-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
O istnieniu Leo Lipskiego dowiedziałam się raptem w zeszłym roku. Oto co pisała o nim Justyna Sobolewska: „Lipski wciąż nie ma właściwego miejsca w historii literatury, choć napisano o nim więcej tomów, niż on sam napisał (…). Jego twórczość (łącznie z listami i juweniliami) zmieściłaby się w jednej książce. I może czas na utwory zebrane. Ostatni wybór wydała Kultura Paryska i Instytut Książki w 2015 i nie znajdziemy go w księgarniach. Lipski ma szeroki krąg wielbicieli, ale ciągle jakoś jest na marginesie historii literatury. A przecież twórczość tego polskiego Żyda mieszkającego w Jerozolimie, który pisał sparaliżowany, przykuty do łóżka i niemy (tak przeżył kilkadziesiąt lat życia), jest zjawiskiem nadzwyczajnym, niepodobnym do niczego. „Dosłownie ściska w gardle, jak się (…) czyta” – pisał Giedroyc do Wittlina w 1960 r.”. (Polityka nr 4, 2018)
Na szczęście istnieją Wolne Lektury i tam można trzy krótkie opowiadania „łagrowe” Lipskiego znaleźć.
Wpada się w tę prozę bez ostrzeżenia, bez wstępu, jakby zabrakło kilku pierwszych stron. Chwilę zajmuje przyzwyczajenie się do krótkich, urwanych zdań. Świetna literatura, kreująca mocne, niekiedy wręcz poetyckie obrazy. Sobolewska pisze, że Lipski był uważany za pisarza skandalizującego, szokującego erotyką, cielesnością, fizjologią i stąd m.in., opory przed jego wydawaniem. Nie ma tam chyba nic, co by w ten sposób szokowało dzisiejszego czytelnika. Jest natomiast – moim zdaniem – czułość wobec kobiet, spojrzenie człowieka, który nie do końca rozumie, ale zachwyca się, jest wdzięczny za ten ostatni przyczółek/złudzenie normalności.
Naczelniczka obozu: „Olga ma niebieskie, skośne oczy, nieładny nos. Zgrabna. Miłe łydki i kolana. Uśmiechem całą bandę trzyma za pysk. Siedemdziesiąt tysięcy. Jest taktowna i opanowana. Dobiera dobrze ludzi. Stanowcza i mądra. I przy tym dobra. Jak powie „nie”, to tak jakby inny powiedział „tak”.”.
Kobiecy barak: „Wchodzę do baraku. Pierwsze wrażenie: papużki w klatkach. Są oddzielone kocami. Mają prycze trzypiętrowe. I co za konkurs barw, wycinanek. Jak drzewko. Wielkie wciągnięcie oddechu. Inny świat. Życie nieprzeczuwalne tuż obok. Tylu kolorów dawno nie widziałem. Każda ma małą witrynę. Z papieru, ze szmat kolorowych. Jest tak ciepło, że kręcą się nie bardzo ubrane. Tak bardzo dawno nie czułem kobiecego świata”.
Refleksja: „ (…) w obozie jest swobodniej niż na swobodzie. Trochę swobodniej. Nie musi się tak uważać”.
Elektrownia: „Defilada w ciemności. Jakiś przewód się zepsuł. Widać tylko zarysy idących. Wznoszą się, im dalej od bramy. Elektrownia żarzy się. Ma wszystkie cechy boskości. Nawet utopiła 50 tysięcy ludzi, gdy zerwała się tama. Módl się za nami! Przebacz nam, jako i my nie przebaczamy naszym winowajcom! Tuż obok jest godzina śmierci naszej. Huuu!”.
Oczywiście, polecam!
O istnieniu Leo Lipskiego dowiedziałam się raptem w zeszłym roku. Oto co pisała o nim Justyna Sobolewska: „Lipski wciąż nie ma właściwego miejsca w historii literatury, choć napisano o nim więcej tomów, niż on sam napisał (…). Jego twórczość (łącznie z listami i juweniliami) zmieściłaby się w jednej książce. I może czas na utwory zebrane. Ostatni wybór wydała Kultura...
więcej mniej Pokaż mimo to
Powieść opisuje wydarzenia dziś w powszechnej świadomości zapomniane - rewolucję 1905 roku. Pewne wyzwanie stanowi egzaltowany, patetyczny język, ale warto się przez niego przedrzeć, bo po dość męczącym początku jest już tylko lepiej.
Akcja toczy się wartko wraz z losami tytułowego pocisku. Jego dzieje to zarazem dzieje ludzi, którzy się z nim zetknęli: idealistów i cyników, ludzi zdesperowanych i przypadkowych, w końcu bandytów i szpicli. Dostajemy szeroki przekrój społeczny i przeróżne motywacje, które autor, uczestnik tamtych wydarzeń, oddaje wiarygodnie i barwnie. Patetyczny język narracji przełamują żywe dialogi. Tak sobie teraz myślę, że egzaltacja dotyczy głównie postaci kobiecych. Nie brakuje (co mnie zaskoczyło) dowcipu, jak na przykład w historii dwóch szpetnych szynkarzy z Łodzi. Niekiedy zaskakuje też aktualność czy powtarzalność pewnych sytuacji. Oto ludzie, którzy kiedyś walczyli ramię w ramię, dziś przynależą do zajadle zwalczających się partii. Spotykają się przypadkiem i po początkowych oporach próbują znaleźć nić porozumienia. Nic z tego. Dawna przyjaźń nie wytrzymuje zderzenia z bieżącą polityką.
Warto tę powieść przeczytać, głównie dlatego, że przywraca zapomniany kawałek historii. Dostępna jest od ręki na Wolnych Lekturach. Polecam.
Powieść opisuje wydarzenia dziś w powszechnej świadomości zapomniane - rewolucję 1905 roku. Pewne wyzwanie stanowi egzaltowany, patetyczny język, ale warto się przez niego przedrzeć, bo po dość męczącym początku jest już tylko lepiej.
więcej Pokaż mimo toAkcja toczy się wartko wraz z losami tytułowego pocisku. Jego dzieje to zarazem dzieje ludzi, którzy się z nim zetknęli: idealistów i...