-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.no/2015/07/wakacje-w-wodospadach-cienia.html
To już 4 raz kiedy spotykam się z Kylie Galen i innymi obozowiczami w Wodospadach Cienia. Muszę przyznać, że kiedy czytasz jakąś dłuższą serię zaczynasz coraz bardziej przywiązywać się do bohaterów i coraz bardziej ich rozumieć. Odnoszę wrażenie, że 4 tom (przynajmniej dla mnie), jest jednym z najlepszych, jak nie najlepszym tomem z całej serii. Dlaczego? W porównaniu do 3 części sposób pisania był o wiele lepszy, bohaterowie stali się jeszcze bardziej... hmm, wyraźiści, akcja nabrała tempa i wreszcie dowiedziałam się więcej o tym kim jest Kylie.
Jeśli mam być szczera to chyba za bardzo nie mam do czego przyczepić. Gdy skończyłam czytać miałam ochotę rzucić książką w ścianę (ze względu na to, że korzystam z czytnika się powstrzymałam). Byłam... nie, jestem zła, że muszę czekać na następny tom do końca wakacji. Świadomość tego, że kolejna część jest tą ostatnią jest okropna. Mam nadzieję, że autorka zakończy tę serię w dobry sposób i nie zawiedzie naszych oczekiwań.
Oczywiście w tej części Kylie nadal przeżywa sercowe rozterki.
Lucas Derek Lucas Derek Lucas Derek Lucas Derek
Ja chyba trzymam kciuki za Lucasa mimo, że jest wilkołakiem, za którymi średnio przepadam :D Nie mogę też zapomnieć o Deli i Mirandzie, ponieważ w ich życiu też będzie się działo. Jeszcze bardziej namiesza się u Holiday, która jest najsympatyczniejszą postacią z całej serii, więc trzymajmy za nią kciuki.
Myślę, że to dobry moment żeby zakończyć pisanie o tej książce. Wodospady cienia to seria, będąca jedną z pierwszych, w które się wkręciłam. Jeśli jeszcze nie czytaliście, wiecie co macie robić. Jeśli jesteście już po piszcie w komentarzach co sądzicie.
OCENA KSIĄŻKI: 9/10
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.no/2015/07/wakacje-w-wodospadach-cienia.html
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.no/2015/07/wakacje-w-wodospadach-cienia.html
To już 4 raz kiedy spotykam się z Kylie Galen i innymi obozowiczami w Wodospadach Cienia. Muszę przyznać, że kiedy czytasz jakąś dłuższą serię zaczynasz coraz bardziej przywiązywać się do bohaterów i coraz bardziej ich rozumieć. Odnoszę wrażenie, że 4 tom (przynajmniej dla mnie), jest jednym z...
2015-06-07
Zacznę może od tego, że odrobinę się na tej pozycji zawiodłam, po autorce oczekiwałam o wiele więcej, ale niestety nie udźwignęła ona tematu książki, którym były smoki. Niby wszystko było na swoim miejscu, skrzydła na plecach a ogień w paszy, ale oczekiwałam po prostu odrobinę więcej... Odrobinkę... Większego realizmu, bo były sytuacje, które ciężko było mi sobie wyobrazić.
Drugim problemem był okropny styl, ilość powtórzeń była tak strasznie duża, że to aż raziło po oczach. Przepraszam, ale inaczej nie jestem tego w stanie nazwać. To było po prostu słabe.
Dalej, większość sytuacji była strasznie przewidywalna, bohaterowie sami w sobie byli dosyć interesujący ale interakcje między nimi nie stanowiły dla mnie żadnego zaskoczenia. Duża część zdarzeń opierała się na wytartych już szlakach. Wtedy gdy powinnam, nie wiem..., czuć podekscytowanie, albo nie móc usiedzieć na miejscu byłam lekko znudzona. Jedynym plusem jest to, że mimo wszystko, nie wiem jakim cudem, czyta się ją naprawdę szybko.
Myślę, ze Talon spodoba się czytelnikom, którzy fantastykę czytają rzadko i z podobnymi historiami nie mieli jeszcze do czynienia.
Bohaterowie, jak już mówiłam, nie byli tacy najgorsi. Chociaż muszę przyznać, że zachowania Ember były mało oryginalne, jej brat, a raczej to zrobił, miało być dla czytelnika zaskoczeniem, czy coś w tym rodzaju, ale stało się łatwe do przewidzenia. Oczywiście pojawiła się walka o serce Ember między dwoma chłopakami (jeśli mam być szczera to ja nie lubię żadnego).
Nie mam bladego pojęcia jaką ocenę postawić tej książce, nie była najlepsza, ani też całkiem zła. Była bardzo przeciętnie przeciętna, jednak mi osobiście nie przypadła do gustu.
OCENA KSIĄŻKI: 5-/10
Zacznę może od tego, że odrobinę się na tej pozycji zawiodłam, po autorce oczekiwałam o wiele więcej, ale niestety nie udźwignęła ona tematu książki, którym były smoki. Niby wszystko było na swoim miejscu, skrzydła na plecach a ogień w paszy, ale oczekiwałam po prostu odrobinę więcej... Odrobinkę... Większego realizmu, bo były sytuacje, które ciężko było mi sobie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-22
Witajcie, dzisiejsza recenzja dotyczy książki Rainbow Rowell Eleonora i Park. Do lektury zabrałam się z podobnego powodu jak w przypadku Czerwonej Królowej. Zachęciła mnie medialna otoczka i obietnice, których w przypadku tej pierwszej nie udało się spełnić. Tutaj na szczęście było inaczej. Przeżyłam cudowną przygodę z pewnym romansidłem dla nastolatek, które poruszyło moje serce do głębi.
Zazwyczaj nie czytam powieści opierających się tylko na wątku romantycznym, ponieważ w takich pozycjach najczęściej ilość czułych słówek i wyszukanych epitetów może czytelnika doprowadzić do bólu głowy, strasznej migreny, a w skrajnych przypadkach wymiotów.
Eleonora i Park to książka łamiąca schematy, nie ma tutaj fajerwerków i niemożliwych do zdarzenia się w realnym życiu sytuacji. Jest prawdziwa młodzieńcza miłość, problemy i wyzwania, którym musi sprostać każdy nastolatek. To właśnie sprawia, ze tą opowieść możemy zrozumieć i wyssać z niej to co miała nam przekazać, ale nie musimy w tym celu korzystać ze słownika.
Język autorki jest przejrzysty i prosty, ale jednocześnie nie denerwujący. Nie miałam wrażenia, że Rainbow Rowell pisze Eleonorę i Parka na czas. Wszystko było przemyślane przy zachowaniu lekkości i naturalności
Jak pisałam oprócz błękitnego nieba i motylków w brzuchu są także problemy. Świat Parka jest idealny, przykładowa, szczęśliwa rodzinka, piękny dom,racjonalna liczba rodzeństwa, niedzielne obiady u dziadków i sumiennie rozwijana pasja. Życie Eleonory jest totalnym przeciwieństwem pozornego raju Parka. Matka, której tak na prawdę nie obchodzi zbytnio życie jej córki, nowy ojczym siejący terror, cała gromadka braci i sióstr, chcący tak jak starsza siostra (Eleonora) namiastki normalnego życia i mały dom w którym miejscem przeznaczonym do spania jest podłoga.
Jak więc doszło do tego, że tą dwójkę połączyło coś więcej niż zwykła znajomość i jak to wszystko się skończy?
To prawda, że historia z pozoru wydaje się nierealna, ale czy naszym życiem także nie rządzi przypadek? Na przykład skąd mieliśmy wiedzieć, gdy pierwszy raz siadaliśmy w ławce, że osoba zajmująca miejsce obok zostanie naszym przyjacielem na długie lata? Nie mogliśmy tego wiedzieć, bo nie mieliśmy na to wpływu. To działo się samo :) Mam nadzieje, że rozumiecie co mam na myśli.
Na zakończenie chciałabym dodać, że naprawdę warto sięgnąć po Eleonorę i Parka, przeżyć wspaniałą przygodę i może jak w moim przypadku uronić kilka łez.
OCENA KSIĄŻKI: 9/10
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Witajcie, dzisiejsza recenzja dotyczy książki Rainbow Rowell Eleonora i Park. Do lektury zabrałam się z podobnego powodu jak w przypadku Czerwonej Królowej. Zachęciła mnie medialna otoczka i obietnice, których w przypadku tej pierwszej nie udało się spełnić. Tutaj na szczęście było inaczej. Przeżyłam cudowną przygodę z pewnym romansidłem dla nastolatek, które poruszyło moje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-20
Hej, dzisiaj poopowiadam trochę na temat książki Will Grayson Will Grayson autorstwa Johna Greena, którego na pewno każdy z Was zna i Davida Levithana, z którego twórczością nie miałam jeszcze okazji się spotkać. Jestem na prawdę mile zaskoczona, obawiałam się odrobinę tematyki tutaj poruszonej, ale moje obawy okazały się bezpodstawne.
Książka opowiada o odkrywaniu samego siebie i akceptowaniu tego, kim się jest, niezależnie od opinij innych, o miłości i przyjaźni, która jest w stanie przetrwać każdą próbę. Porusza także temat homoseksualizmu i tolerancji, która nie zawsze jest taka prosta.
Mile zaskoczyli mnie bohaterowie. Will Grayson, którego główną zasadą było siedzieć cicho, drugi Will Grayson chorujący na depresję nastolatek z bardzo niskim poczuciem własnej wartości i ich kompletne przeciwieństwo, Kruchy, który pomimo swojej pokaźniej sylwetki i odmiennej orientacji seksualnej jest szczęśliwy oraz nie wstydzi się tego kim jest.
Główny wątek trzyma się wokół musicalu realizowanego właśnie przez niego, nie czytałam jeszcze książki o takim temacie więc było to bardzo miłe doświadczenie.
Nie jestem wstanie napisać Wam bardzo długiej recenzji, bo książka po prostu była dobra, może nie powalająca, ale wszystko było na swoim miejscu. Dużym plusem był realizm. Prosty język, bez tysiąca wyszukanych metafor, nie miałam problemu ze ,,wbiciem się,, w tą historię oraz styl wypowiadania się postaci był adekwatny do ich wieku (tzn. zdarzały się wulgaryzmy), ale dla żadnego nastolatka przeklinanie nie jest nowością.
Podsumowując Green już trzeci raz mnie nie zawiódł (czytałam W śnieżną noc i Gwiazd naszych wina), tak samo jak pan Levithan, razem stworzyli naprawdę ciekawą historię, którą z czystym sumieniem mogę Wam polecić.
OCENA KSIĄŻKI : 8/10
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Hej, dzisiaj poopowiadam trochę na temat książki Will Grayson Will Grayson autorstwa Johna Greena, którego na pewno każdy z Was zna i Davida Levithana, z którego twórczością nie miałam jeszcze okazji się spotkać. Jestem na prawdę mile zaskoczona, obawiałam się odrobinę tematyki tutaj poruszonej, ale moje obawy okazały się bezpodstawne.
Książka opowiada o odkrywaniu samego...
Całą serie Wybrani polecam dosłownie wszystkim, lekkie dialogi, przyjemne opisy i sceny trzymające w napięciu.
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Całą serie Wybrani polecam dosłownie wszystkim, lekkie dialogi, przyjemne opisy i sceny trzymające w napięciu.
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Idealna książka na nudne wieczory, dla starszych i młodszych czytelników, nic dodać, nic ująć.
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Idealna książka na nudne wieczory, dla starszych i młodszych czytelników, nic dodać, nic ująć.
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Tak, pani Lauren Kate ma racje, że chciałaby tak pisać, bo jej seria Upadli jest co najwyżej przeciętna, ale o tym może innym razem.
Dotyk Julii to chyba jedna z moich ulubionych książek. Po raz pierwszy przeczytałam ją chyba rok temu, wiosną i zakochałam się w niej tak mocno, że następne dwie książki pochłonęłam w dwa dni.
Dotyk Julii opowiada o dziewczynie posiadającej dość dziwny talent, albo przekleństwo- jej dotyk zabija. I właśnie te trzy krótkie słowa są powodem, dla którego Julia jest niebezpieczeństwem, ale jednocześnie może być nadzieją. Ale czy dziewczyna po kilku latach spędzonych w samotności, ze świadomością, że nawet jej rodzice jej nie chcą, jest w stanie normalnie żyć?
Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę była pierwszoosobowa narracja, poprowadzona z perspektywy Julii. Było to jak najbardziej udane posunięcie. Czułam się trochę tak jakbym weszła do jej głowy i poznała najskrytsze myśli, pragnienia i lęki, wszystko co starała się ukryć, czytelnik mógł poznać.
Świetnie stworzone zostały także postacie m. in Julia, Adam, Warner, Kenji czy Castle. Każdy z nich jest osobną osobą, bardzo dobrze wykreowaną. Ich zachowania wynikają z ich charakterów. Są naprawdę bardzo naturalni i złożeni, mam przez to namyśli, że nie tak łatwo ich rozgryźć i przejrzeć ich intencje.
Pierwsza część tej trylogii przypomina odrobinę wiersz, każde słowo jest przemyślane, każde zdanie może być cytatem, nic nie dzieje się bez przyczyny.
Książka idealna, przynajmniej dla mnie, chociaż czytałam też mniej pochlebne recenzje na ten temat, wiele osób pisało, że drażni ich zachowanie Julii, to, że za bardzo rozczulała się nad swoimi problemami. Ale jak może zachowywać się dziewczyna, która całe swoje życie spędziła sama ze sobą? Jej postawa zmieni się w następnych tomach, ale o tym powiem w recenzji kolejnych części, które postaram się napisać w kwietniu.
Świat, w którym dzieje się akcja jest wyjątkowy, z łatwością wyobraziłam sobie zniszczoną ziemię i ludzi, w których nie ma już nadziei na zmianę. Desperację i rozpacz. Znowu są osoby,które porównują Dotyk Julii do Igrzysk Śmierci, nie słuchajcie ich, to dwie oddzielne bajki. IŚ to dystopia. DJ to fantastyka połączona z antyutopią i bardziej wyczuwalnym romansem.
Jeśli jesteśmy już przy tym temacie, to tak, będzie wątek romantyczny, ale naprawdę fajnie zrobi się dopiero w Sekrecie Julii, czyli drugiej części.
Podsumowanie: Jeśli jeszcze nie czytaliście Dotyku Julii, to czym prędzej musicie to zrobić. Jeśli natomiast czytaliście, ale jak pisałam denerwowały Was jej przemyślenia dajcie szanse następnej części. Tam nasza kochana Julia trochę się ogarnie.
OCENA KSIĄŻKI: 9/10
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Tak, pani Lauren Kate ma racje, że chciałaby tak pisać, bo jej seria Upadli jest co najwyżej przeciętna, ale o tym może innym razem.
Dotyk Julii to chyba jedna z moich ulubionych książek. Po raz pierwszy przeczytałam ją chyba rok temu, wiosną i zakochałam się w niej tak mocno, że następne dwie książki pochłonęłam w dwa dni.
Dotyk...
Zacznę może od tego, że do tej książki zabrałam się z jednego powodu- wszyscy o niej pisali.
Spodziewałam się geniuszu, a dostałam bardzo przeciętną historyjkę.
Myślałam, że to będzie to, ale zawiodłam się.
Nie lubię takich sytuacji.
Dalsza część zawiera spoilery. Jeśli nie chcesz tego czytać przejdź do ostatniego akapitu!
Książka opowiada o świecie podzielonym na dwie rasy krwi- czerwoną i srebrną. Srebrni mają wszystko, pieniądze, władzę i dziwne zdolności, czerwoni nie mają nic. Historia skupia się wokół Mare Barrow, przeciętnej czerwonej, którą czeka życie w wojsku. Nagle okazuje się coś niesamowitego- przeciętna Mare nie jest taka przeciętna jakby się mogło wydawać, ponieważ posiada umiejętności, takie jak srebrni, a konkretnie panuje nad prądem.
Król który rządzi królestwem jest okropny.Królowa jeszcze gorsza.
Jej synowie- wbrew pozorom- obydwoje są okropni, ale jeden odrobinę milszy.Mare zostaje wybrana na twarz rewolucji. Będzie walka!
Macie teraz deja vu, prawda?
No właśnie, ja też.
To była najbardziej przekombinowana książka, jaką ostatnią czytałam. Mieszanina Igrzysk Śmierci, Szklanego Tronu, Dotyku Julii i wielu innych dobrych książek.Ale to nie było dobre.
Szczerze, to nawet nie wiem co mam jeszcze o tym napisać.
To było złe.
Okej, zgodzę się, że język książki jest w miarę prosty, ale nie ubogi. Akcja jest równomiernie rozłożona.
Dialogi też w porządku.
Ale fabuła po prostu do kitu.
Domyślam się, że wiele osób będzie miało zupełnie inne zdanie na temat Czerwonej Królowej, bo jej ocena na Lubimy Czytać to 8,03. Dużo za dużo.
Na podsumowanie wypisze Wam w punktach, co mi się podobało, a co nie. I przepraszam, że ta recenzja jest taka krótka, ale pisanie o tej książce jest bez sensu.
Zalety:
-dialogi
-akcja
-język
-okładka
Wady:
-bohaterowie
-fabuła
-podobieństwo do wielu książek
-opisy
OCENA KSIĄŻKI: 5/10
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Zacznę może od tego, że do tej książki zabrałam się z jednego powodu- wszyscy o niej pisali.
Spodziewałam się geniuszu, a dostałam bardzo przeciętną historyjkę.
Myślałam, że to będzie to, ale zawiodłam się.
Nie lubię takich sytuacji.
Dalsza część zawiera spoilery. Jeśli nie chcesz tego czytać przejdź do ostatniego akapitu!
Książka opowiada o świecie podzielonym na dwie...
2015-03-16
Szok! Szok! Szok! Zaskoczenie! TOTALNY OBŁĘD! Przecież ja nienawidzę wilkołaków... jestem ta od Edwarda... zmienianie się w szczekającego pieska? Eeeee.... No za bardzo tego nie czuje.... Wróć.... Powinien być czas przeszły bo od przeczytania Cienia Nocy jestem totalnie zauroczona likantropią i wszystkim co z nią związane. Nie wiem jak to się stało, ale w tej książce przemiana w wilkołaka stała się dla mnie bardziej realna. Nie twierdzę teraz, że... hmm... picie ludzkiej krwi jest całkiem normalne, ale jakoś łatwiej mogłam sobie to wyobrazić niż hasanie po lesie w futerku. Może zacznijmy od początku...
autor Andrea Cremer
tytuł oryginału Nightshade
wydawnictwo Amber
data wydania 11 stycznia 2011
liczba stron 416
...Calla od zawsze znała swoje przeznaczenie, które wkrótce ma się wypełnić. W osiemnaste urodziny zwiąże się Renem, władczym i seksownym przywódcą innego klanu. Razem z nim będzie walczyć i rządzić. I strzec świętych miejsc dla Opiekunów - potężnych czarowników. Oni są panami życia i śmierci młodych Strażników. I okrutnie karzą za każdy sprzeciw. Ale Calla łamie prawo swoich mistrzów, ratując pięknego tajemniczego chłopca zaatakowanego przez niedźwiedzia. Wtedy w dziewczynie rodzi się bunt przeciwko przeznaczeniu, tradycji i nakazom świata, w którym żyje. Rozdarta między obowiązkiem i posłuszeństwem a uczuciem - musi wybierać. Wybierając miłość, może stracić wszystko, nawet własne życie. Czy zakazana miłość warta jest ostatecznego poświęcenia?
Ten opis jest tak strasznie płytki, bezsensowny, robiący wodę z mózgu, że aż nie mieści się w żadnej skali. Gdy po raz pierwszy go przeczytałam wyrobiłam sobie naprawdę złe zdanie na temat tej książki, bo miałam wrażenie, że czytałam już takich milion, te same słowa, takie same sytuacje, nic nowego. Okładka była ładna, ale także mało oryginalna. Wiem, że nie powinno oceniać się książki po okładce, ale jednak pierwsze wrażenie jest naprawdę ważne i strasznie nie lubię gdy ktoś mi je psuje, ponieważ o mały włos nie przeczytałam czegoś naprawdę niesamowitego.
Jak wspomniałam na początku nie lubię wilkołaków, toleruje je jeśli są tylko dodatkiem do jakieś powieści ale nie bazą. Tym razem spróbowałam przekonać samą siebie, wyciągnąć rękę i przywitać się z czymś nowym. Cieniem nocy. Kolejny raz zastanawiam się jak to się dzieje, że głupia książka może dać mi tyle radości. Opowieść, w której nie ma zbyt oryginalnej fabuły, czy bohaterów. Ale ich relacje między sobą i to jak się zachowują rożni się od tego o czym czytałam do tej pory. Nawet nie wiem do czego to porównać. Po prostu autorka nadała temu wszystkiemu swój własny styl, dzięki czemu rzeczy z pozorów nudne, zaczęły się prezentować odrobinę inaczej.
Bardzo spodobał mi się pewien element, który był realistyczny jak kubeł zimnej wody wylany komuś na głowę. Mam na myśli fakt jak łatwo komuś mydlić oczy, sprawić by wierzył w to, w co karze mu się wierzyć, by nie widział innej drogi, innego sposobu jak żyć i się zachowywać. W tej powieści tyczy się to właśnie głównej bohaterki, Calli, która od zawsze była oszukiwana, a jej główny problem polegał na tym, że nie próbowała szukać prawdy, tylko brnęła dalej w to, co jej mówiono, nie zdawała sobie sprawy z tego, że może mieć własne zdanie. Oczywiście w odnalezieniu samej siebie pomógł jej pewien chłopak, fuj, fuj, fuj, fuj. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie dzięki tej jednaj rzeczy cała książka, oprócz tego, że znośna, robi się naprawdę dobra.
Bohaterowie są bardzo różnorodni, mamy czarne charaktery, dobre wróżki i postacie, których intencje nie są nam do końca znane. Nie mogę Wam o nich powiedzieć nic więcej, ponieważ istotne jest w jaki sposób samemu wyrobi się o nich zdanie podczas czytania. Dajcie się zaskoczyć!
Zdecydowałam, że więcej Wam już nie napiszę o Cieniu Nocy. To po prostu trzeba przeczytać :)
OCENA KSIĄŻKI: 8/10
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Szok! Szok! Szok! Zaskoczenie! TOTALNY OBŁĘD! Przecież ja nienawidzę wilkołaków... jestem ta od Edwarda... zmienianie się w szczekającego pieska? Eeeee.... No za bardzo tego nie czuje.... Wróć.... Powinien być czas przeszły bo od przeczytania Cienia Nocy jestem totalnie zauroczona likantropią i wszystkim co z nią związane. Nie wiem jak to się stało, ale w tej książce...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Hej. Wiecie co jest największą zaletą książki, ale może być także jej wadą - zakończenie. Bardzo łatwo zepsuć świetną powieść kiepskim zakończeniem, lub z przeciętnej historii stworzyć fundament do czegoś większego. Nie może ono zdradzać za wiele. Musi być odpowiednio wyważone.
Jest jeszcze druga ważna kwestia- początek. Kiedy jest nudny to po prostu odechciewa nam się czytać i często odkładamy książkę półkę nie zdając sobie sprawy jak interesująco może się rozwinąć i że jeszcze większe zaskoczenie może przynieść zakończenie.
Idealnym przykładem książki gdzie początek jest kiepski, a zakończenie genialne jest własnie Żelazny król, książka, którą dzisiaj dla Was zrecenzuje, albo przynajmniej spróbuje :)
Megan zawsze czuła się obca: w domu, odkąd zaginął jej ojciec, i w szkole, gdzie nie ma żadnych przyjaciół poza Robem. Zna go od zawsze, ale nie wie, że jej wesoły kumpel nie jest zwykłym chłopakiem...W dniu jej szesnastych urodzin – w dniu, w którym stanie się coś strasznego - Rob wyjawi jej prawdę, która odkryje przed nią świat, którego istnienia nie przeczuwała, i miłość, o jakiej nie śniła. Bo przeznaczeniem Megan jest odegrać rolę w wojnie magicznych królestw, powstrzymać zło, jakiemu nie odważy się sprzeciwić żaden elf, i dokonać wyboru pomiędzy dwoma śmiertelnymi wrogami: swoim najlepszym przyjacielem a mrocznym księciem, który może wolałby widzieć ją martwą niż pozwolić jej dotknąć swego lodowatego serc.
"Każda wojna niesie ze sobą ofiary."
Najbardziej w tej książce urzekli mnie jej bohaterowie. Megan Chase z początku wydaje się pustą dziewczynką dla której najbardziej liczy się zdobycie wymarzonego chłopaka i bycie bardziej popularną. Oczywiście to tylko pozory, bo z biegiem mijanych stron poznajemy jej prawdziwe oblicze i okazuje się, że zdanie, które wyrobiliśmy sobie na jej temat nie do końca było słuszne. Rob, najlepszy i jedyny przyjaciel Megan, okazuje się być bardziej wyjątkowy niż myśleliśmy na początku. Jest bardzo pewny siebie i sprytny. Można go polubić. Jest jeszcze jedna wiodąca postać- Mroczny Książe. Myślałam, że jest to osoba, która występuje w każdej książce gatunku paranormal romance, nic specjalnego. Ktoś zły ale jednak dobry. Tutaj zdanie na jego temat zmienia nam całkowicie zakończenie. Okazuje się, że jest bardzo trudny do rozgryzienia i jest bardzo złożoną postacią. Tytułowy Żelazny król był dla mnie zaskoczeniem, nie spodziewałam się, że w tej książce może być tak dużo świetnych wątków.
"A ja uśmiechnęłam się, widząc ich emocje tak wyraźnie, jakby były pięknym obrazem - niebieski smutek, szmaragdową nadzieję, szkarłatną miłość. Byliśmy połączenie, wszyscy. Nikt, elfy, bogowie ani nieśmiertelni nie mogli tego zmienić."
Jak już pisałam na początku rozpoczęcie książki było słabe. Czytając pierwsze strony książki nie opuszczało mnie wrażenie deja vu. Na szczęście to uczucie zniknęło bardzo szybko, akcja zaczęła się rozwijać, bohaterowie robili się coraz bardziej ciekawi, otoczenie stawało się coraz bardziej interesujące. Świat elfów jest niesamowity- nie sądziłam, że tak mi się spodoba. Władzę bijącą od króla elfów czuło się bardzo wyraźnie, wszyscy byli mu posłuszni.
"Utrata wspomnień to jak utrata części duszy"
A końcówka, niby wszystko wydaje się w porządku, a tu nagle BUM! zupełne zaskoczenie. Autorka zrobiła nam wodę z mózgu. Dosłownie. Gdy przeczytałam ostatnią stronę nie wiedziałam co mam robić. Czy płakać? Czy krzyczeć? Dawno żadna książka nie wywołała we mnie takich emocji i pewnie dlatego Żelazny Król stał się jedną z moich ulubionych pozycji. I mimo słabego początku otrzymała bardzo wysoką ocenę.
Na zakończenie chcę dodać, że na pewno przeczytam kontynuację, ponieważ muszę się dowiedzieć jak ta historia potoczy się dalej.
OCENA KSIĄŻKI 9/10
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Hej. Wiecie co jest największą zaletą książki, ale może być także jej wadą - zakończenie. Bardzo łatwo zepsuć świetną powieść kiepskim zakończeniem, lub z przeciętnej historii stworzyć fundament do czegoś większego. Nie może ono zdradzać za wiele. Musi być odpowiednio wyważone.
Jest jeszcze druga ważna kwestia- początek. Kiedy jest nudny to po prostu odechciewa nam się...
Czasem każdy ma ochotę usiąść i odpocząć. Chwycić lekką książkę i na trochę odpłynąć. Zapomnieć o swoich problemach i troskach. Takę chwilę wytchnienia daje nam własnie Serce w Chmurach. Powieść dla młodzieży, pisana łatwym, przyjemnym językiem. Zacznę więc od polecenia Wam tej książki oraz drugiej pozycji tej autorki, której recenzję znajdziecie tutaj, ponieważ na prawdę warto je przeczytać.
Może zacznę od wad, żeby najlepsze z tej książki zostawić na koniec. 1) Tytuł książki w oryginale to Statyczne prawdopodobieństwo miłości od pierwszego wejrzenia i według mnie jest o wiele lepszy od polskiego. 2) Nie ma więcej wad :)
Tak, wiem, że to dziwne, ale w sumie nie mogę się do niczego przyczepić. Wymienię więc rzeczy które mi się podobały. 1) Autorka miała pomysł jak poprowadzić fabułę tak, by książka była ciekawa od początku do końca. 2) Bohaterowie byli dobrze wykreowani. 3) Ani Oliver, ani Hadley nie byli irytujący, co często się zdarza w tego typu książkach. 4) Polubiłam samoloty 5) Uwierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia:) 6)zachowania postaci w książce były bardzo naturalne. Bohaterowie zachowywali się tak jak ludzie w realnym świecie znajdujący się w podobnych sytuacjach, lecz mimo to nie byli nudni, czy przewidywalni 7) Książkę czytało się lekko. 8) To nie było tylko romansidło dla nastolatek, ale książka, która zwróciła moją uwagę na kilka istotnych rzeczy.
Miłość nie musi mieć sensu. Jest całkowicie pozbawiona logiki.
O sercu w chmurach, nie można mówić długo, ponieważ nie jest to książka zbyt wymagająca. Jest wykonana poprawnie, ale nie powala, dlatego o tej książce nie będę pisać już więcej, a jedynie jeszcze raz zachęcę Was do przeczytania :)
Ostatecznie uciekać, kiedy ktoś goni, to jedno.A biec w samotności - to zupełnie inna historia.
OCENA KSIĄŻKI 7/10
Czasem każdy ma ochotę usiąść i odpocząć. Chwycić lekką książkę i na trochę odpłynąć. Zapomnieć o swoich problemach i troskach. Takę chwilę wytchnienia daje nam własnie Serce w Chmurach. Powieść dla młodzieży, pisana łatwym, przyjemnym językiem. Zacznę więc od polecenia Wam tej książki oraz drugiej pozycji tej autorki, której recenzję znajdziecie tutaj, ponieważ na prawdę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-01-20
Hej, właśnie wczoraj skończyłam czytać Black Ice i jest to moje piąte spotkanie z autorką, jak można się domyślić czytałam serię Szeptem, która była jedną z tych serii na dłużej zapadającą w pamięć. Ale nie o Szeptem chcę teraz pisać. Dziwnie było mi trzymać w dłoniach Black Ice, ponieważ wiedziałam, że ta książka będzie dobra, musiała być. Pokładałam w tej powieści ogromne nadzieje i bardzo nie chciałam się zawieść. Na szczęście moje modlitwy zostały wysłuchane.
Na początku chcę wspomnieć o moich wyobrażeniach dotyczących tej książki, które jak się okazało odbiegały od rzeczywistości. Myślałam, że będę czytała tlirer, że może będę nawet odczuwać strach, lub adrenalinę płynącą w żyłach bohaterów. Odrobinę się pomyliłam, ponieważ o ile Black Ice jest ciekawym, ale dość przewidującym kryminałem, nie ma w sobie nic z książek o ludzi dla mocniejszych nerwach, a szkoda, ponieważ liczyłam na to, że będę mogła trochę się zlęknąć. Co prawda, jest motyw porwania, są martwe zwłoki, ale czytając wiemy, że wszystko skończy się dobrze. Gdzieś w połowie skapnęłam się kto tak naprawdę jest przestępcą, chociaż może to wcale nie było takie złe, bo poczułam się z siebie odrobinę dumna :)
- Niech cię piekło pochłonie!- Wybacz kochanie, ale już w nim jesteśmy.
Bardzo spodobało mi się miejsce, w którym toczyła się akcja. Góry, śnieg, las i mróz- w połączeniu stworzyli bardzo fajny klimat. Mogłam sobie z łatwością wyobrazić w jakich trudnych warunkach znaleźli się główni bohaterowie, dzięki czemu powieść stała się bardzo realistyczna. Czas trwania akcji obejmuje zaledwie cztery dni, a miałam wrażenie, że tydzień to czyste minimum. Cały czas coś się dzieje, autorka płynnie przechodziła od jednych kłopotów do następnych, nie pozwalając ani na chwilę nudy. Bardzo podobało mi się, że drogi głównych bohaterów w pewnym momencie się rozeszły, więc pozostaliśmy z narratorką, cały czas zastanawiając się co się dzieje u pozostałych. Mogło to by być pewnie irytujące, ale w tym przypadku tak nie było, a wręcz przeciwnie nadało całej historii nutkę tajemniczości. Narracja pierwszoosobowa jest więc zdecydowanym plusem tej książki.
Jeśli miałabym sprecyzować gatunek Black Ice, to powiedziałabym, że jest to kryminał połączony z romansem. Bardzo zabawne było zachowanie głównej bohaterki, ponieważ miałam wrażenie, że bardziej bała się, że cierpi na syndrom sztokholmski, niż tego, że może umrzeć, ale ludzie w stresujących sytuacjach pewnie nie myślą racjonalnie...
Jeśli chodzi o bohaterów, to jestem naprawdę mile zaskoczona.
Britt, była dziewczyną naprawdę dającą się polubić, inteligentna, ale nie pyszałkowata. Normalna nastolatka, która nie mówi co chwilę jaka to ona jest nieśmiała i jakie jej życie jest okropne.
Jej przyjaciółka jest za to okropna, znaczy jej charakter jest okropny i myślę, że znam kilka osób podobnych do niej.
Calvin- on, no, miał drobne problemy, ale więcej Wam powiedzieć nie mogę. Trochę mi go było w niektórych momentach żal.
Jest jeszcze dwójka osób, którzy są istotną częścią tej opowieści, ale ich poznacie sami :)
Podsumowując: Black Ice, to książka, która mnie nie zawiodła, a nawet mogę napisać, że bardzo mi się spodobała. Pomimo tego, iż była przewidywalna, zdarzyło się w niej kilka momentów, których kompletnie się nie spodziewałam. Nie ma w jej przypadku ograniczeń wiekowych. Ta pozycja, może być ciekawa zarówno dla nastolatków, jak i starszych czytelników. Mam nadzieję, że po przeczytaniu moich wypocin na temat tej książki, ktoś się na nią zdecyduje i tak samo jak ja miło spędzi przy niej czas.
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/2015/01/black-ice-becca-fitzpartick.html
Hej, właśnie wczoraj skończyłam czytać Black Ice i jest to moje piąte spotkanie z autorką, jak można się domyślić czytałam serię Szeptem, która była jedną z tych serii na dłużej zapadającą w pamięć. Ale nie o Szeptem chcę teraz pisać. Dziwnie było mi trzymać w dłoniach Black Ice, ponieważ wiedziałam, że ta książka będzie dobra, musiała być. Pokładałam w tej powieści ogromne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kyle Galen pragnie prawdy aż do bólu. Prawdy o tym, kim naprawdę jest jej rodzina, prawdy o chłopaku, z którym powinna być – i prawdy o znaczeniu jej ogromnych mocy. Ale jest tylko o krok od odkrycia, że pewne sekrety mogą zmienić jej życie na zawsze… i to niekoniecznie na lepsze.
W końcu, gdy ona i Lucas się zbliżają, Kylie odkrywa, że jego paczka zabroniła im być razem. Popełniła błąd wybierając jego zamiast Dereka? A nie tylko ten romans ją niepokoi. Nawiedza ją dotknięty amnezją duch, przynosząc ze sobą przerażające ostrzeżenie: ktoś żyje i ktoś umiera. Kylie rozpoczyna wyścig, aby odkryć tajemnicę i chronić tych, których kocha i w końcu odkrywa prawdę o swoim nadnaturalnym pochodzeniu, które jest zupełnie inne – i bardziej zadziwiające – niż mogłaby sobie kiedykolwiek wyobrazić.
Och, ach, ja chcę więcej, nie! Dlaczego to się już skończyło. Co to znaczy? Jak? Gdzie? Kiedy? Co z Kyle? Boże, dlaczego ona nie jest z Derekiem, ale z drugiej strony kocham Lucasa!!!Co ja mam zrobić ze swoim życiem. Zjeść snickersa?
Tak. To się stało. Walnął we mnie piorun.
Pochłonęła mnie woda.
Porwał mnie churagan.
Przeczytałam Zabraną o Zmierzchu.
I znowu się zakochałam.
Właśnie wczoraj skończyłam czytać tą książkę i chyba widać to po moich emocjach, a były one jak najbardziej pozytywne. Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ta książka to jeden wielki paradoks. Dlaczego? Język autorki i styl pisania jest raczej słaby. Cała książka to jeden wielki dialog. Tu prawie w ogóle nie ma opisów. Są same utarte schematy, dobra dziewczyna, zła dziewczyna, obecny, dobry chłopak i były, bardziej emocjonalny chłopak, a główna bohaterka jest miła sympatyczna i oczywiście wyjątkowa, bo jak mogłoby być inaczej??? Mimo tego wszystkiego ,tej książki się nie czyta, ją się je. Pożera wraz z okładką w ciągu kilku, jakże krótkich godzin. Nie spotkałam się jeszcze z takim przypadkiem, gdzie książka, która nie powinna mi się spodobać, wywołuje na mnie takie wrażenie. Jest to już moja trzecie przygoda z tą autorką i muszę przyznać, że pierwsza część tak bardzo mi się nie spodobała, ale dwie następne kompletnie mnie oczarowały. Mam nadzieję, że dwa kolejne tomy, które jeszcze nie wyszły także podbiją moje serce i dlaczego muszę na nie tak długo czekać ??????????????????????????????????????
Okej, żeby ogarnąć ten bałagan, który właśnie zrobiłam w waszych głowach, zacznę od bohaterów.
Kyle- główna bohatera, nastolatka, która zostaje wysłana przez mamę do Wodospadów Cienia, jak słyszała, jest to jakby obóz dla trudnej młodzieży. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że jest to obóz, ale dla istot nadnaturalnych, w okresie dojrzewania. Ach... życie to może być jednak pokręcone... Tak więc Kyle, zaprzecza, że przecież ona jest normalna (bez urazy) i nie jest żadnym wybrykiem natury( bez urazy) i że to na pewno pomyłka ( bez urazy). Okazuje się, że jednak nie. Piszę od razu recenzję trzeciej części, ponieważ pierwsze dwie czytałam dosyć dawno, chcę Wam jedynie powiedzieć, że są tak dobre jak trzecia i zachęcam Was do przeczytania, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Wracając do Kyle, w trzeciej części, mimo, że nadal próbuje odkryć kim jest udało jej się zaakceptować, że nie jest człowiekiem, w trakcie Zabranej o Zmierzchu ona nawet sama się do tego przyznała. Widać więc jaką dużą przeszła zmianę i jak bardzo dojrzała przez dosyć krótki okres czasu. Jest jednak malutka rzecz, dzięki której wiemy, że jest nastolatką. Derek Lucas Lucas Derek Lucas Derek Derek Lucas...
Została na Lucasie, ale ja jestem Team Derek, ale o nich za chwilę.
W trzeciej części kontynuuje swój dylemat, którego wybrać i chyba ten wątek powinien być najbardziej banalny, a podobał mi się najbardziej XD. Ja już siebie nie rozumiem. Okej, idziemy dalej.
Derek- go w tej części nie ma prawie w ogóle, znaczy jest, ale tak jakby go nie było, bo niby kocha Kyle ale o nią nie walczy :(
Lucas- jego z kolei już mam dosyć, wilkołaki mi się przejadły i on jest taki trochę... denerwujący
Reasumując, kocham ich obydwu, ale Dereka mocniej :)
Jeśli chodzi o perypetie dwóch przyjaciółek Kyle, to czarownica (nie pamiętam imienia) zmieniła swoje zdanie dotyczące przystojnego zmiennokształtnego, a wampirzyca Della jest tak samo nieodgadniona jak w poprzednich tomach.
Ta część jest niezwykle przepełniona akcją, ciągle coś się dzieje ,od nadmiaru duchów po wkradających się do snów złych istot. Ucieczki, emocje, taniec przy księżycu, miłość, niebezpieczeństwo, przygoda, strata. Nie mogę napisać, że jest to nudna książka, bo była niesamowita. A końcówka? Końcówka mnie rozbroiła.
Podsumowanie: Książka była świetna, zdecydowanie lepsza od poprzednich i własnie od tego momentu proszę nie czytać dalej, tylko usiąść i czytać.
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/2015/01/zabrana-o-zmierzch-cc-hunter.html
Kyle Galen pragnie prawdy aż do bólu. Prawdy o tym, kim naprawdę jest jej rodzina, prawdy o chłopaku, z którym powinna być – i prawdy o znaczeniu jej ogromnych mocy. Ale jest tylko o krok od odkrycia, że pewne sekrety mogą zmienić jej życie na zawsze… i to niekoniecznie na lepsze.
W końcu, gdy ona i Lucas się zbliżają, Kylie odkrywa, że jego paczka zabroniła im być razem....
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/2015/01/trylogia-czasu-kerstin-gier.html
1.Czerwień Rubinu
Trylogia Czasu jest tak wciągająca, że w zasadzie należałoby powiedzieć: «wsysa»; jest dowcipna, a zarazem totalnie romantyczna. Pewnego dnia szesnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie – Gwen jest ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny dziewiętnastolatek: Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII. wieku.
2. Błękit Szafiru
Błękit Szafiru to już drugi tom Trylogii czasu. Gwendolyn i Gideon zapatrzeni w siebie wrócili właśnie z początku XX wieku. Ale sprawy tylko się skomplikowały. Czy Strażnicy mają rację uznając Lucy i Paula za przestępców, czy też może mylą się w swej wierności Hrabiemu de Saint Germain? Gwendolyn jako jedyna zdaje się mieć wątpliwości. Uczucia Gideona do Gwen wystawione zostają na najpoważniejszą próbę… Podróże w czasie, niebezpieczeństwa, miłość… Trylogia czasu cię pochłonie. Czerwień Rubinu jest już dostępna. Błękit Szafiru trzymasz w dłoni. Zieleń Szmaragdu pojawi się niebawem…
3. Zieleń Szmaragdu
Co robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z przyjaciółką, pochłania czekoladę i całymi dniami rozpamiętuje swoje nieszczęście. Ale Gwen – podróżniczka w czasie mimo woli – musi wziąć się w garść, chociażby po to, żeby przeżyć. Nici intrygi z przeszłości także dziś splatają się w zabójczą sieć. Złowrogi hrabia de Saint Germain jest bardzo bliski swego celu: Gwendolyn musi stanąć do walki o prawdę, miłość i własne życie.
Witajcie:) Dzisiejsza recenzja będzie dotyczyła nie pojedynczej części jak zwykle, ale całej trylogii. Mam na myśli Trylogię Czasu Kerstin Gier, którą przeczytałam w trakcie świąt. Na początku zacznę od tego co to w ogóle jest i gdzie na nią trafiłam. Czytałam same pozytywne opinie na temat tych książek. Postanowiłam więc, że wypadało by je przeczytać. I tak zabrałam się za Czerwień Rubinu,która tak mnie oczarowała, że zaraz gdy go skończyłam zaczęłam czytać Błękit Szafiru, który spodobał mi się nieco mniej, więc zanim zabrałam się za Zieleń Szmaragdu musiało minąć kilka dni. Nie mogłam się wcześniej zmusić. Nie wiem od czego to zależy, ale miałam wrażenie, że jakoś powieści spadała wraz z każdym tomem. Smutno mi z tego powodu :(
Zacznijmy od bohaterów, ponieważ to chyba oni są tutaj najważniejsi. Główną postacią tej powieści jest Gwnedolyn- zwyczajna dziewczyna, ,,olewana,, przez swoją rodzinę i traktowana co najmniej źle. Według mnie jest jednym z większych zalet tych książek-ukazanie tak dokładnie stosunków w rodzinie nosicieli genu w czasie. Mogłam sobie wyobrazić hierarchię jaka panowała w świecie podróżników i oglądać czasami irracjonalne zachowanie najważniejszych z najważniejszych, ludzi, którzy mieli ogromny wpływ na wszystko co się wokół nich dzieje. Wracając do Gwen, to odrobinę irytowało mnie jej zachowanie w trzeciej części trylogii. Była głupiutką, zakochaną dziewczynką, która zrobi wszystko, by tylko chłopak do niej wrócił. Może nastolatki tak zachowują się w realu, ale na pewno w mojej szkole nie ma aż tak przesłodzonych zachowań. Nie słyszałam jeszcze, żęby jakaś dziewczyna stwierdziła,że chłopak przerobił ją na budyń. No sorry :) Mimo tej drobnej przypadłości do popadania w dwudniową depresję Gwendolyn była miłą, sympatyczną i całkiem realistyczną postacią.
- Gotowa, Gwendolyn? - zapytał w końcu.Uśmiechnęłam się do niego.- Gotowa, jeśli i ty jesteś gotów.
Gideon- obiekt westchnień Gwen, oczywiście także w niej zakochany. Osoba z bardzo zmiennym charakterem. Momentami sama już nie wiedziałam czy go lubię czy nie. Rano na przykład był aniołkiem- przystojnym, błyskotliwym i zadziornym, ale jednak aniołkiem, natomiast w porze obiadu mógł się zmnić o 180 stopni i zachowywać się jak podły i chamski drań. Oczywiście takie wahania nastroju miał chyba tylko w obecności swojej towarzyszki Gwen, z którą razem podróżował do mrocznej przeszłości.Potrafił być uwodzicielski i szarmancki, lub oschły i nieprzyjemny, a czasami nawet straszny. Gideon jest postacią, której- mówiąc kolokwialnie- nie ogarniam. I co to za imiona? Gideon. Gwendolyn. Ach... Przynajmniej łatwo je zapamiętać, chociaż nie można powiedzieć, że są powszechnie znane i używane.
- Przestań. To nie do zniesienia, jaki jesteś zarozumiały.
- Przepraszam. Ale to takie... oszałamiające uczucie, wiedzieć, że z mojego powodu zapominasz o
oddychaniu.
Jeśli chodzi o pozostałe postacie, to chyba było ich odrobinę za dużo i czasami, mówiąc w prost,mi się mylili. Niestety o nich nie powiem Wam nic więcej, ponieważ mogłabym zdradzić za dużo informacji dotyczących książki :). Zapewniam Was jednak, że tak jak w przypadku Gideona i Gwen są dobrze i przemyślanie wykreowane.
Teraz przejdźmy do zarysu fabuły. Cała trylogia opowiada historię podróżników w czasie, którzy w pewnym momencie nie wiedzieli do końca kto jest dobry, a kto zły i na tym właśnie polega problem, który bohaterowie książek muszą rozwiązać. Na nowo próbują odkryć, komu mogą zaufać. Miałam wrażenie, że obserwuję walkę dobra ze złem i to mi się nawet podobało. Jak napisałam na początku trylogia z biegiem czasu traci na jakości, ale nie jest to jakaś wielka masakra. Odniosłam jedynie wrażenie, że autorka śpieszy się,chce jak najszybciej skończyć pisać i mieć święty spokój. Myślę, że gdyby chociaż trochę wydłużono długości tomów, ocena jaką dam dzisiaj tej trylogii byłaby dużo wyższa.
Na koniec opowiem Wam trochę o wątku, który spodobał mi się najbardziej. Paranormalnym wątku- to znaczy bardziej paranormalnym niż podróże w czasie :) Główna bohaterka widzi duchy i demony. Wow, wow, wow, wow. Taka była moja reakcja na początku. Niestety duchom poświęcono,według mnie trochę za mało uwagi, lecz nie zmienia to faktu, że za każdym razem gdy się pojawiały, w książce działy się naprawdę fajnie rzeczy.
... Obaj wyczekiwani z utęsknieniem książęta z bajki tego ranka pozostawili swe konie w stajni i przyjechali metrem - zadeklarował uroczystym tonem Xemerius.- Na ich widok księżniczkom zalśniły oczy i gdy spotkał się ze sobą zmasowany ładunek młodzieńczych hormonów w postaci zakłopotanych całusków na powitanie i kretyńskich uśmiechów, mądry i niezrównanie piękny demon musiał niestety zwymiotować do kosza na śmieci.
Podsumowanie- trylogia jest napisana prostym, ale nie nachalnym językiem, więc czyta się ją szybko i miło spędza się przy niej czas. Myślę, że jest pomimo tego, że skierowana jest głównie do nastolatków spodoba się także nieco starszym czytelnikom.
OCENA TRYLOGII: 7/10
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/2015/01/trylogia-czasu-kerstin-gier.html
1.Czerwień Rubinu
Trylogia Czasu jest tak wciągająca, że w zasadzie należałoby powiedzieć: «wsysa»; jest dowcipna, a zarazem totalnie romantyczna. Pewnego dnia szesnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje...
Mam nową ulubioną książkę. Najbardziej ulubioną, diabelnie dobrą książkę. I wiecie co jest najdziwniejsze? Że zupełnie się tego nie spodziewałam. Całkowicie inaczej wyobrażałam sobie tą powieść. Nie mam na myśli tego, że oczekiwałam więcej. Byłam przekonana, że książka będzie opowiadała losy Rosie i Alexa na przestrzeni max trzech lat. Pomyliłam się raptem o pięćdziesiąt. Ponieważ gdy historia się zaczyna główni bohaterowie wokół których toczy się akcja mają po siedem lat. Gdy kończy, cóż mają koło pięćdziesięciu, sześćdziesięciu wiosen na swoich karkach...
Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie Cię Twoje życie.
Nigdy nie czytałam takiej książki. Napisana była w całości za pomocą maili, listów, wiadomości, rozmów na czacie, ale bez żadnego bezpośredniego dialogu i to mogłoby być wadą tej książki, ale było jej największą zaletą. Zakres czasu, w którym dzieje się akcja, pomimo tego, że był bardzo długi nie zagmatwał całej tej historii. To wszystko sprawiło, że książka stała się wyjątkowa. Powtórzę to po raz drugi- nigdy nie czytałam takiej dobrej powieści i chyba nigdy nigdy nie przeczytam drugiej takiej oryginalnej pozycji.
Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.
Jest to dosyć dziwnie, ponieważ nie mogę jednoznacznie określić o
czym ona jest. To wbrew pozorom nie jest tylko historia miłosna dwójki ludzi- Rosie i Alexa. Ta opowieść obejmuje o wiele większy krąg osób. Rodzinę Alexa, jego dzieci, żonę ale także rodziców Rosie, życie jej przyjaciółki i córki. Pokazuje ile rzeczy ma wpływ na to jak wygląda nasze życie. Czasami najmniejszy błąd jest wstanie zmienić wszystko. Zmienić ciąg wydarzeń ale w końcu dotrzemy do tego samego punktu, niezależnie z którego miejsca byśmy startowali, możemy to zrobić. Wystarczy tylko chcieć coś zmienić. Wystarczy spróbować. Głównym bohaterom zajęło odrobinę czasu, żeby sobie uświadomić, że niezależnie gdzie pójdą w snach zawsze będą razem i że nie da się siebie oszukiwać przez całe życie, ale więcej na ten temat nie mogę wam powiedzieć. Nie chcę wam zepsuć przyjemności czytania :) Jednak i tak najbardziej rozbrajający był koniec...
Mam gównianą pracę za gównianą płacę i gówniane mieszkanie za gówniany czynsz. Nie mam czasu na gówniany seks z gównianym facetem.
W życiu nie ma nic pewnego, ale jedno wiem - trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów, przyjąć odpowiedzialność za swoje uczynki.
Nie mam czasu, żeby popełnić samobójstwo. Jestem zbyt zajęta przechodzeniem załamania nerwowego.
Wiem, że znajdą się takie osoby, które będą twierdzić,że przeczytałam książkę dla dorosłych i może mają rację, ale uważam, że chyba nie miałam w rękach jeszcze powieści,która otworzyła by mi oczy i tak wiele nauczyła jak właśnie Love, Rosie.
Na tym właśnie polega problem z rajem. Nic tak nie przyciąga Złego.
Dobijamy już do końca i po tym co przeczytaliście może się wam wydawać, że jest to ciężka książka, ale to nieprawda bo przeczytałam ją w dwa dni, czyta się szybko i niezwykle wciąga. Czytając możemy się zrelaksować i jednocześnie czegoś nauczyć, a to zdarza się rzadko. Naprawdę bardzo ciężko przestać mi pisać o tej powieści ponieważ chyba nie umieściłam w tej recenzji nawet połowy rzeczy, o których chciałabym wspomnieć, lecz nie chcę Was zanudzić na śmierć. Wspomnę jeszcze o jednym. Książka została wydana pod dwoma tytułami, ze względu na ekranizacje, zmieniono tytuł Na końcu tęczy na filmowy Love Rosie. Ja przeczytałam tą starszą. Swoją drogą nie mogę się doczekać filmu i na pewno pójdę na niego do kina.
Zapraszam na bloga http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/2014/12/love-rosiena-koncu-teczy-cecilia-ahern.html
Mam nową ulubioną książkę. Najbardziej ulubioną, diabelnie dobrą książkę. I wiecie co jest najdziwniejsze? Że zupełnie się tego nie spodziewałam. Całkowicie inaczej wyobrażałam sobie tą powieść. Nie mam na myśli tego, że oczekiwałam więcej. Byłam przekonana, że książka będzie opowiadała losy Rosie i Alexa na przestrzeni max trzech lat. Pomyliłam się raptem o pięćdziesiąt....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-12-22
Zara kolekcjonuje fobie tak, jak inne nastolatki kolekcjonują przyjaciół na Facebooku. Nic dziwnego, że do tej pory jej życie nie było usłane różami. Ojciec Zary zniknął dawno temu, ukochany ojczym właśnie umarł, a matka odpuściła sobie rodzicielskie obowiązki. Bohaterka musi zamieszkać z babcią w sennym, zimnym miasteczku w Maine - tam ponoć nie grozi jej żadne niebezpieczeństwo… tylko do czasu. W prowincjonalnym życiu Zary pojawia się tajemniczy mężczyzna, który wywołuje w dziewczynie paraliżujący strach. To król piksów - przerażających, bynajmniej nie mitologicznych istot wysysających z ludzi krew, a wraz z nią - i duszę.
Ojej. Tak. Właśnie.Ojej...
Do książki zabrałam się dlatego, że przeczytałam takie hasła jak Bestseller itd. Bardzo mnie to zachęciło. Drugą rzeczą jest okładka, która wydała mi się interesująca i myślałam, że na tej pozycji się nie zawiodę. Niestety tak się stało.
Pragnienie jest książką z dość wyraźnie zarysowanym wątkiem fantastycznym, choć nie jest on zbyt dobrze poprowadzony. Czytając miałam lekkie deja vu. Miałam wrażenie, że czytałam już coś podobnego. Autorka stworzyła stworzenia- piksy, które miały chyba być oryginalnym pomysłem, a wyszło jak zwykle. Nie przekonały mnie za bardzo. Nie mogłam sobie ich wyobrazić, choć muszę przyznać, że zamysł fabuły tej książki był dobry, wykonanie za to, gorsze. Były momenty, w których nawet nie wiedziałam o co chodzi.
Jeśli chodzi o postaci to dwie, według mnie są godne uwagi- Zara i jej Babcia. Dlaczego? Obydwie są do siebie podobne. Widać, że dobrze się dogadują i ze w ich żyłach płynie ta sama krew. Obydwie mają silny charakter i mocną osobowość. Miałam jedynie wrażenie, że babcia ma dwadzieścia lat mniej, cały czas tryskała energia. Potem okazało się dlaczego tak było, ale mimo wszystko jej witalność była odrobinę za duża. Zara pomimo tego, że zna nazwy chyba wszystkich fobii, to ma przebłyski odwagi i jest zdolna do poświęceń. Ale mnie irytowała. Nie cały czas. Chociaż, mnie wszyscy irytują.
Plusem jest, że nie nudziłam się czytając tą książkę, mimo, że nie była przesiąknięta akcją. Wadą jest brak humoru, przez co bohaterowie byli nieco sztywni. Nawet, kiedy pojawiły jakieś żarty, nie można było ich nawet porównać z komizmem w książkach Cassdandry Clary.
Podsumowanie: książka była przeciętna, nie mogę jednoznacznie powiedzieć, czy mi się spodobała. Miała lepsze i słabsze momenty.Widać, że autorka miała pomysł i go zrealizowała, jednak nie przekonała mnie na tyle, żeby sięgnąć po następną część trylogii.
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Zara kolekcjonuje fobie tak, jak inne nastolatki kolekcjonują przyjaciół na Facebooku. Nic dziwnego, że do tej pory jej życie nie było usłane różami. Ojciec Zary zniknął dawno temu, ukochany ojczym właśnie umarł, a matka odpuściła sobie rodzicielskie obowiązki. Bohaterka musi zamieszkać z babcią w sennym, zimnym miasteczku w Maine - tam ponoć nie grozi jej żadne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-26
Zabierając się do tej książki, nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona do życia. Dzięki niej udało mi się zrelaksować i naprawdę miło spędzać czas. Chcę wspomnieć na początku, że nie jest to może zbyt ambitna pozycja, nie ma tam zbyt dużego odsetka akcji. Tak wygląda szczęście to przyjemna książka o miłości dwóch nastolatków. Może jest nawet odrobinę przewidywalna i naciągana, ale chyba każdy czasem ma ochotę oderwać się od codziennej nudy i przenieść się w inny świat.
Jak dla mnie dużym plusem było miejsce, w którym toczyła się akcja. Było słonecznie, wakacyjnie i radośnie. Teraz mamy zimę, jeśli ktoś jej nie lubi może ze spokojem przeczytać tą książę i na chwilę zapomnieć o szarówce za oknem.
Uczucie rodzące się między dwoma głównymi bohaterami było rewelacyjny. Wielu z Was, może uważać ich związek za 'tandetny'. Według mnie, ich powolne poznawanie się, budowanie miłości i zaufania i powolny proces zbliżania się do siebie sprawił, że byli przez całą książkę naprawdę szczerzy i prawdziwi.
Warto jeszcze dodać, że okładka jest po prostu przepiękna...
Podsumowanie: Nie będę nic więcej już pisać książkę trzeba po prostu przeczytać.
http://ksiezniczkaksiazek.blogspot.com/
Zabierając się do tej książki, nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona do życia. Dzięki niej udało mi się zrelaksować i naprawdę miło spędzać czas. Chcę wspomnieć na początku, że nie jest to może zbyt ambitna pozycja, nie ma tam zbyt dużego odsetka akcji. Tak wygląda szczęście to przyjemna książka o miłości dwóch nastolatków. Może jest nawet odrobinę przewidywalna i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie mogę powiedzieć, że Krąg podobał mi się od początku czytania. Przez pierwsze kilkadziesiąt, może 100 stron byłam lekko znudzona i momentami chciałam już odłożyć książkę na półkę. Dopiero później zaczęłam się wkręcać, a czytanie stało się przyjemne. Długo też nie mogłam się przekonać, by w ogóle po nią sięgnąć, nie byłam do końca przekonana czy te klimaty mogą mi się spodobać. Oczywiście, jak zawsze zresztą, myliłam się.
Już na pierwszych stronach spotykamy się... z samobójstwem, tajemniczymi głosami i służbową panią dyrektor. Tajemnic i nierozwiązanych zagadek przybywa z każdą kolejną stroną, dochodzą do tego pytania komu ufać a komu nie, kto jest dobry, a kto chce nas zniszczyć. Wyszło teraz na to, że ta książka jest brutalna, ale to prawda. Autorzy nie boją się zabić jednego z bohaterów, ani próbować zabić kolejnych.
Jeśli jesteśmy już przy bohaterach to są oni najlepszą częścią Kręgu. Każda osoba jest inna, wyjątkowa, jednocześnie realistyczna i prawdziwa. Fajnie, prawda? Dzięki temu, że pierwszoplanowych postaci jest sporo książka staje się jeszcze ciekawsza, a akcja nabiera jeszcze większego tępa. Na początku trochę trudno było mi się połapać kto jest kim, ale po tych kilkudziesięciu stronach wszystko mi się rozjaśniło.
Podsumowując myślę, że Krąg mimo moich obaw trafi na listę ulubionych książek i na pewno jeszcze w te wakacje sięgnę po kontynuację.
Nie mogę powiedzieć, że Krąg podobał mi się od początku czytania. Przez pierwsze kilkadziesiąt, może 100 stron byłam lekko znudzona i momentami chciałam już odłożyć książkę na półkę. Dopiero później zaczęłam się wkręcać, a czytanie stało się przyjemne. Długo też nie mogłam się przekonać, by w ogóle po nią sięgnąć, nie byłam do końca przekonana czy te klimaty mogą mi się...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to