Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

„Wilken. Bracia krwi” intrygujący tytuł, tajemnicza trójwymiarowa okładka, zachęcający opis. Wszystko to co potrzebne jest by sięgnąć po książkę, jednak dlaczego dopiero teraz książka wpadła w moje ręcę? Otóż z żalem się przyznam, iż nie słyszałam wcześniej o tej książce, nigdzie się na nią nie natknęłam. Dziwne prawda? O twórczości Di Toft słyszałam nie wiele, gdyż dopiero teraz spotkałam się z książką tej autorki, jednak po małym przeszukaniu Internetu, dowiedziałam się, że ma tyle samo fanów co antyfanów. Do której grupy ja należę? Hmm myślę, że do tej pierwszej. W obecnym czasie, na topie są Książki fantastyczne, mamy przesyt wampirów i wilkołaków, jednak Do Toft, była wstanie aby wymyślić coś zupełnie nowego, i właśnie dlatego ta powieść mnie tak zaintrygowała. Bo w końcu co to jest ten Wilken? Jak wspomniałam wyżej, okładka jest trójwymiarowa, raz przedstawia nam głowę wilkena a raz głowę chłopca. Cała okładka ma w sobie coś magnetycznego, przyciąga nas każdym swym calem.

Nat Carver zamieszkał wraz z mamą u swoich dziwnych dziadków, chłopiec jest bardzo samotny, gdyż nie ma nikogo z kim mógłby się pobawić czy też porozmawiać. I tym sposobem, dziadek obiecuje mu kupić psa. Gdy przyjeżdżają na farmę po obiecanego szczeniaka, okazuje się, że zamiast małego, ślicznego pieska dostaną brudnego, śmierdzącego i odpychającego psa. Jednak coś sprawiło, że Nat chciał właśnie tego psa. Co to było? Otóż, poczuł jak pies przekazuje mu wizję, w której widzi utopionego psa. Wiedział, że właśnie to się z nim stanie, gdy go nie weźmie. Od momentu gdy Woody pojawia się w życiu Nata, wszystko w jego życiu się zmienia. Woody staje się jego najlepszym przyjacielem, ratuje go przed oprychami, towarzyszy mu we wszystkim co robi, jednak nie jest to taki zwyczajny pies, i Nat o tym wie. Podejrzewa, że jest on wilkiem lub ma coś związanego z wilkami gdyż po wykąpaniu i wysuszeniu łudząco przypomina białego wilka. Czy ma racje? Odpowiedź na to pytanie uzyska szybciej niż by się spodziewał. Po odnalezieniu przez babcię Nata, tatuaży na karku Woodiego, zaczyna się coś dziwnego dziać. Pewnej nocy gdy wszyscy już spali Nat zszedł do kuchni by napić się wody, wtedy właśnie usłyszał łkanie, gdy wyszedł na zewnątrz zauważył nagiego chłopca, który płaka. Gdy zrozumiał wreszcie, że chłopcem jest Woody, to nie mógł w to uwierzyć, przecież to nie możliwe. Później dowiedział się o rasie Wilkenów i że tym właśnie jest jego pies. Co jednak było w tym najgorsze? To, że Woodiego szukali źli ludzie, przed którymi Nat musi ukryć młodego Wilkena.

Książka napisana jest bardzo prostym językiem, czyta się ją lekko jednak, nie zaczarowała mnie tak jak to robiły inne powieści. Autorka w powieści zawarła dużo ciekawych pomysłów oraz dobrego humoru, dzięki czemu nie mogłam przestać się uśmiechać, jednak czegoś brakowało. Czego? Otóż, tego dreszczyku emocji, oczekiwania i ekscytacji, wszystkie ważniejsze sceny kończyły się równie szybko co zaczynały. Należy przyznać, że pomysł na książkę jest rewelacyjny, jednak nie jest wykorzystany w stu procentach, nie do końca przekonał mnie styl pisania pani Toft. Czy pomimo tych wad książka mi się podobała? Oczywiście, że tak, jednak nie jest to powieść ambitna. Na okładce jest napisane, iż jest to powieść odkrywcy Harrego Pottera, jednak jeśli chodzi o tę książkę to jedno jest pewne nie umywa się do kultowego Harrego Pottera. Czy warto przeczytać? Sądzę, że tak. Można w pochmurny dzień spędzić z nią parę dobrych chwil, i na pewno nie będzie się żałowało straconych godzin.

Powieść przeznaczona zdecydowanie dla młodzieży i dla tej młodszej i dla starszej. Warto ją przeczytać choćby dla tego iż mamy w niej coś nowego, powiew świeżości czyli Wilkeny. Na rynku już możemy znaleźć drugą część serii o Wilkenie, a mianowicie „Wilken. Cyrk Półmroku”, okładka równie piękna co pierwsza, utrzymana w tej samej stylistyce, osobiście chętnie po nią sięgnę, z czystej ciekawości. Wielkimi krokami zbliża się także premiera trzeciej części „Wilken. Czas złego wilka”. Czy będzie lepsza od pierwszej części? Mam nadzieję!

Ocena: 7,5/10

„Wilken. Bracia krwi” intrygujący tytuł, tajemnicza trójwymiarowa okładka, zachęcający opis. Wszystko to co potrzebne jest by sięgnąć po książkę, jednak dlaczego dopiero teraz książka wpadła w moje ręcę? Otóż z żalem się przyznam, iż nie słyszałam wcześniej o tej książce, nigdzie się na nią nie natknęłam. Dziwne prawda? O twórczości Di Toft słyszałam nie wiele, gdyż dopiero...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Otchłań. W potrzasku” książka mnie zafascynowała gdy po raz pierwszy zobaczyłam ją na półce w księgarni. Dlaczego tak bardzo zapragnęłam przeczytać tę powieść? Otóż, książka ma niesamowitą okładkę, jest w pewien sposób przerażająca ale także przykuwająca uwagę. Jednym słowem jestem zachwycona tym, że posiadam tę książkę. Pomijają okładkę, należy przyznać, że powieść mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że mnie wciągnie tak bardzo, że nie będę mogła oderwać się od niej. Po przeczytaniu, że powieść jest podobna do Prison Break, miałam małe obawy, gdyż nigdy nie rozumiałam szału związanego z tym serialem. Jednak muszę stwierdzić, że za każdym razem jestem ogromnie zdumiona, gdy książka mi się spodoba w takim stopniu jak ta, a na początku miałam wątpliwości. Czy sięgnę po kolejną część? Zdecydowanie tak!

Alex, sympatyczny chłopak, który przez jeden zły uczynek w młodości, wstąpił na złą drogę. Zaczęło się od drobnych wyłudzeń od słabszych kolegów, z czasem jednak to nie wystarczyło i zaczęła się prawdziwa gra. A co mianowicie? Hmm drobne kradzieże a następnie zorganizowane i przemyślane włamania do bogatych domów. Zawsze uchodziło mu to płazem, żył w luksusie, nie martwił się o pieniądze, czuł się jakby nic nigdy złego nie mogło mu się przytrafić. Jednak pewnego feralnego dnia wszystko się zmienia. Życie Alexa już nigdy nie ma być takie jak wcześniej. Razem z przyjacielem Tobym, włamuje się do kolejnego domu. Właściciel wyjechała a dom skrywał w sobie skarby pod różną postacią. Prosta robota, bez wysiłku. Czy aby na pewno wszystko poszło tak łatwo? Otóż nie. Gdy tylko chłopcy się rozdzielili, coś zaczęło się dziać. W pokoju, w którym znajdował się Alex, nagle pojawia się potężnie zbudowany mężczyzna w garniturze z przerażająco srebrnymi oczami. Na domiar złego zaczyna go ścigać i wołać po imieniu. Ale skąd i dlaczego zna jego imię? Gdy tylko Alex odnajduje przyjaciela, orientuje się, że wokół niego jest czterech innych mężczyzn z przerażającymi srebrnymi oczami oraz dziwnie do siebie podobnych. Jednak nie to było najgorsze, obok nich stał dziwny stwór, który miał skórę przypominającą pergamin, małe oczy jak u kreta oraz oddychający przez maskę gazową. Właśnie ten stwór, bezlitośnie rozkazał zabić Tobyego. Po tych wydarzeniach, życie Alexa przewraca się do góry nogami, zostaje wrobiony w morderstwo swojego przyjaciela i skazany na dożywocie do Otchłani.

Otchłań więzienie dla młodocianych przestępców. Powstało po Letniej Rzezi, której to młodzi ludzie dopuścili się serii morderstw. Jedno z najgorszych miejsc na świecie, gdy człowiek raz tam trafi, to już nigdy nie będzie taki sam jak wcześniej. Czy myślał ktoś kiedyś jak może wyglądać piekło? Dla Alexa i innych, piekło było by bezpiecznym schronieniem w porównaniu z Otchłanią.

„Poniżej niebios rozpościera się piekło. A na dnie piekieł czeka otchłań”

Po tym jak Alex trafia do Otchłani, nie może przestać walczyć sam ze sobą, jego ciało się buntuje. Wymiotuje częściej niż przez całe życie, jest wycieńczony a dodatkowo gang Czerepów nie ułatwia mu życia. Po cało dniowych robotach przy kopaniu czy też czyszczeniu kibli, nie ma siły aby myśleć o czym kol wiek. Jednak czy życie w tym miejscu jest takie straszne? Hmm zastanówmy się. Myśli samobójcze a nawet samobójstwa, jęki i płacze po zgaśnięciu świateł, piekielne psy, które ślinią się na widok więźniów. To jednak nie koniec. Wyobraź sobie, że żyjesz w przerażającym miejscu, bez dostępu do światła dziennego, bez świeżego powietrza a na każdym kroku czyha na Ciebie śmierć. Czy już wiesz jak żyje się w Otchłani? Uwierz mi nie wiesz, bezlitosny system więzienny potrafi doprowadzić nie jednego do szaleństwa.
Czy książkę czyta się dobrze? Zapewniam, że czyta się wręcz ekspresowo. Nie ma momentu, w którym książka nudzi, akcja jest szybka i wartka, nie ma czasu na zwolnienie akcji czy też na chwilę refleksji. Przeczytałam ją jednym tchem i już nie mogę się doczekać kolejnej części. Bohaterowie są skrojeni w taki sposób, że bez najmniejszych problemów, możemy się z nimi identyfikować czy też mieć wrażenie, że znamy ich od zawsze. Nie znajdziemy tu bezbarwnej postaci, czy też takiej, która się nie wyróżnia. Język pana Smith’a jest zaskakująco prosty ale też oryginalny, przez co łatwo i przyjemnie czyta tę powieść. Książkę polecam każdemu, jest idealna zarówno dla dziewczyn jak i dla chłopaków, dla młodzieży jak i dla dorosłych. Jestem pełna podziwu dla Alexandra Gordona Smitha, gdyż jego wyobraźnia jest na wysokim poziomie, wszystkie elementy w książce są idealnie dopracowane co tworzy wspaniałą powieść fantastyczną.


Ocena: 10/10

„Otchłań. W potrzasku” książka mnie zafascynowała gdy po raz pierwszy zobaczyłam ją na półce w księgarni. Dlaczego tak bardzo zapragnęłam przeczytać tę powieść? Otóż, książka ma niesamowitą okładkę, jest w pewien sposób przerażająca ale także przykuwająca uwagę. Jednym słowem jestem zachwycona tym, że posiadam tę książkę. Pomijają okładkę, należy przyznać, że powieść mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Król demon” jest to najbardziej wyczekiwana przeze mnie książka tego lata! Gdy okazało się, że będę miała okazję ją przeczytać, jednym słowem byłam wniebowzięta. Jednak dlaczego tak mi zależało? Po pierwsze gdy ujrzałam okładkę, to z miejsca się w niej zakochałam i chciałam mieć tę książkę za wszelką cenę. Po drugie, mój brat, który czytał książkę po angielsku, zachwalał ją i nie mógł przestać o niej mówić, wręcz mnie to irytowało. Jednak muszę przyznać, że mamy identyczny gust co do książek, więc byłam tym bardziej zachwycona. Faktem jest, że nazwisko Cinda Williams Chima, nic mi nie mówiło. Zastanawiałam się jednak czy aby na pewno książka jest taka świetna skoro wcześniej o niej nie słyszałam? Wszelkie moje wątpliwości się rozpłynęły gdy sięgnęłam po powieść. Czuję, że popadnę w szaleństwo jeśli następna część serii „Siedem Królestw” nie zostanie szybko wydana w Polsce.
Można powiedzieć, że książka jest podzielona na dwie części. Chodzi mi o to, że możemy przeczytać historię księżniczki Raisa’y a w następnym rozdziale możemy czytać o perypetiach Hana „Bransoleciaża” Alistera. Czytamy więc, jakby dwie oddzielne historie. Jednak ich losy po pewnym czasie się splatają, co czyni powieść ciekawszą.

Na pierwszych stronach poznajemy Hana, ubogiego chłopca, który musi zarabiać by utrzymać matkę i siostrę. Niegdyś herszt bandy „Łachmaniarzy”, teraz czyści buty, zbiera rośliny na sprzedaż czy też robi za „kuriera”. Wszystko się zmienia gdy wraz ze swoim przyjacielem Tancerzem, spotyka na górze Hanalei trzech młodych czarowników. Właśnie wtedy w ręce Hana wpada tajemniczy amulet, który zdaje się być równie kosztowny co potężny. Parę dni później po tym jak zostaje pobity przez gang „Południarzy”, zostaje oskarżony o morderstwo 8 z nich. Gwardia Królewska szuka go w każdym zakamarku Fellsmarchu, co nie polepsza jego sytuacji. Wówczas jego losy krzyżują się z losami księżniczki Raisy. Zdesperowany, porywa ją, jednak nie wie on, że Raisa jest księżniczką, gdyż przedstawia się jako Rebeca. Co stanie się z nim i z księżniczką? I co takiego ma w sobie tajemniczy amulet? I dlaczego ma te bransolety, których nie może ściągnąć i zdaje się, że rosną razem z nim?

Równocześnie poznajemy Raise ane’Marianne, której matka jest królową, natomiast ona jest prawowitą następczynią tronu. Jej życie jednak nie jest tak wspaniałe, jak każda mała dziewczynka myśli, jest sfrustrowana tym, że nigdy nie jest sama, musi zachowywać się tak jak przystało na królową a nie na szesnastoletnią dziewczynę. Nie może oddychać, wszyscy od niej wymagają idealnych manier i posłuszeństwa. Jednak czy szesnastoletnia dziewczyna z temperamentem pozwoli sobą manipulować? Raczej nie, i właśnie dlatego Raisa spotyka się na schadzki z czarownikiem Micah Bayerem, mimo że jest to zakazane przez Naeming. Jednak czy tylko z nim lubi się całować? Ależ nie, z trzy letnich szkoleń dal wojowników, wraca jej przyjaciel z dzieciństwa Amon Byrn, syn kapitana gwardii królewskiej. Pomimo tego, że związek z nim nigdy nie byłby zaakceptowany przez jej matkę, ona nie może przestać się z nim spotykać. Tylko czemu? Zbliża się jej święto imienia, po którym stanie się kobietą, do wzięcia. Zaczynają się zaloty i propozycję matrymonialne. Jednak ona nie chce jeszcze wychodzić za mąż z obowiązku, chce poczuć wolność i być ważna. Chce być jak Hanalea, która ponad 1000 lat wcześniej pokonało swoją odwagą i siłą charakteru, króla Demona.

Faktem jest, że niektórzy bohaterowie powieści, zaskarbiają sobie naszą sympatię od pierwszych stron, jednak są i takie postacie, które od początku napawają nas gniewem i złością. Do tych pierwszych na pewno należy Han oraz Tancerz, do drugich Micah Bayer oraz jego ojciec Wielki Mag, a jeśli chodzi o Raisę, hmm często mnie irytowała, więc mam mieszane uczucia. Sądzę, że książka zasługuję na uznanie, nie ma w niej momentu, który wprawiłby mnie w znurzenie, byłam podekscytowana i zniecierpliwiona, gdyż chciałam jak najszybciej wiedzieć jak dana scena się zakończy. Jedna z najlepszych powieści, jakie czytałam. Nie jest to typowy paranormal romance z jakimi się często spotykam. Jest to powieść fantastyczna dla osób w każdym wieku. Książke czyta się w ekspresowym tempie, mimo że mam wrażenie, że powieść jest wprowadzeniem do czegoś większego, co mnie ogromnie cieszy. Idealna książka na wakacje. Jestem zachwycona i zdecydowanie nie zawiodłam się na opinii brata, jest zgodna z prawdą w każdym calu. Pozostaje mi jedynie czekać na kolejną część.

Ocena: 10/10

„Król demon” jest to najbardziej wyczekiwana przeze mnie książka tego lata! Gdy okazało się, że będę miała okazję ją przeczytać, jednym słowem byłam wniebowzięta. Jednak dlaczego tak mi zależało? Po pierwsze gdy ujrzałam okładkę, to z miejsca się w niej zakochałam i chciałam mieć tę książkę za wszelką cenę. Po drugie, mój brat, który czytał książkę po angielsku, zachwalał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszy raz zetknęłam się z twórczością Ricka Riordana, niestety nie miałam szansy zapoznać się ze słynną serią „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”, jednak mimo to zaryzykowałam i przeczytałam pierwszy tom z nowej serii Ricka Riordana, „Olimpijscy herosi”, szczerze mówiąc słyszałam same pozytywne opinie na temat twórczości tego autora, czy także stałam się jego fanką? Hmm można powiedzieć, że tak! „Zagubiony heros” okazał się wspaniałą lekturą, która towarzyszyła mi w deszczowe wieczory. Treść, treścią, ale okładka mnie zachwyca za każdym razem gdy na nią spojrzę, ma w sobie coś magicznego. Czyżby bogowie olimpijscy maczali w tym palce? W szkole zawsze najbardziej lubiłam lekcję na temat mitologii greckiej, co wiąże się z tym, że przeczytałam prawie wszystkie mity i może właśnie dlatego, książka tak bardzo przypadła mi do gustu. Jednego jestem pewna, na tej książce nie poprzestanę, i z pewnością przeczytam inne pozycję Ricka Riordana.

Trójkę głównych bohaterów poznajemy w momencie, gdy Jason budzi się w szkolnym autobusie i zdaje sobie sprawę, że nic nie pamięta. Obok niego siedzi prześliczna dziewczyna, która trzyma go za rękę i twierdzi, że jest jego najlepszą przyjaciółką oraz dziewczyną. Jakby tego było mało, przed nim i przed Piper siedzi Leo, który także twierdzi, że jest ich przyjacielem. Tylko dlaczego Jason ich nie pamięta?

Piper, córka gwiazdy kina, która przez swoje przewinienia- kradzieże- zostaje wysłana do Szkoły Dziczy. Nie ma pojęcia o tym, że jest półbogiem i co ją czeka, jednak jedno wie na pewno. Jej ojciec jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, aby go uratować musi zdradzić przyjaciół, musi zesłać ich na pewną śmierć. Gdy podczas wycieczki do Wielkiego Kanionu, odkrywa, że jej chłopak jej nie poznaje, ba on niczego nie pamięta, wówczas zaczyna się martwić. Co jeśli Jason nigdy sobie nie przypomni o ich wspólnych chwilach? Co jeśli tym razem nie poczuje do niej nic? Jednak te rozważania przerywa atak duchów burzy, które pragną zabić ich trójkę. I jak to możliwe, że trener Hedge od pasa w dół jest kozłem?

Leo, stracił matkę w młodym wieku, zginęła w pożarze, który spowodował on sam. Od tamtego czasu ucieka. Nie przebywał długo w żadnym z domów zastępczych, nie czuł się nigdy jak w domu. Jego darem jest umiejętność stworzenia wszystkiego z gumki, śrubki i sprężynki. Ma niezwykłe zdolności techniczne a połączenie tego z ADHD, skutkuje tym, że nie myśląc co robi, potrafi stworzyć najbardziej potrzebne rzeczy. Czy jednak jest wyjątkowy? To pytanie dręczy go od chwili śmierci matki. Odkąd pamięta jego opiekunka chciała go zabić, więc czemu dalej żyje? Razem z przyjaciółmi przeżyje największą przygodę swojego życia, pokona cyklopów, zmierzy się z duchami burzy i wilkami. Ale czy uda mu się dopełnić przepowiednie?

Jeson, gdy na tarasie widokowym nad Wielkim Kaninem, udaje się im pokonać duchy burzy, dowiaduje się, że to dopiero początek. Poznaje Annabeth, która zabiera ich do Obozu Herosów, gdzie dowiaduje się, że są potomkami bogów. Dodatkowo Wielka Przepowiednia odnosi się do niego, co oznacza, że to on musi uratować świat i uwolnić Herę, jest jednym z siedmioro herosów o których mówi przepowiednia, jednak nie będzie sam, gdyż przepowiednia mówi także o synu Hefajstosa oraz córce Afrodyty, co oznacza, że Leo i Piper także będą mu towarzyszyć. Pomimo utraty pamięci Jason mówi bezbłędnie po łacinie, nie tak jak inni herosi, którzy mówią po grecku. I dlaczego używa rzymskich imion bogów? Dlaczego na Herę mówi Junona a na Zeusa, Jupiter? Dowiaduje się, że to Junona odebrała mu pamięć, aby pomóc mu tym ją odnaleźć. Jupiter natomiast zdaje się o nim nie pamiętać. Jego własny ojciec nie ma mu nic do powiedzenia, natomiast Junona, która nienawidzi herosów, przemawia do niego w snach oraz przepowiedniach.

Powieść napisana jest z rozmachem, genialnym pomysłem jest wplątanie mitologii greckiej do powieści młodzieżowej. Jesteśmy zaskakiwani nowymi wydarzeniami i zagadkami, które bohaterowie muszą rozwiązać. Książka trzymała mnie w napięciu od pierwszej strony do ostatniej. Nie było chwili w której odczułabym nudę, wszystkie elementy są dopracowane w sposób mistrzowski, nie ma w powieści miejsca na potknięcia. Czyta się ją z wypiekami na twarzy, nie mogłam przestać wiercić się w miejscu podczas czytania, akcja była tak szybka i dopracowana, że przeżywałam każdą chwilę razem z bohaterami. Dawka humoru, która zaserwował nam pan Riordan, sprawiła, że z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Jednym słowem jestem zachwycona powieścią i twórczością Ricka Riordana. Jednak trochę żałuję, że przeczytałam pierwsze tę książkę zamiast serii o Percy Jacksonie, gdyż w „Zagubionym Herosie” dowiadujemy się paru (myślę) istotnych rzeczy odnośnie poprzedniej serii. Książka nawiązuje do Percyego Jacksona i jego przygód. Dlatego też gdy sięgnę po poprzednią serię pana Riordana, będę miała mniejszą frajdę, gdyż parę faktów będzie mi już znanych.

„Zagubiony Heros” jest to idealna książka dla ludzi w każdym wieku, można świetnie spędzić przy niej czas. Zakończenie sprawia, że już nie można doczekać się kolejnej części. Jedyne co pozostaje, to czekać z niecierpliwością na kolejną część, która ukarze się 4 listopada. „The son of Neptun” w Polsce natomiast pojawi się zapewne parę miesięcy później.


Ocena: 11/10

Pierwszy raz zetknęłam się z twórczością Ricka Riordana, niestety nie miałam szansy zapoznać się ze słynną serią „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”, jednak mimo to zaryzykowałam i przeczytałam pierwszy tom z nowej serii Ricka Riordana, „Olimpijscy herosi”, szczerze mówiąc słyszałam same pozytywne opinie na temat twórczości tego autora, czy także stałam się jego fanką? Hmm...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka „Rodzina Wenclów. Wspólnik” Leny Najdeckiej, niespodziewanie zawitała do mojego domu, pewnego poniedziałkowego popołudnia. Byłam ogromnie zaskoczona, gdyż nie przypominałam sobie abym zamawiała taką książkę. Dopiero po paru chwilach zorientowałam się, że był to prezent od wydawnictwa Instytut Wydawniczy Erica. Muszę szczerze przyznać, że okładka mnie przyciągała do tej Książki. Jest tajemnicza i zmysłowa, przez co nie mogłam oderwać od niej wzroku. W tym dniu byłam w trakcie czytania innej Książki, a że nie lubię czytać dwóch na raz, postanowiłam tylko przeczytać parę stron, jednak to nie było możliwe, gdyż książka mnie tak wciągnęła, że nie mogłam się oderwać i takim sposobem przeczytałam 150 stron. Co mnie tak urzekło w tej lekturze?

Jeśli miałabym się podjąć streszczania tej Książki, to byłby to nie lada wyczyn. Dlaczego? Otóż każdy rozdział jest poświęcony innej osobie, raz czytamy o życiu służbowym jaki i prywatnym Pawła Wencla, a raz czytamy o Mateuszu Wenclu, następnie przeskakujemy na Matyldę aby po chwili znów powrócić do Pawła. Wszystko wydaje się zagmatwane, lecz w rzeczywistości takie nie jest. Wszystkie nowe wątki zmierzają do jednego, pomimo licznej grupie ludzi, których losy są oopisywany, jesteśmy wstanie bez problemu, zrozumieć sens powieści. Pani Najdecka podjęła się trudnego zadania, otóż opisała prawdziwe życie polskiej klasy średniej, przy czym nie szczędziła krytyki odnośnie polskiej mentalności. Jesteśmy świadkami prawdziwego życia w kancelarii prawniczej Wencel, Zagajewicz i Zybert, w której dba się o klienta i budzi się zaufanie. Jednak nie wszystko w kancelarii jest tak jak powinno, pomimo wieloletniej przyjaźni wspólników, rodzi się tam intryga. Czy Zagajewicz zdradzi Pawła? Jednak powieść nie zamyka się jedynie na kancelarii prawniczej. Możemy przeczytać, także co dzieje się za murami korporacji, gdzie pracuje Mateusz i Matylda. Możemy na własne oczy zobaczyć jak pracownicy za wszelką cenę dążą do sukcesu, jak szefowie zamieniają się w tyranów tylko po to aby utrzymać stanowisko, godność i szacunek. Jest to świat pełen fałszu, zdrady i spisków. W jasny sposób mamy ukazany bezlitosny świat korporacji. Powieść nie bazuje jednka jedynie na życiu służbowym bohaterów, ukazane są także problemy osobiste. Weźmy na przykład takiego Pawła Wencla, ma piękną żonę, która przyciąga spojrzenia mężczyzn, jest elegancka i towarzyska. Jednak w stosunku do męża jest oziębła i zachowuje się tak jakby nie istniał. Ich małżeństwo jest fikcją, nie rozmawiają ze sobą, a jeśli już zaczną to zawsze kończy się kłótnią. Hanna jest romantyczką, potrafi zachwycać się krajobrazem, natomiast Paweł jest gburem jakich mało, nie rozumie dlaczego jego żona woli podziwiać zachód słońca, niż zjeść z nim miło kolację. Poza tym jego zaborczość i zazdrość powoduje, że Hanna nie potrafi dłużej funkcjonować w tym małżeństwie.

Autorka idealnie ukazała charakterystyczne cechy polskiego społeczeństwa, takie jak czarnowidztwo, krytyka, zawiść, zazdrość oraz fałsz. Trafnie i obiektywnie podsumowała nasze społeczeństwo, jednak nie można się obrażać, gdyż jest to moim zdaniem w stu procentach prawda. Jednak sądzę, że książka mogłaby okazać się ciekawsza gdyby autorka zrezygnowała z przydługich opisów, które w pewnych momentach przynudzają. Nie można powiedzieć, że akcja jest wartka, czy też, że język jest lekki i swobodny, gdyż tak naprawdę język jest ciężki jednak czyta się dobrze, jednak to świadczy o tym, że książka jest przeznaczona dla osób dorosłych i starszej młodzieży i nie chodzi mi tu o osoby w wieku szesnastu lat. Jest to saga idealnie opisująca polską grupę ludzi średniozamożnych, nie da się ukryć, że Polacy nie są idealni, i właśnie w tej książce to wszystko jest idealnie ukazane.

Pomimo niektórych wad, uważam, że Lena Najdecka zaserwowała nam świetne dzieło literackie, nie doszukamy się w tej powieści fałszu czy też nachylenia rzeczywistości. Jestem pełna zdumienia, gdyż nie spodziewałam się, że ta saga mnie tak wciągnie, tym bardziej jestem rada, że jest to pierwsza część trzytomowej serii. Czekam z niecierpliwością na kolejne dzieło naszej polskiej pisarki.

Ocena: 9/10

Książka „Rodzina Wenclów. Wspólnik” Leny Najdeckiej, niespodziewanie zawitała do mojego domu, pewnego poniedziałkowego popołudnia. Byłam ogromnie zaskoczona, gdyż nie przypominałam sobie abym zamawiała taką książkę. Dopiero po paru chwilach zorientowałam się, że był to prezent od wydawnictwa Instytut Wydawniczy Erica. Muszę szczerze przyznać, że okładka mnie przyciągała do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wierni fani serialu „Pamiętniki wampirów” powinni mieć w domu „Nieoficjalny przewodnik po serialu Pamiętniki Wampirów. Kocham Cię aż do śmierci”. Osobiście jestem zauroczona serialem, nie czytałam „Pamiętników Wampirów”, jednak wiem, że różnice między książką a serialem są zbyt duże, przez co nie będę miała żadnych obaw przed sięgnięciem po Książki, wiem, że będę zaskoczona i nie będę znała dokładnie fabuły, jedynie zarys. Serial ma więcej zwolenników, niż książka, co mnie bardzo cieszy, gdyż jestem jedną z tych osób, co z niecierpliwością czeka na kolejny odcinek. Przewodnik po serialu Crissy Calham, jest idealny dla fanów, którzy wiedzą o serialu prawie wszystko i dla tych, którzy dopiero wdrążają się w ten serial.

Przewodnik napisany jest prostym i ciekawym językiem. Jest w nim dużo ciekawostek, które umknęły mi przy oglądaniu serialu, wypełniony jest mnóstwem zdjęć, z planu i nie tylko. Na samym początku możemy przeczytać historię L.J. Smith, autorki książek „Pamiętniki Wampirów”. W ciekawy sposób opisane są poszczególne etapy twórczości pisarki. Ukazane jest także jej życie przed rozpoczęciem kariery pisarskiej, nie było ono wprawdzie nudne, gdyż miała wspaniałą pracę, mało kto wie, że zanim stała się sławna, była nauczycielką, jednak to co naprawdę kochała to pisanie. W książce możemy także przeczytać o osobach, które przyczyniły się do tak wielkiego sukcesu serialu, a mianowicie o scenarzystach Kevinie Wiliamsonie oraz o Julie Plec. Ich początki kariery, zwierzenia, oraz cytaty ich wypowiedzi. Jednak co interesowało mnie najbardziej? To właśnie biografię aktorów serialu, streszczenia wszystkich odcinków pierwszego sezonu „Pamiętników Wampirów”, w streszczeniach zawarte są bardzo przydatne informacje, jak na przykład, ścieżka dźwiękowa w danym odcinku czy też cytaty. Jedno jest pewne ten przewodnik, ukazał mi te sfery serialu, których dotąd nie znałam. Czytając go byłam pełna podziwu dla tych wszystkich ludzi, którzy tworzyli wspólnie tak wspaniały serial. Zazwyczaj nie lubię czytać wywiadów, jednak w tym przewodniku czytałam z równym zapałem wywiady z aktorami jak i z fanami, nie mogłam oderwać się od tej Książki, przez cały czas myślałam o tym, że muszę jeszcze raz obejrzeć sezon pierwszy. Ten serial ma w sobie wiele tajemnic, i nie uważny widz, może łatwo się pogubić w plątaninie wiadomości. Jednak jeśli chodzi o poszczególne wampiry i ich wiek, to i ja sama w pewnych momentach się gubiłam. Także nie jesteśmy świadomi czasu akcji, nie wiemy jaki mamy rok i miesiąc, jednak na końcu Książki możemy znaleźć chronologię jaką rządzi się serial. Poczynając od 1464 do lata 2010, możemy śledzić konkretne wydarzenia utożsamiając je z odpowiednim czasem.

Cała książka jest napisana młodzieżowym językiem, wszystkie informacje w niej zawarte są odpowiednio wyselekcjonowane, po to aby czytelnika nie zanudzić. Możemy podziwiać mnóstwo zdjęć z planu czy też z czerwonego dywanu. Jednak nie tylko zdjęcia aktorów i twórców możemy tam zobaczyć. Możemy podziwiać także budynki czy też rekwizyty z Mystic Falls. Okładka Książki idealnie oddaje klimat serialu, widnieje na niej zdjęcie aktorów na czarnym tle. Czaruje swą prostotą. Jestem zachwycona i bardzo zadowolona z posiadania tego przewodnika, gdyż teraz serial nie jest już dla mnie tak skomplikowany i z całą pewnością ogląda się go wyraźniej i o niebo lepiej. Z całą pewnością przewodnik ten jest przeznaczony dla ludzi w każdym wieku, lecz jedynie osoby które oglądały serial mogą po nią sięgnąć, inaczej zepsują sobie całą zabawę.

Ocena: 10/10

Wierni fani serialu „Pamiętniki wampirów” powinni mieć w domu „Nieoficjalny przewodnik po serialu Pamiętniki Wampirów. Kocham Cię aż do śmierci”. Osobiście jestem zauroczona serialem, nie czytałam „Pamiętników Wampirów”, jednak wiem, że różnice między książką a serialem są zbyt duże, przez co nie będę miała żadnych obaw przed sięgnięciem po Książki, wiem, że będę zaskoczona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Łaska utracona” jest to druga część serii o Grace Divine. Tak jak poprzednia część „Dziedzictwo
mroku”, napisana jest przez Bree Despine, amerykańską pisarkę. . Okładka drugiej części jest utrzymana w podobnej tonacji co pierwsza, zmieniony jest kolor (zamiast fioletowego, jest niebieski) i tylnia okładka jest ozdobiona tą samą chustą co przednia, ja osobiście jestem zachwycona tą okładką, jest to jedna z najlepszych opraw jakie do tej chwili widziałam. Książka opowiada o dalszych przygodach Grace i jej chłopaka Daniela. Po przeczytaniu pierwszej części, nie musiałam długo czekać na drugą, gdyż już czekała na mnie na półce Zafascynowana pierwszą częścią, zaczęłam czytać drugą, z nadzieją, że okaże się jeszcze lepsza od pierwszej. Z radością mogę oznajmić, że nie przeliczyłam się!

Życie Grace zmieniło się odkąd została ugryziona przez swojego brata. Nie tylko ona się zmieniła, ale też całe jej życie zostało przewrócone do góry nogami. Jej ojca nie ma prawie nigdy w domu, brat uciekł i nikt go nie może znaleźć, w dodatku jej mama popadła w depresję, nie dociera do niej nic oprócz wiadomości, gdzie rozpaczliwie szuka twarzy swego syna. Czy tak powinno wyglądać życie nastolatki? W dodatku takiej, która za wszelką cenę musi zachować spokój ducha i nie ulegać pokusom, bo inaczej wilk zawładnie nią całą. Grace nie ma łatwego życia, jednak świadomość, że Daniel jest u jej boku i stara się jej wszystko ułatwić, sprawia, że jej serce nie jest już takie ciężkie. Teraz jedynie koncentruje się na treningach z Danielem, pomaga jej on zapanować nad mocą jaką zyskała poprzez ugryzienie urbat. Grace jest coraz bardzie sfrustrowana, gdyż nie może opanować swoich mocy, pojawiają się one kiedy tylko chcą i ona nie ma na to żadnego wpływu, pomimo to ciągle próbuje. Jednak nie tylko treningi ją uszczęśliwiają, najbardziej w całym dniu zawsze wyczekuje tej chwili z Danielem, gdy są tylko sami i mogą wreszcie spokojnie poprzytulać się oglądając gwiazdy. Jednak pewnego wieczoru coś zakłóciło im tę piękną chwilę. Jude, zadzwonił na komórkę Grace z ostrzeżeniem by nie ufał pewnej osobie, jednak nie to było dziwne, dziwne było to, że dzwonił on z komórki Daniela, która był w domu obok! Niestety nie udało jej się z nim spotkać, uciekł. I właśnie wtedy zaczynają dziać się dziwne rzeczy w miasteczku, włamania, kradzieże i to takie, które normalny człowiek nie był by wstanie popełnić. Wszystko to coraz bardziej denerwuje Grace, do której zaczyna przemawiać wilk. Wszystko w niej zaczyna kotłować gdy po niemiłym incydencie Daniel zaczyna dziwnie się zachowywać, unika jej, coraz więcej czasu spędza z nową uczennicą, już się nie widują. W dodatku do miasteczka przyjeżdża Gabriel, który zabrania Grace i Danielowi trenować. Jednak ona nie może zrezygnować z tego, przecież dopiero teraz zaczyna to wszystko pojmować, coraz lepiej sobie radzi z mocami. W dodatku musi odnaleźć brata, sama, gdyż nikt jej nie chce pomóc. I tym sposobem poznaje Talbota, przystojnego i seksownego chłopaka z farmy, który jak się okazuje jest taki jak ona. To on teraz pomaga jej w treningach, organizuje wyprawy. Ale czy ludzie, którym najbardziej ufa, są tymi za kogo się uważają? Czy można ufać wszystkim? Czy Jude okaże się tym samym chłopakiem co kiedyś? Co dzieje się z Danielem?

Jeśli chcecie znać odpowiedź, to z pewnością musicie sięgnąć po „Łaskę utraconą”. Jest to wspaniała powieść, która przewyższa część pierwszą, akcja toczy się w zastraszającym tempie, co chwile dzieje się coś nowego, nowe tajemnice są odkrywane, kawałki układanki stają się całością. Książkę czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Mogę szczerze powiedzieć, że przeczytałam ją w jeden dzień, i błędem było to, że zaczęłam czytać wieczorem, bo jak się okazało, nie mogłam przestać póki nie skończyłam. Książka jest przeznaczona dla młodzieży, jak większość paranormal romance. Jednak muszę przyznać, że książka jest idealna, jeśli ktoś chce oderwać się od rzeczywistości i spędzić parę magicznych chwil z książką w ręce. Jestem pewna, że każdy po przeczytaniu tej Książki, będzie miał ją w myślach przez długi czas i zastanawiał się „Co dalej?”. Zakończenie Książki było tak zaskakujące i nieprzewidywalne, że nie mogłam uwierzyć, że to już ostatnia strona! Cóż, przynajmniej wiem, że trzecia część zacznie się od ciekawej sytuacji. Mi pozostało jedynie czekać na kolejną część, której tytuł i okładka jeszcze (niestety) nie są znane. Zachęcam z całego serca Was aby sięgnąć po „Łaskę utraconą” a jak ktoś nie czytał części pierwszej, to również zachęcam do „Dziedzictwa mroku”!

Ocena: 10/10

„Łaska utracona” jest to druga część serii o Grace Divine. Tak jak poprzednia część „Dziedzictwo
mroku”, napisana jest przez Bree Despine, amerykańską pisarkę. . Okładka drugiej części jest utrzymana w podobnej tonacji co pierwsza, zmieniony jest kolor (zamiast fioletowego, jest niebieski) i tylnia okładka jest ozdobiona tą samą chustą co przednia, ja osobiście jestem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Dziedzictwo mroku” Bree Despine, jest to jedna z tych książek na które miałam od dawna ochotę. Mimo to dopiero niedawno książką do mnie zawitała, cieszyłam się jak szalona i rzuciłam wszystko by zacząć ją czytać. Przyciągała mnie siłą niewyobrażalną, jej zapach, oładka a nawet grubość przemawiały do mnie o natychmiastowe czytanie. Bo jak tu nie czytać skoro okładka jest tak tajemnicza? Jednak mimo swej sromności ma w sobie pewien magnetyzm. Czy książka mnie rozczarowała? O nie na pewno nie! Książka urzekła mnie w równym stopniu co okładka.

Grace Divine jest jedną z tych nastolatek, które starają się żyć jak najlepiej, nie martwić rodziców i wszystkich wokół, można by rzec że jest ona idealną córką. Zresztą czy tylko ona? Hmmm raczej nie, jej cała rodzina jest wzorem do naśladowania, ojciec jest pastorem, który stara się pomagać wszystkim wokół, matka natomiast jest perfekcjonistką, udziela się we wszystkich uroczystościach charytatywnych oraz pomaga mężowy jak tylko potrafi, starszy brat Jude, wspaniały i dobroduszny chłopak, który woli pomagać bezdomnym zamiast iść na imprezę z kolegami. Który chłopak w maturalnej klasie robi coś takiego? Wszystko w rodzinie Divine’ów wydaje się ociekać idealnością, ale czy na pewno wszystko w ich rodzinie jest doskonałe?

Fabułę rozpoczynamy od momentu, w którym Grace spotyka dawne przyjaciela, który był dla niej zawsze kimś więcej, był jej pierwszą miłością, ale Daniel się zmienił, już nie jest tą samą osobą co kiedyś w dzieciństwie. Jego wygląd, zachowanie, to wszystko przemawia na jego niekorzyść, stał się aroganckim, przerażającym typem, którego boją się wszystkie matki. Dodatkowo Grace musi znaleźć sposób by dowiedzieć się dlaczego nikt w jej domu nie rozmawia o Danielu i o pewnej nocy, kiedy znaleźli Judea ledwo żywego. Co takiego skrywa jej rodzina? Dlaczego niegdyś najlepsi przyjaciele, już o sobie nie wspominają i dlaczego jej brat, nienawidzi tak bardzo Daniela? Jedynym sposobem na uzyskanie odpowiedzi jest Daniel, któremu Grace stara się pomóc w każdy możliwy sposób. Pomimo sprzeciwu jej rodziny, ona dalej spotyka się z Danielem, mało tego, ona próbuje odnaleźć sposób aby chłopak znów stał się częścią jej rodziny.

Grace staje nagle między młotem a kowadłem, nie wie co ma robić. Z jednej strony pragnie być blisko Daniela, a z drugiej wie, że powinna posłuchać brata i dotrzymać obietnicy aby się nie zbliżać do Daniela. Jednak jej uczucia względem chłopaka rosną, nie potrafi już być tą samą Grace, która była posłuszna i robiła wszystko by uszczęśliwić innych, tym razem chce uszczęśliwić siebie i chłopaka jej marzeń. Pragnie by jej rodzina z nów zaakceptował Daniela, by było jak dawniej. I dlatego właśnie zaprasza go na obiad z okazji Święta Dziękczynienia, przez co doprowadza do szału jej matkę i brata, a reszta gości zostaje postawiona w niezręcznej sytuacji. Jednak tego dnia nic nie idzie zgodnie z planem, najpierw Jude wychodzi z uroczystego obiadu, następnie jej malutki brat Jeams znika. W czasie poszukiwań Grace odkrywa, że Daniel nie jest człowiekiem, jest z nim coś nie tak, potrafi węszyć jak pies, jest nadzwyczajnie szybki i silny. Zaczyna wszystko rozumieć, kawałki układanki układają się w całość. Czarny wisiorek na szyi Daniela, jest związany z jego mocami, księgi napisane w innych językach, które posiada w gabinecie jej ojciec są związane z Danielem. Ale czy młody Kalbi mówi jej całą prawdę? Czy Urbat to faktycznie Niebiański Ogar? A co z potworem z Markham Street, który znów zaczął atakować? Czy prawda o jej bracie będzie równie bolesna co wbicie sztyletu w serce ukochanego?

Jedengo jestem pewna, książka jest wspaniała. Tajemnice do poznania, skrywane sekrety, nadzwyczajne istoty a także dorastająca miłość. Książka jedyna w swoim rodzaju, główna bohaterka jest wykreowana w taki sposób, że można bez żadnych obaw, brać z niej przykład. Idealna córka, dziewczyna i uczennica. Jestem pod wrażeniem, nie spodziewałam się, że lektura mnie tak pochłonie, budowanie napięcia, akcja i obrót wydarzeń, to wszystko sprawia, że czyta się tę powieść szybko lekko i z uśmiechem na twarzy. Jest to romans paranormalny, który przedstawia nam wilkołaki w innym świetle, coś nowego i orzeźwiającego. Książka przeznaczona jest dla młodzieży i tej starszej i młodszej, sądzę, że większości przypadnie do gustu. Ja natomiast już przeczytałam drugą część serii „Łaskę utraconą” dlatego też czekam na trzecią część, której tytułu jeszcze nie znamy. Jeszcze raz polecam tę powieść, jest to świetna lektura na wakacje, pomimo dużej liczby stron, czyta się ją szybko, muszę się przyznać, że pochłonęłam ją w dwie i pół godziny! Jedno jest pewne Bree Despain spisała się na medal!

Ocena: 10/10

„Dziedzictwo mroku” Bree Despine, jest to jedna z tych książek na które miałam od dawna ochotę. Mimo to dopiero niedawno książką do mnie zawitała, cieszyłam się jak szalona i rzuciłam wszystko by zacząć ją czytać. Przyciągała mnie siłą niewyobrażalną, jej zapach, oładka a nawet grubość przemawiały do mnie o natychmiastowe czytanie. Bo jak tu nie czytać skoro okładka jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdy tylko skończyłam czytać „Wschodzący księżyc”, to nie mogłam doczekać się następnej części. Wiedząc, że „Całując grzech” powinien nadejść niebawem, to jedyne co robiłam to czatowałam przy drzwiach by dorwać listonosza. Może to głupie, ale nie mogłam przestać myśleć o przygodach Riley Jenson. Owszem miałam trochę obaw, że kolejna część straci swój urok, jak to się często dzieje, ale na całe szczęście to nie dotyczy serii „Zew nocy”. Okładka utrzymana jest w takim samym klimacie co część pierwsza, nieznacznie się różnią, co osobiście bardzo mi się podoba. Jakie przygody tym razem spotkają piękną rudowłosą dhampirkę?


Riley budzi się naga, cała we krwi w miejscu którego nie zna. Nie pamięta co się z nią działo przez ostatnie osiem dni, w dodatku obok niej leży martwy mężczyzna, nie czuje jego zapachu więc podejrzewa, że jest to człowiek. Ale czy aby na pewno? Po bliższym przyjrzeniu się martwemu strażnikowy stwierdza, że jest to klon, krzyżówka. Jedno wie na pewno, musi uciekać, jej zmysły mówią jej, że jest w niebezpieczeństwie i słusznie, gdyż dostrzega przerośnięte niedźwiedzie z wielkimi szponami i ogromnymi kłami, w dodatku ich jedynym celem jest jej śmierć. Riley udaje się je unieszkodliwić, ale wówczas zdaje sobie sprawę, że miasto w którym się znajduje jest sztuczne, budynki są prowizoryczne, z kartonu. Alarm zaczyna wyć, porywacze zdali sobie sprawę, że uciekła. Jednak udaje jej się znaleźć prawdziwą stajnie, gdzie znajduje się dziewięć koni, a może to nie konie? A jednak, gdy podchodzi do pięknego ogiera okazuje się, że to zmiennokształtny, a raczej koni kształtny. Rily udaje się uwolnić wszystkich koniokształtnych oraz wraz z jednym z nich Kadem Williamsem ucieka jak najdalej od ośrodka badań. Po raz kolejny Riley nie potrafi oprzeć się silnemu i przystojnemu mężczyźnie. Wraz z Kadem udaje jej się znaleźć chwilową kryjówkę, gdzie przeżywają chwilę rozkoszy i zapomnienia. Pomimo, że nie udało jej się do końca zapomnieć o Quinnie, wciąż o nim myśli i o tym jak ją traktował przez ostatni miesiąc, jak unikał jej i nie chciał z nią rozmawiać. Riley nie może jednak pozwolić sobie na chwilę nieuwagi, gdyż orsiny ich znaleźli i są gotowe do ataku. Wraz z nowym kochankiem udaje się jej zabić stworzenia, ale co dalej?

Riley po raz kolejny zostaje wplątana w niebezpieczną grę, nie chce być strażnikiem ale znowu musi uczestniczyć w misji dla Departamentu ds. Innych Ras. Nagłe pojawienie się Quinna także nie ułatwia jej życia, ich więź krwi staje się silniejsza, przez co przebywanie koło niego staje się bolesne. Jakby tego było mało na horyzoncie pojawia się seksowny, silny i nieziemsko przystojny wilkołak alfa Kellen, który wyraził jasno swoje zamiary co do Riley.

Najbardziej zaskakującą postacią w tej części moim zdaniem był Misha, jego zachowanie i pochodzenie okazało się zaskakujące i nieprzewidywalne. Jednak lekko rozczarowało mnie to że nie było zbyt dużo Quinna, a przynajmniej tyle ile ja bym chciała, pomimo tego należy nadmienić, że jego zachowanie uległo zmianie. Jak bardzo się zmienił i pod jakim względem? Jeśli chcecie się dowiedzieć to zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę.

Jestem przekonana, że powieść przyniesie Wam chwilę radości i napięcia. Jedna z najlepszych książek jakie miałam okazje czytać, po prostu pokochałam cykl o Riley Jenson. Jest niezwykłą kobietą, która pokazuje jak silna potrafi być i fizycznie i psychicznie, nie pozwala by ktokolwiek kierował jej życiem, potrafi powiedzieć nie i walczyć o swoje przekonania, wartości i pochodzenie, nie jest jedną z tych niewyrazistych i bezbarwnych osób.

Akcja powieści jest wartka, zaczyna się już od pierwszej strony, nie ma chwili wytchnienia, tak jak w pierwszej części momenty w których akcja zwalnia, zostają wypełnione seksem, namiętnością i pożądaniem. „Całując grzech” jednak nie ma w sobie tak wielu scen erotycznych jak część poprzednia, lecz nic dziwnego w końcu nie była to faza gorączki księżycowej. Nie ma na czym ubolewać, gdyż z każdą stroną, coraz bardziej byłam spięta, nie mogłam usiedzieć na miejscu, ekscytacja i zbliżanie się do rozwiązania zagadki, było zbyt podniecające. Jestem pod wrażeniem dzieła pani Arthur, uczyniła mój dzień barwnym i zaskakującym. Intryga, tajemnice, nowe rasy a nawet zabawy z genami są na wysokim poziomie. Książkę pochłonęłam w jeden dzień, więc nie ma tu się co rozpisywać. Zachęcam z całego serca, gdyż seria „Zew nocy” jest zaskakującą i seksowną serią, którą trudno podrobić.

Ocena: 10/10

Gdy tylko skończyłam czytać „Wschodzący księżyc”, to nie mogłam doczekać się następnej części. Wiedząc, że „Całując grzech” powinien nadejść niebawem, to jedyne co robiłam to czatowałam przy drzwiach by dorwać listonosza. Może to głupie, ale nie mogłam przestać myśleć o przygodach Riley Jenson. Owszem miałam trochę obaw, że kolejna część straci swój urok, jak to się często...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Dziewczyna i chłopak wszystko na opak” chyba każdy z nas przeżył w szkole podstawowej pierwszą lub też kolejną miłość, takie dziecięce zakochanie jest słodkie z punktu widzenia dorosłych, ale każde dziecko uważa, że jest to miłość na całe życie, coś poważnego. Małe dzieci często nie mają zahamowań takich jak nieśmiałość czy też strach przed odrzuceniem. I to czyni ich zakochanie uroczym i zabawnym. Ale zdarzają się nieśmiałe przypadki jak Bryce Loski. Wendelin Van Draanen ukazała nam w zabawny sposób młodzieńczą miłość, od czasów podstawówki do gimnazjum. Książka przypomina nam czasy młodości, nasze marzenia i dążenia do ich spełnienia. Gdy tylko usłyszałam o tej powieści to nie mogłam przestać o niej myśleć, owszem mogłam obejrzeć film, ale niestety wolę najpierw przeczytać książkę. I nie zawiodłam się, okładka jest świetna, oddaje niewinność młodości, ale to treści w niej zawarte mnie urzekły.


Bryce Loski przed rozpoczęciem nauki w drugiej klasie szkoły podstawowej, wraz z rodziną przeprowadził się do nowego domu. Dla młodego Loskiego ta przeprowadzka nie była niczym dobrym. Już pierwszego dnia poznaje niejaką Juliane Baker, która zatrzęsła jego światem, dosłownie. Zmieniała jego życie w koszmar. Bryce mimo tego, że nigdy nie miał problemów jeśli chodzi o nieśmiałość czy inne rzeczy związane z dziewczynami, zaczął bać się Juliany. Zaczęło się w momencie gdy niespodziewanie wpadła do ciężarówki i ni z tąd ni z owąt zaczeła pomagać przy rozpakowywaniu. Bryce patrząc jak ta dzika dziewczynka, brudnymi butami kopie pudła z wartościowymi rzeczami, zaczął sądzić, że owa dziewczyna jest nienormalna. Jakby tego było mało niefortunnie stało się tak, że trzymał ją za rękę, przez co zaczerwienił się jak burak. W szkole wręcz się na niego rzuciła i tak przez całą szkołę podstawową i pierwszą gimnazjum. Jeśli chodzi o Juliane to gdy pierwszy raz ujrzała Bryce’a w tej ciężarówce to od razu zakochała się po uszy, gdy ujrzała jego głęboko niebieskie oczy, rozpłynęła się w nich. Mimo, że nie chciała pokazywać uczucia do Bryce’a, nie potrafiła tego zrobić. Pomimo odrzucenia jakie fundował jej Bryce za każdym razem, ona się nie poddawała, uważała, że go kocha i tylko on jest chłopcem dla niej. Pomimo tego, że była najmądrzejszą osobą w szkole, to nie potrafiła dostrzec, tego że Bryce się jej bał. W chwilach smutku, radości wspinała się na stuletniego Platana. Jednak ta beztroska dziewczyna, która nie potrafi usiedzieć na miejscu, pragnie pomagać całym sercem wszystkim ludziom dookoła, szczęśliwa ze swojego życia, zmienia się gdy dowiaduje się o swoim upośledzonym wujku i o tym, że właśnie przez to, że jej ojciec kocha swojego brata i chce aby przebywał w prywatnym i drogim ośrodku, jej rodziny nie stać na własny dom i inne rzeczy, które z pewnością ułatwiły by im życie. Po wielu nieprzyjemnych czynach Bryce’a, Juliana traci zainteresowanie tym chłopcem. Ale czy to spodoba się Bryce’owi? Czy chłopak zrozumie swoje postępowanie? Czy stanie się taki jak jego ojciec? Nieczuły drań. Jak potoczą się dalsze losy tych dwojga?

Historia pełna zabawy i radości, a także pełna smutku, niezrozumienia oraz rozczarowań. Piękna historia o dojrzewaniu i pierwszej miłości, o współczuciu i chwilach rozczarowań swoimi rodzicami, o poznawaniu od nowa samego siebie i najbliższych. Jestem zachwycona, książka z przesłaniem, która potrafi umilić każdemu czas. Akcja jest wartka i pełna zabawnych momentów. Książka dla młodzieży i tej młodszej i starszej. Lekka i miła lektura, którą czyta się szybko a nawet za szybko. Szczerze mówiąc to nie zmieniłabym w niej nic. Czytałam ją z wypiekami na twarzy, zarówno ze złości (na Bryce’a i jego ojca) jak i z podekscytowania. Sposób podzielenia rozdziałów jest również ciekawy, na zmianę czytamy o Bryce’u i Julianie, bardzo podobnie jest w książce Susane Colasanti „Gdy nadejdzie czas”, jest w niej taki sam układ rozdziałów. Jedno jest pewne, nie można się pogubić przy czytaniu tej książki. Polecam ją każdemu, idealna powieść na letnie popołudnie.

Ocena: 9/10

„Dziewczyna i chłopak wszystko na opak” chyba każdy z nas przeżył w szkole podstawowej pierwszą lub też kolejną miłość, takie dziecięce zakochanie jest słodkie z punktu widzenia dorosłych, ale każde dziecko uważa, że jest to miłość na całe życie, coś poważnego. Małe dzieci często nie mają zahamowań takich jak nieśmiałość czy też strach przed odrzuceniem. I to czyni ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Elizabeth Bard, amerykańska dziennikarka, która zakochała się w Gwendalu, który jest przystojnym Francuzem. Jednak nie tylko jego pokochała, jej drugą miłością stała się kuchnia francuska. Czy kiedykolwiek doznaliście uczucia szczęścia podczas jedzenia? A czy kiedykolwiek zachwycaliście się zapachem i wyglądem potrawy? „Lunch w Paryżu” pokazuje nam w jaki sposób każdy posiłek może stać się czystą magią oraz jako odnaleźć się w nowym kraju, nowej kulturze i przede wszystkim jak dogadać się z kimś kto nie zna angielskiego? Tego wszystkiego możemy dowiedzieć się z tej wspaniałej powieści. Gdy otrzymałam książkę, to nie mogłam przestać na nią patrzyć, wszystko mnie do niej przyciągało, jest po prostu piękna!

Książka opowiada prawdziwą historię młodej Amerykanki, Elizabeth Bard. Mieszka ona w Anglii i właśnie tam pierwszy raz spotyka przystojnego Gwendala. Po powrocie mężczyzny do Francji, Elizabeth namiętnie z nim koresponduje, wymieniają Emile aż w końcu postanawiają się spotkać. Gdy Elizabeth przyjeżdża do Francji, Gwendal zabiera ją na jej pierwszy prawdziwy francuski lunch. Wówczas amerykanka zakochuje się w magicznej Francji, kulturze ją otaczającej, w smakołykach podawanych w minimalnych ilościach (co dla amerykanów jest czystą głupotą), oraz przede wszystkim w Gwendalu. Pomimo tego, że Elizabeth nigdy nie była jedną z tych co na pierwszej randce idą do łóżka, tym razem zrobiła wyjątek i jeszcze tego samego dnia, zamiast kawy udała się do mieszkania Gwendala, który okazał się niesamowitym człowiekiem, nie mówię tu tylko o sprawach łóżkowych ale także o tym, że z niczego potrafi zrobić pyszne danie. Co najbardziej w tym wszystkim fascynowało Elizabeth? Chyba to, że jej kochanek nigdy nie używał przepisów, była to czysta improwizacja, która zawsze smakował wyśmienicie. Po paru miesiącach podobnych spotkań, młoda Amerykanka postanowiła przeprowadzić się do Francji i zamieszkać z Gwendalem. Jednak od tego czasu wszystko zaczyna się zmieniać, Elizabeth, która zawsze twierdziła, że powinna urodzić się w wieku w którym damy przechadzały się po paryskich brukowych ulicach z parasolkami i w sukniach z gorsetami, zaczyna szczerze nienawidzić Francji. A może tylko się jej tak wydaje? Spowodowane jest to barierą językową i kulturalną, każda nawet najprostsza czynność sprawiała jej trudność a często była nawet nie możliwa. Wyobraźcie sobie, że nie możecie przeczytać gazety lub kupić zakupów na obiad, tylko dlatego, że nie znacie języka. Czy to nie byłoby irytujące? Do tego dochodzi irytacja ludzką mentalnością oraz zachowanie jakie wykazywali europejczycy. W Ameryce wszyscy są szczęśliwymi optymistami, którzy walczą o swoje, spełniają marzenia oraz dążą do bogactwa, natomiast europejczycy byli ludźmi którzy cieszyli się dniem dzisiejszym, nie martwili się o pieniądze, jedyne czego chcieli to być szczęśliwym, wieczni pesymiści, zabijali marzenia w zarodku, nikt nie wywyższał się i nie gonił za pieniędzmi. Jak poradzi sobie z tym Elizabeth? Czy uda się jej pokonać wszelkie trudności związane z obcą kulturą? Jednego jestem pewna, Elizabeth z biegiem czasu zaczęła pojmować francuską kuchnię. Potrafiła coraz lepiej gotować, już nie zadowalała się byle czym. Jej zmysł smaku się wyostrzył co spowodowało, że stała się spaniałą kucharką i po częścią francuską.

Wspaniała książka ze smakiem, jesteśmy świadkami dojrzewania do nowej kultury, nauki życia w nowym kraju, pojmowania paryskich zasad i przede wszystkim pielęgnowania wielkiej miłości. Bycia wsparciem dla najbliższych w szczęściu i w trudzie. Jestem po prostu zachwycona, nigdy wcześniej nie czytałam powieści biograficznym i kulinarnych w jednym, ale teraz już wiem, że na tej jednej nie poprzestanę. Jedyną wadą tej książki jest to, że czytając ją byłam przez cały czas głodna! Przytyłam chyba z 3 kilo, co mnie bardzo cieszy, ale czułam się jak obżartuch. Sposób w jaki autorka opisywała zwykłe pomidory czy makaron, sprawiał, że nie mogłam przestać myśleć o jedzeniu a szczególnie o tych przepisach, które były zamieszczane na końcu każdego rozdziału. Szczerze mówiąc bardzo mi się spodobał sposób wydania książki. Dawno nie spotkałam się z tak ciekawą i wciągającą książką! Szczerze zachęcam!

Ocena: 9/10

Elizabeth Bard, amerykańska dziennikarka, która zakochała się w Gwendalu, który jest przystojnym Francuzem. Jednak nie tylko jego pokochała, jej drugą miłością stała się kuchnia francuska. Czy kiedykolwiek doznaliście uczucia szczęścia podczas jedzenia? A czy kiedykolwiek zachwycaliście się zapachem i wyglądem potrawy? „Lunch w Paryżu” pokazuje nam w jaki sposób każdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Australijska pisarka Keri Arthur jest autorką dziewięcioczęściowej serii Zew nocy. Na samym początku przeraziło mnie to, że seria liczy tak wiele pozycji, jednak po przeczytaniu pierwszej części „Wschodzący księżyc” wszelkie moje obawy rozpłynęły się w natychmiastowym tempie. Swoją odwagą, lekkim piórem, przystępnym językiem oraz dopracowaną fabułą, pani Arthur zdobyła uznanie i fanów na całym świecie. Muszę przyznać, że jestem jedną z tych zachwyconych fanek. Książka od dawna mnie do siebie przyciągała, lecz dopiero teraz miałam szansę zapoznać się z nią. Książka zachęcała mnie ze wszystkich stron, nie tylko bajeczną okładką, ale także zachęcającymi recenzjami.

Riley Jenson jest niezależną i piękną kobietą, a raczej pół wilkołakiem, pół wampirem. Potrafi poradzić sobie z każdym problemem, niezależnie czy musi użyć siły czy też nie. Jej brat bliźniak Rhoan i ona muszą borykać się z problemami związanymi z tym, że są krzyżówką obu ras, są przez to dyskryminowani, uznawani za gorszych, dlatego też ukrywają to. Obydwoje uznawani są za wilkołaków, gdyż nie pokazują swoich wampirzych mocy. Obydwoje pracują w Departamencie innych ras, Rhoan jest strażnikiem natomiast Riley pracuje jako łącznik.

Przygoda Riley rozpoczyna się w momencie gdy dowiaduje się, że Rhoan zniknął, a raczej gdy doświadcza przeczucia, które jej mówi, że Rhoan ma kłopoty. Jakby tego było mało po wyczerpującej bójce w klubie, wraca do domu gdzie na progu stoi niezwykle seksowny, przystojny i przede wszystkim nagi wampir. W dodatku zdaje się, że nagi wampir ma zanik pamięci, nic nie pamięta. Wie jedynie tyle, że musi porozmawiać z Rhoanem. Nie jest to łatwa sytuacja dla naszej bohaterki, gdyż poznajemy ją na tydzień przed pełnią księżyca, czyli w okresie księżycowej gorączki, która silnie oddziaływuje na wilkołaki. Rozpala ich gorączka, którą może ugasić jedynie seks, i tak właśnie Riley widząc nagiego mężczyznę, nie może przestać o nim myśleć. Jednak jest ona ostrożna i zamiast ugasić żar wraz z przystojnym nieznajomym, udaje się do jednego z klubów dla wilkołaków, tam spotyka jednego ze swoich kochanków Talona. Po długim i ostrym seksie jest wstanie normalnie funkcjonować, co oznacza, że może iść do pracy, następnego dnia wracając do mieszkania, ktoś próbuje ją zabić, ratuje ją Quinn, seksowny wampir, który już nie tylko koczował przed jej mieszkaniem ale także ją śledził. Riley zostaje wplątana w niebezpieczną grę. Grę która polega na klonowaniu i krzyżowaniu ras, tworzeniu idealnych żołnierzy. W dodatku okazuje się, że jej brat został porwany po to aby prowadzić badania na jego spermie, w niedługim czasie i Riley będzie musiała borykać się z takim problemem jak walka o życie. Ale to dopiero początek przygód Riley. Dziewczyna przekona się, że osoby którym ufała, mogą okazać się kimś innym. A ona sama może poczuć coś wyjątkowego do Quinna, jednak czy słusznie?

Riley jest kobietą, która wie czego pragnie, jest śmiała, nieskrępowana niczym, potrafi o siebie zadbać, jest kobietą silną i pewną siebie. Kobietą która może być wzorem dla wielu kobiet. Zdecydowanie książka nie należy do nudnych, braki w akcji zastępują nam sceny erotyczne i na odwrót, wszystko jest dopracowaną całością, w której nie zmieniłabym nic. Jestem zakochana i zachwycona, pomimo dużej dawki erotyzmu, książka jest wspaniała. Ale jak już pisałam jest w niej dużo erotyzmu, co świadczy o tym, że książka jest dla starszych osób, powyżej osiemnastego roku życia. Szczerze uważam, że jest to jedna z lepszych książek romansu paranormalnego, nie jest ona zdecydowanie przesłodzona miłosnymi wyznaniami i wzruszającymi scenami. Książkę czyta się w zastraszającym tempie, jest to lekka pozycja na ciepły letni wieczór. Warto także wspomnieć iż książka trzyma w napięciu czytelnika w takim stopniu, że ma się wypieki na twarzy oraz nie można usiedzieć w miejscu. Czytając tę powieść chodziłam jak głupia po całym pokoju, z biegiem akcji zaczęłam chodzić po całym domu. Niezwykle wciągająca i seksowna powieść, którą polecam każdemu (powyżej osiemnastego roku życia oczywiście). Osobiście to już nie mogę się doczekać drugiej części „Całując grzech”, która ma premierę już za tydzień, 14 czerwca! W takim razie czekam z niecierpliwością a was zachęcam do przeczytania „Wschodzącego księżyca”!

Ocena: 10/10

Australijska pisarka Keri Arthur jest autorką dziewięcioczęściowej serii Zew nocy. Na samym początku przeraziło mnie to, że seria liczy tak wiele pozycji, jednak po przeczytaniu pierwszej części „Wschodzący księżyc” wszelkie moje obawy rozpłynęły się w natychmiastowym tempie. Swoją odwagą, lekkim piórem, przystępnym językiem oraz dopracowaną fabułą, pani Arthur zdobyła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wróżki, tarot, wróżenie z ręki, przepowiadanie przyszłości. W naszym świecie większość ludzi podchodzi do tych spraw sceptycznie. Powszechne jest stwierdzenie, że ludzie którzy pracują w tym zawodzie to zwykli oszuści i naciągacze. Sama osobiście nie wierzę we wróżby, lecz mimo wszystko chętnie sięgnęłam po pozycję Anny Klejzerowicz „Ostatnią śmiercią jest śmierć”, może dlatego, że tarot jest dla mnie czymś egzotycznym i tajemniczym. Faktem jest, że okładka nie zachęcała mnie do tej lektury, ale jak to mówią „nie osądzaj książki po okładce”. Nasuwa się więc pytanie, czy książka jest lepsza od swojej oprawy? Czy może pozostaje na jej poziomie?

Weronikę Daglewską poznajemy w sytuacji, gdy pomimo swych uprzedzeń, postanawia udać się do wróżki. Po tym jak chłopak ją rzucił, straciła pracę i w dodatku jest bez grosza przy duszy, uważa iż zasięgnięcie porady u wróżki nie może być większą katastrofą niż jej dotychczasowe życie. Tym sposobem Weronika odwiedza Semiramidę, jedną z popularniejszych wróżek w Warszawie. W czasie tego spotkania, Weronika nie dowiaduje się niczego nowego, no może oprócz tego, że jest w niebezpieczeństwie. Po tak niekorzystnej dla niej wizycie, postanawia, że nigdy już nie zrobi równie głupiej rzeczy jak ta chwila impulsu. Czy aby na pewno? Po paru tygodniach od wizyty u wróżki, Weronika dowiaduje się, że Semiramida nie żyje, wypadła przez okno, podobno nieszczęśliwy wypadek. Jednak mąż Semiramidy nie jest tego taki pewien. Będąc wiernym fanem dziennikarki kryminalnej Weroniki Daglewskiej, prosi ją o zbadanie całej sprawy, przeprowadzenie własnego śledztwa, gdyż jest on pewien, że nie był to wypadek, lecz morderstwo. I tak właśnie zaczyna spełniać się największe marzenie Weroniki, a mianowicie marzenie by zostać detektywem i założyć agencję detektywistyczną. To zadania może być właśnie pierwszym krokiem do spełnienia marzeń, dlatego też zgadza się bez zastanowienia. Śledztwo zaczyna od odszukania klientów wróżki, oraz rozmowy z jej siostrą. Dzięki temu pierwszemu działaniu, ratuję ona życie przystojnemu Damianowi Mleczko, który powiesił się w swoim salonie (ale nie wyszło mu dzięki Daglewskiej). Czy Weronice uda się znaleźć mordercę? Przecież może być to każdy, klientela nie wyrażała się pochlebnie o słynnej Semiramidzie. Co z tym wszystkim ma wspólnego tarot marsylski? A Damian? Czy podbije serce, niezależnej i silnej Weroniki? I co najważniejsze, czy uda się jej spełnić marzenia?

Jest to bardzo przyjemna lektura, bohaterowie od samego początku wzbudzają naszą sympatię, a szczególnie Weronika. „Ostatnią kartą jest śmierć” to powieść kryminalna, w której nie brakuje takich tematów, jak manipulacja, rządza władzy nad ludźmi, siostrzana zazdrość i nienawiść, samobójstwo czy też patologia w rodzinie, jednak pomimo trudnych tematów, książka jest napisana w zabawny sposób, nie sposób się nie uśmiechnąć przy niej. Jestem zdecydowanie zauroczona książką, jedynie przeszkadzało mi to, że książka ma mało stron, musiałam szybko się pożegnać z Weroniką i Damianem, miałam wrażenie, że skończyłam czytać, zanim jeszcze zaczęłam. Jest to miła lektura na ciepłe dni, czyta się lekko i szybko, fabuła i intryga są na wysokim poziomie. Zachęcam do sięgnięcia po tę pozycje. Jestem pewna, że zabawna pani detektyw na starym skuterze, umili wam czas.



Ocena: 9/10

Wróżki, tarot, wróżenie z ręki, przepowiadanie przyszłości. W naszym świecie większość ludzi podchodzi do tych spraw sceptycznie. Powszechne jest stwierdzenie, że ludzie którzy pracują w tym zawodzie to zwykli oszuści i naciągacze. Sama osobiście nie wierzę we wróżby, lecz mimo wszystko chętnie sięgnęłam po pozycję Anny Klejzerowicz „Ostatnią śmiercią jest śmierć”, może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co byście zrobili gdyby wasza ojczyzna, dom i całe życie miało obrócić się w pył? Czy aby na pewno bylibyście wstanie ryzykować życie, po to by uratować ojczyznę, której nadzieja leży w Waszych rękach? Te pytania prześladują mnie od pierwszych stron „Kruczoboru”, gdyż nie jestem pewna czy potrafiłabym walczyć z taką zaciekłością, być tak silną osobą jak wykreowany przez Anderw’a Petersa główny bohater Ark. Jednak jednego jestem pewna, książka ta jest jedną z najlepszych książek jakie do tej pory czytałam. Poza przepiękną okładką, ma w sobie treści, które na zawsze pozostaną w moich myślach. Jest to powieść ponadczasowa, której nie sposób zapomnieć.

Wyobraźcie sobie wyspę inną od wszystkich, niedostępną dla obcych i żyjącą życiem odmiennym od naszego. Wyspę na której ziemia jest zatruta a mimo to wyrastają z niej drzewa, które swą potęgą przewyższają największe wieżowce na świecie, drzewa na których zbudowane jest miasto, które są jedynym schronieniem ludzi. Jest to właśnie kraina o nazwie Arborium. W tym kraju mieszka Arktorious Malikum pomocnik kanalarza, czternastoletni chłopiec z ubogiej rodziny, który nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jako jedyny w rodzinie utrzymuje dom, jego ojciec jest chory, nie może nawet wstać z łóżka, młody chłopak musi szybciej dorosnąć. W naszym świecie większość czternastolatków, gra w piłkę, na komputerze, spotyka się ze znajomymi i chodzi do szkoły, jedynym zmartwieniem jest szkoła, jednak Arka to nie dotyczy, martwi się on o sprawy nie mające nic wspólnego z zabawą i dzieciństwem- pieniądze, dach nad głową czy jedzenia to są sprawy zaprzątające umysł młodego kanalarza. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Ark zostaje wysłany do domu radnego Graspa, aby udrożnić kanalizację. To właśnie tam, podczas pracy, podsłuchuje rozmowę radnego z Lady Fanestra, wysłanniczką Imperium Paszcz, imperium ze szkła i stali. Staje się świadkiem spisku przeciw królowi Quercusowi i ojczyźnie, świadkiem zdrady. I właśnie tym sposobem młody Malikum musi uciekać przed strażnikami Grapsa którzy chcą go zabić. Gdy Arkowi udaje się podstępem i sprytem uciec, musi podjąć ważną decyzje. Czy powiedzieć królowi o zdradzie? Czy nic nie robić i pozwolić aby jego dom obrócił się w pył a on i jego bliscy zamienili się w niewolników? Odpowiedź na to pytanie była prosta. Pożeganł dom aby wraz z kolegą z pracy wyruszyć do zamku Drwakingham (zabawne Buckingham- Drwakingham!). Jednak droga do celu nie jest prosta. Ark wraz z Mucumem muszą stawić czoło nieznanemu. Muszą odnaleźć w sobie wojownika, oraz być wsparciem dla siebie nawzajem. Pomogą im w tym nowi przyjaciele Korzennicy, Królowa Kruków oraz Kruki których rozmiar porównać można do samolotów.

Powieść oczarowała mnie jak żadna inna, wszystkie elementy są idealnie dopracowane, sposób w jaki autor opisuje tę magiczną krainę, zapiera dech w piersiach. Dendranie mieszkający na drzewach, Korzennicy, którzy zamieszkują korzenie drzew i sprawiają, że całe życie na górze funkcjonuje jak należy. Jesteśmy świadkami rozwijającej się przyjaźni, dorastania, oraz zepsucia osób, dla których pieniądz i władza jest najważniejsza. Akcja nie zwalnia ani na krok, każdy następny rozdział jest równie ważny jak poprzedni a także co najważniejsze, akcja jest napędzana od pierwszej strony. Lekkość pióra Andrewa Petersa, sprawiła, że nie mogłam oderwać się od lektury. Prosty język i nutka humoru, dodają lekturze wdzięku. Powieść przepełniona intrygą, zdradą, tajemnicami oraz legendą, sprawiła, że przez chwile czułam się jak dendranin, który mieszka na drzewach. Magia i urok „Kruczoboru” sprawił, że Ark i jego przyjaciele na długo pozostaną w moich myślach. Nietuzinkowa lektura, którą jestem zachwycona. Fantasty przeznaczone dla osób w każdym wieku!

Ocena: 10/10

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co byście zrobili gdyby wasza ojczyzna, dom i całe życie miało obrócić się w pył? Czy aby na pewno bylibyście wstanie ryzykować życie, po to by uratować ojczyznę, której nadzieja leży w Waszych rękach? Te pytania prześladują mnie od pierwszych stron „Kruczoboru”, gdyż nie jestem pewna czy potrafiłabym walczyć z taką zaciekłością, być...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wisielec i księżyc Katarzyna Gacek, Agnieszka Szczepańska
Ocena 5,7
Wisielec i ksi... Katarzyna Gacek, Ag...

Na półkach: ,

„Wisielec i księżyc” jest to książka autorstwa duetu Katarzyny Gacek i Agnieszki Szczepańskiej, przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie miałam styczności z powieścią, która miałaby dwóch autorów, miałam lekkie obawy, bo przecież każdy człowiek ma swój własny styl pisania i bałam się, że w książce będzie bardzo widoczne mankamenty z tym związane. Na szczęście nic takiego nie odczułam i nie zauważyłam, powieść czyta się nad wyraz płynnie. W dodatku mam małą styczność z polskimi autorami, co zdecydowanie muszę zmienić, gdyż po przeczytaniu tej książki wszelkie uprzedzenia rozpłynęły się. Należy też wspomnieć, że jest to 2 tom serii Przeznaczenie, na bazie której powstał serial emitowany na Polsacie. Nie czytałam pierwszej powieści z tej serii, dlatego właśnie nie byłam pewna czy będę wstanie przeczytać tę część, ale ku mojemu zdziwieniu, fabuła powieści jest skrojona w taki sposób, aby czytelnik, który zaczyna swoją przygodę z tą serią, nie był zagubiony i skołowany. Zdecydowanie ja się w ten sposób nie czułam, książka dała mi wiele radości, gdyż uwielbiam kryminały, zagadki do rozwiązania i te chwile napięcia.

Powieść zaczynamy od zapoznania się z tajemniczym mężczyzną, który w pewien dziwny sposób wielbił zwykły kamień, zdawałoby się, że nawet z nim rozmawiał. Następnie przenosimy się do mieszkania Małgosi, która musi zaopiekować się malutkim Kubą, synem swojej zmarłej przyjaciółki i jej leżącego w szpitalu męża. Pani Ala, która sprząta u Małgosi, właśnie szykuje się do wyjścia, gdy zauważa rysunek, który namalował Kuba, przedstawia on księżyc i wisielca, chowa rysunek do torebki i wychodzi. Niestety nie mogła przewidzieć, że to był jej ostatni dzień pracy, dzień w życiu. Na klatce schodowej tuż przy swoim mieszkaniu, zostaje zamordowana. Anna Sarnowicz próbuje rozwikłać sprawę morderstwa Alicji, lecz niestety nie ma żadnych poszlak, jedyne co udało jej się dowiedzieć to sposób w jaki zmarła pani Ala. Została popchnięta z ogromną siłą na ścianę. Wciąż nie wie od czego zacząć, sprawa stoi w miejscu. Po kolejnej fali niepowodzeń, Anna przypomina sobie, że podobny przypadek miał minionego lata, jej znajomy Krzysiek. I tym sposobem Sarnowicz umawia się z Krzysztofem, ale zaplanowane spotkanie nie dochodzi do skutku. Gdy Krzysztof przechodził przez ulicę, aby spotkać się z Anną, rozpędzony samochód uderzył w niego z impetem. Po tym wydarzeniu Anna musi poradzić sobie z natłokiem pracy. Nie dość że musi odnaleźć mordercę Alicji oraz osobę która szarpnęła się na życie jej znajomego, Krzyśka, musi także odnaleźć jego córkę, która dziwnym trafem zaginęła, jakby tego było mało to ktoś porwał podopiecznego jej najlepszej przyjaciółki Małgosi. Wszystkie sprawy z pozoru wydają się nie powiązane, ale czy na pewno? Czy Annie uda się poskładać kawałki układanki? Co z tymi sprawami ma wspólnego tajemniczy Gerard?

Powieść czyta się lekko i przyjemnie. Wielowątkowość akcji sprawia, że akcja jest ciekawsza i bardziej tajemnicza. Fabuła jest wartka, nie sposób się nudzić czytając tę lekturę. Pomimo to, troszkę rozczarowała mnie końcówka, myślałam, że końcowa akcja będzie bardziej rozbudowana i emocjonująca, natomiast tu skończyła się równie szybko jak się zaczęła. Jednak dalej twierdzę, że książka jest godna uwagi. Jest to jeden z tych kryminałów, który nie pozwala nam odłożyć książki aż nie przeczytamy ostatniej strony. Książka przeznaczona jest dla starszej młodzieży i osób dorosłych. Osobiście muszę przyznać, że książka mnie pozytywnie zaskoczyła i jestem pewna, że sięgnę po dwa pozostałe tomy tej książki.


Ocena: 8.5/10

„Wisielec i księżyc” jest to książka autorstwa duetu Katarzyny Gacek i Agnieszki Szczepańskiej, przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie miałam styczności z powieścią, która miałaby dwóch autorów, miałam lekkie obawy, bo przecież każdy człowiek ma swój własny styl pisania i bałam się, że w książce będzie bardzo widoczne mankamenty z tym związane. Na szczęście nic takiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ever” jest to książka rozpoczynająca serię „Nieśmiertelni”, którą pokochali ludzie na całym świecie. Z Alyson Noël, autorką powieści, spotkałam się pierwszy raz i muszę przyznać, że zyskała u mnie dużego plusa, dzięki swojej prostocie i naturalności. Co mnie zachęciło do przeczytania „Ever”? Hmm Parę dnie temu, koleżanka strasznie chwaliła tę książkę, więc pomyślałam „czemu nie?”, poza tym okładka jest zachęcająca (mimo, iż wolę amerykańską wersję). Czy lektura okazała się godna uwagi?

Ever ma wszystko czego pragnie, kochającą rodzinę, świetne stopnie w szkole, jest popularną cheerleaderką, ma wspaniałego chłopaka, oraz idealnych przyjaciół. To wszystko przypomina bajkę, cudowne życie nastolatki, jednak wszystko się zmienia, gdy wyniku wypadku samochodowego giną jej rodzice, siostra, ukochany pies a nawet na parę chwil, ona sama. Tymczasem coś sprawiło, że wróciła do świata żywych, nie przeszła na drugą stronę. Od tamtej chwili dziewczyna nie może sobie poradzić z utratą najbliższych, obwinia się za ich śmierć, staje się przeciwieństwem osoby, którą kiedyś była. Zmuszona do zamieszkania w słonecznej Kalifornii z ciotką Sabine, którą ledwie zna, musi zacząć życie od nowa. Nie jest to łatwe zważywszy na to, że od czasu wypadku posiada nadprzyrodzoną moc, potrafi czytać w myślach, widzi aurę ludzi oraz potrafi przewidzieć przyszłość. Niektórzy pewnie uznaliby taką zdolność za dar, ale nie Ever, dla niej jest przekleństwem. Dzięki swoim paranormalnym zdolnościom, jest w stanie widywać się ze swoją zmarłą siostrą. To właśnie chwile spędzone z siostrą, motywują Ever do życia. W nowej szkole jest uważana za dziwoląga, pewnie dlatego że ubiera się w obszerne bluzy z kapturem, nosi okulary przeciwsłoneczne w szkole i zagłusza rzeczywistość muzyką z iPoda. Jedynymi jej przyjaciółmi jest Haven i Miles. To oni pomimo jej dziwactwa przygarnęli ją i traktowali jak najlepszego przyjaciela. Haven poznajemy jako dziewczynę zafascynowaną stylem gotyckim, ubiera się, maluje i zachowuje jak Gotka, natomiast Miles jest nadpobudliwym, zabawnym i uwielbiającym plotki gejem. Dla Ever każdy dzień w Kalifornii wygląda tak samo, zamyka się w sobie, próbuje zagłuszyć myśli ludzi wokół, walczy z migreną. Wszystko się jednak zmienia gdy do szkoły przybywa nowy uczeń, Damen Auguste. Szarmancki, nieziemsko przystojny, z idealnie wyrzeźbionym ciałem, niebezpieczny facet. Ma on w sobie coś takiego, że Ever nie potrafi przestać o nim myśleć, ale tu nie chodzi tylko o wygląd. Gdy Damen przebywa obok niej, wszystkie głosy w jej głowie się wyciszają, jest tylko ona i on, znów czuje się normalna. Poza tym chłopak nie posiada aury oraz Ever nie może czytać jego myśli, wszystko wskazuje na to, że z nim jest coś nie tak, jest inny. Pomimo wszelkich obaw, Ever zakochuje się bez pamięci, nie może normalnie funkcjonować bez Damena. Ale czy jest on zwykłym człowiekiem? Hmmm zdecydowanie nie, ale do tego Ever musi dojść sama, musi rozwikłać tajemnice Damena, dowiedzieć się kim a raczej czym jest naprawdę. W między czasie pojawia się na horyzoncie Drina, niebanalna wręcz idealna rudowłosa piękność, która pomimo swej nieziemskiej urody jest w stanie zamienić życie Ever w piekło.

Książka zdecydowanie trzyma w napięciu, ciągłe zwroty akcji, intrygi i zagadki do rozwiązania. Czyta się lekko i przyjemnie, mimo że nie jest to zbyt ambitna lektura. Akcja rozwija się średnim tempem, nie można jednak powiedzieć, że lektura przynudza. Książkę pochłania się w dzień lub dwa, więc można powiedzieć, że czyta się szybko. Powieść przeznaczona dla nastoletnich czytelników, paranormal romance jakich w dzisiejszych czasach dużo na rynku. Osobiście książka przypadła mi do gustu, jednak nie w takim stopniu jakbym chciała, brakowało mi czegoś w niej, tej iskry zachwytu. Jednak zachęcam do przeczytania, jest to miła lektura na letnią chwilę odpoczynku.

Ocena: 8/10

„Ever” jest to książka rozpoczynająca serię „Nieśmiertelni”, którą pokochali ludzie na całym świecie. Z Alyson Noël, autorką powieści, spotkałam się pierwszy raz i muszę przyznać, że zyskała u mnie dużego plusa, dzięki swojej prostocie i naturalności. Co mnie zachęciło do przeczytania „Ever”? Hmm Parę dnie temu, koleżanka strasznie chwaliła tę książkę, więc pomyślałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Gdy nadejdzie jutro" jest to kolejna książka Susane Colasanti. Okładka ma w sobie coś przyciągającego. Jest tajemnicza w ciekawych kolorach. Szczególną uwagę zwracają oczy dziewczyny . Utwór opowiada historię siedemnastoletniej Sary, która poszukuje swojego wymarzonego księcia. Książka jest napisana w bardzo ciekawy sposób, opowiada ona jedną historię miłosną z dwóch perspektyw. Możemy się dowiedzieć co myśli i czuje Sara ale także możemy śledzić emocje Tobey’a. Rozdziały na przemian poświęcone są Sarze i Tobey’owi. Po opisie dowiadujemy się że będzie to książka głównie o miłości i związanych z nią perypetiach. Sara musi zdecydować którego chłopca kocha. Czy to Dave czy może Tobey? Czy Tobey’owi uda się zdobyć Sarę?

Sara zaczyna właśnie klasę maturalną. Jej marzeniem jest znaleźć chłopca idealnego. Nie chce wiązać się z nikim kto nie sprosta jej wymaganiom. Jej ideał musi być zabawny, inteligentny, wyrozumiały, miły oraz tak samo mądry jak ona. To może okazać się trudne, wkońcu jest jedną z najlepszych uczennic! Sara pragnie przeżyć coś niesamowitego. Oderwać się od schematycznego życia, chce zacząć żyć! Gdy szkolny przystojniak Dave zaprasza ją na randkę, jej życie obraca się o 180 stopni. Podejrzewa że nareszcie znalazła swego księcia z bajki. Dave jak na szkolnego bożyszcza przystało zadaje się jedynie z elitą szkolną. Namawia Sarę by na stołówce siedziała przy jego stoliku wraz z jego przyjaciółmi. Dziewczyna zaczyna zaniedbywać swoje dwie najlepsze przyjaciółki Maggie- piękną i doświadczoną blondynkę oraz Laile- najmądrzejszą osobę w całej szkole, której nie w głowie randki i chłopcy. Zaczyna się zmieniać pod wpływem swojego chłopaka i jego przyjaciół. Większą wagę zwraca na ubiór, zaczyna myśleć o seksie. Wkońcu spostrzega Tobey’a, zauważa że zaczeła na niego inaczej patrzeć. Gdy wpatruje się w jego piękne oczy, cała się czerwieni. Nie potrafi przestać o nim myśleć. W tym samym czasie Tobey umiera z miłości do Sary. Jest pewien że jest to „coś na serio”. Nie chce myśleć już o żadnej innej dziewczynie. Nie rozumie tylko jednego. Dlaczego ona jest z tym bałwanem Davem? Wraz ze swoimi przyjaciółmi Mikem i Joshem układają plan zdobycia Sary. Tobey uwielbia muzykę, chce związać z nią swoją przyszłość. Należy do zespołu garażowego wraz ze swoimi przyjaciółmi. Jest on typem lesera. Jest mądry oraz inteligentny lecz nie chce mu się odrabiać lekcji i się uczyć, dlatego swoją średnią utrzymuje w granicach 2,9. Nienawidzi gdy rodzice i nauczyciele namawiają go na studia. On ma inne plany. Chce wyjechać do Nowego Jorku i grać tam wraz ze swoją kapelą. Wszystko się jednak zmienia. Już nie chce być leserem, zaczyna się uczyć dla Sary. Wie że Sara nie zainteresuje się jakimś byle matołem. Pomimo starań Mika, jego plan okazał się kompletną klapą. Tobey musi teraz wziąć sprawy we własne ręce. Kogo wybierze Sara? Czy Dave okaże się jej księciem z bajki? A może okaże się nim Tobey? Jeśli chcecie wiedzieć kogo pokocha Sara to zachęcam do przeczytania!

Książka jest napisana przede wszystkim dla młodzieży ale nie tylko. Młodzi ludzie czytając tę książkę mogą się nauczyć wielu przydatnych rzeczy na temat związków. Natomiast dorośli mogą przenieść się w czasy swojej młodości i powspominać wspaniały czas. Książka bardzo mi się podobała, jest lekka i przyjemna. Ukazuje nam prawdziwy świat nastolatków, ich rozterki, problemy oraz szczęśliwe chwile. Książkę czyta się szybko i z uśmiechem na twarzy. Jest wiele śmiesznych sytuacji, które dodają autentyczności tej lekturze. Jest w niej coś tak uroczego że nie potrafiłam ani na moment oderwać się od tej pozycji! Szczerze muszę przyznać że niektóre wypowiedzi Tobey’a mnie wręcz odpychały! Bo jak można myśleć o ukochanej dziewczynie jedynie pod względem seksu! Ale pomimo niektórych jego wpadek, bardzo przypadł mi do gustu. Zachęcam do przeczytania! Jestem pewna że każdemu ta książka jest w stanie poprawić humor ! Bardzo podoba mi się to że rozdziały poświęcone Sarze posiadają inną czcionkę od rozdziałów Tobey’a. Nie ma opcji abyśmy mogli się w tym wszystkim pogubić. Jeszcze raz szczerze zachęcam! „Gdy nadejdzie czas” to książka która może pozostać w naszej pamięci przez długi czas! Zdecydowanie jestem na tak! A jeśli chcecie wiedzieć jak potoczą się losy Sary i Tobey’a to zapraszam do tego aby przeczytać tę czarującą opowieść!

Ocena: 8/10

"Gdy nadejdzie jutro" jest to kolejna książka Susane Colasanti. Okładka ma w sobie coś przyciągającego. Jest tajemnicza w ciekawych kolorach. Szczególną uwagę zwracają oczy dziewczyny . Utwór opowiada historię siedemnastoletniej Sary, która poszukuje swojego wymarzonego księcia. Książka jest napisana w bardzo ciekawy sposób, opowiada ona jedną historię miłosną z dwóch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Blask” jest to książka osiemnastoletniej Alexandry Adornetto. W wieku 14 lat wydała swoją pierwszą powieść „The Shadow Thief”. Powieść „Blask” jest pierwszym tomem nowej trylogii oraz debiutem międzynarodowym młodej pisarki. Pomimo młodego wieku podbiła ona serca wielu czytelników, w tym moje. Gatunek książki można określić jako paranormal romance oraz fantasty. Już po samej okładce jesteśmy wstanie zorientować się o czym jest książka. Przedstawia ona chłopca oraz dziewczynę- anioła. Przyznam szczerze że gdy tylko zobaczyłam tę książkę od razu chciałam ją przeczytać, pomimo że nie miałam pojęcia o czym będzie bo nie przeczytałam opisu, wszystko dlatego że okładka jest wręcz cudowna, zachęcała mnie każdym swym milimetrem. Z opisu dowiadujemy się, że główną bohaterką jest Bethany która boryka się z wieloma przeciwnościami losu, z własnym sumieniem oraz uczuciami- musi walczyć o swą miłość. Zakazaną miłość.

Fabuła rozgrywa się w małym, sennym miasteczku Venus Cove. Beth, Ive oraz Gabriel przybywają na ziemię w ludzkiej postaci aby bronić to smętne miasteczko przed złem i szerzyć dobro. Bethany jest młodym aniołem ma zaledwie 17 lat przez co trudno się jej przystosować do nowego środowiska oraz do ludzkiego ciała. To właśnie wpływa na jej niezdarność, problemy z chodzeniem i problemy, które zazwyczaj ma roczne dziecko. Jej rodzeństwo różni się od niej, przez co ma pewne wątpliwości. Nie jest tak samo skupiona na ich misji jak oni. Chce przeżywać wszystko tak samo jak każda nastolatka, mimo że wie że nie została przysłana na ziemię po to aby się bawić. Okazuje się że Beth ma w sobie więcej z człowieka niż jakikolwiek anioł wcześniej, nie podoba się to jej rodzeństwu. Uważają że Bóg popełnił błąd wybierając ją na misję. Jednak Beth się nie poddaje i próbuje przekonać wszystkich i samą siebie że podoła zadaniu, mimo że wydaje się to dla niej proste w cale takie nie jest. Zakochuje się w przystojnym chłopcu Xavierze, który jest wysokim niebieskookim przewodniczącym samorządu szkolnego w liceum w którym się uczy. Mimo że miłość anioła do człowieka jest zabroniona, Bethani nie potrafi z niej zrezygnować, nie chce tego robić. Ukrywa swój związek przed rodzeństwem, oszukuje ich i okłamuje. Ma ogromne wyrzuty sumienia spowodowane oddaleniem się od Ive i Gabriela ale nie żałuje niczego. Bethani jest rozdarta, nie wie co ma robić. Pomimo że jej rodzeństwo udziela się charytatywnie, pomaga społeczności jak tylko potrafi, ona nie potrafi się na niczym skupić. Jedyne o czym a raczej o kim myśli to Xavier. W miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy, wypadki samochodowe, pożary, wypadki przy pracy. Okazuje się że przyczyną tych nieszczęść może okazać się nowy uczeń tajemniczy oraz mroczny Jake Thorn. Ma w sobie coś dziwnego co przyciąga Beth, mimo że czuje się w jego towarzystwie niespokojnie to postanawia się z nim zaprzyjaźnić. Czy powinna wyjawić swą tajemnicę ukochanemu i ponieść ogromne konsekwencje? Czy jej miłość do Xaviera okaże się wystarczająco silna by przezwyciężyć trudności? Czy siły ciemności zawładną Venus Cove? Czy Beth i jej rodzeństwo powstrzymają Jacke’a? Jeśli chcecie się tego wszystkiego dowiedzieć to zapraszam do przeczytania!

Osobiście książka przypadła mi do gustu, może dlatego że lubię historie miłosne i wątki o aniołach. Poza piękną okładką, jest napisana w prostym, młodzieżowym języku. Możemy tam znaleźć różne młodzieżowe teksty jak „brachu” czy „ale z niego ciacho”. „Blask” zdecydowanie należy do książek które czyta się z przyjemnością do ostatniej strony. Czyta się ją zdecydowanie za szybko, pomimo jej grubości. Myślę że nie jest to tylko lektura dla młodzieży ale także dla dorosłych. Czytając tę książkę przeżywamy razem z główną bohaterka wszystkie chwile, te złe i te dobre. Książka skrywa wiele tajemnic, akcja jest ciekawa, sprawia że nie chcemy ani na moment oderwać się od czytania. Szczerze mówiąc, dzięki tej książce zaczęłam zastanawiać się nad sobą. Zaczęłam bardziej zastanawiać się nad moją wiarą, czy odpowiednio dużo czasu poświęcam Bogu? Ale to oczywiście jedynie moje osobiste odczucia w trakcie czytania. Z całego serca zachęcam do przeczytania, tej wzruszającej i wspaniałej książki jaką jest „Blask”. Można przyjemnie spędzić wieczór z kubkiem czekolady w ręce i zaczytać się w tej ujmującej książce! Jeszcze raz gorąco zachęcam!

Ocena: 9,5/10

„Blask” jest to książka osiemnastoletniej Alexandry Adornetto. W wieku 14 lat wydała swoją pierwszą powieść „The Shadow Thief”. Powieść „Blask” jest pierwszym tomem nowej trylogii oraz debiutem międzynarodowym młodej pisarki. Pomimo młodego wieku podbiła ona serca wielu czytelników, w tym moje. Gatunek książki można określić jako paranormal romance oraz fantasty. Już po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Dwa wybory” jest to książka dla młodzieży a przede wszystkim skierowana jest do dziewczyn. Książka autorstwa Dianne Wolfer, została wydana w Polsce stosunkowo niedawno. Po opisie dowiadujemy się, że jest to historia pewnej siedemnastolatki- Elisabeth, która została postawiona przed trudnym wyborem. Jest w ciąży. Musi postanowić czy poddać się aborcji i walczyć o swoje marzenia, czy urodzić dziecko, wychowywać je i kochać a zarazem zaprzepaścić szansę na naukę na uniwersytecie? Bohaterka ma przed sobą trudny wybór. Jakiego wyboru dokona Elisabeth? Czy postąpi słusznie?

Bardzo ucieszyła mnie to że fabuła rozgrywa się w Perth w Australii! Inny klimat, nowe krajobrazy to coś czego od dawna szukałam! „Dwa wybory” nie jest to kolejna książka o wampirach i innych postaciach fantasty, jest to prawdziwa historia. Każda dziewczyna może znaleźć się w położeniu Elisabeth. Gdy dziewczyna dowiaduje się, że jest w ciąży, zaczynają targać nią silne uczucia. Już na samym początku poznajemy Libby i Beth, są to dwie połówki Elisabeth które w niej żyją. Libby- dziewczyna przekonana że chce urodzić i wychować dziecko oraz Beth która chce poddać się aborcji i wybrać zabawę, naukę i wolność. Można stwierdzić, że autorka ukazała nam rozdwojenie jaźni ale ja osobiście twierdzę, że chciała nam pokazać jak będzie wyglądało życie dziewczyny w obu sytuacjach. Mimo religijności Beth udaję się do kliniki aby usunąć ciążę. Przez cały ten czas zastanawia się czy dobrze postępuje, przecież aborcja to grzech ciężki. To morderstwo! Mimo to postanawia poddać się zabiegowi. Przez cały czas targają nią silne emocje. Ma wielkie poczucie winy, nie potrafi spojrzeć na siebie w lustrze. Dziewczyna zamyka się na świat. Przestaje odzywać się do swojego chłopaka Darrena. Nie ma nikogo z kim mogłaby o tym porozmawiać. Nie potrafi żyć jak wcześniej, cieszyć się każdą chwilą, plotkować z przyjaciółkami. Pomimo tego że sama chciała zerwać ze swoim chłopakiem, widząc go z inną czuje się zdradzona i zazdrosna. Jedyne na czym potrafi się w szkole skoncentrować to śledzenie Darrena z jego nową dziewczyną Sashą. Poprzez wyrzuty sumienia, przestaje chodzić do kościoła, nawet przestaje grać na wiolonczeli (mimo że zawszę właśnie muzyka ją uspokajała). Natomiast Libby jest pewna swojej decyzji. Chce urodzić dziecko! Nie wie jak ma powiedzieć rodzicom o ciąży. Poprzez poranne mdłości jej mama się domyśla co jest grane. Gail przyjmuje to spokojnie, co może wydawać się dziwne (ale ona także skrywa tajemnice). Następną osobą która powinna się dowiedzieć jest Darren. Chłopak ma prawo widzieć chociaż Libby nie jest pewna czy go kocha i czy chce z nim być. Daje mu wybór, upewnia go że może odejść, mimo to chłopak postępuje słusznie i wspiera swoją ukochaną. Libby musi także uporać się z innym problemem. Jej tata nie zareagował na wieści tak samo spokojnie jaj jej mama. Dotychczasowa księżniczka w oczach taty, przestała dla niego istnieć. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Właśnie to najbardziej zabolało nastolatkę. Pomimo wielu wyrzeczeń jak muzyka czy też uczelnia Libby czuła że postępuje słusznie, potrafi przełknąć dumę i wstyd i stara się żyć normalnie. Książka składa się z dwóch części. Pierwsza opowiada histerię Elisabeth przed porodem a druga opowiada nam jak rodzi sobie po porodzie. Czy Libby poradzi sobie w roli matki? Czy związek z Darrenem przetrwa próbę? Czy pogodzi się z ojcem? A czy Beth pogodzi się sama z sobą? Czy znów zacznie żyć? A może już nigdy nie pozbiera się po tym wszystkim?

Jeśli chcecie się dowiedzieć tego wszystkiego to warto sięgnąć po tą naprawdę wzruszającą i wspaniałą książkę. Ukazuje nam prawdziwe uczucia, prawdziwy świat. Życie nastoletniej matki nie jest usłane różami. Książka jest napisana w ciekawy sposób. Rozdziały są na przemian poświęcone Beth i Libby, w dodatku każda z nich ma własną czcionkę w książce, przez co nie sposób się pogubić w tym której z połówek Elisabeth historię czytamy. Język książki jest prosty, czyta się wyjątkowo szybko. Jestem dumna z tego że miałam okazję przeczytać tę książkę. Pozwoliła mi przemyśleć dużo istotnych spraw, mogłam się postawić na miejscu głównej bohaterki i zastanowić się jaką opcję bym wybrała. Z pozoru prosta decyzja, okazuje się szalenie ciężka. Polecam tę książkę dziewczyną w każdym wieku. Ma w sobie tyle prostych lecz wzruszających scen, że nie sposób się nie rozpłakać! Z całym sercem zachęcam do tej książki!

Ocena: 9.5/10

„Dwa wybory” jest to książka dla młodzieży a przede wszystkim skierowana jest do dziewczyn. Książka autorstwa Dianne Wolfer, została wydana w Polsce stosunkowo niedawno. Po opisie dowiadujemy się, że jest to historia pewnej siedemnastolatki- Elisabeth, która została postawiona przed trudnym wyborem. Jest w ciąży. Musi postanowić czy poddać się aborcji i walczyć o swoje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Szeptem” jest debiutancką powieścią Becci Fitzpatrick, która porzuciła pracę w służbie zdrowia po to aby poświęcić się pisaniu. Czy dobrze na tym wyszła? Hmm jestem przekonana, że tak. „Szeptem” jest pierwszą powieścią z trzech, o przygodach Nory i Patcha. Zafascynowana okładką oraz opiniami, nie mogłam przestać myśleć o tej książce. Czy jest taka dobra jak wszyscy mówią? To pytanie nękało mnie przez długi czas, jednak po przeczytaniu pierwszego rozdziału, już miałam pewność, że książka ta ma wszystko czego chcę. Pani Fitzpatrick podarowała mi dzień wspaniałej przygody w świecie upadłych aniołów i Nefilów. Ale to jeszcze nie koniec!

Fabuła rozgrywa się w stanie Main, może niezbyt oryginalnie ale ja lubię powieści, których akcja toczy się właśnie w tym stanie, można zauważyć że wielu pisarzy wybiera ten stan, nasuwa się więc pytanie, czy chcą podkreślić dramaturgię poprzez surowość klimatu Main?

Powieść rozpoczyna się poprzez ukazanie nam nie do końca zrozumiałej sceny. Rozgrywa się ona we Francji w 1565 roku, jesteśmy świadkami jak upadły anioł zmusza Chaunceya do złożenia przysięgi wierności. Po tej tajemniczej scenie, przenosimy się do czasów teraźniejszych. Poznajemy Norę Gray, inteligentną, ambitną oraz bardzo przeciętną dziewczynę, która nie jest zbyt popularna ale nie jest też odludkiem. Jednak jej życie nie jest usłane różami, zaledwie rok wcześniej zamordowano jej tatę, matka ciągle pracuje, wyjeżdża poza miasto w interesach, a mimo to ledwo wiążą koniec z końcem, jedyne towarzystwo jakie ma Nora to Vee, jej najlepsza przyjaciółka. Jej życie jest ciągła rutyną, normalne, niczym nie zakłócone (pomijając śmierć ojca), aż do pewnego dnia, gdy na lekcji biologii trener (nauczyciel), zarządza zmianę partnerów w ławce. Tak właśnie Nora poznaje Patcha, tajemniczego, groźnego i niezwykle pociągającego chłopaka. W jej życiu wszystko się zmienia, począwszy od potrącenia tajemniczego mężczyzny w kominiarce, przy czym rozwalenia samochodu Vee, (ale co jest najdziwniejsze? Samochód jest cały i zdrowy! Nie tak jak zapamiętała Nora zaraz po potrąceniu mężczyzny) kończąc na głosach w jej myślach. To wszystko napawa ją strachem ale jest także zdeterminowana by poznać prawdę! Jest pewna, że to wszystko ma związek z zagadkowym Patchem. Nora pomału skleja kawałki układanki w całość, po drodze jednak jej uczucia w stosunku do Patcha się zmieniają, gdy chłopak zdecydowanie i pewnie pokazuje jej swoje uczucia, a robi to w bardzo namiętny i pociągający sposób, Nora nie potrafi się już mu oprzeć. Ale czy jej ukochany okaże się tym kogo widzi Nora? Na drodze Nory, staje także Eliot z Julesem, ale czy są oni godni zaufania jak twierdzi Vee? Nora musi sama zadecydować, gdyż ewidentnie Eliotowi wpadła w oko. Wraz z biegiem akcji okazuje się, że ktoś próbuje ją zabić! Czy jest gotowa, na to aby dowiedzieć się kto pragnie jej śmierci? Czy jest pewna, że chce poznać świat upadłych aniołów?

Akcja toczy się szybko, każdy szczegół jest dopracowany, nie jesteśmy wstanie pogubić się w tej lekturze, wszystkie emocje i refleksje Nory są ukazane w sposób ciekawy i frapujący, czytając o wszystkich jej przeżyciach, miałam wrażenie, że sama przeżywam to co ona! Wykreowane postacie są intrygujące, a już szczególnie postać Patcha, tajemniczy aż do bólu, niebezpieczny a zarazem delikatny, mroczny, budzący lęk chłopak. Każda nastolatka marzy o takim facecie, niegrzeczny typ, który tylko dla Ciebie będzie grzeczny, ale nie zawsze! Natomiast Nora, inteligentna, uczuciowa, szczera i oddana. Szczerze podobały mi się jej „cięte riposty” rozśmieszały mnie, nie mogłam powstrzymać uśmiechu na twarzy! Co można powiedzieć o Vee? Dziewczyna jest stuknięta! W pozytywny sposób, jej zachowanie, teksty oraz szczerość aż do bólu, mnie rozbrajały! Jest najbardziej zabawną postacią w tej książce, pewna siebie (pomimo lekkiej nadwagi), odważna materialistka. Jestem oczarowana powieścią, pomimo wielu porównań do „Zmierzchu” jest ona wybitną jednostką.

„Szeptem”, już od dawna polowałam na tę pozycję ale niestety dopiero teraz udało mi się ją zdobyć. Miałam wielkie oczekiwania co do niej, więc gdy sięgnęłam po lekturę, bałam się że mnie rozczaruje… Ale nic z tych rzeczy! Sprostała wszelkim moim wymogą, okazała się wspaniałą, urzekającą i zabawną powieścią, bez żadnych wątpliwości zaliczam ją do moich ulubionych. Książkę czyta się lekko, miło i za szybko! Nim się obejrzałam, czytałam ostatnią stronę. Napisana w stylu młodzieżowym, nie mamy wrażenia, jak w niektórych powieściach, że nastoletni bohaterowie wyrażają się i myślą jak czterdziestolatkowie. Pozycja przeznaczona dla młodzieży a szczególnie dla dziewczyn, jest to typowy paranormal romance z dawką poczucia humoru. Muszę przyznać, że zakochałam się w przygodach Nory i Patcha, w ich namiętnej miłości, wzajemnym przyciąganiu. Polecam książkę każdemu, kto lubi takie klimaty, jest wybitna, wspaniała i jedyna w swoim rodzaju, ma w sobie jakiś niezidentyfikowany magnetyzm, który przyciąga mnie do niej z wielką siłą! Książka trzyma w napięciu, nie pozwala odetchnąć z ulgą, usiedzieć na miejscu, jest w niej tyle intrygujących tajemnic, że nie sposób odłożyć książkę, dopóki nie znajdziemy odpowiedzi na każde nurtujące nas pytanie! Zachęcam z całego serca, aby przeczytać „Szeptem”!

Ocena: 11/10

„Szeptem” jest debiutancką powieścią Becci Fitzpatrick, która porzuciła pracę w służbie zdrowia po to aby poświęcić się pisaniu. Czy dobrze na tym wyszła? Hmm jestem przekonana, że tak. „Szeptem” jest pierwszą powieścią z trzech, o przygodach Nory i Patcha. Zafascynowana okładką oraz opiniami, nie mogłam przestać myśleć o tej książce. Czy jest taka dobra jak wszyscy mówią?...

więcej Pokaż mimo to