Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Mitologia Nordycka Gaimana nie jest niczym więcej jak lekkim sfabularyzowaniem dobrze znanych mitów, które zostały poddane małej obróbce. Zwłaszcza współczesny język brzmi śmiesznie. Żaden czytelnik zaznajomiony z tematyką nie dowie się zbyt wiele. Poza tym każdy z mitów jest króciutki i niestety zbyt komediowy i pozbawiony treści. Godny klimat pojawia się w historii dotyczącej pojmania Lokiego i Ragnaroku. Oczywiście jeśli ktoś interesuje się mitologią wikingów powinien sięgnąć po książkę Gaimana, lecz lektura pozostawia wielki niedosyt.

Mitologia Nordycka Gaimana nie jest niczym więcej jak lekkim sfabularyzowaniem dobrze znanych mitów, które zostały poddane małej obróbce. Zwłaszcza współczesny język brzmi śmiesznie. Żaden czytelnik zaznajomiony z tematyką nie dowie się zbyt wiele. Poza tym każdy z mitów jest króciutki i niestety zbyt komediowy i pozbawiony treści. Godny klimat pojawia się w historii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam, że długo ostrzyłem zęby na książkę Malona Jamesa i teraz czuję się bardzo zawiedziony. Punkt wyjścia i pomysł na fabułę jest przedni. Miejsce akcji rewelacyjne. Niby mamy wszystko? Otóż nie! Krótka historia siedmiu zabójstw nie jest arcydziełem. Nie jest książką, którą myślałem, że zapamiętam na długo. To prostacka grafomania w paskudnym wydaniu. Jakby Pilipiuk zrezygnował ze swego poczucia humoru i napisał powieść dla w sumie nie wiem kogo. Książki nie da się czytać! Tysiące błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. Sam je popełniam, ale nie chcę ich widzieć dziesiątkami na każdej stronie. Fakt, że narratorami są gangsterzy, ludzie z nizin, to każda narracja wygląda tak sama. Bluzgi, słownictwo którego wstydziliby się najgorsi blokersi i menele. Jeszcze tyle stron. Nie dam rady. Po prostu nie dam rady tego czytać. Podejrzewam, że styl i błędy odstraszą niemal każdego, bo czy chcemy tak długo obcować z takim prymitywizmem (tutaj jest autentyczny, ale nie dodaje nic sztuce) i prostackimi bohaterami.

Przyznam, że długo ostrzyłem zęby na książkę Malona Jamesa i teraz czuję się bardzo zawiedziony. Punkt wyjścia i pomysł na fabułę jest przedni. Miejsce akcji rewelacyjne. Niby mamy wszystko? Otóż nie! Krótka historia siedmiu zabójstw nie jest arcydziełem. Nie jest książką, którą myślałem, że zapamiętam na długo. To prostacka grafomania w paskudnym wydaniu. Jakby Pilipiuk...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Królowie wrócili po latach w świetnym stylu, bo Jo Nesbo i Harry Hole są królami kryminału! Pragnienie to rewelacyjna lektura i chyba po Pierwszym śniegu, Karaluchach i Policji, najlepszy tom z całej serii. Znów czuć ten klimat, styl i pomysłowość. Wypadki w postaci krótkich nowelek JAK Krew na śniegu poszły w zapomnienie, liczy się, że wrócił Harry. Pragnienie to w pewnym sensie bezpośrednia kontynuacja Policji, kto nie czytał, musi wcześniej sięgnąć po tom dziesiąty, inaczej dużo straci. Sama fabuła jak zwykle u Nesbo jest świetna. Tym razem dostajemy brutalny pojedynek z seryjnym mordercą, który kocha się we krwi. Prawdziwy wampirysta. Harry od początku wie z kim będzie miał do czynienia, my również. Kolejne zwroty akcji, randki z Tindera i brutalne morderstwa napędzają akcję, która pędzi nie pozwala odłożyć lektury. Motyw wampiryzmu i pragnienia Hole'go świetnie wykorzystany. Jednak w okolicy finały zaczynają się drobne kłopoty. Konfrontacja z Valentinem jest okey, ale dalsze rozwiązanie jest przewidywalne! Chyba zbyt szybko domyśliłem się, że za wszystkim stoi Smith. Nesbo tutaj nie zaskakuje! Trochę wstyd. Finał jest przewidywalny, a sceny podczas obrony doktoraty mocno hollywoodzkie, za co minus. Ostatecznie wszystko kończy się tak jak niby powinno, ale czuję niedosyt. Spodziewałem się strzału w stylu, Hole sam zamienia się w wampirystę i np daje nogę do Urugwaju. Tutaj dostajemy ciekawą zapowiedź kolejnego domu i wręcz może drżeć o bliskich Harrego, ale ja nie specjalnie za nimi przepadam. Rakel jest święta, a Oleg irytuje. Mimo to Nesbo się spisał. Pragnienie wciąga jak diabli i dostarcza dużo emocji. Czuję, że za rok, dwa dostaniemy dwunasty tom i jest to dobra wiadomość, gdyż dziś tylko Nesbo i Horst trzymają poziom.

Królowie wrócili po latach w świetnym stylu, bo Jo Nesbo i Harry Hole są królami kryminału! Pragnienie to rewelacyjna lektura i chyba po Pierwszym śniegu, Karaluchach i Policji, najlepszy tom z całej serii. Znów czuć ten klimat, styl i pomysłowość. Wypadki w postaci krótkich nowelek JAK Krew na śniegu poszły w zapomnienie, liczy się, że wrócił Harry. Pragnienie to w pewnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mógłbym napisać wiele złego, ale wystarczy kilka zdań. Królowa Śniegu to fatalna powieść. Kuleje tu w zasadzie wszystko. Miałka fabuła, klimat, brak jakichkolwiek emocji i dialogi, nie wspominając już o bohaterach. Książka zwyczajnie jest naiwna i słaba, nic tego faktu nie zmieni. Dobrnięcie do końca graniczy z cudem.

Mógłbym napisać wiele złego, ale wystarczy kilka zdań. Królowa Śniegu to fatalna powieść. Kuleje tu w zasadzie wszystko. Miałka fabuła, klimat, brak jakichkolwiek emocji i dialogi, nie wspominając już o bohaterach. Książka zwyczajnie jest naiwna i słaba, nic tego faktu nie zmieni. Dobrnięcie do końca graniczy z cudem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie dawno przeczytałem książkę o identycznym tytule, ale ta jest o wiele lepsza. Poza sezonem to książka kultowa, lecz nie w naszym kraju. Sam miałem problem, aby ją zdobyć i było warto, oj było! Fabuła, niby prosta, znana z dziesiątek horrorów, ale to Ketchum, do którego wróciłem podczas odsłuchania Dziewczyny z sąsiedztwa, więc wiedziałem czego się spodziewać. Lektura nie należy do łatwych ani przyjemnych. Trzy pary i banda bezlitosnych kanibali, którzy chcą ich dopaść. Tym razem liczy się wykonanie. Boże święty, dawno nie miałem do czynienia z taką rzeźnią. Gęsta atmosfera, dużo pornografii i festiwal przemocy. Z posłowia dowiedziałem się, że moja wersja to ta bez cenzury. Ketchum serwuje nam coś niewyobrażalnie okrutnego. Atak kanibali na domek w każdym wywoła ciarki i obrzydzenie. Lepiej czytać na pusty żołądek, bo autor niczego nam nie oszczędza. Fakt, że książkę wydano na początku lat 80-tych tylko potęguje jej klimat i wymowę. Styl autora jest bezbłędny, sugestywny i fascynujący. Finał jest równie brutalny, mocny i wyjątkowo przygnębiający. Ketchum nikogo nie oszczędza. Poza sezonem jest rzeczą kultową. To stadium zezwierzęcenia, wejście w głąb ludzkiej psychiki i historia ludzi, którzy muszą walczyć o życie w szaleńczej walce, gdzie ilość trupów i krwi może przerażać. Wspomniałem,że nie jest to powieść lekka, osoby o słabym sercu powinny trzymać się z daleka, jeśli chcą uniknąć opisów niewyobrażalnej masakry. Teraz po lekturze Poza sezonem wiem dlaczego Jack Ketchum jest postacią kultową dla fanów horrorów, wiem też dlaczego nie zdobył popularności jak Stephen King, który na tle Ketchuma opowiada nam historie z dreszczykiem, nie horrory z najgorszych sennych koszmarów.

Nie dawno przeczytałem książkę o identycznym tytule, ale ta jest o wiele lepsza. Poza sezonem to książka kultowa, lecz nie w naszym kraju. Sam miałem problem, aby ją zdobyć i było warto, oj było! Fabuła, niby prosta, znana z dziesiątek horrorów, ale to Ketchum, do którego wróciłem podczas odsłuchania Dziewczyny z sąsiedztwa, więc wiedziałem czego się spodziewać. Lektura nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Geniusz Zbrodni to już szósta część przygód Roberta Huntera, śledczego do tej pory niemal bez wad i jest to kolejna dobra książka Chrisa Cartera, jednego z ciekawszych autorów thrillerów. Po trzech tomach mam do niego zaufanie, mimo że powiela jeden schemat. Tym razem miało być inaczej i jest. Mordercę poznajemy już na początku i jest to interesujący zabieg, ale równocześnie hamuje akcję. Konfrontacja Huntera z psychopatycznym zabójcą, który był jego najlepszym przyjacielem wzbudza spore emocje. To psychologiczna rozrywka. Carter sporo pisze o psychice mordercy, zagłębia się w nią naprawdę bardzo głęboko, a Lucien wyrasta na wielką postać. Oczywiście nie jest czarny charakter na miarę Hannibala Lectera, brakuje mu magnetyzmu, charyzmy i magii tajemnicy. Mimo to jest niezłym świrem, a jego dokonania mogą szokować. Każdy kto zna autora wie, że nie oszczędza ofiar, a przemoc jest dosadna i nie ma mowy o łagodzeniu treści. Pomysł na grę z mordercą i poszukiwanie ofiar w końcu zaczyna nużyć i zastanawiamy się jakim cudem ucieknie z celi. Finał jest nawet emocjonujący, ale to co dzieje się na ostatnich stronach do mnie nie trafia. Sceny w samolocie trącą kiczem i patosem, psują całą wymowę książki i Geniusz Zbrodni bardzo na tym traci. Gdyby jednak autor postanowił, że morderca zwieje, historia jeszcze bardziej przypominałaby Milczenie Owiec. Książka warta uwagi, inna niż pozostałe autora i dobrze wróżąca na przyszłość. Śmiało można polecić, ale szykuj się, że lektura nie będzie należeć do tych lekkich, a osoby o słabym sercu muszą uważać.

Geniusz Zbrodni to już szósta część przygód Roberta Huntera, śledczego do tej pory niemal bez wad i jest to kolejna dobra książka Chrisa Cartera, jednego z ciekawszych autorów thrillerów. Po trzech tomach mam do niego zaufanie, mimo że powiela jeden schemat. Tym razem miało być inaczej i jest. Mordercę poznajemy już na początku i jest to interesujący zabieg, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy mrok zapada to według chronologii serii, jedenasty tom i być może jednorazowy strzał lub pomysł, aby odświeżyć postać Williama Wistinga. Efekt jest przeciętny. Książka jest krótka, nie ma prawdziwego śledztwa, nie ma ofiar i brak tu jakiejkolwiek akcji. Pomysł na osadzenie akcji w latach młodości bohatera, który nigdy nie grzeszył charyzmą i osobowością nie wypalił. Intryga szwankuje. Wątek z podwójnym napadem i tajemniczym autem ukrytym w starej stodole, nie jest szczególnie zajmujący. Dobrze, że całość można pochłonąć w dwie godziny. Horst jest dobrym pisarzem, ale sprawdza się w dłuższej formie. Kogo interesuje życie zawodowe bohatera połączone ze sprawą prowadzoną po godzinach, jeszcze tak mało spektakularną czy emocjonującą. Gdy mrok zapada można przeczytać, bo nie jest to bardzo zła książka. Autor ma warsztat, a jako były policjant zna się na robocie, ale nie musi raczyć nas takimi krótkimi fabułami. Pozostaje czekać, aż wydane zostaną tomy przed Szumowinami i obserwować czy kroi się dwunasty tom. Mimo tej wpadki Horst jest autorem kryminałów, którego każdy fan gatunku musi znać.

Gdy mrok zapada to według chronologii serii, jedenasty tom i być może jednorazowy strzał lub pomysł, aby odświeżyć postać Williama Wistinga. Efekt jest przeciętny. Książka jest krótka, nie ma prawdziwego śledztwa, nie ma ofiar i brak tu jakiejkolwiek akcji. Pomysł na osadzenie akcji w latach młodości bohatera, który nigdy nie grzeszył charyzmą i osobowością nie wypalił....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szumowiny to, no właśnie, która część? Nie zawracajmy sobie głowę chronologią wydań kolejnych tomów autorstwa Horsta. Zapewne po jedenastej już zapowiedzianej części, dostaniemy potem piątą część. Szumowiny jak każdą książkę autora można czytać nie znając wcześniejszych tomów, aczkolwiek są pewne tropy sugerujące jak wyglądała fabuła poprzedniego tomu. Szumowiny to znów bardzo dobry kryminał, autora który wyrasta na vice-króla norweskiego kryminału. Fabuła już od początku angażuje. Morze wyrzuca na brzeg odcięte lewe stopy. Brak podejrzanych, brak motywów i śledztwo stojące w miejscu. William Wisting ma nie lada orzech do zgryzienia. Fabuła zaskakuje. Jak to zwykle u Horsta jest dopracowana w każdym szczególe, chociaż w Szumowinach kwestia sprawcy nie zaskakuje w finale. Mimo to czyta się bardzo dobrze, krótkie rozdziały nie pozwalają się oderwać. Wątek Line, córki Wistinga, mocno na siłę. Nie dominuje fabuły, ale zaczyna drażnić, że dziennikarka zawsze pakuje się w najgorsze kłopoty. Jeśli znamy poprzednie książki Horsta, wiemy że główny bohater nigdy nie posiadał charyzmy czy indywidualnych cech, także tutaj jest nijaki. Same Szumowiny nie są największym dokonaniem autora, lecz patrząc na wypociny polskich gwiazd kryminału, norweski pisarz zostawia ich daleko w tyle, pokazując jak tworzyć wartościowe, zagmatwane i ciekawe historie, wystrzegając się błędów. Szumowiny są godne polecenia.

Szumowiny to, no właśnie, która część? Nie zawracajmy sobie głowę chronologią wydań kolejnych tomów autorstwa Horsta. Zapewne po jedenastej już zapowiedzianej części, dostaniemy potem piątą część. Szumowiny jak każdą książkę autora można czytać nie znając wcześniejszych tomów, aczkolwiek są pewne tropy sugerujące jak wyglądała fabuła poprzedniego tomu. Szumowiny to znów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oglądałem film, który jest średni, zbyt prymitywny (żarty) i przerysowany do granic możliwości. Teraz wiem skąd Vega podkradł pomysły na kolejne sceny. Sama książka nie różni się od poprzednich z tej serii. Kilka wywiadów i pytanie: ile tu przechwałek, prawdy i koloryzowania, a ile szukania sensacji i kontrowersji. Osobiście nie polecam szczególnie.

Oglądałem film, który jest średni, zbyt prymitywny (żarty) i przerysowany do granic możliwości. Teraz wiem skąd Vega podkradł pomysły na kolejne sceny. Sama książka nie różni się od poprzednich z tej serii. Kilka wywiadów i pytanie: ile tu przechwałek, prawdy i koloryzowania, a ile szukania sensacji i kontrowersji. Osobiście nie polecam szczególnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak na taki bestseller to spodziewałem się czegoś lepszego, mimo to jest dobrze. Chemia śmierci to solidny thriller, tyle i aż tyle. Fabuła nie jest odkrywcza. Specjalista od badania umarłych trafia na prowincję, oczywiście skrywa bolesną tajemnicę i pakuje się w kłopoty. W małym miasteczku w Anglii dochodzi do brutalnego morderstwa, później ginie kolejna kobieta, a nasz bohater, David Hunter musi zmierzyć się z mordercą. Wiadomo, że doktor się zakocha, wiadomo że nowa ukochana zostanie porwana. Dziwne tylko, że brakuje tu happy endu. Chemia śmierci dostarcza klasycznych emocji i zwrotów akcji. Styl Becketa jest całkiem niezły, jednak czegoś mi w tej książce zabrakło.

Jak na taki bestseller to spodziewałem się czegoś lepszego, mimo to jest dobrze. Chemia śmierci to solidny thriller, tyle i aż tyle. Fabuła nie jest odkrywcza. Specjalista od badania umarłych trafia na prowincję, oczywiście skrywa bolesną tajemnicę i pakuje się w kłopoty. W małym miasteczku w Anglii dochodzi do brutalnego morderstwa, później ginie kolejna kobieta, a nasz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piaskun zapowiadał się na pasjonujący thriller psychologiczny. Świetny początek i pomysł na książkę. Seryjny morderca zamknięty w zakładzie psychiatrycznym. Ofiara, która po latach odzyskuje wolność, a w tle wątek mistycznego Piaskuna. Było ciekawie, szkoda że tylko na początku. Duet autorów miał pomysł na mocny początek i konkretny finał, lecz nijak nie wiedział jak zapchać środek, gdzie akcja i emocje spadają do zera i zaczyna wiać nudą. Sytuacji nie ratują krótkie rodziły. W końcu zaczynają drażnić, a wręcz irytować. Nie leżał mi również styl autorów, co utrudniało lekturę. Z pomysłowej i mrocznej historii ostatecznie wyszła zaledwie przeciętna-dobra książka, ale spodziewałem się czegoś lepszego, bardziej wyrafinowanego i mocniejszego. Szkoda.

Piaskun zapowiadał się na pasjonujący thriller psychologiczny. Świetny początek i pomysł na książkę. Seryjny morderca zamknięty w zakładzie psychiatrycznym. Ofiara, która po latach odzyskuje wolność, a w tle wątek mistycznego Piaskuna. Było ciekawie, szkoda że tylko na początku. Duet autorów miał pomysł na mocny początek i konkretny finał, lecz nijak nie wiedział jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakuba Wędrowycza znają wszyscy, ale nie wszyscy lubią. Konan Destylator nie jest odkrywczy, powiela schematy znane nam od dawna. Humor wciąż jest absurdalny, a dłuższe historie nie sprawdzają się w ogóle. Jeśli ktoś nie czuje stylu Pilipiuka będzie zawiedziony, a może wróci do świata, który dawno temu pokochał. Dla mnie Konan Destylator jest tylko przeciętnym zbiorkiem. Brakuje choćby jednego opowiadania, które byłoby killerem i absolutnie zdominowało zbiór. Najwyraźniej czuję przesyt tych historii, absurdu i niewyobrażalnej wręcz powtarzalności. Przeczytać można, pośmiać się też, ale czy zapamiętamy cokolwiek zaraz po odłożeniu książki, tego nie wiem.

Jakuba Wędrowycza znają wszyscy, ale nie wszyscy lubią. Konan Destylator nie jest odkrywczy, powiela schematy znane nam od dawna. Humor wciąż jest absurdalny, a dłuższe historie nie sprawdzają się w ogóle. Jeśli ktoś nie czuje stylu Pilipiuka będzie zawiedziony, a może wróci do świata, który dawno temu pokochał. Dla mnie Konan Destylator jest tylko przeciętnym zbiorkiem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznam, że podchodziłem do tego zbioru z lekką rezerwą. Po pierwsze Joe Abercrombie obniżył loty przy trylogii dla młodzieży, a po drugie nie jestem fanem krótkich opowiadań fantasy, jednocześnie od autora wymagam bardzo wiele. Ostre cięcia to powrót do świata znanego z kart Uniwersum Pierwszego Prawa, co czuć już od pierwszych stron. Szkoda, że poziom opowiadań jest nierówny, a niektóre śmiało mogłyby się znaleźć w samej trylogii, jak historia Glokty czy oblężenia Dagoski, nawet opowieść o Gorście. Krótkie fabuły rozgrywają się na długiej płaszczyźnie czasu, a ich akcja pokrywa się z wcześniejszymi książkami autora. Zacznę od minusów, bo jest ich sporo. Opowiadania nie są szczególnie oryginalne czy rozbudowane. Tekst znane z antologii Niebezpieczne kobiety czy Łotrzyki, najgorsze w zbiorze. Rażą mnie teksty o Seveh i Jarve, ich schematyczność, brak polotu i nachalny wątek homoseksualny, który niczego nie wnosi. Szkoda, że autor poświęcił na te bohaterki, aż tyle czasu i miejsca. Dobra, teraz plusy. Ostre cięcia to stary Abercrombie, złośliwy w stylu i dla własnych bohaterów. Historie o Glokcie, Logenie (Stworzyłem potwora) czy te rozgrywające się na Północy, przypominają nam jak dobra była trylogia Pierwszego Prawa. To w nich czuć stary klimat, sarkazm i dużą dawką brutalności, ale tutaj także nie ma jakichś fajerwerków, jest to co znamy i lubimy. Joe Abercrombie napisał dobry zbiorek, ale nic ponad to i lepiej nie zaczynać przygody od tej książki, która jest głównie gratką dla fanów, aczkolwiek mogła być fajniejsza. Pozostaje tylko czekać na nową trylogię, bo autor sprawdza się najlepiej w długich formach, a ja wreszcie chcę poznać Khamula i dalsze losy Bayaza, Glokty i innych.

Przyznam, że podchodziłem do tego zbioru z lekką rezerwą. Po pierwsze Joe Abercrombie obniżył loty przy trylogii dla młodzieży, a po drugie nie jestem fanem krótkich opowiadań fantasy, jednocześnie od autora wymagam bardzo wiele. Ostre cięcia to powrót do świata znanego z kart Uniwersum Pierwszego Prawa, co czuć już od pierwszych stron. Szkoda, że poziom opowiadań jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie pojmuję wszystkich ochów i achów nad prozą Remigiusza Mroza, który w mym przekonaniu jest Pilipiukiem polskiej sensacji, nie wielkim artystą czy nawet komercyjnym twórcą. Behawiorysta zaczyna się intrygująco. Szaleniec zabarykadowany w opolskim przedszkolu. Brzmi nieźle, prawda? Akcja i świetny punkt wyjścia przepada już na samym początku! Po kilkudziesięciu stronach niemal do reszty tracę zainteresowanie losem Edlinga i Kompozytora. Środek książki, ucieczka Kompozytora i niedola naszego behawiorysty, trochę kiczowate, trochę, bardzo! Mróz powiela wszystkie klisze. Internetowe transmisje egzekucji, pseudo głosowania, ileż razu już miałem do czynienia z podobnym motywem. Uwięzienie Edlinga przelewa czarę goryczy. W drugiej części historia dłuży się niesamowicie, a Mróz serwuje wyjątkowo niestrawną kaszanę i to w najgorszym hollywódzkim stylu. Zresztą cała książka jest mocno amerykańska. Brak tu jakiegokolwiek realizmu czy logiki. Całość przypomina farsę. Styl autora, nie przepadam za tak lekkim stylem. Poważna historia a napisana gorzej niż u Miłoszewskiego. Dialogi pisane na kolanie i pseudosarkazm. Historię ratuje tylko obiecujący początek i znośny finał. Behawiorysta jest kolejną nieudaną książką Remigiusza Mroza, ale jeśli ktoś pisze książki w takim tempie, to musi się to odbić na jakości. Na koniec raz jeszcze zastanawiam się czy w Polsce jest tak wielu miłośników prostej do bólu historii, nie wymagającej zbyt wiele od czytelnika i będącej nastawianą wyłącznie na sztampowość, miałkość treści i olbrzymią przystępność przez luzacki styl. Dla mnie Mróz równa się Pilipiuk kryminału-sensacji. Przy czym Pilipiuk od początku jest uczciwy wobec czytelnika.

Nie pojmuję wszystkich ochów i achów nad prozą Remigiusza Mroza, który w mym przekonaniu jest Pilipiukiem polskiej sensacji, nie wielkim artystą czy nawet komercyjnym twórcą. Behawiorysta zaczyna się intrygująco. Szaleniec zabarykadowany w opolskim przedszkolu. Brzmi nieźle, prawda? Akcja i świetny punkt wyjścia przepada już na samym początku! Po kilkudziesięciu stronach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zastanawiam się ile osób musiało wziąć w łapę, by o takiej szmirze stało się tak głośno. Sługi boże to literacki potwór, filmu nie widziałem, ale zapowiada się podobny potworek. Styl, aż bolą nie zęby. Pomysły, karykaturalne, groteskowe, w dodatku przewidywalne do bólu. Zewsząd wieje nudą i kiczem. Tego naprawdę nie da się czytać. Debiut czuć z każdej strony i zdziwię się jeśli ten gniot się komukolwiek spodoba. Unikać jak ognia!

Zastanawiam się ile osób musiało wziąć w łapę, by o takiej szmirze stało się tak głośno. Sługi boże to literacki potwór, filmu nie widziałem, ale zapowiada się podobny potworek. Styl, aż bolą nie zęby. Pomysły, karykaturalne, groteskowe, w dodatku przewidywalne do bólu. Zewsząd wieje nudą i kiczem. Tego naprawdę nie da się czytać. Debiut czuć z każdej strony i zdziwię się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zieloną Milę oglądał każdy. Trzygodzinny wyciskacz łez, po którym płaczesz jak bóbr, piękny, magiczny i przejmujący obraz. Tak dobry film mógł powstać tylko na podstawie równie dobrej książki. Zielona Mila to jedna z lepszych książek Kinga, szkoda tylko, że udane ekranizacje prozy mistrza dotyczą tylko jego obyczajowych powieści, a nie rasowych horrorów. Nie ma sensu rozpisywać się o fabule. Książka jest świetna i koniec. Nie ustępuje niczym filmowi i dostarcza tych samych emocji. Dokładnie przy tych samych scenach zbiera nam się na płacz czy wybuch śmiechu. Nie mogę wystawić najwyższej oceny książce, którą dobrze znam z ekranizacji, ale nie zmienia to faktu, że Zielona Mila jest kolejnym klasykiem od Stephena.

Zieloną Milę oglądał każdy. Trzygodzinny wyciskacz łez, po którym płaczesz jak bóbr, piękny, magiczny i przejmujący obraz. Tak dobry film mógł powstać tylko na podstawie równie dobrej książki. Zielona Mila to jedna z lepszych książek Kinga, szkoda tylko, że udane ekranizacje prozy mistrza dotyczą tylko jego obyczajowych powieści, a nie rasowych horrorów. Nie ma sensu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem po co kolejny raz zabieram się za książkę Marka Krajewskiego, skoro nie przepadam za jego twórczością. Mock to powrót do korzeni powiedzą jedni, drudzy że nic się nie zmieniło, bo nie zmieniło się nic. Jeśli czytałeś choćby jedną książkę autora, to już wiesz czego się spodziewać. Mock nie zaskakuje niczym. Znów bestialskie morderstwo na początku i nijakie, nudne śledztwo, aczkolwiek książka jest bardziej dynamiczna nić poprzednie. Czarny charakter jak zwykle nie istnieje, a nam nie robi różnicy czy akcja toczy się w 1913 r. czy w latach 30-tych, a już szczególnie drażni ,,akcja" z prologów i epilogów. Krajewski ma jeden wzór, który stosuje w każdej powieści, nie ważne czy w cyklu o Mocku czy Popielskim. Zawsze to samo, a jam wrażenie, że czytam tą samą książkę. Nudna, sztampa, brak emocji, napięcia, marne budzenie kontrowersji wprowadzaniem masonerii oraz słaby finał to znak rozpoznawczy autora. Marek Krajewski od dawna goni w piętkę, a powrót do Mocka zapewne będzie dłuższy niż jedna książka. Jeśli tak, to ja już podziękuję.

Nie wiem po co kolejny raz zabieram się za książkę Marka Krajewskiego, skoro nie przepadam za jego twórczością. Mock to powrót do korzeni powiedzą jedni, drudzy że nic się nie zmieniło, bo nie zmieniło się nic. Jeśli czytałeś choćby jedną książkę autora, to już wiesz czego się spodziewać. Mock nie zaskakuje niczym. Znów bestialskie morderstwo na początku i nijakie, nudne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kamfora to powieść miałka pod każdym względem i rzecz dla osób, które mają bardzo małe wymagania lub po kryminał sięgają od święta. Już pierwsza scena, która miała wzbudzić moje zainteresowania pokazuje, że autorka ma kiepski warsztat i kiepski styl, a dalej będzie tylko gorzej i jest. Zabójstwa w Krakowie, który znam i... Potencjał miasta w ogóle nie wykorzystany. Fabuła. Cóż, banalna, pozbawiona zaskoczeń i emocji. Bohaterowie szablonowi i kompletnie nijacy. Nie gra tutaj nic, a wabik w postaci mowy ciała jest tylko maleńkim plusikiem, który nie podniesie oceny, zwłaszcza że powtórzę jeszcze raz, styl autorki woła o pomstę do nieba i przy Katarzynie Bondzie czy Marku Krajewskim, za którymi nie przepadam, wypada tragicznie. Czuć amatorszczyznę. Kolejny polski kryminał, który okazał się wielką klapą. Chyba nigdy nie polubię rodzimych kryminałów.

Kamfora to powieść miałka pod każdym względem i rzecz dla osób, które mają bardzo małe wymagania lub po kryminał sięgają od święta. Już pierwsza scena, która miała wzbudzić moje zainteresowania pokazuje, że autorka ma kiepski warsztat i kiepski styl, a dalej będzie tylko gorzej i jest. Zabójstwa w Krakowie, który znam i... Potencjał miasta w ogóle nie wykorzystany. Fabuła....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznam, że długo czekałem na nową powieść Jacka Komudy. Temat, historia legendarnego majora Hubala, fascynująca postać. Znając twórczość autora wiedziałem, że mogę spodziewać się czegoś ciekawego i świetnie napisanego i tu pojawia się problem. Uwielbiam filmy wojenne, ale nie przepadam za książkami traktującymi o wojnie, zwłaszcza w polskim wydaniu. Czytanie o rzeziach, rozstrzeliwaniach i klęskach naszej armii nie napawa optymizmem, a my zawsze jesteśmy ofiarami. Komuda niczego nie wybiela, nie buduje legendy i nie szczędzi mocnych opisów. Sama postać Hubala wydaje się być lekko przerysowana, jakby nasz major był największym sarmatom. Klimat powieści świetnie oddany, ale książka się dłuży i to niemiłosiernie. Jest o wiele za długa, a lektura ze względu na swój ciężar bynajmniej nie cieszy, a smuci. Hubal jest najambitniejszą książką w dorobku Jacka Komudy, ale do mnie nie przemawia tak jak się spodziewałem i uważam ją za jedno z rozczarowań tego roku, chociaż autor bardzo się starał.

Przyznam, że długo czekałem na nową powieść Jacka Komudy. Temat, historia legendarnego majora Hubala, fascynująca postać. Znając twórczość autora wiedziałem, że mogę spodziewać się czegoś ciekawego i świetnie napisanego i tu pojawia się problem. Uwielbiam filmy wojenne, ale nie przepadam za książkami traktującymi o wojnie, zwłaszcza w polskim wydaniu. Czytanie o rzeziach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejność to kolejny kryminał z naszego podwórka, który utwierdza mnie w przekonaniu, że coraz trudniej o dobry kryminał. Nie gra tutaj nic. Fabuła nie porywa, irytuje i wydaje się być nieprzemyślana. Bohaterowie nijacy do bólu, a styl autora pozostawia wiele do życzenia. Odradzam. Chyba, że ktoś lubi kicz, sztampę i wyjątkowo słabe historie o których zapominamy zaraz po odłożeniu książki. Sam nie wiem jakim cudem dotarłem do końca.

Kolejność to kolejny kryminał z naszego podwórka, który utwierdza mnie w przekonaniu, że coraz trudniej o dobry kryminał. Nie gra tutaj nic. Fabuła nie porywa, irytuje i wydaje się być nieprzemyślana. Bohaterowie nijacy do bólu, a styl autora pozostawia wiele do życzenia. Odradzam. Chyba, że ktoś lubi kicz, sztampę i wyjątkowo słabe historie o których zapominamy zaraz po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to