawia, że czytelnikowi łatwiej się jest połapać w tym, co się dzieje w danym momencie i nie musi się niczego domyślać, a także ma szerszy ogląd sytuacji, wie jakimi motywami dany bohater się kierował i może się z nim utożsamić bądź też nie.
😋😋😋
Czy są tutaj wulgaryzmy? No czasem i Monice się uleje 😂 Wiecie, musicie sobie zdawać sprawę, że są takie sytuacje (i w życiu także!), że inaczej niż przekleństwem tego klimatu się nie odda. No tak już jest i nic się na to nie poradzi. Ale gwarantuję, że autorka napisała te sceny zbliżeń naprawdę ze smakiem. Nie czuje się do nich ani obrzydzenia ani zniesmaczenia.
😋😋😋
Szkoda trochę, że ta książka jest tak krótka. Wolałabym, aby była ona odrobinę dłuższą, ale jednak bardziej niektóre wątki zostały rozwinięte. Chociażby znajomość Emila i Magdy. Oni tak naprawdę ze sobą nie rozmawiali. A wychodzę z założenia, że to dialog jednak jest najważniejszy w związku. A w tej powieści to miałam często wrażenie, że Emil i Magda zachowują się niczym jakieś niewyżyte króliki. Ciągle tylko rozmyślali o tym, jak tu zaciągnąć tę drugą stronę do łóżka (albo nawet niekoniecznie tam!).
😋😋😋
Ta książka, niestety, nie ma takiej głębi jak poprzednie powieści. Tutaj jest po prostu luźno i przyjemnie. Ta powieść może i niesie jakieś przesłania płynące z poszczególnych obrazów, ale nie jest to znów nic tak poważnego, że zostanie z czytelnikiem na dłużej.
😋😋😋
Serię o "Psycholu" autorka sama określa jako książki nie dla każdego. Faktycznie, są tam bardzo już brutalne sceny wykorzystania seksualnego i tym podobne. Czy zatem ta powieść nadaje się dla każdego typu czytelnika? Oczywiście, że… Tak! Jest to lekka historia o dwójce ludzi, którzy w pewnym momencie pogubili się w swoich szarych codziennosciach i którzy próbują je na nowo jakoś poskładać. Nie ma tu ani grama brutalności. Głównych bohaterów się lubi albo nie. Ja ich na swój specyficzny sposób polubiłam, chociaż niekiedy ich zachowania przyprawiały mnie o ból głowy.
😋😋😋
W związkach najważniejsza jest szczerość. Jeśli coś się dzieje, to idziemy do partnera i prowadzimy z nim dyskusję. Tego główni bohaterowie nie potrafili z początku zbytnio ogarnąć. Gdy coś się działo, coś widzieli lub usłyszeli o tym drugim zamiast to że sobą obgadać to oni woleli zamknąć się w sobie i zdusić te uczucia w zarodku. Jak wiadomo, to nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.
😋😋😋
W przypadku Emila i Magdy najlepszym sposobem na rozładowanie emocji był właśnie seks. Może z czasem dojdzie do nich, że niekiedy rozmowa musi wystarczyć. Czy jest tu bohater, którego nie potrafiłam polubić? Tak, nawet dwójka: Krzysztof i Sandra. Były mąż Magdy ciągle z siebie robił taka ofiarę losu, że bez niej sobie nie poradzi i tym podobne. Uważam, że Magda bardzo dobrze zrobiła, że ostatecznie się od niego odcięła, bo był bardzo dla niej toksycznym człowiekiem. Sandrze za to na swój sposób współczułam. Sądziła, że jest taka idealna, a tu się okazało, że nie tylko perfekcyjny wygląd i super drogie perfumy mają znaczenie. Że trzeba zwyczajnie mieć to coś, co przyciągnie nas do drugiej osoby. Jej próby odzyskania chociaż na chwilę, dosłownie na moment Emila były strasznie desperackie i małostkowe. I w sumie nie było to wyjaśnione: czy robiła to, bo faktycznie chciała odzyskać swego gorącego ogiera czy jednak może miała zupełnie inny cel?
😋😋😋
O właśnie. Teraz sobie przypomniałam o jeszcze jednej postaci, którą z miejsca polubiłam. Mianowicie mam tu na myśli Marcina, przyjaciela Magdy. Stwierdzam, że przyjaciel gej to po prostu ideał. Sprawiał wrażenie faceta, który jest gotów dla swej przyjaciółki zrobić dosłownie wszystko. I udowadniał to na każdym kroku. A przy tym był niezwykle uroczym bohaterem i chciałabym przeczytać o nim osobna historię. O nim i o jego Teofili, rzecz jasna.
😋😋😋
Podsumowując, "Worek treningowy" to zupełnie inna powieść autorstwa Moniki Ligi. Nie ma tu za grosz brutalności ani zaskakującego zakończenia. Jest za to historia dwójki ludzi, którzy pragną miłości, chociaż może nawet jeszcze do końca nie zdają sobie z tego sprawy. Po różnych pułapkach życiowych starają się wyprostować swoje ścieżki codzienności. Tylko pytanie, czy w pewnym momencie spotkają się na tej drodze i dalej już pójdą razem? Pomimo tego, że ta powieść nieco mnie swoją lekkością rozczarowała to ostatecznie oceniam ją bardzo pozytywnie. Tylko zalecam czytanie jej jednak w okresie letnim, a nie teraz, kiedy za oknem powoli robi się polska jesień. Chociaż do rozpalania zmysłów nadaje się ona naprawdę idealnie!
😋😋😋
No cóż, chyba nikogo nie zdziwi fakt, że jestem już totalną fanką Moniki Ligi i tego, co wychodzi za każdym razem spod jej pióra. Czytałam juz kilka jej powieści i każda z nich była na swój sposób oryginalna i zupełnie inna niż poprzednie. Widząc więc, że @zolza91_czyta organizuje kolejny booktour właśnie z “Workiem treningowym” to stwierdziłam, że chętnie wezmę w nim...
2022-08-03
😳😳😳
Jesteś moja. Twoje ciało należy do mnie. Jesteś dla mnie tylko laleczką. Zrobię z tobą, co tylko będę chciał. Możesz uważać mnie za psychopatę. Może myśleć, że powinienem się leczyć psychiatrycznie. Ale każdy mężczyzna w skrytości ducha uważa tak samo jak ja. Że kobiety nadają się tylko i wyłącznie do usługiwania nam, panom świata. Brzydsza płeć może to ukrywać, może zaprzeczać. Ale robią to tylko ze strachu. Ja się niczego nie boję. Zobaczysz, zabawimy się na całego. Może nawet spodoba ci się to? Ale pamiętaj - wtedy zginiesz!
😳😳😳
Stali bywalcy na moim profilu już doskonale wiedzą, że uwielbiam brać udział w przeróżnych czytelniczych akcjach, a najbardziej w różnego rodzaju booktourach. Nie zdziwi was więc fakt, że gdy ujrzałam informację, iż @zolza91_czyta organizuje booktour z drugim tomem Psychola nie potrafiłam się oprzeć i koniecznie musiałam w nim wziąć udział. Zwłaszcza, że jest to kolejna książka spod pióra przecudownej i nigdy rozczarowującej Moniki Ligi. No nic nie poradzę na to, że książki tej pani, które dotychczas miałam okazję czytać jeszcze ani razu mnie nie rozczarowały, a raczej wbijały mnie coraz mocniej w ulubiony fotel. A jak było tym razem?
😳😳😳
Marta i Piotr w pierwszym tomie odnaleźli siebie, ale nie potrafili uwierzyć w siłę i obecność uczucia pomiędzy sobą. Na początku “Psychola. Spirali zła” spotykamy ich ponownie. Czytelnik ma okazję obserwować, jak główna para próbuje na nowo odnaleźć się w swoim starym życiu i jak obojgu to zupełnie nie wychodzi. Piotr ponownie zbiera klientów, aby udowodnić niewierność ich żon, ale jednocześnie wciąż powraca myślami do Marty i do tego, jak mu było z nią dobrze (pomimo faktu, że ich znajomość nie zaczęła się zbyt fortunnie). Marta także chodzi normalnie do pracy, do drogerii, ale nawet malując twarze kolejnych klientek, przed oczami ma oblicze jego. Mężczyzny, do którego jej serce zabiło mocniej. Jak tych dwoje się odnajdzie w nowej rzeczywistości? Czy będą potrafić żyć bez siebie? I co zrobi Piotr, kiedy dotrze do niego, że jego ukochana została ponownie porwana? I do jakich czynów będzie zdolna Marta, aby uratować nie tylko siebie, ale też istnienie drugiej kobiety?
😳😳😳
Ten tom z pewnością jest tak samo brutalny jak poprzedni. Nie brakuje tu ostrych scen seksu czy też znęcania się nad drugą osobą. Dlatego też z pewnością nie jest to lektura dla każdego. Może jestem dziwna i specyficzna, ale mnie osobiście właśnie te konkretne sceny pobudzały do tego, żebym dalej brnęła w tę historię, żebym dalej poznawała losy Marty i Piotra.
😳😳😳
W “Psycholu. Spirali zła” na nowo odkryłam za co pokochałam Piotra. Właśnie tutaj udowodnił i pokazał, jak bardzo kocha Martę i ile też jest w stanie dla niej poświęcić. Czy polubiłam Martę? Tak. Bo w końcu pokazała na co ją tak naprawdę stać. Może mam mylne wrażenie, ale w pierwszym tomie pomimo tego, co robiła innym mężczyznom, co uznawała za swego rodzaju zemstę, wcale nie wydawała mi się być twardą laską. Raczej miałką i czekającą za bardzo na to, co dostanie od losu. W tej części pokazała pazurki i udowodniła, że w jakimś większym stopniu pasuje do Piotra i że jednak potrafi zawalczyć o siebie. Tylko dlaczego to nastąpiło w aż tak dramatycznych okolicznościach?
😳😳😳
Postacią, którą czytelnik może tutaj poznać bardziej jest Marcel. Jest to postać, która przez całą lekturę wręcz mnie bardzo intrygowała. Dawno nie spotkałam takiego bohatera w literaturze, co do którego nie potrafiłabym powiedzieć, czy go lubię, czy jednak nie. Bo wiecie, Marcel jest policjantem, czyli jakby nie patrzeć powinien stać na straży prawa. Ale jednocześnie wplątuje się w swoim życiu w taki brudne sprawki, że niekiedy łapałam się za głowę z bezsilności. Chciałam stanąć z nim twarzą w twarz i nagadać o tym, jak powinien się zachowywać. Jeszcze z trzeciej strony autorka bardzo powoli odkrywa poszczególne karty z życia tego osobnika i są one niekiedy nawet wzruszające i sprawiają, że mi było po prostu żal tego gościa. Nie potrafię więc jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy polubiłam Marcela czy jednak wolałabym o nim jak najszybciej zapomnieć.
😳😳😳
Szczerze mówiąc, ten tom był dla mnie nieco gorszy od poprzedniego. Miałam wrażenie, że autorka zastosowała tutaj coś w stylu “odgrzewanego kotleta”. Owszem, fabuła miała nieco pozmieniane pewne elementy, jednak główna oś historii jak dla mnie była taka sama. Przez to, niestety, w pewnych momentach zaczynałam się zwyczajnie nudzić. Zabrakło mi też rozwinięcia kwestii rodzących się uczuć pomiędzy Piotrem, a Martą. Autorka ukazała jedynie przemyślenia zarówno jednej postaci, jak i drugi i tak naprawdę dopiero na sam koniec padły tylko słowa głębokich wyznań pomiędzy Martą a Piotrem. Ale raczej spodziewałam się tego, że będzie się to rozwijać powoli, stopniowo, a nie, że nastąpi nagle wybuch i już jednak stwierdzą, że chcą ze sobą być. Zwłaszcza, że na początku tyle rozmyślają na ten temat i się wahają. Nie mogę tutaj wspomnieć również o utworze Pauliny Przybysz, noszącym tytuł “Zima”, którego fragment tekstu autorka przytacza. Tak mi się on spodobał i wręcz miałam nawet wrażenie, że jest bardzo życiowy, że poczułam nieodpartą ochotę na posłuchanie go właśnie w momencie czytania tego konkretnego fragmentu.
😳😳😳
Już kończąc tę recenzję, chciałabym jeszcze wspomnieć o ostatnich scenach. BOMBA! Jak to u Moniki Ligi bywa często, spodziewaj się niespodziewanego. Czytając tę historię czytelnik ma nadzieję na happy end, ale w pewnym momencie zaczyna w niego wątpić. Właśnie to wychodzi znakomicie autorce. Zwodzi czytelników, pokazuje różne ścieżki, którymi bohaterowie mogliby podążyć, a na koniec i tak robią co chcą. W końcu, jak to Monika sama kiedyś ujęła - jej bohaterowie każą jej tylko spisywać ich losy, o całej reszcie decydują wyłącznie oni! I muszę dodać, że jestem zszokowana rozwiązaniem całej tej fabuły i czekam na tom trzeci!
😳😳😳
Podsumowując, “Psychol. Spirala zła” to poniekąd udana kontynuacja przygód Piotra i Marty. Szkoda tylko, że nie pojawia się tu nowy motyw, tylko coś, co czytelnik miał już okazję poznać w pierwszej części. Pomijając ten mankament, książkę czytało mi się naprawdę dobrze i bywały momenty, na których aż wstrzymywałam oddech z wrażenia. Część ta spodobała mi się na tyle, że już przebieram nóżkami na myśl o kolejnym tomie, bowiem jednak jestem ciekawa, co autorka będzie w stanie jeszcze tutaj wymyślić! A wam polecam z całego serca tę i inne powieści Moniki Ligi, bo są jednymi z lepszych książek, jakie mam okazję czytać w swoim czytelniczym żywocie.
😳😳😳
Jesteś moja. Twoje ciało należy do mnie. Jesteś dla mnie tylko laleczką. Zrobię z tobą, co tylko będę chciał. Możesz uważać mnie za psychopatę. Może myśleć, że powinienem się leczyć psychiatrycznie. Ale każdy mężczyzna w skrytości ducha uważa tak samo jak ja. Że kobiety nadają się tylko i wyłącznie do usługiwania nam, panom świata. Brzydsza płeć może to ukrywać, może...
2022-07-26
🤔🤔🤔
Czy to sen? Sama już tego nie wiesz. Nie potrafisz odróżnić jawy od mary nocnej. Boisz się. Twoje serce bije bardzo mocno. Zastanawiasz się, czy to co widzisz jest w ogóle możliwe. Czy może wzrok już płata ci figle? Budzisz się pod prysznicem. Czy przez całą noc leciała na Ciebie lodowata woda? Być może, ale wysokość rachunku za ten błąd to ostatnia rzecz, o której teraz myślisz. Nagle przed oczami staje ci ona. Ma blond włosy i niebieskie paznokcie. A potem widzisz ją w wieczornych wiadomościach obok informacji, że została brutalnie zamordowana… Co z tym zrobisz?
🤔🤔🤔
Czy lubicie nietuzinkowe kryminały? ten niewątpliwie właśnie taki jest. Książka jest niepozorna, dosyć cienka, ale to co ma w środku… Gdy ujrzałam, że @potrafieczytac organizuje booktour z obiema częściami tegoż cyklu nie potrafiłam się powstrzymać i zgłosiłam swoją chęć udziału w zabawie. Pierwszy tom może nawet skusić tych, którzy za czytaniem zbytnio nie przepadają. Liczy bowiem niecałe dwieście stron. Cieniutka z niej historia, prawda? Ale niech was to nie zwiedzie. To co autorka spisała na tych stronach jest naprawdę nieziemskie i wciągające!
🤔🤔🤔
Czy nie uważasz, że Twój umysł to labirynt? A co zrobisz, kiedy zapragniesz się z niego wydostać? W Chicago grasuje bestialski morderca, który działa w dość specyficzny sposób: swoje ofiary bowiem myje, ubiera i perfumuje, a na koniec zostawia je w zupełnie przypadkowych miejscach. Sprawa ta nie daje spokoju pani detektyw, Rosalie Evans. Jej rzeczywistość opiera się w większości na analizie najdrobniejszych poszlak, porankach spędzanych w samochodzie z mocną kawą w kubku, wpatrywaniu się w ścianę zapełnioną specyficznymi fotografiami ofiar oraz szklankach z wódką. Prawdziwy koszmar jednak rozpocznie się dopiero wtedy, kiedy kobieta zda sobie sprawę z tego, że krwawe wizje, których doświadcza rozgrywają się naprawdę.
🤔🤔🤔
Tak jak wspominałam na początku już, książka może sprawiać niepozorne wrażenie. Ale z pewnością jest to złudne wrażenie. Nie mogę napisać wprost, że jest to historia dla każdego. Bo tak po prostu nie jest. Autorka nie boi się bawić słowem, a więc sięga również po te mroczniejsze i mocniejsze opisy. Wszystko jest tu nazywane po imieniu, nie ma owijania w bawełnę.
🤔🤔🤔
Szczerze? Gdyby całkiem przypadkiem mój wzrok padł na tę książkę w księgarni czy bibliotece, to w życiu bym się nią nie zainteresowała na tyle, aby chociaż sprawdzić jej opis. Oprawa graficzna jest dla mnie zwyczajnie okropna i ohydna. No niestety, nie potrafię w tym momencie użyć innych, nieco lepszych słów do określenia tej okładki. Dla mnie książka powinna mieć taką oprawę, która przyciąga potencjalnego czytelnika, a nie że go odpycha czy zniechęca do przeczytania danej historii. Dlatego tym bardziej się cieszę, że jednak wzięłam udział w tej zabawie i udało mi się zapoznać z tym tytułem.
🤔🤔🤔
Nie wiem zupełnie, jak to się stało, ale autorce udało się stworzyć główną bohaterkę w taki sposób, że polubiłam ją praktycznie od pierwszych stron. Opisy tutaj są tak plastyczne, że czytając na przykład o wizjach, których doświadczyła główna bohaterka, miałam wrażenie, że sama wszystko widzę. I odczuwam też.
🤔🤔🤔
Nie jest to komedia, romans ani obyczajówka. Jest to za to mroczny i rasowy kryminał, w którym czasem krew się leje dość gęsto. Dzięki temu, że książka jest tak cienka, czytelnik nawet nie zdąży odczuć większej nudy. Zresztą ta historia jest bardzo zagmatwana miejscami, dość często się zastanawiałam o co tu tak naprawdę chodzi. Jeśli miałabym ją określić tylko i wyłącznie jednym słowem to z pewnością użyłabym słowa “oryginalna”. Nie spotkałam się jeszcze chyba ani razu z książką, która miałaby chociaż podobną tematykę do tej. To sprawia, że powieść tę można z łatwością zapamiętać na dłuższy czas.
🤔🤔🤔
Wątki tutaj plączą się z kolejnymi i w pewnym momencie miałam wrażenie, że faktycznie znalazłam się w czymś, co przypomina labirynt. Z każdą minutą oddychałam coraz szybciej i coraz intensywniej poszukiwałam wyjścia. Czy je ostatecznie odnalazłam? Z moją orientacją w terenie byłoby to naprawdę trudne.
🤔🤔🤔
“Obudź mnie zanim umrę” została napisana w bardzo lekki sposób. Nie spodziewałam się, że ta historia aż do tego stopnia mnie wciągnie. Czytałam ją z zapartym tchem i na każdym kroku odczuwałam coraz większą ciekawość tego, jak to wszystko się zakończy. I chociaż gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, że przecież ta książka jest cieniutka, więc niemożliwe, aby już teraz autorka podała gotowe rozwiązanie, to jednak gdy dotarłam w końcu do ostatnich zdań odczułam swego rodzaju rozczarowanie. Takie zakończenia, jakie zaserwowała tutaj autorka powinny być poważnie karane.
🤔🤔🤔
Najbardziej przerażające dla mnie momenty były wtedy, kiedy Rosalie miała te swoje wizje. Zostały opisane w tak realistyczny sposób, że niejednokrotnie miałam wrażenie, jakbym sama je widziała. I w sumie się nie dziwię, że Rosalie nie wiedziała w pewnym momencie, co jest prawdą a co tylko ułudą.
🤔🤔🤔
“Obudź mnie zanim umrę” autorstwa Aleksandry Jonasz to udany początek naprawdę oryginalnej historii. Nie spotkałam się jeszcze z motywem swego rodzaju wizji u głównych bohaterów, które notabene mają odzwierciedlenie i w rzeczywistości. na tego typu scenach przechodziły mnie niezmiennie dreszcze. Autorce udało się stworzyć również świetną plejadę bohaterów, a zwłaszcza główną bohaterkę, Rosalie Evans. Opisy tutaj są tak plastyczne, że nie trzeba mieć zbyt dużej wyobraźni, aby zaczęły się wszelkie obrazy wyświetlać przed oczami. Zakończenie okazało się tak szokujące, że czym prędzej muszę wziąć się za drugą część tego cyklu i z pewnością to w niedługim czasie uczynię!
🤔🤔🤔
Czy to sen? Sama już tego nie wiesz. Nie potrafisz odróżnić jawy od mary nocnej. Boisz się. Twoje serce bije bardzo mocno. Zastanawiasz się, czy to co widzisz jest w ogóle możliwe. Czy może wzrok już płata ci figle? Budzisz się pod prysznicem. Czy przez całą noc leciała na Ciebie lodowata woda? Być może, ale wysokość rachunku za ten błąd to ostatnia rzecz, o której...
2022-05-15
💝💝💝
Lubicie sięgać po antologie opowiadań? Lubicie w ogóle takie krótkie historie? Ja czasem wolę wręcz sięgnąć po coś krótkiego, co wiem, że za na przykład piętnaście minut skończę niż zagłębiać się w jakąś dłuższą historię. Czasem po prostu też nie mam zbytnio czasu na czytanie czegoś dłuższego. W takich chwilach sięgam właśnie po różnego rodzaju opowiadania. Tym razem, z racji tego, że jestem ogromną romantyczką padło na historie przepełnione miłością. Gdy moje oczy natrafiły na informację, iż Wydawnictwo Magia Słów @wydawnictwomagiaslow zorganizowało zabawę właśnie z “Tylko Ciebie chcę” postanowiłam bez wahania się zgłosić. A później z mocno bijącym sercem oczekiwałam przesyłki. Ale na pewno nie spodziewałam się, że dostanę aż tak zabawne i chwytające za ten mięsień w ludzkim ciele historie!
💝💝💝
Walentynki to ważny czas dla osób zakochanych. Te historie z pewnością wzbudzą w was wiele emocji, niekiedy dziwnie skrajnych, ale także wywołają uśmiech na twarzy i pokażą, że nigdy nie można się załamywać. Walentynki nie polegają tylko na wyborze czerwonego misia czy restauracji w której zje się wystawną kolację. To również czas decyzji: wolę to co nowe i nieznane, czy jednak to co już znam na wylot? Znajdziecie tutaj aż siedem opowieści, dzięki którym jeszcze bardziej pokochacie Dzień Zakochanych, albo biorąc przykład z bohaterów, jeszcze bardziej je znienawidzicie…Po której stronie barykady zdecydujesz się stanąć? Przekonaj się na własnej skórze, kto znajdzie swoją miłość, a kto jeszcze będzie musiał na nią zaczekać cierpliwie. Daj się ponieść uczuciu, które potrafi zburzyć najmocniejsze mury 🤩
💝💝💝
“Błękitny ogród” - Anna Koliber, 5/10 - jakoś nie potrafiłam się w tę historię wciągnąć i w żaden sposób nie przemówiła ona do mnie. Tytuł historii jest dość oryginalny, ale miałam wrażenie, że to tak naprawdę opowieść o niczym. Samo nurkowanie i poznawanie z bliska delfinów to fajna sprawa, ale ta historia w moim odczuciu nie miała najmniejszego polotu i była na wskroś przewidywalna.
💝💝💝
“Sąsiedzkie amory” - Katarzyna Wit-Formela, 10/10♥ - ale to było dobre i mega zabawne. To typ takiej opowieści, która mogłaby się wydarzyć w prawdziwym życiu. Myślę, że gdyby nie fakt, iż mam u swego boku partnera, to moje amory i podrywanie właśnie w ten sposób by wyglądały. Scena z farbą była poprowadzona po mistrzowsku i niezwykle mocno poprawiła mi humor. No i do tej pory mam ją w głowie, a jestem już jakiś czas po lekturze!
💝💝💝
“To sen. Ja nie istnieję” - Justyna Chmiel, 4/10 - nie podobała mi się kompletnie ta historia. Strasznie mi się ona dłużyła i nudziła mnie. Choć była krótka to spędziłam nad nią dobrych kilka dni. Czytałam po parę zdań i odkładałam na bok. Jest ona niezwykle smutna, ale z drugiej strony nie w sobie nic, co mogłoby mnie do niej przyciągać. Samo zakończenie zaś okazało się jeszcze bardziej dobijające i przygnębiające, niczym przysłowiowy gwóźdź do trumny.
💝💝💝
“Chłopak do wynajęcia” - A.P. Mist, 7/10 - to była bardzo urocza opowieść. Niezwykle miło mi się ją czytało, choć praktycznie do samego końca nie wiedziałam, co zrobi główna bohaterka. Taka historia mogłaby się z pewnością wydarzyć w prawdziwym życiu.
💝💝💝
“Miłosny puch” - Małgorzata Smolec, 10/10♥ - to kolejna historia, która mi mega podpasowała. Jednocześnie orzeźwiająca, dająca powiew świeżości, ale także przynosząca ze sobą coś znajomego. Ta historia mogłaby się wydarzyć naprawdę! Niezwykle mocno polubiłam Lenę i resztę bohaterów.
💝💝💝
“Natrętna myśl” - Annie Marie, 10/10 - borze szumiący, ileż ja miałam wspólnego z główną bohaterką! Podobnie jak ona mam tendencję do analizowania wszystkiego i rozkładania tego na najdrobniejsze czynniki. Ta historia okazała się z jednej strony zabawna, ale z drugiej mega wzruszająca. I mam wrażenie, że na jej podstawie mogłaby powstać normalna książka.
💝💝💝
“Czerwona nić przeznaczenia” - Patrycja Cygan-Jeż, 10/10♥♥ - sprawdziła się tutaj zasada, że najlepsze zostawia się na koniec. To była przepiękna historia. Autorka w oryginalny sposób ukazała to, że miłość potrafi być naprawdę silna i przetrwać wiele. Czasem podejmujemy decyzję, która wydaje nam się najsłuszniejsza, a jednak los pokazuje potem, że powinno być zupełnie inaczej. Polubiłam bardzo mocno dwójkę bohaterów tego opowiadania i trzymałam za nich cały czas kciuki.
💝💝💝
Podsumowując, w antologii “Tylko Ciebie chcę” znalazły się i lepsze i trochę gorsze historie o miłości. Moje serce bezapelacyjnie skradła opowieść o czerwonej nici przeznaczenia autorstwa Patrycji Cygan-Jeż. Ta historia była oryginalna, wzruszająca i poruszająca wszelkie emocje, jakie tylko człowiek może odczuwać. Plusem jest też kreacja bohaterów. Czytelnik od razu ich lubi i ma wrażenie, że chciałby mieć takich przyjaciół w swojej szarej codzienności. Ogólnie opowiadania tutaj zamieszczone czytało mi się przyjemnie (no z jednym niechlubnym wyjątkiem!) i z pewnością w dalszej przyszłości (lub tej bliższej) sięgnę po inne twory niektórych z pań. Myślę, że to właśnie dodatkowy atut krótszych form przekazu. Dzięki nim łatwiej się dobrze zareklamować, w taki sposób, aby więcej czytelników zechciało się zapoznać z innymi tytułami autorstwa danej osoby. Trzeba tylko być przy tym niezwykle ostrożnym, bowiem niekiedy efekt może być odwrotny od zamierzonego, łatwo kogoś również do siebie zrazić taką formą, bo na przykład może ona nie być odpowiednia dla danego autora, może on się w tym po prostu nie odnajdywać 🤨
💝💝💝
Lubicie sięgać po antologie opowiadań? Lubicie w ogóle takie krótkie historie? Ja czasem wolę wręcz sięgnąć po coś krótkiego, co wiem, że za na przykład piętnaście minut skończę niż zagłębiać się w jakąś dłuższą historię. Czasem po prostu też nie mam zbytnio czasu na czytanie czegoś dłuższego. W takich chwilach sięgam właśnie po różnego rodzaju opowiadania. Tym razem, z...
2022-02-05
❤❤❤
Kiedy widzę książkę tak grubą, jak ta to czuje jednocześnie przerażenie i radość. Bo przecież ta książka może mi się zwyczajnie nie spodobać i później będę się z jej lekturą męczyć. Ale z drugiej strony może również zdobyć moje serce i wtedy przecież im dłuższa opowieść tym lepiej, bo więcej czasu można spędzić z ulubionymi bohaterami. @kryminalnatalerzu przyzwyczaiła mnie i nawet trochę rozpuściła w tym, że każda książka, z którą organizuje booktour jest po prostu nieziemska i świetna. A jak było ostatecznie z tym tytułem?
❤❤❤
Akcja książki rozpoczyna się chwilę przed odnalezieniem przez kursantkę martwego komendanta na terenie Akademii Policji, czyli największej szkoły tego typu w Polsce. Czy było to samobójstwo? A może morderstwo? Kto mógł pragnąć śmierci tego starszego mężczyzny? Sprawa się komplikuje, gdy kilka dni potem z okna wyskakuje Olga Burzyńska. Przypadek? Raczej nie, bowiem w toku śledztwa prowadzonego przez Pawła Łukasika, dawnego asa policji, wychodzi na jaw, że kobieta pisywała do policjanta miłosne maile. Zabójcy zaczyna także szukać młoda kursantka, Agnieszka Jamróz, która pragnie zdjąć z siebie łatkę fajtłapy. Jak zakończy się ta sprawa?
❤❤❤
Na początku muszę stwierdzić, że jestem pod ogromnym wrażeniem talentu autora. Zdołał napisać kryminał na prawie 700 stron, a nie zanudził mnie nawet na chwilę. Wyobraźcie sobie również, że akcja całej tej powieści rozgrywa się może w 3 miejscach, a praktycznie wszystkie ważne wydarzenia mają miejsce na terenie Akademii. W moim odczuciu to zwiększa jeszcze trudność napisania dobrej historii. Wiecie, ja lubię, kiedy kryminał trzyma mnie ciągle w napięciu, nie potrafię określić, co się wydarzy za chwilę. I tutaj to wszystko dostałam. Mogę nawet śmiało napisać, że z nawiązką.
❤❤❤
Bardzo polubiłam Agnieszkę Jamróz. To jest właśnie taki typ postaci, których jeszcze za mało pojawia się w naszej literaturze. Kibicowałam jej dosłownie na każdym kroku i w sumie trochę współczułam tego, że chociażby sama musi mieszkać w Akademiku. Niby sama jakoś mocno nie okazywała innym, jak bardzo czuje się samotna w głębi serca, ale czytelnikowi łatwo to było wyczytać między wierszami. Polubiłam także Pawła Łukasika, który po zdradzie jakoś się pozbierał i otworzył na nową relację. Pomimo tego, że nie chciał wracać do stołecznej policji, to jednak jak już to zrobił to zaangażował się w śledztwo całym sobą.
❤❤❤
Z początku przeraziła mnie lekko liczba stron. Ale, kiedy tylko zaczęłam czytać tę powieść dotarło do mnie, że nawet prawie 700 stron to będzie dla mnie za mało. Poza tym książka została podzielona na dość krótkie rozdzialiki, co sprawia, że czyta się ją jeszcze szybciej. Niestety.
Panie Autorze, ja mam tylko jeden zarzut wobec tej książki. Mianowicie, tworzenie tego typu zakończeń powinno być karane i to srogo! Poniekąd, od jakiegoś momentu tej powieści spodziewałam się, że wszystko może się obrócić do góry nogami. No, ale nie aż tak!
❤❤❤
Podsumowując, "Kurs na śmierć" to bardzo udany początek przygód Pawła Łukasika i kursantki Agnieszki Jamróz. Nie przerażajcie się liczbą stron, bo ich upływu się nawet nie zauważa. To wspaniały kryminał, który intryguje i zaskakuje czytelnika dosłownie na każdym kroku. Polecam każdemu fanowi tego typu literatury.
@kryminalnatalerzu bardzo Ci dziękuję, że mogłam ten tytuł poznać w Twoim booktourze 🍷🥳😍😘😘😘 Czekam na kolejne!
❤❤❤
Kiedy widzę książkę tak grubą, jak ta to czuje jednocześnie przerażenie i radość. Bo przecież ta książka może mi się zwyczajnie nie spodobać i później będę się z jej lekturą męczyć. Ale z drugiej strony może również zdobyć moje serce i wtedy przecież im dłuższa opowieść tym lepiej, bo więcej czasu można spędzić z ulubionymi bohaterami. @kryminalnatalerzu przyzwyczaiła...
2021-11-30
Dzięki booktourowi zorganizowanemu przez @ona.czyta miałam okazję poznać kolejną powieść. Czy wspaniałą to zaraz się przekonacie, ale muszę przyznać, że na pewno była ona lekka, w takim sensie, że dość szybko się ją czytało. Ale czy to jedyne plusy? Zanim odpowiem na to pytanie, przybliżę wam pokrótce o czym ta historia jest.
Georgia to zwyczajna dziewczyna. Popija wino i ogląda różnorodne programy po pracy. Jednak pewnego dnia jej życie znacznie się zmienia. Dowiaduje się, że jej siostra Amy jest ciężko chora oraz że ta przygotowała dla siebie pewną listę, a że sama nie może jej już zrealizować przemienia ją w listę dla Georgii. Ta jest początkowo w szoku, ale dość szybko dochodzi do siebie i zaczyna realizować ten niezwykły prezent. Rozpoczyna od pechowej randki na Tinderze… Ale czy faktycznie pechowej? Musicie przeczytać, aby się o tym przekonać!
Sama historia okazała się przyjemna. Obawiałam się, że zanudzę się na śmierć, a było zupełnie odwrotnie. Pomimo tego, że takie listy typu sto rzeczy, które muszę zrobić przed śmiercią, są już dość popularne, to ta historia zaintrygowała mnie na tyle, że dałam się jej wciągnąć. Okazała się do pewnego stopnia niezwykle emocjonująca. Georgii nie polubiłam od razu. Na początku denerwowała mnie swoim podejściem do życia i innych osób i tym ciągłym narzekaniem. Jednak z czasem zmieniła się na lepsze, udowodniła innym, a przede wszystkim sobie, że stać ją na więcej i, że potrafi robić rzeczy, o których wcześniej by myślała nawet z przerażeniem. Niezwykle pokochałam Jacka za to, jakim uczuciem obdarzył główną bohaterkę. To było urocze, chociaż niekiedy dochodziłam do wniosku, że jest strasznym idiotą, że tak daje się traktować Georgii. Doszłam do wniosku, że sama otrzymawszy taką listę nie wiedziałabym jak się zachować. I na przykład niektórych rzeczy bym na pewno nie zrealizowała. Nie odważyłabym się chociażby na skok ze spadochronem, bo wiem, że to zupełnie nie moja bajka. Nie potrafiłabym wyjść ze swojej strefy komfortu. A Georgia się jednak odważyła. Za tą odwagę właśnie ją chyba pokochałam. Sama Amy nie wzbudziła we mnie większych emocji, chociaż niekiedy współczułam jej, że los zgotował dla niej taką, a nie inną historię. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co musiała czuć, kiedy miała gorszy dzień i nie miała siły chociażby wstać z łóżka. Znienawidziłam Biankę, która robiła z siebie najważniejszą osobistość w kraju, niczym jakaś damulka z pałacu. A to jak w pewnym momencie zachowała się względem Georgii (ci, co czytali to wiedzą o którym fragmencie mówię) sprawiło, że zapałałam do niej jeszcze większą złością. W tym momencie podziwiałam Georgię za jej decyzję. Czy są tutaj jakieś wady? Jedyne, co mnie irytowało to fakt, że zamiast publikować stopniowo realizowane punkty z listy Georgii i dopiero na koniec ukazać ją w całej okazałości to ciągle wszystko było umieszczane, nawet te niezrealizowane punkty. Podobnie rzecz się miała z osiągnięciami w bieganiu głównej bohaterki. Ta historia ukazuje niezwykłą siłę miłości do bliskich, pokazuje, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla dobra naszej ukochanej osoby, a nawet osób, których kompletnie nie znamy. I to jest piękne. Autorka, jak wielu przed nią i pewnie wielu po niej, zapragnęła opowiedzieć o czymś ważnym za pomocą lekkiej i przyjemnej komedii romantycznej. I udało się jej to wyśmienicie.
Podsumowując, “Lista, która zmieniła moje życie” to niezwykle wzruszająca historia o sile miłości. Tej partnerskiej, siostrzanej, rodzicielskiej, ale także tej do bliźniego, która sprawia, że jesteśmy w stanie góry przenosić. Wzrusza, a jednocześnie daje nadzieję, że nigdy nie wiesz, kiedy może nastąpić ten lepszy moment w twoim życiu. Polecam ją gorąco.
Dzięki booktourowi zorganizowanemu przez @ona.czyta miałam okazję poznać kolejną powieść. Czy wspaniałą to zaraz się przekonacie, ale muszę przyznać, że na pewno była ona lekka, w takim sensie, że dość szybko się ją czytało. Ale czy to jedyne plusy? Zanim odpowiem na to pytanie, przybliżę wam pokrótce o czym ta historia jest.
Georgia to zwyczajna dziewczyna. Popija wino i...
2021-11-23
II Wojna Światowa. Brutalny okres w naszej historii. Wywołujący morze wzruszenia, ale i gniewu na to, jak człowiekowi mógł zgotować takie piekło. Czytając tego typu literaturę jedyne nad czym potrafię się zastanawiać, to to, co sama bym zrobiła, gdybym pewnego dnia zbudziła się odgłosami nadlatujących samolotów wojskowych. Ale jak to bywa w tego typu książkach jednym autorom wychodzą one lepiej, a innym gorzej. A jak było w przypadku Barbary Wysoczańskiej? W tej recenzji postaram się wam odpowiedzieć na to pytanie.
Hania Wolińska spędza lato 1938 roku w ukochanym Gdańsku. Przebywa tam jako dama do towarzystwa starszej pani Irene von Richter. Kobieta ta nie może słuchać swoich rodaków, wychwalających Hitlera i bardzo lubi towarzystwo młodziutkiej dziewczyny. Ostatniego dnia swego pobytu w mieście Hania wybiera się na spacer, aby po raz ostatni przywitać wschód słońca. Niestety, natyka się na patrol gestapo i zostaje aresztowana. Z opresji ratuje ją niezwykle przystojny wnuczek pani Irene, Johann von Richter. Pomiędzy tym dwojgiem rodzi się powoli uczucie. Tylko, czy ma rację bytu? Czy Polka może pokochać Niemca? Nazistę?
Powieść ta jest przesiąknięta emocjami. Nie da się jej przeczytać w ciszy i nastawionym zupełnie neutralnie. Od samego początku polubiłam Hanię, chociaż miejscami zdawała się być ona niezwykle naiwna. Próbowała z początku bronić się przed uczuciem do młodego nazisty, ale nie potrafiła go zwalczyć. W końcu miłość nie wybiera, prawda? Chociaż fabuła to w większości historia fikcyjna, to jednak autorka osadziła ją w pewnych historycznych ramach burzliwej polskiej historii. Zrobiła to bardzo sugestywnie i umiejętnie, tak opisywała wszelkie emocje bohaterów, że czułam, jakbym sama je odczuwała. Nie raz i nie dwa cisnęły mi się łzy do oczu, bo na przykład jakim prawem można od tak po prostu zaplanować sobie, że zaatakuje się szpital pełen personelu medycznego i chorych, którzy nie mają jak uciec, bo zwyczajnie nie mają na to sił i się ich wszystkich pozabija? Kim trzeba być, żeby uczynić piekło z życia innej osoby? Kibicowałam Johannowi i Hani i pomimo tego, że ten pierwszy był nazistą to potrafiłam zrozumieć ich oboje. Czasem nie ma się wyboru i trzeba czynić cokolwiek, aby tylko przeżyć. Niektórych bohaterów najchętniej sama bym zabiła, chociażby ojca Johanna, który uważał się za najmądrzejszego. Podobnie jak narzeczona Johanna, Suzanne, która w pewnym momencie okazała się niezłą suką. Książka mi się w ogólnym rozrachunku podobała, ale mam z nią pewien problem. Mianowicie, były w niej takie momenty, że miałam wrażenie, jakby sama autorka nie za bardzo miała pomysł, co dalej napisać. I wtedy tempo akcji spadało, podobnie jak i moje zainteresowanie.
Podsumowując, “Narzeczona nazisty” to wiele realistyczna historia miłości młodej pary, na której drodze stanęła wojna. A wtedy każdy radzi sobie, jak może, byleby przeżyć. Pełno tutaj skrajnych emocji. Osobiście najbardziej wzruszyło mnie zakończenie. Takie właśnie jest nasze życie. Pisze niespodziewane scenariusze. Szczerze polecam tę książkę wszystkim fanom powieści, których fabuła oparta jest o historię.
II Wojna Światowa. Brutalny okres w naszej historii. Wywołujący morze wzruszenia, ale i gniewu na to, jak człowiekowi mógł zgotować takie piekło. Czytając tego typu literaturę jedyne nad czym potrafię się zastanawiać, to to, co sama bym zrobiła, gdybym pewnego dnia zbudziła się odgłosami nadlatujących samolotów wojskowych. Ale jak to bywa w tego typu książkach jednym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07-20
Kolejna antologia opowiadań wpadła w moje zachłanne łapki. Muszę przyznać, że ostatnio częściej po nie sięgam, nie wiem czym to jest konkretnie spowodowane, może wakacyjnym, letnim czasem? Tym razem przeczytałam opowiadania związane właśnie z tym okresem w roku, który przynajmniej u mnie obfituje w wiele wycieczek, zwiedzanie nowych miejsc i spędzanie czasu z rodziną. Kilku autorów, między innymi Alek Rogoziński czy Magdalena Witkiewicz postanowili podjąć się tematu dotyczącego poszukiwania samych siebie, miłości czy odkrywania na nowo na czym polega związek małżeński. Opowiadania jakie się tu znalazły to:
“Ja, morze i on” - Anna Langer stworzyła romantyczną historię o tym, że miłość poznana przez internet też może być gorąca. Oczywiście, o ile się trafi na odpowiednią osobę w odpowiednim czasie. Akcja rozgrywa się nad naszym polskim Bałtykiem, w Łebie. Szczerze? Aż zapragnęłam już samej się znaleźć nad morzem, na piaszczystej plaży. Moja ocena: 8/10
“Niech to zostanie między nami” - Alek Rogoziński postawił ponownie na coś oryginalnego. Jego opowiadanie dotyczy córki i matki. Opowiada o tym, że czasem niecnie knute plany mogą przynieść jeszcze większy pozytywny skutek niż się tego spodziewaliśmy. Jest to bardzo przyjemna historia. Moja ocena: 10/10
“Pożądanie smakuje porzeczkami” - Historia stworzona przez Katarzynę Bester jest ciepła, emocjonująca i dająca nadzieję. Opowiada o Laurze i jej dawnym kumplu ze szkoły. Co się zmieniło przez te lata? Wszystko. Każde z nich niesie na barkach bagaż doświadczeń zdobytych w życiu. Czy się czegoś nauczyli? Możliwe, że tak, a może jednak pragną popełnić jeszcze jeden błąd w otoczeniu krzaczków z porzeczkami? Moja ocena: 7/10
“Wyspa tajemnic” - Tytuł opowiadania nadany przez Paulinę Jurgę w pierwszej chwili przywiódł mi na myśl jakiś mocny thriller. W końcu na wakacjach także mogą się zdarzyć mrożące krew w żyłach historie, prawda? Jednak i ta historia ma w sobie romantyzm, chociaż jej tematyka okazała się dość oryginalna. Młoda studentka, która pragnie przeprowadzić badania na temat trzech wysp oraz tajemniczy mężczyzna, który robi za towarzysza? Czy z tego może wyjść coś dobrego, a zarazem niebezpiecznego? W tej historii czegoś mi zabrakło. Niby wciągała, tak jak poprzednie, a jednak nie aż tak, abym mogła powiedzieć, że pokochałam ją z całego serca. Moja ocena: 6/10
“Lato w rytmie lambady” - Czyż ten taniec nie kojarzy się z miejsca z gorącym okresem, jakim są wakacje? Oczywiście, że tak. Spodziewałam się otrzymać opowiadanie pełne gorących emocji i uczucia na śmierć i życie. Sonia Rosa stanęła na wprost moich oczekiwań, a nawet nieznacznie je przekroczyła. Czy życie może dać szansę na zemstę? I to na mężczyźnie, który najpierw wykorzystał niewiastę, później obiecał, że zadzwoni, a tak naprawdę nigdy nie miał takiego zamiaru? Główna bohaterka stworzona przez autorkę spotyka Norberta, tam gdzie nie spodziewała się go ujrzeć. Okazuje się, że leci tym samym samolotem. I perfidnie udaje, że jej nie zna! Uprzedzam, ta historia jest zabawna, a jej zakończenie, chociaż przewidywalne to jednak jest także urocze na swój sposób. Moja ocena: 9/10
“Nuda, nudissima” - Oryginalny tytuł, czyż nie? Stworzona przez Paulinę Klepacz Marianna to taka zakręcona dziewczyna, jakich wiele na tym świecie. Przed wyjazdem zamiast w końcu zasnąć, to tysięczny raz sprawdza, czy aby na pewno wszystko spakowała i zastanawia się, czy czegoś nie wzięła za dużo. Znacie to uczucie podekscytowania? Wyjeżdża ze znajomymi do Włoch, aby przeżyć przygodę życia. Nie spodziewa się jednak, że już tam na nią czeka niespodzianka, dla której jej serce mocniej zabije… Moja ocena: 7/10
“Zapomnij, baw się, kochaj” - Znacie to uczucie, kiedy facet z wami zrywa, twierdzi, że to jednak nie to, że znajdziecie sobie kogoś lepszego, a wasze serca pękają na milion kawałeczków i wydaje się wam, że właśnie świat runął na ziemię? Bohaterka stworzona przez Emilię Szelest jest właśnie na tym etapie. Koleżanki próbują ją pocieszyć, jednak ta nie przyjmuje tego do wiadomości. Udaje im się jednak namówić ją na wyjazd, podczas którego ma się po prostu zabawić. Czy jednak uda jej się zapomnieć o swojej wielkiej miłości? Moja ocena: 7/10
“Wakacje od życia” - Ta historia jest poruszająca każdą cząstkę wrażliwego serca. Opowiada o tym, że nigdy nie wiadomo, kiedy spotka nas miłość. Czasem wzdychamy do kogoś i wydaje nam się, że ta osoba nie odwzajemnia naszych uczuć. A potem okazuje się, że jednak ona też nas kocha… To opowiadanie stworzone przez Gabrielę Gargaś jest niezwykle romantyczne i podbudowujące. Moja ocena: 8/10
“(Nie)przypadkowa rezerwacja” - Ewelina Dobosz powołała do życia Tomka. Prowadzi firmę i odnosi sukcesy. Ale kiedy mu się zaczyna walić życie to na całego. Jego kochanka okazuje się kłamliwą osobą. A miał z nią właśnie spędzić udany urlop… W ostatniej chwili postanawia samemu wyjechać, odwołuje więc jedną rezerwację w hotelu. Kiedy przyjeżdża na lotnisko, rozpoczyna się jego najlepszy urlop jaki miał w życiu, chociaż jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy… Moja ocena: 9/10
“Pokój 107” - Co może się wydarzyć w pokoju hotelowym? Czy faktycznie spełniają się tam najskrytsze marzenia dosłownie wszystkich turystów? Magdalena Witkiewicz postanawia postanawia się rozprawić z tym tajemniczym pomieszczeniem. Jaki będzie tego finał? ;) Moja ocena: 10/10
Czytaliście powyższe opowiadania? Które z nich podobało się wam najbardziej, a które najmniej? :)
Kolejna antologia opowiadań wpadła w moje zachłanne łapki. Muszę przyznać, że ostatnio częściej po nie sięgam, nie wiem czym to jest konkretnie spowodowane, może wakacyjnym, letnim czasem? Tym razem przeczytałam opowiadania związane właśnie z tym okresem w roku, który przynajmniej u mnie obfituje w wiele wycieczek, zwiedzanie nowych miejsc i spędzanie czasu z rodziną. Kilku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07-13
O, ludzie! Jak ja uwielbiam tego typu historie! Melissa Darwood stworzyła niepozorną opowieść o dwójce ludzie, którzy już bardziej różni nie mogli być. Zagubieni, szukają samych siebie i pewnego dnia natrafiają na siebie. Co się stanie, kiedy połączy ich wyprawa na spotkanie z jednym z najniebezpieczniejszych szczytów górskich, jakim niewątpliwie jest K2?
Julka to trzydziestodwuletnia kobieta, która czuje, że się gdzieś zagubiła w tym wielkim świecie. Niby pracuje jako dziennikarka w pewnej gazecie, ale jej szefowa narzuca jej wręcz o czym ma pisać, bo tematy, które ona sama wybiera nie są zbyt poczytne. Pewnego dnia dostaje propozycję, żeby stworzyć materiał o tajemniczym mężczyźnie, który wybiera się na zdobywanie szczytów górskich solo - bez towarzyszy, bez jakiejkolwiek pomocy… Czy Julce uda się znaleźć drogę do jego umysłu, a przede wszystkim serca?
Nie spodziewałam się, że ta powieść aż do tego stopnia mnie wciągnie. Okładka jest taka, jakich wiele widuje się obecnie w księgarniach. Wzrok czytelnika przyciąga jedynie olbrzymia góra na niej widoczna, co może wskazywać, że nie będzie to zwyczajny romans. I faktycznie, historia przedstawiona przez Melissę Darwood jest nietuzinkowa i gdzieś po drodze niesie ze sobą pewne nauki. Od pierwszych stron polubiłam Julkę i w pewien sposób współczułam jej. Dawała z siebie wszystko, pisała o ważnych tematach, a nie o jakiś bzdetach, ale nikt nie potrafił tego docenić. Odnośnie tajemniczego wspinacza, czyli Jeremiego Jansona (zwanego w skrócie JJ) mogę śmiało pokusić się o stwierdzenie, że takich mężczyzn lubię najbardziej (gdzie takich szukać w naszym świecie?) - tajemniczy, przystojny, potrafiący się poświęcić dla innych i do tego odważny. Kiedy Julka w pewnym momencie odkryła jego największy sekret to naprawdę miałam łzy w oczach, nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co takiego on odczuwał. Uwielbiam to uczucie, kiedy kończę czytać pierwszy tom i wiem, że na sto procent w najbliższym czasie sięgnę po kontynuację, bo muszę dowiedzieć, co się wydarzy później, dalej. Zwłaszcza, jeżeli autor kończy powieść w tak nieodpowiednim momencie!
Podsumowując, “(Nie)zdobyta” to historia dwóch osób, które gdzieś pogubiły się w wielkim świecie i nie potrafią się odnaleźć na nowo. To opowieść o uczuciu, które potrzebowało podatnego gruntu, aby rozkwitnąć w szybkim tempie. Wreszcie to historia góry, która pozwoliła zdobyć swój szczyt już wielu wspinaczom, ale równie wielu postanowiła na zawsze u siebie zatrzymać… To nie jest z pewnością zwykły romans, oparty jedynie na łóżkowych scenach. Tych ostatnich jest tu naprawdę mało, autorka bardziej skupia się na stopniowym budowaniu relacji Julki i JJ, odkrywaniu przez nich, że jednak sporo ich łączy. I nie sposób wspomnieć, że ukazuje również jak Julka stopniowo walczy o nowe osiągnięcia. Kiedyś nie wpadłaby nawet na to, że będzie wspinać się na ściance czy prawdziwej górze. A dzisiaj? Jest gotowa zrobić dosłownie wszystko dla tego poturbowanego przez życie mężczyzny, który gdzieś w skrytości potrafi być czuły i opiekuńczy.
O, ludzie! Jak ja uwielbiam tego typu historie! Melissa Darwood stworzyła niepozorną opowieść o dwójce ludzie, którzy już bardziej różni nie mogli być. Zagubieni, szukają samych siebie i pewnego dnia natrafiają na siebie. Co się stanie, kiedy połączy ich wyprawa na spotkanie z jednym z najniebezpieczniejszych szczytów górskich, jakim niewątpliwie jest K2?
Julka to...
2021-06-05
RECENZJA
Tytuł: “Kilka chwil miłości” antologia
Autorzy: praca zbiorowa
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: WasPos
Data premiery: 30.07.2020
Moja ocena: 🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰/10
Kolejna antologia opowiadań wpadła w moje ręce. Ponownie dzięki booktourowi zorganizowanego przez @ksiazkowy_raj_asi. Z racji tego, że jestem totalną romantyczką to nic dziwnego, że w moje gusta idealnie się wpasowała antologia opowiadań właśnie o miłości. O uczuciu trudnych, podnoszącym na duchu i dającym nadzieję na lepsze jutro. Aż czternaście wspaniałych i różnorodnych kobiet zdecydowało się dodać tutaj swoją cegiełkę i stworzyć oryginalne opowieści - romantyczne, wzruszające i co najważniejsze, ukazujące bardzo różne oblicza miłości. A w tym zbiorze znalazły się następujące historie:
“Swatka z krainy cieni” - Małgorzata Manelska miała bardzo fajny pomysł na fabułę. To była bardzo sympatyczna historia. Ocena: 10/10
“Teraz albo nigdy” - Aneta Grabowska postanowiła stworzyć historię, w której udowadnia, że na prawdziwą miłość nigdy nie jest za późno. Ocena: 10/10
“Mój przyjaciel Człowiek” - Anna Głowacz postawiła za to na miłość zwierzaka do właściciela. I nie obyło się tutaj bez łez. Ocena: 10/10
“Valentina” - historia stworzona przez Bartłomieja Bartoszyńskiego nie przypadła mi do gustu, była taka jakaś nijaka i mało wciągająca. Ocena: 3/10
“Wojenna miłość” - Paulina Wiśniewska postanowiła ukazać, że w takich przejmujących czasach, jakimi były niewątpliwie te wojenne, tym bardziej ludzie pragnęli miłości i posiadania u boku ukochanej osoby, na której mogą polegać. Ocena: 10/10
“Nienawistne igraszki” - Ana Rose stworzyła słodką historię o tym, że nigdy nie wiadomo, kiedy spotka nas prawdziwa miłość. Ale czegoś tutaj zabrakło, przez co opowiadanie na długo ze mną nie zostanie. Ocena: 6/10
“Tajemniczy chłopak” - Małgorzata Kasprzyk ukazała za to, że miłość przychodzi czasem z kierunku, którego się zupełnie nie spodziewamy. Ale również ta historia nie miała w sobie nic wciągającego. Ocena: 5,5/10
“Czarne róże” - historia spod pióra Cassie D. to z początku świetny thriller, który trzyma w napięciu w 100%. Ale samo zakończenie wszystko psuje :( Ocena: 5/10
“Tureckie pożądanie” - Samantha Louis pokazuje, że nawet w najlepszym małżeństwie zdarzają się kryzysy prowadzące do nieprzewidywalnych zdarzeń. Ocena: 7/10
“Gniewińskie niebo” - Adrianna Rak postawiła na bardzo romantyczną historię. A do tego również życiową, bowiem to wszystko, co spotkało bohaterów, mogłoby spotkać i nas. Ocena: 10/10
“Walentynkowa niespodzianka” - Alicja Skirgajłło stworzyła emocjonującą historię. I do samego końca byłam niezmiernie ciekawa, co będzie na koniec, czy wydarzy się happy end. Ocena: 10/10
“Love. Enter” - historia spod pióra Justyny Dziury wyjątkowo chwyciła mnie za serce, bowiem w większości przypominała mi moją własną historię miłosną :) Ocena: 10/10
“Właściwa droga” - opowiadanie Angeliki Ślusarczyk okazało się mocno… nijakie. Nic mnie tu nie porwało i tylko ciągle oczekiwałam zakończenia. Ocena: 2/10
“Miłość od drugiej strony” - historia Dominiki Smoleń również mnie nie porwała, ale podobało mi się to, że autorka postanowiła ukazać zupełnie inne oblicze miłość niż jest zazwyczaj to ukazywane. Ocena: 5/10
Czytaliście tę antologię? Które opowiadanie najbardziej wam się spodobało, a które najmniej? :)
RECENZJA
Tytuł: “Kilka chwil miłości” antologia
Autorzy: praca zbiorowa
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: WasPos
Data premiery: 30.07.2020
Moja ocena: 🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰/10
Kolejna antologia opowiadań wpadła w moje ręce. Ponownie dzięki booktourowi zorganizowanego przez @ksiazkowy_raj_asi. Z racji tego, że jestem totalną romantyczką to nic dziwnego, że w moje gusta idealnie się...
2021-04-21
Cześć! Dzisiaj przychodzę do was z naprawdę świetną i przyjemną lekturą. Jest zmysłowo, niekiedy nieco erotycznie, ale również dramatycznie i zaskakująco.
W tej powieści główną bohaterką jest Erika. To zwykła dziewczyna, która pracuje jako barmanka w klubie należącym do mega przystojnego mężczyzny, Maksymiliana. W wolnym czasie kobieta pisze swoje własne erotyki, a pomysły czerpie prosto ze swojej codzienności. Marzy jej się, aby w przyszłości tylko właśnie z tego się utrzymywać. Maksymilian zaś to mężczyzna, do którego wzdychają wszystkie kobiety. Przystojny, bogaty, seksowny, w łóżku zamienia się w tygrysa (albo innego drapieżnika) i do tego jest członkiem familii. Tak, dobrze widzicie jest szefem mafii. I jak to bywa czasem trzeba dobitnie pokazać, kto tu rządzi (tak, gdyby ktoś odważył się zapomnieć). Kiedy Erika go spotyka pokazuje, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Co z tego wyniknie? Czy tych dwoje może odnaleźć wspólne szczęście?
Jak zwykle sięgnęłam po tę książkę, bowiem pierwsze, co mnie do niej przyciągnęło to była piękna okładka. Może za dużo ona nie pokazuje, albo wręcz przeciwnie, ukazuje wszystko, o czym tak naprawdę ta książka jest, ale moim zdaniem jest zmysłowa i przyciągająca wzrok czytelnika. Kolejnym plusem, o czym przekonałam się już w pierwszych zdaniach jest lekki styl pisania autorki. Ta historia nie męczy, nie nuży, czytelnik po prostu przez nią płynie. I jest to naprawdę przyjemny rejs małą łódeczką, podczas którego nasze nagie ciała ogrzewane są promieniami słonecznymi. A od czasu do czasu chłodzi nas delikatny wietrzyk… “Gangsterska gra” liczy sobie około trzystu stron, a w ogóle się tej ilości nie odczuwa. Gdy tylko zaczęłam czytać, nie potrafiłam się od lektury w ogóle oderwać. Oryginalnym pomysłem było oznaczenie poszczególnych rozdziałów. Mianowicie na początku każdego z nich umieszczono czarno-biały obrazek, ukazujący obejmującą się parę. Kiedy już jesteśmy przy rozdziałach… To w tej książce są niezwykle krótkie, ale nie jest to w żadnym razie minus, bowiem dzięki temu jeszcze szybciej się pokonuje kolejne strony. Jeśli chodzi o bohaterów to autorka umiejętnie wykreowała każdego z nich. Nie ma tu dwóch takich samych osób, każda z nich ma w sobie to “coś”, co je wyróżnia wśród pozostałych. Oczywiście, najbardziej polubiłam Erikę, która pokazała, że twardo stąpa po tej ziemi, choć czasem również oddaje się głębszym uczuciom. Chociaż w moim odczuciu jakoś za szybko poczuła coś głębszego do Maksymiliana. Zaś tego mężczyzny nie potrafiłam do końca rozgryźć. Z jednej strony facet pełną piersią, bo w końcu należący do mafii, ba, stojący na jej szczycie, pokazywał co i rusz, jak bardzo twardy jest i do czego jest zdolny, zaś z drugiej jego serce było pełne uczuć. Jednak to jak traktował swoją narzeczoną… No, nie podobało mi się to i nie chciałabym żeby ktoś mnie w ten sposób traktował… Muszę przyznać, że jestem nieco zaskoczona, że “Gangsterska gra” aż do tego stopnia mi przypadła do gustu. Swego czasu czytałam “Bieg do gwiazd” i niezbyt mi ona podpasowała. Tutaj wyszłam z założenia, że to będzie inny gatunek i sprawdzi się on lepiej. Tak też się stało. W erotykach autorzy lubują się w używaniu przekleństw (czasem aż do przesady!). I wiadomo, jednym wychodzi to lepiej, drugim gorzej, ale akurat Dominika Smoleń zastosowała je tylko i wyłącznie tam, gdzie były konieczne. Czasem po prostu tylko właśnie te brzydkie słowa oddają w pełni sytuację łóżkową chociażby. Wisienką na torcie i to taką słodką, jest zakończenie tej powieści. Przyznam szczerze, że po jego przeczytaniu po pierwsze moja szczęka opadła bardzo nisko, zaś po drugie przez dłuższą chwilę musiałam się zastanowić, co się tu właśnie zadziało. A już zupełnie na koniec wspomnę o maleńkim minusie tej powieści - mianowicie, nie wiem czy tylko w moim egzemplarzu tak było, ale z początku pojawiło się w tekście trochę błędów. Może nie było ich nie wiadomo jak dużo, ale jednak były, a z reguły odbierają mi one odrobinę przyjemności z lektury.
Podsumowując, “Gangsterska gra” to historia dwóch osób, które pogubiły się odrobinę w swoim życiu. To pełna emocji, erotyki, ale również makabrycznej akcji opowieść. Warto ją przeczytać, chociażby dla samego spektakularnego zakończenia :)
Cześć! Dzisiaj przychodzę do was z naprawdę świetną i przyjemną lekturą. Jest zmysłowo, niekiedy nieco erotycznie, ale również dramatycznie i zaskakująco.
W tej powieści główną bohaterką jest Erika. To zwykła dziewczyna, która pracuje jako barmanka w klubie należącym do mega przystojnego mężczyzny, Maksymiliana. W wolnym czasie kobieta pisze swoje własne erotyki, a pomysły...
2021-03-12
Od Olgi Rudnickiej do tej pory miałam okazję przeczytać pierwszą część przygód Natalii. Pamiętam, że bardzo podobał mi się sam pomysł na fabułę, jak i kreacja poszczególnych bohaterów. Dlatego postanowiłam sięgnąć po inną pozycję spod pióra tej autorki. Padło na “Granat poproszę!”. Po tym wybuchowym tytule można się spodziewać w sumie wszystkiego. Główna bohaterka, Emilia właśnie rozwodzi się ze swoim mężem, Cezarym, bowiem ten ją zdradza. Los, niestety, nie chce sprzyjać kobiecie. Boli ją, że ukochany zdecydował się ułożyć na nowo życie z inną i do tego młodszą od niej kobietą. Poza tym bank wiecznie upomina się o spłatę raty kredytu, dzieci choć z każdym dniem starsze to jednak wymagające wciąż jej uwagi i opieki, a oprócz tego jej mama i teściowa próbują ją nieudolnie wspierać. Czy Emilia w końcu wyjdzie na prostą?
Lektura była bardzo lekka i sympatyczna. Wszyscy bohaterowie skradli moje serce, a najbardziej Jadwiga, mama Cezarego. Było zabawnie, niekiedy dramatycznie, ale autorka wszystko napisała w taki sposób, że czytelnikowi łatwo dojść do wniosku, że wydarzenia te mogłyby i jego spotkać w realnym życiu. Olga Rudnicka ukazała kobietę, jako silną osobę, gotową zawalczyć o swoje szczęście dosłownie jak lwica. Niby krucha osoba, ale jednocześnie silna, gotowa znieść wszelkie przeszkody na swej drodze. Komedie kryminalne to ostatnio mój ulubiony gatunek, po który sięgam. Do tej pory ukochanym autorem był Alek Rogoziński, teraz do tego grona dołączyła i Olga Rudnicka.
Od Olgi Rudnickiej do tej pory miałam okazję przeczytać pierwszą część przygód Natalii. Pamiętam, że bardzo podobał mi się sam pomysł na fabułę, jak i kreacja poszczególnych bohaterów. Dlatego postanowiłam sięgnąć po inną pozycję spod pióra tej autorki. Padło na “Granat poproszę!”. Po tym wybuchowym tytule można się spodziewać w sumie wszystkiego. Główna bohaterka, Emilia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-02-03
Na jakich sąsiadów trafiliście? Na miłych i uczynnych? A może takich, którzy tylko czekają, aby coś wam przykrego zrobić, na przykład zostawić psie kupy na wycieraczce? A może jednak takich, którzy nawet słowem się do was nie potrafią odezwać? Ralph i Naomi oraz ich syn mieszkają nie dość, że w pięknym domu to jeszcze w spokojnej okolicy, a za sąsiadów mają same przemiłe osoby. Ale ta idylla nie może trwać wiecznie… Pewnego dnia jedna z mieszkanek umiera, zaś do jej domu sprowadza się głośna parka. Jodie i Darren Booth. Za nic mają innych, o każdej porze słuchają głośnej muzyki i na domiar złego wszędzie parkują swoje samochody (jak się okazuje prowadzą nielegalny interes). Ralph wspólnie z pozostałymi wypowiada im wojnę. Tylko czy sam na tym nie ucierpi? Pewnego dnia bowiem wydarza się tragedia, mająca wpływ na wszystkich razem i każdego z osobna.
Chyba nie będę osamotniona w tej opinii, jeżeli napiszę, że przed lekturą miałam ogromne oczekiwania względem tej książki. I pomimo tego, że ostatecznie oceniłam ją wysoko to muszę napisać, że nie spełniła wszystkich moich oczekiwań. Z początku akcja w moim odczuciu pędziła na łeb na szyję. Autorka miała doskonały wręcz pomysł, aby oddać głos kilku postaciom, a poza tym by rozpocząć historię odrobinę od tyłu. Czytelnik bowiem od samego początku zdaje sobie sprawę, że wydarzyło się coś strasznego tylko do końca nie wie co to było. Czyta więc z zapartym tchem, bo koniecznie musi się dowiedzieć, co się tam stało i jaki to miało wpływ na rozwój dalszych wydarzeń i na same postacie, ale kiedy już dociera do tego momentu… Odniosłam wrażenie, że tempo akcji wtedy mocno siada, zainteresowanie zakończeniem już się zmniejsza. Sama końcówka mnie rozczarowała, spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego. Cała historia nie była zła, te domy i sąsiedzi od razu praktycznie skojarzyli mi się z pewnym serialem, a mianowicie “Gotowe na wszystko”, pomysł na fabułę autorka miała naprawdę dobry, ale gdzieś po drodze z wykonaniem coś nie poszło tak jak miało pójść. Czy polecam? Myślę, że każdy na własnej skórze musi się przekonać czy ta lektura jest właśnie dla niego.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję @wydawnictwomuza :)
Na jakich sąsiadów trafiliście? Na miłych i uczynnych? A może takich, którzy tylko czekają, aby coś wam przykrego zrobić, na przykład zostawić psie kupy na wycieraczce? A może jednak takich, którzy nawet słowem się do was nie potrafią odezwać? Ralph i Naomi oraz ich syn mieszkają nie dość, że w pięknym domu to jeszcze w spokojnej okolicy, a za sąsiadów mają same przemiłe...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-01-08
Kiedy nam na czymś bardzo zależy, jesteśmy w stanie zrobić dosłownie wszystko, by to uzyskać.
Sarah to młoda studentka farmacji. Życie jej nie oszczędzało. Jej rodzice umarli, a nią opiekowała się ukochana babcia. Teraz to ta staruszka potrzebuje pomocy dziewczyny. Przebywa w domu opieki, a ten nie należy do najtańszych. Sarah podejmuje więc decyzję, aby zatrudnić się w ekskluzywnej agencji towarzyskiej. Wychodzi z założenia, że gdzie jak gdzie, ale w takim miejscu szybko uda się jej zdobyć potrzebne pieniądze. Jej pierwszym klientem staje się nieziemsko przystojny Alex. Prosi ją o udawanie jego dziewczyny na pewnym spotkaniu rodzinnym… Spotkaniu rodzinnym, na którym Sarah spotka Jego i przekona się czym tak naprawdę może być pożądanie.
Cóż ja mogę powiedzieć o tej książce? To z pewnością niepozorna, bo zamknięta na niespełna trzystu stronach historia o dwóch osobach z zupełnie różnych światów. Czytało się ją szybko, sama fabuła wciągała od pierwszych stron. Autorce udało się stworzyć coś odrobinę odmiennego od znanych do tej pory historii. Bardzo mi się podobało, że nie skupiono się tutaj na samym seksie. Historia miała swój sens, zaś sceny łóżkowe, które pojawiały się niekiedy dość często stanowiły barwne tło. Sarah z jednej strony polubiłam, ale z drugiej niekiedy nie potrafiłam zrozumieć jej zachowań. Najbardziej mnie irytowała, jak przed wszystkimi próbowała udawać, że nic nie czuje do Borysa (chociaż i tak inni wiedzieli swoje), zaś zamknięta sama w swoim pokoju rozbierała na czynniki pierwsze ich specyficzną relację. Pojawiły się również pewne minusy. Najpoważniejszym z nich było niewątpliwie to, że jeszcze na początku akcja rozgrywała się swoim tempem, powoli, wszystko miało swój czas i miejsce. Zaś kiedy czytelnik zbliżał się do końca to autorkę jakby coś ukuło w cztery litery i przyspieszyła w stu procentach. To popsuło nieco odbiór tej powieści. Poza tym źle mi się czyta książki, w których większość zdań jest aż tak krótkich… Często dochodziłam do wniosku, że trzy, cztery zdania można było połączyć w jedno i odbiór ich byłby zdecydowanie lepszy. Całość jednak oceniam bardzo pozytywnie i polecam wszystkim fanom lekkiej erotyki ;)
Kiedy nam na czymś bardzo zależy, jesteśmy w stanie zrobić dosłownie wszystko, by to uzyskać.
Sarah to młoda studentka farmacji. Życie jej nie oszczędzało. Jej rodzice umarli, a nią opiekowała się ukochana babcia. Teraz to ta staruszka potrzebuje pomocy dziewczyny. Przebywa w domu opieki, a ten nie należy do najtańszych. Sarah podejmuje więc decyzję, aby zatrudnić się w...
2020-11-20
Aleksandra Rumin już zdążyła mnie przyzwyczaić do tego, że w jej powieściach jest i coś z kryminału i coś z komedii, a przy okazji, że będzie opisywać dobrze znane mi miejsce w Warszawie. Tak też było i w tym przypadku.
Piotr Kasztelan po niezbyt pochlebnych przygodach, kiedy to przejechał całkiem nieumyślnie gwiazdę pop Florellę, powraca do swych korzeni i decyduje się pracować w lokalnej gazecie, tj. “Bielańczyku”. szef jest z niego zadowolony, a i on nie może narzekać na nudę. Bo przecież na Bielanach ciągle wybuchają nowe afery i sensacje! Wszystko się zmienia, kiedy to na drodze dziennikarza staje znienawidzony właściciel wydawnictwa Złota Rybka, Dagmar Homoncik. Z tylko znanych sobie powodów Piotr morduje wroga, spychając go z mostku nad Potokiem Bielańskim. Nie ma świadków tego makabrycznego zdarzenia, bowiem wszyscy zaszyli się w domowych pieleszach, aby dopingować ulubioną drużynę piłkarską, która tym razem zmierzy się z Somalią. Wydaje się, że wszystko ujdzie Piotrowi na sucho, kiedy ten znajduje na wycieraczce kopertę z tajemniczym listem. Na kartce ktoś napisał tylko trzy słowa i przecinek, ale dziennikarzowi nie dadzą spać…
To jest właśnie dobra komedia kryminalna. Lekka historia, zabawni bohaterowie i przy okazji ukazanie ich zachowań w krzywym zwierciadle oraz ciekawa sprawa kryminalna - to wszystko sprawia, że tę powieść się wręcz pochłania. I chociaż prawie od początku sądziłam, że wiem o co tu chodzi, bo przecież wszystko autorka ukazała czarno na białym, więc czeka się tylko na dojście do winowajcy, to jednak pod koniec historii trochę namieszała. Co okazało się nawet dobrym twistem, którego ja na przykład się nie spodziewałam. Nie mogę się doczekać aż sięgnę po kolejną książkę Aleksandry Rumin, a właśnie zobaczyłam, że pod koniec września tego roku wydała jeszcze jedną swoją powieść, więc już się na nią cieszę. Jestem bardzo ciekawa, co jeszcze za historie autorka wymyśli swoim bohaterom i co spadnie na Warszawę.
Aleksandra Rumin już zdążyła mnie przyzwyczaić do tego, że w jej powieściach jest i coś z kryminału i coś z komedii, a przy okazji, że będzie opisywać dobrze znane mi miejsce w Warszawie. Tak też było i w tym przypadku.
Piotr Kasztelan po niezbyt pochlebnych przygodach, kiedy to przejechał całkiem nieumyślnie gwiazdę pop Florellę, powraca do swych korzeni i decyduje się...
2020-10-18
Przyznaję bez bicia. Lubię czasem pofantazjować, pomarzyć, że dostaję list z Hogwartu (a tu niedługo 30 lat minie jak z bicza strzelił, więc już trochę za późno na taką edukację :P), albo chociaż, że w moim ręku pojawi się pięknie rzeźbiona różdżka, za pomocą której będę mogła zrobić dosłownie wszystko, tylko przyjdzie mi do głowy. Z pomocą takim marzeniom przychodzą niekiedy książki. Z “Królem Kier” miałam z początku pewien drobny, ale z drugiej strony dość znaczący problem. Słyszałam bowiem na temat tej książki mocno skrajne opinie. Jedni twierdzili, że ta historia ich otuliła magią i w pewien sposób zaskoczyła, inni zaś, że za dużo w niej schematów i że kierowana jest raczej do młodzieży. Na mojej półce stała ona dość długo, zawsze coś innego było pilniejszego, ale w końcu nadszedł i jej czas. Z mocno bijącym sercem otworzyłam powieść na pierwszej stronie… I przepadłam totalnie! Jestem zdecydowanie na tak i nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po drugi tom. Jest magia, odrobina mroku i oczywiście, miłość. Nie mogło zabraknąć biednej dziewczyny, trochę pokiereszowanej i zranionej przez ukochanego. I wtedy na scenie pojawia się on. Przystojny, z sekretami, które ona koniecznie musi odkryć. To chyba największy schemat w tej książce. Poza tym niezbyt jest życiowe to, że uczucie pomiędzy dwojgiem zupełnie sobie obcych ludzi pojawia się i rozwija się w aż tak szybkim tempie. Ale kto powiedział, że powieść z gatunku fantastyki musi być życiowa? Czytelnik czasem potrzebuje oderwania od szarej codzienności i to z pewnością odnajdzie właśnie w tej historii. Czy kogoś miałam ochotę udusić? Owszem, Alicję, czyli główną bohaterkę. Jej zachowania często, w moim odczuciu, były zbyt emocjonalne albo wręcz naiwne, nie potrafiłam ich pojąć. Ale pod koniec książki mogę stwierdzić, że zaczęłam ją tolerować. Jestem bardzo ciekawa, co spotką ją, Hadriana i resztę ekipy w drugiej części przygód.
Przyznaję bez bicia. Lubię czasem pofantazjować, pomarzyć, że dostaję list z Hogwartu (a tu niedługo 30 lat minie jak z bicza strzelił, więc już trochę za późno na taką edukację :P), albo chociaż, że w moim ręku pojawi się pięknie rzeźbiona różdżka, za pomocą której będę mogła zrobić dosłownie wszystko, tylko przyjdzie mi do głowy. Z pomocą takim marzeniom przychodzą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-11
To tym razem jest drugi tom serii o dwójce przyjaciół. Przeprowadzają się do nowych domów, a więc muszą zawrzeć nowe znajomości w nowej szkole. Oczywiście, nie obejdzie się bez problemów i afer. Ta część jakoś mniej mi się podobała, miałam wrażenie, że dość mało się tutaj działo, cała fabuła praktycznie kręciła się wokół jednej sprawy. Owszem, czytało się przyjemnie i szybko, jednak mało było zabawnych scen czy ciekawych sytuacji. Jak zwykle całą moją uwagę skradła Mi, a najbardziej to, jak starała się stworzyć specjalny strój, aby móc pogłaskać kotki. Ona jest tak urocza w tym, co wymyśla, że nie potrafiłabym się na nią gniewać, nawet gdyby zrobiła coś nieodpowiedniego. Całość jak najbardziej odbieram pozytywnie, chociaż historia opisana w siódmym tomie bardziej mi przypadła do gustu.
To tym razem jest drugi tom serii o dwójce przyjaciół. Przeprowadzają się do nowych domów, a więc muszą zawrzeć nowe znajomości w nowej szkole. Oczywiście, nie obejdzie się bez problemów i afer. Ta część jakoś mniej mi się podobała, miałam wrażenie, że dość mało się tutaj działo, cała fabuła praktycznie kręciła się wokół jednej sprawy. Owszem, czytało się przyjemnie i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-11
Książka ta również trafiła do mnie w ramach Booktouru, tym razem organizowanego przez @m.oniska_czyta_. Wcześniej czytałam opinie poprzednich uczestniczek zabawy i to co mnie zawsze zaskakiwało i w pewien sposób intrygowało to fakt, że zakończenie było dla nich zaskakujące. Czy dla mnie również?
Apolonia do niedawna prowadziła zwyczajne życie. Na łeb na szyję organizowała swoje wesele, chociaż tak naprawdę nie czuła na sto procent, że Mateusz to tej Jedyny. W międzyczasie dziewczyna decyduje się w końcu na temat swojej pracy magisterskiej - chce napisać o skazańcach z długimi wyrokami i o tym, jak później sobie radzą, po wyjściu ponownie na wolność. Poznaje Borysa, a jej życie przez to odmieni się na całego.
Anita to samotna matka uroczej dziewczynki, Sary. Próbuje odnaleźć swoje osobiste szczęście, chociaż średnio jej to wychodzi. Pewnego dnia poznaje Krzysztofa. Ma nadzieję, że ułoży sobie z nim życie na dobre i na złe. I przez kilka lat tak faktycznie jest, ale… Życie lubi pod nasze nogi kłaść mnóstwo wątpliwości i problemów. Co łączy Polę, Anitę i skazańca?
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że ta książka aż tak przypadnie mi do gustu. Od samego początku zachwycił mnie styl pisania autorki, jest lekki i bardzo przystępny. Poza tym kreacja poszczególnych bohaterów wypadła na plus. Chociaż z całego grona najmniej polubiłam Polę właśnie, bowiem do końca nie potrafiłam się zgodzić z jej motywami postępowania. Bo wiecie, ja mam takie romantyczne trochę myślenie. Jeżeli z kimś jesteśmy to pozostajemy tej osobie wierni. A jeżeli dzieje się coś niedobrego w związku to wtedy albo próbujemy o tym rozmawiać i jakoś rozwiązać ten problem, albo się rozstajemy. I dopiero wtedy zaczynamy inne związki. Ale cóż… Pola postanowiła zrobić to inaczej i przy okazji zranić naprawdę dobrego faceta. Bardzo mi się to nie podobało. Samo zakończenie zaś jak dla mnie nie było mocno zaskakujące i tak jak przez całą prawie książkę się zastanawiałam nad tym elementem łączącym trzy główne postaci, tak w pewnym momencie sama wszystko rozgryzłam, a więc i nie było tego “wbicia w fotel”. Całość oceniam jednak bardzo pozytywnie, to kolejna polska powieść, która okazała się naprawdę dobra.
Książka ta również trafiła do mnie w ramach Booktouru, tym razem organizowanego przez @m.oniska_czyta_. Wcześniej czytałam opinie poprzednich uczestniczek zabawy i to co mnie zawsze zaskakiwało i w pewien sposób intrygowało to fakt, że zakończenie było dla nich zaskakujące. Czy dla mnie również?
Apolonia do niedawna prowadziła zwyczajne życie. Na łeb na szyję organizowała...
Z początku myślałam, że lektura zupełnie nie przypadnie mi do gustu. Jednak z czasem, im dłużej się w nią zagłębiałam to coraz bardziej zapadała mi ona w pamięć i chwytała za serce. Bardzo spodobali mi się bohaterowie i chociaż nie każdego dało się lubić, to zostali oni tak wykreowani, że nie dało się przejść obok nich zupełnie obojętnie. Autor stworzył tu w bardzo umiejętny sposób kryminał, w którym w pewnym momencie przeszłość łączy się z teraźniejszością i wywiera na nią w jakimś stopniu wpływ. Byłam bardzo ciekawa w jaki sposób zostaną wyjaśnione poszczególne tajemnice. A kiedy w końcu dotarłam do zakończenia wszystko wydało mi się takie proste i stanowiące spójną całość z resztą opowieści. Ta książka spodobała mi się do tego stopnia, że już teraz wiem, że muszę koniecznie poznać pozostałe tytuły tego pana. I mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w najbliższym czasie.
Z początku myślałam, że lektura zupełnie nie przypadnie mi do gustu. Jednak z czasem, im dłużej się w nią zagłębiałam to coraz bardziej zapadała mi ona w pamięć i chwytała za serce. Bardzo spodobali mi się bohaterowie i chociaż nie każdego dało się lubić, to zostali oni tak wykreowani, że nie dało się przejść obok nich zupełnie obojętnie. Autor stworzył tu w bardzo...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to