Lunch w Paryżu Elizabeth Bard 6,0
![Lunch w Paryżu](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/82000/82619/352x500.jpg)
ocenił(a) na 78 lata temu Wspomnienia mogą okazać się naprawdę dobrym materiałem na książkę, oczywiście pod warunkiem, że „ma się, co wspominać” i jest się w stanie zaciekawić czytelnika swoim życiem. Elizabeth Bard postanowiła zaryzykować i właśnie w taki sposób powstały jej dwie książki, głównie opowiadające o niej samej, o jej mężu, pracy i codzienności w Paryżu. Niby nic wielkiego, a jednak jej książka szybko stała się bestsellerem „New York Timesa” i prawdopodobnie niedługo zostanie sfilmowana.
Cała przygoda Elizabeth z Francją zaczęła się dość nietypowo – stąd pochodził jej przyszły mąż, którego poznała… trochę przypadkiem. Poznali się na konferencji w Londynie. On właśnie robił doktorat z informatyki, a ona magisterkę z historii sztuki. W ostatnim dniu swojego pobytu w Londynie, niby przypadkowo wpadli na siebie na schodach, ale to wystarczyło, żeby zacząć poważniejszą „znajomość”. Elizabeth przyjechała na weekend do Paryża i szybko zrozumiała, że z Gwendalem jest jej naprawdę dobrze i chciałaby spędzić z nim resztę swojego życia. O ile sama decyzja była łatwa, o tyle odnalezienie się w zupełnie obcym państwie nie było wcale takie proste, zajęło autorce trochę czasu, ale w końcu, przynajmniej częściowo, udało się przyzwyczaić.
„Gdy tak szłam pod rękę z Gwendalem, przyszło mi nagle do głowy, że wybrałam życie z nim po części po to, aby sprzeciwić się temu, czego ode mnie oczekiwano. Może i on wybrał mnie z tych samych powodów?”
„Lunch w Paryżu” jest debiutem książkowym Elizabeth Bard. Autorka w swojej książce wspomina, jak wyglądała jej przeprowadzka z Londynu, gdzie studiowała, do Paryża, gdzie miała spędzić najbliższe lata swojego życia. Opowiada o tym, jak wiele w tamtym kraju się różni, jak bardzo Francja różni się od Stanów, w których Elizabeth wychowywała się przez wiele lat. W książce, autorka porusza także temat zróżnicowaniu w jej rodzinie i w rodzinie Gwendala, wspomina o różnicach językowych i kulturowych, które szczególnie można było zaobserwować na ich „podwójnym” ślubie – we Francji i w Stanach.
Będąc już po lekturze obu książek Elizabeth Bard, muszę przyznać, że ta książka, czyli pierwsza książka Elizabeth podobała mi się o wiele bardziej od jej drugiej książki „Piknik w Prowansji”. Mam wrażenie, że autorka przy swoim debiucie bardziej się starała, chciała, żeby jej pierwsza książka była naprawdę dobra i rzeczywiście taka była. Czego niestety nie mogę powiedzieć o kontynuacji wspomnień. Czytając „Piknik w Prowansji”, na początku nieco się męczyłam, miałam wrażenie, że autorka pisała swoją książkę trochę „na siłę”, bo naprawdę wiele jej wspomnień nie było ciekawych; stwierdziłam, że za dużo jest „o tym samym”, chociaż było też kilka interesujących mnie fragmentów. Jednak dzięki temu, że znam obie książki Elizabeth Bard, teraz mam porównanie i mogę powiedzieć, że jest ona naprawdę dobrą pisarką, tylko chyba trochę pośpieszyła się z wydawaniem swojej drugiej książki…
„Szczęście traktowałam jako coś bardzo abstrakcyjnego, wynik długiego równania: początkowa samoocena, razy x osiągnięć, podzielone przez y dolarów, n kredytów, minus f przepracowanych godzin, plus g zdobytego szacunku.”
Podobnie jak w „Pikniku w Prowansji”, również w „Lunchu w Paryżu” nie mogło zabraknąć słynnych przepisów autorki. Z tym, że te przepisy wydają mi się dużo łatwiejsze do wykonania. Kilka – tych „słodszych” – mam już nawet na oku i, kto wie, może nawet kiedyś uda mi się je wypróbować. W końcu, chyba każdy chciałby kiedyś wykonać jakiś deser, potrawę według prawdziwego, „francuskiego” przepisu – a autorka daje nam właśnie taką możliwość.
Ostatecznie jednak cieszę się, że mogłam przeczytać te książki. Dzięki autorce i jej bezstronnym komentarzom miałam okazję dowiedzieć się więcej o stylu życia mieszkańców Stanów i Francji, mogłam poznać różnice kulturowe tych dwóch państw. Słowem, dowiedziałam się wielu ciekawostek, o których zwykły turysta nie ma prawa wiedzieć, dlatego polecam wspomnienia Elizabeth Bard wszystkim ciekawym świata – Paryż, Londyn, Nowy Jork i okolice mogą naprawdę zafascynować.